Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

niedziela, 31 marca 2013

ROZDZIAŁ 70 CZ 2 „TALK THE TRUE”

Wesołych Świąt Wielkanocnych!! :D wiem że to troche póżno ale lepiej póżno nic wcale xD nie mam żadnej jedn ani nic bo szczerze nie chciało mi się nic wymyślać xd a rzdz napisałam w wielkich męczarniach xD tak ostatnio strasznie długo walcze z leniem xD
~~ niedługo dodam też stronke z kategoriami na KCA ;D
~~ no i oczywiście DZIĘKUJE WAM ZA TYLE WEJŚĆ!!! <3 40.000 :D
~~ ten rzdz wyszedł mi troooche długi xD nawet go troche skróciłam bo wyszedłby dłuższy ale nie chce was zamęczyć xdd tooo zapraszam ;D

James watching you …
-kochanie usiądzże wreszcie na miejscu, latasz tak cały czas- zaśmiałem się widząc swoją dziewczyne w ciągłym biegu.
-James jak moge nie biegać skoro za chwile mam występ na żywo!- pisneła troche zdenerwowana stąpając z nogi na noge.
-eeh skarbie- objąłem ją w talii i położyłem głowe na jej ramieniu- rozlużnij się … pomyśl o czymś miłym ...- zacząłem jej szeptać do ucha, czując jak przechodzi ją dreszcz.
-chcesz ją uspokoić czy napalić?- zaśmiała się Pat przychodząc do nas z Carlitem.
-też się nad tym zastanawiałam- zaśmiała się czerwona patrząc na mnie ukrakiem.
-gdzie Log? Powinien już tu być- zaczął zastanawiać się Carlos.
-za chwile zaczynamy ...- szepneła Sylwia zaczynając się nerwowo ruszać.
-uspokój się kobieto noo- zaśmiałem się tuląc ją mocno i całując w policzek.
-ej patrzcie! Idą!- wskazała na drzwi wejściowe brunetka. Po chwili ujrzeliśmy Logana i jakąś laske koło niego którzy zaczeli iść w naszą strone. Chwila … ta laska to … to Violette! Aż mi oczy z orbit wyszły!
-ludzie … czy to jest Vai?- szepnął po chwili Carlito.
-na to wygląda- szepneła czerwona gdy oby dwoje znależli się przy nas.
-no siema- machneła nam Vai- jesteśmy wreszcie-
-aleś się odstrzeliła- przeanalizowała ją wzrokiem Pat.
-ja?- popatrzyła po sobie Vai- … łee tam ty wyglądasz lepiej-
-... od kiedy ty masz takie ciuchy?!- spytałem zdziwiony
-co ty myślisz że ja ładnych ciuchów nie mam?!- założyła ręke na ręke podnosząc brew.
- … patrz Vai ciasta są na stoliku!- wskazałem na stół który był troche dalej za nami, przy którym siedzieli Kend i Angel.
- uu jedzonko za darmoche ^^- poruszała brwiami po czym poszła w tamtą strone. Gdy tylko się oddaliła, popatrzyliśmy szybko w strone Logana.
- boże święty dzięki James- wyszeptał brunet oddychajac głęboko.
-a tobie co?- zaśmiał się Carlos ogarniając troche Logana.
-wygląda jakby to robiła specjalnie!- szepnął po czym westchnął.
-capie jak jej tego nie powiesz to cię chyba zamorduje- zagroziła mu Pat.
-niech mnie ktoś przytuli- mruknął po chwili Log robiąc mine pokrzywdzonego psa. Od razu wszyscy wskazaliśmy na Vai na co on wywrócił oczami- dzięki wam bardzo za wsparcie-
-eej Loganowski ja ci radze iść do niej bo ktoś się już do niej czai ...- szepneła czerwona wskazując na jakiegoś gościa który podszedł do siedzącej przy stoliku Vai.
-ej kurde co tu robi Nathan?!- odparł troche poddenerwowany Log.
-no co … przyszedł sobie- wzruszyła ramionami Sylwia- dobra ja lece się szykować- uśmiechneła się, cmokneła mnie w usta po czym poleciała do przebieralni.

