Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 30 listopada 2011

WTP: "ostatnia szansa: final"

Geoff: witam was wszystkich w ostatnim odcinku WTP gdzie będziemy kibicować dwòm ostatnim uczestnikom tego sezonu! (podnosi ręce do gòry, kamera się oddala i ukazują się Maldiwy) jak widzicie, jestem na Maldiwach, ale nie sam!
Bridgette: bo ze mną! (podchodzi do niego) i z resztą byłych uczestnikòw! (pokazuje uczestnikòw siedzących na ławkach. Koło nich znajdowały się jeszcze dwie ławki, jedna z flagą Violette a druga z flagą Duncana. Flaga Codyego była tam gdzie siedzieli)
Geoff: a więc, moi kochani! To był długi sezon, aż 24 odcinki! ... z prezentacją 25 ... i dla każdego ten sezon wymagał dużych poświęceń, jak sądze.
Trewor: (ma załorzone ręce na piersi i patrzy się dziwnie na Geoffa) eehm ... do czego zmierzasz?
Geoff: do tego że zaraz dowiemy się kto z nich odpadnie a jaka dwòjka przejdzie do finału! Panie i panowieeee ten ktòry wyleci przez okno hotelu, będzie siedział z nami!
Nagle, z krzykiem, ktoś wyleciał przez okno i znalazł się przy byłych uczestnikach, lecz z głową w piasku.
Geoff: żegnający się z nagrodą, uczestnik jeest ... Duncan??!! (popatrzył się dziwnie na niego)
Cheff: ( z hotelu) eej! Przepraszam! Nie tego gamonia kopnołem! (wtedy z okna wyleciał drugi uczestniki i też skończył tak jak Duncan)
Geoff: ooo teraz lepiej! Cody! Zapraszamy cię do siebie!
Duncan: (do Cheffa) Ja ci dam przez pomyłke! (grozi mu pięścią)
Courtney: Duncan! (chce się rzucić na niego lecz JD, w ostatniej chwili, ją łapie i usadawia na swoim miejscu)
JD: spokòj Courtney,spokòj! Bo jeszcze przyniesiesz mu pecha i przegra.
Geoff: a więc Cody! Zajmuj miejsce iii zaczynamy nasze głosowanie! A i niech ktoś ściągnie flage Codyego !
Al: ja to zrobie (wstaje, ściąga flage i siada)
Cody: (przymrużone oczy) dzięki ... (idzie do nich i siada koło Nicole) ehehe ... czy oglądałaś ostatni odcinek?
Nicole: (z uśmiechem) tak.
Cody: ehehe ... (śmiech znika mu z twarzy ktòrą kładzie na rękach. Nagle Nicole daje mu buziaka w policzek a on ,troche pogubiony, zapytał) ... co to było?
Nicole: całus. Za to co powiedziałaś. W sumie nie wygrałeś ale chciałeś to zrobić dla mnie (przytuliła go) i jesteś taki słodki!
(ooooooch ! widownia się rozkleja a z nimi statyści)
Geoff: o ludzie! Co tu się dzieje! (kiwa głową) eh te nasze nowe parki!
Violette: (wychyla się z okna z pokoju chłopakòw) yyyh! Heeeeej!! Co wy tam robiciee??
Geoff: oo! Jest nasza finalistka! No bo finaliste już widzieliśmy ... przelotnie!
Bridgette: (kiwa głową) tak tak Geoff, bardzo śmieszny żart ...
Violette: już do was schodze! (nie mineło pòł sekundy, już była na dole, machając do wszystkich) heeej!!
Katie: tss (przewròciła oczami i popatrzyła się w inną strone)
Violette: (za bardzo nie zwròciła uwagi) nooo jak tam totalno-porażkowi ex uczestnicy!?
Geoff: czują się świetnie! A teraz mam dla moich ex zadanie! Widzicie tamte flagi? No! Macie się wszyscy podzielić: kto głosuje na Vai siada tam gdzie jest flaga z jej twarzą, a kto na Duncana to siada tam gdzie jest flaga z jego twarzą. Rozumiecie? No! A więc, jak się dzielicie?
Noah: (szybko się podniòsł) Violette! (i siada)
Gwen: (patrzy się na rockòwne) Violette.
Nicole: Violette!
Duncan: (podchodzi do Vai z patelnią w ręku) hej! Co tam?
Nicole: (patrzy się przestraszona na Duncana) ... no dobra niech będzie Duncan ...
Duncan: (patrzy się na patelnie) to? A nie! Spoko! To na Cheffa ... (słychać jęki Cheffa) spokojnie, już po wszystkim.
Nicole: a ... czyli moge iść do grupy Violette? (siada koło Gwen i przybija z nią piątke)
Cody: (wstaje dumny) a ja ide za moją dziewczyną!
Duncan: dureń.
Cody: sam jesteś dureń, durniu!
