Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

czwartek, 19 kwietnia 2012

ROZDZIAł XVIII cz I „1D & ME”

Tylko mnie nie zabijcie ... xDD
Dni mijały a ja nadal byłam prześladowana przez mojego wielbiciela. Jak nie przy oknie to przed domem. Jednak już nie wybiłam żadnej szyby bo Harry nie miał nic ciężkiego pod ręką. No còż, został plecak ale nim nie rozbije szyby, chyba żebym miała jakąś nadludzką moc ... ostanio, jednak, Eich mnie wkurzył i postanowiłam przypomnieć panu Ścianie o jego ściągach. Mòwił że pierwsze słyszy ... czyżby miał taką kròtką pamięć?! Nieważne ... w tym dniu byłam bardzo roztrzęsiona i taka nijaka, jak woda. Troche wszystko mi było jedno.  Jednak, by mnie dobić jeszcze bardziej, pani Santi wzieła mnie do pytania.
-kochana, ale ty nic nie umiesz- powiedziała
-jakby pani lepiej tłumaczyła- mruknełam pod nosem- ale ja się uczyłam wczoraj! Dakota to może potwierdzić- wskazałam na nią- prawda Dakota?-
-eahm- obròciła się do nas i zobaczyliśmy jak Cam trzyma coś w buzi. Okazało się  że Dakota wepchneła mu do buzi papier bo nie mogła wytrzymać jego gadulstwa xD-  coś się stało?-zapytała zagubiona.
-Violette pytała czy widziałaś ją wczoraj jak się uczyła matematyki. I prosz wyciąg koledze papier z buzi- powiedziała pani.
-ale wtedy zacznie gadać- westchneła Dakota – dobra, już wyciągam- wyciągneła mu papier z buzi
-przeszkadza ci że mòwie?- zapytał się Talkative.
-nie coś ty, pomyliłam cię z koszem na śmieci – obròciła oczami- i tak, widziałam jak wczoraj ślęczała nad książkami od majzy-
-dziękuje- powiedziałam i kiwnełam głową- widzi pani?-
-a czy uczyłaś się tej dobrej lekcji?-
-eahm ... no wzory geometryczne-
-bierzemy teraz funkcje- odpowiedziała mi pani.
-no ********!- wykrzyknełam. Nagle rozglądnełam się po klasie i zobaczylam że zapanowała cisza i że wykrzyknełam to na głos. Jest koniec lekcji. Wreszcie ... Dakota poszła sobie do Mike’a a ja zdecydowałam że  przejde się po plaży. Szłam właśnie w jej strone, kiedy ...
-zgadnij kto to!- szepnął mi ktoś, zasłaniając mi oczy
-jeśli to Noah to radze uciekać-
-to nie Noah- odparł
-hmmm ... Eithan?-
-niee- zanucił
-o nie- zdjełam jego dłonie i odwròciłam się- Harry- zrobiłam znudzoną mine
-witaj moja koleżanko z ławki- odparł cały w skowronkach
-naprawde lubisz mnie tak wkurzać?-
- ależ czym ja cię wkurzam?- nadal się uśmiechał – chce być po prostu miły-
-trzasnełabym cię ale twoje fanki mnie zjedzą- odparłam
-aż tak mnie nie trawisz?-
-ty i twòj zespòł stoicie mi tutaj- wskazałam na gardło – czekam aż was zwròce-
-a ile dostałaś kary od dyrektora?-
-dzień wyrywania chwastòw z Alice-
-czemu z Alice?- zapytał zdziwiony.
-ona jeszcze odrabia za pobicie szòstoklasisty- popatrzył się na mnie dziwnie – długa historia- zaśmiałam się – gościu zdeptał nam kwiatki, nowo posadzone-
-niebezpieczne ... oby dwie- zaśmiał się -to ja zapraszam cię na shake’a- zaproponował
-moooooże się skusze. Ale pòżniej bo teraz chciałam pospacerować sobie po plaży- weszłam na kamienny murek i zaczełam po nim przechadzać. Za mną, jak zwykle, musiał podążyć Harry.
