Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

poniedziałek, 14 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 62 CZ 3 "HAPPY HALLOWEEN"

 nooo siema ;D dobra kolejny daje szybko xD a sama mam do nadrobienia troche rzdz xD mam nadzieje że mi się uda xDD aa no i jakby ktoś nie wiedział to jest 3 CZ tego świątecznego horroru xD miałam to napisać 2 rzdz temu ale zapominam ciągle xD dobra zapraszam ;D bo kolejny chyba nie będzie szybko xD jeszcze nie napisałam więc ... XD aa no i na końcu jest niespodzianka ... ale macie ją ogląńąć na końcu!!! :P

Violette watching you …
ból … znów bół … ostre ukłucie … od czasu do czasu ciemność przed oczami … nie miałam już sił … padłam na ziemie i czekałam na śmierć … pewną śmierć … bomba stała przyczepiona do drzewa … długo im nie zajmie zajście do tego domu … będzie po mnie … rozerwie mnie na strzępy … fajny koniec … a chciałam … aa już nieważne … nagle jednak spostrzegłam jakieś 4 dziwne plamki na wzniesieniu przede mną … zaczeły się do mnie zbliżać coraz bardziej … wysyliłam wzrok by ujżeć co to jest …
-wilki ...- szepnełam do siebie widząc zbliżające się gady. Pewnie moja mafia ukradła je od mafii rosyjskiej bo oni mają wilki tropicieli. Teraz to już na serio po mnie … nawet nie mam siły wstać a co dopiero walczyć. Podniosłam się gwałtownie i próbowałam odczepić smycz od drzewa ale nie potrafiłam … kaganiec mi w tym przeszkadzał … bestie przybliżały się coraz bardziej … aż piana zaczeła im lecieć z ust. Zaczeły warczeć na mnie wlepiając we mnie te ich wielkie, potworne ślepia. Oparłam się o drzewo bezsilna a łza popłyneła mi po pyszczku. Za kilka chwil banda wilków rosyjskich mnie rozszarpie … oj będzie bolało … jednak coś nagle drgneło we mnie … nie moge się tak szybko poddać! Podniosłam łeb i warknełam na nie a one zaczeły szczekać. Tak jakby moje warknięcie dało im sygnał do ataku … po czym rzuciły się na mnie … jeśli byłby to jeden wilk to jeszcze bym sobie poradziła … ale 4?! skojarzyło mi się z BTR … próbowałam myśleć o nich i nie myśleć o bólu zadawanym mi przez wilki które kąsały moje ciało. Próbowałam je oślepić ale za dużo ich było … poza tym nie czułam łap … nie umiałam ich podnieść … wiedziałam że to już koniec … obraz stawał się coraz ciemniejszy a warki wilków coraz cichsze … i nagle bum! … poczułam mocną fale i w jednej chwili zdmuchneło całe stado, które znalazło się znów na wzgórzu. Powoli próbowałam ustawić ostrość w oczach gdy na wzniesieniu ujrzałam znowu jakąś plamke … tym razem szarą … usłyszałam ryk i wtedy cała zgraja wilków z piskiem uciekła. Nie wiedziałam co to, po co tu przyszedł i co chce mi zrobić … powoli ta szara kropka zaczeła się do mnie przybliżać lecz nagle przyspieszyła i znalazła się przede mną … to był wilk .. .ale taki jakiś troche inny … taka mieszanka szarego i białego … spojrzałam w jego oczy … od razu dostrzegłam że nie chce mi zrobić nic złego … takie żółte oczy … chwila … żółte oczy u wilka? Westchnełam głęboko po czym syknełam … ten kaganiec mnie zaczął cholernie wkurzać. Wilk to chyba zauważył bo po chwili zaczął mi go odpinać pyskiem po czym chwycił zębami za niego i ściągnał mi go … poczułam ulge … jednak … coś mi tu nie gra … to nie był normalny wilk … z zamyślenia wyrwało mnie dziwne pyknięcie … odwróciłam się do bomby i zauważyłam że została włączona! Miałam 20 sekund …- bomba ...-szepnełam na co wilk wybauszył oczy i szybko podbiegł do drzewa, próbując zębami uwolnić smycz. Przerażona patrzyłam to na bombe to na wilka i liczyłam sekundy do swojej śmierci … patrzyłam kto pierwszy … nie chciałam żeby to był koniec … w ostatniej chwili wilk pociągnął mocniej za smycz tak że się urwała po czym chwycił jej koniec w pysk i popatrzył na mnie … ten wzrok … no przecież ...