yooł yoł yooł ;D aa więc ten rzdz będzie eeahm pełen emocji xDD kojarzy mi się z ta oto piosenką którą kochamm x33 i dlatego też dałam taki tytuł rzdz xD aaa!! no i powitajmy kolejną osóbkee ;D łuhuhuhu ^^ a no i opis postaci powinien być już przy następnym rzdz xD zobaczymy cz zdaże xD
Violette watching you …
-nie, nie, nie nie, nie!- zaczął chodzic
laluś po całym salonie załamany. Teraz dopiero myśli nad tym że
źle zrobił?
-James! Zrobiłbyś coś zamiast łazić tam
i z powrotem!- krzyknełam po czym poszłam do kuchni i wziełam bitą
śmietane w spreju po czym usiadłam na kolanach Logana.
-a ty co? Nie przejmujesz się że
wyjeżdza?- zwrócił się do mnie James.
-przejmuje ale to nie moja wina że wyjeżdza
tylko twoja- wytłumaczyłam mu, rozpylając na włosach Logana
śmietane, robiąc mu turban xD
-James … błagam … jedzcie na to
lotnisko- jęknął Logan kiedy zobaczył co wyprawiam.
-Vai litości – popatrzył na nas dziwnie
brunet- chodz! Trzeba ją zatrzymać!- chwycił kurtke i pognał w
strone drzwi.
-Maslow- powiedziałam, powoli schodząc z
kolan Logana- zakochałeś się, prawda?- założyłam reke na ręke
na co on spuścił głowe- no przyznaj się! Podoba ci się moja
kuzynka, która jest twoją największą fanką, ma super kolorowe
włosy, skubneła mi kolor oczu, słodko pachnie i nie próbuj się
wykręcić bo cię tak z liścia trzepne że ci się głowa o 360
stopni obróci!-
-yyy... -wydukał z siebie przestraszony
James po czym popatrzył na Logana, który jadł śmietane ze swoich
włosów xD
-no idzcie już wreszcie bo się tak skończy
że odleci i będzie figa z makiem!- wyganiał nas Henderson- ja ide
umyć głowe- po czym wstał i poszedł do łązienki.
-no to hop!- krzyknełam, pchając Jamesa
śmietaną w spreju.
-ała! Mam złamane serce, nie chce mieć
też kręgosłupa- mruknął brunet a ja momentalnie przystałam.
- ty masz złamane …?! ty?! Ty?!?! -
krzyknełam mu- zaraz coś będziesz miał złamane- zagroziłam mu
machając śmietaną przed jego oczami.
- … to szybko jedziemy!- zerwał się i
wsiadł do auta. Wywróciłam oczami i usiadłam na miejscu pasażera-
musisz ze śmietaną?- wskazał na nią.
-tak! Będe ci co chwila nią wbijała
troche rozumu do głowy!- walnełam go tym w głowe.
-ała nooo … wiem że głupio zrobiłem
ale nie musisz mi o tym przypominać- pomasował się po głowie po
czym odpalił fure i ruszyliśmy- o której ma wylot?- popatrzył
nerwowo na zegarek.
-chyba ok. 17 ale nie jestem pewna- odparłam
-chyba … około … dzięki za dokładne
informacje- wywrócił oczami i przyspieszył.
-ej! Nie chce wylądować drugi raz w kiciu
w tym miesiącu!- krzyknełam, trzymając się za siedzenie.
-nie martw się, biore wszystko na siebie-
-świetnie! Moje życie też?- popatrzyłam
na niego a on jeszcze bardziej przyspieszył i pognał do przodu.
Dobra, już nigdy więcej z nim nie jade! Wymijał jak wariat i omało
co nie wpraliśmy się w tira!
-boże Maslow! Jedźże jakoś po ludzku bo
nas jeszcze wyzabijasz!- krzyknełam kiedy ostro wziął zakręt.
