Siem! Już mòwie że nie miałam pomysłu na tytuł xD poza tym od kilku dni słucham w kòłko piosenek Epic- Love Me Love Me- Music Sound Better- z BTR i This is Love ... Epic w jednym dniu 11 razy słuchałam xD aa no i jutro wyjezdzam i przyjezdzam we wtorek -.- eeh bd musiała rozdział napisać w gòrach xD modle się żebym nie musiała tam dużo chodzić xD hahah no to zapraszam na rzdz!!
Sadie watching you ...
Byłam troche zestresowana ale trzymałam się na nogach. Kendall wydawał się być sympatyczny i miły, na pierwszy rzut oka, a Vai rozbrykana jak zawsze, pròbowała go troche ośmieszyć. To ciut wredne z jej strony ale przyjaciele tak sobie robią. Poszłam do łazienki i nałożyłam szminke na usta. Po tym powygłupiałam się jeszcze przed lustrem, i poszłam. Byłam poddenerwowana tym spotkaniem ... aale trzeba to jakoś przeżyć. Po chwili stałam już przed bramą BTR. Ostatnie poprawki i ... dzwonimy ... kurcze, ręka mi drzży ... i nie moge trafić w drzwonek ... szlag ...
-a ty co? drgawek dostałaś?- przestraszyłam się gdy usłyszałam głos Vai.
-Vai! Jezu, chyba serce mi przystaneło- złapałam się za „serce” xD
-czego ty się tak boisz co?- zapytała cwaniacko.
-jaa?! Eahm niczego- zaśmiałam się luzacko by troche rozlużnić atmosfere.
-taa jasne ... o hej Kendall!- wykrzykneła nagle
-yh! Kendall!- obròciłam się ale nikogo nie było. Nagle Vai parschneła śmiechem.
-pamiętasz jak mòwiłam że ciesze się że cię widze?- zapytałam a ona kiwneła głową- no, teraz się już nie ciesze- oznajmilam a ona się uśmiechneła
-też się ciesze że cię spotkałam- objeła mnie a ja wywròcilam oczami i uśmiechnełam się.
-o hej Kendall!- powiedziała nagle
-drugi raz mnie nie nabierzesz- pokiwałam głową.
-hejj dziewczyny!- usłyszałam męski głos za sobą. O kurcze ...
-oh Kendall!- odwròciłam się nagle zaskoczona- eahm ... hejjj- uśmiechnełam się niepewnie.
-hejj Sadie- uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek. Zobaczyłam mine Violette, niedoopisania :D
-eahm ... moge z wami wejśc?- zapytała Vai
-po tym co mi Carlos naopowiadał to nie- mruknął Kend.
-chciałam pokazać Nat że jestem waszą wielką fanką a tylko to mi wpadło do głowy xD no wpuśc mnie xD-
-nie- odparł stanowczo i pociągnął mnie za ręke.
-to tak się traktuje przyjaciòłke?- zdenerwowała się troche.
-eeeh znajdz kogoś innego do męczenia- powiedział jej Kendall. Myślałam że po tych słowach się obrazi ale niee ... odziwo uśmiechneła się i cwaniacko powiedziała.
-no dobra, w takim razie znajde sobie innego dobrego besta- uśmiechneła się i przekroczyla brame- i to w twoim domu- odwròciła się cwaniacko do niego i poszła w kierunku domu.
-ale mi chodzi o to by cię tu nie byłoo- opadły mu ręce xD – yyyh- jęknął i wpuścił mnie do środka- musimy wycierpieć ją i jej perypetie, sorki-
-oj tam nie martw się, na pewno będzie fajnie- miałam taką nadzieje. Kiedy weszłam do środka, Kendall powiedział żebym rozgościła się na kanapie i przyniòsł mi coś do picia. Po chwili usiadł koło mnie.
-to co chcesz robić? Może, nie wiem, pooglądamy coś albo pogadamy?- zaproponował Kendall.
-jasne! Chętnie z wami pogadam!- wprała się miedzy nami Vai.
-eahm Vai, mòwiłaś że nie będziesz za mną latała- oznajmił blondyn.
-dobra- kiwneła głową i wstała- bo znalazłam sobie lepszego besta od ciebie-
-hej Vai, to co grill?- uśmiechnął się szarmancko James, zjawiając się nagle przy niej.
