yoł ziomale :D udało mi się napisac nawet wczesniej rzdz! brawa dla mnie! xd wow xd zapraszam dooo czytania ludziskaa! ;D
James watching you ...
James watching you ...
To
był cios poniżej pasa. Na serio nie spodziewałem się tego po niej
... szczerze to nawet nie wierzyłem w to że Vai mogła coś takiego
zrobić.
-zwątpiłem
teraz w tą dziewczyne ...- odparł Carlos, przyglądając się
wiadomością.
-hej
Logan!- w drzwiach tarasu stanął Kendall- coś ci wystaje z
bagażnika motoru- wskazał na garaż. Logan szybko się zerwał po
czym omało nie wywalił Kendalla i wbiegł do garażu.
-jaki
wicher- pokiwałem głową po czy, z chłopakami, poszliśmy za nim.
Brunet stał przy motorze i gapił się na jego tył, z którego
właśnie coś wystawało. Przystaliśmy za nim i zaczeliśmy
rozmyślać.
-może,
przy okazji, Vai przywiozła jakiegoś trupa- odpałem.
-na
serio to nie jest śmieszne!- gwałtownie się obrócil Logan- nie
wiem czy zdajecie sobie spawe z tego że moja dziewczyna jest
przestępcą!-
-uwierz
mi, wiedzieliśmy to od dawna- kiwnął głową blondyn.
-
Logan ...- szepnąłem po czym wskazałem na motor. Ten zaś wziął
głęboki wdech po czym delikatnie otworzył bagażnik. Wszyscy
wstrzymaliśmy oddech po czym zamkneliśmy oczy.
-matko
...- usłyszeliśmy szept Logana po czym otworzyliśmy oczy. Nie
mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem ... w bagażniku był cały
milion dolców ... Logan bezgłośnie wziął to wszystko do ręki po
czym zauważyłem jak trzęsą mu się ręce. Nikt nie mógł
uwierzyć w to co się wydarzyło.
-ej
co się dzieje?- usłyszeliśmy głoś Amelii po czym zobaczyliśmy
jak kuka z Joshem- co wyście tak nagle uciekli?-
-Vai
...- szepnął Logan po czym odwrócił się do nich trzymając w
ręku worek z pieniędzmi. Widziałem że szklą mu się oczy-
obrabowała bank ... cały milion ... nie wierze- po tych słowach
uklękł i zaczął płakać. Nigdy nie widziałem Logana w takim
stanie ... nigdy! Podszedłem do niego z chłopakami po czym
przytuliliśmy go by troche go uspokoić.
-ja
ci radze, daj już sobie z nią spokój- przykucnął przy nas Josh.
-ale
... ja ją ... kocham ...- wydukał wycierając łzy- czemu ona to
zrobiła ...-
Violette
watching you ...
-gdzie
byłaś tyle czasu?- spytała mnie, jednak ja nic nie odpowiedzialam
tylko przemywałam dalej rane którą miałam na nodze- martwiliśmy
się o ciebie ...- oparła się o drzwi łazienki kiedy ja zaczełam
wycierać noge ręcznikiem- słyszysz co do ciebie mówie?- ja nadal
udawałam że jej nie słysze i odłożyłam ręcznik- Vai!- chwyciła
mnie za ręke, kiedy wychodziłam z łazienki. Odepchnełam ją i
poszłam dalej- ej no!- poszła za mną i próbowała zwrócić na
siebie moją uwage- no Wiolka, prosze cię-
-po
pierwsze odwal się, po drugie odwal się, po trzecie nie jestem
Wiolka tylko Violette!- krzyknełam do niej, odwracając się.
-ciocia
nazwała cię Wioletta!-
-ciocia
nazwała mnie też przyszłym zbrodniarzem- przymróżyłam oczy-
pamiętam to- mruknełam a Sylwia pokiwała głową zmieszana- po tym
wyjechała z tobą. Niby że ty miałaś jechać tam do szkoły i w
ogóle, a tak na prawde to było przeze mnie- odparłam po czym
spuściłam zrok. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Szybko podeszłam do nich i otworzylam je, a tam ... niespodzianka.
