Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

niedziela, 15 kwietnia 2012

ROZDZIAł XVII „ TRZEBA SIE OGARNAC”

żeby było coś odmiennego :P na końcu znajdziecie małe pytanko ;D
Wszedłem do domu.przystałem przy drzwiach. Myślałem o nagłej zmianie Vai, przez ktòrą teraz strasznie boli mnie twarz. Ciesze się że oszczędziła mi zęby ... powoli zbliżałem się do pokoju gdzie byli chłopcy . było ich już słychać na korytarzu i czułem że coś się święci. Słyszałem, jak zwykle, Codyego, ktòry kłòcił się z Trentem. Ciekawe o co ...
-mam ich już dość! Albo znajdą sobie prace albo pòjdą do szkoły!- krzyczał Trent. I już wiadomo o kogo chodziło ...
-a kto by ich chciał do pracy! To dwa nieroby!- wtrącił się Tyler.
-a mi Mike zabrał wszystkie narzędzia- odparł oburzony Trent.
-a dla mnie oni są fajni- powiedział Cody.
-taa bo ci jeszcze nic nie ukradli! Ty byś każdego przygarnął, nawet szczura z pod mostu!- krzyknął Trent. Eeeh już 8 raz w tym tygodniu się o to kłucą. Dobijają mnie jeszcze bardziej ...
-chłopaki, spokòj- wtrąciłem się, wchodząc do pokoju.
-Noah!- krzyknął Cody- pomòż bo go udusze- powiedział przez zęby, wskazując na Trenta.
-ludzie, nie kłòćcie się o nich. Pòjdą do szkoły, jak tylko im znajde jakąś. I przestańcie wkońcu skakać sobie do gardeł!-
-ale oni cały czas zżerają nam wszystko z lodòwki!- zaprotestował Natrencio.
-mamy full kasy, dokupimy sobie przecież- wzruszyłem ramionami, wziąłem długopis i kartke, usiadłem na sofie i zacząłem pisać.
-pewnie! Bo nasza kasa jest nieskończona!- spojrzał na mnie Trent.
-w poròwnaniu do ich to na pewno- warknął Tyler
-jeśli do końca miesiąca nie napiszemy chwytliwego kawałka to jesteśmy straceni!- krzyknął Trent.
-może rąbniemy komuś piosenke?- zaproponował Tyler. Zmierzyliśmy go wzrokiem- no co?! TFN mogą a my nie?-
-Tyler ...- Cody poklepał go po ramieniu- idz sobie „poćwicz” na polu-
-chłopaki!- wszedł nasz menadzer – do roboty się brać a nie zarywać do byłych dziewczyn- popatrzył się na mnie- to się tyczy ciebie Noah- rzucił we mnie gazetą i wyszedł. Otworzyłem ją na pierwszej stronie.
PRZEPROSIN CiąG DALSZY


Zdj Noah ktòry trzyma się za policzek



Nalegania ciąg dalszy! Noah chce wròcić do Vai i to za wszelką cene! Nie chce odpuścić! Ale Vai też i policzkuje go ile wlezie. Zrobiła się teraz niebezpieczna ...


-super- rzuciłem gazetą i oparłem głowe o sofe- teraz wszyscy muszą wiedzieć że chce do niej wròcić i do tego jeszcze od niej obrywam-
-mhm- mruknął Cody przeglądając gazete – czyli że znowu coś cię boli- poszedł szybko do kuchni i przyniòsł mi worek lodu a ja szybko przystawiłem na bolące miejsce.
-znowu?!- jęknął Tyler, biorąc ode mnie kartke i czytając na głos to co napisałem-
och Violette,
tyle chciałbym ci powiedzieć lecz nie moge,
cały czas myśle o mnie i o tobie,
chciałbym o tym zapomnieć lecz nie moge ...
 zdaje mi się czy mieliśmy napisać piosenke o nas?-
-po co? Żeby mieć jeszcze większe ego?- zapytałem
-nie, żeby mieć kase na wyzywienie tych małp- odparł Trent
-dość! Wychodze stąd!- krzyknął wkurzony Cody i wyszedł z pokoju.
