Wesołych Świąt Wielkanocnych!! :D wiem że to troche póżno ale lepiej póżno nic wcale xD nie mam żadnej jedn ani nic bo szczerze nie chciało mi się nic wymyślać xd a rzdz napisałam w wielkich męczarniach xD tak ostatnio strasznie długo walcze z leniem xD
~~ niedługo dodam też stronke z kategoriami na KCA ;D
~~ no i oczywiście DZIĘKUJE WAM ZA TYLE WEJŚĆ!!! <3 40.000 :D
~~ ten rzdz wyszedł mi troooche długi xD nawet go troche skróciłam bo wyszedłby dłuższy ale nie chce was zamęczyć xdd tooo zapraszam ;D
~~ niedługo dodam też stronke z kategoriami na KCA ;D
~~ no i oczywiście DZIĘKUJE WAM ZA TYLE WEJŚĆ!!! <3 40.000 :D
~~ ten rzdz wyszedł mi troooche długi xD nawet go troche skróciłam bo wyszedłby dłuższy ale nie chce was zamęczyć xdd tooo zapraszam ;D
James
watching you …
-kochanie
usiądzże wreszcie na miejscu, latasz tak cały czas- zaśmiałem
się widząc swoją dziewczyne w ciągłym biegu.
-James jak
moge nie biegać skoro za chwile mam występ na żywo!- pisneła
troche zdenerwowana stąpając z nogi na noge.
-eeh
skarbie- objąłem ją w talii i położyłem głowe na jej
ramieniu- rozlużnij się … pomyśl o czymś miłym ...- zacząłem
jej szeptać do ucha, czując jak przechodzi ją dreszcz.
-też się
nad tym zastanawiałam- zaśmiała się czerwona patrząc na mnie
ukrakiem.
-gdzie
Log? Powinien już tu być- zaczął zastanawiać się Carlos.
-za chwile
zaczynamy ...- szepneła Sylwia zaczynając się nerwowo ruszać.
-uspokój
się kobieto noo- zaśmiałem się tuląc ją mocno i całując w
policzek.
-ej
patrzcie! Idą!- wskazała na drzwi wejściowe brunetka. Po chwili
ujrzeliśmy Logana i jakąś laske koło niego którzy zaczeli iść
w naszą strone. Chwila … ta laska to … to Violette! Aż mi oczy
z orbit wyszły!
-ludzie …
czy to jest Vai?- szepnął po chwili Carlito.
-na to
wygląda- szepneła czerwona gdy oby dwoje znależli się przy nas.
-no siema-
machneła nam Vai- jesteśmy wreszcie-
-aleś się
odstrzeliła- przeanalizowała ją wzrokiem Pat.
-ja?-
popatrzyła po sobie Vai- … łee tam ty wyglądasz lepiej-
-... od
kiedy ty masz takie ciuchy?!- spytałem zdziwiony
-co ty
myślisz że ja ładnych ciuchów nie mam?!- założyła ręke na
ręke podnosząc brew.
- …
patrz Vai ciasta są na stoliku!- wskazałem na stół który był
troche dalej za nami, przy którym siedzieli Kend i Angel.
- uu
jedzonko za darmoche ^^- poruszała brwiami po czym poszła w tamtą
strone. Gdy tylko się oddaliła, popatrzyliśmy szybko w strone
Logana.
- boże
święty dzięki James- wyszeptał brunet oddychajac głęboko.
-a tobie
co?- zaśmiał się Carlos ogarniając troche Logana.
-wygląda
jakby to robiła specjalnie!- szepnął po czym westchnął.
-capie jak
jej tego nie powiesz to cię chyba zamorduje- zagroziła mu Pat.
-niech
mnie ktoś przytuli- mruknął po chwili Log robiąc mine
pokrzywdzonego psa. Od razu wszyscy wskazaliśmy na Vai na co on
wywrócił oczami- dzięki wam bardzo za wsparcie-
-eej
Loganowski ja ci radze iść do niej bo ktoś się już do niej czai
...- szepneła czerwona wskazując na jakiegoś gościa który
podszedł do siedzącej przy stoliku Vai.
