Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 29 października 2013

ROZDZIAł 3 "NIEOCZEKIWANY ZWROT AKCJI"

siemka ;) i jestem z nowym rozdziałem! miał być w czwartek ... jest wtorek xd ale niestety mam tyle nauki czytaj matma i angielski, że masakra ... mam nadzieje że hejterzy się troche uspokoili, chociaż rozważam nad usunięciem aska. dobija mnie po prostu ta kłotnia i wgl.
Ale bez dalszych wstępów, mając nadzieje że prawdziwi fani zostali, zapraszam na rzdz! :D 

James watching you ...
-nie, chwila, co ona tutaj robi?- wskazała na nowego przybysza, pasiasta
-a przyszłam w odwiedziny a co?-podniosła brew.
-to że nikt cię tu nie zapraszał-
-do ciebie też jakoś zaproszenia nie wysłali-
-ale przynajmniej jestem tu mile widziana-
-ta no, szkoda że jeszcze nie wywiesili plakatu „zapraszamy cię Vai, zawsze i wszędzie milewidziana” a pod spodem „nie no żartujemy, wyjdz”- zaczeła się śmiać a ja wywrociłem oczami i postanowiłem wyjść z kuchni by wkroczyć do akcji.
-no dobra ludzie, już dosyć tego dobrego. Dajcie jej spokój-
-a ty co się tak za nią wstawiasz?- podniosła brew Amelia.
-bo to też i moja przyjaciółka i nie pozwole ją tak traktować-odparłem.
-od bronienia jest jej chłopak- odparła.
- no jakim cudem ty się z nim zadajesz!- usłyszeliśmy głos Kendalla
-on nie jest taki zły, zrozum mnie!- krzyczał mu Logan.
-ale to jest były Vai, BYŁY VAI!-
- ... który jest zajęty kłotnią z Kendallem- podniosła brew pasiasta.
-skoro tak ... Vai kiedyś pocałowała żabe! – zaczeła Amelia.
-nie prowokuj mnie ...- warkneła
-to już im mówiłam- westchneła Angel.
-jak dla mnie to do tej pory ją całuje- zaśmiałem się, kiedy poczułem jej przeszywający mnie wzrok- no co ...?-
- już pierwszego dnia szkoły wywróciła całą stołówke do góry nogami!-
-nie było mięsa!- oburzyła się pasiasta.
-dobre dobre ...- mruknął Josh, zapisując wszystko w notesiku.
-... trzeba wam znaleźć hobby- pokręciła głową.
-już mamy!- odparli oby dwoje po czym przybili piątke.
-Aaaangeeel- jękneła załamana pasiasta.
-już już, ide- chwyciła Amelie i zaczeła ją pchać do wyjścia.
-czekajcie! Jeszcze ostatnie!- wyrywała się.
-won- wskazała na drzwi wyjściowe Vai.
-yhm ... Vai tak strasznie nas gorszyła że mama Sylwii rozdzieliła je tak że czerwona pojechała do Włoch a Vai do USA! – krzykneła,gdy Angel zamkneła za nią drzwi.
- ... co?- skrzywiła się pasiasta a ja zdziwiony popatrzyłem na nią.
-no- pomachała nam Amelia zza szyby tarasu a Vai wywróciła oczami po czym zasłoniła zasłone- Sylwi mama nie wie że ona mieszka z tobą – odparła a Vai wybauszyła oczy.
-że co?- odsłoniła kawałek zasłony pasiasta.
-no. Podsłuchiwałam kawałek jej rozmowy: mówiła że pojechała do przyjaciółki a nie do ciebie. Tylko że ona ma tak samo na imie, Wiola-
-Violette- wakneła, zasuwając zasłone.
-jeśli mi nie wierzysz to się jej zapytaj!-krzykneła.
-ej! Nieładnie tak wyrzucać gości z domu!- wtrącił się Josh.
-to idz se do niej, droga wolna. tylko nie ma wstępu do tego domu-
-nie ty o tym decydujesz- zaśmiał się i wyszedł a ta zaczeła warczeć. Nagle jednak zwróciła swoje oczy w moją strone i przymróżyła je.
- ... wiedziałeś o tym prawda?- szepneła a ja zagubiony popatrzyłem na nią- ... nie trzeba być medium żeby zobaczyć że kłamiesz-
-obiecałem Sylwii że nic nie powiem- spuściłem głowe- wiesz ... twoja mama lubi Sylwie i wtedy kiedy nas znalazła w kiciu nie miała do niej wątów. Za to jakby mama Sylwii się dowiedziała o tym to uuu ... nie byłoby ciekawie ... ona cię ...-
-nie lubi, wiem- spuśćiła głowe a mi zrobiło się jej szkoda. Bez zastanowienia podszedłem do niej i przytuliłem. Nigdy nie przyzwyczaje się do widoku smutnej Vai.
-no i dlatego nie widze przeszkód!- krzyknął Log, schodząc ze schodów.
-znowu ci to powtarzam ... to jej były!- próbował mu wytłumaczyć Kendall- i .. eee ta my tu gadu gadu a ci pieszczu pieszczu- odparł kiedy zobaczył nas w takiej pozycji.
-eahm ...- oderwałem się od niej- długa historia-
-mam czas- założył ręke na ręke Logan.

Sylwietta watching you ...
-2xy + 5√3-xᵌ+2xy= ... wielki ból głowy ... chociaż ... to skreślić i to ... tak tak ten sam wynik! ... a nie chwila to nie ta odpowiedz ... kogo ja oszukuje. Matma to nie dla mnie- zamknełam gwałtownie zeszyt po czym rzuciłam go na podłoge- komu to jest w życiu potrzebne?!- złapałam się za głowe po czym oparłam o stolik. Westchnełam głośno po czym popatrzyłam w okno gdy nagle ujżałam tam Vai ze wściekłą miną i założonymi rękami. Wystraszona krzyknełam i spadłam z krzesła. Kiedy powoli się otrząsnełam, popatrzyłam znowu na okno. Nikogo tam nie było ... przerażona wstałam i zaczełam się rozglądać po pokoju. Nie no nienawidze takich rzeczy! Szybko zaświeciłam światło w pokoju po czym też i w przedpokoju. Czyżbym była tak przemęczona że mam zwidy? Nagle jednak drzwi gwałtownie się otworzyły i aż piorun strzelił, robiąc przy tym atmosfere zgrozy.
-czemu mi nic nie powiedziałaś??!- krzykneła, wchodząc do domu. Ja tak się przestraszyłam że aż wywaliłam się na ziemie i zaczełam ciężko oddychać- wstawaj!- krzykneła, stając nade mną.
-Vai ... ty wiesz że to było okropne!- warknelam.
-o co chodzi z tym że ciocia nie pozwala ci się ze mną spotykać?!- spytała na jednym oddechu a mnie zatkało. Miałam nadzieje że o to nie zapyta i że w ogóle się o tym nie dowie ...
-heh ... co?-spytałam z lekkim uśmiechem, udając że nie mam bladego pojęcia o czym ona mówi.
-Habińska ja wiem że wiesz! Gadaj o co chodzi, już!- wrzasneła, przyciskając mnie do ściany.
-Vai uspokój się- wtrącił się Logan, uwalniając mnie z uścisku kobry- przemocą nigdy niczego nie załatwisz-
-ty tak sądzisz!- krzykneła- ja wiem że coś ukywa i albo się dowiem albo obiecuje ci że więcej się do ciebie nie odezwe! –
-będe miała przynajmniej spokój- mruknełam pod nosem.
-fajnie że mnie wszyscy nienawidzą!- Wzruszyła rękami po czym wyszła z domu, trzaskając drzwiami.
-eeeh ... – westchnął Logan- co my z nią mamy ...-

