Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

czwartek, 10 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 62 CZ 1 "HAPPY HALLOWEEN"

Awww ^^ jeest :D wreszcie doszłam ^^ hahaha xD no miał oto być w Halloween ale nie zdążyłam xD ee tam 3 miesiące po xD jeszcze nie tak dużo XD to pewnie wigilia będzie gdzieś w Wielkanoc pewnie xD ii ostrzegam, następny kryminał się kroj xD mniej straszny ale zawsze coś xD iii dodam też że lubie dodawać też kapke magii do moich rzdz ... nic dodac nic ując zapraszamm ;D

ból … czułam tylko to na moim ciele ...ręce i nogi zaczeły mnie swędzić a w głowie słyszałam szum. chwyciłam szybko za umywalke, patrząc w lustro i oddychając ciężko. Wpatrywałam się w moje oczy, które nagle zrobiły się takie tajemnicze i … kocie.
- o nie ...- szepnełam po czym spojrzałam na moje ręce, z których wyrosły w jednej chwili długie pazury. Przejechałam nimi po umywalce, robiąc długie krechy na niej i wydając zgrzyt. Szybko przestałam, ponieważ zaczeło mi przez to cholernie skrzeczeć w uszach i zatkałam je rękami, zaciskając oczy. Poczułam miękką sierść, która dotykała mojej twarzy. Przestraszona otworzyłam powoli jedno oko, gasząc przy tym światło, i to co doznałam potwierdziło moje przypuszczenia … widziałam wszystko … to znowu wraca …

Logan watching you …
atmosfera w tym domu zaczyna mnie wkurzać -.-'' słysze tylko jak albo jeden albo drugi się na siebie wydziera … i tak mówie o Angel i Kendallu. Kiedy wydaje się że już jest dobrze to jest zawsze na odwrót… niestety zostałem sam z tą bandą wariatów. Powoli zszedłem na dół po czym zdecydowałem iść do garażu by troche odpocząc od nich i się przejśc gdyż poczułem się lepiej. Poszedłem po narzędzia i powoli je wziąłem, gdy nagle usłyszałem jakiś ryk. Upuściłem wszystko i przestraszony rozglądnąłem się po garażu, biorąc do ręki wiertarke. Robiąc małe kroki szukałem miejsca skąd mógł się wydostać ten ryk, trzęsąc się ze strachu. Nie wiedziałem co moge tam zastać … spodziewałem się najgorszego. Powoli wychyliłem się zza auta i ujrzałem jakąś kupe sierści na podłodze. Zacząłem się temu czemuś przyglądać i nagle zobaczyłem … że to żyje! D: zobaczyłem jak się rusza i powoli otwiera oczy … wielkie kły wystawały mu z paszczy … to lampart! Skąd się niby wziął u mnie w garażu?! Lamparty przecież nie rosną na drzewach ani nie chodzą po ulicach! Z tego strachu gwałtownie ruszyłem do tyłu i wpadłem w jakieś graty. Migiem zwierze podniosło łeb i wlepiło we mnie swoje ślepia. Te oczy … one … gdzieś je już widziałem …
-stój! Nie ruszaj się! bo... bo mam wiertarke!- chwyciłem za nią gdy zaklinował mi się tyłek we wiadrze.
-amator- usłyszałem głos po czym spostrzegłem że to … lampart do mnie mówi! Popatrzyłem na niego a on powolnym krokiem zbliżył się do mnie, nadal wpatrując się mi głęboko w oczy. Wycelowałem w jego strone wiertarką i ciężko oddychając patrzyłem na to co on robił. Był zaledwie metr ode mnie i nadal nie odrywał oczu od moich. Ja widziałem gdzieś te oczy … ale … gdzie?! … zatraciłem się w nich i nagle przeszły przeze mnie wspomnienia z ostatnich kilku miesięcy …te wszystkie chwile … i momenty … zaraz ... to przecież …
-Violette?- szepnąłem, powoli odkładając na bok wiertarke. Zobaczyłem że stworzenie delikatnie się uśmiecha- Violette- uśmiechnąłem się do niej.