-ej kurde
co tu robi Nathan?!- odparł troche poddenerwowany Log.
-no co …
przyszedł sobie- wzruszyła ramionami Sylwia- dobra ja lece się
szykować- uśmiechneła się, cmokneła mnie w usta po czym
poleciała do przebieralni.
Violette
watching you …
-Vai?-
popatrzył na mnie zdziwiony Kendall.
-mhm-
mruknełam siadając przy nich i wcinając ciasto.
-no jasne,
pierwsze co to ciasteczka- zaśmiała się Angel- żeby ci szwy nie
puściły w sukience-
-o to się
nie martw- wymruczałam ze śmiechem.
-oo
Violetowa- usłyszałam głos po czym popatrzyłam przed siebie.
-ooo
Manhattan- wywróciłam oczami.
-aleś się
odstawiła- przyglądał mi się uważnie ale jego wzrok utkwił w
jednym miejscu.
-a ty nie
patrz mi w cycki- zasłoniłam się rękami nadal jedząc ciasto.
-eahm
zgubiłeś tu coś?- zobaczyłam Logana który popukał po ramieniu
Nathana po czym założył reke na ręke.
-jest pies
obronny- zaśmiała się cicho Ang.
-spokojnie
kolo- podniósł ręce Nath- boże Vai trzymaj go krótko bo jeszcze
kogoś pogryzie- zaśmiał się po czym oddalił od nas. Już
widziałam jak Log chciał za nim iśc ale szybko wstałam i
krzyknełam do niego.
-waruj!-
-ej tylko
ja tak moge do ciebie mówić- uśmiechnął się po czym usiadł
przy mnie.
-ty jesteś
wilkiem nie ja- uśmiechnełam się cwaniacko po czym wziełam
kolejny kawałek ciasta.
-apetyt
dopisuje?- zapytał mnie blondyn.
-noo, jak
się nic nie jadło przez dzień- kiwnełam głową.
-zagłodzisz
się młoda- odparł zatroskany Log.
-też mam
taki sam problem- kiwnął głową Kend tuląc do siebie Ang.
-oj noo …
jem przecież- zaśmiała się.
-o
patrzcie! Luxuria wychodzi na scene- wskazałam na kuzynke która
była ubrana w białą bluzke i leginsy- laska nebeska- zaśmiałam
się.
-bo to
moja laska- poruszał brwiami James podchodząc do nas. Ja od razu
parschnełam śmiechem wypluwając przy tym kawałki ciasta na
Jamesa- dziękuje ci- mruknął i zaczął się wycierać.
-soryy-
wyszeptałam nadal dusząc się ze śmiechu.
-masz
nauczke na przyszłość- zaśmiał się Kend.
-a idz z
taką nauczką- wywrócił oczami grzywacz po czym poszedł gdzieś
dalej
-obraził
się- zaśmiałam się ogarniając swoją twarz.
-zapamiętać:
nigdy nie rozśmieszać Vai kiedy coś je- kiwnął głową Log ze
śmiechem.
-ej ludu!
Chodzcie na parkiet!- krzykneła Angel ciągnąc za sobą Kendalla.
-właśnie!-
krzykneła Pat pchając na parkiet Carlosa.
-eej! A
ja?!?- krzyknął za nimi James.
-masz fige
z makiem- zaśmiałam się machając mu ciastem.
- nawet
tego nie ma- odparł mi ze śmiechem Logan. Kiedy udało mi się
skończyć ciasto, wyciągnełam ręke w strone butelki z alkoholem
która stała na stoliku gdy Log wyprzedził mój ruch i jako
pierwszy złapał i odsunął butelke ode mnie.
-ej-
popatrzyłam na niego zdziwiona i próbowałam złapać butelke
jednak on coraz bardziej oddalał ją ode mnie- no co jest! Najpierw
mówisz żebym nie piła, potem pij ile chcesz i teraz co , znowu nie
pij?- wzruszyłam rękami.
