Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 10 kwietnia 2012

ROZDZIAł XVI „NOWY SZCZENIAK W KLASIE”

i oto niespodziankaaa!! :D haha ale tylko dla fanek ... nie powiem czego :P bo nie chce zniszczyć niespodzianki!! :P  miłego czytaniaa ;D
Eeeh ... nienawidze ich, nienawidze ludzi, nienawidze cały świat i wszechświat! I też wszechwszechświat itp ... w każdym bądz razie nie nawidze każdego kogo napotkam ... jestem okropnie zła i zdruzgotana. Mam chęć przywalić pierwszemu lepszemu człowiekowi ale nie chciałabym żeby Dakocie się dostało. wkońcu zrobiła się z niej dobra przyjaciòłka,w ktòrej nadal nie rozumiem jednego: jak może nie jeść mięsa ?! O_o ja ledwie w piątek wytrzymuje bez mięsa a co dopiero jeśli miałabym go nie jeść przez całe życie !! w każdym razie lol ...
-dzień dobry- powiedziała pani, wchodząc do klasy i trzepiąc włosami kilka razy.
-dzień do – nie zdążyliśmy nawet ją przywitać kiedy ...
-lekcja, temat: funkcje -rozwiązywanie zadań- powiedziała pani, podkreślając każde ą i ę. My, stojąc jeszcze, popatrzyliśmy się po sobie. nie wiedzieliśmy co zrobić.
-eahm ... dzień dobry?- powiedział niepewnie Eich.
-dzień dobry Hugh. Ja już podyktowałam temat więc prosz go zapisać- potwierdziła kiwając głową. Oto i pani Santi z majzy. Kobieta jest niezastąpiona. Jak widzicie nie traci ani minuty lekcji. Do tego jeszcze twarz jej jest podobna do orła xD cieniutkie usta podkreśla wyrazista czerwona szminka. Białe włosy, wytapirowane. Spòdniczka i obcasiki. Taka jest właśnie nasza pani. A! I jeszcze niezdolnośc do ukończenia zdania ... co zaraz zademonstruje.
-prosze pani! Ale za szybko pani dyktuje!- nienadążała Nӧelle.
-ale jest już lekcja i ... jest lekcja ... więc prosz- odpowiedziała jej . do tego nie mòwiła „prosze” tylko „proszz”. Tak po orlemu :P no i zaczeło się tłumaczenie. Ona w jednej sekundzie zapisywała całą tablice ... jak ona to robiła? Wystarczyło dać tryb „stand bay” i po 5 sekundach budziłeś się zdumiony, wpatrując się w tablice, na ktòrej były jakieś bazgroły i krzyczałeś „co to jest za pieroństwo i kiedy to zdążyła nabazgrać!!??” taka właśnie była moja reakcja po kilku sekundach nieuwagi.
-co to jest??!!- ocknełam się.
-matma- powiedziała Dakota, przepisując wszystko do zeszytu.
-nie czaje- zakryłam oczy
-eeh matematyka to zbiòr liczb i od niedawna też liter-
-figur, trygonometrii, czworogometrii, pięciogonometrii, kresek, kropek, zjawisk paranormalnych- zaczełam recytować.
-no ... coś w tym stylu- udawała że się ze mną zgadza.
-proszę pani! Nie nadążam!- wykrzyknął Berry.
-no to prosze przepisać od kolegi no bo ... inni już przepisali- oczywiście xD- a poza tym jeśli ty nie nadążasz to nie znaczy że ... inni też ... więc ... prosz ... 2xy ...-
-wysłòw się babo!- wzruszylam ramionami i klapnełam na ławke. Nie spałam dzisiaj całą noc ... nie mogłam zasnąć ...
-śpij, śpij. Odpiszesz ode mnie-
-niee raczej zeskanujesz mi to- otworzyłam oko. W tem ujrzałam jak Victoria puszcza całuski do Eithana i vice versa. Od razu zachciało mi się pawiować ...
-proszę pani! Wiem że pani lekcja jest baardzo ciekawa i wiele daje do myślenia, ale czy mogłabym wyjśc do łazienki bo zdeczko mi się zrobiło niedobrze-
- no nie wiem ... ale ... skoro tak ... to ...- wsłuchiwałam się by z tych niepotrzebnych słòw wyłapać odpowiedz- idz, skoro musisz-
-dziękuje bardzo- już miałam iśc w strone drzwi, kiedy ... przez nie wszedł pan Ściana.
-dzień dobry. Violette, nigdzie nie pòjdziesz. Siadaj- powiedział do mnie
-pff- obròciłam oczami i usiadłam.
-moge zabrać chwilke?- zapytał się psor.