-dobry
wieczór, czy jest tu Violette Goldie?- spytał jeden z yyy
policjantów.
-o
widze że wy mnie jeszcze nie znacie, pewnie jacyś nowi- wyciągnełam
ręke- otóż to ja, Violette Goldie- uśmiechnełam się, gdy nagle
jeden z nich założył mi kajdanki na ręke- yyy ... chyba nie
zrozumieliście przekazu- podniosłam brew kiedy drugi odwrócił
mnie, złapał za drugą ręke, którą przykół.
-Violette
Goldie jesteś aresztowana za napad na bank- odparł jeden gdy Sylwia
aż zbielała z przerażenia.
-
... co?- szepnełam.
Sylwietta
watching you ...
To
był jeden wielki koszmar ... widok Violette zabieranej przez
policjantów był najgorszym widokiem w moim życiu. Nie wytrzymałam
... rozpłakałam się. I teraz wiem co ona tam robiła. Ale żeby
bank?! Czemu?! Po co?! Przecież chłopcy mogli nam pożyczyć
pieniądze, jeśli tylko by poprosiła! Logan przecież zrobiłby dla
niej wszystko! Nadal nic z tego nie rozumiem ... wbiegliśmy do
komisariatu i od razu skierowaliśmy się do policjantów.
-gdzie
Violette?!- krzykneliśmy chórem.
-chodzcie
... ale tylko pojedynczo- powiedział policjant.
-kto
idzie jako pierwszy?- spytał Kend.
-może
Logan- spojrzał na niego James. Jednak szatyn niezbyt nadawał się
do tego, ponieważ był nadal roztrzęsiony tą całą sytuacją.
-ja
pójde ...- szepnełam po chwili. Wszystkie oczy skierowały się na
mnie a ja wziełąm głęboki wdech.
-może
...- zaczął grzywacz.
-nie
James, jestem jej kuzynką i chce jako pierwsza z nią porozmawiać.
Nie martw się o mnie- popatrzyłam na niego a on pokiwał głową.
Szczerze? Nie wierze zbyt w to że Violette mogła zrobić coś
podobnego. Może i jest wścibska, agresywna, nieokrzesana i czasami
też nienomalna ale na pewno nie okradła by banku. Spóbuje się
cokolwiek dowiedzieć od niej teraz. Mam nadzieje że da się z nią
pogadać. Powoli weszłam do pomieszczenia przy którym stał jeden z
policjantów. Z tego co widze to cela była taka sama jak wcześniej.
Nie ma się z czego cieszyć ... znów tu wróciła. Powoli szłam w
jej strony a gdy byłam już wystarczająco blisko krat,
przystanełam.
-
... wierzysz im?- usłyszałam szept Vai po chwili milczenia.
Pasiasta siedziała na podłodze z podkuloną głową.
-
sama nie wiem- szepnełam spuszczając głowe.
-no
przecież ... nikt nie zwraca uwagi na moje dobre strony- odparła
podnosząc powoli głowe i patrząc na mnie tymi swoimi świecącymi
oczami. Zmieniła je na lampardzie i to wyglądało dość
przerażająco.
-a
masz jakieś?- mruknełam bez zastanowienia. Od razu pożałowałam
tych słów.
-nie
kurde bo ja oczywiśćie jestem jednym, wielkim potworem!- zerwała
się szybko i podeszła do krat. Jej mina wyrażała złość i
niezroumienie. Przeraziłam się ... szybko zrobiłam krok do tyłu-
nie mam żadnych zalet, umiem tylko pyskować, bić, męczyć no i
kraść. W ogóle przyjaciele się dla mnie nie liczą, nikt się dla
mnie nie liczy! Najlepiej wybiłabym wszystkich ludzi na świecie!
Nie wiem czy wiesz ale lubie zabijać!-
wzruszyła rękami a ja już przestałam rozumieć czy zmyśla czy
mówi prawde. Nastała chwila ciszy ... Vai powoli się opanowała a
ja szykowałam się do powiedzenia wielkiej głupoty, która mogłaby
jeszcze bardziej popsuć nastrój. Ale nie mogłam się powstrzymać
...
