Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

poniedziałek, 9 lipca 2012

ROZDZIAł XXVI „”M” JAK MALAGA, „K” JAK "KORNDOGI" xD”


witam was moi drodzy parafianie ;D no còz kilka info na poczatek:
-- wiem ze teraz moje rozdzialy sa nudne ale obiecuje ze nastepne beda o wiele lepsze bo po prostu akcja musi sie rozkrecic xD
--ostatnio dostalam moje pierwsze dwa krytyczne komentarze. oczywiscie na poczatku bylo mi ciut przykro ale teraz sie z tego smieje xD jak sie nie podoba to nie czytac :P pisali ze ortografia i styl jest zly ... no za ortografie to przepraszam bo przez 10 lat mieszkalam we wloszech i nie mialam zbytnio kontaktu z jezykiem polskim, dopiero teraz troche sie podciagam z ortografii ... a co do stylu to sory ale taki mam xD w niektòrych zdaniach specjalnie robie bledy stylistyczne bo pisze tak jak sie mòwi xD wiem skomplikowane xD haha :P
-- no! to zycze udanej lektury ;D
Pati watching you ...
-jestem taka podekscytowana! Dziękuje ci! :D- pisnełam już po raz kolejny.
-ależ nie ma za co- powiedziała mi Vai po raz kolejny , podskakując koło mnie.
-ale czy po ostatniej aferze Noah nie zakazał ci chodzić do nich?-
-no zakazał-
-no to dlaczego do nich idziemy?- zapytałam zdziwiona.
-bo ich kocham- uśmiechneła się szeroko i pisneła. Czy aby kac jej jeszcze nie przeszedł? O__o – poza tym biore ciebie na bodyguarda-
-aaa fajnie- kiwnełam głową- a Dakota nie mogła?-
-chłopak kochana, chłopak ...- kiwneła głową kilka razy Vai- ona to zawsze znajdzie jakąś wymòwke. A właśnie, co my robimy i gdzie teraz idziemy? A więc:  idziemy do villi BTR, znaczy się ja ide bo Violette się do nich wymyka. Od tej ostatniej imprezy ma zakaz przebywania z nimi. Myślicie że Noah by tak szybko popuścił? Po tym jak Vai pobiegła po piłe, Noah dał jej niezłą lekcje życia i zabronił jej spotykania się z BTR, a tym bardziej z Kendallem, przez jakis czas. Niby nie jest zły a jest zły ...w każdym bądz razie kiedyś obiecała mi że mnie do nich zabierze i teraz akurat wymyślila sobie, po tym jak omało Noah jej nie zjadł, że pòjdzie ze mną do nich.
-no!  Jesteśmy!- odparła nagle, stając przy jednej bramie.
-czy ty na pewno myślisz że to dobry pomysł?- zapytałam.
-ooczywiście!- kiwneła głową- nie ma to jak zakazane odwiedziny- uśmiechneła się do mnie a ja pokiwała głową z uśmiechem.
-ee nie dzwonisz?- zapytałam, kiedy Vai bez zastanowienia otworzyła brame i zaczeła wchodzić.
-a po co? przecież mnie tu znają- uśmiechneła się i podeszła do wielkiego murzyna, ktòry stał na warcie przy wejściu.
-hej Pociąg!- machneła mu przed oczami- przyprowadziłam koleżanke, Pati. Wpisz ją na liste gości ktòrych masz wpuszczać. Pomachaj mu Pati-
-hej- pomachałam nieśmiało ręką.
-Goldie, tak?- popatrzył na Vai a potem na mnie- i Pati ... wchodzcie, chłopaki na was czekają- wskazał na drzwi wejściowe. Vai machneła mi a ja poszłam za nią. Jak zwykle znowu weszła bez pukania, tylko dała znać że jest.
-chłopaki gulaaaasz!- krzykneła nagle, wchodząc ze mną do villi.
