łiiii i następny rozdział za nami :D i jestem coraz bliżej rozdziałów, w których do życia Vai wtargną ... a takie tam :P zapraszam!!!
Mentalność Violette: w normie
Poziom wkurzenia: 0 do 100
Poziom szczęścia: poza normą
Pogoda: 32 stopnie ... dla mnie to za dużo. Wolałabym coś w kręgu 20 stopni albo mniej. To ciepło mnie przeraża :S i Cameron też u.u to ciepło daje mu się we znaki i nawija jak katarynka.
- hehehe i wiesz co? na prawde żałuj że ciebie tam nie było bo wtedy ...- nawijał Cam.
-raczej żal mi tych ktòrzy tam byli ...- obròciłam oczami.
-Dakoto! Nie będzie dzisiaj Violette?- zapytał mnie pan Ściana.
-właśnie- odparł Harry. Eej kurcze czego ode mnie chcecie? Dam wam numer do niej i dzwońcie ...
-eahm ... kazała mi wyjść wcześniej bo ona musiała coś załatwić ... na pewno zaraz będzie- powiedziałam. W tej chwili otworzyły się drzwi do klasy i weszła Violette ... ale nie sama. W ręku trzymała koszyczek a w nim Malinke! Eahm pomyliłam się ... mentalność Violette: poza normą.
-dzień dobry wszystkim!- uśmiechneła się szeroko- przepraszam za spòżnienie ale musiałam wziąść małą. Wie pan, nie moge jej samej zostawić- kiwneła głową i usiadła koło Harryego.
-hej mòj sąsiedzie z ławki- pogłaskała go po głowie i dała mu kicie- potrzymasz?- no raczej bo nie ma innego wyjścia ... zaczeła wyciągać książki ... poprawka ... mentalność Violette: nie mieści się w skali ... w żadnej!
-Vai! Co ty za szopke odstawiasz!- szepnełam do niej- i dlaczego kazałaś mi wyjść wcześniej?!-
-no bo wtedy byś mi zabroniła wziąść Malinke- uśmiechneła się
-trzymaj ją- Harry dał jej kotke- a jak malinka na szyj?-
-aa dobrze- odsłoniła szyje- jeszcze się trzyma-
-przepraszam że przeszkadzam wam w rozmowie ale jesteśmy w trakcie lekcji i chciałbym kontynuować-
-niech się pan nie krępuje, nie przeszkadza nam pan- kiwneła głową Vai i postawiła kicie na stoliku.
-eahm a co z tym futrzakiem?- zapytał psor.
-zostanie z nami i będzie słuchał pana interesującego wykładu ... może szybciej zaśnie- szepneła do Harryego a on parsknął śmiechem.
-panie Styles, bawi pana ta lekcja?- zapytał psor.
-pewnie że nie ... jakby była zabawna to Patrick by nie spał- Vai wskazała na śpiącego na ławce koleszke.
-że co?!- przebudził się szybko – słuchałem, cały czas- kiwnął głową- mòwiliście o prądach- kiwnął głową psor- o morzach!- znowu kiwnął- nie? No to o ... rzekach!- i znowu kiwnął- o pizzy!- wykrzyknął uradowany.
-ooo też chce- uśmiechneła się Vai.
-widze że humoru ci dzisiaj nie brak- popatrzył na Vai psor- w takim razie idz się przekonać czy pan dyrektor dzisiaj też ma dobry humorek- wskazał na drzwi.
-aleeeeee prosze mi nie psuć humorku proszę pana ... niby wolał mnie pan jak rozbijałam szyby?- przechyliła leciutko głowe w prawo.
-nie ... ale zròb coś z tym kotem- wskazał na Malinke.
-mam koszyczek- wyciągneła koszyk - będzie w nim spała- wsadziła ją do środka i postawiła koszyk koło ławki- prosze- usadowiła się na krześle i wpatrywała się w psora. Dzwonek ... Harry zmyka do łazienki a Vai zostaje na krześle i bawi się z Malinką.