-ty jak na
razie masz zakaz sporzywania alkoholu młoda damo- wstał biorąc
butelke po czym położył ją na drugim stoliku troche dalej od nas.
-jesteś
okrutny nooo!- jęknełam skomląc kiedy wrócił do mnie.
-może
chcesz potańczyć?- spytał podając mi ręke.
-pfff
teraz to się wypchaj- założyłam ręke na ręke zła po czym
oparłam się o oparcie. Jednak Logan nadal patrzył na mnie z
uśmiechem i z wyciągniętą w moją strone ręką- niee ...-
kiwnełam przecząco głową ale on nadal stał- woon- zaśmiałam
się próbując go ignorowac jednak on nic nie robił tylko stał!- …
no dobra- zaśmiałam się wstając i ciągnąć go za ręke na
parkiet.
-wiedziałem
że się przełamiesz -uśmiechnął się cwano obracając mną.
-wstałam
tylko bo lubie sobie potańczyć- wskazałam na niego na co on tylko
kiwnął głową z uśmiechem- nie wierzysz mi-
-ani
troche- zaśmiał się znów robiąc mi obrót.
-Logan! Bo
mi się w głowie zakręci!- zaśmiałam się łapiąc równowage.
-to cię
przytrzymam- uśmiechnął się uwodzicielsko na co ja pokiwałam
głową. Z Loganem zawsze i wszędzie świetnie się bawiłam. To
była taka moja bratnia dusza, a przynajmniej osoba na której zawsze
mogłam polegać i która była na każde moje zawołanie. Wiem że
jemu moge w 100% zaufać … tańczyliśmy jeszcze tak z kilkanaście
dobrych kawałków i wcale nie chciało mi się zejść z parkietu
gdy nagle …
-co się
dzieje?- zaczełam się rozglądać gdy w tle rozległa się jakaś
powolna i romantycza muzyka. Nagle światła zgasły a włączone
zostało tylko kilka kolorowych lampek. Byłam troche zdezorientowana
i nie wiedziałam o co chodzi jednak kiedy rozglądnełam się po
sali i zobaczyłam pary tańczące blisko siebie ogarnełam o co
chodzi- eahm … to jaa może pójde usiąść- odwróciłam się
szybko w drugą strone by udać się na miejsce gdy nagle poczułam
jak ktoś pociągnął mnie w przeciwną strone za ręke do siebie po
czym znalazłam się z nim oko w oko.
-nigdzie
nie idziesz- szepnął do mnie delikatnie oplatając swoje dłonie
wokół mojej talii.
-o …
key?- mruknelam zdziwiona i niepewnie położyłam dłonie na jego
karku.
-nie bój
się, nie zjem cię- zaśmiał się
-bo ja
wiem co ci strzeli do głowy- uśmiechnełam się do niego po czymś
spojrzałam mu w oczy. W te cudne brązowe oczy który błyszczały w
świetle kolorowych lampek …
-pięknie
dziś wyglądasz- szepnął do mnie po chwili nadal nie odrywając
wzroku od moich oczu.
-tobie też
niczego nie brakuje- uśmiechnełam się cwaniacko patrząc na niego.
-a
dziękuje- uśmiechnął się promiennie.
-hmm …
skoro mówisz że dziś ładnie wyglądam to przez inne dni brzydko
wyglądam?- spytałam podnosząc brew.
-co? Nie
no cośty! Ty zawsze wyglądasz … cudnie- uśmiechnął się do
mnie lekko a ja troszeczke się speszyłam … schyliłam głowe
przygryzając dolną warge po czym cicho się zaśmiałam.
- …
peszek?- zaśmiał się cicho Henderson.
- co? Ja?
Peszek? Pff … Vai się nigdy nie peszy- próbowałam udawac
wyluzowaną jednak nie umiałam podnieść głowy i znów popatrzeć
mu w oczy.