-ty się lepiej rozglądaj którędy na
lotnisko!- odkrzyknął mi skoncentrowany na jeździe.
- yyy … za 50 metrów skręć w prawo!-
wychyliłam się z szyberdachu- woohoo uwaga pipole, jadą wariaty
drogowe!!-
- siadaj wariatko bo jeszcze wypadniesz!-
chwycił mnie za noge i pociągnął mnie za nią tak że klapnełam
na siedzenie z taką szopą na głowie że masakra xD
-ałaaa... boli no- pomasowałam się po
brzuchu.
-już nie marudz tylko usiądz i siedz-
oznajmił po czym zaparkował gwałtownie i wystrzelił z auta jak z
procy.
-kluczyki byś wziął!- krzyknełam po czym
je wziełam i zamknełam auto- wrr ja biedz akurat nie moge-
warknełam po czym próbowałam nadążyć za grzywaczem, jednak ten
gnał ile sił w kopytach i migiem zniknął mi z oczu. Warknełam
znowu po czym udałam się w strone lotniska. Szybko próbowałam
ogarnąć gdzie moge znależć albo moją kuzynke albo tego
zapatrzonego w siebie gamonia ale nie mogłam ich dostrzedz. W końcu
z tego wszystkiego wpadłam na kogoś- eeej! Uważaj jak łazisz!! …
Moonia?- podniosłam brew kiedy ujrzałam dziewczyne.
-ooo hej Vai!- przybiła ze mną piątke- co
tam?-
-noo siema. Szukam mojej kuzynki i Jamesa.
Widziałaś ich gdzieś?- zaczełam się rozglądać nerwowo.
-hmmm mówisz o tej co siedzi tam smętna na
murku?- wskazała na czerwoną która opierała głowe o walizke.
-bingo- szepnełam i pognałam w jej strone
a za mną mała przyczepka- Sylwia!- krzyknełam a ona szybko
podniosła głowe i wytarła łze, która spływała jej po policzku-
błagam … nie … wyjeżdzaj ...- szepnełam, łapiąc oddech.
-przebiegliśmy 10 metrów a ty już
sapiesz?- zapytała zdziwiona Moonia.
-nie wkurzaj mnie! Mam okres!- krzyknełam-
sorki … ponosi mnie dzisiaj- odparłam klepiąc ją leciutko w
ramie.
-fajnie wiedzieć- kiwneła głową.
-słuchaj Sylwia … błagam … nie
zostawiaj mnie z tymi wariatami ...- szepnełam, łapiąc ją za
ręke.
-Vai nic nie rozumiesz … to nie jest
miasto dla mnie … już drugiego dnia wszyscy mają mnie za dziwke,
a mój wymarzony chłopak najpierw się mną przejmuje a potem
zostawia mnie dla lakierów w przecenie!- krzykneła i znowu się
rozpłakała- chce o tym jak najszybciej zapomnieć-
-i dobrze, James jest mój- kiwneła głową
Moonia.
-a bierz go sobie … - szepneła po czym
oparła głowe o walizke.
-czy aby na pewno?- podniosłam brew i
wskazałam na kwiaciarnie …
James watching you …
gnałem co sił w nogach by zdążyć się z
nią zobaczyć i wyjaśnić tą głupote co zrobiłem. Nie zwracając
uwagi na Vai, wbiegłem na lotnisko i zacząłem się rozglądać jak
wariat. Czemu tak robiłem? Nie wiem … może … na serio się …
zakochałem? Moge to sprawdzić w jeden sposób … odnajdując ją …
przebiegłem chyba całe lotnisko ale nie mogłem jej znależć.