-właśnie
dlatego mama mnie od ciebie zabrała ...- odparłam powoli podnosząc
wzrok. Ta popatrzyła na mnie po czym spuściła głowe i pokiwała
nią. Znów cisza ogarneła cele. Nie mogłam jej znieść- ...
dlaczego bank?!- krzyknełam.
-ty
zacznij myśleć logicznie! Po co miałabym okradać bank?!- zaczeła
się bronić.
-no
... nie wiem ...- szepnełam.
-widzisz?-
-ale
są dowody!-
-jakie
niby?-
-w
bagażniku motoru znaleziono skradziony milion!-
-to
na motorze był bagażnik?!-
-nie
udawaj idiotki!-
-nie
udaje! Jestem nią!- krzykneła- jestem twoją kuzynką, czemu mi nie
wierzysz! Znasz mnie przecież!-
-nie,
nie znam cię- odparłam kiedy łza spłyneła mi po policzku-
zupełnie inną osobe zapamiętałam ...-
-skoro
jesteś taka mądra to weż do łapki komóreczke i zadzwoń do
kochanej mamusi i oczywiście pochwal się z kim tak na prawde
mieszkasz- odparła stając dosłownie centymetr od krat.
-
... co robiłaś wczoraj jak wziełaś motor Logana- spytałam przez
łzy. Chciałam wiedzieć co miała na swoją obrone.
-nie
wiem ...- mrukneła a ja popatrzyłam na nią- no nie wiem, nie
pamiętam!-
-...
ide stąd- odparłam po czym wyszłam, co spowodowało że popłakalam
się jeszcze bardziej. Jak niby może nie wiedzieć co wczoraj
robiła?! Gdy tylko ujżałam moją grupe, wyszukałam szybko Jamesa,
po czym wtuliłam się w niego płacząc.
-Sylwia
co się stało? Nakrzyczała na ciebie? Zwyzywała? Pobiła?!- zaczął
panikować brunet. Pokiwałam przecząco głową, będąc nadal
wtulona w niego.
-nie
wierze że im uwierzyliście ...- usłyszeliśmy głos po czym
odwróciliśmy się. Przed nami stała Karinka z jej chłopakiem,
kiwając głową- wy na serio myślicie że to Vai?-
-są
dowody- odparł Kendall.
-ja
nadal nie wierze- wzruszyła ramionami blondyna.
-też
mi się to wydaje podejrzane- wtrąciła się Pat.
-zamiast
ją oskarżać, spróbowalibyście przynajmniej poszukać jakichś
poszlak- wskazała na nas Karina.
-a
co my niby Brygada Detektywów?- podniósł brew James.
-ty
Maslow się nie wymądrzaj, wiesz?- warkneła- Sylwia, na serio ty
też?- popatrzyła na mnie – czy ja tu jestem jedyną osobą która
nie wierzy że to może być jej sprawka?- krzykneła rozkładając
ręce, widząc nasze zagubione miny- ... wariaci- szepneła.
-ej
... gdzie Logan?- spytał po chwili Carlos.
Violette
watching you ...
Coś
mi się zdaje że świat się na mnie uwziął ... hmm nie no jestem
pewna że tak jest! Inaczej nie siedziałabym w więzieniu!
Przejechałam ręką po kratach po czym spuściłam głowe. W tej
chwili zdałam sobie sprawe że ktoś jest w tym pomieszczeniu. I to
nie był policjant, który mnie pilnował ... podniosłam wzrok, gdy
zobaczyłam niedaleko mnie postać. Troche się przestraszyłam gdy
zobaczyłam że to Logan ... chociaż miałam nadzieje że on mi
pomoże.
-Logan
...- szepneła.
-nie
odzywaj się do mnie- odpał oschło a mnie ciary przeszły. Nigdy
jeszcze nie słyszałam takiego Logana ...
-wierzysz
im co nie?- podniosłam brew- wierzysz że to niby ja obrabowałam
bank?-
-heh
... przecież jesteś kryminalistką- odparł. Wtedy poczułam jakby
wbił mi nóż w serce, posiatkował go na małe kawałeczki po czym
jeszcze zmielił i rozdeptał. Załamałam się ... chłopak spuścił
głowe po czym odszedł, zostawiając mnie w tak zwanym gównie ...