Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 18 września 2012

ROZDZIAŁ XXXVIII „NIEWINNY ŻARCIK ^^”

tak dziewczyny, dedykuje wam ten rozdział :) i tak Angel i Pati, wam go dedykuje ;) wiem że ostatnio się nie układa zbytnio, ale chce żeby znów wróciło wszystko do normy :) i mam nadzieje że poprawie wam tym humorek ^^ PZDR :*
PS: Ang, dzięki za najdłuższy komentarz jaki mógł istnieć w historii ;Dapropo historii ... chyba jutro zgłosze np xD

Logan watching you …

-a więc milejdi, mówisz iż pogoda jest fascynująca- zacząłem rozmowe.
-musze ci przyznać racje mój mądry towarzyszu iż masz absolutną racje co do zacnej pogody- odpowiedziała mi pasemkowa, patrząc w niebo. Siedzieliśmy sobie na hamaku i opieraliśmy się o siebie plecami, prowadząc zacne rozmowy. I nie, Vai nic nie piła, a że pogoda nam sprzyjała to przyjemnie się rozmawiało.
- a jak tam z twoim towarzyszem życiowym?- zapytałem po chwili.
-aa zacnie zacnie ^^ wczoraj ku wieczorowi przyszedł ów towarzysz do mnie i zaszczycił mnie swoją obecnością- odparła.
-gratulował ci zacnie zdobytych prawa jazdy?-
-to oczywista oczywistość że oczywiście- kiwneła głową ze śmiechem- Logan zaprzestań tak mówić albowiem czuje się jak w Średniowieczu- zaczeła się śmiać.
-jak życzysz o pani- rozłożyłem ręce ze śmiechem.
-Logan ...- odwróciła się powoli do mnie- jesteś dobrym aktorem?- zapytała, przyglądając się mi z cwaniacką miną.
-eee … no plus minus- zacząłem myśleć- a co?-
-no bo wczoraj James uparł się że, skoro jest moim bestem, to będzie moim opiekunem, a ja powiedziałam że mu się nie uda, on tak a ja nie, on tak a ja nie ...-
-i tak ze sto razy … do rzeczy młoda- zatrzymałem ją bo widziałem że za bardzo się rozpędziła xD
-no i … chce mu zrobić na złośc- kiwneła głową cwaniacko- bądz moim chłopakiem-
- żee … co?- zapytałem zdziwiony.
-udajmy że jesteśmy razem. Chce zobaczyć mine Jamesa. Wczuj się ile wlezie- tłumaczyła mi Vai podnosząc się z hamaku.
-okeeey … może być fajnie- oznajmiłem po chwili namysłu- a co jest dozwolone?-
-hmmm … w sumie wszystkie chwyty dozwolone- odparła po krótkiej chwili.
-na pewno?- podniosłem brew.
-eee … Logan! Tylko bez takich!- tupnełam nogą ze śmiechem.
-mówiłaś że wszystko to wszystko!- broniłem się podnosząc ręce.
-eeeh ...- pokiwała głową- dobra ...ty wejdz do środka a ja podlece później. A no i trzeba tak grać żeby nikt nie zauważył tego że gramy ok?- zapytała mnie.
-jasne skarbie- kiwnąłem głową z uśmiechem.
-ooo ^^- odmieniła mi uśmiechem po czym zaczeła się śmiać.
-będzie problem z twoim nieopanowanym śmiechem-poklepałem ją po ramieniu a ona popchneła mnie do środka-spokojnie, już ide nooo ...- mruknąłem i udałem się do salonu. Zobaczyłem jak James był w kuchni i coś tam pichcił, chyba sałatke. Popatrzyłem na Vai i pokazałem jej żeby przyszła jak dam jej znać. Ona kiwneła głową i zaczeła się wachlować bo nie mogła powstrzymać śmiechu xD w pewnej chwili James skończył robić swoje, wziął sałatke do ręki i odwrócił się w moją strone.
-oo siema Logan- odparł zaskoczony, widząc mnie- co tam?-
-eehm … no właśnie super- uśmiechnąłem się do niego i dałem Vai znać, żeby zaczynała akcje.
-mhmm? A czemusz to tak super co ?- zapytał zaciekawiony.
-boo ...- zacząłem zdanie ale w tej chwili wbiegła Vai.
-Logan!!- krzykneła.
-.. to- wskazałem na nią uśmiechnięty a po chwili trzymałem ją już w obięciach. James podniósł brew ze zdziwienia ale nie wiedział że to dopiero początek … xD
-kochanie tęskniłam <3- wtuliła się we mnie bardziej Vai i, na szczęście, nie zaczeła się śmiać.
-kochaniee??!!- wybauszył oczy James i tym razem to ja musialem powstrzymywać śmiech.