Violette watching you ...
Tak kurde super ... lepiej być nie mogło! Kolejna wspaniała rzecz, ktorej dowiedziałam się tego miesiąca! A jest dopiero początek ... nie no lepiej być nie mogło! Na piechote udało mi się dotrzeć do domu chłopaków po czym weszłam do garażu.
- no chyba cię Bóg opuścił Logan- odparłam, widząc że mój Dominator miał jedno koło przykłóte łańcuchem- czego on jeszcze nie wymyśli ...- warknełam pod nosem po czym odwróciłam się, gdy zastałam go za mną.
-ślicznota gdzieś się wybiera?- spytał z założonymi rękami.
-czy ty już zgłupiałeś do końca?- syknełam.
-a ty nie możesz pogadać jak normalna osoba tylko zawsze uciekasz? Uciekają tylko tchórze-
-nie jestem tchórzem- odepchnełam go ode mnie i poszłam szukać jakiegoś młotka.
-prr koniku- pociągnął mnie za bluzke po czym wpadłam w jego ramiona tak że on to wykorzystał i zaczął mnie całować. Wykorzystałam okazje i zaczełam go macać po kieszeniach, żeby znależć klucz do łańcucha.
-widze że upodobał ci się mój tyłeczek- poruszał brwiami i zaśmiał się.
-taa ... tyłeczek- kiwnełam głową, wsadzając mu ręce do tylnych kieszeni.
-tego szukasz?- wyciągnął kluczyk z kieszeni w koszuli.
- ... lubisz się ze mną drażnić, co nie?- podniosłam brew kiedy ten uśmiechnął się cwaniacko i znowu mnie pocałował.
-matko ile tu ochydztwa w jednym miejscu- usłyszałam głos Amelii i od razu zrobiło mi się niedobrze.
- nudzi ci się poczwaro? – warknełam.
-yy co ty jeszcze robisz w naszym domu?- podniósł brew Logan.
-a rozmawia sobie ze mną- pojawił się Josh- wymieniamy się cennymi informacjami- kiwnął głową z uśmiechem.
-wy raczej sobie mózgi wymieńcie- mruknełam.
-kto idzie poszperać w pamiętniku Logana?- spytała Amelia.
-jaaa!- krzyknął Josh po czym oby dwoje pobiegli na góre.
-ej! Wara od pamiętnika!- krzyknął Logan wzdychając.
-musze go kiedyś przeczytać- pomajtałam brwiami, bawiąc się jego krawatem.
-oj nigdy złociutka- mruknął, namiętnie mnie pocałował i wyruszył w pogoń za nimi.
-taa ... nigdy?- zaśmialam się po czym zza siebie wyciągnełam klucz ktory przed chwilą trzymał Logan- nigdy nie trać czujnuści złociutki- zaśmiałam się po czym włożyłam klucz do kłótki- ej ... co jest ... kurde ... nie pasuje?- popatrzyłam na niego i westchnełam- jest jednak bardziej przebiegły niż myślałam- pokiwałam głową- ale ... ja będe bardziej- schowałam klucz do kieszeni po czym wsiadłam na jego motor- hmmm może się nie połapie że zamiast Monstera brakuje motoru- włożyłam kask po czym poszarżowałam trochu i wyjechałam z piskiem opon z garażu.

Logan watching you ...
-Amelia! Josh! Won od mojego pokoju!- wpadłem do niego po czym chwyciłem ich za bluzki i wypchnąłem z pokoju- dobraliście się- warknąłem.
-co dwie głowy to nie jedna- uśmiechnął się Josh
-taa do znęcania się nade mną i Vai? Super!- wzruszyłem ramionami.
-ty Romeo ... ktoś wam pojazd kradnie- wskazał na okno Josh. Przystałem chwilke i pomyślałem.
- ... Vai!- krzyknąłem po czym zleciałem na dół. Niestety było już za póżno ... kiedy znalazłem się na dole, ani Vai nie było ani ... chwila ... Dominator stoi- yy komu ona skubneła bryke?- podniosłem brew i rozglądnąłem się lepiej- mój motor ... MÓJ MOTOR!- złapałem się za głowe- czy ja nie moge mieć spokojnego życia?- szepnąłem do siebie- no przecież auto Jamesa stoi na widoku-
-mojej bryki się nie tyka- odparł James, opierając się o swoją fure- a teraz przepraszam ale musze pojechać do mojego skarba, którego Vai mi wystraszyła- odpał oburzony, trzasnął drzwiami od auta po czym pojechał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było już grubo po 18-tej i robiło się już ciemno. Niby było jeszcze jasno ale i tak martwiłem się, ponieważ Vai jeszcze nie wróciła z motorem. A może coś się jej stało?! Może teraz leży gdzieś w rowie i zwija się z bólu? Albo ją napadli?! No nigdy mi nie wspominała czy jeżdziła motorem! Autem owszem ale motorem? Im dłużej jej nie było, tym badziej zaczynałem się martwić ... nagle ujżałem jakieś powoli zbliżąjące się światło ...
- ... Vai!- szybko podbiegłem do niej i przytuliłem.
-ss ...- usłyszałem tylko. Delikatnie ją puściłem i obejrzałem po czym zobaczyłem że prowadziła pieszo mój motor.
-Vai ... matko wszystko ok?- zmartwiłem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem że kuleje.
-co? Nie nic się nie stało ... przewróciłam się i tyle ... motor się troche potłukł ale obiecuje że go naprawie- odparła szybko.
-co tam motor, ty jesteś ważniejsza- złapałem ją za ręke.
-nic mi nie jest, nie martw się- uśmiechneła się i delikatnie pocałowała. Nie czułem alkoholu, czyli nic nie piła i nie prowadziła po pijaku. Jednak to było dziwne że kulała ...- to ja lece do domu- odparła.
-poczekaj, podwioze cię- zatrzymałem ją.
-na serio, nie trzeba. Poradze sobie- odparła.
-oj nie nie nie moja księżniczko, nigdzie nie idziesz- chwyciłem ją za lewą ręke na co ona sykneła- Vai, poobijałaś się tak strasznie?- spytałem.
-na serio nic mi nie jest ...- mrukneła.
-wiesz że ja jestem uparty- wziąłem ją na ręce po czym poszedłem do mojego samochodu.
- mamy taką samą nature- pokiwala głową bo czym obdarzyła mnie namiętnym pocałunkiem. Dzień pożniej ... siedzialem sobie na kanapie, oglądając wiadomośći i popijając szejka którego zrobił mi Carlos. Jednak ten wyżej wymieniony poniewierał tymi garnkami jak tylko się da ... o co znowu chodzi? Czy raz w tym domu nie może być spokoju?
-mam nadzieje że części agresji nie wyładowałeś na moim szejku-
-eeh ty się już bój- odparł.
-czyli moge być spokojny?- spytałem a on wywrócił oczami.
Wczorajszy dzień wydawał się być spokojny dla pobliskiego banku, jednak w godzinach ok 16-17 po południu, skradzione zostało milion dolarów. Na ekranie widnieje cała akcja po tym jak włamywacze wybiegli z banku i wsiedli na swoje motory
-eeh ten biedny bank, nigdy go nie zostawią w spokoju- dosiadł się do mnie James.
-dokładnie- mruknął Carlos.
-heh ... dokładnie- pokiwałem głową po czym wgapiłem się w ekran.
-ej ... czy to nie twój motor?- spytał mnie James, kiedy pokazywali nagranie z ucieczki.
-co?- zaśmiałem się- no co ty- wziąłem pilot i przewinąłem nagranie. Nagle ujrzałem coś przez co aż prawie posiwiałem ... to był mój motor ... a ta osoba która na nim jechała to byla Vai ... jechała wśród nich ...- ... Vai okadła bank- szepnąłem przerażony.

