Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 11 grudnia 2012

ROZDZIAŁ XLXIII „CO ZNOWU ...?!”

yooł ;D jestem dzisiaj strasznie hepi bo zobaczyłam że pod ostatnim rzdz jest aż 16 komci ;D A no i witam nowych czytelników ;D ^^ każdego fana traktuje jak skarb x3 znaczy się nie wkładam go ani do sejfu ani do pudła i nie zakopuje gdzieś na wyspach ... xDD ale sa też i minusy tego dnia : takie że znowu mam ścisłą diete -.-''' tak jak z przed 4 miechów. przez cholerne antybiotyki które brałam na chorobe co mnie trzyma już od miesiąca aaale żyje xD najważniejsze xD doobra nie przynudzam i proszzzzz oto następny rzdz ;D


James watching you …
-Henderson!- krzykneła pasemkowa, wchodząc z nami do domu.
-co znowu zrobiłem?! Siedze sobie kulturalnie na kanapie i czytam gazete!- bronił się Logan.
-czemu nie przyszedłeś po mnie do szkoły jak James po Sylwie! Czuje się jakaś odrzucona i niechciana!- mrukneła po czym wyciągneła komurke- o! Mój słodziak dzwoni!- krzykneła zła po czym odpowiedziała- heej ^^- odparła słodko po czym wyszła na zewnątrz.
- co … ona …?- wydukał wskazując na nią.
-eeh … okres ma- szepneła Sylwia.
-ii wszystko jasne- kiwnął głową Logan.
-ona jest masakryczna! Cały czas się wydzierała że chodze za Sylwią jak pies i że dałbym jej wreszcie spokój- powiedziałem.
-ona złości się o byle co jak ma okres. A jak ją jeszcze brzuch boli to oooh … lepiej nie wiedzieć co może wyczynić xD- zaśmiała się czerwona i położyła plecak koło fotela- czemu przyszliśmy tutaj? Ja muszę się uczyć no- szepneła patrąc na mnie.
-pomoge ci ^^- odparłem uśmiechając się do niej promiennie.
-pff- usłyszałem cichy śmiech Logana, który czytał gazete.
-Loganowskii bo naśle na ciebie Vai- zagroziłem mu.
-ohoho jaka groźba- odparł, patrząc na mnie.
-kurde jaka jestem głodna!- warkneła Vai, wchodząc do środka- mam nadzieje że macie kurczaki, oj musicie mieć kurczaki bo jakby to było jeśli nie mielibyście kurczaczków- otwarła lodówke- jakim prawem nie macie kurczaczków!- trzasneła drzwiami od lodówki- nie lubicie mnie wiem! Ale jak możecie!! ja staram się być miła! Czemu mnie tak wkurzacie! I czemu na mnie krzyczycie! Nie jestem taka zła!- położyła się na kolanach Logana, patrząc w sufit z założonymi rękami. Logan nie wiedział gdzie ma ręce dać bo ani nie idzie jej dotknąć ani … nie wiadomo co zrobić.
-uważaj Logan!- szepnąłem do niego- leży na tobie bomba!-
-widze- szepnął mi Logan i ciut wystraszony popatrzył na Vai.
-eee co wy robicie?- zapytał z uśmiechem latynos, stojąc na schodach.
-próbuje rozbroić bombe- szepnął Logan a Carlos się zaśmiał.
-nie no powiedziałbym coś ale … wole nie- zaczął się śmiać i podszedł do nas.
-Carlos ja cię słysze. Po co ty nosisz w ogóle ten kask! Wyglądasz jak matoł! Myślisz że jesteś seksi? Mylisz się! Pat pewnie cię ma za wielkiego frajera!- krzykneła do niego Vai, siadając Loganowi na kolanach.
-ranisz mnie- posmutniał Carlos i złapał się za kask- … Pati! Kurcze!- wystartował po schodach i poleciał do pokoju.
-co on tam Pati trzyma?- zaśmiała się Sylwia.
-niee … mam prezent dla niej ^^- zjawił się szybko Carlito z pudełeczkiem w ręku.
-chcesz się jej oświadczyć? Już? Ona cię nie chce! Chyba że to powód żeby zaciągnąć ją do łożka i mfmfmfmmfmfm- szybko Logan zatkał jej buzie ze znudzoną miną.