-no hej- szepneła- ciesze się że mnie rozpoznałeś- spuściła głowe i usiadła na ziemi. Że chwila … że … Vai …? sam nie mogłem uwierzyć w to co widze. Szybko uwolniłem się z wiadra i uklęknąłem przy niej, delikatnie dotykając jej łebku. Popatrzyła na mnie i po chwili wtuliła się we mnie. Jej futerko było mięciutkie i delikatnie dotykało mojej szyj, gdzie oparła łebek- pomóż mi- szepneła po czym poczułem że jej łezka kapneła na moją koszule.
-Vai- delikatnie wziąłem jej łebek w dłonie i pogłaskałem – czemu jesteś … lampartem?-
-eeeh ...- westchneła- to przez klonowanie … coś w międzyczasie się stało i stałam się zwierzyną … nie było tak źle bo sama mogłam kontrolować przemiany … dopuki mafia się o tym nie dowiedziała … jechałam wtedy do kuzynki do Włoch … i nie dojechałam … porwali mnie i wykorzystywali do misji, żebym węszyła zdrajców i wrogów … w sumie to nie było aż tak źle. Zaprzyjażniłam się prawie ze wszystkimi … tylko nie z zastępcą szefa. On mnie wtedy złapał i on chciał mnie później wykończyć, mówiąc że jeśli nie będe posłuszna to mnie zabije … w końcu moja moc wygasła … nie mogłam się zamienić, co znaczyło że nie mam takiego dobrego węchu. Szef Tonio chciał mi po prostu wykasować pamięć i wypuścić, ale zastępca, Riccardo, strasznie się wtedy wkurzył … zabił szefa ale wtedy zdążyłam uciec ...-zatrzymała się po czym podniosła łebek i popłyneły jej łzy. Szybko wytarłem je i zacząłem ją drapać za uchem żeby ją uspokojć.
-spokojnie Vai … już po wszystkim ...- pocałowałem ją delikatnie w łebek po czym przytuliłem do siebie.
-właśnie że nie ...- popatrzyła na mnie- oni mogą zacząć mnie szukać bo znowu się zmieniłam … a oni dobrze o tym wiedzą … - szepneła a ja zrobiłem wielkie oczy. Migiem pociągnąłem ją do domu, barykadując drzwi.
-Logan, co ty ro … aaaa!!! lampart!!- krzykneła Ang i usiadła na fotelu przestraszona.
-coo … jasna cholera- popatrzył na nas zdziwiony Kend i upuścił szklanke … znowu -.-''
-spokojnie! To Vai!- krzyknąłem i wskazałem na futrzaka.
-nie obrażaj jej, Vai nie jest aż taka owłosiona!- krzykneła Angel.
-ty chyba ślepy jesteś!- odparł przestraszony Kend- nawet Vai od lamparta nie umiesz odróżnić!-
-ludzie to ja!! Violette!!- powiedziała i usiadła przy Ang- musicie mi pomóc!-
-V-Vai?- szepneła dziewczyna i powoli zaczeła ją drapać pod bródką a ta zaczeła mruczeć.
-coo … jak … ee …?- nie mógł się wysłowić blondyn.
-długa historia … powiem wam tylko że musicie ją upilnować! Idzcie do pokoju z nią, ja ogarne teren- oznajmiłem i szybko wyszedłem z willi. Muszę jej pomóc … nie zostawie jej tak! Gdy znalazłem się na zewnątrz od razu rzucił mi się w oczy księżyc … pełnia … wpatrywałem się w niego jak zahipnotyzowany i nagle … poczułem przeszywający mnie bół i … szum w mojej głowie … skuliłem się i sapiąc oparłem się o podłoge …

Kendall watching you …
-powiesz nam o co chodzi?- zapytałem tego stwora, kiedy zabarykadowaliśmy się w moim pokoju.