- mhm ...-
poczułam jak jedną ręką puszcza moją talie po czym podnosi mi
leciutko twarz do góry- nadal to nie peszek?- spytał cwaniacko
-jesteś
debilem- szepnełam do niego ze śmiechem na co i on się
uśmiechnął. Chociaż to dziwne bo go akurat obrażałam … przez
kilka chwil patrzyliśmy na siebie bez słowa, jednak po chwili
zobaczyłam że nasze usta coraz bardziej się do siebie zbliżały
…. nie umiałam się oprzeć więc nie próbowałam się nawet
powstrzymać … chciałam tego spróbować … kilka centrymetrów a
raczej milimetrów dzieliło nasze usta od pocałunku … gdy nagle
rozległa się znów muzyka klubowa. Ogarneliśmy się z tego transu
i popatrzyliśmy na Dj-ke.
-debilu!!
uważaj gdzie te łapy kładziesz!- krzykneła wkurzona Luxuria na
Jamesa który stał obok niej troche wystraszony. Pewnie nie chcący
oparł się o jakiś guzik tak że piosenka się przełączyła. Bez
wahania podniosła maske i … chyba tego nie przewidziała. Wszyscy
spojrzeli na nią zaskoczeni a ona chyba nie planowała tak nagłego
zdemaskowania. Powoli przyciszyła muzyke gdy wszyscy patrzyli na nią
ciutke zdezorientowani.
-a więc
tak ...- zaczeła Sylwia ściągając maske- chciałam wam dzisiaj
powiedzieć że … to ja jestem Luxurią … ja Sylwietta Habińska
… dziewczyna Jamesa Maslowa … chciałam to utaić bo nie chciałam
mieć na głowie namolnych paparazzi … lecz teraz właśnie
nadszedł czas powiedzenia prawdy … ii .. .mam nadzieje że mnie
nie zjecie- spuściła głowe i zamkneła oczy powoli otwierając
tylko jedno. Jednak na reakcje nie musiała długo czekać. Ludzie
wstali z miejsc i zaczeli jej głosno klaskać. Kuzynka powoli
nabrała pewności siebie i uśmiechneła się szeroko- dziękuje
wam! Dzięki że żyje!wooohoo!- krzykneła- a więc!! zabawmy się!-
po czym puściła znów muzyke. Mi nie zostało nic innego jak tylko
wiać … wiać jak najdalej czyli do damskiej toalety. Po tej akcji
dziwnie się czuje … wole to wszystko przemyśleć na spokojnie …
Sylwietta
watching you …
hmmm nawet
nie było aż tak źle. Fani mnie nie zjedli a nawet pozwolili dalej
grać. Ciesze się że nie byli zawiedzeni po tym jak odkryli
prawdziwą tożsamośc Luxurii. moge teraz wreszcie pokazać moje
prawdziwe ja! Jednak był ktoś kto troche mi przeszkadzał w tym
wszystkim …
-James nie
dotykaj!- warknełam kiedy byłam w połowie piosenki.
-nauczysz
mnie kiedyś obsługiwać się tym cacuszkiem?- spytał słodko na
mnie patrząc.
-tak,
jeśli teraz zostawisz mnie w spokoju- odparłam spokojnie. Eeh no w
sumie nie miał co robić ponieważ reszta miała swoją połówke a
on nie za bardzo … no w końcu muszę jakoś rozruszać
towarzystwo- dziękuje bardzo! Oddaje teraz sprzęt w ręce Dj Dast!-
krzyknełam po czym rozległy się oklaski. Dj Dast to mój kolega
który czasami gra ze mną w klubie. On też ma niezłe kawałki a
raczej ma lepsze kawałki od moich. Przybiłam z nim piątke po czym
pociągnełam za sobą grzywacza i usiadłam z nim na fotelu.
- … kto
to był?- spytał spoglądając na Dj-a
- słońce
bez przesady- zaśmiałam się- to kolega Dj który gra ze mną, już
nie przesadzaj- pocałowałam go w policzek i wtuliłam się w niego-
mój mały zazdrośnik- zaśmiałam się pod nosem.
