Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 29 października 2013

ROZDZIAł 3 "NIEOCZEKIWANY ZWROT AKCJI"

siemka ;) i jestem z nowym rozdziałem! miał być w czwartek ... jest wtorek xd ale niestety mam tyle nauki czytaj matma i angielski, że masakra ... mam nadzieje że hejterzy się troche uspokoili, chociaż rozważam nad usunięciem aska. dobija mnie po prostu ta kłotnia i wgl.
Ale bez dalszych wstępów, mając nadzieje że prawdziwi fani zostali, zapraszam na rzdz! :D 

James watching you ...
-nie, chwila, co ona tutaj robi?- wskazała na nowego przybysza, pasiasta
-a przyszłam w odwiedziny a co?-podniosła brew.
-to że nikt cię tu nie zapraszał-
-do ciebie też jakoś zaproszenia nie wysłali-
-ale przynajmniej jestem tu mile widziana-
-ta no, szkoda że jeszcze nie wywiesili plakatu „zapraszamy cię Vai, zawsze i wszędzie milewidziana” a pod spodem „nie no żartujemy, wyjdz”- zaczeła się śmiać a ja wywrociłem oczami i postanowiłem wyjść z kuchni by wkroczyć do akcji.
-no dobra ludzie, już dosyć tego dobrego. Dajcie jej spokój-
-a ty co się tak za nią wstawiasz?- podniosła brew Amelia.
-bo to też i moja przyjaciółka i nie pozwole ją tak traktować-odparłem.
-od bronienia jest jej chłopak- odparła.
- no jakim cudem ty się z nim zadajesz!- usłyszeliśmy głos Kendalla
-on nie jest taki zły, zrozum mnie!- krzyczał mu Logan.
-ale to jest były Vai, BYŁY VAI!-
- ... który jest zajęty kłotnią z Kendallem- podniosła brew pasiasta.
-skoro tak ... Vai kiedyś pocałowała żabe! – zaczeła Amelia.
-nie prowokuj mnie ...- warkneła
-to już im mówiłam- westchneła Angel.
-jak dla mnie to do tej pory ją całuje- zaśmiałem się, kiedy poczułem jej przeszywający mnie wzrok- no co ...?-
- już pierwszego dnia szkoły wywróciła całą stołówke do góry nogami!-
-nie było mięsa!- oburzyła się pasiasta.
-dobre dobre ...- mruknął Josh, zapisując wszystko w notesiku.
-... trzeba wam znaleźć hobby- pokręciła głową.
-już mamy!- odparli oby dwoje po czym przybili piątke.
-Aaaangeeel- jękneła załamana pasiasta.
-już już, ide- chwyciła Amelie i zaczeła ją pchać do wyjścia.
-czekajcie! Jeszcze ostatnie!- wyrywała się.
-won- wskazała na drzwi wyjściowe Vai.
-yhm ... Vai tak strasznie nas gorszyła że mama Sylwii rozdzieliła je tak że czerwona pojechała do Włoch a Vai do USA! – krzykneła,gdy Angel zamkneła za nią drzwi.
- ... co?- skrzywiła się pasiasta a ja zdziwiony popatrzyłem na nią.
-no- pomachała nam Amelia zza szyby tarasu a Vai wywróciła oczami po czym zasłoniła zasłone- Sylwi mama nie wie że ona mieszka z tobą – odparła a Vai wybauszyła oczy.
-że co?- odsłoniła kawałek zasłony pasiasta.
-no. Podsłuchiwałam kawałek jej rozmowy: mówiła że pojechała do przyjaciółki a nie do ciebie. Tylko że ona ma tak samo na imie, Wiola-
-Violette- wakneła, zasuwając zasłone.
-jeśli mi nie wierzysz to się jej zapytaj!-krzykneła.
-ej! Nieładnie tak wyrzucać gości z domu!- wtrącił się Josh.
