nooo siema ;D dobra kolejny daje szybko xD a sama mam do nadrobienia troche rzdz xD mam nadzieje że mi się uda xDD aa no i jakby ktoś nie wiedział to jest 3 CZ tego świątecznego horroru xD miałam to napisać 2 rzdz temu ale zapominam ciągle xD dobra zapraszam ;D bo kolejny chyba nie będzie szybko xD jeszcze nie napisałam więc ... XD aa no i na końcu jest niespodzianka ... ale macie ją ogląńąć na końcu!!! :P
Violette
watching you …
ból …
znów bół … ostre ukłucie … od czasu do czasu ciemność przed
oczami … nie miałam już sił … padłam na ziemie i czekałam na
śmierć … pewną śmierć … bomba stała przyczepiona do drzewa
… długo im nie zajmie zajście do tego domu … będzie po mnie …
rozerwie mnie na strzępy … fajny koniec … a chciałam … aa już
nieważne … nagle jednak spostrzegłam jakieś 4 dziwne plamki na
wzniesieniu przede mną … zaczeły się do mnie zbliżać coraz
bardziej … wysyliłam wzrok by ujżeć co to jest …
-wilki
...- szepnełam do siebie widząc zbliżające się gady. Pewnie moja
mafia ukradła je od mafii rosyjskiej bo oni mają wilki tropicieli.
Teraz to już na serio po mnie … nawet nie mam siły wstać a co
dopiero walczyć. Podniosłam się gwałtownie i próbowałam
odczepić smycz od drzewa ale nie potrafiłam … kaganiec mi w tym
przeszkadzał … bestie przybliżały się coraz bardziej … aż
piana zaczeła im lecieć z ust. Zaczeły warczeć na mnie wlepiając
we mnie te ich wielkie, potworne ślepia. Oparłam się o drzewo
bezsilna a łza popłyneła mi po pyszczku. Za kilka chwil banda
wilków rosyjskich mnie rozszarpie … oj będzie bolało … jednak
coś nagle drgneło we mnie … nie moge się tak szybko poddać!
Podniosłam łeb i warknełam na nie a one zaczeły szczekać. Tak
jakby moje warknięcie dało im sygnał do ataku … po czym rzuciły
się na mnie … jeśli byłby to jeden wilk to jeszcze bym sobie
poradziła … ale 4?! skojarzyło mi się z BTR … próbowałam
myśleć o nich i nie myśleć o bólu zadawanym mi przez wilki które
kąsały moje ciało. Próbowałam je oślepić ale za dużo ich było
… poza tym nie czułam łap … nie umiałam ich podnieść …
wiedziałam że to już koniec … obraz stawał się coraz
ciemniejszy a warki wilków coraz cichsze … i nagle bum! …
poczułam mocną fale i w jednej chwili zdmuchneło całe stado,
które znalazło się znów na wzgórzu. Powoli próbowałam
ustawić ostrość w oczach gdy na wzniesieniu ujrzałam znowu jakąś
plamke … tym razem szarą … usłyszałam ryk i wtedy cała zgraja
wilków z piskiem uciekła. Nie wiedziałam co to, po co tu przyszedł
i co chce mi zrobić … powoli ta szara kropka zaczeła się do mnie
przybliżać lecz nagle przyspieszyła i znalazła się przede mną …
to był wilk .. .ale taki jakiś troche inny … taka mieszanka
szarego i białego … spojrzałam w jego oczy … od razu
dostrzegłam że nie chce mi zrobić nic złego … takie żółte
oczy … chwila … żółte oczy u wilka? Westchnełam głęboko po
czym syknełam … ten kaganiec mnie zaczął cholernie wkurzać.