-no co nie wiesz?- przejeła pałeczke pasemkowa- jesteśmy razem- chwyciła moją ręke i wtuliła się we mnie. Mina Jamesa niedoopisania. Popatrzyliśmy na siebie i ledwo Vai śmiechem niewybuchła.
-ale … ale … ale ...- zaczął się jąkać James.
-co jest ludzie?- zapytał Kendall, podchodząc do Jamesa ze szklankami w ręku.
- jesteśmy razem- oznajmiła Vai i nagle rozległ się huk tłuczonych szklanek. Tak, Kendall upuścił szklanki z wrażenia xD
- co za ludzie- mrukneła Vai po czym odwróciła mnie do siebie i pocałowała w policzek, ale wyglądało tak jakby mnie całowała w usta.
-aaaaaaaaaa!- krzykneli chłopcy i złapali się za głowe- co wy robicie??!!-
-no czego wy chcecie?- zapytałem, odwracając się do nich i poczułem jak Vai chowa głowe, wtulając się we mnie bo znowu dostała atak śmiechu xD
-czego??!!! czegoo??!!- krzyknął do mnie James, nadal trzymając się za głowe- ona ma chłopaka!! jak … kiedy … dlaczego … ale ...- nie umiał się wysłowić. Było źle bo za chwile i ja parschnąłbym śmiechem, nie tylko dlatego że James wyglądał jakby ducha zobaczył, ale też dlatego że Kend stał nieruchomo i gapił się na nas jak na kosmitów xD.
-no skarbie!- chwyciłem Vai po czym przeżuciłem ją przez ramie- był hardkore w windzie i w bagażniku, to niech będzie klasycznie w pokoju ^^- zaśmiałem się i zacząłem iść w strone schodów.
-Logan! Co ty! Wariaciee- zaczeła krzyczeć Vai, śmiejąc się i wymachując nogami. Ja szybko udałem się do góry, a na schodach minąłem się z Carlosem, który popatrzył na nas jak na wariatów, po czym popatrzył na reszte.
-a tym co?- zapytał wskazując na nas.
-nie pytaj!!- usłyszałem krzyk Jamesa po czym specjalnie trzasnąłem drzwiami od mojego pokoju i zamknąłem je na kluczm puszczając Vai. Oby dwoje oparliśmy się o drzwi i zaczeliśmy lać ze śmiechu.
-phahahahahaha jesteśmy mistrzami!- powiedziała i przybiła ze mną żółwika. Po chwili usłyszeliśmy walenie do drzwi i głos grzywacza i blondyna.
-ludzie stop! Nie róbcie głupstw!- krzykneli oby dwoje a Vai wpadł pomysł do głowy.
-teraz to się zacznie zabawa- zaczela ruszać brwiami i zaczeła przesuwać łóżko w przód i w tył.
-Vajsencjo co ty robisz?!- zapytałem z uśmiechem.
-zobaczysz xD- zaczeła się śmiać po czym rzuciła się na łóżko i zaczeła się na nim przewracać jak opętana xD- aaa!! Logan!! zostaw moją bluzkee!!- krzyczała na całą wille. Oznajmiam iż stałem obok i przyglądałem się jej i próbowałem tam nie paść ze śmiechu. Za to walenie w drzwi stało się mocniejsze ;)
-Logan zostaw ją! Puść ją!! nie róbcie tam nic bo będzie na mnie!!! - wydzierał się James. Nie wiedziałem z czego mam lać: czy z Jamesa czy z Vai, która turlała się po moim łóżku jakby ją szczury obłaziły xD po chwili rypła na ziemie a ja szybko podbiegłam do niej.
-nic ci nie jest?- szepnąłem do niej ze śmiechem. Zobaczyłem jak zakrywa twarz ze śmiechu, nadal leżąc na podłodze. Po chwili usiadła i zaczeła się wachlować. Była cała czerwona xD
-nie pal już tyle wiader maryśki – zaśmiałem się i pogłaskalem ją po głowie a ona wytarła sobie łzy śmiechu. Po chwili nastała cisza … Vai usiadła na łóżku i machneła mi żebym coś zrobił.
-Vai! Logan! Żyjecie?!- krzyknął Kend- co wy tam robicie że tak cicho jest?!- Vai popatrzyła na mnie.
-mrrr Vai jesteś taka słodziuka- powiedziałem przesuwając łóżko do ściany, robiąc przy tym huk. Zobaczyłem że Vai wzieła poduszke i przystawiła ją sobie do twarzy żeby nie buchnąć śmiechem.