-nie
jestem zazdrosny- przytulił mnie mocniej- po prostu się o ciebie
martwie- pocałował mnie w główke a ja momentalnie się
zarumieniłam.
-widzieliście
gdzieś Fioletową?- zapytał nagle Kend siadając przy nas.
-a co?-
spytałam podnosząc brew.
-nie
widziałem jej od ponad godziny- usiadł obok blondyna, Logan. Widać
było po jego twarzy że troche się o nią martwił.
- …
wybyła z imprezy? To nie w jej stylu- odparłam zdziwiona uwalniając
się z uścisku bruneta- poszukam tego małego łotra- uśmiechnełam
się do nich po czym poszłam na wielkie poszukiwania Vai. Nie wiem
ile mi to zeszło ale Dast zdążył zagrać ponad 10 kawałków a ja
nadal nie mogłam znależć tej mendy. Szukałam jej chyba wszędzie
a ona po prostu wyparowała! Zmęczona już tym szukaniem jej po
całej sali, weszłam do damskiej łazienki by się odświerzyć a
tam … tada! Moja zguba! Siedziała na podłużnej umywalce,
patrząca w podłoge i machająca nerwowo nogami. Pokiwałam głową
po czym stanełam przed nią kładąc ręce na jej kolana- mam cię-
powiedziałam to w taki sposób że aż ją przestraszyłam
xD
-debilu! Nie strasz!- odparła wystraszona.
-debilu! Nie strasz!- odparła wystraszona.
-czemu nie
bawisz się z resztą tylko siedzisz w kiblu?- spytałam
-bo …
tak- odwróciła wzrok.
-coś się
stało?-
-niee …
nic … - machneła ręką- tylko … tak jakoś … a nic ...-
- co tak
jakoś? No móóów- zaśmiałam się klepiąc ją po rece.
-no niiic!
Leć do tego twojego amora i zostaw już mnie noo- jękneła
spoglądając na mnie.
-bez
ciebie nie ide- wyciągnełam w jej strone ręke ze słodką miną.
- weż nie
rób mi jak przed tem Logan ...- uśmiechneła się leciutko
spuszczając głowe.
-mhmmm …
- kiwnełam głową z uśmiechem- widziałam co wy tam wyprawialiscie
przed tem- poruszała brwiami.
-ciiicho-
schowała twarz w dłoniach- nic nie było-
-taa
jasne- zaśmiałam się pryskajac ją wodą z kranu.
-Sylwiaaa!!!-
wrzasneła wycierając się rękami gdy wyleciałam z łazienki po
czym wprałam się między moim chłoptasiem a Loganem.
-a tobie
co?- zaśmiał się James tuląc mnie do siebie.
-za chwile
zostane zabita- szepnełam patrząc czy przypadkiem Vai nie wyleciała
z łazienki by mnie zamordować. Długo jednak nie musiałam na nią
czekać gdyż zobaczyłam ją po kilku sekundach wychodzącą z
łazienki i wycierającą sobie twarz.
-o
znalazłaś ją- zaśmiał się James.
-
siedziała skubana cały czas w łazience- kiwnełam głową.
-oho
zaczyna się- zerwał się szybko z kanapy Logan- podchodzi do
barmana. Dzisiaj jej się nie dam napić oj nie-
-a co? Nie
chcesz już cmok cmok?- zaczął cmokać do niego James ze śmiechem.
-zostaw
już go, wystarczy że mnie już chcą zabić- zaśmiałam się.
Violette
watching you …
-dzięki-
odparłam kiedy barman podał mi alkohol w szklance. Nie wiem co on
tam dał bo powiedziałam żeby zrobił jakąś mieszanke wszystkich
alkoholów wysokoprocentowych więc … wiem że powiedziałam że
koniec z piciem by zapomnieć ale … nie pije by zapomnieć, pije by
… pić xD
-nie ma
mowy- nagle ktoś odsunął mi szklanke sprzed nosa a ja zdziwiona
popatrzyłam na niego.
