yooł ;D jestem dzisiaj strasznie hepi bo zobaczyłam że pod ostatnim rzdz jest aż 16 komci ;D A no i witam nowych czytelników ;D ^^ każdego fana traktuje jak skarb x3 znaczy się nie wkładam go ani do sejfu ani do pudła i nie zakopuje gdzieś na wyspach ... xDD ale sa też i minusy tego dnia : takie że znowu mam ścisłą diete -.-''' tak jak z przed 4 miechów. przez cholerne antybiotyki które brałam na chorobe co mnie trzyma już od miesiąca aaale żyje xD najważniejsze xD doobra nie przynudzam i proszzzzz oto następny rzdz ;D
PYTANIE
jak myślice, uda mu się powstrzymac Sylwie? i czemu tylko dziewczyny mają okres?! to niesprawiedliwe xDD PZDR ;*
James watching you …
-Henderson!- krzykneła pasemkowa, wchodząc
z nami do domu.
-co znowu zrobiłem?! Siedze sobie
kulturalnie na kanapie i czytam gazete!- bronił się Logan.
-czemu nie przyszedłeś po mnie do szkoły
jak James po Sylwie! Czuje się jakaś odrzucona i niechciana!-
mrukneła po czym wyciągneła komurke- o! Mój słodziak dzwoni!-
krzykneła zła po czym odpowiedziała- heej ^^- odparła słodko po
czym wyszła na zewnątrz.
- co … ona …?- wydukał wskazując na
nią.
-eeh … okres ma- szepneła Sylwia.
-ii wszystko jasne- kiwnął głową Logan.
-ona jest masakryczna! Cały czas się
wydzierała że chodze za Sylwią jak pies i że dałbym jej wreszcie
spokój- powiedziałem.
-ona złości się o byle co jak ma okres. A
jak ją jeszcze brzuch boli to oooh … lepiej nie wiedzieć co może
wyczynić xD- zaśmiała się czerwona i położyła plecak koło
fotela- czemu przyszliśmy tutaj? Ja muszę się uczyć no- szepneła
patrąc na mnie.
-pomoge ci ^^- odparłem uśmiechając się
do niej promiennie.
-pff- usłyszałem cichy śmiech Logana,
który czytał gazete.
-Loganowskii bo naśle na ciebie Vai-
zagroziłem mu.
-ohoho jaka groźba- odparł, patrząc na
mnie.
-kurde jaka jestem głodna!- warkneła Vai,
wchodząc do środka- mam nadzieje że macie kurczaki, oj musicie
mieć kurczaki bo jakby to było jeśli nie mielibyście
kurczaczków- otwarła lodówke- jakim prawem nie macie kurczaczków!-
trzasneła drzwiami od lodówki- nie lubicie mnie wiem! Ale jak
możecie!! ja staram się być miła! Czemu mnie tak wkurzacie! I
czemu na mnie krzyczycie! Nie jestem taka zła!- położyła się na
kolanach Logana, patrząc w sufit z założonymi rękami. Logan nie
wiedział gdzie ma ręce dać bo ani nie idzie jej dotknąć ani …
nie wiadomo co zrobić.
-uważaj Logan!- szepnąłem do niego- leży
na tobie bomba!-
-widze- szepnął mi Logan i ciut
wystraszony popatrzył na Vai.
-eee co wy robicie?- zapytał z uśmiechem
latynos, stojąc na schodach.
-próbuje rozbroić bombe- szepnął Logan a
Carlos się zaśmiał.
-nie no powiedziałbym coś ale … wole
nie- zaczął się śmiać i podszedł do nas.
-Carlos ja cię słysze. Po co ty nosisz w
ogóle ten kask! Wyglądasz jak matoł! Myślisz że jesteś seksi?
Mylisz się! Pat pewnie cię ma za wielkiego frajera!- krzykneła do
niego Vai, siadając Loganowi na kolanach.
-ranisz mnie- posmutniał Carlos i złapał
się za kask- … Pati! Kurcze!- wystartował po schodach i poleciał
do pokoju.
-co on tam Pati trzyma?- zaśmiała się
Sylwia.
-niee … mam prezent dla niej ^^- zjawił
się szybko Carlito z pudełeczkiem w ręku.
-chcesz
się jej oświadczyć? Już? Ona cię nie chce! Chyba że to powód
żeby zaciągnąć ją do łożka i mfmfmfmmfmfm- szybko Logan zatkał
jej buzie ze znudzoną miną.
