Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 16 października 2013

ROZDZIAŁ 2 "ROZRÓBA W KFC"

Yoł yoł yoooł ludziska! :D hmmm po tygodniu dodałam rzdz ... nie jest tak żle jak myślałam! xd ale szczerze to nawet jeśli wyszedł mi długi to mi się nie podoba xd ale sami oceńcie ;) wieelki buziak!! :*
Kendall watching you ...
Wróciłem do domu z zakupami. Jak zwykle to ja musze wszystko kupować, jednak, na szczęście, jest ktoś inny od segregowani.
-dzięki Kendall- odparł latynos, zabierając ode mnie zakupy.
-chwilka- wziąłem od niego jedną reklamówke i zacząłem w niej grzebać- to nie ta- odstawiłem ją i wziąłem drugą- kurde gdzie to jest ...-
-powiesz mi co szukasz zanim powywalasz mi już wszystko do góry nogami?- spytał troche zbulwersowany.
-kupiłem czekoladki dla Angel ale nie wiem gdzie są-
- ... w kieszeni masz- odparł wzdychając.
-o dzięki!- uśmiechnąłem się patrząc na znudzoną mine Carlosa- a ty co taki ponury?- podniosłem brew.
-nic ... nieważne- machnął ręką i wziął się za rozpakowywanie rzeczy.
-ważne ważne- oparłem się o lade- no mów-
-eeh po prostu czuje że los mnie karze za to że odbiłem Erikowi dziewczyne- odparł rozpakowując zakupy- i to jeszcze w taki sam sposób ...-
-Zayn?- spytałem.
- dokładnie- mruknął- ten gościu łazi za nami cały czas- warknął- czeka aż tylko oddale się od niej a on wtedy że niby przechodził i ją zagaduje-
-przynajmniej nie lata z kwiatami jak ty- zaśmiałem się
-to nie jest śmieszne!- krzyknął- trace ją ...- szepnął.
-słuchaj, jeśli cię kocha, a na pewno cię kocha, to będzie traktować Zayna tylko jak kumpla- poklepałem go po ramieniu- więc nie mazaj mi się tu bo zakupy same się nie rozpakują- uśmiechnąłem się a on podniósł brew.
-umiesz pocieszyć- kiwnął głową
-to miłego układania- machnąłem do niego i porżnąłem do góry. Eh żal mi z jednej strony Carlosa: tak się o nią starał, tyle przeszedł, a teraz niby taki Zayn ma mu ją odbić? Z drugiej strony los mu się tak jakby ‘odwdzięcza’ za to co zrobił wcześniej. Jednak dzięki niemu Pati dowiedziała się kim na prawde był jej były chłopak. Nie wiem ale mam złe przeczucia co do tego wszystkiego ... stanąłem w drzwiach swojego pokoju i ujżałem Angel leżącą na łóżku i podbijającą jakąś piłeczke.
-Aniołku mam czekoladki- odparłem uśmiechnięty kiedy ta odwróciła się w moją strone. Szybko rzuciłem jej na łóżko słodycze a ta szczęśliwa szybko wzieła je do ręki.
- o, dzięki!- odmachała mi i zaczeła je wcinać. Przymknąłem leciutko drzwi po czym zdecydowałem iść na chwile pogadać z Jamesem, gdy nagle z jego pokoju wyszła Angel. Chwila ... co? Wykrzywiłem się po czym wskazałem na mój pokój i na nią.
-no co? Byłam u Jamesa pożyczyć szampon bo mi się skończył- wzruszyła rękami.
- ... jak ty możesz być tu i tam!- wyszeptałem wskazując na pokój.
-że co?- zaśmiała się a ja leciutko otworzyłem drzwi.
-Amelia!- krzykneliśmy razem.
-no siemka siemka- zaśmiała się- Kędzior jesteś taki spostrzegawczy- pomajtała brwiami.
-co ona tu robi!? I czemu ma moje czekoladki!- krzykneła Angel
-nie wiem! To ty byłaś wtedy w domu! No i myślałem że to ty!- broniłem się.
-uuh czyli że jakbym wylądowała w twoim łóżku to byś nawet nie wiedział że to ja?- podniosła cwaniacko brew Amelia.
-nie no wtedy na pewno bym cię rozpoznał!- wskazałem na nią zirytowany.
-taa? A po czym?- założyła ręke na ręke Angel.
- poo tym .. żee ... yy ...- zaczął mi się język plątać.