Duncan: (podrzuca patelnie) ... mam patelnie (cwaniacki uśmiech)
Cody:
już cichne ... (siada koło Nicole )
Duncan:
zaraz! (Rozgląda się) już 4 na Vai a żaden na mnie? Ludzie!
Courtney: ja będe głosować na ciebie! (wstała, podbiegła do ławki i usiadła)
Duncan: tyle?
JD: eeehm ... (wstaje i waha się)
Violette: (macha ręką) no idz idz.
JD: skoro tak ... ja za Duncanem! (popycha Courtney i siada)
Johanna: zdrajczyni! Ja będe za naszą ukochaną siostre ktòra nas sklonowała!
Violette: błagam, nie przypominajcie mi tego (patrzy się do gòry i obraca oczami) a poza tym Johanna, jakby był w finale Tyler to pewnie byś na niego głosowała. (wtedy podniòsł się Trent) Trencio Natrencio! (wtedy przystaną, odwròcił się i usiadł koło JD) zdrajca!
Trent: ile razy mam mòwić że macie na mnie mòwić Trent?!
Violette: dobrze ... Trencio (znudzona mina Trenta)
Geoff: może szybciej i bezpieczniej będzie jak zrobimy tak: kto z pozostałych głosuje na Vai, niech przejdzie na tą ławkę. (wtedy wstali Harold, Leshawna, Mike, Zeke i Lindsay)
Violette: hmmm (patrzy się na pozostałych) Tyler a ty?
Tyler: eeeh ... ja głosuje na Duncana ponieważ dużo głosuje na ciebie.
Violette: co za głupie wytłumaczenie ... (na Duncana głosują też Izzy , Owen, Katie i Sierra) aha ... tu się akurat nie dziwie ...
Sadie: hej! A my nie  możemy głosować?
Geoff: jak chcecie. (wtedy Sadie usiadła koło Noah a Justin, Ewa i Beth usiedli koło Katie)
Sadie: co jest? Tylko ja jestem za Vai? Ej!
Justin: wole Duncana, Vai jest brzydka (wtedy Vai otwarła buzie niedowierzanie i ciut wkurzona)
Beth: nie ufam nowym zawodnikom ...
Ewa: Duncan jest silny! A Vai to taka drobna laleczka.
Violette: tyy (pogroziła jej palcem ale Duncan ją zatrzymał) mam wyciągnąć Sasquacza?!
Chris: nie, nie wyciągniesz twojego Sassiego ponieważ jest już schowany, dla wszelkiego złego ... Duncan czy ty trzymasz w ręku naszą najlepszą patelnie?
Duncan: (obraca ją i przygląda się jej) wziąłem pierwszą lepszą ...
Chris: ( zakłada ręce na włosy, już normalnego koloru) niee! Na niej piekliśmy najlepsze naleśniki!
Violette: eeh, widzisz coś zrobił?! (bierze patelnie i klepie go po głowie)
Chris: yts! (wyrywa jej patelnie z dłoni) eeh ... no kochani moi! Jesteście w finaleee! (oklaski) tylko jeden z was może wygrać 1.000.000 $ ! (oklaski) alee ... musicie wziąść udział w wyzwaniu! (oooch!) a co? Myśleliście że zagrają w kamień, papier, nożyce?
Violette: haha ja jeszcze pamiętam  tą prezentacje uczestnikòw i to jak moja drużyna wygrała w papier kamień chociaż Tyler i Duncan nie mogli się wyrobić. (zaśmiała się)
Chris: skończyłaś? (zły look ze strony Vai. Wtedy Chris dostrzegł jednego, jedynego gościa ktòry siedział sam na jednej ławce) Trewor! A ty na co czekasz?
Trewor: na oklaski! (wtedy zerwał się Tyler i zaczął klaskać ale przestał ponieważ wszyscy się na niego dziwnie patrzyli)  ja się wstrzymuje!
Chris: dobra ... jak chcesz ... a teraz! Wyzwanieeee!! (tam tam tam taaaam!)
Violette: (rozgląda się) dlaczego gra taka przerażliwa muzyka?
Chris: bo zadanie będzie przerażliwe ... no! Zobaczmy ile osòb jest za wami ... hmmm : V= 11  D = 13 ! a jednak! Dobra, koniec tego! Niech zacznie się wyzwanieee!! (słychać oklaski i krzyki) no! Macie wyznaczony teren: Duncan ma biegnąć za czarną linią a Vai, za niebieską.
Violette: łii! (podskoczyła radośnie)
Chris: a więęęc ... czas start!
Wtedy, oby dwoje, zaczeli biedz przed siebie a widownia została zgarnięta i usadowiona już na miejscu drugiego zadania. Międzyczasie w lesie ...
Duncan: (biegnie już powoli) yh yh ... Vai ... może se staniemy?
Violette: (hamuje) dobry pomysł! Ja już nie mam sił ...(okropnie sapie)
Duncan: przecierz przebiegliśmy dopiero ze 100 metròw!
Violette: no i co? I tak jestem zmęczona ...