Violette watching you …
-Vai?- popatrzył na mnie zdziwiony Kendall.
-mhm- mruknełam siadając przy nich i wcinając ciasto.
-no jasne, pierwsze co to ciasteczka- zaśmiała się Angel- żeby ci szwy nie puściły w sukience-
-o to się nie martw- wymruczałam ze śmiechem.
-oo Violetowa- usłyszałam głos po czym popatrzyłam przed siebie.
-ooo Manhattan- wywróciłam oczami.
-aleś się odstawiła- przyglądał mi się uważnie ale jego wzrok utkwił w jednym miejscu.
-a ty nie patrz mi w cycki- zasłoniłam się rękami nadal jedząc ciasto.
-eahm zgubiłeś tu coś?- zobaczyłam Logana który popukał po ramieniu Nathana po czym założył reke na ręke.
-jest pies obronny- zaśmiała się cicho Ang.
-spokojnie kolo- podniósł ręce Nath- boże Vai trzymaj go krótko bo jeszcze kogoś pogryzie- zaśmiał się po czym oddalił od nas. Już widziałam jak Log chciał za nim iśc ale szybko wstałam i krzyknełam do niego.
-waruj!-
-ej tylko ja tak moge do ciebie mówić- uśmiechnął się po czym usiadł przy mnie.
-ty jesteś wilkiem nie ja- uśmiechnełam się cwaniacko po czym wziełam kolejny kawałek ciasta.
-apetyt dopisuje?- zapytał mnie blondyn.
-noo, jak się nic nie jadło przez dzień- kiwnełam głową.
-zagłodzisz się młoda- odparł zatroskany Log.
-też mam taki sam problem- kiwnął głową Kend tuląc do siebie Ang.
-oj noo … jem przecież- zaśmiała się.
-o patrzcie! Luxuria wychodzi na scene- wskazałam na kuzynke która była ubrana w białą bluzke i leginsy- laska nebeska- zaśmiałam się.
-bo to moja laska- poruszał brwiami James podchodząc do nas. Ja od razu parschnełam śmiechem wypluwając przy tym kawałki ciasta na Jamesa- dziękuje ci- mruknął i zaczął się wycierać.
-soryy- wyszeptałam nadal dusząc się ze śmiechu.
-masz nauczke na przyszłość- zaśmiał się Kend.
-a idz z taką nauczką- wywrócił oczami grzywacz po czym poszedł gdzieś dalej
-obraził się- zaśmiałam się ogarniając swoją twarz.
-zapamiętać: nigdy nie rozśmieszać Vai kiedy coś je- kiwnął głową Log ze śmiechem.
-ej ludu! Chodzcie na parkiet!- krzykneła Angel ciągnąc za sobą Kendalla.
-właśnie!- krzykneła Pat pchając na parkiet Carlosa.
-eej! A ja?!?- krzyknął za nimi James.
-masz fige z makiem- zaśmiałam się machając mu ciastem.
- nawet tego nie ma- odparł mi ze śmiechem Logan. Kiedy udało mi się skończyć ciasto, wyciągnełam ręke w strone butelki z alkoholem która stała na stoliku gdy Log wyprzedził mój ruch i jako pierwszy złapał i odsunął butelke ode mnie.
-ej- popatrzyłam na niego zdziwiona i próbowałam złapać butelke jednak on coraz bardziej oddalał ją ode mnie- no co jest! Najpierw mówisz żebym nie piła, potem pij ile chcesz i teraz co , znowu nie pij?- wzruszyłam rękami.
-ty jak na razie masz zakaz sporzywania alkoholu młoda damo- wstał biorąc butelke po czym położył ją na drugim stoliku troche dalej od nas.
-jesteś okrutny nooo!- jęknełam skomląc kiedy wrócił do mnie.
-może chcesz potańczyć?- spytał podając mi ręke.
-pfff teraz to się wypchaj- założyłam ręke na ręke zła po czym oparłam się o oparcie. Jednak Logan nadal patrzył na mnie z uśmiechem i z wyciągniętą w moją strone ręką- niee ...- kiwnełam przecząco głową ale on nadal stał- woon- zaśmiałam się próbując go ignorowac jednak on nic nie robił tylko stał!- … no dobra- zaśmiałam się wstając i ciągnąć go za ręke na parkiet.
-wiedziałem że się przełamiesz -uśmiechnął się cwano obracając mną.
-wstałam tylko bo lubie sobie potańczyć- wskazałam na niego na co on tylko kiwnął głową z uśmiechem- nie wierzysz mi-
-ani troche- zaśmiał się znów robiąc mi obrót.
-Logan! Bo mi się w głowie zakręci!- zaśmiałam się łapiąc równowage.