Wilk to chyba zauważył bo po chwili zaczął mi go odpinać pyskiem
po czym chwycił zębami za niego i ściągnał mi go … poczułam
ulge … jednak … coś mi tu nie gra … to nie był normalny wilk
… z zamyślenia wyrwało mnie dziwne pyknięcie … odwróciłam
się do bomby i zauważyłam że została włączona! Miałam 20
sekund …- bomba ...-szepnełam na co wilk wybauszył oczy i szybko
podbiegł do drzewa, próbując zębami uwolnić smycz. Przerażona
patrzyłam to na bombe to na wilka i liczyłam sekundy do swojej
śmierci … patrzyłam kto pierwszy … nie chciałam żeby to był
koniec … w ostatniej chwili wilk pociągnął mocniej za smycz tak
że się urwała po czym chwycił jej koniec w pysk i popatrzył na
mnie … ten wzrok … no przecież ...- … Logan ...- wyszeptałam
ale szybko musiałam wiać kiedy bomba wskazywała już 5 sekund
szybko pociągnął mnie za jakąś skałe po czym zakrył mnie
łapami i wtedy … nastąpiło wielkie bum! Kawałki drzew znalazły
się w powietrzu po czym zobaczyliśmy chmare dymu … po kilku
chwilach było już po wybuchu. Powoli otwarłam oko i uwolniłam się
delikatnie od uścisku „Wilka” po czym spojrzałam na niego a on
na mnie- … Logan?- zapytałam cwaniacko ale on nic nie
odpowiedział- Logan … wiem że to ty- delikatnie dotknełam
łebkiem jego pysku ale on nadal nic- Logaaan- jęknełam ale ten
jaki poważny był taki został- kurde! … ide przeczytać twój
pamiętnik!- krzyknełam wstając.
-nie!-
wykrzyknął ee wilk a ja podnioslam brew- znaczy … wrrr ...-
-Logan …
matko! Jesteś … wilkiem!- zaczełam się przyglądać a on
wywrócił oczami- kiedy zamierzałeś mi to powiedzieć- odparłam
siadając.
-a ty
kiedy zamierzałaś mi powiedzieć że jesteś wmieszana w jakąś
mafie włoską przez bycie lampartem?- odparł chodzą wkoło mnie.
-nie chodz
tak, wiesz że ja nie moge bo jestem poobijana!- warknełam patrząc
mu w oczy.
-wiem …
widze … - usiadł koło mnie.
- …
spotkanie zwierzyny?- uśmiechnełam się.
-Vai …
omało nie zginełaś a tobie chce się żartować?-popatrzył na
mnie dziwnie.
-to taki
odruch po tak męczącym dniu … a przy okazji … pysku nie czuje …
mam go jeszcze?-spytałam ruszając nosem.
-masz
masz- uśmiechnął się.
-dobra …
opowiedziałam ci swoją historie, teraz powiedz swoją, chętnie
posłucham- usadowiłam się wygodnie na ziemi.
-eeh …
co tu opowiadać … urodziłem się w pełni księżyca … gdy
miałem 9 lat po raz pierwszy ujawniła się moja moc … kilka lat
później wygasła no i … dzisiaj znowu powróciła- westchnął.
-a ta fala
czy co to było?-
-wykupiłem
u Harolda. Mocna fala dźwiękowa, działa cały dzień. Musiałem
cię jakoś ratować- uśmiechnął się do mnie.
-co ja bym
bez ciebie zrobiła- wtuliłam się w niego a on położył łebek na
moim łebku- … co by wyszło gdyby skrzyżowało się wilka i
lamparda?-
-koto-pies-
zaśmiał się po czym westchnął- fajnie że mamy pełnie-
-kurde
przez nią cały dzień się źle czułam- mruknełam.
-i ja też.
Myślałem że mi głowa odpadnie!- odparł po czym usłyszeliśmy
syreny. W mig Logan się zerwał po czym rozglądnął się- …
przyjechały gliny-
-powiedz
że ich zapuszkują i dadzą mi spokój ...- szepnełam.
-miejmy
nadzieje … a ciebie trzeba szybko do Harolda zanieść. Jesteś
cała wydrapana- oznajmił podchodząc do mnie- nie wiem … wdrap
się na mój grzbiet to może mi się jakoś uda dotrzeć-
-powiedz
co by ludzie powiedzieli jakby nas zobaczyli ...-
-w sumie
racja … musimy przeczekać aż znów będziemy mogli się
przemienić … ale … wytrzymasz tyle?- szepnął przeglądając
moje rany.
-może …
- mruknełam cicho. Dzisiaj już chyba nic więcej mnie nie zdziwi …
Logan jest wilkiem! No ale … nie mieściło się to w mojej głowie
… te jego cudne oczy stały się żółte i w ogóle tak słodko
wyglądał jako wilk … zaczynam myśleć jak jakaś świruska …
to przez te emocje.
-...
myślałaś że mi uciekniesz … znowu?- usłyszałam za mną głos
i popatrzyłam na przerażonego Logana który wpatrywał się w to
coś za mną.