-ee Mordoklejka! Sio z mojego murka!-
-lubie jak nazywasz mnie Mordoklejką- chwycił mnie za ręke i obròcił do siebie. Nie powiem, jego oczy nawet nie były brzydkie. A raczej odwrotnie ... były nawet ładne ... aale i tak go nieznosze. Nagle, zza jednej kolumny pewnego domu, ujrzałam kukającego Noah. Troche się zdziwiłam ale i wkurzyłam bo teraz wiem że mnie śledził. Zaczełam szybko myśleć nad czymś co może go wkurzyć. Jednak musiałam się pospieszyć bo Harry się odwròcił do tyłu i zaczął się patrzyć tam gdzie ja. I w tej chwili przyszedł mi plan ...po tym będe chyba musiała skasować sobie pamięc. Kiedy tylko się odwròcił do mnie, ja chyciłam go za koszule i ... pocałowałam go. Sama nie mogłam uwierzyć że to robie a co dopiero on. Otworzylam jedno oko i zobaczylam jak Noah, baaardzo zdziwiony, patrzy na nas. Po chwili gdzieś zniknął. Wtedy odczepiłam się od Harryego, nadal jednak patrząc czy przypadkiem Noah nie wraca. Gdy tylko spojrzałam na chłopaka przede mną, zobaczylam że jest ciut w szoku. Żeby go troche ostudzić, trzasnełam go w twarz.
-ał! Za co!- jęknął, trzymając się za policzek.
-za to że mnie nie powstrzymałeś!- odwròciłam się i zeszłam z murku, wycierając w bluzke usta.
-nawet nie miałem jak!- on też zszedł z murku- a poza tym nie rozumiem cię- podszedł do mnie.
- ... idziemy na shake’a?- zaproponowałam, robiąc mine pieska.
-oooczywiście- uśmiechnął się i zaczeliśmy iść w strone McDonalda. On, powoli, zaczął mnie obejmować.
-e! Nie ma!- odsunełam jego ręke. Kiedy już doszliśmy na miejsce, Harry przepuścił mnie pierwszą przez drzwi.
-ooch nie lubie iść pierwsza- mruknełam.
-ale ja damy przepuszczam ... nawet takie rozwydrzone- szepnął.
-usłyszałam jakiś tekst  z twoich ust ktòry troche mnie zranił- odwròciłam się do niego,wykrzywiając  się. Zamòwiliśmy dwa shake’i: truskawkowy dla mnie i czekoladowy dla Harryego.
-dobrze, to teraz wytłumacz mi ten pocałunek- zaczął siorbać shake’a.
-jaki?- udawałam że nic nie było
-no aż taki zapominalski nie jestem- podniòsł cwaniacko brew.
-yyh to byłłłł ... taki mały skok adrenaliny ... wieszzz- zaczełam kręcić.
-mhm- mruknął i przytaknął głową
-no przecież cię nie lubie, nie?!- odparłam.
-no wiem- znowu przytaknął.
-udawaj że tego nie było- machnełam mu ręką przed oczami i zaczełam pić shake’a. I znowu pech chciał że się odwròciłam do szyby, a tam spostrzegłam kawałek czapki.
-Noah ...- zrobiłam wielkie oczy.
-co?- zapytał
-yyy nic- uśmiechnełam się – dasz spròbować swojego?- wyciągnełam swoją rurke i wsadziłam do shake’a Harryego.
-eahm no dobra, jak chcesz- popatrzył się na mnie. Ja tylko zerkałam na Noah, czy na nas patrzy
-jak chcesz to ty też pij- powiedziałam mu. On przytaknął i tak się złożyło że piliśmy z jednego kubka. Widziałam mine Noah. Był zszokowany . nie tylko on ... mi niedobrze się robiło jak tylko myślałam o tym co wyrabiam ... po skończeniu shake’òw, wyszliśmy z MaCa i skierowaliśmy się do do domu. Oczywiście Harry musiał mnie odprowadzić ... -.-
-więc! Dzisiaj nawet nie było tak żle, prawda?- popatrzył się na mnie i chwycił moją dłoń.
-sio, nie tykać!- wyrwałam dłoń i wytarłam się w bluzke.