wtorek, 22 października 2013

INFO INFO, ZNOWU INFO

no siemka, wiem że ostatnio troche za dużo tych info ale po prostu musze to napisać:
ostatnio dostała hejty na asku oraz na blogu by usunąć jedną osobe z opowiadania bo trace czytelników. to mnie zaczeło poważniej wkurzać więc wyjasnijmy to sobie tak:
nie będe nikogo wyrzucać, macie przestać takie rzeczy pisac na asku bo jak nie to zamykam bloga i koniec. po prostu mnie to wkurza. pod ostatnim postem mam 1 komentarz i wyglądny jakby na serio się fani nagle "fochneli" bo jest jedna osoba której nie lubią. jezu czy to tak trudno wyobrazić sb że to ktoś inny? nie zwracałam na to uwagi wcześniej ale zaczeło mnie to denerwować. więc albo się przystosujecie bo to ja decyduje o czym pisze albo po prostu nie czytajcie i przestańcie hejtować bo jak nie to blog będzie miał swój ostateczny koniec. Przepraszam oczywiście fanów, którzy czytają i nie histeryzują.
Rozdział pojawi się pewnie w czwartek bo na razie mam dużo nauki i mase sprawdzianów do napisania więc życze miłego dnia !! 

środa, 16 października 2013

ROZDZIAŁ 2 "ROZRÓBA W KFC"