-Ri …
Riccardo?- przełknełam śline a Log leciutko przytaknął. Powoli
odwróciłam się do niego … stał z 3 metry ode mnie, trzymając
spluwe w ręku i celując w moją strone ...pewnie uciekł policji
...- i ty myślałaś że się nie połapie że wcale cię nie
wysadziłem? -warknął i przybliżył się gwałtownie do mnie bijąc
mnie spluwą w pysk. Logan głośno zawarczał ale Riccardo zaczął
mierzyć w jego strone- jeszcze raz tak zrobisz a pożegnasz się z
życiem psino!-
-nigdy
...- szepnełam po czym wskoczyłam na tego łotra …
Logan
watching you …
w jednym
momencie nasza lampardzica wskoczyła na łotra a on oddał strzały
… na szczęście w ziemie i w powietrze … w jednej chwili upuścił
spluwe po czym upadł na podłoge.
-zostaw
mnie w spokoju wreszcie!- krzykneła Vai siadając na nim.
-nigdy!
Obiecałem sobie że cię zniszcze i to zrobie!- po czym wziął
jakiś ostry kołek, zwalił Vai i próbował ją okiełznąć.
-nie uda
ci się to!- próbowała się wyrwać gdy on dżgnął ją w łapie.
Warkneła przerażliwie a Riccardo uniósł ostry patyk.
-wbije ci
go w serce tak że wreszcie będe miał cię z głowy!- krzyknął.
Niee!! nie moge na to pozwolić!! nie w tym życiu! Chwyciłem
pyskiem za spluwe po czym … padł strzał … Riccardo został w
tej samej pozycji … Vai patrzyła na niego przerażona a ja stałem
jak wryty … upadł mu kołek … po czym sam upadł … zabiłem go
…
-za …
zabiłem go ...- szepnąłem upuszczając spluwe. Vai powoli wstała
i obwąchała go.
-żyje-
mrukneła po czym doczałapała się do mnie- słysze policje, musimy
się schować bo jeszcze nas do zoo wpakują- odparła po czym
schowała się w krzakach ze mną. Policja przyszła … szybko
zwineli Riccarda po czym porozglądali się jeszcze i poszli …
odetchneliśmy z ulgą …- nienawidze Halloween- mrukneła Vai
kladąc się na trawie.
-musimy
dojśc gdzieś bliżej … chodz dojdziemy do rzeki- zacząłem ją
delikatnie trącać łebkiem.
-ale …
łapa ...- jękneła a w jej oczach pojawiły się łzy rozpaczy i
cierpienia.
-nie mam
nic na rany ...- szepnąłem smutny i zły na siębie że nic nie
wziąłem. Delikatnie ją podniosłem i usadowiłem na mój grzbiet.
Przynajmniej tak moge jej pomóc …
-Logan …
dzięki ...-szepneła.
-nie
dziękuj … to mój obowiązek chronić cię … obiecałem to pani
Goldie- odparłem a ona prychneła ze śmiechem.
-mojej
mamie się nic nie obiecuje … bo i tak się nie dotrzymuje słowa-
-ja
dotrzymam- kiwnąłem pewnie głową po czym zacząłem iść przed
siebie. Było mi troche ciężko ale … co ja mówie, nie moge
marudzić! Musimy wyjść z tego lasu i jakimś cudem udać się do
Harolda! Po kilku minutach doszliśmy do jeziora … delikatnie
położyłem Vai na ziemie i zacząłem oglądać teren.
-gdzie
jesteśmy?- wyszeptała Vai podnosząc główke.
-nie
przemęczaj się … zajme się wszystkim- delikatnie przejechałem
pyszczkiem po jej łebku po czym popatrzyłem przed siebie … wschód
słońca … -już jest rano ...- szepnąłem po czym … nie wiem …
Kendall
watching you …
obudziłem
się nagle, gdyż usłyszałem głośne wycie wiatru. Szybko
przetarłem oczy i zobaczyłem że jestem w salonie. Drzwi
zabarykadowane były deskami tak żeby jakoś przez chwile zastąpić
rozwalone drzwi … popatrzyłem na zegarek … 5:45 … a jeszcze
nikogo nie ma … powoli rozejrzałem się po ciemnym salonie gdy
poczułem coś lub kogoś wtulonego w siebie. Szybko spostrzegłem że
to mój mały aniolek śpi. Uśmiechnąłem się delikatnie po czym
pogłaskałem ją po główce. Ona tylko wtuliła się we mnie
jeszcze bardziej.
- …
śpisz?- szepnąłem nadal ją głaszcząc.
- nie …
a ty?- usłyszałem cichy śmiech.
-dajmy na
to że tak- uśmiechnąłem się a ona powoli podniosła głowe.
-reszty
jeszcze nie ma? - rozejrzała się po chwili.
-nie …
jeszcze nie wrócili … - przeciągnąłem się.