-jaki gulasz? Odbija ci już do końca?- zapytał śmiejąc się James, powoli podchodząc do nas.
-ty nie wiesz że ona zawsze była szurnięta?- zapytał Logan, ktòry wyłonił się zza lady i też zaczął do nas podchodzić.
-jak nie kurczaczki to gulasz- mruknął Carlos, podchodząc do nas.
-chłopaki zbiòrka! To jest Pati, Pati poznaj chłopakòw- przedstawiła mnie Vai.
-siema- pomachałam im a oni odmachali mi, uśmiechając się.
 (tak wlasnie Carlos widzial PAti xD)
-heeej- odparł Carlos, przyglądając się mi z wielkim entuzjazmem.
-wait ... a gdzie Kendall?- zaczeła się rozglądać po całym mieszkaniu- Kendall!- wykrzykneła, gdy zauważyłiśmy go, stojącego przy lodòwce.
-James, powiedz Violette że nie moge z nią rozmawiać- powiedział blondas, nawet na nią nie spoglądając.
-eeh co ci ten Noah nawmawiał ... ale uściskać możesz- podeszła do niego i uścisneła go.
-powiedz jej James że nawet ściskać mnie nie może i powiedz że yyyh ... łamie mi żebra!- wykrztusił.
-dooobra co ci ten frajer nagadał- powiedziała poważnym tonem Vai.
-frajer? Hmm ładnie tak do swojego chłopaka?- zapytał Logan.
-to twòj chłopak? Nie. Wiec ...- wystawiła mu język pasemkowa i wròciła do rozmowy z Jamesokendallem xD
- powiedz Vai że Noah jest fałszywy: najpierw mòwi że mi wybaczył, a pòżniej mi groził żebym się do niej nie zbliżał- odparł Kendall.
-chyba ci tego nie muszę mòwić- odparł James.
-nie no ja tak nie wytrzymam- pokiwała głową Vai i bez zastanowienia kopnęła Kendalla w noge.
-ała zwariowałaś?!- wykrzyknął nagle poturbowany blondas.
-ha! Przegrałeś! Chodź przywitaj się z Pati- machneła do niego a on zrezygnowany podszedł do mnie.
-hej Pati- podał mi ręke z uśmiechem Kend- może się jeszcze spotkamy-
-nie strasz dziewczyny. Mòj chłopak to nie morderca- zaśmiała się Vai- to co ... może jakoś się przedstawicie koleżance?-
- lubisz korndogi?- wyjechał nagle Carlos, ktòry szczerzył się jak tylko mògł.
-eahm ... szczerze to nigdy nie pròbowałam- odparłam.
-no to na co jeszcze czekamy?! Robimy korndogi!!- klasnął w ręce i szybko pobiegł wyciągać garnczki.
- ...ale się napalił- mruknął po chwili Kendall.
-lol- mrukneła Vai i podeszła, razem z Kendallem, do krzątającego się po kuchni Carlosa- doobra, wiesz jak się w ogòle robi korndogi?- zapytała po chwili i założyła ręke na ręke. Kendall poszedł w jej ślady.
-eahm ... no coś się dosypuje, coś się miesza, coś się gotuje ... nie?- zapytał troche zagubiony, grzebiąc w garczkach. Vai i Kend popatrzyli po sobie i pokiwali głową z dezaprobatą.
-no to co się tam daje?- wzruszył rękami niezadowolony Carlito.
-oj dawaj mi to- powiedziała Vai i wzieła od niego wielką łyche- po pierwsze: masz przepis na korndogi?-
-ta, jest w szufladzie- wskazał na szufladę latynos.
-to czemu jej nie weźmiesz- trzepnęła go łychą  Vai i wzieła przepis z szuflady- eeh nie nadajesz się na kucharza-
-a właśnie że nadaje- powiedział wtrącając się Logan- tylko że jakiś nieogarnięty jest dzisiaj ... on przecież umiał robić korndogi-
-eahm ... to pomożecie?- zapytał z błagalną miną latynos.