-Violeette- przysiadłam się do niej- że tak zapytam ... wczoraj cię tak długo nie było ... gdzie byłaś?-
-wczoraj? Huehue- zaśmiała się- tu i tam-
-no opowiadaj-
-no dooobra ... ale powiem ci tylko że lada moment mogą tu wpaść dwie niespodzianki ... ja z Noah wyszliśmy ze studia a on nalegał strasznie żebym poszła zwiedzić jego ville. Mòwił że chłopakòw nie ma bo Trencio poszedł gdzieś z Gwen, Tyler z Lindsay a Cody do szkoły. No to ja się zgodziłam ale najpierw wpadłam zostawić piłe w domu. Kiedy przekroczyliśmy brame, od razu przywitały nas jego pieski
-ooo! Jakie masz śliczne dobermany!- zaczełam je głaskać – nie gryzą?-
-gryzą, gryzą! Tylko że złych ludzi- uśmiechnął się do mnie- takich jak Katie- szybko zaczeły warczeć i szczekać.
-Łooo nauczyłeś ich szczekać na imie „Katie” ?- zaśmiałam się.
-niee ... same tak reagują. W każdym razie to jest Brenda a to Brandon-
-mhm ... kto wymyślał imiona?-
-Brenda jest moja a Brandon Codyego- powiedział.
-jaasne ... ale są słooodkie!- zaczełam się do nich przymilać.
-e e! Nie kradnijcie mi dziewczyny- zaśmiał się.
-za pòżno- wystawiłam język. Po tych pieszczotach, weszłam z nim do villi – ja nie moge!- złapałam się za głowe- aaaale odjazd!- zaczełam się rozglądać zachwycona- wspòłczuje temu kto tu sprząta-
-oj tam, nie masz co wspòłczuć bo za to bierze kupe kasy- oznajmił. Ja rozsiadłam się na kanapie.
-mmmh! Ale miękka kanapa!- ułożyłam się wygodnie i zamknełam oczy- mòwisz że ile daliście za ville?- otworzyłam jedno oko.
-jakbym ci powiedział to byś się przeraziła- powiedział to siadając koło mnie.
-mhm, wierze ci na słowo- usiadłam sobie koło niego.
-ojeeej- zaśmiałam się
-co?- zapytała Vai
-co?- zapytała Vai
-ale to słodkieeee- zaczełam się rozpływać xD
-niby co? to że nie chciał mi powiedzieć ile kosztowała villa?- podniosła brew.
-nie- machnełam ręką- to jak słodko wyglądacie- oparłam głowe o ręke.
-jeszcze nic takiego nie zrobiliśmy- popatrzyła się na mnie zdziwiona.
-ale i tak jest słodko- uśmiechnełam się.
-dziwna jesteś-
-mam po tobie- kiwnełam głową.
-dzięki- odmieniła mi uśmiechem- no więc ... omine szczegòły bo ... a bo za dużo opowiadania. Ogòlnie oprowadził mnie po villi, pokazał swòj pokòj, pokòj chłopakòw. Najciekawsze było to że w jego pokoju było pełno rysunkòw z moją podobizną! Nie wiedziałam nawet że tak świetnie rysuje. Aż się chce takiego gościa przytulić x3 znaczy się ja go już wyściskałam wtedy ze 100 razy bo nie mogłam się nacieszyć tymi rysunkami xD pokazał mi wszystkie jego piosenki, ktòre napisał po tym jak wròcił z trasy. Nie było tam ani jednej piosenki o nich ... wszystkie o mnie!
-weeż bo się tu rozkleje i będziesz mnie musiała mopem zbierać- zaśmiałam się
-Malinka cię wyliże- zmarszczyła nos – w każdym razie, po tym jak pochodziłam troche po domku, a troche mi to zajeło, klapnełam znowu na kanape.
-uuuf! Ale się zmachałam- oznajmilam
-musisz zacząć chodzić na siłownie z Tylerem ... może przynajmniej tobie to wyjdzie na dobre- zaśmiał się
-Noaaah!- rzuciłam się na niego i przytuliłam.
-co?- zapytał z uśmiechem i zakłopotaniem.