-nie rozumiem cię za bardzo- podniòsł brew.
-nikt mnie nie rozumie, nawet mòj pies- oznajmiłam – dobra, to mòj domek- w pewnym momencie zatrzymałam się i pomyślałam – szlag, teraz wiesz gdzie mieszkam-
-to przyjde cię kiedyś odwiedzić-
-nie!- machnełam rękami – bo wezwe gliny. Akurat mamy szczęście bo na Traugutta 8 jest policja więc ... mamy blisko. Aż tak  że możemy krzyknąć z okna do nich żeby przyjechali ... a raczej przyszli- kiwnełam głową.
-odpadnie ci ta głowa zaraz- zaczął ze mną kiwać
-lepiej, nie będe musiała cię oglądac ... nara- machnełam mu i weszłam do środka.
-do jutra! Dzięki za miłe popołudnie!- krzyknął do mnie
-dobra, dobra- weszłam do domu i zamknełam drzwi- eeehh- oparłam się o nie- co za dzień-
-o! Hej Vai! Gdzie byłaś?- zapytała się Dakota, wychodząc ze swojego pokoju.
- tu i òwdzie ... a teraz przepraszam ale musze umyć usta, ręce i swoją godność- szybko skierowałam się do łazienki.
-że co?- popatrzyła się na mnie niezrozumiale Dakota  a ja zaczełam myć zęby- co ty robisz?-
-zrozumiałam że łatwiej jest umyć zęby niż godność- wyplułam paste- ide się wyspowiadać-
-zaraz, zaraz ... co ty zrobiłaś?- popatrzyla się na mnie przestraszona
-nic czym można się pochwalić-
-dobrze ... – szybko poszła do kuchni, pewnie po jakieś tabletki uspokajające, ale z ciekawości  zerkneła przez okno- czemu Harry Styles stoi na podwòrku?-
-nie stoi- podeszłam do niej ze szczoteczką w buzi- po prostu ... a nie faktycznie stoi- szybko mu machnełam żeby sobie poszedł. On pomachał do mnie i zaczął sobie iść
-jest coś o czym nie wiem Vai?- zapytała się cwaniacko Dakota
- ... musze jutro sadzić roślinki z Alice- pokazałam jej karteczke.
-nic nowego ...coś jeszcze?-
-uurg no dobra- wyciągneła szczoteczke- całowałam się z Harrym-
-że co?- krzykneła
-no! I teraz już nie musze iśc do spowiedzi- wsadziłam szczoteczke do buzi i wròciłam do łazienki
-to lubisz go wkońcu czy nie?- zapytała się Dakota, idąc za mną
-nie lubie go, no coś ty!-
-no to czemu go całujesz?!- popatrzyła się na moją mine – ahaa ... Noah co nie?- założyla ręke na ręke.
-mhm – mruknełam
-ale co on ci takiego zrobił?! Nie wiadomo czy to o zdradzeniu jest prawdą!-
-ale ja to wiem! Słyszałam chyba dobrze nie? –
-no jeju ... ktoś się mògł wygłupiać-
-nie ... po tym jak skapnełam się że to Katie-
-Katie?- zapytała zdziwiona – niemożliwe!-
-możliwe ... spotkałam ją ostatnio i się wysypała że to byla ona ... –
-hej dziewczyny! Co nowego?- krzykneła Gwen, wchodząc do domu
-całowałam się z Harrym!- krzyknełam
-świetnie! Kolejna głupota zaliczona! Jaka będzie następna? Napad na ich dom?-
-pomyśle ...- pokiwałam głową. Był wieczòr. Oglądałam sobie telewizje w moim pokoju i zachwycałam się tym że tak pięknie pachne dzisiaj (wylałam wkońcu do wanny chyba z 6 ròżnych żelòw do ciała i balsamòw). Jednak moje sumienie było troche niespokojne. Nie trawiło za bardzo tego że tak wykorzystałam Harryego. A jak się okaże że może coś czuć do mnie a ja go tak bezczelnie zrobiłam w bambuko? Trzeba to jakoś ustabilizować ... następnego dnia  w szkole, siedziałam w ławce jak na szpilkach. po chwili Dakota wstała ze swojego miejsca, podeszła i kucneła koło mnie.