-to cię przytrzymam- uśmiechnął się uwodzicielsko na co ja pokiwałam głową. Z Loganem zawsze i wszędzie świetnie się bawiłam. To była taka moja bratnia dusza, a przynajmniej osoba na której zawsze mogłam polegać i która była na każde moje zawołanie. Wiem że jemu moge w 100% zaufać … tańczyliśmy jeszcze tak z kilkanaście dobrych kawałków i wcale nie chciało mi się zejść z parkietu gdy nagle …
-co się dzieje?- zaczełam się rozglądać gdy w tle rozległa się jakaś powolna i romantycza muzyka. Nagle światła zgasły a włączone zostało tylko kilka kolorowych lampek. Byłam troche zdezorientowana i nie wiedziałam o co chodzi jednak kiedy rozglądnełam się po sali i zobaczyłam pary tańczące blisko siebie ogarnełam o co chodzi- eahm … to jaa może pójde usiąść- odwróciłam się szybko w drugą strone by udać się na miejsce gdy nagle poczułam jak ktoś pociągnął mnie w przeciwną strone za ręke do siebie po czym znalazłam się z nim oko w oko.
-nigdzie nie idziesz- szepnął do mnie delikatnie oplatając swoje dłonie wokół mojej talii.
-o … key?- mruknelam zdziwiona i niepewnie położyłam dłonie na jego karku.
-nie bój się, nie zjem cię- zaśmiał się
-bo ja wiem co ci strzeli do głowy- uśmiechnełam się do niego po czymś spojrzałam mu w oczy. W te cudne brązowe oczy który błyszczały w świetle kolorowych lampek …
-pięknie dziś wyglądasz- szepnął do mnie po chwili nadal nie odrywając wzroku od moich oczu.
-tobie też niczego nie brakuje- uśmiechnełam się cwaniacko patrząc na niego.
-a dziękuje- uśmiechnął się promiennie.
-hmm … skoro mówisz że dziś ładnie wyglądam to przez inne dni brzydko wyglądam?- spytałam podnosząc brew.
-co? Nie no cośty! Ty zawsze wyglądasz … cudnie- uśmiechnął się do mnie lekko a ja troszeczke się speszyłam … schyliłam głowe przygryzając dolną warge po czym cicho się zaśmiałam.
- … peszek?- zaśmiał się cicho Henderson.
- co? Ja? Peszek? Pff … Vai się nigdy nie peszy- próbowałam udawac wyluzowaną jednak nie umiałam podnieść głowy i znów popatrzeć mu w oczy.
- mhm ...- poczułam jak jedną ręką puszcza moją talie po czym podnosi mi leciutko twarz do góry- nadal to nie peszek?- spytał cwaniacko
-jesteś debilem- szepnełam do niego ze śmiechem na co i on się uśmiechnął. Chociaż to dziwne bo go akurat obrażałam … przez kilka chwil patrzyliśmy na siebie bez słowa, jednak po chwili zobaczyłam że nasze usta coraz bardziej się do siebie zbliżały …. nie umiałam się oprzeć więc nie próbowałam się nawet powstrzymać … chciałam tego spróbować … kilka centrymetrów a raczej milimetrów dzieliło nasze usta od pocałunku … gdy nagle rozległa się znów muzyka klubowa. Ogarneliśmy się z tego transu i popatrzyliśmy na Dj-ke.
-debilu!! uważaj gdzie te łapy kładziesz!- krzykneła wkurzona Luxuria na Jamesa który stał obok niej troche wystraszony. Pewnie nie chcący oparł się o jakiś guzik tak że piosenka się przełączyła. Bez wahania podniosła maske i … chyba tego nie przewidziała. Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni a ona chyba nie planowała tak nagłego zdemaskowania. Powoli przyciszyła muzyke gdy wszyscy patrzyli na nią ciutke zdezorientowani.
-a więc tak ...- zaczeła Sylwia ściągając maske- chciałam wam dzisiaj powiedzieć że … to ja jestem Luxurią … ja Sylwietta Habińska … dziewczyna Jamesa Maslowa … chciałam to utaić bo nie chciałam mieć na głowie namolnych paparazzi … lecz teraz właśnie nadszedł czas powiedzenia prawdy … ii .. .mam nadzieje że mnie nie zjecie- spuściła głowe i zamkneła oczy powoli otwierając tylko jedno. Jednak na reakcje nie musiała długo czekać. Ludzie wstali z miejsc i zaczeli jej głosno klaskać. Kuzynka powoli nabrała pewności siebie i uśmiechneła się szeroko- dziękuje wam! Dzięki że żyje!wooohoo!- krzykneła- a więc!! zabawmy się!- po czym puściła znów muzyke. Mi nie zostało nic innego jak tylko wiać … wiać jak najdalej czyli do damskiej toalety. Po tej akcji dziwnie się czuje … wole to wszystko przemyśleć na spokojnie …