Yoł yoł yoooł ludziska! :D hmmm po tygodniu dodałam rzdz ... nie jest tak żle jak myślałam! xd ale szczerze to nawet jeśli wyszedł mi długi to mi się nie podoba xd ale sami oceńcie ;) wieelki buziak!! :*
Kendall watching you ...
Wróciłem do domu z zakupami. Jak zwykle to ja musze wszystko kupować, jednak, na szczęście, jest ktoś inny od segregowani.
-dzięki Kendall- odparł latynos, zabierając ode mnie zakupy.
-chwilka- wziąłem od niego jedną reklamówke i zacząłem w niej grzebać- to nie ta- odstawiłem ją i wziąłem drugą- kurde gdzie to jest ...-
-powiesz mi co szukasz zanim powywalasz mi już wszystko do góry nogami?- spytał troche zbulwersowany.
-kupiłem czekoladki dla Angel ale nie wiem gdzie są-
- ... w kieszeni masz- odparł wzdychając.
-o dzięki!- uśmiechnąłem się patrząc na znudzoną mine Carlosa- a ty co taki ponury?- podniosłem brew.
-nic ... nieważne- machnął ręką i wziął się za rozpakowywanie rzeczy.
-ważne ważne- oparłem się o lade- no mów-
-eeh po prostu czuje że los mnie karze za to że odbiłem Erikowi dziewczyne- odparł rozpakowując zakupy- i to jeszcze w taki sam sposób ...-
-Zayn?- spytałem.
- dokładnie- mruknął- ten gościu łazi za nami cały czas- warknął- czeka aż tylko oddale się od niej a on wtedy że niby przechodził i ją zagaduje-
-przynajmniej nie lata z kwiatami jak ty- zaśmiałem się
-to nie jest śmieszne!- krzyknął- trace ją ...- szepnął.
-słuchaj, jeśli cię kocha, a na pewno cię kocha, to będzie traktować Zayna tylko jak kumpla- poklepałem go po ramieniu- więc nie mazaj mi się tu bo zakupy same się nie rozpakują- uśmiechnąłem się a on podniósł brew.
-umiesz pocieszyć- kiwnął głową
-to miłego układania- machnąłem do niego i porżnąłem do góry. Eh żal mi z jednej strony Carlosa: tak się o nią starał, tyle przeszedł, a teraz niby taki Zayn ma mu ją odbić? Z drugiej strony los mu się tak jakby ‘odwdzięcza’ za to co zrobił wcześniej. Jednak dzięki niemu Pati dowiedziała się kim na prawde był jej były chłopak. Nie wiem ale mam złe przeczucia co do tego wszystkiego ... stanąłem w drzwiach swojego pokoju i ujżałem Angel leżącą na łóżku i podbijającą jakąś piłeczke.
-Aniołku mam czekoladki- odparłem uśmiechnięty kiedy ta odwróciła się w moją strone. Szybko rzuciłem jej na łóżko słodycze a ta szczęśliwa szybko wzieła je do ręki.
- o, dzięki!- odmachała mi i zaczeła je wcinać. Przymknąłem leciutko drzwi po czym zdecydowałem iść na chwile pogadać z Jamesem, gdy nagle z jego pokoju wyszła Angel. Chwila ... co? Wykrzywiłem się po czym wskazałem na mój pokój i na nią.
-no co? Byłam u Jamesa pożyczyć szampon bo mi się skończył- wzruszyła rękami.
- ... jak ty możesz być tu i tam!- wyszeptałem wskazując na pokój.
-że co?- zaśmiała się a ja leciutko otworzyłem drzwi.
-Amelia!- krzykneliśmy razem.
-no siemka siemka- zaśmiała się- Kędzior jesteś taki spostrzegawczy- pomajtała brwiami.
-co ona tu robi!? I czemu ma moje czekoladki!- krzykneła Angel
-nie wiem! To ty byłaś wtedy w domu! No i myślałem że to ty!- broniłem się.
-uuh czyli że jakbym wylądowała w twoim łóżku to byś nawet nie wiedział że to ja?- podniosła cwaniacko brew Amelia.
-nie no wtedy na pewno bym cię rozpoznał!- wskazałem na nią zirytowany.
-taa? A po czym?- założyła ręke na ręke Angel.
- poo tym .. żee ... yy ...- zaczął mi się język plątać.
-eeh Kendall zapamiętaj sobie jedno: ja mam brązowe oczy, Amelia ma niebieskie- wytłumaczyła mi Angel.
-moge założyć soczewki- poruszała brwiami Amelia.
-no widzisz? Ona ma zawsze sposób by mnie zmylić!- warknąłem.
-słuchaj ... jeśli mnie kochasz to na pewno odróżnisz kto jest kim- odparła Angel patrząc mi w oczy.
-ta ta za słitaśnie się tu robi, wybywam nara!- po czym wyszła z mojego pokoju i udała się na dół- ała! Uważaj jak leziesz!- usłyszeliśmy krzyk.
-a ta co znowu?- wywróciła oczami Angel.
-taranuje domowników- wzruszyłem ramionami po czym zeszliśmy razem na dół. I jaki widok nas czekał? Staranowany Josh przez Amelie.
-ej Angel oczu nie masz?!- spytał zbulwersowany brunet.
-a odwal się! Sam nie masz oczu!- odparła a ten stanął jak wryty.
-nie rujnuj mi reputacji-wywróciła oczami Angel gdy Josh popatrzył na nią potem na Amelie a na końcu na mnie.
- ... co?- spytał wystraszony.
-Josh poznaj Amelie, moją siostre ...- zaczeła Angel gdy ta druga wyszczerzyła się do bruneta- ... bliźniaczke-
-no siemka- kiwneła głową Amelia.
-powiem że na serio takie same- zaczął lustrować je wzrokiem- tylko kolor oczu macie inny-
-ha! Widzisz? On od razu zajażył- odparła mi Amelia na co ja wywróciłem oczami. Nagle do domu wszedł Logan po czym westchnął i usiadł na kanapie.
-co tam Logan?- spytałem go, szybko zmieniając temat.
-a nic ... nic- westchnął.
-no hej Logan! jak tam Vai?- spytał James, wchodząc do domu od strony tarasu.
-jeszcze z nią nie zerwałeś?- odparli razem Josh i Amelia po czym popatrzyli po sobie- ty tez jej nie lubisz?-
-no nieżle, jeszcze mają wspólną osobe do dręczenia- odparła Angel.
-tak nadal jestem i tak jest na mnie wkurzona- wstał z kanapy po czym złapał się za głowe.
-a czemu niby?- podniosłem brew.
-eeh ... pamiętacie ten moment kiedy Noah zerwał z Vai?-spytał a my pokiwaliśmy głową-no ... to moja wina- spuścił głową a ja aż zacząłem się dusić tak że Angel musiała mnie ratować.
-że ... niby ... co?!- wydusiłem z siebie.
-myślałem tylko o sobie! Chciałem żeby była wreszcie moja więc powiedziłem Eithanowi i Berryemu żeby wyjawili Noah prawde o Vai i do tego wcisneli że się we mnie podkochuje!- krzyknął po czym usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach.
-jebło cię już do końca?!- krzykneła Angel- o czymś ty myślał wtedy!! Była strasznie załamana po tym wszystkim!-
-poniosło mnie! Chciałem żeby wreszcie była moja!-
-a poczekać żeś nie mógł?- krzyknąłem- i tak prędzej czy póżniej zostawiłaby go!-
-ej dobra nie krzyczcie już na niego- usiadł przy nim James- każdy wie że jak się jest zakochanym to różne pomysły przychodzą do głowy-
-ty się już nie odzywaj- odparłem- zostawiłeś Sylwie na pastwe losu przez głupie lakiery w promocji!-
- ... banda debili- odparła Amelia.
-ja bym nigdy właśnej dziewczyny nie zostawił dla lakierów- pokiwał głową Josh.
-widocznie jesteś tutaj jedynym mężczyzną- wzruszyła rekami Amelia na co wszyscy zmroziliśmy ją wzrokiem- no co? Loganowi odbija i robi głupie rzeczy w pogoni za wariatką, James zostawia laske dla lakierów do włosów, ten za to wyrzywa się na mojej siostrze- wskazała na mnie a ja wywróciłem oczami- a Carlos ... ten to już w ogóle świruje z miłości- wskazała na Carlosa ktory miał założoną czapke kucharską i coś pichcił.
- ... przypomnij mi co ty tutaj robisz?- spytał James.
-a mieszkam niedaleko was i postanowiłam wspaść- wyszczerzyła się na co wszyscy westchneli-taa też się ciesze- pomajtała brwiami. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi. Szybko pognałem w ich strone po czym otworzyłem je. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem kto w nich stoi ...
-hej Kend, nie ma tu przypadkiem Karinki?- spytał ciemnoskóry.
-Looogaaan- zawołałem go wytrzeszczając oczy.
-hmm?- mruknął podchodząc do nas- o hej Noah, co jest?-
-nie ma u was Karinki?-
-yy nie ma ... – popatrzyli po sobie a potem pokiwali głową- chwilka, ide zobaczyć czy Dominator stoi- pognał do garażu na co ja szybko pognałem za nim.
-yyy czy to nie jest dziwne że przyjażnisz się z byłym twojej dziewczyny?- spytałem idąc za nim.
-a co?- podniósł brew po czym zajżął do garażu.
-a co?!- krzyknąłem- a co?!?! To były twojej dziewczyny!-
-nie ma go ... czyli kierunek KFC- kiwnął głową po czym wrócił do drzwi.
-ty mnie w ogóle nie słuchasz!- krzyknąłem za nim jednak wtedy wyszedł- grr! Głuchy czlowiek!-

