Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 24 lipca 2013

ROZDZIAŁ 77 "POWIESZ TO WRESZCIE?!"`

Rozdział napisany w 2 godz ... to u mnie niespotykane xD ale że pisałam to od ok 2 do 4 to już wgl xd już 3 noc kiedy mało spie xd ale jutro się na plaży wyśpie xD 
~~ co do 50 tyś ... mam już 5 stron! ale że nie chciało mi się tego dalej kontynuowac to wolałam napisać rozdział xd mam nadzieje że jakoś go strawicie xD bo jak dla mnie to niezbyt znów wyszedł xD 
~~ to chyba tyle, trzymajcie za mnie kciuki i bombardujcie na asku xd Kocham was <3 

Sylwietta watching you …
-eahm ...- popatrzyłam zagubiona na Josha po czym zobaczyłam jego zdziwioną mine. Oj będzie nieciekawie … zobaczyłam jak państwo Pena podnoszą się z ziemi i patrząc na mnie z zakłopotaniem. Teraz to na serio nie wiem co robić …
-Jooosh! Coo ty tu robiiisz?- podbiegła szybko do nas Pat opierając się o niego. Widziałam jak ukrakiem na mnie spogląda. Czułam się tak głupio …
-no … mieszkam tu?- odparł, na co Carlos westchnął.
-wiem, i ciesze się z tego- uśmiechneła się na co latynos tylko wywrócił oczami- prawda Carlos?- powiedziała przez zęby na co on pokiwał głową na tak.
-heh, pewnie Carlos się nie cieszy bo zajmuje mu pół pokoju- odparł ze śmiechem Josh.
-niee no coś ty- pokiwał na „nie” Carlos, jednak jak tylko Josh się obrócił, zaczął kiwać na „tak”- wiesz Pat, twoi przyjaciele są na serio złotem. Ciesze się że takich poznałaś, a zwłaszcza Carlos- objął go na co latynos zaskoczony popatrzył na niego- skarb- kiwnął głową.
-wiem- uśmiechneła się Pat patrząc w oczy latynosa na co ten mrugnął do niej- … przepraszam na moment- odparła po czym wyszła gdzieś dalej na taras.
-pewnie poszła się przewietrzyć- uśmiechnął się Josh. Wtem rozległ się krzyk z tarasu.
-taa … przewietrzyć- szepnełam pod nosem.
-siemka- wszedł do willi Logan zostawiając otwarte drzwi.
-ooj nie … skoro jesteś i ty to ...- zaczął Josh jednak nie skończył gdyż weszła pasiasta- i ona ...- jednak ta bez słowa usiadła na kanapie, przytuliła poduszke i oparła o nią głowe.
-eahm … coś się stało?- podniosłam brew.
-mama zakazała jej przez miesiąc nie jeśc kurczaczków i pić Monsterów- odparła Pat,stojąc przy drzwiach.
-ohohohoh- zaczął Carlos- a za co?-
-wiesz, to nie normalne jest przystawianie własnemu ojcu spluwy do głowy- wytłumaczył nam Logan.
-że co zrobiłaś?!- wybauszyłam oczy.
-o widzisz ...- machnął ręką zrezygnowany Josh.
-groził Loganowi!- krzykneła nagle Vai. Popatrzyłam znacząco na Pat na co ta kiwneła mi głową.
-eahm … Vaaai mozemy pogadać na osobności?- zaproponowałam.
-nie- odparła stanowczo Vai- … chce kurczaczki … -
-przykro mi Vai, mama stanowczo zabroniła- poklepał ją po ramieniu po czym poszedł do kuchni- uwaga 3 … 2 … 1 ...-
-aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!- wydarła się w poduszke Vai.
- … Carlos zabieram cię na kurczaczki- poklepał go po ramieniu Josh na co Vai podniosła głowe z taką żądzą mordu że aż jej się bardziej niż przestraszyłam.
-wiecie co? Idzcie, ale już … teraz!- wypchała ich z domu Pati a kiedy zamkneła drzwi, Vai zaczeła warczeć na cały głos zamieniając się w lamparta.
-spokojnie Vai … oddychaj ...- uspokajał ją Logan. Ta chwile jeszcze postała w pozycji bojowej po czym usiadła- już dobrze?- przykucnął przy niej Logan po czym pogłaskał ją po łebku. Ta od razu zamieniła się w człowieka.