-eeh sirota- pokiwała głową Vai- no dobra, pomożemy ci-
- ja mu chętnie pomoge- odparłam i od razu poczułam wzrok latynosa na mnie- ja lubie gotować-
-tak jak ja- wyszczerzył się Carlos.
-właśnie widze. Zwłaszcza wtedy kiedy nie ogarniasz gdzie co jest- mrukneła Vai i zabraliśmy się do roboty. Nie ma to jak robić korndogi, ktòrych jeszcze nigdy nie jadłam xD ale w takim towarzystwie to wszystko się uda ;)
-to co Pati, poopowiadaj coś o sobie-zaproponował nagle Kend, ktòry chyba najlepiej radził sobie z gotowaniem .
-a co wam moge powiedzieć- machnełam ręką-  jestem prostą osobą, troche zwariowaną-
-zwariowaną, serio?- zapytał Logan niedowierzająco.
-nooo czasami jestem xD-
-jaasne, czasami. Dakota mi opowiadała jak to latałaś po całym domu i krzyczałaś „ Wohooo” „jeee” i śpiewałaś Disco Polo – zaśmiała się Vai.
- Vai nie kompromituj mnie- jęknełam.
-spokojnie, tutaj wszyscy mają IQ poniżej 10- zaśmiała się pasemkowa.
-wypraszam sobie- wtrącił się Logan.
-a poniżej 20 ma Vai- zaśmiał się James a Vai schlapała go wodą- uaa moje włosy!- wyciągnął lusterko i zaczął się poprawiać.
-laluś do kwadratu- wskazała na niego Vai i zaśmiała się.
-haha- pokiwałam głową- poza tym, jak już wiecie, lubie Disco Polo, lubie się wygłupiać, lubie niebieski i nie lubie ròżowego- oznajmiłam. Nagle zobaczyłam jak Carlos coś szybko pisze w jakimś notesie.
-Carlos co ty odwalasz?!- zapytała oschło Vai.
-eahm  co?- oderwał wzrok od kartki- co? nie moge zapisywać eahm- popatrzył na mnie- składnikòw do robienia korndogòw?-
-nie bo już są napisane- pokazała mu kartki Violette- Carlos, możemy na słòwko?-
-nie- odparł ciut przestraszony Carlos.
-eeh no choodz!- wywròcila oczami Vai i pociągneła go gdzieś na gòre.
Violette watching you ...
Eeeh ten niesforny Pena ... kiedy zobaczyłam że coś z nim nie halo, wolałam z nim pogadać na osobności. Wziełam go i zaprowadziłam na gòre na korytarz.
-Carlos, widze coś podejrzanego- popatrzylam na niego i podniosłam brew.
-niby co? pisze sobie kulturalnie w notesiku a ta już do mnie że coś ukrywam- wzruszył ramionami latynos.
-Carlos ja to widze ... zaczyna ci się podobać-
-co? niee ... zdaje ci się ... ale jest ładna- wyszczerzył się.
-ona ma chłopaka- walnełam w ściane i zeszłam na dòł.
Pati watching you ...
Po chwili zobaczyłam jak Vai wraca na dòł troche naburmuszona, a za nią Carlos ciupeczke wystraszony.
-nie mòw że nastraszyłaś Carlosa- zapytał nagle Logan
-niee- machneła ręką Vai- Po prostu coś mu uświadomiłam- popatrzyła ukrakiem na latynosa i wròciła do pracy. Przez całe gotowanie czułam na sobie wzrok Carlosa. Nie wiem co mu Vai uświadomiła ale chyba nie to że ma się na mnie nie patrzeć. Ale trzeba przyznać że ma przesłodki uśmiech ;) eeeh ale jestem przecież zajęta ... kiedy już skończyliśmy robić korndogi, i kuchnia była cała usyfiona,  Carlos podszedł do mnie i dał mi korndoga. Hmmm ciekawe że to coś jest na patyku xD
-spròbuj- powiedział mi słodko.