-nie
mogłęś wcześniej?- zapytał Carlos- ona mnie zraniła ...-
-nie
bierz jej na serio, ma okres- szepneła do niego Sylwia.
-Logan
… czemu nie macie kurczaczków ...- szepneła smutna Vai, patrząc
na Logana, który nie wiedział co robić.
-eee
… no boo … yyy … nie dostarczyli … ale jest bita śmietana-
kiwnął głową.
-no
dziwne żeby nie było- założyła ręke na ręke pasemkowa a ja
wybuchnąłe śmiechem xDD- idz wcinać ananasy Maslow!!- po tym
jeszcze bardziej zacząłem się śmiać a ze mną reszta xD
-heeejj
… wam?- weszła do willi Pati i, widząc nas lejących, troche się
zdziwiła- doobra … o co chodzi?-
-Vai-
odparliśmy wszyscy a Violette machneła do niej ręką.
-no
to może truskawki ci zrobie co?- westchnął ze śmiechem Logan po
czym powoli wstał i położył ją na kanapie.
-yyh!-
zaczeła się macać po szyj pasemkowa.
-Vai
truskawki nie malinki- wytłumaczył jej Logan i poszedł do kuchni.
-czy
malinka może się tak długo trzymać?- zapytała Vai po czym
skubneła mi lusterko -.- - malinka Harryego troche zeszła ale nadal
ją mam- wskazała na prawy bok- jest jeszcze ślad!-
-...
co ty robiłaś kiedy mnie nie było?!- spytała Sylwia, patrząc na
nią.
-
… uczyłam się- kiwneła głową z uśmiechem pasemkowa.
-taa
...- zaśmiał się Carlos- heej moja piękności ^^- pocałował
namiętnie Pati.
-z
języczkiem! Eej!- krzykneła Vai a ci się zaśmiali.
-Looogan!-
krzyknąłem.
-iiiide!-
krzyknął po czym przyniósł Vai miske z truskawkami i bitą
śmietaną w spreju- trzymaj i się tym zajmij-
-dziękuje
mój ty służący- poklepała go po policzku- ale masz policzkii ^^-
zaczeła mu miętolić policzki xD
-
… ja się jej boje- oznajmiłem, patrząc na nią.
-Vai
jedz- powiedział Logan i odsunął się troche, masując się po
bolących policzkach xD
-tooo
Pati- zaczął Carlos- mam coś dla ciebie ^^-po czym wyciągnął
pudełeczko.
-buuu
uklęknij łamago!- krzykneła Vai, jedząc truskawki.
-Vai
waruj- oznajmił Logan- i usiądz-
-dobra-
usiadła na podłodze pasemkowa.
-eeeh-
westchnął brunet po czym chwycił ją i usadowił na kanapie.
-co
to …?- wzieła pudełeczko Pat po czym otwarła go. Wyciągneła z
niego srebrny naszyjnik z napisem „I <3 U”- awwwww ^^
Carloos!! to jest piękne i .. .słodkieee x3- pisneła po czym
pocałowałą go namiętnie.
-buuuu
nudyy!! trzeba było jej kupić...- znowu zatkał jej usta Logan a
ona skarciła go wzrokiem.
-wole
nie wiedzieć co miała na myśli ...- szepnąłem do Sylwii a ta
przytakneła- słuchaj … może tak się przejdziemy na chwile?-
zapytałem, odciągając ją od reszty.
-no
.. jasne … jak chcesz- uśmiechneła się- ale … nie wiem czy to
dobry pomysł w takiej sytuacji … od kilku tygodni nie byłam w
sklepie bo się boje że mnie zaatakują ...-
-nie
martw się, ja z tobą będe- szepnąłem jej do ucha po czym
pocałowałem ją w policzek. Przeszedł mnie mały dreszczyk … ta
dziewczyna tak na mnie działa... niby taka niewinna i słodka, a
zarazem taka gorrąca... czułem się świetnie w jej towarzystwie,
ale czy ona również? No baa … w końcu jestem seksi :D
-d
… dobrze ...- wyszeptała przygryzając warge. Uśmiechnąłem się
do niej po czym leciutko objąłem w talii i powędrowaliśmy w
strone miasta. Pogoda nawet dopisywała i było ciepło więc
przyjemnie się chodziło po mieście. Szedłem cały szczęśliwy,
obejmując leciutko Sylwie, przez miasto, jednak ona była jakaś
troche smutna …
-Sylwia
... w pożadku?-zapytałem ją.