-nie mogłęś wcześniej?- zapytał Carlos- ona mnie zraniła ...-
-nie bierz jej na serio, ma okres- szepneła do niego Sylwia.
-Logan … czemu nie macie kurczaczków ...- szepneła smutna Vai, patrząc na Logana, który nie wiedział co robić.
-eee … no boo … yyy … nie dostarczyli … ale jest bita śmietana- kiwnął głową.
-no dziwne żeby nie było- założyła ręke na ręke pasemkowa a ja wybuchnąłe śmiechem xDD- idz wcinać ananasy Maslow!!- po tym jeszcze bardziej zacząłem się śmiać a ze mną reszta xD
-heeejj … wam?- weszła do willi Pati i, widząc nas lejących, troche się zdziwiła- doobra … o co chodzi?-
-Vai- odparliśmy wszyscy a Violette machneła do niej ręką.
-no to może truskawki ci zrobie co?- westchnął ze śmiechem Logan po czym powoli wstał i położył ją na kanapie.
-yyh!- zaczeła się macać po szyj pasemkowa.
-Vai truskawki nie malinki- wytłumaczył jej Logan i poszedł do kuchni.
-czy malinka może się tak długo trzymać?- zapytała Vai po czym skubneła mi lusterko -.- - malinka Harryego troche zeszła ale nadal ją mam- wskazała na prawy bok- jest jeszcze ślad!-
-... co ty robiłaś kiedy mnie nie było?!- spytała Sylwia, patrząc na nią.
- … uczyłam się- kiwneła głową z uśmiechem pasemkowa.
-taa ...- zaśmiał się Carlos- heej moja piękności ^^- pocałował namiętnie Pati.
-z języczkiem! Eej!- krzykneła Vai a ci się zaśmiali.
-Looogan!- krzyknąłem.
-iiiide!- krzyknął po czym przyniósł Vai miske z truskawkami i bitą śmietaną w spreju- trzymaj i się tym zajmij-
-dziękuje mój ty służący- poklepała go po policzku- ale masz policzkii ^^- zaczeła mu miętolić policzki xD
- … ja się jej boje- oznajmiłem, patrząc na nią.
-Vai jedz- powiedział Logan i odsunął się troche, masując się po bolących policzkach xD
-tooo Pati- zaczął Carlos- mam coś dla ciebie ^^-po czym wyciągnął pudełeczko.
-buuu uklęknij łamago!- krzykneła Vai, jedząc truskawki.
-Vai waruj- oznajmił Logan- i usiądz-
-dobra- usiadła na podłodze pasemkowa.
-eeeh- westchnął brunet po czym chwycił ją i usadowił na kanapie.
-co to …?- wzieła pudełeczko Pat po czym otwarła go. Wyciągneła z niego srebrny naszyjnik z napisem „I <3 U”- awwwww ^^ Carloos!! to jest piękne i .. .słodkieee x3- pisneła po czym pocałowałą go namiętnie.
-buuuu nudyy!! trzeba było jej kupić...- znowu zatkał jej usta Logan a ona skarciła go wzrokiem.
-wole nie wiedzieć co miała na myśli ...- szepnąłem do Sylwii a ta przytakneła- słuchaj … może tak się przejdziemy na chwile?- zapytałem, odciągając ją od reszty.
-no .. jasne … jak chcesz- uśmiechneła się- ale … nie wiem czy to dobry pomysł w takiej sytuacji … od kilku tygodni nie byłam w sklepie bo się boje że mnie zaatakują ...-
-nie martw się, ja z tobą będe- szepnąłem jej do ucha po czym pocałowałem ją w policzek. Przeszedł mnie mały dreszczyk … ta dziewczyna tak na mnie działa... niby taka niewinna i słodka, a zarazem taka gorrąca... czułem się świetnie w jej towarzystwie, ale czy ona również? No baa … w końcu jestem seksi :D
-d … dobrze ...- wyszeptała przygryzając warge. Uśmiechnąłem się do niej po czym leciutko objąłem w talii i powędrowaliśmy w strone miasta. Pogoda nawet dopisywała i było ciepło więc przyjemnie się chodziło po mieście. Szedłem cały szczęśliwy, obejmując leciutko Sylwie, przez miasto, jednak ona była jakaś troche smutna …
-Sylwia ... w pożadku?-zapytałem ją.
