Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

piątek, 17 lutego 2012

ROZDZIAł X „DZIEWCZYNA Z SASIEDZTWA”

obiecalam PAti wiec jest! ;D mam nadzieje ze sie bedzie podobalo :P
-Trew! Chodz tutaj!- wrzasnąłem tak że pòł miasta mnie słyszało. A przecież byłem w domu!
-czego się tak drzesz, pacanie!- odkrzyczał mi kochany braciszek.
-musze ci się do czegoś przyznać ...- podszedłem do niego i złapałem go za bark.
-hmmm ... niech zgadne: coś stłukłeś?-
-nie-
-zjadłeś?-
-nie!-
-zabiłeś?-
-niee! Daj mi skończyć!- wykrzyknąłem zatykając mu usta- po prostu ... no ...-
-no mòw!- powiedział to kiedy ja nadal trzymałem moją dłoń na jego ustach, więc obślinił mi ją
-yyyyh fuui!- wziąłem i wytarłem w niego moją ręke- słuchaj: poznałem taką jedną wczoraj w kawiarni u Dj’a ... no i zaprosiłem ją na przekąske do baru obok ... wiem to głupie bo mogłem zostać tam, gdzie byłem, ale niech będzie.-
-a jak się laska nazywała?-
-hmmm zaczekaj chwilke- zacząłem myśleć. Facepalm ze strony Trewora xD – o! Już wiem! Heather!-                                               
-Heather? Ta Heather?- zapytał mnie zdziwiony.
-no Heather ... nie wiem czy ta czy nie ta, ale miała na imie Heather- odparłem nie nadążając za jego myślami.
-nie o to mi chodzi gamoniu- pokiwał głową – jeśli to ta Heather, o ktòrej myśle to ci powiem, że ona ma chłopaka!-
-poczekaj, zaraz do tego dotre- uspokajałem go.
-ahaa ...-
-ej kurna nie wiedziałem!- uniosłem ręce – słuchaj: po tym jak ją zaprosiłem, zamòwiliśmy coś dobrego i zaczeliśmy gadać. Przyznała że ma chłopaka, ale on wyjechał do Hiszpanii i jeszcze nie wròcił. Przypuszcza, że ją zdradził z jakąś Hiszpanką . –
-więc dlatego umòwiła się z tobą –
-dobijasz mnie, wiesz?-
-i oto chodzi!- uśmiechnął się cwaniacko Trewor.
-szacunek do starszego, gdybie- zagroziłem mu palcem – no i słuchaj dalej: po tym jak tak rozmawialiśmy, jakiś gościu podszedł do naszego stolika. Okazało się że to był ...-
-jej chłopak, nieprawdaż?- podniòsł cwaniacko brew.
-skoro już to wiesz to trzeba było mi powiedzieć to bym ci nie opowiadał!- założyłem ręke na ręke wkurzony.
-nie no domyśliłem się- bronił się Trewor – no i, co się stało potem?-
-a nic takiego ... okazało się że to niejaki Alejandro. No i ... musiałem spieprzać-
-nie żartuj- zaśmiał się Trewor.
- nie żartuje- przymròżyłem oczy a on przez chwile stał się poważny. Przez kròtką chwile ...
- hahah ... nie zaraz czekaj ... ty jesteś starszy od niego i spieprzyłeś pierwszy?- uśmiechnął się złośliwie – ts hahahaha- no i koniec powagi.
-dobra mam cię dość- wyniosłem się z kuchni, w ktòrej przebywałem, i poszedłem do swojej sypialni. Trewor,chociaż to mòj bliżniak i do tego młodszy, jest nadenty i irytujący. Jakby znalazł się kupiec na brata to chętnie bym  go sprzedał ... zanim wszedłem do sypialni, zawołałem do siebie Dennisa. To ròwny koleś. Żałuje że dałem się namòwić na te pomysły Trewora przeciwko Dennisowi ...
-wołałeś mnie więc jestem- oparł się o drzwi – mòw Panie bo uczeń twòj słucha-
-no to słuchaj: znalazłeś kupca na mojego brata?-
-no còż- westchnął- jest kilka propozycji-
-o! Świetnie!-
-między innymi dla rzeżni, grabarza i tresera tygrysòw, mòwiąc ściślej, do cyrku-
-hmmmm wybrałbym rzeżnie- powiedziałem, a Dennis radośnie pokiwał głową.
-daj spokòj Eric- usiadł obok mnie na łòżku –wiem, że go nie znosisz, tak jak my wszyscy, ale to wkońcu twòj brat i nasz ... no ... „przyjaciel”-
-akurat przyjacielem to dla ciebie za bardzo nie jest ... i tak na prawde ja też nie ...-
-oj tam- poklepał mnie po ramieniu Dennis- ty mnie przeprosiłeś. Trewor, z resztą, też-
-nie gadaj- aż wstałem z łòżka ze zdziwinia- chyba to jego pierwszy raz! Nawet Violette nie przeprosił za to co jej zrobił! Trzeba było to nagrać!-
-heh a myślisz że Dennis to szara myszka i o tym nie pomyślał?- uśmiechnął się do mnie – Darsey nagrywał. Chodz to ci pokaże- kiwnął zachęcająco ręką.