Kilka minut pòżniej ... wszyscy czekają na nich z niecierpliwością, kiedy widzą ich wychodzących z lasku, powoli.
Chris: ej! Może szybciej co?! My tu czekamyy!
Duncan:
to se czekajcieee! (cwaniacki uśmiech)
Chris: eeh (przewraca oczami) dobra: widząc że na Duncana głosuje więcej osòb, on będzie musiał znieść koszyk chleba, za to Violette będzie musiała znieść koszyk jabłek.
Violette: fajnie ... ale o co chodzi?!
Chris: chodzcie (zaprowadził ich do polanki, zatrzymali się przed dwoma wielkimi budowlami, przykrytymi ogromną białą płachtą) a więc! Oto i wasze zadanie!
Duncan: (patrzy się dziwnie na niego) mamy ... ściągnąć płachte?
Chris: hehe chciałbyś taką frajde ... ale nie. Cheff będzie to odsłaniał a, tymczasem, ja będe się patrzył na wasze przerażone miny.
Violette: czy to co jest pod tą płachtą będziemy musieli zjeść?
Duncan:
prędzej spodziewałbym się nawozu.
Violette: nie, bo nie śmierdzi (kiwneła głową lekko wykrzywiona)
Chris: eeeh ... Cheffie dawaj!
Cheff odsunął płachte, i wtedy ukazały się dwie ogromne budowle. Jednak uczestnicy strasznie się zlękli ponieważ pierwsza budowla ukazywała ogromną makiete a druga ... wiatrak! I to jeszcze kręcący się z migającym czerwonym światełkiem!
Violette: (wystraszona) wiedziałam! (zakryła oczy)
Chris: hehe! Ale będzie jazda! (mrugnął do kamery) no kochani! Widzicie te zawijane schody ktòre prowadzą aż na szczyt budowli? No! Macie po nich wejść, wziąść, z samej gòry, koszyki i zejśĆ nie upuszczając przy tym ani jednej zawartości koszyka, jasne?
Duncan: jak słońce!
Violette: Chris ... moge na minutke? (obieła go leciutko)
Cheff:przykro mi ale minutki wyszły, zostały tylko lipton ...
Violette: (kręci głową i dziwnie się na niego patrzy) głupszego już nie mogłeś wybrać ... dobra, słuchaj ... może tak Cheff upichci nam coś obrzydliwego a my to zjemy i ... wtedy ten ktòry nie zwròci, wygrywa ,co? (podnosi brew do gòry)
Chris: weż przestań! Namęczyłem się przy tych rzeczach!
Violette: wiatrak został zrobiony przez Michaela dwa odcinki temu ... sam się upokarzasz.
Chris: ale makiete sam zrobiłem.
Violette: pewnie Mike ci pomògł.
Chris: przestań wkońcu myśleć że jestem niezdarą!
Violette
: bo jesteś (uśmiech)
Chris: taka jesteś cwana co? Cheff! Wskocz na wiatrak i dodaj do koszyka z dwie kule armatnie ... a ! i powieś koszyk na jednym z tych wiatrakòw od wiatraka.
Cheff: dobrze że jestem mądry bo bym nie załapał ... ej! Ale to spadnie!
Chris:
na wiatraku, wiatraka jest haczyk!
Violette: chodzi ci o skrzydło wiatraka. To co się kręci tak?
Chris:
tak. Ja nazywam to wiatrak wiatraka ...
Violette: jak sobie chcesz ...
Chris: dobra: do biegu, gotowi, start! (wtedy Duncan wyparował , z zamkniętymi oczami, a Vai, nie wiedząc co się dzieje, wykrzykneła)
Violette: ej! Co jest? (popatrzyła się na niego zagubiona i pognała do przodu. Ona, jednak, nie zamkneła oczu i weszła , powoli, na schodki, jednak Duncan wyrżnął w makiete bo nic nie widział)
Duncan: ała! (otwiera oczy) eheehe ... nie nawidze cię Mclean ...
Violette: nie no teraz Chris przesadził ... chociaż ciesze się że jest jakaś sprawiedliwość ale ... nie mògł sobie wymyśleć czegoś innego?!
Chris: a może, dla rozrywki, porymujecie?
Duncan: a może, dla rozrywki, urwiemy ci łeb?! (powoli wchodzi na schody)
Violette: eeh ... my powoli, tu drypcimy,
Byśmy milion ten chycili.
Duncan: głupie rymy, zadania, wszystko!
Dzięki Bogu, koniec blisko.
Violette: pchne się w gòry,
Chodz powoli.
Duncan: jeśli upadne,
To mnie zaboli ...
Violette: wysokości lęku nie mam,
Lecz przestrzeni się spodziewam.
Duncan: wszyscy tu nam kibicują,
Jednak nic nie objecują.
Violette: kto to wygra,
Się przekonacie!
Duncan: chyba że,
Narobimy w gacie!
Violette: (patrzy się dziwnie na niego) sam se narobisz!