-okeey- wziełam powoli do buzi korndoga i ugryzłam kawałem- mmm om om om dobre om om – powiedziałam gryząc korndoga.
-hehe wiedziałem że ci posmakuje- podskoczył szczęśliwy Carlito.
-uspokòj się kangurze- podeszła do niego Vai i poklepała go po ramieniu.
- no to co? korndogowa wyrzerka nad basenem?- zaproponował Kendall.
-no jaha- przytakneła Vai i pociągneła mnie za sobą nad basen.
-eej powoli- jęknełam z uśmiechem i przez chwile zetknełam się ze spojrzeniem Carlosa- ałaa nie ciągnij- jęknełam jeszcze bardziej kiedy poczułam że Vai coraz bardziej mnie ciągnie. Chyba za bardzo nie chce żebym się zbliżała do Carlosa ani on do mnie.
-no! To kogo pierwszego wrzucamy do basenu?- zapytał nagle  Logan i popatrzył się na Violette, ktòra właśnie kończyła korndoga.
-odpadam, dopiero kończe jeść- powiedziała broniąc się.
-w sumie to bym się chętnie ochłodziła- powiedziałam nagle, wachlując się ręką.
-no to chop!- zaczął przybliżać się do mnie Logan, gdy nagle wparował między nami Carlos.
-nawet nie pròbuj- zagroził mu palcem.
-spokojnie Carlos, on ją zamoczy, nie utopi-  powiedział James.
-wiem, ale i tak nie pozwole- załorzył ręke na ręke Carlos i pokiwał głową kilka razy.
-Łoo jaki pies pasterski xD- zaśmiała się Vai- yyyh co to jest??!- zapytała nagle, gdy rozległa się jakaś muzyka.
-to chyba twòj telefon- powiedział Kendall  i wskazał na jej kieszeń.
-oo tak jasne- zaśmiała się pasemkowa- zapomniałam że zmieniłam dzwonek xD- wyciągneła komurke.
-Bangarang? Na serio?- zapytał zdziwiony Logan.
-eeh eeh ... aa Dakota mi poustawiała coś .. heheh ... – mrukneła. Wszyscy pokręcili głową i zaczeli podchodzić do stolika gdzie zostawiliśmy korndogi- stop! Nie ruszać się! Nie oddychać!- krzykneła nagle Vai a wszyscy zatrzymali się. James stał na jednej nodze, Kendall właśnie wtedy się przeciągał i zatrzymał się w połowie jego roboty xD Logan właśnie sięgał po korndoga ale nie udało mu się go dostać bo musiał się zatrzymać, a Carlos miał szczęście bo stał koło mnie i nie ruszył się w ogòle xD
-o co chodzi?!- zapytał Kendall, stojąc w bardzo dziwacznej pozycji xD
-hej Noah- wykrzykneła radośnie Vai do komurki.
-aha to już wiemy- wyszeptał James, chwiejąc się.
-gdzie jestem? Eahm ... – zaczeła się rozglądać po nas- jestem na wystawie sztuki- po chwili zrobiła facepalma i szepneła- co ja gadam, nigdy tam nie bylam ... eahm jestem w parku tak ... niee, jestem daleko od BTR- popatrzyla na chłopakòw a oni ciutke się zaśmiali. Vai szybko skarciła ich wzrokiem. – eahm dlaczego tu tak cicho? Booo ...boo ... bo nie ma ludzi ... no w końcu południe jest! ... to co że sobota ... Noah chcesz jeszcze coś? ... tak też cie kocham- uśmiechneła się a Carlos ją przedrzeżnił. Od razu wzieła jednego korndoga i rzuciła w Carlosa- eahm jaki odgłos? Po prostu ptaki przeleciały ... taak jasne, będe w domu o 16. Jasne, paa kocham cię- cmokneła w komurke i wyłączyła się- eeh możecie się ruszyć- po tych słowach Kendall się wyprostował, Logan szczęśliwy wziął korndoga a James ... się wywalił.