-stęskniłam się strasznie i chciałam cię przytulić- zaśmiałam się.
-ojej jak słodko- popatrzył się na mnie i pogłaskał mi włosy- nadal wkręcasz wszystkich z tymi doczepianymi pasemkami?-
-nie-e- podniosłam się- są prawdziwe- pokazałam mu
-pofarbowałaś sobie na prawde?- zdziwko :D
-nom. A bo te doczepiane to się co chwile albo odklejały albo robiły się takie sianiaste. A teraz mam rozjaśnione kilka pasemek, na ktòre regularnie daje farbe- uśmiechnełam się.
-takie rzeczy to tylko Violette- zaśmiał się i pocałował mnie. Sratata takie tam- machneła ręką.
-jasne, zawsze w najlepszych momentach musisz przyśpieszać- zaśmiałam
-na serio chcesz znać szczegòły?- podniosła brew.
-na serio chcesz znać szczegòły?- podniosła brew.
-dooobra opowiadaj dalej- pogoniłam ją
Więc ... kiedy tak sobie siedzieliśmy na kanapie, z piwnicy wyłoniły się dwa szczury lądowe
-ej weż! Po co ci niby śrubokręt?- pytał się jeden drugiego.
-no bo ... Violette!- krzyknąl kiedy mnie zobaczył.
-a niby po co Violette śrubokręt?!-
-chłopakiii!- zerwałam się i wyściskałam ich- Mike! Zeke! Co wy tu robicie?-
-jeśli byś słuchała a nie fochała się na podsumowaniu, to byś wiedziała- odparł mi Mike.
-ja nadal nie wiem po co Violette śrubokręt!?- zastanawiał się Zeke.
-hę?- podniosłam brew
-a nie nic- machnął ręką Mike- zawsze tak ma. Poza tym mieszkamy u nich w piwnicy-
-w piwnicy?- popatrzyłam się na Noah- no weeeż!- wzruszyłam ramionami.
-niech się cieszą że chociaż tam!- krzyknął Noah, zbliżając się do nas- nie chodzą do szkoły ani do pracy ani nie ma z nich porzydku-
-a po dwòch żydkach?- uśmiechnął się Zeke. Facepalm z naszej strony xD- o! Vai! Musze ci pokazać filmik z Tylerem!- zerwał się i podbiegł do mnie. Ja ciekawa, zaczełam oglądać
-co on ...? ahahahah jeeeju biedny człowiek- zaczełam się śmiać – ten gościu jest mistrzem nieudacznictwa- wybuchłam śmiechem po obejrzeniu filmiku.
-fajnie to tak śmiać się z własnych przyjaciòł?- popatrzył się na mnie Noah.
-z Tylera? Taaak- pokiwałam głową a on się zaśmiał –no przecież każdy na świecie drwi z tego padalca- kiwnełam głową- oczywiście bez urazy dla padalca-
-a właśnie Mike, na co ci był śrubokręt?- zapytał go Noah
-aaa bo ... robimy takie prace społeczne i ...- jąkał się Mike.
-prace społeczne? Wy? Jeśli tak to kosze opròżniać!- powiedział Noah.
-eeeh no po prostu mi jest potrzebny- odparł Mike.
-może chce wam porozkręcać fundamenty ...- szepnełam do Noah.
-nie da się rozkręcić fundamentòw, poniewaź są z betonu i nie ma tam śrub- pokiwał głową – no co ... tak słyszałem-
-i dobrze słyszałeś- potwierdził Noah- hmmm ... może jeszcze coś z ciebie wyrośnie-
-uhm dziękuje- uśmiechnął się Mike.
-hmm ... mam pomysł- pokiwał głową Noah
-uhm niedobrze ...-szepnął Zeke
-a zobaczysz że niedobrze- uśmiechnął się cwaniacko- ty i twòj leniwy tyłek razem z Mike’m pòjdziecie do SZ-K-O-Ł-Y- przeliterował Noah.
-że co? że jak? Że gdzie? Że czemu?- zaczął panikować Zeke.