-eeh Kendall zapamiętaj sobie jedno: ja mam brązowe oczy, Amelia ma niebieskie- wytłumaczyła mi Angel.
-moge założyć soczewki- poruszała brwiami Amelia.
-no widzisz? Ona ma zawsze sposób by mnie zmylić!- warknąłem.
-słuchaj ... jeśli mnie kochasz to na pewno odróżnisz kto jest kim- odparła Angel patrząc mi w oczy.
-ta ta za słitaśnie się tu robi, wybywam nara!- po czym wyszła z mojego pokoju i udała się na dół- ała! Uważaj jak leziesz!- usłyszeliśmy krzyk.
-a ta co znowu?- wywróciła oczami Angel.
-taranuje domowników- wzruszyłem ramionami po czym zeszliśmy razem na dół. I jaki widok nas czekał? Staranowany Josh przez Amelie.
-ej Angel oczu nie masz?!- spytał zbulwersowany brunet.
-a odwal się! Sam nie masz oczu!- odparła a ten stanął jak wryty.
-nie rujnuj mi reputacji-wywróciła oczami Angel gdy Josh popatrzył na nią potem na Amelie a na końcu na mnie.
- ... co?- spytał wystraszony.
-Josh poznaj Amelie, moją siostre ...- zaczeła Angel gdy ta druga wyszczerzyła się do bruneta- ... bliźniaczke-
-no siemka- kiwneła głową Amelia.
-powiem że na serio takie same- zaczął lustrować je wzrokiem- tylko kolor oczu macie inny-
-ha! Widzisz? On od razu zajażył- odparła mi Amelia na co ja wywróciłem oczami. Nagle do domu wszedł Logan po czym westchnął i usiadł na kanapie.
-co tam Logan?- spytałem go, szybko zmieniając temat.
-a nic ... nic- westchnął.
-no hej Logan! jak tam Vai?- spytał James, wchodząc do domu od strony tarasu.
-jeszcze z nią nie zerwałeś?- odparli razem Josh i Amelia po czym popatrzyli po sobie- ty tez jej nie lubisz?-
-no nieżle, jeszcze mają wspólną osobe do dręczenia- odparła Angel.
-tak nadal jestem i tak jest na mnie wkurzona- wstał z kanapy po czym złapał się za głowe.
-a czemu niby?- podniosłem brew.
-eeh ... pamiętacie ten moment kiedy Noah zerwał z Vai?-spytał a my pokiwaliśmy głową-no ... to moja wina- spuścił głową a ja aż zacząłem się dusić tak że Angel musiała mnie ratować.
-że ... niby ... co?!- wydusiłem z siebie.
-myślałem tylko o sobie! Chciałem żeby była wreszcie moja więc powiedziłem Eithanowi i Berryemu żeby wyjawili Noah prawde o Vai i do tego wcisneli że się we mnie podkochuje!- krzyknął po czym usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach.
-jebło cię już do końca?!- krzykneła Angel- o czymś ty myślał wtedy!! Była strasznie załamana po tym wszystkim!-
-poniosło mnie! Chciałem żeby wreszcie była moja!-
-a poczekać żeś nie mógł?- krzyknąłem- i tak prędzej czy póżniej zostawiłaby go!-
-ej dobra nie krzyczcie już na niego- usiadł przy nim James- każdy wie że jak się jest zakochanym to różne pomysły przychodzą do głowy-
-ty się już nie odzywaj- odparłem- zostawiłeś Sylwie na pastwe losu przez głupie lakiery w promocji!-
- ... banda debili- odparła Amelia.
-ja bym nigdy właśnej dziewczyny nie zostawił dla lakierów- pokiwał głową Josh.
-widocznie jesteś tutaj jedynym mężczyzną- wzruszyła rekami Amelia na co wszyscy zmroziliśmy ją wzrokiem- no co? Loganowi odbija i robi głupie rzeczy w pogoni za wariatką, James zostawia laske dla lakierów do włosów, ten za to wyrzywa się na mojej siostrze- wskazała na mnie a ja wywróciłem oczami- a Carlos ... ten to już w ogóle świruje z miłości- wskazała na Carlosa ktory miał założoną czapke kucharską i coś pichcił.
- ... przypomnij mi co ty tutaj robisz?- spytał James.