-jest
wcześnie … nie wiem spać jeszcze czy dać sobie spokój?-
popatrzyła na mnie.
-jaa chyba
wybieram to drugie- uśmiechnąłem się cwaniacko po czym delikatnie
ją pocałowałem.
-hmmm
chyba też się dam skusić- musneła moje usta po czym jednak
pocałowała mnie namiętnie. Delikatnie ją objąłem tak że
usiadła mi na kolanach po czym świat przestał dla nas istnieć …
liczyliśmy się tylko my …
James
watching you …
-no co to
jest Pati!- krzyknąłem kiedy dziewczyna trzymała nas nadal w
niepewności.
-jakiś
wilk jej przyjdzie na ratunek!- krzykneła brunetka otwierając oczy.
-wilki są
słoodkie ^^- odparł chomik Carlos.
-tiaa
słodkie jak ty ^^- pogłaskała go po mordce Pati.
-już
robie antidotum Carlos, nie martw się!- usłyszeliśmy Harolda.
-ale on
jest słodkii ^^ nie chce żeby się zmieniał- szepneła brunetka.
-to będzie
taki do końca życia … będziesz miała chłopaka chomika!-
-uuuu i
nie będzie bara bara bara ...- zacząłem nucić a brunetka zrobiła
duże oczy.
-to kiedy
będzie gotowe antidotum?-
-jak
szybko zmieniła zdanie- zaśmiałem się.
-boże
Logan!- złapała się za głowe Pat.
-gdzie?!-
zaczeliśmy się z Sylwią rozglądać.
-no tam!!
to on uratuje Vai!-
-Logan
mistrzuu! Woohoo!- krzyknąłem.
- …
wiedziałeś że on jest wilkiem?- popatrzyła na mnie Pat.
-cooo?!
-krzykneliśmy zdziwieni z Sylwią.
-to
zaczyna być gorsze od Narnii- odparła czerwona.
-bombaa!!
uciekajciee!! iiii … udalo się- kiwneła głową Pat- brawooo!!-
zaczeła klaskać.
-czuje się
jak na meczu- szepnałem.
-jee!
Brawa dla nich!- zaczął mówić tym swoim chomiczym głosem Carlos
a ja prawie nie udusiłem się ze śmiechu xD
-James!
Powaga! Moja kuzynka właśnie unikneła śmierci!- klepneła mnie w
ramie czerwona.
-no wiem …
kochaniee ...- szepnąłem i przytuliłem ją- Logan jej pomoże,
będzie dobrze-
-uuu
pełnia … taa … da się coś z tym zrobić Harold?!- krzykneła
Pat.
-z pełnią?
Niee … ale jeśli chodzi o moce to mam wywar żeby ich odczarować!-
krzyknął Harold.
-za tobą
Logan!!- pisneła znowu brunetka.
- … łąp
piłke! Na rogala Adamiakowa!- krzyknałem i nie mogłęm powstrzymać
śmiechu xD.
-James
debilu!- walneła mnie znowu Sylwia i podeszła do Pat- co z Vai?-
-nieżle
wydrapana, Riccardo do niej celuje aaale spoczko oczko. Logan go
załatwi- puściła jej oko Pati.
-czy nikt
nie bierze na poważnie tego że ona jest w niebespieczeństwie i
może zginąć?!- popatrzyła po nas czerwona.
-słoneczko
ja wiem jak to się skończy ...- klepneła ją po ramieniu Pat-
chodzcie, teraz my wkraczamy. Potrzebne nam będą jakieś taczki
albo cuś-
-zostawcie
mi Carlosa, odczaruje go- odparł Harold biorą chomika- macie napój
niewidzialności żeby nikt was nie widział z lampartem i wilkiem.
Powodzenia-
-dzięki-
kiwnąłem głową po czym podszedłem do Sylwii- pomóc ci z
taczką?-
-idz stąd-
warkneła po czym wzieła jedną i zaczeła ją pchać … noo
ładnie, teraz jest na mnie zła … i ma racje … nieżle … mam
nadzieje że to koniec „komedii” na dziś xD
jako Vai dałam aktorke Erin Sanders. taa wiem że nie jest nawet podobna itp ale ... mam swoje ale dlatego ją wybrałam xDD no i kocham ta piosenke i zawsze jak ją słysze to myśle właśnie o tym rzdz xD yhyhyhy x33 ale wiecie jak się musiałam oszukać gifów o lampartach? bo nie było xDD haha dobra mam nadzieje że się jakoś podobał xD PZDR ;D