Sylwietta watching you …
hmmm nawet nie było aż tak źle. Fani mnie nie zjedli a nawet pozwolili dalej grać. Ciesze się że nie byli zawiedzeni po tym jak odkryli prawdziwą tożsamośc Luxurii. moge teraz wreszcie pokazać moje prawdziwe ja! Jednak był ktoś kto troche mi przeszkadzał w tym wszystkim …
-James nie dotykaj!- warknełam kiedy byłam w połowie piosenki.
-nauczysz mnie kiedyś obsługiwać się tym cacuszkiem?- spytał słodko na mnie patrząc.
-tak, jeśli teraz zostawisz mnie w spokoju- odparłam spokojnie. Eeh no w sumie nie miał co robić ponieważ reszta miała swoją połówke a on nie za bardzo … no w końcu muszę jakoś rozruszać towarzystwo- dziękuje bardzo! Oddaje teraz sprzęt w ręce Dj Dast!- krzyknełam po czym rozległy się oklaski. Dj Dast to mój kolega który czasami gra ze mną w klubie. On też ma niezłe kawałki a raczej ma lepsze kawałki od moich. Przybiłam z nim piątke po czym pociągnełam za sobą grzywacza i usiadłam z nim na fotelu.
- … kto to był?- spytał spoglądając na Dj-a
- słońce bez przesady- zaśmiałam się- to kolega Dj który gra ze mną, już nie przesadzaj- pocałowałam go w policzek i wtuliłam się w niego- mój mały zazdrośnik- zaśmiałam się pod nosem.
-nie jestem zazdrosny- przytulił mnie mocniej- po prostu się o ciebie martwie- pocałował mnie w główke a ja momentalnie się zarumieniłam.
-widzieliście gdzieś Fioletową?- zapytał nagle Kend siadając przy nas.
-a co?- spytałam podnosząc brew.
-nie widziałem jej od ponad godziny- usiadł obok blondyna, Logan. Widać było po jego twarzy że troche się o nią martwił.
- … wybyła z imprezy? To nie w jej stylu- odparłam zdziwiona uwalniając się z uścisku bruneta- poszukam tego małego łotra- uśmiechnełam się do nich po czym poszłam na wielkie poszukiwania Vai. Nie wiem ile mi to zeszło ale Dast zdążył zagrać ponad 10 kawałków a ja nadal nie mogłam znależć tej mendy. Szukałam jej chyba wszędzie a ona po prostu wyparowała! Zmęczona już tym szukaniem jej po całej sali, weszłam do damskiej łazienki by się odświerzyć a tam … tada! Moja zguba! Siedziała na podłużnej umywalce, patrząca w podłoge i machająca nerwowo nogami. Pokiwałam głową po czym stanełam przed nią kładąc ręce na jej kolana- mam cię- powiedziałam to w taki sposób że aż ją przestraszyłam xD
-debilu! Nie strasz!- odparła wystraszona.
-czemu nie bawisz się z resztą tylko siedzisz w kiblu?- spytałam
-bo … tak- odwróciła wzrok.
-coś się stało?-
-niee … nic … - machneła ręką- tylko … tak jakoś … a nic ...-
- co tak jakoś? No móóów- zaśmiałam się klepiąc ją po rece.
-no niiic! Leć do tego twojego amora i zostaw już mnie noo- jękneła spoglądając na mnie.
-bez ciebie nie ide- wyciągnełam w jej strone ręke ze słodką miną.
- weż nie rób mi jak przed tem Logan ...- uśmiechneła się leciutko spuszczając głowe.
-mhmmm … - kiwnełam głową z uśmiechem- widziałam co wy tam wyprawialiscie przed tem- poruszała brwiami.
-ciiicho- schowała twarz w dłoniach- nic nie było-
-taa jasne- zaśmiałam się pryskajac ją wodą z kranu.
-Sylwiaaa!!!- wrzasneła wycierając się rękami gdy wyleciałam z łazienki po czym wprałam się między moim chłoptasiem a Loganem.
-a tobie co?- zaśmiał się James tuląc mnie do siebie.
-za chwile zostane zabita- szepnełam patrząc czy przypadkiem Vai nie wyleciała z łazienki by mnie zamordować. Długo jednak nie musiałam na nią czekać gdyż zobaczyłam ją po kilku sekundach wychodzącą z łazienki i wycierającą sobie twarz.
-o znalazłaś ją- zaśmiał się James.
- siedziała skubana cały czas w łazience- kiwnełam głową.
-oho zaczyna się- zerwał się szybko z kanapy Logan- podchodzi do barmana. Dzisiaj jej się nie dam napić oj nie-
-a co? Nie chcesz już cmok cmok?- zaczął cmokać do niego James ze śmiechem.
-zostaw już go, wystarczy że mnie już chcą zabić- zaśmiałam się.
Violette watching you …
-dzięki- odparłam kiedy barman podał mi alkohol w szklance. Nie wiem co on tam dał bo powiedziałam żeby zrobił jakąś mieszanke wszystkich alkoholów wysokoprocentowych więc … wiem że powiedziałam że koniec z piciem by zapomnieć ale … nie pije by zapomnieć, pije by … pić xD
-nie ma mowy- nagle ktoś odsunął mi szklanke sprzed nosa a ja zdziwiona popatrzyłam na niego.
-czy jaśnie pan Henderson zostawiłby mnie wreszcie w spokoju?- jęknełam wyciągając ręke w strone szklanki jednak on odsunął ją jeszcze bardziej- kurde Logan chcesz w morde?!- wstałam patrząc na niego zła.
-no dawaj- odparł patrząc mi w oczy bez żadnego strachu. Zdziwiłam się że jednak się mnie nie boi … westchnełam i usiadłam na miejsce opierając się o ręke.
-daj ja wypije- uśmiechneła się Angel biorąc moją szklanke i pijąc ją powoli.
-no Vai- usiadł koło mnie Log- chodz potańczyć- uśmiechnął się leciutko i chwycił mnie delikatnie za ręke. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk … uśmiechnełam się do niego po czym zerwałam się z miejsca i pognałam z nim na parkiet … wiem że wcześniej chciałam go zabić a teraz chce z nim tańczyć no ale … kobieta zmienna jest ...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-jak to nie ma już miejsca?!- krzyknełam stojąc przy aucie Carlosa.
-nie ma przykro mi!- krzykneła Sylwia- auto Logana jest puste więc jedz z nim!- zasuneła szybe po czym Carlito odpalił wóz i pojechali.
-no jasne! Bo wszyscy wpraliście się do Carlosmobila!- krzyknełam za nimi wzruszając rękami.
-przynajmniej u mnie nie jest tak ciasno- zaśmiał się Logan stojąc przy aucie- wejdziesz sama czy mam ci otworzyć drzwi?- spytał ze śmiechem.
-nie dzięki, sama wejde, nie jestem księżniczką bez mózgu która nawet drzwi od auta nie umie otworzyć- wywróciłam oczami siadając na miejscu pasażera.
-okeey- kiwnął głową i wsiadł do auta- to jedziemy!- po czym odpalił auto.
-nieee chce mi się- jęknełam zsuwając się z siedzenia.
-nowość- zaśmiał się a ja klepnełam go w klate- no co? Taka prawda- kiwnął głową- a! Pat załatwiła nam jutro wizyte w sierocincu-
-po co?- podniosłam brew.
-jutro jest 6 grudzień, a raczej dzisiaj- odparł patrząc na zegarek- no i są Mikołajki więc pomyślała by uszczęśliwić dzieci i spędzić z nimi przynajmniej jeden dzień-
-ooooo ^^ kocham dzieci- wyszczerzyłam się
-tylko je nie przestrasz- zaśmiał się a ja znowu walnełam go w klate- ała! Siniaków mi narobisz-
-sam się o to prosisz- wywaliłam na niego język. Jechaliśmy tak przez kilka minut rozmawiając sobie o wieczorze gdy dojechaliśmy wreszcie do mojego domu- tooo o której jutro zbiórka, tfu znaczy dzisiaj?- spytałam kiedy Log zaparkował.
-pewnie ok. 11- kiwnął głową po czym popatrzył na mnie.
-nieeeee ...- jęknełam- nawet się nie opłaca spać- zaśmialam się.
-no leć leć- uśmiechnął się do mnie a ja powoli się odpiełam i otworzyłam drzwi- too pa- mrugnełam do niego i powoli wyszłam z auta. Jednak … z niewiadomych powodów wróciłam się po czym chciałam go pocałować w policzek, za to że dzisiaj nie dał mi się napić lecz akurat wtedy odwrócił głowe tak że nasze usta się złączyły. Kiedy uświadomiłam sobie co się właśnie dzieje zawirowało mi w głowie. Powoli odsunełam się od niego patrząc na niego zakłopotana tak samo jak i on- to … pa ...- szepnełam po czym wyszłam z auta i szybkim krokiem udałam się do domu ...