Karina watching you ...
- nie gadaj ...-
-no gadam! Po prostu powiedział to im, oni powiedzieli jemu i puff! Eeh to był najgorszy dzień w moim życiu ...- odparła zdruzgotana, przegryzając kurczaczki.
-ale wiesz ... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- uśmiechnełam się do niej a ona westchneła.
-no wiem ... ale i tak jestem na niego wkurzona- oparła się o ręke po czym zaczeła mieszać rurką w pepsi.
-Vai zrozum że on zrobił to z miłości. Każdy z miłości czasami robi głupstwa. sama też nie jestem święta-
-pff ty myślisz że ja tak? Dziewczyno ... co związek to większa patologia- zaśmiała się. No troche jej już to przechodzi, a przynajmniej mam taką nadzieje. Nagle zobaczyłam Logana i Noah którzy weszli do KFC. Już chciałam coś powiedzieć ale szybko Logan pokazał mi żebym nic nie mówiła więc uspokoiłam się.
-co ci jest?- spytała, zauważając moje zagubienie.
-eahm ... ostry ten sos co nie?- zaczełam się wachlować.
-wziełyśmy bez sosu- podniosła brew a ja szybko przestałam się wachlować. Kurde! W tej samej chwili Logan chciał od tyłu zakryć Vai oczy, jednak ta wyczuła to, jakim cudem to nie wiem, i szybko chwyciła go za nadgarstki.
-ty się jeszcze nie nauczyłeś że mam oczy dookoła głowy?- odparła cwaniacko po czym wstałam, trzymając go nadal za ręce.
-zapomniałem- odparł po czym chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że stali twarzą w twarz. Widać było że pasiasta troche się speszyła lecz szybko zdołała się opanować, odpychając go od siebie po czym biorąc tacke do ręki.
-tak chcesz pogrywać co?- podniosła brew do góry po czym zaczeła wymachiwać tacką.
-bo się jeszcze zmęczysz złotko- odparł Logan łapiąc za drugą tacke. To było dziwne ... międzyczasie Noah usiadł koło mnie i przyglądał się tej całej sytuacji.
- ... stawiam 10 dolców że Vai go zmiecie-
-20 że ją złamie- kiwnełam głową.
-ty Brutusie- zaśmiał się.
-po postu wiem jak na nią działa- pomajtałam brwiami.

Violette watching you ...
-nie mów do mnie złotko ... nie po tym co zaszło- zmarszczyłam nos po czym pokazałam mu ręką by się do mnie zbliżył.
- ty z gąbką jesteś niebespieczna, co dopiero z tacką- odparł. No niech już nie przesadza -.-
-bądz mężczyzną Logan!- krzyknełam i wiedziałam że to było jak machanie czerwoną płachtą przed oczami byka. W mig zerwał się i zaczął wymachiwać tacką, próbując drugą ręką mnie złapać, lecz szybko zrobiłam unik, walnełam go w głowe tacą i chwyciłam za ręke, przystawiając mu tacke to twarzy- i co, nadal będziesz się tak wymądrzał?- podniosłam brew. wtedy zrobiłam coś czego nie powinnam: popatrzyłam mu w oczy ... w te piękne oczy, które wyrażały żal i taką nienawiść do siebie, za to co zrobił. Momentalnie zaczełam zwalniać uścisk, jednak nie wiedziałam że to wykorzysta. Szybko chwycił mnie za ręke, zwalił tacke i przycisnął mne do ściany.
-teraz moge, a ty?- podniósł brew a ja się skrzywiłam-zrozum Vai, kochałem cię tak że byłem wtedy zdolny do wszystkiego ..-
-taa szkoda że mi jeszcze Noah nie zabiłeś-
-a wiesz rozważałem tą opcje- odparł a ja zrobiłam wielkie oczy. Z kim ja żyje ...-Słońce musisz być mniej łatwowierna-
-a skąd mam pewność że nie mówisz prawdy?- podniosłam brew.
-bo nigdy nie mógłbym zabić człowieka-
-tylko dlatego?-
-a jest jeszcze jedna opcja?-
-ja?-
-co ja?-
-no to co ja bym czuła, gdybyś zabił Noah- odparłam patrząc na niego- ty kompletni ześwirowałeś!-
-przez ciebie- uśmiechnął się po czym pocałował mnie namiętnie. Nie no nie w takiej chwili!! Ja tu udaje poważną a ten mi wylatuje z całusami!! Wooon! Ale nie mogłam nic zrobić! Wszystko zrobiło mi się galaretowate a ja nie mogłam się opanować. Jednak, kiedy poczułam że ciutke zwolnił mój uścisk, kopnełam go w klejnoty po czym szybko chwyciłam tacke i,chwytając jego ręce, powaliłam go na podłoge.
-aałaaa! To chcesz mieć dzieci czy nie?! Bo nie pisałem się na darmową kastracje!-
-a ja nie pisałam się na rujnowanie mi życia- warknełam do niego
-przepraszam cię Vai, ja nawet nie wiedziałem co robie ... to ... wszystko moja wina ... nie wiń chłopaków ... oni nie chcieli nawet tego zrobić, ale im dopłaciłem- szepnął.
-boże ...- szepnełam puszczając jego dłonie po czym przeczesałam dłonią włosy. Ten powoli usiadł na podłodze koło mnie i wpatrywał się we mnie
- ... wybacz i ...- spuścił głowe- po prostu ... zakochałem się ... tak że mi odwaliło- podniósł głowe i popatrzył na mnie- jak można się w tobie nie zakochać- przeszedł mnie dreszcz ... nie wiedziałam co powiedzieć.
-no normalnie, ja jej nie kocham- odparła czerwona, przechodząc koło nas- co to za cyrk?-
-eeh ...- westchnął- przepraszam ją za tamto zajście. Ale wiem że to wykracza wszelkie granice ... to było na serio głupie i nigdy nie powinienem tak postąpić ...- odparł powoli wstając- jeśli ... no wiesz ... to ... ja ... zrozumiem ...- zaczął się jąkać a w jego oczach zobaczyłam łzy. Wybauszyłam oczy ... czy jemu aż tak bardzo na mnie zależy? Niemożliwe ... – pa ...- szepnął po czym udał się do wyjścia. Nie moglam tego tak zostawić ... w sumie ja też kiedyś zrobiłam coś czego nie powinnam przez właśnie miłość. Bez chwili zastanowienia wstałam i pobiegłam za nim.
-ani kroku dalej!- krzyknełam do niego a on stanął i się do mnie odwrócił- może i zrobiłeś coś czego na serio nie powinieneś i to nie jest do wybaczenia od tak, zraniłeś mnie i to bardzo i wiedziałeś jakie będą tego konsekwencje i że prędzej czy póżniej się tego dowiem no i ...-
-do rzeczy!- krzykneła Sylwia.
-gdzie masz Jamesa?- spytała Karinka.
-w domu, przyszłam za Vai- wzruszyła ramionami.
-ale ...- zaczełam patrząc na niego. Przestań taką mine robić- ... kocham cię. A miłość wszystko wybacza ... znaczy do pewnego stopnia- zaakcentowałam na co on się uśmiechnął- ale nadal jestem na ciebie zła- kiwnełam głową na co ten się zaśmiał.
-jasne- przybliżył się do mnie gdy ja czule go pocałowałam. Może i za szybko mu wybaczyłam no ale nie da się być na niego złym. To tak jak być zły na niewinnego kotka który stłukł wazon! Znaczy ... kot zbytnio nie myśli a on tak no ale ... jak mówiłam miłośc ci wszystko wybaczy!