- … Logan ...- wyszeptałam ale szybko musiałam wiać kiedy bomba wskazywała już 5 sekund szybko pociągnął mnie za jakąś skałe po czym zakrył mnie łapami i wtedy … nastąpiło wielkie bum! Kawałki drzew znalazły się w powietrzu po czym zobaczyliśmy chmare dymu … po kilku chwilach było już po wybuchu. Powoli otwarłam oko i uwolniłam się delikatnie od uścisku „Wilka” po czym spojrzałam na niego a on na mnie- … Logan?- zapytałam cwaniacko ale on nic nie odpowiedział- Logan … wiem że to ty- delikatnie dotknełam łebkiem jego pysku ale on nadal nic- Logaaan- jęknełam ale ten jaki poważny był taki został- kurde! … ide przeczytać twój pamiętnik!- krzyknełam wstając.
-nie!- wykrzyknął ee wilk a ja podnioslam brew- znaczy … wrrr ...-
-Logan … matko! Jesteś … wilkiem!- zaczełam się przyglądać a on wywrócił oczami- kiedy zamierzałeś mi to powiedzieć- odparłam siadając.
-a ty kiedy zamierzałaś mi powiedzieć że jesteś wmieszana w jakąś mafie włoską przez bycie lampartem?- odparł chodzą wkoło mnie.
-nie chodz tak, wiesz że ja nie moge bo jestem poobijana!- warknełam patrząc mu w oczy.
-wiem … widze … - usiadł koło mnie.
- … spotkanie zwierzyny?- uśmiechnełam się.
-Vai … omało nie zginełaś a tobie chce się żartować?-popatrzył na mnie dziwnie.
-to taki odruch po tak męczącym dniu … a przy okazji … pysku nie czuje … mam go jeszcze?-spytałam ruszając nosem.
-masz masz- uśmiechnął się.
-dobra … opowiedziałam ci swoją historie, teraz powiedz swoją, chętnie posłucham- usadowiłam się wygodnie na ziemi.
-eeh … co tu opowiadać … urodziłem się w pełni księżyca … gdy miałem 9 lat po raz pierwszy ujawniła się moja moc … kilka lat później wygasła no i … dzisiaj znowu powróciła- westchnął.
-a ta fala czy co to było?-
-wykupiłem u Harolda. Mocna fala dźwiękowa, działa cały dzień. Musiałem cię jakoś ratować- uśmiechnął się do mnie.
-co ja bym bez ciebie zrobiła- wtuliłam się w niego a on położył łebek na moim łebku- … co by wyszło gdyby skrzyżowało się wilka i lamparda?-
-koto-pies- zaśmiał się po czym westchnął- fajnie że mamy pełnie-
-kurde przez nią cały dzień się źle czułam- mruknełam.
-i ja też. Myślałem że mi głowa odpadnie!- odparł po czym usłyszeliśmy syreny. W mig Logan się zerwał po czym rozglądnął się- … przyjechały gliny-
-powiedz że ich zapuszkują i dadzą mi spokój ...- szepnełam.
-miejmy nadzieje … a ciebie trzeba szybko do Harolda zanieść. Jesteś cała wydrapana- oznajmił podchodząc do mnie- nie wiem … wdrap się na mój grzbiet to może mi się jakoś uda dotrzeć-
-powiedz co by ludzie powiedzieli jakby nas zobaczyli ...-
-w sumie racja … musimy przeczekać aż znów będziemy mogli się przemienić … ale … wytrzymasz tyle?- szepnął przeglądając moje rany.
-może … - mruknełam cicho. Dzisiaj już chyba nic więcej mnie nie zdziwi … Logan jest wilkiem! No ale … nie mieściło się to w mojej głowie … te jego cudne oczy stały się żółte i w ogóle tak słodko wyglądał jako wilk … zaczynam myśleć jak jakaś świruska … to przez te emocje.
-... myślałaś że mi uciekniesz … znowu?- usłyszałam za mną głos i popatrzyłam na przerażonego Logana który wpatrywał się w to coś za mną.
-Ri … Riccardo?- przełknełam śline a Log leciutko przytaknął. Powoli odwróciłam się do niego … stał z 3 metry ode mnie, trzymając spluwe w ręku i celując w moją strone ...pewnie uciekł policji ...- i ty myślałaś że się nie połapie że wcale cię nie wysadziłem? -warknął i przybliżył się gwałtownie do mnie bijąc mnie spluwą w pysk. Logan głośno zawarczał ale Riccardo zaczął mierzyć w jego strone- jeszcze raz tak zrobisz a pożegnasz się z życiem psino!-
-nigdy ...- szepnełam po czym wskoczyłam na tego łotra …