poniedziałek, 25 marca 2013

ROZDZIAŁ 70 CZ 1„TALK THE TRUE”

~~a więęc :D po primis jest już 2 cz jednorazówki :D
 ~~ secundis: wiecie chyba wszyscy co było na KCA ... troche nerwów już przez to zjadłam więęc postanowiłam że zrobie własne rozdanie nagród!! potrzebne mi tylko kategorie a więc prosze o podsunięcie mi pomysłu na jakąś. na razie mam 10 pytań, jak ogarne wszystko to opublikuje to i wytłumacze co i jak ;) i jak wam się podoba ten pomysł? :) będzie to przynajmniej uczciwe!
~~ no tooo goo !! :D


Logan watching you...
-co ty robisz?- usłyszałem głos Jamesa kiedy siedziałem sobie spokojnie na kanapie i oglądałem tv.
-no co … kisze ogórki dla Pati- usłyszałem Carlosa po czym podniosłem cwaniacko brew. Odwróciłem się w ich strone ciekaw co oni jeszcze wykombinują.
- … kasa ci się skończyła czy co?- zaśmiał się grzywacz podbierając mu jednego ogórka.
- chce być oryginalny a wiem że ona je lubi i ...- trzasnął go w łape- zostaw!-
-debil- zaśmiał się jedząc korniszona.
-bądz już cicho James, ja przynajmniej jestem romantyczny-warknął zakręcając słoik.
-nie ma nic bardziej romantycznego niż dać swojej dziewczynie słoik kiszonych ogórków- kiwnął głową brunet.
-dałem w niego całe swoje serce żeby były jak najbardziej pyszne- wziął słoik i przytulił go do siebie na co James parschnął śmiechem- może i jestem niski ale prawy sierpowy mam mocny- warknął spoglądając na grzywacza.
-czekajcie czekajcie!- wstałem na chwile i szybko chwyciłem za słoik- uwaga to będzie Carlos idący do Pati ze słoikiem- zaśmiałem się stając na środku salonu.
-czekaj czekaj-krzyknął szybko James – ja będe Pati!- chwycił mopa i założył go sobie na głowe.
-oooh Patitulina, miłości moja!- zacząłem swoje przedstawienie podchodząc do Jamesa- moja miłość jest tak wielka jak słoik kiszonych ogórków!- krzyknąłem klękając przed nim-przyjmij moją miłość ponieważ kocham cię nad życie i oddałbym za ciebie wór korniszonów!- podniosłem słoik- więc przyjmij moją miłość mój mały korniszonku!-
-oooh Carlos- zaczął James piszczącym głosem tak że nie wytrzymałem i parschnąłem śmiechem- ale ty jesteś męski! … ale czemu nie zakisiłeś mi pomidorów?-
-co?- zaśmiałem się- weż już nie marudz bo się starałem!-
- oooh no dobra Carlosiątko- kontynuował James- a czy otworzyłbyśmi ten słoik? Bo ja nie mam siły-
-ależ pewnie moje ciasteczko- kiwnąłem głową i zabrałem się za otwieranie słoika.
- … nudzi wam się?- spytał Carlos opierając się o lade i wpatrując się w nasze przedstawienie.
- o boże! Dwóch Carlosów! Który to ten prawdziwy?!- krzyknął James i złapał się za mopowaty łeb.
-pewnie ten który umie otworzyć ten słoik- odparł cwaniacko latynos.
-Carlos … ale mocno … żeś to zakręcił ...-jęknąłem kiedy próbowałem otworzyć słoik.
-nie za mocno tylko po prostu pasuje odwiedzić takie miejsce jak siłownia- zaśmiał się Carlito a ja tylko wywróciłem oczami.
-zwyczajny dzień u BTR ...- zobaczyliśmy nagle Angel na schodach- James ma mopa na głowie, Logan nie może otworzyć słoika z korniszonami a Carlos się na to wszystko patrzy i niemiłosiernie szczerzy-
- … gwożdziami żeś to przybił?!-krzyknąłem do Carlosa po dłuższym męczeniu się z tym słoikiem.
-daj pokrako- zaśmiała się Angel po czym wzieła słoik.
-Ang na serio to nie takie … proste- wybauszyłem oczy kiedy zobaczyłem że udało jej się otworzyć ten słoik. Iiiii od razu śmiech na sali -.-
- hahahahah nie dzięki takiego Carlosa nie chce – zaczął się śmiać James nadal nie zmieniając głosu.
-a ty co szyszek się najadłeś?- popatrzyła na niego Angel.
-jaa? Nieee, ja jestem Pati ^^- kontynuował brunet kiedy ja padałem ze śmiechu.
-tyy?- spytała śmiejąc się Ang- daleko ci do Pat- poklepała go po ramieniu. Nagle usłyszeliśmy huk tak jakby ktoś spadał ze schodów … i właśnie ktoś z nich spadł.