Czyżby już odleciała? Nie … nie moge tak myśleć! Chociaż nie
znałem godziny odlotu … ani w sumie nic … kiedy już traciłem
nadzieje, usiadłem na murku i zasłoniłem twarz dłońmi … co ja
zrobiłem … nie dość że przeze mnie całe Midway myśli że ona
jest jakąś dziwką to jeszcze myśli że ja jestem wpatrzony w
siebie i nie interesują mnie inne osoby … tym razem to na siebie
byłem zły. Uwiodły mnie lakiery … z przeceny … kiedy o tym
pomyślałem to zacząłem się brzydzić sobą … wziąłem głęboki
wdech po czym wstałem i … ujrzałem ją … siedziała na murku
wklepiając swój wzrok w podłoge. Stanąłem jak wryty i
przyglądałem się jej … co ja mam jej powiedzieć?! Ona mnie
jeszcze zwyzywa i będzie miała racje … jednak pomyślałem żeby
nie iśc z pustymi rękami. Szybko ujrzałem kwiaciarnie i wpadłem
do niej, biorąc najdroższy bukiet róż jaki zdołałem znależć.
Po chwili powoli wyszedłem na zewnątrz. Zobaczyłem że przy Sylwii
stały Vai i eee … Moonia? Zdziwiła mnie jej obecność … nagle
jednak Vai mnie zobaczyła po czym coś powiedziała Sylwii i
wskazała na mnie. Ta też obróciła się w moją strone i kiedy
mnie dostrzegła, zrobiła zdziwioną mine. Nie spodziewała się
mnie …
-Sylwia ...- szepnąłem i podszedłem do
niej. Im bardziej się do niej zbliżałem tym bardziej serce
zaczynało mi walić.
-czego chcesz …?- szepneła powoli
wstając.
-chce cię przeprosić za moje zachowanie …
nie powinienem cię zostawiać wtedy na polu samą- odparłem i
popatrzyłem jej w oczy. Te jej piękne piwne oczy błyszczały jak
małe perełki … utonąłem w nich.
-noo przed świtem- mrukneła Vai.
-raczej przed zmierzchem- zaśmiała się
Moonia.
- wszystko mi jedno, byle szybko ten cyrk
się skończył- odparła pasemkowa, zajadając się chipsami, które
wywęszyła w walizce czerwonej.
-po co mnie w ogóle przepraszasz?- zapytała
szeptem czerwona.
-bo mi na tobie zależy … bo … bo cię
kocham- odparłem prosto z mostu i zobaczyłem że młodą to troche
zaskoczyło ...- od kiedy cię poznałem to tak … czuje się
dziwnie … jak nie napisze do ciebie lub nie usłysze twojego głosu
to jest mi tak … smutno … naprawdę poprzestawiałaś mi tam w
tej głowie i teraz masz mi to wszystko poukładać- popukałem się
po głowie po czym wskazałem na nią. Lekko się uśmiechneła- dla
ciebie ...- szepnąłem, wręczając jej bukiet kwiatów który
delikatnie wzieła po czym spojrzała na mnie.
-na … na serio mnie kochasz?- zapytała
nadal niedowierzając.
-tak ...- odparłem stanowczo kiwając
głową.
-yyyh!! mam cię!- usłyszałem krzyk Vai po
czym popatrzyłem na nią co ona wyrabia. Trzymały właśnie w
uścisku ee … paparazzi?- masz mi teraz zrobić zdjęcie jak się
całują i napisać że są parą a to o dziwce było kłamstwem …
zrozumiano?!- wydarła się na niego.
-ma okres i nie radze jej wkurzać- kiwneła
głową Moonia kiedy paparazzi patrzył na nią przerażony.
- … współczuje temu gościowi- szepneła
Sylwia patrząc na akcje i cicho się śmiejąc.
-Sylwietta Teresa Habinska- odparłem,
delikatnie obejmując jej policzek tak że popatrzyła na mnie.
-co tak oficjalnie?- zaśmiała się Vai- no
rób rób zdjęcia!- poganiała gościa.
-zostaniesz moją dziewczyną?- walnąłem
prosto z mostu a ona aż otworzyła usta ze zdziwienia.