-niee!! Henderson! Nie wolno! Zostaw ją w tej chwili!- krzyczał James tak się do nas dobijając że myślałem że wywarzy drzwi. Zacząłem się znowu śmiać i położyłem się na brzuchu, chowając głowe pod poduszką. Po prostu mieliśmy taki ubaw że głowa mała xD
-Henderson!- krzykneła Vai i trzepneła mnie w tyłek- z formy wypadłeś!- zaczeła się śmiać i położyła się na mnie, na plecach.
-ałaa- jęknąłem ze śmiechem.
-Vaaai! Logaan!! otwierać! W tej chwili!! nie wolno wam!!- krzykneli przerażeni James i Kendall.
-ty oni na serio się nabrali- szepneła do mnie po czym cicho się zaczeła śmiać.
-no xD- mruknąłem i zacząłem się śmiać, ledwo oddychając pod tą poduszką. Nie dziwie im się skoro Vai leżała na mnie. A wcale nie była taka leciutka … wyciągnąłem ręke spod poduszki i dotknąłem ją lekko w bok. Boże jak się zerwałą, pisneła i … jeb na podłoge. Zacząłęm się jeszcze bardziej śmiać a pukanie do drzwi, po tym krzyku, robiło się coraz głośniejsze.
-Logan zostaw ją! Nie wolno ci jej dotykać!- krzyczał nadal James- no szkurcze, czemu te drzwi się nie chcą rozwalić!-
-o co chodzi ludzie?- usłyszałem Carlosa.
-oni się tam gwałcą! Na serio!- słyszałem w głosie Jamesa panike.
-jakie ciućmoki- szepneła Vai, podnosząc się z podłogi.
-żyjesz?- zapytałem, podnosząc głowe i patrząc na nią.
-nie- szepneła i zaczeła się śmiać- jesteśmy okropni- kiwneła głową i znowu otarła łze.
-wiem- kiwnąłem głową i pociągnąłem ją na łóżko- no to gilgotanie ^^- uśmiechnąłem się cwaniacko i zacząłem ją łaskotać.
-Logan … stój … nie!! zostaaaaaawww!! aaaaaaa!!- zaczeła krzyczeć ze śmiechem.
-o nie … zaczeło się D: Logaan!! puśc ją bo marny twój los!!!- wrzasnął James.
-przykro mi James ale nie!!- krzyknąłem do niego po czym przestałem ją łaskotać.
-zimne masz ręce!- krzykneła Vai i zrzuciła mnie z łóżka.
-to mi je zagrzej ^^- odparłem jej a ta znowu zaczeła padać ze śmiechu xD
-nie grzej, nie grzej!!- walił z całej siły James w drzwi.
-ja za chwile z nimi padne- szepneła Vai resztkami sił.
-jutro będziemy płakać- oznajmiłem jej, podnosząc się powoli. Vai zrobiła to samo po czym podeszła do szafy.
-Logan stój!- krzykneła, otworzyła szafe i gwałtownie ją zamkneła. Ja stałem nieruchomo i patrzyłem na rozbawioną dziewczyne.
-Logan!- krzykneli wszyscy trzej a ja podniosłem ręce ze śmiechem.
-czee czee czee widziałam coś ciekawego w twojej szafie- szepneła i otworzyła szafe.
-a co jest niby ciekawego w mojej szafie? Moje bokserki?- zapytałem ze śmiechem i usłyszałem jak rypła w niej.
-wiesz … nawet bokserki mogą być fascynujące- odparła mi z elegancją ale po chwili znowu zaczeła się śmiać xD po jakimś czasie zaczeła się tam tłuc.
-no i kolejny punkt, hardcore w szafie- usłyszałem głos Kendalla po czym rozległo się rytmiczne walenie w szafe.
-Vai … co ty wyczyniasz?-szepnąłem z uśmiechem i podszedłem do szafy. Vai waliła głową w szafe xD- okeeey, dobrze się czujesz?-
-taak … po prostu głupote chce z mojej głowy wytrzepać xD- zaśmiała się po czym zaczeła walić rękami w szafe- Loogaaan!! puśc! Zostaw no … ooo kurnaaaa!!!- wydarła się po czym aż sobie usiadła w szafie ze śmiechu. Zrobiłem facepalma i też zacząłem się śmiać. Co my robimy?! Wkurzamy Jamesa, który pewnie nerwowo już tam nie wytrzymuje xD
-tyyy … skąd masz bitą śmietane w spreju?- zapytała mnie Vai, biorąc śmietane do ręki i potrząsając nią.
-ee … ostatnio chyba jadłem truskawki i nie chciało mi się znosić śmietany na dół- oznajmiłem- jeszcze jest dobra-
-jeee ^^- uśmiechneła się i zaczeła ją sobie pryskać do buzi. - om om om eej dobree ;D- wyszła z szafy i siadła na łóżku.
-dobra … James tak się nic nie da zrobić. Trza ich jakoś obejśc- powiedział Kend do Jamesa i po chwili walenie ucichło i było słychać tylko jak schodzą ze schodów.
