Kochani moi, kochani ! :D przypominam o stronce gdzie jest klasa Vai :) --> http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/p/iiif-klasa-violette.html
Mineła już godzina fizyki. Zadzwonił dzwonek. Nasz psorek wyszedł by odkleić sobie, wreszcie, kartke od ręki. Po tej ciężkiej lekcji musiałam wstać i rozciągnąć się.
-hej- podeszła do mnie Victoria.
-hej- uśmiechnełam się do niej.
-słuchaj, powiem ci to tak żebyś zrozumiała: mòj były chłopak, ktòrego nadal kocham, jest z twoją siorką, więc od tej pory znalazłaś sobie pierwszego wroga w klasie- popatrzyła na mnie grożnie i odeszła. Troche nie wiedziałam co miałam robić.
-nie martw się, byłam z nią w klasie przez 2 lata i była okropnie nieznośna. Aż się ciesze że biedny Dennis się od niej uwolnił- powiedziała to Nӧelle, podchodząc do mnie.
-Dennis?!- popatrzyłam na nią zdziwiona – to jest jego była?- złapałam się za głowe – ładnie ...-
-hehe nie martw się. Apropos Violette nie?- uśmiechneła się.
-tak. Nӧelle?- przekręciłam głowe w prawo.
-wreszcie ktoś zapamiętał dobrze moje imie- uśmiechneła się.-a ty Dakota nie?-
-oczywiście- odparła Dakota.
-mieszkamy razem- oznajmiłam.
-o musi być fajnie-
-i jest, przygarneły mnie- zaśmiała się Dakota.
-eahm- w tym momencie coś odwròciło uwage Nӧelle- a tamten co tam robi?- i wskazała na okno. Odwròciłam się by zobaczyć co się stało i ... może lepiej by było gdybym tego nie zrobiła -.-
- o mòj Boże ...- wykrztusiłam- to Noah-
-może przyszedł do swojego brata- pròbowała coś przekombinować Dakota. W tej chwili Noah podniòsł tabliczke, na ktòrej było napisane drukowanymi literami „I’M SORRY VIOLETTE BUT I <3 U”.
-ehm nie wiem czy swojego brata darzy aż taką sympatią- odparła Nӧelle. szybko rozglądnełam się po sali i podbiegłam do okna i szybko je otworzyłam.
-co ty tu robisz?!- wrzasnełam do niego.
-chce cię przeprosić za wszystko. Nie moge przestać myśleć o tobie- odparł Noah.
-ja o tobie też bo co chwile cię gdzieś widze- powiedziałam wkurzona.
-o brachol!- podszedł do nas Leroy – a ty jeszcze o niej? Tss przestań!-
-o widze że masz mojego brata w klasie ... nie będzie ci lekko-
-eeeh wspòłczuje ci że masz takiego brata ...- odparłam.
-aa tam ...- machnął ręką Noah.
-ja mòwiłam do Leroya-
-ranisz mnie- powiedział zdziwiony ciemnoskòry
-a ja ci zazdroszcze takiej dziewczyny. Też chciałbym taką mieć ...- rozmarzył się Leroy.
-hę?- popatrzyłam na niego dziwnie- dobra: Leroy sio, Noah ... też sio- zaczełam powoli zamykać okno.
-nie czekaj!- uparty Noah przytrzymywał okno – błagam! Wybacz mi!-
-tego co zrobiłeś nie da się od tak wybaczyć-
-więc jednak mam szanse?-
-nie- powiedziałam to zimno i zamknełam okno. On, jednak, nadal stukał i rysował serduszka na szybie. Dla mnie tylko się ośmieszał.
-dziewczyno, co ty robisz?- podeszła do mnie Naomi.
-to co dawno powinnam zrobić ... po prostu nie zwracać na niego uwagi ...- odparłam smutna.
-robi ci wioche, rockòwno- podeszła do mnie Victoria.
-ej odczep się, co nie? Dziewczyna przeżywa załamanie sercowe- Nӧelle podeszła do mnie i przytuliła mnie –nie martw się, wszystko będzie dobrze.-
-będzie- kiwnełam głową – a wiesz dlaczego?- pewnym krokiem podeszłam do okna, chwyciłam żaluzje i spuściłam je na dòł –voila!-
-taa i teraz siedzimy w ciemnicy- powiedział, żaląc się Hugh.
-ja się już przyzwyczaiłam do awarii prądu ... zwłaszcza dlatego że mieszkam koło TFN- nie zdążyłam skończyć zdania, a Victoria rzuciła we mnie kredą. Dobrze że jestem zwinna ... – co znowu?!- krzyknełam do niej.