-oooczywiście mòj nowy przjacielu- uśmiechneła się, pociągneła go za ręke i poszli w strone basenu.
-czy uda im się to grillowanie?- zapytałam nagle Kendalla.
-nie- pokręcił głową – szybciej się pokłòcą niż dogadają-
-niby dlaczego? Przecież się lubią, widze to- odparłam.
-tiaa ale jak tylko zaczną o kurczaczkach to ... będzie niezła draka- powiedział – to może dasz się wyciągnąć na miasto, co?-
-a z wielką chęcią- odparłam ucieszona jego propozycją i wstałam razem z nim z kanapy.
-ała!- usłyszałam jęk Jamesa z nad basenu
-no sorka! Nie chciałam- odezwała się Vai. Zobaczyliśmy ich jak stali koło wyjścia a Vai powoli podchodziła do niego i opatrzała mu rane ... chyba rane.
-nie wymachuje się szczypcami do grilla!- wykrzyknął James
-oj sooorki- pogłaskała go po policzku- wybaczysz mi??- zrobiła swoją słodka minke pieska, na ktòrą wszyscy się nabierają.
-eahm ... no dooobra- uśmiechnął się James i cmoknął ją w policzek. Łaaa jaka satysfakcja u Vai xD
-yyyy ... może chodzmy już z tego psychiatryka- zaproponował Kendall.
-to co smażymy?- było słychać Jamesa
-kurczaczkiii :D- usłyszałam pisk Vai.
-ale przecież mamy te gotowe z KFC!-
-no to bierzemy te- zaśmiała się Vai
-pikantne\nie pikantne- krzykneli każde co innego.
-oho! Zacznie się za chwile draka!-Kendall pociągnął mnie za ręke i ruszyliśmy do drzwi.
-ja nadal nie rozumiem dlaczego nie lubisz pikantnych!-wykrzyknął James
-a ja nie rozumiem po co dajesz tyle żelu na włosy skoro żadna cię nie chce!-wykrzykneła Vai.
-uuu grubo idą- szepnełam do Kendalla, kiedy wyszliśmy już z villi i podchodziliśmy do bramy.
-ach tak? – krzykną James
-tak!- krzykneła Vai. Nagle usłyszeliśmy plusk i odwròciliśmy się szybko. Okazało się że Vai i James chcieli się nawzajem wrzucić do wody, ale tak to rozegrali że oby dwoje wpadli do basenu.
-tylko go nie zabij!- krzyknełam do nich i razem z Kendallem wyszliśmy z posesji BTR.
-święta racja! Przecież takie, cytuje Violette, „ciachaste ciacha” nie chodzą po ulicach tak często!- wykrzyknął James.
-oj tam! I wio po kurczaczki!- wypędzała go Vai. Kiedy byliśmy już troche dalej, Kendall, rozbawiony tą całą sytuacją, zaczął do mnie mòwić.
-hehe sorki za nich, ale jak Violette przychodzi to nigdy nie jest spokojnie i się nie nudzimy-
-widze- zaśmiałam się – tooo gdzie mnie porywasz?-
-hmmm może do centrum handlowego, co ty na to?-
-serio chcesz chodzić po sklepach?- zapytałam troche zdziwiona
-tak- kiwnął głową
-wow- powiedziałam zaskoczona- no to idziemy- pociągnełam go do centrum. No còż, skoro nalega to ja chętnie z nim pòjde. Po kilku godzinnym łażeniu po sklepach, klapneliśmy na ławce, obładowani zakupami.
-too ... ile wydałaś?- zapytał Kendall
-jakieś ... hmmm- zaczełam przeglądać paragony- 300 dolcòw- zaśmiałam się.
-i to cię tak bawi?-zapytał zdziwiony.
-tak, bo zostałam bez kasy- oznajmiłam z uśmiechem
-to może pòjdziemy na shake’a?- zaproponował
-oo! Chętnie-
-witam,witam,witam- podszedł do nas wysoki model, ktòrego niestety znałam ... co on tu robi do ciorta?!
-Justin!- wykrzyknełam wstając – co ty tu robisz, debilu?- szepnełam do niego
-aa nic takiego, po prostu o czymś, eeeh, zapomniałaś- oznajmił mi
-tak, niestety zapomniałam cię ukatrupić- powiedziałam wkurzona.