Wtedy skończyły się schody: stała na kratkowatej powieszchny. Przed sobą miała piękny widok na uczestnikòw oraz bardzo niskie barierki. Zbliżyła się do niej, popatrzyła się na dòł a potem uczepiła się wiatraka.
Tyler: co ona robi?
Noah: ma lęk przestrzenno-wysokościowy.
Tyler: a co to za lęk?
Noah: taki jak ty masz z tymi przeklętymi kurami ... to dziwny lęk, i twòj i Violette. Ona boi się przestrzeni kiedy jest wysoko , a najbardziej kiedy barierki są nisko. Wtedy myśli że spadnie ...
Tyler: tss dziwne ...
Noah: ty się nawet nie odzywaj (klepnął go po czapce ktòra spadła mu na oczy)
Międzyczasie Duncan i Violette trudzili się by wejść na sam szczyt. Violette, powoli trzymając się wiatraka, wchodziła do gòry a Duncan, trzymając się barierki i nie patrząc się w strone makiety, też wchodzi do gòry.
Violette: tylko spokojnie ...  nie patrz w dòł ... a byłoby lepiej gdybyś w ogòle nie patrzyła ... ale wtedy jest szansa że się wypiepszysz ... jeju tak żle i tak niedobrze!
Duncan: ej! Masz klony do gadania więc nie gadaj do siebie!
Violette: ciiiiicho Grzywaczu bo zaraz pòjde tam do ciebie i rozwale ci łeb!
Oby dwoje, w wielkim strachu, szli powoli i patrzyli się na siebie, wkurzeni. Jednak pchali się do przodu.
Chris: a może utrudnimy im to wchodzenie ... (podnosi brwi z uśmiechem)
Violette: jeszcze bardziej?! No dajcie spokòj! (wtedy Cheff zaczął w nich rzucać jabłkami, pomarańczami i wszystkim co miał pod ręką) ej! Ty @#%*¥×Ø҉҈₡₦!!
Duncan: uła jaką łaciną leci!
Chris: hahaha lubie dogryzać innym uczestnikom! (uśmieszek)
Duncan: zgadzam się z tobą co do znaka! (Wtedy, do jego otwartej buzi, wpadła gruszka) mhmhmgmdgnksddcdc!
Violette: eee ... chyba coś ci wpadło do buzi.
Duncan: (wypluwa gruszke) no co ty ...
I znowu ruszają na przòd. Owoce przelatywały koło nich lecz ich nie trafiały. No opròcz małej mandarynki ktòra wbiła się w kolczasty pasek Vai.
Violette: hmm! (patrzy się na mandarynke) będe mieć na pòżniej.
Jednak Cheffowi to nie wystarczało więc wziął się za cięższą amunicje. W tym momęcie śrubokręt wbił się w wiatrak, obok Violette.
Violette: (patrzy się na śrubokręt przestraszona) Cheffie! Czy już doszczętnie cię porypało?!
Duncan: (wyginał śmiało ciało xD) ej! Sztućcami będziesz we mnie rzucał?!
Chris: (powstrzymuje Cheffa) ej! Nie sztućce! A czym będziemy jeść!?
Cheff: dam ci żarcie do miski i jak pies będziesz ciamkać.
Violette: (patrzy kątem oka na dòł) oj ty Cheffie, wiem że jesteś wściekły na mnie ale bez jaj!
Duncan: aaa więc to twoja sprawka! (trzyma się mocno barierki a nogi mu się trzęsą)
Violette: obudził się ... ale ty go naj upokorzyłeś!
Duncan: eee tam, szczegòły ...
Wtedy kawałek drewna trafił go w głowe. On stracił przytomność i wypadł zza barierkę, jednak, na szczęście, makieta była bardzo blisko wiatraka a Vai miała dobry refleks więc chyciła go. Wtedy Duncan otworzył oko i zrobił coś norzem. Violette wciągneła go z zamkniętymi oczami. Na dole zapanowała cisza.
Violette: yh, yh (położyła go na kraciastej podłodze) Duncan! Wszystko dobrze?
Duncan: (otwiera powoli oczy) znowu jestem w pace? (zdziwiony) a nie, to tylko podłoga ...kurcze, ale mnie łeb boli! (łapie się za głowe)
Chris: ej! Po co go chwyciłaś?! Miałabyś wtedy droge wolną do zwycięstwa!
Violette: (wychyla się) nie jestem taka chamska! (szybko się chowa) o ludzie ... mòj lęk! (zakrywa oczy)
Chris: Duncan! Złaż z tąd i wejdz na makiete! A ty Vai stòj!
Duncan: oooch ... (wdycha wkurzony)  mogłaś mnie puścić , przynajmniej miałbym bliżej.
Violette: taka podzięka za uratowanie życia ...(kręci głową i obraca oczami)
Powoli Duncan zaczął schodzić na dòł a Vai oparła się o barierke, jednak, gdy tylko spojrzała na dòł, odsuneła się szybko i chwyciła się wiatraka.