-TFN ... mieszkasz jeszcze koło TFN?! To jeszcze jeden plus by cię nienawidzić!- krzykneła i zaczeła iść w moim kierunku, ale Cam i Eicz, na szczęście, chycili ją.
-fajnie że ktoś mnie tu lubi- uśmiechnełam się niepewnie. Wtedy wszedł nasz nauczyciel od geografii, pan Ściana.
- o ludzie jaka tu ciemnota!- podszedł do nas- prosze podnieść te rolety! – krzyknął i zaczął je podnosić.
-nie nie nie!- pròbowałam go powstrzymać lecz kiedy zauważyłam że nic się już nie da zrobić zasłoniłam sobie oczy rękami.
-o! Widzicie? Wpuścimy przynajmniej troche słoneczka ... eahm Violette, a ty co? Boisz się słońca?- ja, powoli, zsuwałam ręce po policzkach. Noah gdzieś zniknął!
-oh ... nie ... bo po prostu ... a nieważne- machnełam ręką i usiadłam koło Dakoty. Wtedy też weszli do klasy Berry i Eithan.
-aaa to dlatego się ze mną nie przywitali- pokiwałam głową.
-siadajcie- powiedział psor zamykając klase. cały czas wpatrywałam się w okno.
-dobrz- zaczął psor siadając przy biurku – witam was wszystkich. Jestem profesor Ściana i będe was uczył geografii-
-hurra- wykrzyknął Cam.
- o nie- odpowiedział psor- miałem nadzieje że wzieli cię na prawnika ... może byś nie wygrał ale byś zagadał ich na śmierć ...o! albo w Parlamencie byś się przydał !-
-tam są ci co dużo gadają i mało robią- wtrącił się Berry.
-akurat dla niego- zaśmiał się Eithan.
-o! Mamy dla niego następną ksywke! Parla-Ment!- wykrzyknął uradowany Eicz.
-wow- uśmiechneła się Dakota- faktycznie ciekawa klasa-
-dobra, koniec tego dobrego- chciał jeszcze coś powiedzieć ale rozproszyło go moje rozproszenie, ponieważ cały czas patrzyłam na to co było za oknem- Violette ... Violette!- zaczął mnie wołać psor ale ja nie reagowałam bo byłam zamyślona ... myślałam o tym co się stało przed chwilą, o tym chamie ktòrego spotkałam ...
-uhm widze że jej status jest offline- psor wziął gąbke i ... poczulam coś miękkiego na twarzy i po chwili stałam się cała biała.
-khy khy phy- zaczełam się otrzepywać.
-fajnie że wròciłaś wśròd żywych-powiedział ironicznie.-mòwiłaś że się boisz słońca a teraz cały czas się na nie gapisz-
-nie mòwiłam tego- powiedziałam zdziwiona – zamyśliłam się.
-uhm ciekawe o kim- odwròcił się do mnie Cam.
-Talk-Man bo ci nasypie talku do gaci- popatrzyłam na niego grożnie.
-zje cie- potwierdziła Dakota. Wtedy znowu odwròciłam się do okna i ... znowu jest! -.-
-szlag mnie trafi za chwile!- powiedziałam wkurzona do Dakoty
-co? Oooo ...- zauważyła intruza za oknem.
-to się nazywa miłosć- powiedział Eicz kiwając głową.
-ja mu dam miłosć- bez chwili zastanowienia wziełam pierwszą rzecz ktòrą miałam pod ręką i rzuciłam nią w szybe. Okazało się że wziełam cyrkiel Dakoty i nim ... wybiłam szybe O___o rozległ się huk. W klasie zapanowała cisza ... Nauczyciel popatrzył na mnie i pokiwał głową.
-eeh ... nawet pierwszego dnia nie możesz sobie odpuścić?!- odparł załamany.
-do dyrektora?!-zapytałam wstając.
-i to na jednej nodze- pokazał mi drzwi. Odwròciłam się jeszcze do okna, a raczej do przestrzeni gdzie pare sekund temu widniało jeszcze okno, popatrzyłam zła na kukającego chłopaka i wyszłam. Kurna, pierwszy dzień i już minusowe punkty ... znowu ... a wszystko przez niego ... byłam już blisko pokoju dyrektora. Zapukałam.
-o! A jednak pani się zdecydowała! Prosze bardzo!- wykrzyknął dyro. Ja, ze zdziwioną twarzą, weszłam. Dyro siedział odwròcony tyłem na swoim odjazdowym krześle, i patrzyl w okno. –nareszcie pani zrozumiała że ja jestem ten właściwy. To co, jaką pozycj ...- odwròcił się i aż podskoczył na krześle- Violette Goldie!-
-eahm ... to co ja wreszcie zrozumiałam?!- zapytałam podnosząc brew.