środa, 9 października 2013

ROZDZIAŁ 1 „NA DOBRY POCZĄTEK DNIA ...”


siemkaa ;D ha! wreszcie napisałam rozdział! wczoraj we wannie świętowałam kiedy go skończyłam pisać! xdd wiem, obiecywałam że już go tam nie zabiore ale to silniejsze ode mnie! awr! xd 
~~ a no i ogarne jeszcze bohaterów bo musze kogoś wkleić, kogoś odkleić, zamienic xd własnie! postac Pat zostaje zmieniona! znaczy aktorka którą gra Pat xd 
zapraszam do czytaniaa :D 

Violette watching you ...
-panno Goldie!- usłyszałam krzyk i gruchot na mojej ławce. Podskoczyłam na krześle i przebudziłam się z chwilowego transu w którym byłam- no dzień dobry- odparła pani Santi kiedy zaczełam się rozglądać dookoła wystraszona- tam jest tablica Vai więc prosz patrzeć- wskazała na nią a ja pokiwałam głową powoli przeczesując włosy ręką- wracając do lekcji 2√3 ...-powoli oddaliła się od ławki zostawiając mnie w wielkim szoku.
-żyjesz?- spytała mnie czerwonowłosa, głaszcząc mnie po plecach.
-umieram ...- szepnełam i położyłam się na ławce.
-jak się przestraszyła- zaśmiała się po czym wziu! Już komórka w ręce.
-sms-oholiczka- wymruczałam.
-Loganoholiczka- odpyskowałami wlepiając swoje ślepia w ekran telefonu.
-Jamesoholiczka- zaśmiałam się cicho na co ta wywaliła mi język z wielkim uśmiechem. W tej chwili rozległ się dzwonek a ja westchnełam i rozłożylam się jeszcze bardziej na ławce.
-tylko się tak nie przemęczaj- odparła profesorka po czym wyszła.
-noo ... chyba zrobie sobie zwolnienie ze szkoły na ... zawsze- mruknełam.
-jest styczeń, dopiero były święta. Zdążyłaś już odpocząć-
-mów za siebe- popatrzyłam na czerwoną która nadal nie odrywała wzroku od komórki.
-Vai- krzyknął Eithan zjawiając się przy mnie- musze ci coś powiedzieć-
-nie!- podleciał do niego Berry- on ci nic nie chce powiedzieć-
-racja ... my chcemy ci coś powiedzieć-
-genialnie się robi- mrukneła Sylwia pożerając wzrokiem swój telefon.
-nie prawda!- krzyknąl Berry.
-nie na serio się robi ciekawie- kiwneła głową czerwona kukając na nich.
-czas to zakończyć!-
-obiecaliśmy mu!-
-chwila chwila ... komu obiecaliście? I oczywiście co obiecaliście?- podniosłam brew patrząc na nich podejrzliwie.
-nieważne – próbowal się wykręcić Berry
-Loganowi!- krzyknął Eight a ja zobiłam wielkie oczy.
-dobra, ciekawość mnie zżera: o co tu biega?- odłożyła komórke, zainteresowana naszą rozmową.
-eeh ... tobie coś powiedzieć- powiedział Berry załamany.
-ja już nie wytrzymam, nie moge okłamywać przyjaciółki!- odparł roztrzęsiony Eithan.
-ja moge, idziemy- pociągnął go lekko Berry.
-co prosze?- podniosłam brew.
-do rzeczy ludzie-wtrąciła się Sylwia.
-nie, Eithan jest grzecznym chłopcem i nic nie powie, prawda?- popatrzył na niego z pod byka Berry.
-to my powiedzieliśmy Noah że jesteś lampardem, że byłaś w mafii i że flirtowałaś z Loganem!- krzyknął na całą klase a ja zrobiłam wielkie oczy. W Trymiga podnioslam się, chwyciłam oby dwóch za koszule i zaciągnełam ich do graciarni. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam ... że oni?! Ale po co?!
-że co prosze?!- krzyknełam przyciskając ich do ściany.
-no tak! Chcieliśmy dobrze! – pisnął Eight.
-chwila chwila! Nie zwalaj na nas winy! To Logan nam to powiedział!- odparł mu szybko Berry a ja zamarłam ...
-po co jej to powiedziałeś?! –
-bo chce jeszcze żyć!-
-myślisz tylko o sobie! A Logan?-
- ... Logan wam powiedział żebyście powiedzieli Noah to wszystko?- spytałam nadal niedowierzając.
-eahm ...-
-tak!- krzyknął Berry.
-nie odzywam się do ciebie!- mruknął Eight do niego.
-Logan ...?- szepnełam, powoli ich puszczając- zrójnował mój związek ... bo chciał mnie mieć dla siebie?- usiadłam na jednej ławce która tam stała- ... co?-
-Vai ... powiedz szczerze: nie układało ci się z Noah- odparł, powoli przybliżając się do mnie Eight.
-a do Logana cię ciągneło, i to strasznie- kiwnął głową Berry- aż całe miasto to odczuwało-
- ... nie powinien tak robić- mruknełam- powinien zaczekać ... w ogóle on mi zniszczył życie!- krzyknełam po czym głośno warknełam tak że oby dwoje szybko się cofneli i złapali jeden za krzesło a drugi za miotłe.
-ale zrozum ... on chciał dobrze!-
- niby jak Eight??! Przez niego schlałam się, trafiłam do kicia i schudlam z 3 kilo bo nic nie jadłam!-
-ale teraz jest dobrze ... i jesteście szczęśliwi ... hehe- uśmiechnął si blado Berry.
- ... już nie- warknełam po czym gwałtownie wyszłam z graciarni. Nie pozwole żeby traktowano mnie jak zabawke, którą można sobie zabierać, odbierać, wykradać. Nie ma tak! Ja mam uczucia! Dziwne co nie? Violette Goldie ma uczucia ... wow ... co oni sobie myślą że jestem jakimś kamieniem którego nic nie obchodzi, gdzie upadnie to upadnie?
-wszystko ok?- spytała mnie Sylwia kiedy usiadłam koło niej.
-zabije szczyla ...- warknełam.
-chyba nie ...-