-idę, idę!- miałem się właśnie ruszyć w stronę Dennisem, kiedy coś za oknem zwròciło moją uwagę. Przed domem Vai stała jakaś brunetka. Kiedy popatrzyłem na jej twarz,od razu zapomniałem o rzeżni i o filmiku ktòry miał mi pokazać Dennis.
-co jest?-  podszedł do mnie Den i popatrzył się na nią- o! Kto to?-
-wiem tyle co ty. Ale wiem za to że jest boska!- aż ślinka pociekła :D
-ej, ej nie śliń się tak, bo nas utopisz!- zamykał mi powoli usta- idz do niej zagadaj-
-Kiedy wyjdzie od Vai to do niej zagadam-
-nie chcesz teraz?-
-tak bez przygotowania? Zwariowałeś?- pokręciłem głową.
- jak chcesz- wzruszył ramionami Dennis i wyszedł z pokoju. Ja stałem przed oknem i czekałem na nią ... 2 godziny pòżniej ... kiedy wszystko mi już zdrętwiało, nadal tam stałem.
-co ona tam robi  tak długo?!-
-hejjj- przyszedł Dennis- ty nadal sterczysz przed oknem? Bo ze staniem to mało ma wspòlnego ...-
-no còż już 2 godziny tak stoje ...-
-wiesz ile ja rzeczy już zrobiłem?! Zadzwoniłem do JD, posprzątałem pokòj, pograłem na garach, zrobiłem kanapke i ... przyniosłem ci krzesło żebyś sobie usiadł ...-
- kiedy?- odwròciłem się do krzesła.
-z jakąś godzine temu-
- ooo dzięki!- klapłem sobie na krzesło. Nie nacieszyłem się tym zbyt długo bo właśnie w tym momencie wyszła ta dziewczyna. Ja zerwałem się z krzesła i wyparowałem z  pokoju.
-niby stał 2 godziny ale jaki ma power!- powiedział zdziwiony Dennis. Ja zdążyłem wybiec i zatrzymać dziewczyne. Wyglądało to troche dziwnie ale ...
-hej! Hej! Poczekaj!- podbiegłem do niej zsapany.
-czy coś mi wypadło?- zaczeła obracać się dookoła.
-nie, nie.- wziąłem głęboki oddech i zobaczyłem kręcącego głową Dennisa – jestem Eric, mieszkam tu na przeciw-
-oo ty jesteś w kapeli TFN?-
-tak, to ja z moim bracholem i dwoma kumplami-
-iiiip uwielbiam was!- zaczeła podskakiwać – jesteście świetni! Chociaż ostatnio spapraliście sprawe- zaczeła kiwać głową. Odwròciłem się do Dennisa, ktòry także kiwał głową. Machnąłem mu ręką żeby przestał.
-ouch nie przedstawiłam się. Jestem Patrisha ale wszyscy mòwią na mnie Pati-
-miło mi. Ehm znasz kogoś z tamtego domu?- wskazałem na posiadłość Goldie.
-tak. Tam mieszka moja przyjaciòłka Dakota. Przyszłam dzisiaj ją odwiedzić-
-hmm a jakie wrażenie sprawia Violette?- podniosłem cwaniacko brew.
-no còż ... zrobiła nam naleśniki- uśmiechneła się.
-spodziewałem się tego po niej. Słuchaj- zacząłem trzeć ręce – może wejdziesz do mnie? Pogadamy ... co?-
-hmmm- odwròciła się i spojrzała na Dakote ktòra siedziała w oknie i kiwała głową na „nie”- pewnie!- i poszła za mną. Widziałem wyraz twarzy Dakoty ktòry mòwił „WTF?!”. Niech nie myśli, że ja jestem taki skubany jak brat ... wszedłem do domu i zaprowadziłem ją do kuchni- jedyne spokojne miejsce. Usiedliśmy przy stoliku, na przeciwko siebie, koło okna.
- no còż ...- zacząłem – chcesz coś do picia?-
-hmm chętnie. Może herbatke dla odmiany. Wiesz, Dakota to maniaczka picia kawy więc musiałam z nią wypić- zaśmiała się.
-dobrze, a więc dwie herbatki robi się!- nastawiłem czajnik i usiadłem na krześle i wtedy ...
-Eriic!!- wrzasnął Dennis wchodząc do kuchni drzwiami z prawej strony- wiesz gdzie położyłem gac ...- dostrzegł szybko Pati- gaazete! Hehe-popatrzył się na mnie- ale bym się zbłażnił ... ostrzegaj chłopie!-
- hejj ... jestem Pati-
-a ja Dennis-
-czego chcesz – zapytałem.
-aa nic ... chce wiedzieć gdzie jest no wiesz ...- kiwnął głową.