-no szkoła, na piechote, w szkole i bo Noah karze- powiedział Mike – ups-
-wy teraz byście szli do matury nie?- zapytałam
-nom ... tak jakby- pokręcił głową Mike- ale nie byliśmy na rozpoczęciu roku i w ogòle prawie miesiąc już przeszedł ...-
-oj tam, nadrobicie- machnełam ręką.
-hmm ... na serio chcecie być razem? Booo ... z tego co widze są same kłopoty- mruknął Zeke.
-jaaaasne- przytuliłam się do Noah- a może wezme ich ze sobą?- zapytałam się Noah.
-hmmmm- mruknął
-o jaa! I co?- zapytałam ciekawa
-zobaczysz- kiwneła głową Vai. Zadzwonił dzwonek. Weszła pani Santi. – o Boże ... to mamy teraz mante?- mrukneła Vai.
-ooo stara marudna Vai wròciła?- zaśmiał się Harry.
-pfff- wystawiła mu język- ale ciesze się że jest tutaj moja kicia- popatrzyła na słodko śpiącą kociczke i wepchneła koszyk pod ławke, nie budząc jej.
-witam was- uśmiechneła się pani- a teraz lekcja temat ...-
-a teraz lekcja temat- przedrzeźniła ją Violette
-wredzia- zaśmiał się Harry
-a żebyś wiedział- wykrzywiła się do niego na co on odparł śmiechem. Czy mi się zdaje czy ... zaczyna trawić Harryego?! Lol ... lepszy on niż Niall ... yyyh nie lubie gościa.
-przepraszam, czy przeszkadzam wam?- zapytała się pani Santi.
-ale ci nauczyciele są mili, pytają się nas czy nam przeszkadzają- szepneła do Harryego- czasami chciałabym im powiedzieć że tak i żeby się jak najszybciej wyałtowali z klasy ...- pokręciła głową- nie proszę pani, nie przeszkadza nam pani- uśmiechneła się- my po prostu ... rozmawiamy o tym jaka matma może być ciekawa, jeśli w ogòle jest- mrukneła do siebie.
-to się ciesze ale może porozmawiacie o tym kiedy indziej?- zaproponowała pani.
-też tak uwarzam- kiwneła głową Vai- a ty Harry czemu tak nalegasz żeby o tym pogadać teraz?- zobaczylam mine zakłopotanego chłopaka. Chociaż Vai wròciła do Noah i już plus minus wszystko jest w porządku, to nadal zostało jej coś ze świra.
-przepraszam, moge przeszkodzić?- wszedł pan Ściana do klasy.
-aa to pan?-popatrzyła na niego pani Santi – jasne ... ale odda mi pan godzine lekcji- szepneła do niego troche wkurzona. No nie dziwie się jej ...
-dobrze dobrze- pokiwał głową psor- chciałbym wam kogoś przedstawić- zaprosił do siebie dwòch koleszkòw- przywitajcie ich gorąco, to są wasi nowi koledzy-
-o Boże- przewròciła oczami pani psor i usiadła na krześle
-Mike! Zeke!- wykrzykneła Vai uradowana i zaczeła do nich machać
-ty się nie odzywaj- wskazał na nią Zeke- jesteśmy tutaj przez twojego kolesia-
-ohoho! I znowu twoja wina- zaśmiał się Harry- a poza tym widziałem tą całą akcje, jak byliście w tej poczekalni ... wow ... nigdy cię jeszcze taką nie widziałem-
-no wiesz ... okropnie mi było głupio ... dostał za nic i w ogòle ... –zasmuciła się Vai.
-no! To milego dnia!- zasalutował psor i wyszedł.
-jasne, ty se idz a ja musze się męczyć z wpisywaniem imion- mruczała pod nosem pani Santi- usiądzcie sobie chłopcy w ławkach i podajcie mi wasze imiona i nazwiska-
-oczywiście- powiedział Mike i razem z Zekem usiedli w ławkach. Nagle zobaczyłam jak Mike obròcił się do mnie, by mi pomachać. Odmachałam mu i zobaczyłam jak spotkał wzrokiem naszą klasową mòzgownice Emme. Ona się do niego uśmiechneła i spuściła wzrok.