Chris: no! Szybciej homo sapiens!
Duncan: ooo! Chris zna ewolucje człowieka czy tak było napisane w scenariuszu? (jest już na ziemi) gdzie jest Cheff? ( wtedy Cheff odpalił armate i trafił Duncana prosto w twarz pomidorem. On sciągnął resztki pomidora ręką z twarzy) uuu teraz przegiołeś ...
W tym momęcie Duncan chciał rzucić się na Cheffa, jednak Chris go złapał. On zaczął się wyrywać i krzyczeć. Na wiatraku Vai patrzyła przez kratki w „podłodze”. Kiedy widziała że wszyscy byli zajęci uspokajaniem Duncana, zrobiła krok do przodu i weszła na schody.
Chris: stòj Vai! (w tym momęcie Vai zatrzymała się z podniesioną nogą i głupią miną) i ani kroku dalej!
Violette: okey (przez zęby)
Chris: (chwycił mocniej Duncana) Duncan! Weż się opanuj i właż na tą makiete bo zostaniesz zdyskwalifikowany!
Duncan: (uspokoił się) dobra ... ale uważaj na siebie Cheffie ...
Duncan: Cheff, tym razem, przesadził! Mam go już dość! Chętnie zamieniłbym się z nim miejscem. Niech zobaczy jak to jest fajnie.
Duncan idzie ,powoli, do gòry. Międzyczasie Vai cała cierpnie.
Violette: szybciej ty choleryku! (przez zęby)
Duncan: ale mi się nie śpieszy (idzie do gòry, gwiżdząc, znudzona mina ze strony Vai)
Chris: szybciej, bo za chwile cię pogonie ... a wtedy to będziesz spiepszał do gòry ino się będzie kurzyło ...
Duncan: dobra, dobra ... (przewròcił oczami. Powoli doszedł do tego samego punktu z ktòrego wypadł) jestem!
Chris: okeeey! Vai, możesz się ruszyć!
Violette: (gruchneła na schody) nareszcie! (patrzy się na Duncana) i znowu to mòwie: tak mi się odwdzięczasz za uratowanie ci życia?!
Duncan: nic by mi się nie stało.
Violette: zapamiętam to na przyszłość (podnosi się powoli do gòry i zaczyna wchodzić po schodach, z zamkniętymi oczami. W pewnym momęcie wpada na barierke, otwiera oczy i ...) aaa! (przyczepia się barierki) pomocy! Ja dalej nie ide!
Duncan: (przystaje i patrzy się na nią) ... nara! (wchodzi do gòry)
Violette: jesteś chamski! No weeeż!
Duncan: no weeeż (przedrzeżnia ją) niet, niet, niet!
Violette:
eeej! Przestań się popisywać swoim rosyjskim !
Duncan: a ty swoim włoskim!
Violette: na razie nic po włosku nie powiedziałam ... ale moge zacząć jechać łaciną ! (wkurzona, powoli, zaczyna iść do gòry, w tym momęcie jeden schodek się odsunął a ona zawisła na barierce) aaaaaaaaa! Co jeeest?! (powoli podciąga się do gòry i  siada na drugim schodku) uuuuf (ociera czoło) było blisko ... Chriiiiiiis! Czy sprawia ci to frajde?
Chris: no ... tak!
Duncan: a nie dało się wymyśleć jakiegoś mniej beznadziejnego zadania?
Chris: dało się! Dlatego, niech zacznie się bombardowanie!
Oby dwoje popatrzyli się na niego dziwnie ... o co mu chodziło? Wtedy, na gòrze oby dwòch rzeżb, pojawiły się dwie osòbki: Michael na wiatraku a Ezekiel na makiecie. Brali jakieś kule i staczali je po schodach.
Violette: co to za dzwięk?! I dlaczego schody się trzęsą?!
Duncan: dziwne ale ja też to czuje ...
Przed nimi pojawiły się kule. Oby dwoje wrzasneli i ,chwytając się barierki, puścili kule. W tym momęcie Cheff zaśmiał się i przycisnął jakiś przycisk. Pod Vai znowu schodek się schował a ona, z krzykiem, chwyciła się mocniej poręczy.
Violette: eej! Kto mi tak robi?! (staje na schodek i gna do gòry)
Noah niepodobało się to że Vai, w tajemniczy sposòb, znikał schodek. Kiedy ujrzał Cheffa ktòry trzymał coś w ręce, obmyślał plan i podszedł do niego.
Noah: Cheffie ... ehm ... jakby ci to powiedzieć ... kuchnia ci się fajczy!
Cheff: co?! (wielkie oczy) już pędze moje kochanie! (zostawia pilot na stoliku i biegnie do hotelu)
Noah: kochanie? Hmmm ... to już wiemy kto jest jego żoną ... (bierze pilot. Na nim było wielkie V i D pod ktòrymi widniały przyciski) a więc tak Cheffie ... nie ma mowy byś skrzywdził to co moje .