-aa ... chyba w szafie-
-nie wpadło mi to do głowy- przewròcił oczami.
-no to zobacz w pralce-
-gazeta w pralce?!- zapytała zdziwiona Pati
-wiesz wszystko jest możliwe: ostatnim razem, kiedy brałem prysznic, chciałem wziąść gąbke  a znalazłem w pòł zjedzoną kanapke. Dobrze że skapnąłem się szybko bo byłbym jeszcze cały w musztardzie- powiedział żaląc się Dennis.
-ej nooo byłem głodny ...-
-właśnie się skompromitowałeś-
-no ale co miałem innego powiedzieć?- zapytałem się a Dennis nalał do dzbanka herbate i postawił nam na stole.
-trzeba było powiedzieć, że to nie ty- i wyszedł drugimi drzwiami
-ejjj masz ogoneeeek??!!- krzyknąłem za nim bo zostawił, jak na złość, otwarte drzwi.
-juuż zamykam ...- zamknął drzwi po lewej.
-a drugie?-
-no tych już nie otworze bo kazałeś mi je zamknąć,a do tamtych będe musiał przejść pòł domu- krzyknął Dennis
-eh już się tak nie fatyguj, ja zamkne- wstałem i zamknąłem drzwi na klucz – wiesz, żeby nikt z moich natrentnych koleżkòw nie wszedł i nie przeszkodził nam-
-spoko- kiwneła głową z uśmiechem Pati. Kiedy usiadłem przy stole, zaczeliśmy gadać najpierw o niej a potem o mojej karierze i takie tam. Gadaliśmy strasznie długo xD
- i wiesz ... ja zacząłem troche brzdąkać na basie. Troche tam było trudno ale wkońcu się nauczyłem-
- musisz mnie kiedyś nauczyć- uśmiechneła się i zaczeła pić herbate.
-oczywiście- wziąłem kubek do ręki i chciałem się napić gdy ... coś posypało się z gòry.
-eahm- zaczeła niepewnie Pati- chyba tynk ci odpada ...-
-nieee ... po prostu sufit dostał łupierzu ...- powoli podniosłem głowe i popatrzyłem do gòry. Ujrzałem niewielką dziure w suficie! O__o co im odwala?!
- poczekaj chwile ...- wstałem, otrzepałem włosy, odsunąłem krzesło,  wziąłem ketchup i zawołałem. – chłopaki!!- kiedy wszyscy popatrzyli na mnie przez tą dziure, ja wystrzeliłem w ich strone ketchup, ktòry dostał się do ich oczu xD rozległ się wrzask. Ja zacząłem się śmiać, postawiłem ketchup i usiadłem na swoim miejscu.
-ałaa! Skąd on miał ketchup??!!- słychać było wrzaski Darseya.
- a wy skąd wzieliście maszyne do robienia dziur w suficie!- krzyknąłem. W pewnym momencie wpadł, z lewych drzwi, Dennis, ktòry trzymał ręke na jednym oku.
-ładnie to tak zaślepiać kolegòw?-
-ładnie to tak podglądać? Aah faktycznie, tamte drzwi były zamknięte na klucz ... te nie. –
-eeh chłopaki, chłopaki- pokręciła głową, z uśmiechem, Pati – faktycznie jesteście zżyci ze sobą-
-wyczuwam w tym troche ironii- powiedział Dennis.
-słuchaj- wstałem i podszedłem do Dennisa- masz 3 bilety na jutrzejsze darmowe wejście do wesołego miasteczka-
-trzy?-
-tak! I wiesz jak dobrze się składa? Możesz wziąć kogoś! Wiesz kogo? Darseya i Trewora!-
-chcesz się nas pozbyć-
-czytasz mi w myślach- poklepałem go po plecach- idz prosze-
-Eric , wiesz co, musze iść- podniosła się Pati – mòwiłam mojej mamie, że pòjdę tylko do Dakoty, a już mineło sporo czasu, jak od niej wyszłam. Tooo może jutro do ciebie wpadne, co? Skoro przypadkowo jutro twoją kapele gdzieś wywieje- uśmiechneła się.
- oczywiście. Z chęcią cię przyjme- w tym momenice przybliżyła się do mnie i pocałowała mnie w policzek! Dennis aż odkrył drugie oko xD
- no to do jutra- pomachała mi i wyszła z domu. Ja jej odmachałem.
-eahm ... a jak będe chciał zaprosić Jagode, Johanna i Violette?-
-to mają pecha- zaczynam zbierać szklanki ze stolika – bo jutro idziesz z tą nieznośną bandą!- krzycze w kierunku dziury na suficie- i macie mi zaklejć tą dziure!-
- doobrze- wchodzi Trewor do kuchni- ale jutro-
- aa tam ... dziura może poczekać z kilka dni- uśmiechnąłem się – byle bym was jutro nie widział- pogrozilem im palcem i wyszedłem z kuchni. Boże, daj żeby jutro się wszyscy wynieśli!