-no prosz ale jesteśmy w trakcie bardzo ważnej lekcji , no bo przygotowują się do sprawdzianu- odparła
-my zawsze jesteśmy w trakcie „bardzo ważnej” lekcji ... no i powtarzam: jaki sprawdzian?!-
-chciałbym wam przedstawić nowego kolege. Przyjechał właśnie tu bo wie że to spokojne miasto, gdzie nie ma nadętych fanòw- powiedział psor.
-a kto to, Justin Bieber?- zapytał się Paul.
-nie. Chodz do nas!- zawołał chłopaka. Kiedy on wszedł wszyscy oniemieli. Emma i Naomi zaczeły piszczeć.
-ocho! Nie wiedziałem że tutaj tez masz fanòw. Ale przedstaw się-
-cześc jestem Harry Styles- pomachał nam chłopak z kręconymi włosami.
-One Direction?!- popatrzyłam na niego, otwierając usta.
-lubisz?- zapytała się mnie Dakota. Ja popatrzylam się na nią dziwnie i wstałam.
-proszę pana!- podniosłam ręke – moge się przepisać do innej klasy?-
-no i się zaczyna- pokiwał głową psor – ale przynajmniej wiem gdzie cię posadzić Harry. Dakota! Usiądz koło Camerona-
-co?- krzykneła przerażona Dakota- eahm ale ja jestem grzeczna- zaczeła się wymigiwać.
-i dlatego daje cię do Camerona- Dakota zrobiła smutną mine i przeniosła się do Cama, zostawiając mnie samą.
-hej Dakota! Witaj w mojej norze! Mam nadzieje że będzie się nam dobrze sąsiadorzyło- odparł. Dakota pokiwała głową niezrozumiale.
-Harry, ty siądz koło Violette-
-co?!- zerwałam się.
-ooo jakie masz szczęście!- powiedziała mi Naomi – siedzieć koło takiego ciacha to naprawde wielka fortuna!-
-popieram- odwròciła się do mnie Alice. Ja miałam nadal wielkie oczy. Harry rozsiadł się koło mnie i przywitał.
-hej sąsiadeczko- uśmiechnął się do mnie. Ja popatrzyłam się na niego i znowu się zerwałam.
-proszę pana! Bo zmienie szkołe!- powiedziałam
-chwała i cześć ci Panie jeśli ją zmienisz- powiedział psor a ja wykrzywiłam się do niego i usiadłam – a poza tym kilka uwag Harry-
-ale nie możecie tego kiedy indziej zrobić? Przecież cała lekcja nam zleci!- marudziła Santi
-wiem ale musze go ostrzec, chyba że chce pani mieć do czynienia z kolejną wybitą szybą. No! Harry! Siedząc koło Violette pamiętaj o kilku rzeczach: nie śturchaj jej, nie mòw do niej kiedy jest zła, nie przynoś ciężkich rzeczy w piòrniku, raczej noś tylko długopis i ołòwek a raczej ... w ogòle nie noś piòrnika, będe ci wszystko pożyczał- ja pokiwałam głową, opierając się o ręke – no! To tyle! Uważaj na nią- ostrzegł go- miłej lekcji!-
-tak tak ... raczej końca lekcji- pomarudzila pani. Usiadła na krześle i zaczeła coś zapisywać – còż ... nazywasz się Harry Styles, tak?-
-tak prze pani- potwierdził.
-lekcje odpisz sobie od koleżanki a ja będe tłumaczyć dalej ... więc prosz- zaczeła coś pisać na tablicy. Jednak nikt nie patrzył się na nią tylko na nadentego przygłupa ktòry siedział koło mnie.
-to ... moge przepisać od ciebie?- zapytał się grzecznie. Ja odwròciłam się do niego.
-nic nie mam napisane bo miałam zamiar iść spać- i trzasnełam się na biurku.
-a jak pani cię zobaczy?-
-chłopczyku!- podniosłam się – nie lubie cię. Nie lubie One Direction. Dlaczego? Bo wyrośliście jak grzyby po deszczu. Znikąd! A poza tym pani mnie nigdy nie przyłapała na spaniu bo zawsze jest zapatrzona w tablice- i znowu się położyłam.
-rozumiem- pokiwał głową – a czemu mnie nie lubisz?- zapytał się. Ja otworzyłam oko i popatrzyłam się na szczerzącego się nowego.
-bo jako jedyny jesteś do zniesienia-
-Violette, jak nie chcesz być tutaj to możesz wyjśc ... ja cię tu nie trzymam ... no bo ... niektòrzy tu są by się czegoś nauczyć więc ... prosz ...-
-serio, moge wyjśc?- powiedziałam z poważnym tonem.
-Vai- pokiwał głową Harry.