Zaczął przyciskać niektòre przyciski. Duncan spokojnie sobie szedł po schodach kiedy nagle jednego zabrakło. Chwycił się dwòch schodkòw, podciągnął się i biegł dalej. Jednak Noah nie dawał za wygraną. Cały czas klikał przyciski a na makiecie znikały schodki. Duncan łapał się barierki i pròł dalej.
Noah: co za gad! Znalazł się Superman!
Kiedy Vai, spokojniej, szła do gòry, Duncan, z trudem, człapał się pod gòrke.
Violette: (wchodzi na sam szczyt) yeah! Udało mi się! (wtedy Mike odwròcił się by potoczyk kule lecz Vai złapała ją) Michael? (zdziwiona) Chriiis! Co tu robi Michael?!
Chris: a, po prostu, dowiedziałem się że, w ostatnim wyzwaniu, trochu wam pomagał ...
Violette: hehe ... a niby skąd to wiesz?
Chris: z kamery! … I od ciebie!
Violette: pffff ... (wtedy Mike odsunął się a przed nią ukazało się wielkie czerwone migające światło) o ludzie ... (upuściła kulę ktòra upadła na noge Mike)
Michael: ałaaałałaaa (chwycił się za nogę)
Violette: ojej sorki (pogłaskała go po włosach)
Duncan
: (zatrzymuje się na chwilke i patrzy na Vai) hmmm skoro tam jest Ser Michael to u gòry będzie ... Ser Ezekieeeeeeeeeeeeeeeel! (schodek mu znikł i spadł na schody na dole) no pięknie ... (patrzy się na dòł) komu tak wesoło tam na dole że mi robi takie rzeczy?!
Noah: eheh (patrzy na niego i chowa pilot za plecami)
Violette: wiesz gdzie jest przeklęty koszyk? (Mike wskazuje na koszyk ktòry był przyczepiony do haka na jednym ze skrzydeł) taa ...teraz pomyśl jak ja to ściągne ...
Michael: to akurat nie był mòj pomysł ...
Violette: jeszcze żeby to nie wirowało to by było pòł biedy ...
Duncan: (znowu pròbuje wchodzić na te schody gdzie byl przed tem lecz spada znowu bo z nienacka schodek znikł) ała! no jasny szlag!
Violette: (siada na plecach Mike i pròbuje dosięgnąć koszyka ktòry kręci się w kòłko razem ze skrzydłem) jeszcze troche, Troszeczke, jeeeszcze kapke!
Michael: widzisz że brakuje z pòł metra! Ja tak szybko nie urosne!
Violette: wiem ale motywuje cię ...
Noah: haha, no i jak się teraz czujesz, mądralo?! (przyciska nadal na pilocie)
Cheff: ( z tyłu) bardzo niezręcznie ponieważ wprowadzono mnie w błąd  (zakłada ręke na ręke poddenerwowany)
Noah: (odwraca się, świadomy swego kłopotu) ehehe czeeśc Cheffie! Jak tam?
Cheff: (wyrywa mu pilota z ręki) teraz dobrze. (krzyczy do Duncana) hej! Chłopie! Teraz śmiało do gòry! (kiedy to usłyszał Dun, pognał do przodu)
Violette: (patrzy się na dòł) hej! Co jest?! Łaaaaaa! Wysokoooo! (zakrywa sobie oczy)
Michael: nie bòj się! Trzymam cię! (patrzy się na Duncana) ej rockòwna! Duncan pròje do gòry!
Violette: cholewka ... (pròbuje dosięgnąć koszyka ) uhm ... dalej, dalej rączki gadgeta! (nadal pròbuje dosięgnąć)
Michael: ehm ... czy tobie już zaczyna odbijać?!
Violette: yhm, yhm! Uff ... (opadają jej ręce) nie dosięgne.
Duncan: (jest już na szczycie makiety) ahaa tak myślałem że się tu spotkamy ... (marszczy brwi i przymyka oczy)
Ezekiel: witaj mòj drogi ziomie (trzyma kule w ręku)
Violette: yh, yh (nadal pròbuje złapać koszyk) przesuń się troche w prawo!
Michael: mòwisz do koszyka czy do mnie?!
Violette: no pewnie że do koszyka! (znudzona mina)
Michael: eeh ... (przesuwa się) jak się przesune to ... (wtedy skrzydło zachaczyło hakiem o kaptur Mike’a) zachacze o skrzydło ... (Wtedy Mike i Vai unieśli się do gòry)
Violette: ej, ej, ej! Za szybko rośniesz!
Michael: to nie ja! Mòj kaptur zachaczył o hak na wiatraku!
Violette: aaa ... (zrozumiała mina) ... aaaaaaa! (przestraszona)
Michael: odczep mi kaptur!
Violette: może nie jak jesteśmy na tych wysokościach!
Michael: no to jak dojdziemy do gruntu ... (Vai cały czas pròbuje dosięgnąc koszyk) i przestań już tym koszykiem! Spròbuj nas uwolnić!
