Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

czwartek, 1 maja 2014

ROZDZIAŁ 7 "PRZEGRANA?"

~~ no Myszy! Chcąc czy nie chcąc rozwalacie system xd Tylko jedno wam w głowie :P

~~ W każdym bądz razie zapraszam na soczysty rozdział :D 


Pati watching you ...
-mówiłam, że wam się nie uda- odparłam, gdy zniesmaczeni Josh i Amelia weszli do willi
-zamiast tak mówić to przyszłabyś nam pomóc- mruknął Josh, wkurzony za to że ich plan się nie powiódł. Jaki plan? A no taki by włamać się do Harolda i skubnąc im jakieś przydatne eliksiry, jednak kamery i alarm były o wiele sprytniejsze od nich.
-mam nadzieje że niewychodowaliście sobie nowej kończyny- przeanalizowałam ich wzrokiem, gdy Amelia zaczeła się oglądać w lusterku. W tej samej chwili do salonu wszedł Kendall, który z rozpędu złapał mnie za ręke i dosłownie sciągnął z kanapy, powtarzając cały czas moje imie- co się dzieje!- szepnełam, gdy ten wyprowadził mnie za drzwi.
-mam takie jedno wielkie małe pytani- zaczął gdy podniosłam brew, słysząc co on mówi- nie czas na poprawność językową! Mam do ciebie sprawe-
-no słucham-
-co ty wyrabiasz z tym Zaynem, co?- mruknął przez zaciśnięte zęby, gdy zdziwiłam się jego pytaniem.
-ale o co chodzi?-
-o co chodzi?- krzyknął po czym uciszył się szybko, rozglądając się dookoła- Carlos już zaczyna wariować bo myśli że chcesz go zostawić!-
-ale czemu tak myśli?- spytałam zdziwiona- czemu on mi nie ufa?!-
-bo widział jak Zayn cię chciał pocałowac a ty się odsunełaś, i on cały czas myśli że wiedziałeś że on tam był i nie chciałaś mu zrobić przykrości!-
- ... on mnie widział?- odparłam robiąc wielkie oczy. Szczerze to nie miałam pojęcia że ktos nas obserwuje, a zwłaszcza Carlos.
-o matko- załamał się już kompletnie blondyn- weżcie to sobie wytłumaczcie bo ja z wami zwariuje- mruknął po czym wszedł do środka. Ani myślałam zostawić to tak jak jest. Musiałam to wszystko wytłumaczyć. Z Zayna był dobry kolega, może i mi się troche podobał ale ... czemu tu zawsze musi być ale ...

Carlos watching you ...
Wyszedłem na pole by troche się przejśc i pomyśleć nad moją beznadziejną sytuacją. W sumie nic jeszcze nie jest pewne, jednak ja z góry wszystko przekreślam. Dla mnie już jedną nogą jestem na straceniu. Aż dziwne że wcześniej potrafiłem tak strasznie o nią walczyć a teraz po prostu stoje tak bezczynnie i patrze jak Zayn odbija mi mą ukochaną. Gdy tak szedłem koło plaży, zauważyłem właśnie tego, którego się obawiałem. Przystałem na chwile i patrzylem co on robi. Kupował jakieś kwiaty od pobliskiego kwiaciarza, i to całkiem spory bukiecik.
-szlag- warknąłem- kupuje u tego samego co ja-aż tupnąłem ze złości- czyli rozumiem że teraz to ja mam być tym złym?- szepnąłem do siebie po czym nadal wpatrywałem się w niego uważnie. W pewnej chwili, odwócił się i mnie zauważył. No w końcu kiedyś musiało to nastąpić ...
-hej, Pena!- krzyknął do mnie, przechodząc przez ulice.
-hej Malik- burknąłem, niezbyt zadowolony z jego obecności.
-ta, też się ciesze że cię widze- uśmiechnął się gdy wywróciłem oczami- ładne?- spytał, wskazując na kwiaty.
-dla Harryego czy Liama?- spytałem z uśmiechem gdy ten się zaśmiał.
-dla dziewczyny- kiwnął głową, przeglądając je- twojej dziewczyny- podniósł wzrok gdy z mojej twarzy zniknął momentalnie uśmiech.
-nie musisz się fatygować, przekaże jej to- ciągnąłem temat, próbując nie pokazywać że mam ochote go udusić.
-ależ nie trzeba- machnął ręką- wręcze jej osobiście te kwiaty-
-w takim razie udław się nimi- moja dobroć w każdej chwili malała, widząc jak cieszy się tym że mój związek się rozpadał.
-ty pierwszy- podsunął mi kwiaty do twarzy gdy, już mocno wściekły, chwyciłem je i rzuciłem na bok- podnieś mi teraz te kwiaty!- z cwaniackim uśmiechem wszedłem na nie i potraktowałem jak wycierczke. Bogu Ducha winne kwiaty ale miałem już tego dość- oj zły piesek, Pati cię niewytresowała-
-nie pozwole ci odebrać osobe, za którą tyle walczyłem!- wskazałem na niego wściekły. Nie miałem zamiaru tak szybko mu to odpuścic.
-uuu Carlosik się wkurzył- szepnął ze śmiechem gdy poczułem że coś we mnie wybucha. W tej chwili podniosłem ręke i z całą moją wściekłością chciałem go uderzyć, jednak on zwinnie uniknął ciosu po czym kopnął mnie na maske zaparkowanego auta. Migiem stanąłem na nogi po czym zaczeliśmy się tam bić, gdy Zayn cały czas miał zamiar wyprowadzić mnie na ulice, jednak wolałem nieryzykować. Uparty jednak Malik wyprowadził mnie w końcu na ulice. Tam zaczeły się przepychanki i wywracanie na stojących w korku autach. To co tam wyrabialiśmy było chore, ale to co stało się pózniej przebiło wszystko ...
-no Pena! Stawaj do walki!- krzyknął mi, stojąc na samym środku ulicy, gdy próbowałem się pozbierać po ostatnim ciosie.
-Malik złaż z ulicy!- krzyknąłem, jednak ten mnie nie posłuchał i jeszcze bardziej wysunął się na ulicy- Zayn!- zdążylem wrzasnąc gdy auto nadjeżdzające z lewej strony potrąciło go, po czym jakby nigdy nic odjechało. Przerażony podbiegłem do niego i za noge szybko ściągnąłem go z jezdni na chodnik. Migiem sprawdziłem mu puls ... żył. Co by w takiej chwili zrobił Eric, gdybym to ja znalazł się na miejscu Zayna? Na pewno zostawił na pastwe losu i to na środku ulicy- Nie jestem Ericiem i nie zachowam się jak on- szepnąłem do siebie, po czym szybko wyciągnąłem komórke z kieszeni-Halo?! Przyślijcie karetke! Jest człowiek potrącony przez auto!-