- chyba sobie poszli- szepnąłem, nadsłuchując.
- oni za wszelką cene będą chcieli wiedzieć o co cho, więc na pewno inaczej będą chcieli się do nas dostać- szepneła Vai, nadal jedząc- … daj mi twoją koszule-
-eee … było coś w tej śmietanie?- popatrzyłem na nią dziwnie. Ona spryskała mi twarz śmietaną i ściągneła mi koszule z krawatem.
-eej lubie ten krawat ^^- uśmiechneła się i ubrała go.
-no jasne, a ja mam tak siedzieć?- protestowałem, zakładając ręke na ręke i jedząc śmietane, którą miałem na twarzy.
-będziesz mi mógł później zniszczyć fryzurke, dobrze? - popatrzyła na mnie po czym ściągneła swoją bluzke O__o
-eee Vai co ty robisz?- zapytałem, próbując cały czas patrzeć na jej twarz xD … tylko na twarz …
-no co, przebieram się :P- wywaliła na mnie język i zaczeła ubierać koszule- hmmm … nie lubie koszul ale twoją przetrawie- zaśmiała się i zapieła kilka guzików.
-będę ją musiał później odkazić- mruknąłem ze śmiechem.
-dzięki ci boże że nie wszystko słysze … no! Zniszcz mi włosy teraz-
-ale na serio serio?- podniosłem brew i usiadłem bliżej niej.
– … byle nie grzywke- popatrzyła na mnie z miną szczeniaczka.
- pójdzie na pierwszy ogień- uśmiechnąłem się do niej i po chwili przez włosy Vai przeszedł huragan Katrina xD
-Logaaaan!! mówiłam, tylko nie grzywke!- warkneła i zmierzyła mnie wzrokiem.
-oooj skarbie- szepnąłem do niej i zacząłem mruczeć. Widziałem że się zaczeła leciutko kiwać ale po chwili się ockneła.
-ty! Za bardzo mi się tu wczuwasz bo ja zaczynam odlatywać!- otrzepała się i wstała z łóżka, po tym podryptała do okna- ocho, weszli na twój balkon- oznajmiła po chwili ze śmiechem i wróciła do mnie- aaaaa!!- krzykneła, kiedy popatrzyła w lustro- coś ty ze mną zrobił!- złapała się za tą szope i zmierzyła mnie wzrokiem.
-... sama chciałaś- wzruszyłem rękami i zacząłem się śmiać.
-palant- wywaliła na mnie język i spryskała mi twarz śmietaną – masz!- zaśmiała się i miała iśc przed siebie, kiedy pociągnąłem ją do siebie, tak że usiadła mi na kolanach i … zacząłem wycierać bitą śmietane z mojej twarzy w jej włosy xD- Loooooooooogaaaan!!! wariacie!! moje włosy!!-
-nie maa :P- zacząłem ją do tego znowu gilgotać.
- co wy robicie??!!!- wybauszył oczy James, stojąc na moim balkonie i patrząc na nas. Chyba ta śmietana go przestraszyła bo aż spadł z balkonu … do basenu! Było słychac tylko „plusk”! . Oby dwoje wybiegliśmy na balkon i skierowaliśmy wzrok na Jamesa, który wynurzył się z wody i popatrzył na nas- Logan! Violette! Co … wam odbija?!- krzyknął do nas, widząc jak Vai zrzera śmietane ze swoich włosów xD.
- James, mamy cieeeee!!!!- krzykneliśmy do niego a Vai wyciągneła zza siebie śmietane w tubce.
-zaraz … bo …. nie kumam ...- popatrzył na nas dziwnie.
-nie jesteśmy razem! To było dla jaj!- krzykneła pasemkowa ze śmiechem.
-Vai chciała cię wkurzyć!- dodałem.
-morda nooo!!- popchneła mnie lekko.
-ah tak? Boże … na serio mnie nabraliście … wyy ...- w tej chwili złapał głęboki wdech i zanurzył się w wodzie.
-mamy przekichane- mrukneliśmy razem i popatrzyliśmy na siebie.
-to wy udawaliście??!!- krzykneli Kend i Carlos, którzy stali na balkonie, troche dalej od nas.
-eeee ...- jękneliśmy i szybko weszliśmy do mojego pokoju, zamykając drzwi od balkonu. Od razu pojawili się chłopcy przy szybie, z takimi minami że strach się bać D:
- i co teraz?- zapytała mnie Vai, zlizując sobie śmietane z buzi.
- no cóż … mamy żarcie- pokazałem na śmietane- łazienke też … posiedzimy tu sobie aż się uspokoją-
- zgadzam się całkowicie- kiwneła głową po czym spuściłą żaluzje ...