-że … co?- szepneła dziewczyna nadal na
maksa zdziwiona.
-Maslow na ciebie leci!! koniec kropka!
Powiedz tak i zaczniemy sypać ryżem!- krzykneła pasemkowa.
-albo chipsami- poprawiła ją Moonia.
-albo chi … niee!! odwal się od chipsów!-
krzykneła Vai tuląc je do siebie i siedząc na gościu- i jak tam
zdjęcia?-
-yy … doo … dobrze … ale … łamiesz
mi kręgosłup ...- szepnął gośc. Obie popatrzyły po sobie.
-i dobrze- odparły razem po czym przybiły
żółwika.
-serio chcesz być ze zwykłą dziewczyną,
która nie jest sławna i … w ogóle … no wiesz … - szepneła
niepewnie dziewczyna.
-serio chce być z niezwykła dziewczyną,
która nie jest sławna ale dzięki mnie stanie się sławna-
kiwnąłem głową z uśmiechem.
-mam nadzieje że nie aż tak skromna!-
krzykneła pasemkowa a ja wywróciłem oczami.
-nie przeszkadza mi że nie jesteś sławna
… kocham cię taką jaka jesteś- uśmiechnąłem się do niej i
powoli przybliżyłem.
-ty!! ustawiaj dobrze flasha!- klepneła
gościa po tyłku Vai.
-łeee a miałam nadzieje że tego nie
będzie – odparła zniesmaczona Moonia wcinając chipsy.
-a ja ciebie kocham … - uśmiechneła się
do mnie i powoli przybliżyła- za to że mnie kochasz-
-logiczne- kiwneła głową Vai.
-a więc …?- szepnałęm z nadzieją.
- … tak- uśmiechneła się szeroko
dziewczyna a ja miałem ochote podskoczyć z radości! Chociaż to
ona była moją fanką to jednak chyba ja najbardziej się cieszyłęm
z tego.
-chwila … co tak?- zapytała zakłopotana
Moonia.
-teraz! Strzelaj fotencje!- krzykneła Vai a
ja w tej chwili wtopiłem usta w usta Sylwii. Całowała tak
delikatnie lecz później coraz namiętniej. Chociaż jestem facetem
to muszę przyznać że miałem stado motyli w brzuchu … ona tak na
mnie działała … co ona miała w sobie? Jakiś magnez chyba xD
-no! Zrobiłeś fotencje? To masz to ładnie
opublikować bo jak nie to obije morde!- krzykneła Vai.
-aaa dodaj też gościu coś o niej i
Loganie!- wtrąciła się Moonia.
-tak! .. co?! Eeej!- odwróciła się do
niej pasemkowa- odczep się od nas noooo ...-
-hej Vai! Ma coś po tobie!- zaśmiałem
się, patrząc na tą scenke. Vai westchnełą po czym objeła
leciutko ramieniem Moonie.
-eeh za dobrze ją wyszkoliłam- kiwneła
głową pasemkowa- to co czerwona … jedziesz czy nie? Samolot
czeka- wskazała na tablice.
-chyba śnisz- odparła Sylwia po czym
wtuliła się we mnie- bez niego nigdzie się nie ruszam- pocałowała
mnie namiętnie.
-to weż jego i po sprawie- kiwneła głową
pasemkowa.
-nie ma mowy! Pan Maslow nigdzie nie
jedzie!- wtrąciła się Moonia.
-czyli ja też zostaje- uśmiechnełą się
czerwona.
-trza było tak od razu!- krzykneła Vai i
wtuliła się w nią- yyyh te podróby mi się wbijają w mój biedny
brzuszek- wzieła róże do ręki i powąchała je- tyy …
prawdziwe-
-no wiesz … tylko takie się w kwiaciarni
kupuje- oznajmiłem jej.
- nieeeee....- odparła zaskoczona a ja
tylko wywróciłem oczami. Nagle ktoś wpadł na walizke Sylwii i się
wywrócił.