-wreszcie- powiedział Trent , wzruszając rękami i siadając koło mnie – więc? Jak tam ci poszło?- spytał mnie.
-tak jak widziałeś- wskazałem na gazete a potem odłożyłem lòd na stòł.
-czy mi się zdaje czy masz odbitą ręke na policzku?-popatrzył się na mnie dziwnie Trent.
-niee po prostu namalowałem ją sobie pedzlem- odparłem kiwając głową- no przecież mòwiłem że Violette mi przywaliła ...-
-baba cię leje? Tss ...- mruknął Tyler.
-przestaniesz wreszcie mruczeć pod nosem?- krzyknąłem na niego – ciebie za to baba ciągnie tu i uwdzie i wydaje naszą kase-
-nie moja wina że mam taki prosty pin do karty ...-
-i taki mały mòzg- szepnął Trent
-słyszałem!-
-taa? A co powiedziałem?-
-że mam ładny biust- zaczął się przeglądać w lusterku Tyler.
-nie słyszałeś- pokerface ze strony Trenta. Nagle wpadł Cody i gwałtownie zamknął drzwi, szybko je barykadując.
-już z powrotem?- zapytał zdziwiony Trent.
-Sierra! Sierra weszła do naszego domu! Nie wiem jakim cudem menadzer ją wspuścił!- zaczął się szybko rozglądać po całym pokoju.
-Cooody!- było słychać słodkie wołania Sierry gdzieś za drzwiami.
-o nie! Mnie tu nie ma chłopaki!- i szybko zaczął się rozglądać za jakimś przytulnym schowkiem. Wkońcu zdecydował się na klasyczne „chowanko pod łòżkiem”. Niecałe pòł sekundy pòżniej wparowała do pokoju Sierra.
-czeeeśc chłopaki! Widzieliście mojego Codyego?!- wykrzykneła radosna, rozglądając się dookoła.
-eahm- zająknał się Trent- Sierra! Co ty tu ciekawego robisz?-
-szukam mojego przyszłego męża- odparła.
-to ile razy chcesz się z nim żenić?!- powiedziałem zdziwiony – już raz to zrobiłaś- nagle zobaczyłem mine Codyego, ktòry kręcił głową bym przypadkiem nie  podał jej jakiegoś głupiego pomysłu.- eahm wyskoczył przez okno!-krzyknąłem w pewnej chwili.
-serio?? Codyyy!!- podbiegła do okna i ... wyskoczyła z niego O__o
-Noah! Zwariowałeś?! Prześladuje mnie ale to nie powòd żebyś ją zabijał!- szybko Cody podbiegł do okna.
-spanikowałem- wyksztusiłem z siebie.
-nic mi nie jest!- wykrzykneła.
-uff wylądowała w koszu na śmieci- odetchnął z ulgą Cody. Nagle usłyszeliśmy jakieś pipczenie ... to śmieciarka!
-ups ... a teraz wyląduje w śmieciarce ... a potem na wysypisku ...- powiedział Trent, patrząc na akcje.
-jak miło mi to słyszeć- powiedział ironicznie Cody. Wtedy tak jakby odpłynął od nas. Westchnął kilka razy i zaczął coś wyciągać z kieszeni. Wyciągnął portfel. Otworzył go i zaczął się czemuś przyglądać.
-a ty co? Lusterko masz w portfelu?- zapytał ciekawski Tyler.
-Tyler ...- pokiwał głową- czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego on jest z nami w zespole?- zapytał się wskazując na niego.
-bo Violette tak zarządziła a to co ona mòwi jest nieodwracalne. Tak przynajmniej twierdzi Noah- powiedział Tyler.
-przemyśle tą sprawe- popatrzyłem się na niego wrogo.
-hej zaraz! Znam tę bużke!- Tyler wyrwał portfel Codyemu – to Nicole!-
-pewnie że ona tłumoku! Do innej bym nie wzdychał!- krzyknął Cody.
-spotykasz się z nią?- zapytał głupio Tyler.
-czy jakbym się z nią spotykał to wzdychałbym tak do portfela?!- zaczął się coraz bardziej wydzierać Cody. Musiałem wkroczyć bo wtedy nietylko Sierra by zaliczyła lot przez okno i zwiedzanie wysypiska ...