-to idz se do niej, droga wolna. tylko nie ma wstępu do tego domu-
-nie ty o tym decydujesz- zaśmiał się i wyszedł a ta zaczeła warczeć. Nagle jednak zwróciła swoje oczy w moją strone i przymróżyła je.
- ... wiedziałeś o tym prawda?- szepneła a ja zagubiony popatrzyłem na nią- ... nie trzeba być medium żeby zobaczyć że kłamiesz-
-obiecałem Sylwii że nic nie powiem- spuściłem głowe- wiesz ... twoja mama lubi Sylwie i wtedy kiedy nas znalazła w kiciu nie miała do niej wątów. Za to jakby mama Sylwii się dowiedziała o tym to uuu ... nie byłoby ciekawie ... ona cię ...-
-nie lubi, wiem- spuśćiła głowe a mi zrobiło się jej szkoda. Bez zastanowienia podszedłem do niej i przytuliłem. Nigdy nie przyzwyczaje się do widoku smutnej Vai.
-no i dlatego nie widze przeszkód!- krzyknął Log, schodząc ze schodów.
-znowu ci to powtarzam ... to jej były!- próbował mu wytłumaczyć Kendall- i .. eee ta my tu gadu gadu a ci pieszczu pieszczu- odparł kiedy zobaczył nas w takiej pozycji.
-eahm ...- oderwałem się od niej- długa historia-
-mam czas- założył ręke na ręke Logan.

Sylwietta watching you ...
-2xy + 5√3-xᵌ+2xy= ... wielki ból głowy ... chociaż ... to skreślić i to ... tak tak ten sam wynik! ... a nie chwila to nie ta odpowiedz ... kogo ja oszukuje. Matma to nie dla mnie- zamknełam gwałtownie zeszyt po czym rzuciłam go na podłoge- komu to jest w życiu potrzebne?!- złapałam się za głowe po czym oparłam o stolik. Westchnełam głośno po czym popatrzyłam w okno gdy nagle ujżałam tam Vai ze wściekłą miną i założonymi rękami. Wystraszona krzyknełam i spadłam z krzesła. Kiedy powoli się otrząsnełam, popatrzyłam znowu na okno. Nikogo tam nie było ... przerażona wstałam i zaczełam się rozglądać po pokoju. Nie no nienawidze takich rzeczy! Szybko zaświeciłam światło w pokoju po czym też i w przedpokoju. Czyżbym była tak przemęczona że mam zwidy? Nagle jednak drzwi gwałtownie się otworzyły i aż piorun strzelił, robiąc przy tym atmosfere zgrozy.
-czemu mi nic nie powiedziałaś??!- krzykneła, wchodząc do domu. Ja tak się przestraszyłam że aż wywaliłam się na ziemie i zaczełam ciężko oddychać- wstawaj!- krzykneła, stając nade mną.
-Vai ... ty wiesz że to było okropne!- warknelam.
-o co chodzi z tym że ciocia nie pozwala ci się ze mną spotykać?!- spytała na jednym oddechu a mnie zatkało. Miałam nadzieje że o to nie zapyta i że w ogóle się o tym nie dowie ...
-heh ... co?-spytałam z lekkim uśmiechem, udając że nie mam bladego pojęcia o czym ona mówi.
-Habińska ja wiem że wiesz! Gadaj o co chodzi, już!- wrzasneła, przyciskając mnie do ściany.
-Vai uspokój się- wtrącił się Logan, uwalniając mnie z uścisku kobry- przemocą nigdy niczego nie załatwisz-
-ty tak sądzisz!- krzykneła- ja wiem że coś ukywa i albo się dowiem albo obiecuje ci że więcej się do ciebie nie odezwe! –
-będe miała przynajmniej spokój- mruknełam pod nosem.
-fajnie że mnie wszyscy nienawidzą!- Wzruszyła rękami po czym wyszła z domu, trzaskając drzwiami.
-eeeh ... – westchnął Logan- co my z nią mamy ...-

Violette watching you ...