-boże! Strasznie cię przepraszam!-
oznajmiła Sylwia i podniosła szybko zakapturzoną osóbke.
-nic się nie stało- szepneła
-chwila ...- mrukneła Vai i ściągneła
osóbce kaptur. Okazalo się że to była jakaś dziewczyna- Ang
…el?- wydukała.
-Angel!- krzykneła Sylwia i przytuliła ją.
-dziewczyny?! O ja cie to wy!- wtuliła się
w nie- co wy robicie w LA?!-
-ee … ale to jest Midway ….- odparła
zdziwiona Sylwia.
-to jest Midway?! Kurde! Miałam jechać do
LA ...- szepneła- znowu loty mi się pomyliły- nagle popatrzyła na
mnie- czy to … James Maslow?- otworzyłą szeroko oczy.
-tiaaa … James poznaj Angel, naszą
kumpele z Polski, Angel to James Maslow, mój chłopak- pisneła
czerwona i wtuliła się we mnie.
-żee ee chwila ...- popatrzyła na nią
dziwnie- ty chodzisz z najseksowniejszym gościem na tej ziemi?-
-tiaa też w to nie wierze- wtrąciłą się
Moonia.
-a! oto moja fanka, Moonia. Poznaj Angel-
przedstawiła je sobie Vai.
-serio ty masz fanke? Od kiedy?- zaśmiała
się Angel a Vai wywróciła oczami.
-od teraz- wywaliła na nią język
pasemkowa.
-co ty tu robisz?- zapytała Sylwia.
-noo … uciekłam z domu ...-szepneła Ang
spuszczając głowe.
-znowu?- westchneła Vai.
-no mam dość!! chciałam wyjechać do LA
ale znowu loty pomyliłam i jestem w Midway i nie mam co ze sobą
zrobić!- wzruszyła rękami dziewczyna- będe spać pod mostem ...-
-nie będziesz dopuki ja tu jestem!- odparła
Vai- znajdziemy ci schronienie. Jedz z nami, poznasz chłopaków-
kiwneła głową po czym chwyciła ją za ręke- zmieści się w
aucie nie?-
-dwie walizki spokojnie w bagażniku się
zmieszczą, a wy na tyłach na pewno- kiwnąłem głową.
-a no jasne … księżniczka na przodzie-
zaśmiała się Vai patrząc na Sylwie.
-dostałam bukiet ^^- wskazała czerwona na
bukiet który Vai nadal trzymała.
-chwila … po co ja to trzymam? Masz
Moonia, smacznego- dała jej bukiet po czym poklepała po głowie.
-nie rządz się moim bukietem- mrukneła
Sylwia po czym wzieła go- mój :P-
-dobra pipole, lets go!- machneła do nas
Vai po czym poszła w strone auta.
-już już- krzyknałem, biorac bagaż
Sylwii i Angel.
-nie musisz mojego, poradze sobie- odparła
Ang.
-nie martw się, idz za Vai- powiedziałem
do niej.
-dzięki- uśmiechnełą się po czym
poleciała do Vai.
-tooo ja się zwijam. Ściskam i gilgam ;D-
pomachała nam Moonia po czym poszła. Popatrzyłem na Sylwie która
odmieniła mi uśmiechem.
- … co?- zapytała kiedy patrzyłem na nią
już z kilka sekund.
-śliczna jesteś- odparłem a ona ciutke
się zarumieniła po czym delikatnie mnie pocałowała.
-ludzieee!! mam kluczee!!- usłyszałam
krzyk Vai.
- lećmy!- krzykneła Sylwia po czym razem
pognaliśmy do auta.
PYTANIA
kto umie rapowac?! ;D hahaha ja wiem kto umie xD proponowala mi nawet duet xD hahah XD ale na serio hmmm ... dlaczego dzwonki od komurek straszą ludzi? tak jak mnie teraz xD papatkii ;**