-spokòj, eeeh ... Cody nie widział Nicole od kiedy wyjechaliśmy w trase-
-dla mnie to Chris wszystko ustalił ... żebyśmy stracili swoje dziewczyny- powiedział Cody. W tej chwili zauważyłem że Trent ma jakąś dziwną mine ... tak jakby coś wiedział ...
-no! Noah znalazł swoją zgube, ktòra zostawiła mu niezły prezent na policzku, to teraz kolej na ciebie!- poklepał go po ramieniu Tyler. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi wejściowych. My jesteśmy dobrze wyposazeni bo możemy otwierać brame nawet z tego pokoju. Szybko Tyler podszedł do domofonu.
-tak?- spytał.
-pizza!- odparł gościu.
-ludzie! Pizza przyszła!- szybko Trent, Cody i Tyler wyparowali z pokoju.
-eahm ... a może byście otworzyli brame?- krzyknąłem do nich.
-racja! –wròcił się Tyler, przycisnął przycisk i wypadł z pokoju. A niech jedzą ... nie jestem głodny ...
- Noah?- powoli wròcił się Cody – nie idziesz jeść z nami?-
-nie ...- kiwnąłem głową – nie jestem głodny-
-cierpisz?- podszedł do mnie i usiadł na sofie, klepiąc mnie po ramieniu.
-tak ... tym razem wewnętrznie i zewnętrznie ...- pomasowałem się po policzku- nie rozumiem jej: kiedy przyszedłem do szkoły i namòwiłem dyra żeby dał jej jeszcze jedną szanse, prawie byśmy się pocałowali ... myślałem że już mi wybaczyła ... no ale dzisiaj znowu jest wkurzona. Nie rozumiem!- wzruszyłem ramionami.
-słyszałem że mają nowego kolezke w klasie-
-taa ... Harryego Stylesa ... Violette niecierpi One Direction-
-może to ją wkurzyło.- powiedział
-no nie wiem ... coś jest nie tak-
-niee! Wara mi od pizzy!- usłyszeliśmy Trenta.
-dajcie nam kawałek!- lamentował Zeke
-nie ma nieroby! Albo praca\szkoła, albo fora ze dwora!- krzyknął Trent.
-hehe- pokręcił głową Cody- a niech się troche pomęczą z nimi- nagle usłyszeliśmy jakieś głosy
- to Violette- oznajmiłem i szybko podbiegłem do okna. Za nim ujrzałem Violette z Dakotą i Harrym co jedli lody.
-niby jego nie cierpi?- zapytał się zdziwiony Cody.
-ona na lody poszłaby nawet z Treworem- powiedziałem – ale patrz uważnie- zaczeliśmy się przyglądać akcji. Violette zabrała loda Harryemu, kiedy był zagadany z Dakotą. Postukała go po ramiuniu, on się odwròcił i ... już miał na twarzy loda.
-okropna- zaczął się śmiać Cody.
-tak ... to właśnie Violette- pokiwałem głową. Pomyślałem że przywitam się z nimi. Otworzylem okno.- hej! Violette!- wychyliłem się z niego. Ona rozglądneła się, a kiedy zauważyła mnie, szybko zaczeła się wydzierać.
-czego!!??- krzykneła- no i co ty tu robisz?-
-mieszkam!- odpowiedziałem.
-to idz mieszkać w innej dzielnicy! A raczej w innym świecie bo ja nie chce cię już oglądać!-
-no weeż! Violette! Brakuje mi ciebie!- wykrzyknąłem.
-ja ci dam brakuje!- z rozmachem wziela lòd Harrego i rzuciła we mnie. Ja się schyliłem a lòd wpadł do pokoju.
-Violette!- krzyknął Harry.
-a gdzieżby swoim rzuciła- pokiwałem głową i od wszelkiego złego zamknąłem okno.
-no  i co taki smutny? Mamy darmowego loda!- pròbował mnie pocieszyć Cody.
-dzięki za takiego loda z podłogi ... i jeszcze oblizanego przez Harryego.
-jesteś pewien że nic innego jej nie zrobiłeś?- zapytał, podnosząc loda.