-ałaa … od kiedy tu są schody?- usłyszałem kobiecy głos po czym zobaczyłem jak ten poturbowany pechowiec się podnosi.
-Vai, lepszego wejścia nie mogłaś zrobić- zaśmiała się Angel podnosząc ją.
- … co się tak w ogóle stało?- spytała pasemkowa łapiąc się za głowe.
-eeeh znowu to samo- westchneła Angel klepiąc ją po głowie.
-... znowuuuu- jękneła łapiąc się za głowe- błagam powiedzcie że nikogo nie zgwałciłam- popatrzyła przestraszona w moją strone … chwila czemu na mnie patrzy?
- nie, spokojnie- uspokajałem ją jednak zobaczyłem jak James zaczął się cicho śmiać. Vai zobaczyła to i popatrzyła na mnie jeszcze bardziej przestraszona.
-czemu on się tak śmieje?- spytała podnosząc brew.
-booo jest głupi- podszedłem do Jamesa i trzepnąłem go w bok żeby przestał się śmiać.
-oddajcie mój słoik- warknął Carlos po czym wziął go ode mnie i zaczął go głaskać- no co? Chce przelać całą swoją miłość na słoik żeby były smaczniejsze ^^-
-dla kogo je tak głaszcze?- zaśmiała się Vai doczłapując się do krzesła przy ladzie.
-a jak myślisz?- usiadłem przy niej na drugim krześle i oparłem o lade.
-no jasne- kiwneła głową
-no to co zadecydowałaś Vai?- spytał James siadając po drugiej stronie lady.
-postanowiłam żee, po długim przemyśleniu ...- zaczeła Vai.
-ty myślisz?- odparł zaskoczony James na co oby dwoje zmierzyliśmy go wzrokiem.
-tak … Vai myśli- warknąłem do niego- czasami nawet bardziej niż ty- mruknąłem przez zaciśnięte zęby.
-ło ło spokojnie- uspokajał mnie brunet ale ja nadal mroziłem go spojrzeniem.
-a więc, po dłuższym przemyśleniu sprawy, dotarło do mnie że jestem singielką i muszę się z tym pogodzić- kiwneła głową- muszę przestać topić smutki w wódce i ogarnąć się troche i ...-
- … znależć sobie nowego chłopaka!- wtrąciła się Angel siadając przy Jamesie po czym popatrzyła ukrakiem na mnie.
- po co? Żeby znów złamał mi serce? Nie dzięki … na razie daje sobie z nimi spokój- odparła zeskakując z krzesła. Nie powiem jej przemyślenia troche mnie zaskoczyły …
- no ale Vai!- ciągneli James i Ang idąc w jej ślady- nie możesz tak!-
-eahm niby dlaczego?- podniosła brew.
-boo ...- zaczeli się jąkać patrząc od czasu do czasu na mnie.
- booo … jest ktoś komu bardzo na tobie zależy- powiedziała nagle Angel a ja zacząłem się dusić bo akurat wziąłem łyk soku.
-niby komu by na mnie zależało?- spytała zdziwiona Vai klepiąc mnie po plecach- ręce do góry Henderson!- zaśmiała się.
-mam wyskakiwać z kasy?- podniosłem brew z uśmiechem.
-eeeh … no … kurde … grrr!- warkneła Angel ale ja pokiwałem głową na nie- no … czemu … grr!- tupneła po czym poszła na góre.
-a tej co?- podniosła brew zdziwiona Vai
-Vai może zaczniesz nosić okulary co?- spytał po chwili James.
-po co?-
-bo chyba nie widzisz dobrze co się wokół ciebie dzieje- oznajmił jej brunet po czym podążył za Angel.
-... o co im chodzi?- spytała patrząc na mnie Vai.
- … bo ja wiem- skłamałem … wiedziałem o co chodzi ...mogłem jej wtedy wszystko powiedzieć ale … powiedziała że chce odpocząć to nie będe przecież robić na odwrót! Kiedy będzie gotowa too … jej powiem … mam nadzieje że w końcu ten dzień nadejdzie … (…) dni mijały a z Vai widziałem się w sumie coraz żadziej … nie wiedziałem że mówiła aż tak dosłownie z tym „końcem flirtowania”. Ale czy między nami był flirt? Owszem … całowałem ją ponad 3 razy, szkoda że po pijaku, raz próbowaliśmy się pocałować, kilka razy patrzyliśmy sobie w oczy zahipnotyzowani ...no to chyba się zalicza do flirtu nie? Co dzień brakowało mi jej obecnośći coraz bardziej … w sumie troche straciłem nadzieje że w ogóle może się coś między nami kiedyś wydarzyć … jednak w ostatniej chwili odzyskałem tą nadzieje gdy Sylwia wbiegła do naszego domu ogłaszając nam pewną nowine …