Logan watching you …
w jednym momencie nasza lampardzica wskoczyła na łotra a on oddał strzały … na szczęście w ziemie i w powietrze … w jednej chwili upuścił spluwe po czym upadł na podłoge.
-zostaw mnie w spokoju wreszcie!- krzykneła Vai siadając na nim.
-nigdy! Obiecałem sobie że cię zniszcze i to zrobie!- po czym wziął jakiś ostry kołek, zwalił Vai i próbował ją okiełznąć.
-nie uda ci się to!- próbowała się wyrwać gdy on dżgnął ją w łapie. Warkneła przerażliwie a Riccardo uniósł ostry patyk.
-wbije ci go w serce tak że wreszcie będe miał cię z głowy!- krzyknął. Niee!! nie moge na to pozwolić!! nie w tym życiu! Chwyciłem pyskiem za spluwe po czym … padł strzał … Riccardo został w tej samej pozycji … Vai patrzyła na niego przerażona a ja stałem jak wryty … upadł mu kołek … po czym sam upadł … zabiłem go …
-za … zabiłem go ...- szepnąłem upuszczając spluwe. Vai powoli wstała i obwąchała go.
-żyje- mrukneła po czym doczałapała się do mnie- słysze policje, musimy się schować bo jeszcze nas do zoo wpakują- odparła po czym schowała się w krzakach ze mną. Policja przyszła … szybko zwineli Riccarda po czym porozglądali się jeszcze i poszli … odetchneliśmy z ulgą …- nienawidze Halloween- mrukneła Vai kladąc się na trawie.
-musimy dojśc gdzieś bliżej … chodz dojdziemy do rzeki- zacząłem ją delikatnie trącać łebkiem.
-ale … łapa ...- jękneła a w jej oczach pojawiły się łzy rozpaczy i cierpienia.
-nie mam nic na rany ...- szepnąłem smutny i zły na siębie że nic nie wziąłem. Delikatnie ją podniosłem i usadowiłem na mój grzbiet. Przynajmniej tak moge jej pomóc …
-Logan … dzięki ...-szepneła.
-nie dziękuj … to mój obowiązek chronić cię … obiecałem to pani Goldie- odparłem a ona prychneła ze śmiechem.
-mojej mamie się nic nie obiecuje … bo i tak się nie dotrzymuje słowa-
-ja dotrzymam- kiwnąłem pewnie głową po czym zacząłem iść przed siebie. Było mi troche ciężko ale … co ja mówie, nie moge marudzić! Musimy wyjść z tego lasu i jakimś cudem udać się do Harolda! Po kilku minutach doszliśmy do jeziora … delikatnie położyłem Vai na ziemie i zacząłem oglądać teren.
-gdzie jesteśmy?- wyszeptała Vai podnosząc główke.
-nie przemęczaj się … zajme się wszystkim- delikatnie przejechałem pyszczkiem po jej łebku po czym popatrzyłem przed siebie … wschód słońca … -już jest rano ...- szepnąłem po czym … nie wiem …

Kendall watching you …
obudziłem się nagle, gdyż usłyszałem głośne wycie wiatru. Szybko przetarłem oczy i zobaczyłem że jestem w salonie. Drzwi zabarykadowane były deskami tak żeby jakoś przez chwile zastąpić rozwalone drzwi … popatrzyłem na zegarek … 5:45 … a jeszcze nikogo nie ma … powoli rozejrzałem się po ciemnym salonie gdy poczułem coś lub kogoś wtulonego w siebie. Szybko spostrzegłem że to mój mały aniolek śpi. Uśmiechnąłem się delikatnie po czym pogłaskałem ją po główce. Ona tylko wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- … śpisz?- szepnąłem nadal ją głaszcząc.
- nie … a ty?- usłyszałem cichy śmiech.
-dajmy na to że tak- uśmiechnąłem się a ona powoli podniosła głowe.
-reszty jeszcze nie ma? - rozejrzała się po chwili.
-nie … jeszcze nie wrócili … - przeciągnąłem się.
-jest wcześnie … nie wiem spać jeszcze czy dać sobie spokój?- popatrzyła na mnie.
-jaa chyba wybieram to drugie- uśmiechnąłem się cwaniacko po czym delikatnie ją pocałowałem.
-hmmm chyba też się dam skusić- musneła moje usta po czym jednak pocałowała mnie namiętnie. Delikatnie ją objąłem tak że usiadła mi na kolanach po czym świat przestał dla nas istnieć … liczyliśmy się tylko my …