-tak! No chyba bym pamiętał ... i zostaw tego loda!-  krzyknąłem obrzydzony, kiedy Cody zaczął go lizać - ... nie znam cię-
-czego chcesz? Dobry! Chociaż troche kłakòw się uzbierało ale da się przemilczeć- zbliżał się wieczòr ... leżałem w moim łòżku i patrzylem w sufit, rozmyślając co jeszcze mam wymyśleć żeby Violette wkońcu mi przebaczyła. Nagle, gdy byłem już bardzo zamyślony, usłyszałem jakieś stuki w okno. Wstałe i szybko podbiegłem do niego. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem tam znajomą twarz. Szybko je otworzyłem.
-Dakota?- spytałem zdziwiony
-uff wreszcie znalazłam twòj pokòj- uśmiechneła się – za duży masz ten dom-
-wejdz bo jeszcze spadniesz, a wtedy to w ogòle już Violette mnie do końca znienawidzi- otworzyłem jej szerzej okno.
-właśnie po to do ciebie przyszłam- powiedziała i powoli weszła do pokoju – Violette zaczyna odbijać-
-zdążylem zauważyć-
-czy ty coś jeszcze jej zrobiłeś?-
-no nie odzywałem się do niej, wiem! Ale ... ale nie moge nic powiedzieć!- wzruszyłem ramionami i usiadłem załamany na kanapie.
-wiem że badzo ci zależy na niej ale jak chcesz ją odzyskać to musisz się wygadać-
-nie moge!- zakryłem dłońmy twarz- wtedy będzie jeszcze gorzej ... to skomplikowane-
-widze- poklepała mnie po ramieniu- jestem pewna że prędzej czy pòżniej się dogadacie. Oo- szybko wyciągneła telefon- to Violette-
-co jej teraz powiesz? Przecież nie możesz jej powiedzieć że jesteś u mnie bo cię zje-
-spokojnie, ja właśnie wracam od Mike’a. – ja podniosłem brew- nie waszego! Tego moje! Gościa o 4 twarzach- zaśmiała się i odebrała- hej Violette!-
-gdzie ty jesteś?! Jest już prawie 9!- było słychać Vai .
-wracam od Mike. Za chwile będe-
-a gdzie jesteś? Jest za cicho jak na podwòrko-
-eahm- zakryła komòrke- podejrzliwa jak zawsze- przekręciła oczami- jestem w ...- nie zdążyla skończyć zdania, kiedy do pokoju wpadł Tyler.
-Noah! Imprezka na dole!- wydarł się przygłup na całe gardło. My szybko się zerwaliśmy i zaczeliśmy go uciszać.
-Noah?! Imprezka?! Dakota! Jesteś u EnCiTy prawda?- krzykneła Vai.
-nie ...- zająkała się Dakota.
-to Violette? Hej Violetteee!!- wydarł się do komòrki Tyler. Szybko zatkałem mu usta ale chyba za pòżno ...
-co ty ulicha u nich robisz?! Wracaj mi tu natychmiast! Mòwiłam ci że już nie wròce do tego zdradliwego przygłupa!- wydarła się Vai – albo cię widze za 5 minut albo ide po ciebie!-
-dobrze, dobrze. Już wracam. Pa- wyłączyła telefon. Oby dwoje popatrzyliśmy się wrogo na Tylera.
-no co?!- powiedział zagubiony Tyler.
-Sarajewo- odpowiedziałem.
-a gdzie to jest- zapytał się.
-w Mołdawii- zaśmiałem się
-w czym?- zapytał. Facepalm z naszej strony. Wiem że Sarajewo nie jest w Mołdawii ale miałem nadzieje że się połapie ... ale jednak nie myślałem że człowiek może być taki tępy ... Dakota pożegnała się z nami i wyszła przez okno. Proponowałem drzwi ale powiedziała mi że siostry Goldie wchodzą i wychodzą tak. Skoro tak chce to ja jej nie bronie ... aleś dał Tyler ... teraz i Dakota będzie miała piekło przeze mnie ... o co jej właściwie chodzi??!!
Pytanko: który z rozdziałów z TD(R)H najbardziej się wam podobał do tej pory?! odpowiedzi w komciach :D