Pati watching you ...
Pospiesznie otworzyłam drzwi do szpitala, biegnąc do recepcji.
-przepraszam bardzo, gdzie leży Zayn Malik? Niedawno został przywieziony-spytałam, sapiąc.
-prosto i w prawo, są tam szklane szyby więc pani będzie widzieć- odparła mi gdy zerwałam się pędem i pobiegłam według tego co mi powiedziała. Gdy dobiegłam na miejsce, zastałam tam latynosa wpatrującego się w leżącego na łózku Zayna, przez szklaną szybe. Był tu ... jednak gdy mnie zobaczył spuścił głowe i mruknął.
-nie będę się tłumaczył- szepnął- ja i tak jestem już na pozycji przegranej-
-co ty ...-
-idz do Zayna ... potrzebuje cię- odparł po czym powoli zaczął iść w przeciwną strone.Zdezorientowana weszłam do Sali gdzie leżał ciemnoskóry. Miał troche opuchniętą twarz, jednak wydawało się że nie posiada większych obrażeń.
-pacjent jeszcze się nie przebudził- staneła za mną jedna z pielęgniarek- zawołamy panią jak się obudzi- tym zdanie dała mi do zrozumienia żeby się wynosiła z Sali więc ja posłusznie wyszłam. Gdy tylko pielęgniarka zatrzasneła za mną drzwi, oczy zwróciłam ku Carlosowi, który był już na drugim końcu korytarza.
-Carlos!- krzyknełam, widząc że staje w miejscu- Carlos stój!- zaczełam biedz w jego strone gdy ten się obrucił.
-eeh po co- wzruszył ramionami po czym spuścił głowe.
-jak to po co?-
-Nie widzisz co się dzieje?- spytał, gdy po raz pierwszy nie załapałam o co mu chodzi- role się odwracają, świat się mści, przeznaczenie znowu wchodzi w gre!-
- Carlos, w tej chwili masz zacząć mówić po ludzku bo inaczej skończysz jak Zayn-
-patrz- odwrócił mnie i wskazał na sale- nie przypomina ci coś tego?- szepnął mi gdy ja jednak nie miałam pojęcia o czym mówi- eeh ... tu leżałem gdy Eric mnie postrzelił ...- po tych słowach zamarłam- nie widzisz że teraz przeznaczenie się mści za to że odbiłem Ericowi dziewczyne?
-nie jesteś Ericiem- odwróciłam się do niego- jeśli tak by było, to nie stałbyś tu-
-policja w sumie ma mnie przesłuchac w sprawie wypadku ...-
-nie o to chodzi! Ty byś nawet nie zadzwonił po karetke, gdybyś był na prawde nim. Różnisz się od niego, i to bardzo-przybliżyłam się do niego gdy on jednak nie dawał za wygraną.
-ale przeznaczenie ...- zaczął, jednak miałam już dość tej jego bezsensownej paplaniny. W tej samej chwili chwyciłam go za bluzke i pocałowałam namiętnie w usta.
- ty jesteś moim przeznaczeniem- szepnełam, gdy zmieszany latynos nie wiedział co się dzieje- ciebie kocham i nic to nie zmieni. Masz nie zawracać sobie głowy Zaynem ani teraz ani nigdy-