-uuuuu coś wyczuwam- szepnełam tak żeby mnie nikt nie usłyszał.
-a co wyczuwasz? Może grzanki?- zapytał się mnie Cam. Jednak mi się nie udało -.- następnym razem mòwie do siebie tylko i wyłącznie w myślach.
-proszę pani! Moge iść przypudrować nosek?- wstała Hilary z wyskokiem.
-nie Hilary, jest lekcja- odpowiedziała jej pani.
-ale pani teraz nic nie robi- przechylila głowe na bok. Ojj to chyba było obrażliwe bo po tym babka puściła ją do tej łazienki z lekkim naburmuszeniem. Już chyba wiem dlaczego Trewor woli ją ... ona jest głupia i łatwa.
-poprosze wasze nazwiska- powiedziała psor.
- Michael Grey i Ezekiel Haffer - powiedział Mike i popatrzył się w strone Emmy. Koniec lekcji. Hurra :D no i powròt do domu z Violette ... o lol D:
-ale się ciesze że chłopaki będą z nami w klasie-
-ja też- kiwnełam głową- wydają się całkiem fajni-
-i są. Mike pomagał mi w jednym z wyzwań. Pamiętam jak pomagał mi robić jakieś tam konstrukcje ... a potem zrobił makiety dla Chrisa ... yyyh wiatrak- otrzepała się.
-boisz się wiatrakòw?- zaśmiałam się.
-no co? ... na obrone mam to że Liam boi się łyżeczek- uśmiechneła się- poza tym boje się tez balonòw ... wiesz takich co się wiesza na imprezach ... uraz z dzieciństwa ... w ręce mi wybuchł balon ... –
-hmmm rozumiem cię- kiwnełam głową. Nagle Vai się bardziej ockneła i zaczeła coś szukać po kieszeniach. Okazało się że przyszedł jej sms. Zobaczyłam jej mine. To na pewno nie byli 1D.
-ooooo- zaczeła się rozklejać- jaki on jest słodziuchnorozkoszny!- krzykneła i w dodatku pisneła. Na jakieś 5 sekund straciłam słuch w jednym uchu ... a potem przerzuciło się na drugie.
-niech zgadne ... Noah?- zapytałam się, pròbując jakoś przetkać ucho.
-nioom- zaśmiała się- paczaj!- pokazała mi komurke: niunia jak tam? Mam nadzieje że przeżylaś dzisiejszy dzień z kochanymi dwoma obibokami z ciężkimi tyłkami J tęsknie i chce cię jak najszybciej zobaczyć! Trzeba nadrobić dwa lata <3 czekam na ciebie dzisiaj w parku ok. 15 dobrze? Kocham cię !!!! <3 –
-oooo jaki kochany!- zaczełam piszczeć tak jak Violette- jeju to zarażliwe ... nieważne- uśmiechnełam się- i pomyśleć że kilka dni temu to byś go zjadła ze złości a teraz ... z miłości! Oo! I zrymowałam sobie- zaśmiałam się. Nagle jednak, po kròtkim przeanalizowaniu dnia i Violette, odparłam troche przestraszona- a gdzie Malinka?-
-Malink ...?-przystała- Malinka!- złapała się za głowe- została w klasie pod ławką! Kurna!- i piorunem wròciła do szkoły.. wow ... pierwszy raz widze żeby tak pruła do szkoły ... no i przez te swoje amory zaczeła się zapominać ... oj niedobzie bobzie! Kurcze przez nią zaczynam jakoś dziwnie gadać xD zaczyna to być faktycznie zarażliwe ... dobra,trzeba ją powspierać, kiedy ona będzie rajdać z Wandą by ją wpuściła do klasy ... życzcie mi powodzenia!
PS: głąbów dodałam do klasy Vai na tej stronie jakby co :P --> http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/p/iiif-klasa-violette.html
PS: głąbów dodałam do klasy Vai na tej stronie jakby co :P --> http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/p/iiif-klasa-violette.html