- to … troche skomplikowane – oznajmiła i wprała się pod łóżko, tak że tylko ogon jej wystawał.
-jakoś Loganowi powiedziałaś- wtrąciła się Ang i usiadła przy szafie, koło mnie.
-bo do niego mam zaufanie. Reszta to papluły- powiedziała i wystawiła łebek.
-a skąd ty wiesz czy bym się wygadał?- zapytałem podnosząc brew.
-właśnie, nie osądzaj tak ludzi- dodała Ang.
-eee … a u was co, jakiś kryzys?- zmieniła szybko temat lampardzica.
-co to ma do rzeczy?- zapytałem, wzruszając rękami.
-po prostu pan Schmidt nadal myśli że ja przyszłam tutaj by zniszczyć mu życie- odparła dziewczyna, patrząc na mnie.
-a niby po co innego się tu pojawiłaś hę? Akurat po moim zerwaniu? Hę? A może to ty wszystko uknułaś?- odparłem rozdrażniony.
-ty jesteś jakiś chory! Po prostu mam problem w rodzinie i uciekłam! Moja wina że pomyliłam samoloty i znalazłam się w Midway?!- wykrzykneła mi prosto w twarz już zdenerwowana dziewczyna.
-o boże ...- usłyszałem mruknięcie Vai która zasłoniła głowe łapami.
-a bo ja wiem co się u ciebie działo. Ale to dla mnie tak wyglądało!- odparłem broniąc się.
-teraz ty masz nie osądzać tak pochopnie ludzi- zerwała się z podłogi.
-taa?- zapytałem wstając.
-taa!- kiwneła głową zła i spojrzała na mnie.
-wiesz że jesteś śliczna i mam ochote cię pocałować?- krzyknąłem.
-a wiesz że ty jesteś seksiasty i też bym cię chętnie pocałowała?- krzykneła nadal zła.
-uuu jaki problem- usłyszałem cichy śmiech lampardzicy.
-no to super! Oby dwoje tego chcemy!- krzyknąłem i wzruszyłem rękami. Ja się nie dziwie że Vai z nas lała bo taką szopke my tu odstawiali że masakra.
-to na co czekasz blondasku?- krzykneła i założyła ręce na biodra.
-na pozwolenie- odparłem po czym złapałem ją w talii i pocałowałem namiętnie. Czułem jak delikatnie wplotuje dłonie w moje włosy i powoli je przesuwa do góry i na dół.
-jaka komedia- usłyszałem śmiech lamparta- serio pipole ja was nie czaje- odparła, wlepiając w nas swoje ślepia.
-zamilcz dziwna istoto- oznajmiłem po czym znowu wtopiłem usta w rozpalone już usta Angel. Ona tak delikatnie a zarazem tak namiętnie całowała. Po chwili oderwałem się od niej po czym oparłem moje czoło o jej. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy … miała takie piękne i głębokie … uśmiechneliśmy się do siebie … ten jej uśmiech <3 od samego początku zrobił na mnie duże wrażenie.
-ludzie … -szepneła nagle Vai podnosząc łebek i nadsłuchując- ktoś się zbliża-
-teraz?- szepneliśmy równo z Ang, niezadowoleni.
-pomiziacie się kiedy indziej gołąbeczki- wywróciła oczami i schowała się pod łóżko.
-dobra … to pójde sprawdzić- oznajmiłem po czym skierowałem się w strone drzwi gdy nagle poczułem że Angel chwyciła mnie za ręke.
-ide z tobą- oznajmiła z uśmiechem który oczywiście odwzajemniłem.