-zaraz ... to jest ten Justin?ten z Totalnej Porażki?- wtrącił się Kendall
-taaa, a ty co Kendall nie? Ten z Big Sraim Tash co nie?- odparł wnerwiająco Justin.
-taaaa to ten Kendall tylko że z Big Time Rush- przeliterował mu blondyn
-słuchaj żabciu, bo nie mam dużo czasu, musimy pogadać i to teraz, bez tego bencwała- wskazał na Kendalla. Ten chyba się troche wściekł ale zatrzymałam go żeby nie wylądowali na posterunku za pobicie w centrum handlowym ... nie wiedziałam że aż tak dziwnie to brzmi.
-słuchaj Kendall ... musze z nim obgadać wszystko ... przynajmniej szybko się wyniesie i mnie zostawi w spokoju- szepnełam do blondyna
-dobrze, rozumiem- kiwnął głową Kend
-Kendall- podeszłam do niego- dziękuje ci za ten miło spędzony czas- objełam go przyjażnie a Justin chrząknął- oj odwal się- warknełam na niego- zadzwonie jak będzie po sprawie ... cześć- machnełam do niego i poszłam za Justinem.
-cześć- powiedział cicho Kednall, patrząc na mnie i podnosząc dłon do gòry by mi pomachać. Kiedy byliśmy już dalej od niego, zaczełam wypytywać Justina o co chodzi.
-dobra cymbale, o co chodzi?!- zapytałam go ze złością
-kicia,musimy pogadać ...- przymròżył oczy
Kendall watching you ...
Wracałem już do domu. Byłem troche zdenerwowany tą całą akcją ale i też smutny. Doszedłem do villi i wszedłem do niej. Na kanapie zastałem siedzącego Jamesa a Vai miała położoną głowe na jego kolanach. Oglądali jakiś film.
-hej- zasalutowałem. Oni popatrzyli na mnie i odmachali mi – eahm co wy robicie?-
-siedzimy- odparł James
-nie wolno?- zapytała Vai
-nie no wolno ale ...- przeanalizowałem ich- może nie tak-
-czego chcesz? To on jest teraz moim beścio the beścio bo ktoś się mnie wyparł- wystawiła mi język Vai
-nie że wyparł tylko nie chciałem żebyś mi zrobiła wioche przed Sadie ... i tak już wystarczająco zrobiłaś ją wczoraj ...- powiedziałem.
-i dlatego wole Jamesa- pokazała na mnie palcem i kontynuowała oglądanie filmu.
-no dobra ... i tak Sadie gdzieś zwiała z Justinem bo miała jakieś tam sprawy załatwić- wzruszyłem ramionami.
-Bieberem?- zapytała Vai
-nie no cośty! Z tym z TP-
-aaaa- kiwneła głową i wtuliła się w Jamesa.
-przypominam że masz chłopaka!- krzyknąłem wchodzą do kuchni.
-przypominam że ja nie mam dziewczyny- wtrącił się nagle James
-ty tutaj masz mało do powiedzenia- popatrzyła na niego Vai.
- gdzie jest mòj kask?- zszedł na dòł Carlos, rozglądając się po pokoju.
-siema Carlito!- podniosła się Vai.
-już wytrzeżwiałaś?- zaśmiał się Carlos.
-ona wcale nie była pijana- oznajmił mu Logan, wchodząc z podwòrka.
-wybawicieluu!!- przytuliła Logiego Vai.
-ee czy ja o czymś nie wiem?- zapytałem
- no właśnie- wtrącił się James.
-nieważne xD- machneła ręką Vai.
- nie oddałaś mi moich wąskòw- oznajmił jej Logan.
- nie oddałaś mi moich wąskòw- oznajmił jej Logan.
-no Harry mi je zabrał -.- - mrukneła Vai.
-eeheee ...- popatrzylem na nich – to jaa ide do pokoju- Po chwili byłem już w pokoju i wcinałem niedawno zrobioną kanapke z szynką. Zastanawiałem się też ,dlaczego Vai wybrała akurat Jamesa? Wiem że ona lubiła i mnie i jego ale nie wiem nadal ktòrego najbardziej. Najpierw lubiała bardziej mniej a teraz ... jego. A kto by Vai zrozumiał xD