Tak kurde super ... lepiej być nie mogło! Kolejna wspaniała rzecz, ktorej dowiedziałam się tego miesiąca! A jest dopiero początek ... nie no lepiej być nie mogło! Na piechote udało mi się dotrzeć do domu chłopaków po czym weszłam do garażu.
- no chyba cię Bóg opuścił Logan- odparłam, widząc że mój Dominator miał jedno koło przykłóte łańcuchem- czego on jeszcze nie wymyśli ...- warknełam pod nosem po czym odwróciłam się, gdy zastałam go za mną.
-ślicznota gdzieś się wybiera?- spytał z założonymi rękami.
-czy ty już zgłupiałeś do końca?- syknełam.
-a ty nie możesz pogadać jak normalna osoba tylko zawsze uciekasz? Uciekają tylko tchórze-
-nie jestem tchórzem- odepchnełam go ode mnie i poszłam szukać jakiegoś młotka.
-prr koniku- pociągnął mnie za bluzke po czym wpadłam w jego ramiona tak że on to wykorzystał i zaczął mnie całować. Wykorzystałam okazje i zaczełam go macać po kieszeniach, żeby znależć klucz do łańcucha.
-widze że upodobał ci się mój tyłeczek- poruszał brwiami i zaśmiał się.
-taa ... tyłeczek- kiwnełam głową, wsadzając mu ręce do tylnych kieszeni.
-tego szukasz?- wyciągnął kluczyk z kieszeni w koszuli.
- ... lubisz się ze mną drażnić, co nie?- podniosłam brew kiedy ten uśmiechnął się cwaniacko i znowu mnie pocałował.
-matko ile tu ochydztwa w jednym miejscu- usłyszałam głos Amelii i od razu zrobiło mi się niedobrze.
- nudzi ci się poczwaro? – warknełam.
-yy co ty jeszcze robisz w naszym domu?- podniósł brew Logan.
-a rozmawia sobie ze mną- pojawił się Josh- wymieniamy się cennymi informacjami- kiwnął głową z uśmiechem.
-wy raczej sobie mózgi wymieńcie- mruknełam.
-kto idzie poszperać w pamiętniku Logana?- spytała Amelia.
-jaaa!- krzyknął Josh po czym oby dwoje pobiegli na góre.
-ej! Wara od pamiętnika!- krzyknął Logan wzdychając.
-musze go kiedyś przeczytać- pomajtałam brwiami, bawiąc się jego krawatem.
-oj nigdy złociutka- mruknął, namiętnie mnie pocałował i wyruszył w pogoń za nimi.
-taa ... nigdy?- zaśmialam się po czym zza siebie wyciągnełam klucz ktory przed chwilą trzymał Logan- nigdy nie trać czujnuści złociutki- zaśmiałam się po czym włożyłam klucz do kłótki- ej ... co jest ... kurde ... nie pasuje?- popatrzyłam na niego i westchnełam- jest jednak bardziej przebiegły niż myślałam- pokiwałam głową- ale ... ja będe bardziej- schowałam klucz do kieszeni po czym wsiadłam na jego motor- hmmm może się nie połapie że zamiast Monstera brakuje motoru- włożyłam kask po czym poszarżowałam trochu i wyjechałam z piskiem opon z garażu.

Logan watching you ...
-Amelia! Josh! Won od mojego pokoju!- wpadłem do niego po czym chwyciłem ich za bluzki i wypchnąłem z pokoju- dobraliście się- warknąłem.
-co dwie głowy to nie jedna- uśmiechnął się Josh
-taa do znęcania się nade mną i Vai? Super!- wzruszyłem ramionami.
-ty Romeo ... ktoś wam pojazd kradnie- wskazał na okno Josh. Przystałem chwilke i pomyślałem.