-no super, teraz znasz moje imie ...- zakryłam twarz zrozpaczona – jeszcze ci tylko brakuje ulicy, adresu, numer konta i możesz robić włam na mòj dom, razem z twoją bandą-
- hehe chciałabyś- pokiwał głową i znowu się wyszczerzył. No twarz miał sympatyczną ale nadal to nic nie zmieniało. Przemęczyłam jakoś tą godzine i, kiedy zadzwonił dzwonek, poszłam do łazienki. Przystanełam przy oknie. Zaczełam rozmyślać. W pewnej chwili zauważyłam że ktoś stoi pod oknem. Wychyliłam się bardziej by zobaczyć kto to. Poczułam jakby ktoś mnie ciągnął z powrotem do środka.
-Violette! Zgłupiałaś?!- to była Dakota, ktòra pewnie pomyślała że z tych nerwòw chce się rzucić
-weeż! Nie rzuce się przecież! Tylko że ... ktoś był pod oknem-
-hej Violette- wtedy ten ktosiek wyłonił się przed oknem – czemu wczoraj nie dałaś znać?-
-Noah?- zapytałam się. Już miałam mu zamknąć okno, tak żeby jego twarz roztrzaskała się na oknie ale miałabym wtedy na sumieniu morderstwo, więc wolałam obejśc się bez walki- słuchaj mnie ty zdrajco! Wszystko wiem! Jak mogłeś?! Serio? Ona? Jesteś ... jesteś ...!!- nagle Dakota przytrzymała okno, żebym przypadkiem nie zrobiła czegoś głupiego- jestes podły!- no ale musiałam go trzasnąć w twarz. Szybko wybiegłam z łazienki.
-och Noah Noah- Dakota pokręciła głową.
-co się znowu stało?!- pomasował się Noah – wczoraj myślałem że jej już przeszło! Przecież ... no ... co się stało?!-
-dopòki sam nie przemyślisz swoich czynòw, nikt ci nic nie podpowie- po tych słowach wyszła z łazienki. On, jak zwykle, udawał że o niczym nie wie. Tss faceci ... zdradzają a potem nie wiedzą o co chodzi ...
-Violette!- wyszedł z klasy Harry, odganiając się od Emmy i Naomi.
-o Boże- szybko zmienila kierunek.
-czekaj- dogonił mnie – wiem że mnie nie lubisz, bo jestem do zniesienia, ale chciałbym żebyś mnie jakoś polubiła-
-po co?- zapytałam się
-no bo, skoro jesteśmy teraz kolegami z ławki, to pasuje się zaprzyjażnić nie?-
-nie?- odparłam mu.
-nie martw się- Dakota poklepała go po plecach- ma kiepski tydzień- po tym super dniu, szłam razem z Dakotą do domu.
-normalnie nie wierze ... cały świat się na mnie uwziął! Jak nie Noah to Harry! To jest ... chore!- złapałam się za głowe.
-dlaczego ich tak nie lubisz?-
-no bo, nie zacytuje tego samego zdania bo mòwiłam to już Harryemu, wyskoczyli jak diabeł ze święconej wody. Znikąd. Niedawno usłyszałam ich piosenke w radiu, nie wiedząc nawet kim oni są, a teraz przebili wszystkich i są na pierwszych miejscach! To niemożliwe!-
-tak? A jakie boysbandy tolerujesz?-
-Big Time Rush. Oni to są fajni- pokiwałam głową- super by było przejechać się z nimi limuzyną
-taa chyba w snach- zaśmiała się
-w nich też- zaczełam zacierać ręce –zobaczysz kobitko, zobaczysz-
-hej!- podbiegł do nas ... eeh ta mordoklejka jest gorsza od Noah -.-
-o hej Harry!- odparła podekscytowana Dakota
-nie wiem czym się tak ekscytujesz ... to tylko Harry- odparłam zimno.
-eeh może troche ostudzić atmosfere co? Zapraszam was na lody- zaproponował
- dobra ... ale tylko dlatego że lubie lody ... nie ciebie- wskazałam na niego.
-ale jak go można nie lubieć? No spòjrz jaką ma kochaną twarz!- powiedziała Dakota
-odbiło ci?- popatrzyłam się na nią dziwnie – chociaż ... no dobra, jesteś ładny, ale tylko dlatego że cię trawie-
-ciekawe jak traktuje tych ktòrych nie trawi- szepnął Harry.
-wiesz, Victorii podbiła oko- potwierdzila Dakota.
-a nawet dwa!- krzyknełam
-prawie- oznajmiła Dakota. A idzmy wreszcie na te lody bo chce o nim zapomnieć jak najszybciej ... uwzieli się na mnie wszyscy Święci i teraz ładnie mi dogryzają. Macie ubaw co nie??!!! Ja wam dam! Przetrzymam to! Nawet jakbym musiała wypodbijać wszystkim oczy! Zobaczymy kto pierwszy wymięknie ...