-wiesz … jak może być w porządku skoro czuje na sobie ślepia wielu dziewczyn i fanek … mówie ci, co dzień jest coraz gorzej … co dzień wypisują o nas coraz większe bzdury!- szepneła do mnie.
-że niby co takiego?-
-np. jest twoje zdjęcie że idziesz taki zadowolony przez miasto i napis pod spodem „ pewnie Sylwia się postarała”. Słuchaj, tobie to nie przeszkadza, z tego co widze, ale mi tak. Nie mam ochoty być nazywana jakąś dziwką bo tak sobie umyślili paparazzi- powiedziała lekko podirytowana czerwona.
-słuchaj, nie jesteś nią- szepnąłem łapiąc ją za ręke- jesteś … ooo ja cię kręce!- krzyknąłem nagle.
-co?- zapytała zdziwiona.
-wyprzedarz lakierów! 2 w cenie jednego! A mi się skończył! To mi zajmie tylko chwilke … ale dosłownie chwileczke- odparłem i pobiegłem w strone fryzjera, przebiegając przez ulice. Wbiegłem szybko do sklepu, chwyciłem za lakiery i podbiegłem do kasy. Cały najarany, po kilku minutach stania w kolejce, podałem sprzedawcy towar i aż zacząłem trzeć ręce. Nagle jednak usłyszałem jakieś krzyki nadchodzące z zewnątrz. Odwróciłem się szybko i właśnie wtedy uświadomiłem sobie że zrobiłem głupstwo … i to wielkie … jakaś gromada dziewczyn szarpała się z Sylwią i nagle … wrzuciły ją do fontanny! Jak z procy wyparowałem ze sklepu po czym omało nie rozjechało mnie auto ale w sumie nie zwróciłem na to uwagi bo w głowie miałem tylko ratować dziewczyne i … spróbować nie dostać ochrzan od niej … momentalnie wparowałem między nimi i szybko pociągnąłem ją do góry.
-co wy sobie myślicie ?! Nie wolno wrzucać ludzi do fontanny! - przytuliłem mokrą dziewczyne, która ciężko oddychała i była przestraszona.
-dlaczego ona jest twoją dziunią! Nie pozwolimy na to! Zniszczymy ją!- warkneła jedna.
-dziewczyny! Uspokójcie się! Ona jest moją przyjaciółką!! żadną dziunią!- krzyknąłęm i przytuliłem mocno Sylwie, która chyba zaczeła płakać.
-ale w gazecie pisza ...-zaczeła jedna.
-w gazecie piszą same bzdury!! zostawcie ją w końcu w spokoju!- krzyknałem do nich a one popatrzyły na Sylwie, która wycierała sobie łzy. Dziewczyny prychneły po czym oddaliły się od nas. Poczułem ulge ale … bałem się reakcji Sylwii. Kiedy delikatnie zacząłem ją głaskać po głowie, ona odepchneła mnie po czym oddaliła się o krok. Już przeczuwałem że będzie źle …
-będziesz mnie pilnować i będziesz uważał żeby nic mi się nie stało taak?- szepneła ze łzami w oczach.
-ja … ja nie chciałem- przybliżyłem się do niej i chciałem pogłaskać po policzku ale szybko się ode mnie odsuneła.
-skoro mnie nie lubisz a to co piszą ci nie przeszkadza to przestań udawać że się mną przejmujesz! Jestem tylko jedną z twoich licznych fanek. Na serio … nie musisz się mną przejmować- wydukała pomiędzy łzami.
-ale … zależy mi na tobie ...- szepnąłem.
-skoro ci na mnie zależy to dlaczego z tym nic nie zrobiłeś od dwóch tygodni! … nie umiem tak dalej żyć!- krzykneła po czym uciekła ode mnie.
-nie Sylwia! Zaczekaj!- spróbowałem ją dogonić ale nic z tego … uciekła … byłem taki wkurzony na siebie że chciałem się udusić. Co ja najlepszego zrobiłem?! Naobiecywałem że będzie wszystko dobrze, żeby się nie martwiła, że się wszystkim zajme … a tu co?! Zawaliłem i zamiast jej pomóc to pogorszyłem sprawe! A tak dobrze nam się zaczeło układać … i oczywiście ja musiałem wszystko spiepszyć … jestem kretynem …

Logan watching you …
-Vai błagam cię poraz ostatni, daj mi przeczytać tą gazete-błagałem pasemkową żeby dała mi wreszcie spokój, kiedy siedziałem na kanapie i próbowałem dokończyć czytać gazete- idz pomarudzić Carlosowi i Pati-
-ale oni poszli do pokoju się miziać- jękneła i usiadła na mnie- Loooogan no błagam cię, zamów te kurczaczki-
-boże święty jaka ty marudna jesteś- westchnąłem i łapnąłem za komurke- masz, ty dzwoń-
-nie! Sam dzwoń!- założyła reke na ręke.