5 GRUDZIEŃ …
-chłopaki chłopaki chłopakiiii!!- usłyszałam pisk czerwonej wpadającej do naszej willi i omało nie zabijającej się na naszej kanapie.
-słońce powoli bo sobie zęby powybijasz- zaśmiał się James obejmując ją jednak ta nie umiała ustać w miejscu.
-uspokój się- zaśmiałem się wychodząc z kuchni- Vai podpaliła dom czy co?-
-nawet sobie nie żartuj- wywaliła na mnie język- słuchajcie, dzisiaj mam występ w klubie A&O tylko że będzie on puszczany w tv!!- pisneła i podskoczyła kilka razy.
-oo to gratuluje- uściskał ją- ale się cieszysz, widać że nigdy nie byłaś w tv- zaśmiał się.
-a! i tu cię zaskocze! Może ja faktycznie nie byłam jako ja tylko jako Luxuria z maską, ale to się zmieni- uśmiechneła się cwaniacko- ponieważ zamierzam powiedzieć światu kim na prawde jest Luxuria- kiwneła głową i założyła ręke na ręke.
-chwila … ale czemu? Mówiłaś że nie jesteś przyzwyczajona do paparazzi i w ogóle- zaczął James.
-no może i nie jestem ale chciałabym zobaczyć jak ludzie zareagują na to że Luxuria to dziewczyna Jamesa- uśmiechneła się.
- … po co?- spytał podejrzliwy.
- a co boisz się że będe lepsza od ciebie?- podniosła cwano brew patrząc na niego.
-co? Pff pfff ...- zaczął pfffać zakładając ręke na ręke- … no weż się zlituj, 3 miliony fanów ci nie wystarczą?- wzruszył rękami brunet.
-3 miliony to było tydzień temu … teraz jest już 6- kiwnąłem głową patrząc na nich.
-ile?!- spytała zaskoczona.
-pięknie … helloouu my też jesteśmy!- westchnął James.
-jesteś okropny, myślisz tylko o sobie!-
-ty też nie jesteś lepsza!- wzruszył rękami.
-ja się tak nie panosze!-
-taa taa naa pewno!-
-przestań! Jesteś debilem!-
-ii znowu się zaczyna- wywróciłem oczami i wyszedłem z kuchni- chwila … jak to szło?- pomyślałem po czym zrobiłem tak jak ostatnio Vai mi powiedziała czyli przybliżyłem ich twarze do siebie tak ze się pocałowali. Oczywiście ich reakcja była taka sama jak tamtym razem czyli nie mogli się od siebie oderwać. Westchnąłem po czym wróciłem do kuchni.
-mmm Logan!- oderwała się po chwili Sylwia-jak chcesz to możesz pojechać po Vai do domu bo jedziemy autem Carlita a tam wszyscy się nie zmieścimy- oznajmiła mi a ja podniosłem brew.
-chwila .. mamy przecież 4 auta- zacząłem się zastanawiać kiedy James mi przerwał.
-słuchaj się jej nie marudz- wywalił na mnie język a ja pokiwałem głową ze śmiechem.
-już czas Logan bo jak nie to Pat ci nogi z dupy powyrywa- wskazała na mnie czerwona.
-Pat pewnie już wszystko wie co i jak- podrapałem się po głowie.
-jak to będzie dzisiaj to tak, ale jeśli nie to pewnie nie- tłumaczył James.
- … ty już nie filozofuj- zaśmiałem się po czym wzruszyłem rękami- dobra! Jade po Vai- kiwnąłem głową i poszedłem się przebrać.
Angel watching you …
-kochanie jest imprezkaa ^^- zanucił blondyn po czym chwycił mnie w talii i oparł głowe o moje ramie kiedy przeglądałam ciuchy w szafie.
-słońce wiem, nie dało się nie słyszeć Sylwii- zaśmiałam się i cmoknełam go w policzek.
-aahh jak słodko- uśmiechnął się- ale co tak mało?- spytał jeżdząć noskiem po moim policzku.
-a zasłużyłeś ?- spytałam podnosząc brew.
-czy wyglądam jakbym nie zasłużył na buziaka?- spytał robiąc mine pieska. Serce mi się kraja jak go takiego widze. Bez dłuższego zastanowienia wtopiłam swoje usta w jego i uwiesiłam się na nim kiedy on nadal tulił mnie w talii. On jest jak magnes, kiedy raz się do niego przybliżysz to już więcej się od niego nie oderwiesz. Poza tym on tak słodko całuje i ma zawsze takie cieplutkie i rozpalone usta że aż przykro się od nich oderwać …!!
-shhhshshhshshhsslshslhslshs- usłyszałam nagle takie dziwne mlaskanie i oderwałam się na chwile od Kendalla. W drzwiach zobaczyłam szczerzącego się Jamesa który nas przedrzeźniał. Boże miałam ochote go trzasnąć -.-
-ee dobrze się bawisz?- spytałam podnosząc brew.
-ciekawe, chciałem wam zadać to samo pytanie- zaśmiał się jednak kiedy zobaczył że biore rozpęd uciekł szybko do swojego pokoju.
-cyykooor!- krzyknełam za nim.
-oo!! właśnie! Miałem ci coś dać- uśmiechnął się tajemniczo blondyn po czym coś wyciągnął zza siebie. Była to sukienka *O*- mieliśmy niedawno miesięcznice więc to mały prezent ode mnie- wręczył mi go i pocałował w policzek.
-o jeju … jaka … śliczna!- pisnełam patrząc na nią- Kendall na serio nie musiałeś- spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem.
-dla mojego małego skarba wszystko zrobie ^^- pocałował mnie w nosek.
-taa tylko jednego byś nie zrobił: dał spokój z tym jedzenie- zaśmiałam się.
-akurat tu ci nie dam bo muszę zadbać o ciebie- oznajmil po czym podniósł do góry- żebyś była piękna, silna i zdrowa- pomajtał brwiami.
-wariat- zaśmiałam się po czym pocałowałam go namiętnie na co on odmienił mi takim samym pocalunkiem.