-no jasne, zostawcie mnie samą!- usłyszałem głos spod łóżka ale już nie zwróciłem na to uwagi. W sumie to nie wiedziałem przed kim mamy tą małą kocice bronić … kiedy wyszliśmy z pokoju, zacząłem rozmyślać o tym co się przed chwila stało. Czy to może ta, którą tyle szukałem? Czy wreszcie znalazłem to szczęście czy może to będzie kolejna klapa? Chciałem myśleć pozytywnie więc w końcu ogarnąłem myśli do kupy i doszedłem do wniosku że jeśli tym razem się nie uda to już więcej razy nie próbuje … albo ide do zakonu XD powoli szedłem korytarzem, trzymając moją małą ślicznote za ręke i rozglądając się.
-jak na razie nikogo nie ma- szepnąłem po czym powolnym krokiem udałem się do pokoju Logana, żeby sprawdzić czy przypadkiem kogoś tam nie ma. Otworzyłem drzwi lecz nikogo tam nie zastałem. Nie zdążyłem się obrócić … zrobiło mi się ciemno przed oczami …
Violette watching you …
kurde … oni tu są … jestem pewna … czuje to … słysze to … boje się … a co jeśli ich dopadną? Kij ze mną, wole żeby oni przeżyli niż ja. Ale … gdzie jest Logan? Czemu go nie ma przy mnie? Czy coś się mu stało? Moje myśli co sekunde stawały się coraz gorsze a strach że strace przyjaciół coraz większy … usłyszałam huk … nie nie nie!! przeleciał mnie dreszcz po czym wbiłam się jeszcze głębiej pod łóżko. Nagle gwałtownie otworzyły się drzwi a do pokoju weszło kilku uzbrojonych ludzi. Zaparło mi dech w piersiach, patrząc przestraszona na te ruszające się po pokoju buty. Szukali mnie … jednak wiedziałam że prędzej czy później mnie dopadną …
-gdzie ona jest?- usłyszałam znajomy głos- mówiliście że ona tu jest!- warknął i coś rozbił. Sorki Kend, będziesz miał troche bandzaju .. ale obiecuje że ci wszystko odkupie! Jak przeżyje …
-bo jest! Na stówe!-
-no to mi ją znajdzcie!- nagle poczułam że ktoś rzucił się na łóżko i akurat mnie zmiażdzył. Wydałam cichy jęk który … nie wydawał się być taki cichy …
-cisza!- krzyknął ktoś i nagle zobaczyłam że chodzenie ustało. Zaczełam się rozglądać i nagle … poczułam jak ktoś targa mnie za ogon. Wbiłam pazuy w podłoge ale ten ktoś był silniejszy i wyciągnął mnie spod łóżka, tak że zostawiłam długie krechy po moich pazurach na podłodze. Zamknełam oczy … wiedziałam że już nic się nie da zrobić …
-no proszę proszę proszę, mam cię ptaszku- usłyszałam cichy śmiech i powoli otworzyłam oko. Naokoło stali tak zwani „mafiosi” a ich terażniejszy szef stał za mną i trzymał mnie za ogon, który mocno ściskał.
-Riccardo- waknełam a on zgiął mi ogon tak że ryknełam z bólu.
-i ty myślałaś że się przede mną schowasz?- zapytał z wielkim uśmiechem- oj ty głupiutka- machnął do reszty- zapiąć ją w smycz i dać jej kaganiec!- szybko reszta wzieła mnie po czym zapieła w jakąś cholernie ciasną smycz i wpijający się w pysk kaganiec po czym pociągneli mnie na pole.
-co zrobiliście … Kendallowi i Angel?- szepnełam ledwo mówiąc.
-nie martw się o nich … teraz martw się o siebie- uśmiechnął się złowrogo po czym pociągnął mnie dalej...
Sylwietta watching you …
-boże ten horror był straszny!- mruknełam i wtuliłam się w mojego pakera- nie zasne dzisiaj!-
-słonko, to tylko film. Nie masz się czego bać- uśmiechnął się do mnie po czym przytulił i pocałował w głowe.