James watching you …
-no co to jest Pati!- krzyknąłem kiedy dziewczyna trzymała nas nadal w niepewności.
-jakiś wilk jej przyjdzie na ratunek!- krzykneła brunetka otwierając oczy.
-wilki są słoodkie ^^- odparł chomik Carlos.
-tiaa słodkie jak ty ^^- pogłaskała go po mordce Pati.
-już robie antidotum Carlos, nie martw się!- usłyszeliśmy Harolda.
-ale on jest słodkii ^^ nie chce żeby się zmieniał- szepneła brunetka.
-to będzie taki do końca życia … będziesz miała chłopaka chomika!-
-uuuu i nie będzie bara bara bara ...- zacząłem nucić a brunetka zrobiła duże oczy.
-to kiedy będzie gotowe antidotum?-
-jak szybko zmieniła zdanie- zaśmiałem się.
-boże Logan!- złapała się za głowe Pat.
-gdzie?!- zaczeliśmy się z Sylwią rozglądać.
-no tam!! to on uratuje Vai!-
-Logan mistrzuu! Woohoo!- krzyknąłem.
- … wiedziałeś że on jest wilkiem?- popatrzyła na mnie Pat.
-cooo?! -krzykneliśmy zdziwieni z Sylwią.
-to zaczyna być gorsze od Narnii- odparła czerwona.
-bombaa!! uciekajciee!! iiii … udalo się- kiwneła głową Pat- brawooo!!- zaczeła klaskać.
-czuje się jak na meczu- szepnałem.
-jee! Brawa dla nich!- zaczął mówić tym swoim chomiczym głosem Carlos a ja prawie nie udusiłem się ze śmiechu xD
-James! Powaga! Moja kuzynka właśnie unikneła śmierci!- klepneła mnie w ramie czerwona.
-no wiem … kochaniee ...- szepnąłem i przytuliłem ją- Logan jej pomoże, będzie dobrze-
-uuu pełnia … taa … da się coś z tym zrobić Harold?!- krzykneła Pat.
-z pełnią? Niee … ale jeśli chodzi o moce to mam wywar żeby ich odczarować!- krzyknął Harold.
-za tobą Logan!!- pisneła znowu brunetka.
- … łąp piłke! Na rogala Adamiakowa!- krzyknałem i nie mogłęm powstrzymać śmiechu xD.
-James debilu!- walneła mnie znowu Sylwia i podeszła do Pat- co z Vai?-
-nieżle wydrapana, Riccardo do niej celuje aaale spoczko oczko. Logan go załatwi- puściła jej oko Pati.
-czy nikt nie bierze na poważnie tego że ona jest w niebespieczeństwie i może zginąć?!- popatrzyła po nas czerwona.
-słoneczko ja wiem jak to się skończy ...- klepneła ją po ramieniu Pat- chodzcie, teraz my wkraczamy. Potrzebne nam będą jakieś taczki albo cuś-
-zostawcie mi Carlosa, odczaruje go- odparł Harold biorą chomika- macie napój niewidzialności żeby nikt was nie widział z lampartem i wilkiem. Powodzenia-
-dzięki- kiwnąłem głową po czym podszedłem do Sylwii- pomóc ci z taczką?-
-idz stąd- warkneła po czym wzieła jedną i zaczeła ją pchać … noo ładnie, teraz jest na mnie zła … i ma racje … nieżle … mam nadzieje że to koniec „komedii” na dziś xD

jako Vai dałam aktorke Erin Sanders. taa wiem że nie jest nawet podobna itp ale ... mam swoje ale dlatego ją wybrałam xDD no i kocham ta piosenke i zawsze jak ją słysze to myśle właśnie o tym rzdz xD yhyhyhy x33 ale wiecie jak się musiałam oszukać gifów o lampartach? bo nie było xDD haha dobra mam nadzieje że się jakoś podobał xD PZDR ;D