-tak ...- szepneła uśmiechając się lekko na co on delikatnie pocałował ją w usta- Logan … wcale nie chciałam się zamieniać w lamparta ...- szepneła a brunet podniósł brew- … przy złości nie kontroluje tego ...-
-do Harolda, już!- wskazała na drzwi Pat.
-co to za ryki o poranku?- spytał Kendall schodząc na dół na co wszyscy wskazali na Vai- … po co ja się w ogóle pytam- pokiwał głową.
-chodz za nim będzie za póżno- podniósł Vai z ziemi i przytulił. Nagle usłyszałam huk, tak jakby ktoś coś upuścił … rozglądnełam się dookoła, jednak nie zobaczyłam nic podejrzanego. Popatrzyłam w strone tarasu i zobaczyłam że coś zleciało na dół. Zdziwiona wyszłam na taras i ujrzałam moją torbe na podłodze po czym ubrania porozwalane dookoła niej. Wybauszyłam oczy po czym popatrzyłam do góry. Na balkonie stał James który trzymał w ręku moją bluze po czym po chwili owa rzecz znajdowała się pod moimi nogami.
-Jaaaaames!- wydarłam się na niego- co ty robisz!?! miałam w tobie komórke, lakiery i malunki!- chwyciłam za torbe.
-masz zakaz wstępu do mojego pokoju! - krzyknął po czym zniknął z balkonu.
-ja ci kurde dam ...- warknełam pod nosem po czym pognałam do góry. Miałam nadzieje że James nie zamknął drzwi na klucz jednak, gdy udało mi się tam dotrzeć, okazało się że są zamknięte- James otwórz, chce pogadać!- krzyknełam walac w drzwi- Jaaames!! otwórz!! chce z tobą pogadać!!- jednak to nic nie dawało. Jak się uprze to mnie nigdy nie słucha. Tupnełam nogą po czym zeszłam na dół. Ani mi się śni poddać się bez walki! Popatrzyłam na Pat by mieć potwierdzenie a ona, tak jak się domyśliłam, kiwneła głową. Kurde … wyszłam na taras i popatrzyłam w góre. Niby balkon otwarty … wzielam głęboki wdech po czym zaczełam wspinać się po rynnie.
-co ty robisz Sylwia, zwariowałaś?!- pisneła Pat przyglądając się mi.
-tak- kiwnełam głową usiłując wdrapać się wyżej.
-ludzie głupieją z dnia na dzień- staneła pode mną Vai.
-właśnie kuzyneczko- popatrzyłam na nią.
-asykuruje dół- wystawiła ręce.
-idz z tamtąd bo jak spadne to się jeszcze złamiesz. Idzcie do Harolda, poradze sobie- mruknełam po czym udało mi się chwycić barierek balkonu. Wziełam głęboki wdech po czym wciągnełam się do góry i jakimś cudem przedostałam się na balkon. Podparłam się o barierki i odsapnełam. Wtem zobaczyłam jak James wychodzi z łazienki w samych spodniach, troche wkurzony … dobra bardzo wkurzony … w sumie to nie wiem bo spojrzenie utkwiło mi na jego klacie. Zakręciło mi się w głowie ale jednak musiałam się ogarnąć. Zwinnym krokiem weszłam do środka i stanełam za nim- James!- krzyknełam a ten aż się przestraszył bo podskoczył odwracając się szybko do mnie.
-Sylwia … jak ty?!- spytał zakłopotany.
-balkonu nie zamknąłeś- wskazałam na otwierte na ościerz drzwi balkonowe- i musimy pogadać-
-nie mamy o czym gadac- odparł patrząc mi prosto w oczy po czym poszedł w strone łóżka.
- nawet nie wiesz o czym mówie!- wzruszyłam rękami.
- kochana nie jestem ślepy, widziałem ciebie i Josha jak mizialiście się bez końca!- krzyknął mi prosto w twarz- skoro tak ci z nim dobrze to leć do niego! Ja cię nie trzymam!-
-nie walczysz o mnie?- podniosłam brew.
-czyli że jednak coś między wami jest ...- szepnął odwracając się do mnie tyłem.
-nie o to mi chodzi!- chwyciłam go za ramie chcąc go odwrócić jednak ten nie dawał za wygraną- chcesz mnie tak o odpuścić?-
-nie będe rywalizował z bratem Pat ...-
-mhm już to widze. Przy pierwszej okazji złamiesz mu nos- kiwnełam głową.
