~~ Witam was z kolejnym soczystym rozdziałem! Po wczorajszej eurowizji zwątpiłam w świat i tchneło mnie do pisania! Oczywiście nie dam żadnej postaci w stylu baba z brodą ani nic, bez paniki xd
~~ a tak odchodząc z tematu bloga, które z piosenek najbardziej wam się podobały? Mi wpadły w uchy piosenki Grecji, Szwajcarii i Francji :) A wam?
~~ a tak odchodząc z tematu bloga, które z piosenek najbardziej wam się podobały? Mi wpadły w uchy piosenki Grecji, Szwajcarii i Francji :) A wam?
James
watching you ...
Kszątałem
się po kuchni, bezszelestnie sprzątając i układając rzeczy na
swoje miejsce. Słońce już dawno zaszło, przez co, z tego co
zauważyłem, tylko tam gdzie byłem, czyli w kuchni, było
zaświecone światło. Ciekawy co robi moja druga połówka,
zajrzałem do jej pokoju: spała sobie słodko na łóżku, a w tym
asystkował jej Vegas, który wtulił się w nią. Ciekaw jestem jak
będzie z nim spała gdy podrośnie ... nie, chwila James! Ma nie być
tego ‘gdy podrośnie’. Trzeba go oddać jak najszybciej! Gdzie?
No cóż ... gdziekolwiek! Westchnąłem po czym wróciłem do
kuchni. Otwarłem lodówke i wyciągnąłem sobie sok i gdy się
odwróciłem omało nie dostałem zawału. Na stoliku siedział sobie
ten mały gnój i wpatrywał się we mnie tymi małymi kocimi oczami.
-co
ty tu robisz Vegas? Idz do pani spać- wyganiałem go, jednak kocisko
ani drgneło- głuchy jesteś? Z tego co wiem to rodzina
tygrysiastych ma dobry słuch- ani myślał się ruszyć! Wywróciłem
oczami po czym delikatnie położyłem ręke na jego łbie. W tej
chwili zaczął się do mnie łąsić, przytulać. Byłem tak w szoku
że aż zacząłem go głąskać! I gadać jak potłuczony ... – no
cio Vegasku? No cio. Taaakie małe kocisko. Taakie słodkie kocisko.
Jesteś głodny? Vegasiu jest głodny? Damy papu taak- chwyciłem
miche po czym położyłem mu ją na stole, wlewając mleko.
-to
to się dzieje gdy ja śpie- usłyszałam za sobą głos po czym
omało nie rozlałem mleka na podłoge. Odwóciłem się powoli i
ujżałem Sylwie, która stała wpatrując się w moje poczynania.
-eahm-
wydukałem z siebie gdy ta się zaśmiała- no co? Chciałem go
nakarmić!-
-jasne-
pokiwała głową i pogłaskała małe zwierze- czyli rozumiem że
zostaje?- popatrzyła na mnie z przekonaniem że się zgodze.
-to
że mu daje papu to nie znaczy że jestem za tym by tu został-
odparłem gdy ona westchneła. Pociągnąłem ja do siebie i
szepnąłem jej do ucha- chyba że mnie przekonasz ...-
-ooj
nie nie nie, nie ma mowy!- próbowała się uwolnić- ja ci już coś
mówiłam- powiedziała mi, przybierając poważną postawe gdy ja
tylko pokiwałem głową i zacząłem ją ciągnąć do sypialni-
James stoj! James!- krzykneła, gdy ja jej nie słuchałem i dalej
ciągnąłem do pokoju. W tej chwili poczułem jak coś łapie mnie
za noge i mnie w nią drapie. Przystanąłem i popatrzyłem w dół.
Zobaczyłem jak to małe kocisko wbija pazury w moją noge, warcząc
i gryząc mnie do tego.
-a
ja ci mleko dawałem!- krzyknąłem, próbując odczepic młodego od
mojej nogi- Sylwia, zróbże coś!-
-spokojnie
chłopcy- westchneła po czym wzieła na ręce małego drapieżnika,
który będąc u niej dalej do mnie sapał- po prostu wie że pani
się nie tyka-
-tak?
To życze miłego życia razem. Ja z nim w zgodzie nigdy nie będe
żył- odparłem zły po czym poszedłem do jej pokoju i położyłem
się na łózku wkurzony, obrócony twarzą do ściany. Po kilku
minutach bezsensownego leżenia i gapienia się w ściane, poczułem
jak ktoś kładzie się na łóżku. Dalej nic się nie ruszałem i
tylko czekałem co ten ktoś zrobi. Nagle czyjaś ręką zaczeła
jeżdzić po mojej nagiej klacie.
-Misiu
...- szepneła ale ja dalej się nie odzywałem- prosze cię-
kontynuowała ale ja dalej nic. Domyślałem się że podparła się
o ręke i wtuliła w moje włosy- Misiaku- szepneła mi prosto do
ucha, jednak dalej nie dawałem za wygraną. Usłyszałem jak wzdycha
po czym kładzie się koło mnie dalej jeżdząc mi ręką po klacie-
tęsknie za Vai ...- nie wiem czy zrobiła to specjalnie by wzbudzić
we mnie współczucie ale udało jej się. Powoli odwróciłem się w
jej strone i delikatnie przytuliłem ją do siebie.