Logan watching you ...
-hej Logan! Dobrze wyglądam?-
-mhm- mruknąłem siedząc na kanapie i wlepiając swoje ślepia w telewizor.
-myślałem że mi troche grzywka odstaje, a przecież przeczesywałem ją dzisiaj z 4 razy no i ty mnie w ogóle nie słuchasz- mruknął zbulwersowany brunet.
-klucze są na szafce-
-jakie klucze?-
-obiad jest w lodówce-
-nie jestem głodny!-
-jutro jest czwartek-
-nie bo jest wtorek, człowieku czy ty się słyszysz?-
-brak połączenia, zostaw wiadomość piiip!-
-Logan, mózg ci wyszedł! Łap go!- krzyknął mi do uszu a ja szybko się zerwałem z miejsca.
-jezu nie krzycz!-
-myślałem że go nie zauważyłeś- bronił się.
-człowieku, mój mózg jest w środku, spokojnie. Pytanie gdzie jest twój ...- podrapałem się po głowie gdy ten zrobił zdziwioną mine- widzisz, sam nie wiesz- zaśmiałem się.
-stary o co chodzi, jakiś zamyślony jesteś- odparł klepiąc mnie po ramieniu.
-nie no ... Sylwia mi napisała że Vai jest zła. Nie wiem o co i jak zareaguje, ale jak przypomne sobie co się działo kiedyś jak była zła to aż mnie ciarki przechodzą-
-no ... wtedy jak miała okres to nie dało jej się ogarnąć ... a kiedy myślała że jest z tobą w ciąży to łoo! Prawie by cię zabiła!- zaczął wspominać grzywacz, co mi było wybitnie nie na ręke bo, zamiast mnie uspokoić to mnie bardziej przestraszył- wiesz, jakby chciała cię zabić to już by to zrobiła dawno- kiwnął głową.
-umiesz pocieszyć człowieka- walnąłem facepalma.
-widzisz? Jednak jestem w czymś dobry- pstryknął palcami i poszedł do kuchni.
-to było ironicznie- mruknąłem do siebie.
-nadal nie ogarniam po kiego grzyba jesteś z tą wariatką- usłyszałem głos Josha po czym zobaczyłem jak siada przy mnie na kanapie.
-bo ją kocham, dlatego- odparłem, nadal wpatrując się w ekran.
-i to jest ten powód?- spytał
- eeeh gościu ... zakochasz się to zobaczysz- wytłumaczyłem mu. Nagle rozległo się pukanie.
-ktoś puka!- krzyknął James.
-przecież słysze!- odkrzyknąłem mu.
-ide po zbroje!- mówiąc to szybko poleciał na góre.
-weż też dla mnie!- wrzasnąłem po czym stanąłem przed drzwiami. Wziąłem głęboki wdech po czym powoli otworzyłem drzwi.
-cześć skarbie- zastałem uśmiechniętą Vai która przywitała mnie buziakiem w policzek i weszła do środka.
-eahm ... cześć?- spytałem zdziwiony z uśmiechem. Czyżby Sylwia się pomylila czy po prostu mnie wkręcała by posiać troche paniki? A może to cisza przed burzą ...
-oo nienormalny wchodzi, normalny wychodzi- odparł Josh wstając.
-oh w takim razie ja wyjde- odparła Vai i skierowała się na taras.
-tak- kiwnął głową brunet po czym przeanalizował wszystko i się ogarnął- to nie ja jestem nienormalny tylko ty!-
-heh oby dwoje jesteście nienormalni- zaśmiałem się
-angard!- usłyszałem krzyk Jamesa po czym zobaczyłem jak stoi na schodach z patelnią w ręku i kilkoma garczkami na sobie.
- ... macie konkurencje- zaśmiałem się.
-a ty co drugą kuchnie masz tam na górze?- spytała Vai.
-to są moje garczki!- wydarł się Josh.
-no wiem- uśmiechnął się James po czym zaczął spiepszać a Josh zaraz za nim. Ta jasne zostawili mnie samego ...
-eahm ... Vai- popatrzyłęm na nią a ona odmieniła mi promiennym uśmiechem. Coś zbyt podejrzany był ... – too co robiłaś ciekawego w szkole dzisiaj?-
-hmm ... no cóż ... troche było nudnawo i zaczełam myśleć- odpała. „oho” pomyślałem „Vai i myślenie ... ona jest mądra ale czasami jej teorie mogą być niezbyt ciekawe „- i myśle że jednak musze porozmawiać z Haroldem na temat jednej rzeczy- kiwneła głową i udała się do drzwi.
-taa z Haroldem ... chwila czemu z Haroldem?- spytałem podejrzany.
-aa bo ... musze go opiepszyć o taką dawną sprawe. Ale wiesz, ciebie to akurat nie dotyczy bo to przecież jego sprawa nie?- wyszczerzyła się niemiłosiernie. O co jej chodzi?
-y ...- wydukałem- Vai jaśniej-
-no co? Domyśl się.To przez niego przecież rozpadł się mój poprzedni związek- wzruszyła ramionami i wyszła. Chwile podumałem i podniosłem brew.
-że co?- ogarnąłem to co ona powiedziała i wybauszyłem oczy- ona chce się zemścic za to że Noah dowiedział się o tym wszystkim!- pisnąłem- ale to nie od niego przecież ... się ... dowiedział ...-
-eeeh tak Romeo to nie od niego- pojawiła się Pat na tarasie z napojem gazowanym w ręku- i ona o tym wie- kiwneła głową.
-co?!- krzyknąłem po czym poleciałem za nią- skąd niby wiesz że ...- podbiegłem do niej.
-że to ty powiedziałeś chłopakom żeby powiedzieli Noah o tym że jestem lampartem, że jestem w mafii i że niby kręce z tobą? – odparła na jednym oddechu, odwracając się do mnie.
-eahm ... no ja ...- zacząłem się jąkać.
-no słucham- założyła ręke na ręke.
- ... kocham cię- odparłem bezsilny.
-to nie jest wystarczająca wymówka- pokiwała głową.
- no ... zależało mi na tobie a przecież wam się już dawno nie układało no i ... i tak prędzej czy póżniej byście się rozeszli- zacząłem się bronić.
-ta? Dlatego postanowiłeś rozbić mój związek wcześniej i zapunktować jeszcze tym że mnie będziesz wspierał, tak?-podniosła brew. Eeh ... zabrzmiało to na serio strasznie. Inaczej mi się to wydawało w mojej głowie. Już tego żałowałem jak zobaczyłem ją wtedy spitą w Monstertrucku ale to co do niej czuje było silniejsze.
-jestem debilem- spuścilem głowe.
-tak wiem o tym- potwierdziła. Zrobiło mi się na prawde głupio-świetny chłopak mi się po prostu przytrafił- pokiwała głową po czym poszła dalej. Westchnąłem i podniosłem głowe. Już jej nie było. Za szybka jest. Nawet jakbym pobiegł za nią to niemiałbym na co liczyć. Musze jej to jakoś wynagrodzić i pokazać jej że na prawde żałuje tego czynu ale też że mi zależy na niej cholernie. Czasami jak się jest zakochanym to nie zwraca się uwagi na to co się robi tylko dąży się do tego by za wszelką cene zdobyć swoją miłość ... krótko mówiąc „po trupach do celu”.
-i co cały jesteś?- spytał mnie James, ściągając garczek z głowy.
-może i na zewnątrz tak ... ale w środku mi coś pękło- odparłem.
-oddawaj chłopie! Yyh!- krzyknął Josh, zabierając Jamesowi garnek z głowy- myjesz go!-
-no dobra spokojnie- odparł a ja, widząc to, zaśmiałem się. Musze jakoś załagodzić to wszystko bo przecież nie chce jej stracić.