-wiesz
… jak może być w porządku skoro czuje na sobie ślepia wielu
dziewczyn i fanek … mówie ci, co dzień jest coraz gorzej … co
dzień wypisują o nas coraz większe bzdury!- szepneła do mnie.
-że
niby co takiego?-
-np.
jest twoje zdjęcie że idziesz taki zadowolony przez miasto i napis
pod spodem „ pewnie Sylwia się postarała”. Słuchaj, tobie to
nie przeszkadza, z tego co widze, ale mi tak. Nie mam ochoty być
nazywana jakąś dziwką bo tak sobie umyślili paparazzi-
powiedziała lekko podirytowana czerwona.
-słuchaj,
nie jesteś nią- szepnąłem łapiąc ją za ręke- jesteś … ooo
ja cię kręce!- krzyknąłem nagle.
-co?-
zapytała zdziwiona.
-wyprzedarz
lakierów! 2 w cenie jednego! A mi się skończył! To mi zajmie
tylko chwilke … ale dosłownie chwileczke- odparłem i pobiegłem w
strone fryzjera, przebiegając przez ulice. Wbiegłem szybko do
sklepu, chwyciłem za lakiery i podbiegłem do kasy. Cały najarany,
po kilku minutach stania w kolejce, podałem sprzedawcy towar i aż
zacząłem trzeć ręce. Nagle jednak usłyszałem jakieś krzyki
nadchodzące z zewnątrz. Odwróciłem się szybko i właśnie wtedy
uświadomiłem sobie że zrobiłem głupstwo … i to wielkie …
jakaś gromada dziewczyn szarpała się z Sylwią i nagle …
wrzuciły ją do fontanny! Jak z procy wyparowałem ze sklepu po czym
omało nie rozjechało mnie auto ale w sumie nie zwróciłem na to
uwagi bo w głowie miałem tylko ratować dziewczyne i … spróbować
nie dostać ochrzan od niej … momentalnie wparowałem między nimi
i szybko pociągnąłem ją do góry.
-co
wy sobie myślicie ?! Nie wolno wrzucać ludzi do fontanny! -
przytuliłem mokrą dziewczyne, która ciężko oddychała i była
przestraszona.
-dlaczego
ona jest twoją dziunią! Nie pozwolimy na to! Zniszczymy ją!-
warkneła jedna.
-dziewczyny!
Uspokójcie się! Ona jest moją przyjaciółką!! żadną dziunią!-
krzyknąłęm i przytuliłem mocno Sylwie, która chyba zaczeła
płakać.
-ale
w gazecie pisza ...-zaczeła jedna.
-w
gazecie piszą same bzdury!! zostawcie ją w końcu w spokoju!-
krzyknałem do nich a one popatrzyły na Sylwie, która wycierała
sobie łzy. Dziewczyny prychneły po czym oddaliły się od nas.
Poczułem ulge ale … bałem się reakcji Sylwii. Kiedy delikatnie
zacząłem ją głaskać po głowie, ona odepchneła mnie po czym
oddaliła się o krok. Już przeczuwałem że będzie źle …
-będziesz
mnie pilnować i będziesz uważał żeby nic mi się nie stało
taak?- szepneła ze łzami w oczach.
-ja
… ja nie chciałem- przybliżyłem się do niej i chciałem
pogłaskać po policzku ale szybko się ode mnie odsuneła.
-skoro
mnie nie lubisz a to co piszą ci nie przeszkadza to przestań udawać
że się mną przejmujesz! Jestem tylko jedną z twoich licznych
fanek. Na serio … nie musisz się mną przejmować- wydukała
pomiędzy łzami.
-ale
… zależy mi na tobie ...- szepnąłem.
-skoro
ci na mnie zależy to dlaczego z tym nic nie zrobiłeś od dwóch
tygodni! … nie umiem tak dalej żyć!- krzykneła po czym uciekła
ode mnie.
-nie
Sylwia! Zaczekaj!- spróbowałem ją dogonić ale nic z tego …
uciekła … byłem taki wkurzony na siebie że chciałem się
udusić. Co ja najlepszego zrobiłem?! Naobiecywałem że będzie
wszystko dobrze, żeby się nie martwiła, że się wszystkim zajme …
a tu co?! Zawaliłem i zamiast jej pomóc to pogorszyłem sprawe! A
tak dobrze nam się zaczeło układać … i oczywiście ja musiałem
wszystko spiepszyć … jestem kretynem …
Logan
watching you …
-Vai
błagam cię poraz ostatni, daj mi przeczytać tą gazete-błagałem
pasemkową żeby dała mi wreszcie spokój, kiedy siedziałem na
kanapie i próbowałem dokończyć czytać gazete- idz pomarudzić
Carlosowi i Pati-
-ale
oni poszli do pokoju się miziać- jękneła i usiadła na mnie-
Loooogan no błagam cię, zamów te kurczaczki-
-boże
święty jaka ty marudna jesteś- westchnąłem i łapnąłem za
komurke- masz, ty dzwoń-
-nie!