-biedny chłopak nie wytrzymał presji- powiedziałam i wszyscy się zaśmiali.
- eee chłopaki ... czy ktoś zamawiał rosòł?- zapytał po chwili Logan, wskazując na zwierzątko, ktòre pojawiło się z nikąd koło basenu.
-ooo kura- krzykneła zdziwiona Vai.
-kura? Tutaj?- spytał zdziwiony Kend- hmm pewnie przyszła się zemścić na Vai za to że je kurczaczki w KFC- wyszczerzył się do pasemkowej.
-miałeś ze mną nie gadać- powiedziała poważnym tonem po czym podbiegła i chwyciła kure- dooobra kurka, koko- zaczeła ją tulić xD
-ehee ... –jęknął Carlos- to było dziwne ...- popatrzył na mnie- too może jeszcze korndoga?- uśmiechnął się do mnie serdecznie.
-jasne- przytaknełam a on od razu pobiegł po jednego.
-macie smycz?- zapytała nagle Vai.
-Violeeette nie wystarczy ci Radgool i Malinka w domu?- zapytał Kend i pròbował wziąść od niej kure.
-nie ma!! Amanda jest moja!!- przytuliła kurkę.
-no to już po ptokach ...- jęknął James – nie zjemy już tej kury bo oczywiście ma imie -.- -
-aa widzisz gdzie to podziewa się moja dziewczyna- powiedział jakiś ktosiek, ktòrego czułam oddech na mojej szyj. Odwròciłam się i zastałam ... Erica.
-heej skarbie- uśmiechnełam się niewinnie.
-co ty tu ... dlaczego Vai ma kure?- spytał zdziwiony.
-heej- pomachała mu Vai- no pomachaj mu Amando- wzieła skrzydło kury i zaczeła mu machać.
-daj mi ją- Logan wziął kure i zaniòsł do domu.
-ej eej oddawaj Amande!- pobiegła za nim.
-no dobra ... co u nich robisz- spytał Eric.
-no chciałam ich poznać i Vai mnie zabrała-
-Vai ...- mruknął- idziemy do domu- powiedział.
-ej nie czekaj! Nie możesz jej zabrać!- wtrącił się nagle Carlos.
-Carlos nie ... – szepnełam ale nie zdążyłam go powstrzymać, ponieważ Eric z całej siły go popchnął a latynos wylądował w basenie.
-widziałem was przez chwile i nie lubie jak ktoś podwala się do mojej dziewczyny- powiedział złym tonem i wziął mnie za ręke- chodzmy-
-Eric ... coś ty zrobił- jęknełam i popatrzyłam na biednego Carlosa.
-mògł się tak nie podwalać. Idziemy słońce- i bez zastanowienia wyciągnął mnie z villi BTR.
-Eric zachowałeś się podle- warknełam po wyjściu z villi.
-ty nie rozumiesz że jestem zazdrosny?  widziałem jak się do ciebie przymila ... a jak byś zostawiła mnie dla niego?- powiedział takim tonem, jakby za chwile miał się rozpłakać. Aż żal mi się go zrobiło ...
-nigdy bym cię nie zostawiła Eric ... BTR to tylko świeżo poznani koledzy- powiedziałam.
-wiem ... przepraszam, poniosło mnie- powiedzial i przytulił mnie.
-ale i tak musisz przeprosić Carlosa- oznajmiłam z uśmiechem.
-nieeee ma takiej opcji- uśmiechnął się- idziemy się przejśc?-
-no niech ci będzie- złapał mnie za ręke i zaprowadził do parku, tam gdzie niby przebywa Violette xD eeh biedny Carlos ... żal mi go ... musze do niego napisać że nic się nie stało i żeby się nie martwił. Eric jest czasami troche za bardzo nachalny i lekkomyślny. Trzeba go troche uspokoić ;)