-żeby tylko to ...- mruknął pod nosem.
-idz mi teraz ładnie pozbieraj rzeczy które mi wywaliłeś z pokoju- wskazałam na pole.
-zasłużyłaś na to- popatrzył na mnie.
- a niby czym?! Tym że chciałam uchronić Pat od tego by Josh dowiedział się prawdy o niej?! Tylko dlatego to zrobiłam! I … czemu mi nie ufasz?- przy ostatnim zdaniu ściszyłam głos a moja twarz posmutniała. James powoli się opanował i popatrzył na mnie. Widziałam że łagodnieje. Popatrzył na podłoge po czym podniósł wzrok na mnie.
- … a kochasz mnie jeszcze?- szepnął a jego mine można porównać do miny Radgoola który prosi Vai o kawałek mięsa.
-za to że mnie nie wpuściłeś kiedy cię o to prosiłam, że musiałam wchodzić do pokoju przez okno i że wyrzuciłeś moje rzeczy przez balkon?- zaczełam wymieniać gdy nagle mocno mnie przytulił. Poczułam jego szybkie bicie serca. Wtuliłam się w niego mocno a on pocałował mnie w głowe.
- przepraszam ...- usłyszałam od niego po czym się uśmiechnełam- po prostu spanikowałem że moge cię stracić ...-
- i chciałeś to rozwiązać wyrzucając moje rzeczy przez okno?- podniosłam brew ze śmiechem patrząc na niego.
- no spanikowałem! Po prostu się wściekłem … no i jeju wiesz że jestem o ciebie zazdrosny- zrobił mi noski noski na co uśmiechnełam się do niego.
-też cie przepraszam … mogłam to inaczej rozwiązać-
-nie masz winy. Chciałaś ich od tego uchronić ...- pocałował mnie w czoło.
-ale ty omijasz te usta- zaśmiałam się- wszedzie mnie całujesz tylko nie tam-
-jak panienka sobie życzy- wyszczerzył się po czym pocałował mnie namiętnie. Taa to już u nas normalne. Zawsze musi być jakaś sprzeczka ale kończy się to szybki godzeniem się. Po prostu nie umiemy się na siebie gniewać.
- ale i tak zbierasz mi rzeczy z tarasu- zmarszczylam nosek na co on pocałował mnie w policzek i mocno przytulił- mam to uznać za tak?-
-powiedzmy- zaśmiał się a ja wywróciłam oczami. Jak mi tego nie pozbiera to będzie miał kłopoty ...

Carlos watching you …
-eahm ale o co wam chodzi?- usłyszałem Josha.
-chodzi o to że powinieneś wiedzieć o jednej ważnej rzeczy- usłyszałam głos Sylwii.
- o nie ...- szepnąłem do siebie po czym przykręciłem ogień pod gotującym się obiadem i zajżałem na schody.
- no siemka Carlos- wyszczerzył się grzywacz prowadząc Josha i Pat na dół.
-bardzo dobrze się składa że jesteś tutaj- kiwneła głową czerwona.
- uu szykuje się coś ciekawego- wyłoniła się zza kanapy Angel.
-czy tu jest kiedykolwiek nudno?- spytał Kendall.
-w sumie ...- wzruszyła ramionami jego dziewczyna.
-aa więc Josh- zaczął James.
-Pat i Carlos mają ci coś do powiedzenia- skończyła Sylwia.
-eeeehehhe ...- zająkaliśmy się z Pat po czym popatrzyliśmy po sobie.
-no słucham- popatrzył na nas dziwnie Josh- coś się stało?!-
-nooo … widzisz ...- popatrzyła w ziemie Pat.
-nie chcecie żebym tu z wami mieszkał- odparł Josh.
-tak … znaczy nie!- krzykneła Pat- Josh,jesteś wspaniały! Każdy cię tu lubi!- przytuliła go.
-mów za siebie- mrukneła Vai siadając na kanapie.
-z wzajemnością- przymróżył oczy Josh.
-i co?- spytała Sylwia.
- ciężko było- kiwnął głową Logan.
-eahm ...- jękneła czerwona.
-przekłówali mnieeee- pisneła Vai wtulają się w Angel.