-ja chce na jeszcze jeden!- krzykneła Patka i aż podskoczyła.
-to idz, droga wolna- odparł James.
-Carlito zajmij się nią dzisiaj bo widze że ma strasznie dużo energii- zaśmiałam się.
- ty się nie rób jak Vai- wywaliła na mnie język Patka a Carlos poruszał cwaniacko brwiami i przytulił ją mocno- Carloos poczekaj jeszcze kilka dni xD to nadal boli- zaśmiała się.
-o cholera ...- szepnął nagle James wpatrując się w wille po czym zaczął biedz w jej strone.
-a ten co? Coś go w tyłek ugryzło że takiego powera dostał?-Zaśmiał się Carlos.
-ludzie!- krzyknął brunet, który znalazł się przy drzwiach willi. Były … rozwalone.
-o nie ...- szepnełam i razem pobiegliśmy do niego. Staliśmy jak wryci i patrzyliśmy na roztrzaskane drzwi. Migiem weszliśmy do środka i zaczeliśmy wołać Kendalla, Angel i Logana, którzy tu zostali. Niestety … żaden z nich się nie odzywał … rozglądaliśmy się dookoła i szukaliśmy ich wszędzie.
-co w ogóle się tutaj stało?-spytał sam siebie przerażony Carlos- niby nie złodzieje bo nic nie ukradli ale dziwne bo roztrzaskane są drzwi ...-
-aaaaaaa!!- usłyszeliśmy pisk Pat a Carlos tak się poderwał że w pół sekundy znalazł się tam gdzie była. Znajdowała się w pokoju Logana …
-Kendall!- krzyknął i podbiegł do chłopaka, który leżał nieprzytomny na podłodze.
-brachu! Stary! Obudz się!- zaczął go powoli szarpać James.
-James delikatniej!- szepnełam po czym uklekłam przy nim i obejrzałam mu głowe- ma niezłą rane, ktoś mu przywalił ...- szepnełam po czym delikatnie pogłaskałam go po policzku.
-a gdzie jest Angel?- zapytała Pat, rozglądając się.
-Angel!- zerwał się nagle Kend a James szybko go złapał od tyłu, bo stracił równowage.
-Kend co się stało?- zapytał Carlos, który pomógł nam usadowić blondyna na łóżku.
-nie wiem ...- pomasował się delikatnie po głowie po czym syknął- gdzie Ang?- rozglądnął się szybko.
-nie wiemy. Weszliśmy przed chwilą- odparł James. Nagle rozległo się stukanie. Zerwaliśmy się i zaczeliśmy się rozglądać po pokoju. Od razu wpadła nam w oko szafa. Pat szybko podbiegła do niej i otworzyła ją.
-Angel!- krzykneliśmy kiedy zapłakana dziewczyna wydostała się z szafy.
-Kendall!- szepneła, nie zwracając na nas uwagi i wtuliła się w blondyna- myślałam że już po tobie ...-
-jest dobrze- odparł blondyn i pocałował ją w policzek- ważne że tobie nic nie jest -
-ja chce wiedzieć co tu się stało! I … chce wiedzieć czemu na siebie nie warczycie ...- popatrzył na nich dziwnie James.
-bo … tak jakoś … się złożyło ...- wydukała Ang i popatrzyła na Kendalla który delikatnie pocałował ją w nos.
-jesteście razem?- zapytała uradowana Pati.
-na to wychodzi- uśmiechnął się Kend a Ang odmieniła mu tym samym- mój mały aniołek- po czym pocałował ją namiętnie.
-eeeh ale się miło na was patrzy- uśmiechnął się James.
-ludzie ...- odparłam wyciągając podejrzaną rzecz z szafy- co … to robi u Logana?- spytałam i pokazałam wszystkim … spluwe.


iii jak? xD następna parka się tworzy xD czyli że zostaje nam tylko jeden xD tooo To Be Continued ...