- ... Vai!- krzyknąłem po czym zleciałem na dół. Niestety było już za póżno ... kiedy znalazłem się na dole, ani Vai nie było ani ... chwila ... Dominator stoi- yy komu ona skubneła bryke?- podniosłem brew i rozglądnąłem się lepiej- mój motor ... MÓJ MOTOR!- złapałem się za głowe- czy ja nie moge mieć spokojnego życia?- szepnąłem do siebie- no przecież auto Jamesa stoi na widoku-
-mojej bryki się nie tyka- odparł James, opierając się o swoją fure- a teraz przepraszam ale musze pojechać do mojego skarba, którego Vai mi wystraszyła- odpał oburzony, trzasnął drzwiami od auta po czym pojechał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było już grubo po 18-tej i robiło się już ciemno. Niby było jeszcze jasno ale i tak martwiłem się, ponieważ Vai jeszcze nie wróciła z motorem. A może coś się jej stało?! Może teraz leży gdzieś w rowie i zwija się z bólu? Albo ją napadli?! No nigdy mi nie wspominała czy jeżdziła motorem! Autem owszem ale motorem? Im dłużej jej nie było, tym badziej zaczynałem się martwić ... nagle ujżałem jakieś powoli zbliżąjące się światło ...
- ... Vai!- szybko podbiegłem do niej i przytuliłem.
-ss ...- usłyszałem tylko. Delikatnie ją puściłem i obejrzałem po czym zobaczyłem że prowadziła pieszo mój motor.
-Vai ... matko wszystko ok?- zmartwiłem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem że kuleje.
-co? Nie nic się nie stało ... przewróciłam się i tyle ... motor się troche potłukł ale obiecuje że go naprawie- odparła szybko.
-co tam motor, ty jesteś ważniejsza- złapałem ją za ręke.
-nic mi nie jest, nie martw się- uśmiechneła się i delikatnie pocałowała. Nie czułem alkoholu, czyli nic nie piła i nie prowadziła po pijaku. Jednak to było dziwne że kulała ...- to ja lece do domu- odparła.
-poczekaj, podwioze cię- zatrzymałem ją.
-na serio, nie trzeba. Poradze sobie- odparła.
-oj nie nie nie moja księżniczko, nigdzie nie idziesz- chwyciłem ją za lewą ręke na co ona sykneła- Vai, poobijałaś się tak strasznie?- spytałem.
-na serio nic mi nie jest ...- mrukneła.
-wiesz że ja jestem uparty- wziąłem ją na ręce po czym poszedłem do mojego samochodu.
- mamy taką samą nature- pokiwala głową bo czym obdarzyła mnie namiętnym pocałunkiem. Dzień pożniej ... siedzialem sobie na kanapie, oglądając wiadomośći i popijając szejka którego zrobił mi Carlos. Jednak ten wyżej wymieniony poniewierał tymi garnkami jak tylko się da ... o co znowu chodzi? Czy raz w tym domu nie może być spokoju?
-mam nadzieje że części agresji nie wyładowałeś na moim szejku-
-eeh ty się już bój- odparł.
-czyli moge być spokojny?- spytałem a on wywrócił oczami.
Wczorajszy dzień wydawał się być spokojny dla pobliskiego banku, jednak w godzinach ok 16-17 po południu, skradzione zostało milion dolarów. Na ekranie widnieje cała akcja po tym jak włamywacze wybiegli z banku i wsiedli na swoje motory
-eeh ten biedny bank, nigdy go nie zostawią w spokoju- dosiadł się do mnie James.
-dokładnie- mruknął Carlos.
-heh ... dokładnie- pokiwałem głową po czym wgapiłem się w ekran.
-ej ... czy to nie twój motor?- spytał mnie James, kiedy pokazywali nagranie z ucieczki.
-co?- zaśmiałem się- no co ty- wziąłem pilot i przewinąłem nagranie. Nagle ujrzałem coś przez co aż prawie posiwiałem ... to był mój motor ... a ta osoba która na nim jechała to byla Vai ... jechała wśród nich ...- ... Vai okadła bank- szepnąłem przerażony.