niedziela, 6 października 2013

TD(R)H CZ 1 "cale zycie z wariatami" linki

no witam witam :D a wiec posegregujmy troche xd

Otóż i będą tutaj linki do wszystkich rozdziałów z TD(R)H cz 1 czyli od 23 do 78 bo tam już nie ma miejsca xd 

ROZDZIAŁ 37 "NIEZŁA JAZDA" 
ROZDZIAŁ 38 "NIEWINNY ŻARCIK"
ROZDZIAŁ 39 "CO Z NAMI?"
ROZDZIAŁ 40 "JESTEŚ ZAZDROSNY?"
ROZDZIAŁ 41 CZ 1 "COVER GIRL"
ROZDZIAŁ 41 CZ 2 "COVER GIRL"
ROZDZIAŁ 41 CZ 3"COVER GIRL"
ROZDZIAŁ 41 CZ 4"COVER GIRL"
ROZDZIAŁ 42 "NOC W HOSPITALU"
ROZDZIAŁ 42 PLUS "Z KAMERĄ WŚRÓD SZPITALU"
ROZDZIAŁ 43 "SZPITAL TO NIE DLA NAS"
ROZDZIAŁ 44 "PROBLEMY AKCJA PIERWSZA!"
ROZDZIAŁ 45 "MASAKRA XD"
ROZDZIAŁ 46 " IT'S TIME TO PARTY!"
ROZDZIAŁ 47 " PRZYGOTOWANIA" 
ROZDZIAŁ 48 CZ 1 "PARTY HARD!"
ROZDZIAŁ 48 CZ 2 "PARTY HARD"
ROZDZIAŁ 48 CZ 3 "PARTY HARD"
ROZDZIAŁ 49 CZ 1 " PRZEBUDZENIE ..."
ROZDZIAŁ 49 CZ 2 "PRZEBUDZENIE ..."
ROZDZIAŁ 50 "KŁOPOTÓW CZĘŚĆ PIERWSZA"
ROZDZIAŁ 51 "MAGNES NA KŁOPOTY" 
ROZDZIAŁ 52 "WYPAD DO KFC"
ROZDZIAŁ 53 "CO ZNOWU ...?"
ROZDZIAŁ 54 "SAVE YOUR HEART"
ROZDZIAŁ 55 "WHERE IS THE PROBLEM?"
ROZDZIAŁ 56 " IF THE WORLD WE AND TOMORROW"
ROZDZIAŁ 57 "IMAGINE"
ROZDZIAŁ 58 "UCIECZKA"
ROZDZIAŁ 59 " ZAZDROSNA?"
ROZDZIAŁ 60 "FIZYKA"
ROZDZIAŁ 61 "MISTERY ..."
ROZDZIAŁ 62 CZ 1 "HAPPY HALLOWEEN" 
ROZDZIAŁ 62 CZ 2 "HAPPY HALLOWEEN"
ROZDZIAŁ 62 CZ 3 "HAPPY HALLOWEEN"
ROZDZIAŁ 62 CZ 4 "HAPPY HALLOWEEN"
ROZDZIAŁ 63 CZ 1 " TOPIMY SMUTKI, WIECZÓR ZA KRÓTKI"
ROZDZIAŁ 63 CZ 2 "TOPIMY SMUTKI, WIECZÓR ZA KRÓTKI"
ROZDZIAŁ 63 CZ 3 "TOPIMY SMUTKI, WIECZÓR ZA KRÓTKI"
ROZDZIAŁ 64 CZ 1 " NA ZDROWIE!"
ROZDZIAŁ 64 CZ 2 "NA ZDROWIE!"
ROZDZIAŁ 64 CZ 3 "NA ZDROWIE!"
ROZDZIAŁ 65 CZ 1 "NIESPOTYKANIE SPOTKANIE"
ROZDZIAŁ 65 CZ 2"NIESPOTYKANIE SPOTKANIE"
ROZDZIAŁ 66 "RUN RUN"
ROZDZIAŁ 67 CZ 1 "NIEPROSZONA WIZYTA"
ROZDZIAŁ 67 CZ 2" NIEPROSZONA WIZYTA"
ROZDZIAŁ 68 "ALFA&OMEGA"
ROZDZIAŁ 69 " HELP ME ..."
ROZDZIAŁ 70 CZ 1"TALK THE TRUE"
ROZDZIAŁ 70 CZ 2"TALK THE TRUE"
ROZDZIAŁ 71 CZ 1"SIEROCINIEC"
ROZDZIAŁ 71 CZ 2 "SIEROCINIEC"
ROZDZIAŁ 72 CZ 1 "IF ONLY YOU"
ROZDZIAŁ 72 CZ 2 "IF ONLY YOU"
ROZDZIAŁ 72 CZ 3 "IF ONLY YOU"

ROZDZIAŁ 72 CZ 4"IF ONLY YOU"
ROZDZIAŁ 73 CZ 1 "SURPRISE!"
ROZDZIAŁ 73 CZ 2 "SURPRISE"

ROZDZIAŁ 74 "PARTY PARTY I PO PARTY"
ROZDZIAŁ 75 "WHO ARE YOU"
ROZDZIAŁ 76 CZ 1 "STARCIE TYTANÓW"
ROZDZIAŁ 76 CZ 2 "STARCIE TYTANÓW"

ROZDZIAŁ 76 CZ 3 "STARCIE TYTANÓW"
ROZDZIAŁ 77 "POWIESZ TO WRESZCIE?"
ROZDZIAŁ 78 CZ 1"ONE LOVE"
ROZDZIAŁ 78 CZ 2"ONE LOVE"

I otóż są wszystkie linki do rozdziałów! :D teraz czas na 2 część tej powieści! 
chwilaa .. najpierw zdj xd
najpierw jedno xd 

potem drugie!! :D 


teraz zmieniłam ale mam nadzieje że się wam podoba xd chociaz wiem że tamten był o wiele lepszy xd a więc to była 1 część czyli "Całe życie z wariatami"-TD(R)H to była dawna nazwa xd , teraz czas na drugą czyli "Mafijna Krew Wariatów". ... oryginalne xd i niezrozumiałe tak jak ja ale mam nadzieje że się wam spodoba! xd a więc MKW już niedługo!! :D Pozdro i mam nadzieje że będziecie zaglądać! kocham was! ;* ;*