~~ Lalalalala lalalalala! LA! Coś wam słabo idzie :P widze że bez szantażyku się nie ominie xd Kolejne 4 komcie poproszz bo inaczej nie będzie TBC~!
~~ Jakie tattoo zrobiła sb Violette? Dowiecie sie w nastepnych rzdz :P
~~ Jakie tattoo zrobiła sb Violette? Dowiecie sie w nastepnych rzdz :P
Violette
watching you ...
-Skończone-
odparł po chwili jeden z pomagierów Federica po czym poczułam jak
wstał z krzesła. Ja zaś leżałam na stole, nie mogąc z bólu i
czekając aż on skończy mój tatuaż. Czemu niby tak mnie strasznie
boli skoro potrafie przetrzymać nawet większy ból? A czy ktoś
powiedział że igła będzie odkażona? No własnie.
-Wstawaj
Goldie- szarpnął mnie za włosy i pociągnął do góry- to dopiero
początek twojego końca- zaśmiał się gdy byłam tym razem
bezsilna. Niedośc że odebrali mi moc to skuli jeszcze ręce i nogi.
Do tego prawe ramie bolało jak cholera przez tatuaż.
-Jesteś
gorszy od swojego brata- warknełam po chwili.
-Dzięki,
pochlebiasz mi- uśmiechnął się- ale i tak mam zamiar cię zabić
więc na marne idą twoje starania- zatrzymał się po chwili po czym
odwrócił do mnie- wybierz: A, B lub C-
-Co?-
podniosłam brew.
-To
twoja ostatnia gierka w tym życiu, wybieraj!- warknął po czym
wywróciłam oczami.
-B-
mruknełam gdy on przyciągnął mnie do siebie.
-Czyli
jednak wybierasz śmierć- zaśmiał się wrednie.
-A
co się kryło pod tamtym?-
-Też
śmierć-
-To
po cholere kazałeś mi wybierać?- wzruszyłam rękami.
-Może
i śmierć ale pod inną postacią- puścil mi oczko po czym zaczął
schodzić z jednej z górek. Mi oczywiście nie wolno było schodzić
tylko sturlałam się z niej, gdyż ktoś z tyłu mnie popchnął.
-Sprawiedliwość będzie w piekle szumowiny!- krzyknełam, plując piaskiem i próbując
wstać jednak Federico wyprzedził moje chęci, gdyż chwycił mnie
za kajdanki i podniósł do góry. W porównaniu do jego brata, on ma
o wiele więcej siły.
-Tak
tak Goldie- kiwnął głową po czym wrzucił mnie do jednego z aut i
zatrzasnął drzwi, przypinając każde kłódką.
-Wow,
auto- odparłam, rozglądając się- i dokąd mnie zawieziecie?-
-Na
ostatnią stacje- zaśmiał się wrednie po czym poczułam jak auto
unosi się do góry. Przerażona popatrzyłam w dół, widząc jak
coraz bardziej oddalam się od ziemi. Wtem ujrzałam przed sobą
wielką betonową dziurę a w niej umieszczony był jakiś stary fiat.
W pierwszej chwili nie zajarzyłam o co chodzi ale gdy ujrzałam jak
ściany z obu stron zaczynają się do siebie przybliżać, gniotąc
przy okazji auto, zrozumiałam co stanie się z moim życie.
-No
cóż, będzie omlet- szepnełam gdy reszta nie mogła się doczekać
widowiska. Nagle zawisłam nad tą dziurą. Jeden z pomocników
czekał tylko na znak od swojego szefa. Zamknełam oczy wiedząc że
tym razem nie mam gdzie uciec. W moich myślach ujrzałam znów
scenke w której ginie Logan. Mimowolnie puściły mi się łzy.
Leciutko chwyciłam się mojego zasłoniętego bluzką tatuażu po
czym przejechałam po nim ręką, wzdychając głęboko.
-Kocham
cię Logan ... przepraszam- spuściłam głowe po czym próbowałam się uspokoić- Niechaj się dzieje wola nieba- szepnełam gdy
poczułam lekki wstrząs i usłyszałam krzyki. W Jednej chwili
pomyślałam że pewnie spuścili mnie już do dziury, ale gdy otworzyłam oczy, ujrzałam rozpłaszczoną twarz jednego z pomocników
na szybie. Podniosłam brew gdy on zjechał po szybie i spadł na
dół. Delikatnie poruszyłam się by zobaczyć co dzieje się za
oknem, gdy moim oczom ukazała się cała zgraja leżąca na ziemi-
Co jest grane- mruknełam gdy zauważyłam że kierownik dźwigu,
który mnie trzymał w powietrzu, też opuścił stanowisko przez co
leżał na podłodze. Na odpowiedz nie musiałam długo czekać.