Violette: przepraszam że chce wygrać ... (znudzona mina) a poza tym nie dosięgam do twojego kaptura!
Michael: siedzisz mi na plecach, jak możesz nie dosięgać?!
Violette: siedze ci na barku a nie na plecach, to co innego!
Noah: (z dołu) co oni tam robią?
Cody: wiesz, nie chce cię straszyć, kolego, ale eheh ... Vai siedzi na karku Mike’a a jego kaptur zaczepił się o hak na skrzydle wiatraka ...
Noah: (patrzy się na niego) że co?!
Chris: ej Duncan! Szybciej bo twoja kumpela utkneła na rondzie (zaczyna się śmiać)
Noah: następnym razem ja cię tak powiesze (przewraca oczami, zły)
Duncan: (patrzy się na Violette, trzymając za bluze Zeka ciut ubitego)ooo! Ktoś tu sobie loty uprawia (zaciesz, zrzuca Zeka) no to idziemy po koszyk!
Chris: jednak koszyk jest w ustach makiety!
Duncan: no to co!zakryje oczy i wyciągne koszyk z tego otworu. Nie jestem takim strachem jak Violette (podchodzi do twarzy makiety, zakrywa oczy i wyciąga koszyk) ha! Mam cię!
Ezekiel: nie tak prędko (bierze długi drewniany patyk, trzepie Duncana po głowie, ktòry mdleje, rzuca w strone wiatraka, drewno, ktòre blokuje się między skrzydłami, powodując że się zatrzymują)
Violette: wow ... świetny jesteś ale ... zabije cięęę!!
Zatrzymali się na samej gòrze ... Violette rozgląda się dookoła, nerwowo.
Michael: spokojnie dziewczyno, nie rzucaj się tak! (patrzy na dòł) ej! Koszyk jest na dolnym skrzydle! Jeśli zdążymy się uwolnić to, spadając, możemy go złapać!
Violette: dobry pomysł! Czekaj, chwyce się gòrnego skrzydła a ty spròbuj  się wyślizgnąć z tego haka!
Michael: (pròbuje odplątać kaptur od haka, udaje mu się i spada na podłoge) uff! Udało mi się! Puszczaj się to cię złapie!
Violette: (zamyka oczy) oby się udało (puszcza się i łapie koszyk, Mike chce ją złapać ale, widząc że kosz jest ciężki, w ostatniej chwili chowa ręce a ona spada na ziemie z chukiem) ała! To się nazywa „łapać” ?!
Michael: jakbym cię złapał to bym się złamał na pòł bo kosz jest ciężki.
Violette: ee co ty mòwisz (podnosi koszyk) kirie elejson moje krzyrze ...  !! Ja piernicze, co oni tam dali, cegły?!
Michael: pamiętasz że, opròcz jabłek, dali ci kule armatnie.
Violette: eheh ... dziwne że ty pamiętasz a ciebie tam nie było a ja nie pamiętam chociaż tam byłam ...a poza tym grrrr ... niech ich uh i ah! (zaciska pięści) no i jak ja niby mam to znieść na dòł?! (patrzy na schody)
Michael: hmmm ... a ja mam pomysł (wyciąga drewno ktòre ułamało kawałek płaskiego skrzydła, daje na niego koszyk i przywiązuje liną) no! Teraz puść to na schody.
Chris: Mike! Znowu pomagasz! (zły) Duncan! Wstawaj!
Duncan: (przebudza się i chyta się za głowe)o ludzie! Wyzwanie! (patrzy się wkurzony na Zeka i z liscia go xD)  podpadłeś mi kolo! (bierze koszyk i pròje na dòł)
Violette: (daje koszyk na schody, lekko popycha a on zjezdza bez wywracania zawartości) jesteś wielki Mike!!! (macha do niego)
Michael: uważaj bo coś przeczuwam!
Ostatnie minuty wyzwania ... napięcie na dole ...  każdy może wygrać ... wszystko zależy od ich szybkości ... kto będzie pierwszy? Duncan, śmiało śmiga na dòł kiedy Vai, w pomysłowy sposòb, spuszczała swòj koszyk po schodach ... ktòry pierwszy? Wygląda na to że Vai przegoniła Duncana i jest na pierwszym miejscu!
Noah: taaaaaaaaak! Vai, dawaaaaj!
Courtney: Duncan, Duncan!
Trewor: neutro! Netro! (oby dwoje dziwnie się na niego patrzą) no jestem neutrany więc krzycze Neutro ... no co, nie moge sobie pokrzyczeć?!
Violette: yeah! Udaje mi sięęę!! (uradowana mknie do przodu, bierze kosz do ręki lecz wywala się a, do tego, większość zawartości koszyka) nieee! Kula, stòj! (kula  przetacza się po schodach) chociaż możesz się turlać ... (wstaje i zbiera wszystko do koszyka, tymczasem Dun ją wyprzedza)
Duncan: (wredny uśmieszek) haha! A jednak nożyk się przydał!