Sam dzwoń!- założyła reke na ręke.
-dobra,
wiem że w takiej sytuacji nie można się kłócić z dziewczynami
więc... eeh .. halo?- odparłem, kiedy usłyszałem że ktoś
odebrał po drugiej stronie telefon. W krótce też dostawca zapukał
do naszych drzwi i miałem wreszcie chwile spokoju. Chwile … tylko
chwile …
-Logaan-
jękneła Vai, która leżała na fotelu- masz jakieś tabletki na
bół brzucha?-
-tiaa
… bo my co miesiąc mamy okres i je zażywamy- zaśmiałem się.
-serio?-
podniosła głowe a ja tylko westchnąłem ze śmiechem.
-kurde!
Kurde! Kurde! Matoł! Dureń! Padalec! Gamoń!- krzyczał James,
wchodząc do domu.
-kretyn!
Pajac! Pedał! Wiosło! Mydło! Trawa!- popatrzyła na niego Vai- …
ale o co chodzi?-
-eeh
Sylwia jest na mnie wściekła!- walnął o lade.
-ty
nie zaczynaj jak wcześniej i nie bij wszystkiego co popadnie.
Spokojnie- wstałem i próbowałem go uspokojć.
-co
znowu zrobiłeś mojej kuzynko-siostrze?- zerwała się Vai.
-Violette,
słuchaj … idz może do Sylwii dobra?- zapytałem, pchając ją do
drzwi.
-wyganiasz
mnie?- szepneła smutna.
-ee
niee … po prostu idz sprawdz co z nią a potem przyjdziesz i nam
oznajmisz, dobra?- uśmiechnąłem się do niej.
-ide
… ale wróce- przymróżyła oczy i wyszła.
-eeh
Vai z okresem to twardy orzech do zgryzienia- odparłem po czym
podszedłem do Jamesa- no brachu, gadaj co znowu zrobiłeś-
zapytałem a on opowiedział mi całą historie. Szczerze? Nie dziwie
jej się że tak postąpiła … on czasami myśli tylko o sobie -.-
-podsumowując wiesz co ci powiem?-
-tak
…?-
-jesteś
ćwokiem- kiwnąłem głową po czym usiadłem na fotelu. Godzina ok
16 … ostatnia strona gazety, relax. James siedział w kuchni,
oparty o lade i dumał przed sałatką- Jaaames- szepnąłem- idz do
niej!-
-nieee!
Zjedzie mnie z góry na dół!- szepnął po czym położył głowe
na ladzie.
-a
niby będziesz tak siedzieć bezczynnie i gapić się w sałątke?-
-a
mam coś lepszego do roboty?-
-yyy
tak?- popatrzyłem na niego.
-kurde,
ale się zachowałem jak jakaś ostatnia ciota-
-tak
tak James, jesteś głupi-
-eeeh
nie wiem co zrobić ...-
-tak
tak James, jesteś głupi-
-Logan,
zaciąłeś się?-
-tak
tak James, jesteś głupi-
-...
przyjechała Vai!-
-tak
tak James, nie słyszałem pisku opon i nadal jesteś głupi- nagle
jak na zawołanie usłyszałem opony- okey, teraz można powiedzieć
że jest-
-Maslooow!-
wrzasneła Vai, otwierając gwałtownie drzwi.
-co
znowu zrobiłem co?!?!- zerwałem się- czekaj … chwila … James
to do ciebie- odparłem i usiadłem na kanapie.
-Vai
możesz mnie nawet zabić ...- szepnął James wpatrując się w nia
-Sylwia
chce wrócić do Włoch!- wrzasneła a James tak się zerwał że aż
spadł z krzesła- do Włoch?!?! do Włoch?!?!- doczłapał się do
niej- nieeee!! -
-
… noo to mamy kłopot- szepnąłem.
PYTANIE
jak myślice, uda mu się powstrzymac Sylwie? i czemu tylko dziewczyny mają okres?! to niesprawiedliwe xDD PZDR ;*