-a mieszkam niedaleko was i postanowiłam wspaść- wyszczerzyła się na co wszyscy westchneli-taa też się ciesze- pomajtała brwiami. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi. Szybko pognałem w ich strone po czym otworzyłem je. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem kto w nich stoi ...
-hej Kend, nie ma tu przypadkiem Karinki?- spytał ciemnoskóry.
-Looogaaan- zawołałem go wytrzeszczając oczy.
-hmm?- mruknął podchodząc do nas- o hej Noah, co jest?-
-nie ma u was Karinki?-
-yy nie ma ... – popatrzyli po sobie a potem pokiwali głową- chwilka, ide zobaczyć czy Dominator stoi- pognał do garażu na co ja szybko pognałem za nim.
-yyy czy to nie jest dziwne że przyjażnisz się z byłym twojej dziewczyny?- spytałem idąc za nim.
-a co?- podniósł brew po czym zajżął do garażu.
-a co?!- krzyknąłem- a co?!?! To były twojej dziewczyny!-
-nie ma go ... czyli kierunek KFC- kiwnął głową po czym wrócił do drzwi.
-ty mnie w ogóle nie słuchasz!- krzyknąłem za nim jednak wtedy wyszedł- grr! Głuchy czlowiek!-

Karina watching you ...
- nie gadaj ...-
-no gadam! Po prostu powiedział to im, oni powiedzieli jemu i puff! Eeh to był najgorszy dzień w moim życiu ...- odparła zdruzgotana, przegryzając kurczaczki.
-ale wiesz ... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- uśmiechnełam się do niej a ona westchneła.
-no wiem ... ale i tak jestem na niego wkurzona- oparła się o ręke po czym zaczeła mieszać rurką w pepsi.
-Vai zrozum że on zrobił to z miłości. Każdy z miłości czasami robi głupstwa. sama też nie jestem święta-
-pff ty myślisz że ja tak? Dziewczyno ... co związek to większa patologia- zaśmiała się. No troche jej już to przechodzi, a przynajmniej mam taką nadzieje. Nagle zobaczyłam Logana i Noah którzy weszli do KFC. Już chciałam coś powiedzieć ale szybko Logan pokazał mi żebym nic nie mówiła więc uspokoiłam się.
-co ci jest?- spytała, zauważając moje zagubienie.
-eahm ... ostry ten sos co nie?- zaczełam się wachlować.
-wziełyśmy bez sosu- podniosła brew a ja szybko przestałam się wachlować. Kurde! W tej samej chwili Logan chciał od tyłu zakryć Vai oczy, jednak ta wyczuła to, jakim cudem to nie wiem, i szybko chwyciła go za nadgarstki.
-ty się jeszcze nie nauczyłeś że mam oczy dookoła głowy?- odparła cwaniacko po czym wstałam, trzymając go nadal za ręce.
-zapomniałem- odparł po czym chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że stali twarzą w twarz. Widać było że pasiasta troche się speszyła lecz szybko zdołała się opanować, odpychając go od siebie po czym biorąc tacke do ręki.
-tak chcesz pogrywać co?- podniosła brew do góry po czym zaczeła wymachiwać tacką.
-bo się jeszcze zmęczysz złotko- odparł Logan łapiąc za drugą tacke. To było dziwne ... międzyczasie Noah usiadł koło mnie i przyglądał się tej całej sytuacji.
- ... stawiam 10 dolców że Vai go zmiecie-
-20 że ją złamie- kiwnełam głową.
-ty Brutusie- zaśmiał się.
-po postu wiem jak na nią działa- pomajtałam brwiami.

Violette watching you ...
-nie mów do mnie złotko ... nie po tym co zaszło- zmarszczyłam nos po czym pokazałam mu ręką by się do mnie zbliżył.
- ty z gąbką jesteś niebespieczna, co dopiero z tacką- odparł. No niech już nie przesadza -.-
-bądz mężczyzną Logan!- krzyknełam i wiedziałam że to było jak machanie czerwoną płachtą przed oczami byka. W mig zerwał się i zaczął wymachiwać tacką, próbując drugą ręką mnie złapać, lecz szybko zrobiłam unik, walnełam go w głowe tacą i chwyciłam za ręke, przystawiając mu tacke to twarzy- i co, nadal będziesz się tak wymądrzał?- podniosłam brew. wtedy zrobiłam coś czego nie powinnam: popatrzyłam mu w oczy ... w te piękne oczy, które wyrażały żal i taką nienawiść do siebie, za to co zrobił. Momentalnie zaczełam zwalniać uścisk, jednak nie wiedziałam że to wykorzysta. Szybko chwycił mnie za ręke, zwalił tacke i przycisnął mne do ściany.