Violette: (patrzy się na niego zdziwiona) ale ... jaki nòż ?! (wtedy przypomina sobie jak go chwyciła kiedy „zemdlał”)
Violette: ooo coś mi się zaczeło przejaśniać! On chyba podciął jedną z tych kratek, nożem, tak żebym się wywaliła ... osz ty!! (wściekła)
Duncan: fajnie że dopiero teraz się skapłaś!
Violette: grrr tyy frajerze! (bierze jabłko i rzuca w niego, trafia go w głowe)
Duncan: ała! Esz ty! (grozi jej palcem i zmyka na dòł)
Violette:  nie tak prędko! (zbiera wszystko i znowu spuszcza koszyk po schodach)
Chris: no ludzie! Ostatnie schody wam zostały!
Violette: (schodzi jako pierwsza, zbiera jeszcze kule, ktòra jej wypadła kiedy się wywaliła i podbiega do Chrisa) jestem! Pierwsza! (uradowani ci z grupy Vai)
Duncan: coo?! Nieeeeeeee (pada na kolana i rzuca koszyk na podłoge)
Chris: a ty co tak rozpaczasz?! Przecież to ty wygrałeś!
Violette: co?! Ale zaraz ... (troche zmieszana) przecież przybiegłam pierwsza!
Chris: tak?! A czy ze wszystkim?!
Ezekiel: (schodzi na dòł, jedząc jabłko) ... co jest?
Violette: o nie ... to jabłko ...
Chris: mhm ... właśnie! Powiedziałem że masz przynieść koszyk ze wszystkim!
Violette: (pada na kolana, załamana) Chris ... trzepnął cię ktoś kiedyś?!
Chris: tak ... wygrywa Duncan!
Duncan: taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!! (skacze ze szczęścia, Courtney do niego podbiega i przytula go) udało mi się! Wreszcie wyjde z paki!
Courtney: yeah! Wreszcie wyjdzie z paki i zabierze mnie w podròż!
Duncan: tak! Co?!
Noah: oj, nie martw się (podchodzi do Vai ktòra nadal siedzi na podłodze)
Violette: nie martwić się?! (patrzy na Duncana, ktòremu wręczają walizke) przegrałam okrągły milion!
Noah: ... ale wygrałaś mnie (uśmiecha się do niej)
Violette: tak ... ale za ciebie nie da się nic kupić. Chociaż (myśli) zrobiłeś się popularny więc ... jeśli bym cię wystawiła na allegro ...
Noah: (przewraca oczami) no chodz tu (podnosi ją i obejmuje) nie zapomniałaś czegoś? (daje jej Sasquacza)
Violette: (wielki uśmiech) Sassy! Ile wspomnień z nim. (przytula i Noah i piłe xD)
Chris: no robaczki! To koniec tego sezonu. Podsumowując: sezon wygrał Duncan a wy EnCiTy macie trase koncertową dookoła świata!
EnCiTy: serioooo??!!
Violette: Noah! Będziesz sławny! (przytula go a raczej wiesza się na nim)
Duncan: (podchodzi do Vai) eeh ... z bulem serca, dlatego że byłaś godną przeciwniczką, moge urzyczyć ci 1.000  $
Violette: (podnosi brew) wow, aż tyle?
Noah: tyle? On ma cały milion! Mògł dać troche więcej!
Violette
: (ucisza go) hej ... dzięki (przytula Duncana. Court i Noah, jednocześnie chrząkają)uuuh ... ale macie chrype.
Chris: No! Chłopaki! Macie tydzień na spakowanie się a potem fru do trasy!!
EnCiTy: wohooo!!
Chris: ale bez dziewczyn!
EnCiTy: ooooch (smutni)
Chris: a was zapraszam na 5 sezon TP czyli TDROI (czyli Totalna porażka revanż ten ktòry będzie w styczniu na CN J)  ale tam samych nowych dam!
Justin: czyli że będziemy mieli ferie? Uff to dobrze!
JD: (podchodzi do Vai) ja miałam cały czas nadzieje że wygrasz. Nawet, pòżniej, poszłam do twojej grupy.
Johanna: wkońcu siostry muszą trzymać się razem (przytuliła oby dwie)
Noah: eeh te panienki Goldie.
Violette:mam nadzieje że kiedyś będe panną Lafond (to jest wymyślone nazwisko ktòre dałam Noah bo mi się podobało :P a poza tym w Ameryce dubbinguje go gościu o tym nazwisku xD)
NIGDY NIC NIE WIADOMO!

a jednak, po ciężkiej walce, wygrał Duncan! Brawo!! a teraz rysunki które wysłała mi StarShine!

sami rozpoznajcie kto to jest na tych rysunkach :P A i to nie wszystko! kolejna notka będzie poświęcona podsumowaniu całego sezonu lecz ... w moim stylu :P już niedługooooooo :D