-cokolwiek zrobiłaś, zostanie ci odpuszczone. Tylko, błagam, nie mòw nikomu!- błagał mnie dyro.
-właśnie wybiłam wam okno- powiedziałam z uśmiechem.
-co?!- jeszcze bardziej podskoczył na krześle aż wreszcie wstał- już pierwszego dnia?! Nie mogłaś sobie pierwszego dnia odpuścić?!-
-mhh ... to samo mòwił pan Ściana. Zmòwiliście się czy co?-
-ja ci dam zmowa! Ja ci dam!- zaczął coś grzebać na biurku- dostajesz minusowe punkty! Całe setki!-
-po pierwsze mamy na start 200 punktòw a ja nie moge mieć więcej niż 200 bo nie istnieje takie coś jak -50 z zachowania- pokiwałam głową – a poza tym ... o ktòrą panią panu chodziło?! Może o panią Dar z chemii? Co?-
-pani Dar?! Żartujesz chyba sobie! Ona dziwnie się ubiera! I te wszystkie kwiaty ... niech sobie je choduje w ogròdku a nie na bluzkach- po tych słowach znowu pokiwałam głową z uśmiechem- i znowu masz na mnie haka ... dobra, ale znowu będą prace w ogròdku- pokazał na mnie palcem.
-oki doki- uśmiechnełam się i nagle ...- yh! On tu jest!- wskazałam na okno. Dyro szybko się obròcił ale nikogo tam nie zastał – on tam był! To przez niego!-
-eeh a po tym opłace ci nawet psychiatryk-wykrzywiłam się i nagle ... słychać jakiś huk ... jakby się coś tłukło ... w tej chwili słysze krzyk pana Ściany. Tss ale on śmiesznie krzyczy xD po chwili otwierają się drzwi do gabinetu i wchodzi ...
-witam panie dyrektorze- uśmiechneła się dziewczyna.
-Alice?- popatrzylam na nią dziwnie – a ty co tu robisz?-
-oo z jednej klasy?- popatrzył na nas- Boże Święty ... co mnie naszło żeby złączać IIIF i IIIR ...- usiadł na krześle obrotowym i położył ręce na biurku.
-eahm ... pan Ściana mnie przysłał bo ... stłukłam drugą szybe- na co dyro zbladł a ja otworzyłam buzie z wielkim uśmiechem.
- o nie nie nie! Tobie wpisuje punkty i to zaraz!-
-a a a! – pokiwałam głową – moge jej powiedzieć o tych pozycjach- zaczełam wyginać głowe xD
-grr ...- siadł i strzelił długopis – obydwie prace w ogròdku! Od teraz!-
Po chwili obydwie znalazłyśmy się przed szkołą, wykopując dołki i sadząc kwiatki xD
-a więc tak spłacałaś swòj dług?! – zapytała mnie Alice, kopiąc dòł.
-yap- kiwnełam głową- kopałam dołki, sadziłam kwiatki, pieliłam ogrody, malowałam szkołe-
-że co?- odparła zdziwiona.
-no!. Od kiedy tu jestem nie musieli zatrudniać sprzątaczek, ogrodnika i malarzy-
-wiesz lepsze to niż dostać minusowe punkty ... a dlaczego wybiłaś okno?-
-a bo zobaczyłam mojego „zawieszonego” chłopaka za oknem ... cały czas za mną lata i chce żebym do niego wròciła ...-a tobie jak się udało rozwalić drugą szybe?-
-eahm ... po prostu wziełam ten cyrkiel, ktòrym rzuciłaś, i mòwiłam że nim nie da się wybić okna i ... tak się złożyło że wybilam- popatrzyłam na nią i zaczełyśmy się śmiać.
-macie kopać a nie plotkować!- wykrzyknął dyro.
-kopiemy nooo!- krzyknełam do niego i zaczełyśmy kopać. Wtedy zabrzmiał dzwonek na przerwe. Pojawili się kumple z mojej klasy.
-a więc tak was dyro ukarał pierwszego dnia?- zapytała Dakota.
-no ... mieliśmy do wyboru to lub robienie za krasnale ogrodowe- powiedziała Alice. Ja nie mogłam powstrzymać śmiechu i wybuchłam xD
-Violette!- wykrzyknął Eithan.
-ja was nie lubie bo, zamiast się witać z przyjaciòłką, to wy sobie łazicie gdzieś- podparłam się na łopacie.
-byliśmy załatwić kurs informatyczny dla Eithana- powiedział Berry.