-taka maczo i boi się igły? Ojoooj- zaśmiał się Josh.
-bardziej maczo od ciebie na pewno jestem- mrukneła pasiasta a chłopak szybko przestał się śmiać. Ale oni sobie dogryzają …
-dobra spokój mi tu- wtrąciła się Pat- chcemy … eeh chcemy ci coś powiedzieć Josh ...- zaczeła Pat po czym popatrzyła na mnie.
-no słucham- kiwnął głową.
- … jesteś z Carlosem- zamkneła oczy a ja popatrzyłem na niego przestraszony. Gościu zrobił taką mine jakby ducha zobaczył.
-serio?- spytał niedowierzanie- chwila … ile jesteście już razem?-
-eahm … już będą z 3 miesiące- zabrałem głos.
-czemu mi tego nie powiedziałaś wcześniej?-
-bo byś się na mnie wkurzył! Obiecalam ci że po Ericu odstawie chłopaków no ale się zakochała w Carlosie! On mi pomógł kiedy Eric mnie ścigał, był dla mnie kochany i cały czas się mną opiekował i troszczył o mnie, nawet jak on był w ciężkim stanie a nie ja! Nie powiedziałam ci nic bo … bałam się jak zareagujesz ...- spuściła głowe.
-a jak mam zareagować? Pati, Carlos to złoty chłopak! Szczerze to chciałem ci zaproponować czy nie chciałabyś jego za chłopaka bo na serio wydaje mi się w porządku. Poza tym zachowuje się w porządku w stosunku do ciebie jak i w stosunku do reszty-
-czy ja wiem czy złoty … auta za niego pewnie nie kupisz- wzruszyła ramionami Vai na co wywróciłem oczami.
-i powiem ci Pat że ciesze się ze to akurat Carlos- poklepał mnie po ramieniu.
-dzięki stary, ty też jesteś w pożądku- uśmiechnąłem się po czym musiał być misiak xD
-ej ej! A teraz ...- wtrąciła się Vai i wskazała na tablice.
-a … no i wiesz … jeśli chodzi o tą tablice to … troszeczke nie jest tak jak myślisz ...- zaczeła Pat.
-nie tak?- podszedł do niej i założył ręke na ręke- a jak?-
-tak na prawde Vai i Logan są czyści ...- przygryza dolną warge.
-wooohooo- podniosła ręke Vai.
-czyli że … oni ...- popatrzył na nich.
-pozory mylą Potter- wyszczerzyła się Vai.
-właśnie! Vai się nawet nie przyznała że kocha Logana- dodał James na co Vai zaczeła błądzić wzrokiem troche zagubiona.
- mhm … mhm … Patrycjo pozwól na chwile ze mną ...- chwycił ją za ręke Josh.
- Josh noo … Jooosh ...- jękneła Pat po czym poszła z nim do pokoju.
-dziękuje wam- westchneła Sylwia patrząc na mnie.
-nie ma sprawy. Tylko że nie wiem czy nie będzie gorzej niż przed tem ...-
-wiesz, przynajmniej będziecie mogli się tulić- kiwnął głową James.

Violette watching you …
dzięki James, dzięki! Dowaliłeś po prostu chłopie … poczułam się troche dziwnie kiedy to powiedział. Wygląda jakbym nie umiała powiedzieć tego co czuje … a ja sama nie wiem co czuje! Z tego wszystkiego wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Migiem zeszłam z kanapy i pognałam do nich, otwierając je.
-siemka-
-yy … Karina?- spytałam zaskoczona, widząc blondyne przed moim domem.
-nom, słuchaj masz jakieś plany na dzisiaj?- spytała.
-pewnie będe spać a co?-
-moze gdzieś wyskoczymy? Tylko szybko, muszę się napić szejka ...- zaczeły jej się trząść ręce.
-szejki … jeszcze to mi zostało- westchnełam- mam zakaz na kurczaczki i Monstery- jęknełam.
-ja mam na szejki i Mca ale nie moge! Pójdziesz ze mną?-
-.hmmm ...- zaczełam myśleć po czym podniosłam cwano brew- zgoda, jak tylko po tym wstąpimy do KFC-
-zgoda!-
-okey! Tylko kluczyki od auta wezme- weszłam do środka ale szybko wyszłam- chociaż … weżmy coś większego ...- cwano się uśmiechnełam po czym weszłam do środka.