-teraz moge, a ty?- podniósł brew a ja się skrzywiłam-zrozum Vai, kochałem cię tak że byłem wtedy zdolny do wszystkiego ..-
-taa szkoda że mi jeszcze Noah nie zabiłeś-
-a wiesz rozważałem tą opcje- odparł a ja zrobiłam wielkie oczy. Z kim ja żyje ...-Słońce musisz być mniej łatwowierna-
-a skąd mam pewność że nie mówisz prawdy?- podniosłam brew.
-bo nigdy nie mógłbym zabić człowieka-
-tylko dlatego?-
-a jest jeszcze jedna opcja?-
-ja?-
-co ja?-
-no to co ja bym czuła, gdybyś zabił Noah- odparłam patrząc na niego- ty kompletni ześwirowałeś!-
-przez ciebie- uśmiechnął się po czym pocałował mnie namiętnie. Nie no nie w takiej chwili!! Ja tu udaje poważną a ten mi wylatuje z całusami!! Wooon! Ale nie mogłam nic zrobić! Wszystko zrobiło mi się galaretowate a ja nie mogłam się opanować. Jednak, kiedy poczułam że ciutke zwolnił mój uścisk, kopnełam go w klejnoty po czym szybko chwyciłam tacke i,chwytając jego ręce, powaliłam go na podłoge.
-aałaaa! To chcesz mieć dzieci czy nie?! Bo nie pisałem się na darmową kastracje!-
-a ja nie pisałam się na rujnowanie mi życia- warknełam do niego
-przepraszam cię Vai, ja nawet nie wiedziałem co robie ... to ... wszystko moja wina ... nie wiń chłopaków ... oni nie chcieli nawet tego zrobić, ale im dopłaciłem- szepnął.
-boże ...- szepnełam puszczając jego dłonie po czym przeczesałam dłonią włosy. Ten powoli usiadł na podłodze koło mnie i wpatrywał się we mnie
- ... wybacz i ...- spuścił głowe- po prostu ... zakochałem się ... tak że mi odwaliło- podniósł głowe i popatrzył na mnie- jak można się w tobie nie zakochać- przeszedł mnie dreszcz ... nie wiedziałam co powiedzieć.
-no normalnie, ja jej nie kocham- odparła czerwona, przechodząc koło nas- co to za cyrk?-
-eeh ...- westchnął- przepraszam ją za tamto zajście. Ale wiem że to wykracza wszelkie granice ... to było na serio głupie i nigdy nie powinienem tak postąpić ...- odparł powoli wstając- jeśli ... no wiesz ... to ... ja ... zrozumiem ...- zaczął się jąkać a w jego oczach zobaczyłam łzy. Wybauszyłam oczy ... czy jemu aż tak bardzo na mnie zależy? Niemożliwe ... – pa ...- szepnął po czym udał się do wyjścia. Nie moglam tego tak zostawić ... w sumie ja też kiedyś zrobiłam coś czego nie powinnam przez właśnie miłość. Bez chwili zastanowienia wstałam i pobiegłam za nim.
-ani kroku dalej!- krzyknełam do niego a on stanął i się do mnie odwrócił- może i zrobiłeś coś czego na serio nie powinieneś i to nie jest do wybaczenia od tak, zraniłeś mnie i to bardzo i wiedziałeś jakie będą tego konsekwencje i że prędzej czy póżniej się tego dowiem no i ...-
-do rzeczy!- krzykneła Sylwia.
-gdzie masz Jamesa?- spytała Karinka.
-w domu, przyszłam za Vai- wzruszyła ramionami.
-ale ...- zaczełam patrząc na niego. Przestań taką mine robić- ... kocham cię. A miłość wszystko wybacza ... znaczy do pewnego stopnia- zaakcentowałam na co on się uśmiechnął- ale nadal jestem na ciebie zła- kiwnełam głową na co ten się zaśmiał.
-jasne- przybliżył się do mnie gdy ja czule go pocałowałam. Może i za szybko mu wybaczyłam no ale nie da się być na niego złym. To tak jak być zły na niewinnego kotka który stłukł wazon! Znaczy ... kot zbytnio nie myśli a on tak no ale ... jak mówiłam miłośc ci wszystko wybaczy!