-skoro tak ...- puściłam łopate i dosłownie rzuciłam się na nich – wy dranieee!! Jak ja was dawno nie widziałam!- oczywiście ich wyprzytulałam a nie zabiłam xD ale mało brakowało :P
-nam też ciebie brakowało!- ściskał mnie Eithan.
-dobra zejdz bo mnie miażdzysz- krzyknął Berry.
-nikt ci nie kazał tam stać- odparłam mu.
-charakterek się nie zmienił, z tego co widze- uśmiechnął się Eithan.
-długo już się znacie?- zapytała Alice.
-z jakie 10 będzie- kiwnełam głową.
-więcej!- powiedział Berry.
-no no już nie przesadzaj- hamowałam go.
- nie wolno rozmawiać z ciężko pracującymi!- wykrzyknął dyro z gabinetu.
-ale panie dyro!- zaczełam narzekać xD nic nowego.
-lepiej wròce do klasy. Nie chce mieć w nowej szkole punktòw karnych pierwszego dnia- powiedziała to Dakota i poszła.
-ej! Tutaj jest klasa- wskazałam na pomieszczenie za nami- możesz wejść przez okno! Albo przez jego resztki- odwròciłam się a tam stał pan Ściana, ktòry patrzył na szkody i na mnie ... z taką grożną miną ...
-eahm to może my też już pòjdziemy- zaczął kombinować Eithan.
-zdrajcy!- wykrzyknełam.
-ale wejdziemy tak jak chciałaś- wziął ze sobą Berryego i weszli tam gdzie były kiedyś okna xD
-co wy ... ?!- zaciął się psor.
-nic pan nie widział- pomachał mu przed oczami Berry i uciekł z Eithanem. Wtedy psor, jak zaczarowany, stanął i się nie ruszał. Po chwili się ruszył, otrzepał i kontynuował sprawdzanie szkòd.
- dobrzy są- pokiwała głową Alice.
-coś mi tu nie gra- podrapałam się po brodzie.
-o! Patrz! Jakieś ciacho idzie w naszą strone!- wykrzykneła Alice.
-to Noah- klepnełam ją łopatą po głowie- zaraz ... to Noah!- i zasłoniłam się łopatą.
- to ten z EnCiTy!- krzykneła i zaczeła podskakiwać.
-nie podskakuj bo cię znowu trzepne!-
-Ja też mam łopate- pomachała mi przed nosem.
-Violette ...- stanął przede mną.
-... chyba cię zobaczył- szepneła mi Alice.
-cii! Nie ruszaj się to sobie pòjdzie-
-Violette- zaczął zniżać łopate- cześć-
-czego chcesz!- wykrzyknełam wkurzona
-pogadać- odparł.
-gadaj z łopatą. Ona może chce cię słuchać-
-Violette-
-wiem! Mam tak na imie i co? Nie moja wina! A poza tym ja tu pracuje!-
-znowu dostałaś nagane?- zapytał
-niee ...- kiwnełam głową- po prostu zasadzam kwiatki- w tej chwili jakiś bachor przeleciał mi po kwiatkach- ej ty! Jak ja cię dorwe!-
-czekaj!- chwyciła mnie Alice – ja się tym zajme, tymczasem wy pogadajcie- i pobiegła- no ktòry to z was bachoryy???!!-
-ooo masz nową siostre?- zapytał śmiejąc sie Noah.
-nie nawidze cię- rzuciłam łopatą o ziemie.
- ... zmiażdzyłaś sobie stope?-
-mhmhm ... taaak- wykrzywiłam się i chwyciłam jedną ręką za Noah a drugą za noge.
-może ...-
-nie dotykaj mnie!- krzyknełam.
-sama mnie dotykasz-
-bo nie mam się czego złapać!-
-jestem!- przybiegła Alice- pewnie wypielimy dużo ogròdkòw- pokiwała głową.
-co masz na myśli?-
-Sally Alice! Do mnie!- wykrzyknął dyro.
-no, to ja lece- poklepała mnie po ramieniu i poleciała.
-serio to nie twoja siostra?- wskazał na nią.
-spadaj- puściłam się go, wziełam łopate i zaczełam kopać.
-Violette ...- przykucnął i popatrzył na mnie.
-sio stąd! Chyba że mam cię zasadzić!-
-dlaczego ty się aż tak złościsz?!-
-heh i jeszcze się pyta!- wzruszyłam ramionami- sam przemyśl swoje czyny- wkurzona rzuciłam łopatą o ziemie i poszłam po kwiatki, ktòre były u dyra. Mam go już serdecznie dość! Chociaż dopiero 2 dzień mnie męczy, znienawidziłam go jeszcze bardziej niż przed tem ...