-dobra, wiem że w takiej sytuacji nie można się kłócić z dziewczynami więc... eeh .. halo?- odparłem, kiedy usłyszałem że ktoś odebrał po drugiej stronie telefon. W krótce też dostawca zapukał do naszych drzwi i miałem wreszcie chwile spokoju. Chwile … tylko chwile …
-Logaan- jękneła Vai, która leżała na fotelu- masz jakieś tabletki na bół brzucha?-
-tiaa … bo my co miesiąc mamy okres i je zażywamy- zaśmiałem się.
-serio?- podniosła głowe a ja tylko westchnąłem ze śmiechem.
-kurde! Kurde! Kurde! Matoł! Dureń! Padalec! Gamoń!- krzyczał James, wchodząc do domu.
-kretyn! Pajac! Pedał! Wiosło! Mydło! Trawa!- popatrzyła na niego Vai- … ale o co chodzi?-
-eeh Sylwia jest na mnie wściekła!- walnął o lade.
-ty nie zaczynaj jak wcześniej i nie bij wszystkiego co popadnie. Spokojnie- wstałem i próbowałem go uspokojć.
-co znowu zrobiłeś mojej kuzynko-siostrze?- zerwała się Vai.
-Violette, słuchaj … idz może do Sylwii dobra?- zapytałem, pchając ją do drzwi.
-wyganiasz mnie?- szepneła smutna.
-ee niee … po prostu idz sprawdz co z nią a potem przyjdziesz i nam oznajmisz, dobra?- uśmiechnąłem się do niej.
-ide … ale wróce- przymróżyła oczy i wyszła.
-eeh Vai z okresem to twardy orzech do zgryzienia- odparłem po czym podszedłem do Jamesa- no brachu, gadaj co znowu zrobiłeś- zapytałem a on opowiedział mi całą historie. Szczerze? Nie dziwie jej się że tak postąpiła … on czasami myśli tylko o sobie -.- -podsumowując wiesz co ci powiem?-
-tak …?-
-jesteś ćwokiem- kiwnąłem głową po czym usiadłem na fotelu. Godzina ok 16 … ostatnia strona gazety, relax. James siedział w kuchni, oparty o lade i dumał przed sałatką- Jaaames- szepnąłem- idz do niej!-
-nieee! Zjedzie mnie z góry na dół!- szepnął po czym położył głowe na ladzie.
-a niby będziesz tak siedzieć bezczynnie i gapić się w sałątke?-
-a mam coś lepszego do roboty?-
-yyy tak?- popatrzyłem na niego.
-kurde, ale się zachowałem jak jakaś ostatnia ciota-
-tak tak James, jesteś głupi-
-eeeh nie wiem co zrobić ...-
-tak tak James, jesteś głupi-
-Logan, zaciąłeś się?-
-tak tak James, jesteś głupi-
-... przyjechała Vai!-
-tak tak James, nie słyszałem pisku opon i nadal jesteś głupi- nagle jak na zawołanie usłyszałem opony- okey, teraz można powiedzieć że jest-
-Maslooow!- wrzasneła Vai, otwierając gwałtownie drzwi.
-co znowu zrobiłem co?!?!- zerwałem się- czekaj … chwila … James to do ciebie- odparłem i usiadłem na kanapie.
-Vai możesz mnie nawet zabić ...- szepnął James wpatrując się w nia
-Sylwia chce wrócić do Włoch!- wrzasneła a James tak się zerwał że aż spadł z krzesła- do Włoch?!?! do Włoch?!?!- doczłapał się do niej- nieeee!! -
- … noo to mamy kłopot- szepnąłem.

PYTANIE
 jak myślice, uda mu się powstrzymac Sylwie? i czemu tylko dziewczyny mają okres?! to niesprawiedliwe xDD PZDR ;*