Patrząc na mały lasek, który rósł kilkanaście metrów od nas,
ujżałam wybiegających z niego ludzi z karabinami. Nawet przez myśl
mi nie przeszło że mogliby mi pomóc ale jednak! Tylko wpadli na
teren wysypiska, zaczeli strzelać do zgraji Federica, przez co jego
pomocnicy padali jak muchy- Marco?- szepnełam zdezorientowana, gdy zauważyłam jak brunet czaił się do dźwigu. Nie był uzbrojony.
Może i należy lub należał do mafii ale nigdy nikogo nie zabił.
Po prostu nie potrafił. Sam kiedyś przyznał że wolałby sam
zginąć niż zastrzelić człowieka.
-Popaprańce!
Podano do stołu!- krzyczał Federico, strzelając do moich. Tak, to
była resztka mojej mafii włoskiej. W sumie w siedzibie wyglądało
że jest ich o wiele mniej, a jednak- A ty gdzie idziesz psie?!-
zaczął strzelać do Marca, widząc że próbuje dostać się do
dźwigu- Na stanowisko cymbale!- warknął gdy jego pomocnik szybko
doczłapał się do dźwigu po czym jednym ruchem spowodował że wylądowałam w dziurze.
-Ja
cię pitole- szepnełam cała obolała. No cóż, zamiast mnie ładnie
odstawić do tej pieprzonej dziury, spuścił mnie z kilku metrów-
im to wszystko jedno, bylebym zgineła- warknełam, widząc jakie
toczyło się na zewnątrz pobojowisko.
-Violette-usłyszałam
głos Marca, który kopnął gościa zasiadającego na dżwigu w
klejnoty po czym sam usiadł na jego miejscu- pomożemy ci!-
-Mam
taką nadzieje!- krzyknełam, gdy przeanalizowałam jego słowa- ...
my?- w tej samej chwili na miejsce przyjechała policja, która
włączyła się w walke razem z moimi, jednak Federico i tak nie
dawał za wygraną: uciekł z miejsca po czym podszedł do maszyny by
nacisnąc włączający guzik.
-Zgubił
pan tu coś?- dostęp do guzika zagrodził mu jakiś chłopak ...
chwila.
-Ty
miałeś nie żyć!- krzyknął, rozmachując się gdy ten schylił
się po czym chwycił jakąś rure i walnął go w głowe.
-Leć
do Vai! Zajme się nim!- krzyknął mu Marco, po czym skierował w
jego strone wielkie kleszcze z dźwigu. Chłopak zaś posłuchał go
po czym podbiegł szybko do auta w którym się znajdowałam,
próbując otworzyć drzwi.
-Tęskniłaś?-
spytał.
-Logan
...- szepnełam niedowierzanie- ale jak ...- nie ukończyłam zdania
gdy ten rozpiął kawałek koszuli po czym ujżałam kuloodporną
kamizelke. Nawet jeśli byłam w beznadziejnej sytuacji a moje życie
mogło dobiedz kresu, byłam teraz najszczęśliwszym człowiekiem na
ziemi.
-Nie!
Nie pozwole na to!- krzyczał Federico, gdy Marco podnosił go do
góry wielkimi szczypcami. Jednak ten na serio nie chciał odpuścić, a tak strasznie zależało mu na mojej śmierci, że w ostatniej
chwili przycisnął guzik.
-O
nie ...- szepnełam gdy zobaczyłam co się dzieje.
-Cholera!-
warknął Logan,nie mogąc otworzyć kłódki- nie ... nie pozwole ci
wygrać Federico!- krzyknął szukając czegoś ciężkiego. W tej
chwili jakoś odwidziało mi się umierać, nie chciałam tego. Z
całej siły waliłam rekami w szybe, jednak nic. W głowie zaczeło
mi szumieć. Wszystko nagle nabrało zwolnionego tempa. Każdy głos
który słyszałam, odbijał się jak w studni. Obraz powoli zaczynał
mi się zamazywać a postacie i rzeczy traciły swój naturalny
kształt. W jednej chwili usłyszałam jakby tłukące się szkło po
czym poczułam że ktoś chwycił mnie za ręce.
-Szybko Violette!- zdołałam usłyszeć,
nie wiedząc co się dzieje. Czułam że byłam ciągnięta. Poczułam
draśnięcie na brzuchu i plecach. Domyśliłam się że przejechałam
ciałem po rozwalonym szkle. Nagle upadłam. Czułam powiew wiatru
gdy przede mną usłyszałam głośny trzask.
-Już
dobrze Vai ... udało się ...- usłyszałam przerywający głos po
czym wielką plame nade mną. Nie wiem kiedy straciłam przytomność.