-czy
jaśnie pan Henderson zostawiłby mnie wreszcie w spokoju?- jęknełam
wyciągając ręke w strone szklanki jednak on odsunął ją jeszcze
bardziej- kurde Logan chcesz w morde?!- wstałam patrząc na niego
zła.
-no dawaj-
odparł patrząc mi w oczy bez żadnego strachu. Zdziwiłam się że
jednak się mnie nie boi … westchnełam i usiadłam na miejsce
opierając się o ręke.
-daj ja
wypije- uśmiechneła się Angel biorąc moją szklanke i pijąc ją
powoli.
-no Vai-
usiadł koło mnie Log- chodz potańczyć- uśmiechnął się
leciutko i chwycił mnie delikatnie za ręke. Przeszedł mnie
przyjemny dreszczyk … uśmiechnełam się do niego po czym zerwałam
się z miejsca i pognałam z nim na parkiet … wiem że wcześniej
chciałam go zabić a teraz chce z nim tańczyć no ale … kobieta
zmienna jest ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-jak to
nie ma już miejsca?!- krzyknełam stojąc przy aucie Carlosa.
-nie ma
przykro mi!- krzykneła Sylwia- auto Logana jest puste więc jedz z
nim!- zasuneła szybe po czym Carlito odpalił wóz i pojechali.
-no jasne!
Bo wszyscy wpraliście się do Carlosmobila!- krzyknełam za nimi
wzruszając rękami.
-przynajmniej
u mnie nie jest tak ciasno- zaśmiał się Logan stojąc przy aucie-
wejdziesz sama czy mam ci otworzyć drzwi?- spytał ze śmiechem.
-nie
dzięki, sama wejde, nie jestem księżniczką bez mózgu która
nawet drzwi od auta nie umie otworzyć- wywróciłam oczami siadając
na miejscu pasażera.
-okeey-
kiwnął głową i wsiadł do auta- to jedziemy!- po czym odpalił
auto.
-nieee
chce mi się- jęknełam zsuwając się z siedzenia.
-nowość-
zaśmiał się a ja klepnełam go w klate- no co? Taka prawda- kiwnął
głową- a! Pat załatwiła nam jutro wizyte w sierocincu-
-po co?-
podniosłam brew.
-jutro
jest 6 grudzień, a raczej dzisiaj- odparł patrząc na zegarek- no i
są Mikołajki więc pomyślała by uszczęśliwić dzieci i spędzić
z nimi przynajmniej jeden dzień-
-ooooo ^^
kocham dzieci- wyszczerzyłam się
-tylko je
nie przestrasz- zaśmiał się a ja znowu walnełam go w klate- ała!
Siniaków mi narobisz-
-sam się
o to prosisz- wywaliłam na niego język. Jechaliśmy tak przez kilka
minut rozmawiając sobie o wieczorze gdy dojechaliśmy wreszcie do
mojego domu- tooo o której jutro zbiórka, tfu znaczy dzisiaj?-
spytałam kiedy Log zaparkował.
-pewnie
ok. 11- kiwnął głową po czym popatrzył na mnie.
-nieeeee
...- jęknełam- nawet się nie opłaca spać- zaśmialam się.
-no leć
leć- uśmiechnął się do mnie a ja powoli się odpiełam i
otworzyłam drzwi- too pa- mrugnełam do niego i powoli wyszłam z
auta. Jednak … z niewiadomych powodów wróciłam się po czym
chciałam go pocałować w policzek, za to że dzisiaj nie dał mi
się napić lecz akurat wtedy odwrócił głowe tak że nasze usta
się złączyły. Kiedy uświadomiłam sobie co się właśnie dzieje
zawirowało mi w głowie. Powoli odsunełam się od niego patrząc na
niego zakłopotana tak samo jak i on- to … pa ...- szepnełam po
czym wyszłam z auta i szybkim krokiem udałam się do domu ...