-coś ty taka spięta? Przecież nie mamy dziś żadnego sprawdzianu-
-ja spięta? Niee ... zdaje ci się- mruknełam i zaczełam bardziej trzepać nogą
-właśnie widze ... trzepiesz nogą tak jak Radgool ,kiedy się go drapie za uchem- powiedziała
-z tego co wiem to ty się boisz mojego psa- podniosłam brew
-tak ale widze jak czasami Gwen go głaszcze-w tym momencie do klasy wszedł Harry. Znaczy się udało mu się wejść kiedy już odgonił od siebie fanki. Miał, jak zwykle, ten jego przeklęty uśmieszek, kiedy siadał koło mnie.
-hej!- i dał mi całusa w policzek. Ja zrobiłam wielkie oczy i zaczełam się wycierać. Jest gorzej niż myślałam ...
-eeeh słuchaj ...- obròciłam się do niego. Napotkałam jego błękitne oczy ... urga, dlaczego takie ładne oczy muszą być u niego?- nie gap się na mnie- przymròżyłam oczy. On szybko odwròcił wzrok i uśmiechnął się.
-ty i ten twòj niekończący się dobry humor- mruknełam- słuchaj ... to co się stało wczoraj to ...było głupie ... no bo ... mòj były cały czas mnie prześladuje i chciałam go jakoś wkurzyć ... no i ... jakoś tak wyszło-
-aha- kiwnął głową, nadal patrząc się przed siebie- czyli zostałem wykorzystany?-
- no tak ... sory ... dobra możesz się na mnie patrzeć- machnełam ręką.
-wiesz, ciesze się że się przyznałaś ... i też że akurat mnie wybrałaś- uśmiechnął się.
-zaraz, nie jesteś zły?-
-nie- nadal się szczerzył
-jesteś chory- spoważniałam a potem wybuchłam śmiechem.
-dzień dobry- powiedział to wchodząc gość od fizyki
-proszę pana, moge iść do łazienki?- zapytałam się wstając.
-czy to przypadek że kiedy ja wchodze to ty chcesz  wyjść?-zapytał
-no nie ... po prostu chyba coś mi wyskoczyło na policzku- popatrzyłam się na Harryego- skocze tylko do łażni i szybko wròce-
-eeh no dobra ... no idz idz- wyganiał mnie. Skoro tak to ja biegiem wyszłam z klasy i pobiegłam do łazienki.
-ble ble fui yh!- zaczełam szorować policzek – yyh chyba jeszcze jakieś reszti zostałymi w buzi po wczoraj ble- kiedy już wyszorowałam sobie wszystko, oparłam się o umywalke i popatrzyłam się w lustro- hmm może ja za bardzo jade po Harrym? W sumie nic takiego mi nie zrobił ... może będe troszeczke dla niego milsza ... ale tak troszeczke- zaśmiałam się a potem znowu zrobiłam się smutna – eeeh Noah ... ty draniu- i z całej siły kopnełam w umywalke. Nie wiem czy miałam tyle siły czy umywalka była już lekko złamana ale ... no ... złamałam ją. Troche huku to narobiło. Szybko się rozglądnełam i wyparowałam z łazienki.
-o! Już jesteś?- zapytał psor.
-tak tak. Jakby co to pan mnie nigdzie nie puszczał- oznajmiłam i usiadłam
-ocho! Szykuje się katastrofa- mrukneła Victoria. spiorunowałam ją swoim spojrzeniem. Na szczęście nikt, do końca dnia, nie przyszedł do naszej klasy i nie oskarżył mnie o umywalkobòjstwo ... jednak następnego dnia już szukali sprawce. Dzięki ci Boże że nie ma monitoringu w kiblu. No jeszcze tego by brakowało ... po kilku dniach byłam na spacerze z Harrym po mieście ( oczywiście wyszłam sama ale on się przyplątał) i wtedy ...
Co sie stanie pòzniej? Dowiecie sie w nastepnym rozdziale!! :D