-znajdziemy
ją- uspokajałem ją- nie ma takiego miejsca gdzie jej nie
znajdziemy- odparłem głaszcząc ją po włosach. Przybliżyłem się
do niej chcąc ją pocałować jednak po chwli się zatrzymałem- a
ten tu musi na wszystko patrzeć?- spytałem gdy zauważyłem przede
mną małego urwisa.
-nie
przejmuj się nim- zaśmiała się czerwona gdy zmierzyłem go
wzrokiem i znów chciałem ją pocałować. A to było jeszcze lepsze
... już miałem dotknąć jej ust, gdy poczułem jego łape na moim
czole- no chyba sobie żartujesz- odparłem gdy Sylwia już na dobre
zaczeła się śmiać.
-Vegas
zostaw Jamesa, nic mi nie zrobi- powiedziała mu gdy drapieżnik
zostawił mnie w spokoju i niechętnie oddalił się od nas, tak że
wreszcie mogłem ją pocałować. Jeśli on kiedyś faktycznie
wejdzie do naszej rodziny, to ja chyba się z niej wypisze.
Violette
watching you ...
-jedna
butelka wina, druga butelka wina, trzecia ... hmmm pasuje to
posprzątać- szepnełam, rozglądając się po moim pokoju, gdzie
leżały wyrozwalane po podłodze butelki.
-no
pasowałoby- kiwnął głową Marco, kukając zza drzwi.
-wiesz
już coś?-
-eahm
...- wydukał, wchodząc do pokoju- wiem to że nie powinnaś tego
robić-
-a
oprócz tego?-
-że
powinnaś wrócić do swoich-
-jestem
wśród swoich-
-Violette
...- zaczął, przybliżając się do mnie gdy wyciągnełam pistolet
i zaczełam celować w niego.
-co
znależliście ... mów!-
-zaczyna
się ...- szepnął, podnosząc ręce do góry- za niecały tydzień
będą tutaj w Midway, ponieważ mają dobić targu z ludźmi
Riccarda-
-to
on ma jeszcze jakiś ludzi?- odparłam zdziwiona, spuszczając broń.
-najwidoczniej-
wzruszył ramionami gdy prychnełam.
-zbierz
mi dokładnie wszystkie informacje na temat tego spotkania jak
najszybciej. Mam zamiar wprosić się na przyjęcie- wyszczerzyłam
się zadziornie gdy Marco popatrzył na mnie z ciut przerażoną
miną.
Kendall
watching you ...
-tu
byliśmy-
-tu
też-
-skreślaj
tu-
-tutaj
pójdziemy jutro-
-a
dzisiaj może tu pójdziemy?-
-może
być- takie dzwięki dochodziły do moich uszu, gdy robiłem sobie
sok z pomarańczy w kuchni. Na wprost miałem te dwie trzymające się
razem zmory, które coś kreśliły na mapie. Z ciekawości, po
ukończeniu roboty, wziąłem sok po czym udałem się do nich.
-eahm-
zacząłem gdy ich wzrok zwrócił się na mnie- co robicie?-
-zakreślamy
miejsca gdzie już byliśmy- odparła mi Amelia gdy podniosłem
zdziwiony brew.
-wy
jej nawet nie lubicie! Dalej nie wiem po co wy ją szukacie?-
odparłem nie rozumiejąc ich zamiarów.
-jeśli
ona nam przepadnie to kogo będziemy obgadywać?- spytał mnie Josh.
-jest
tyle miliardów ludzi na świecie!- popatrzyłem na nich dziwnie gdy
oni znacząco wymienili się wzrokiem.
-czyli
że nie chcesz żebyśmy jej szukali a niedaj Boże znależli?-
spytała Amelia.
-nie
o to chodzi! Tylko ... ooh- wzruszyłem ramionami- róbcie co
chcecie- machnąłem ręką po czym usłyszałem jak ktoś schodzi ze
schodów. Ujżałem Logana który ostatnio tylko włuczy się po tym
domu i szuka szczęścia.
-te!
Mózgowiec! Wymyśliłeś już coś wreszcie?- krzykneła do niego
Amelia gdy ten tylko skarcił ją wzrokiem.
-wymyśliłem
że musimy sami jej szukać bo policja nam nie pomoże, a nawet wręcz
przeciwnie- odparł, siadając na kanapie.
-oo widzisz Logan zaczyna myśleć- kiwnął
głową Josh- szkoda że my wymyśliliśmy to już z tydzień temu
jak nie więcej!-
-dajcie
mu spokój, chłopak jest zagubiony- szepnąłem do nich gdy tylko
wywrócili oczami i wrócili do mapy. Chwała ci że w tej samej
chwili zadzwonił dzwonek do drzwi ... zniknąłem szybko im z oczu i
pobiegłem do drzwi by otworzyć, ale gdy je otworzyłem omało nie
zaliczyłem gleby ...
-hej
... Kendall ...-
-
... Sadie?-
I jaki będzie koniec tego? Do kolejnego rozdziału! :D