Logan watching you …
brakowało niecałe 2 godziny do występu Luxurii więc postanowiłem przejechać się do Vai wcześniej. Ubrany już w ciuchy wsiadłem w auto i po kilkunastu minutach znalazłem się pod jej domem po czym zaparkowałem i zapukałem do jej domu.
-... jeśli to wy złodzieje to już mówie że nie ma tu nic wartościowego!- usłyszałem krzyk ze środka domu.
-a ciebie można zabrać?- krzyknąłem ze śmiechem.
-... Logan? Od kiedy ty jesteś złodziejem?- usłyszałem śmiech po czym powoli wszedłem do domu. Od razu zobaczyłem kukającą Vai z łazienki. Miała pełno papilotów na głowie i … chyba była w ręczniku … w samym ręczniku …
-eee przyszedłem nie w pore?- spytałem analizując ją wzrokiem kiedy zobaczyłem jak wychodzi z łazienki. Miała na sobie niebieski ręcznik, nowość xD i klapki.
-co? Nie nie- machneła ręką- właśnie miałam się przebierać i ogarnąć tą szope na głowie- zasmiała się wskazując na włosy.
-dzisiaj kręcone?- podniosłem brew cwaniacko.
-no ile można w prostych chodzić- zaśmiała się- nawet mi się to znudziło. Yyy dobra ide się ogarnąc, czuj się jak u siebie w domu. A przy okazji możesz mi pokój ogarnąć- zaśmiala się i weszła do łazienki.
-a no jasne- kiwnąłem głową ze śmiechem i udałem się do jej pokoju- ło boże … to już wiem dlaczego tak się złodziej obawiasz, bo tu wygląda jakby na serio się włamali- zaśmiałem się wchodząc do jej pokoju gdzie był pełen bałagan. Pełno jakichś kartek na podłodze i w ogóle wszystkiego.
-aa tam mały nieporządek- krzykneła ze śmiechem- poza tym ostatnio dużo komponowałam i nie chciało mi się tego układać-
-skąd ja to znam- zaśmiałem się po czym usiadłem na łóżku i zacząłem przeglądać kartki z jej piosenkami. Szczerze mówiąc teksty są niezłe … nawet bardzo … znalazłem też pod stertami kartek jej gitare elektryczną GoHard którą dostała od kuzynki. Heh ona nigdy nie umiała utrzymać porządku w swoim pokoju.
-Loogaaaan!- usłyszałem krzyk rozpaczy.
-coooo?- zanuciłem przeglądając nadal kartki.
-bo eahm … pomocy?- krzykneła wzdychając a ja powoli wstałem z łóżka i udałem się do niej. Po drodze też wpadłem na Radgoola który akurat przechadzał po mieszkaniu- boże … chłopie uważaj gdzie łazisz- zaśmiałem się i podszedłem do łazienki- co jest?- spytałem stając w drzwiach. Zobaczyłem Vai stojącą tyłem, męczącą się z zamkiem od sukienki. Chwila … sukienki?!
-nie moge zasunąć- wzruszyła ramionami i podeszła do mnie tyłem- pomóóóż- jękneła.
-no już już- zasmiałem się i powoli zasunąłem jej sukienke- pierwszy raz cię chyba widze w sukience- odparłem.
-jeszcze nie! Sio!- krzykneła i wywaliła mnie za drzwi- daj mi ogarnąć włosy i make up!!-
-okeeey! Spokojnie!- zaśmiałem się i poszedłem do kuchni po czym usiadłem przy stoliku. Boże jaka nerwowa xD jednak jednego się boje … że jak wyjdzie już cała gotowa to się nie opanuje i albo się rozmarze znowu albo … tam tam taam! Dzień niepodległośći come back! Schowałem głowe w dłoniach i zacząłem rozmyślać o tym wszystkim … może i faktycznie to wreszcie czas by jej to powiedzieć?! … chyba na długo odpłynąłem bo nagle usłyszałem jak wychodzi z łazienki.
-okey! Gotowa!- staneła w drzwiach w niebieskiej sukience, butach na koturnach, lokach oraz w ostrym kocim makijarzu. Nie no ona mi to robi specjalnie! Znęca się nade mną! Wpatrywałem się w nią jak w malowany obraz … ona jest o wiele lepsza od obrazu … piękna … za piękna … boże … chwila odpowiedz coś debilu!
-eahm .. eahm … -zacząłem się jąkąc po czym otrzepałem się- wow świetnie wyglądasz- odparłem siadając jak luzak.
-dzięki- uśmiechneła się- boże czuje się dziwnie- usiadła koło mnie na krześle. Błagam nie schylaj się blagam nie schylaj się!
-eahm … przepraszam cię na chwileczke- odparłem po czym szybko wstałem i wyleciałem z domu. Oparłem się o ściane po czym odetchnąłem głęboko. Nie no tak dalej być nie może … albo jej to jak najszybciej powiem albo się jak najszybciej wykończe …

iii taki finish xD ja wiem że Pat mnie chce zamordowac i pewnie to nie jeden raz będzie jeszcze chciała xD no sory!! musicie wytrzymać! stay strong! xDD ja postaram sie szybko dodawac rzdz xD więęęc  ... To Be Continued :D

sobota, 16 marca 2013

ROZDZIAL 69 "HELP ME ..."




Heeellooou pipole ;D w wielkich trudach dodaje wreszcie rzdz xd nie pytajcie xD jeszcze z nowego netbooka to juz wgl xD aa więc w rzdz dojdzie nowa postać ktòrą pewnie jak n razie nie polubicie xD aa więc zapraszam :D
PS- głosujcie na naszych na KCA!! :D



Sylwietta watching you …
-może chociaż jedną kanapke?-
-nie … na serio … nie jestem głodna-
-no jeedz … schudłaś ostatnio, ja to widze- nalegałam.
-nie chce … sio- warkneła i opatuliła się kocem, oglądając telewizje.
-eeh co ja z tobą mam- wywróciłam oczami po czym poszłam do kuchni. Ten mały niejadek zaczął mi pościć od kilku dni … nie wiem co ją ugryzło ale w ogóle nie chce jeść. Robi się wesoła tylko wtedy kiedy jesteśmy u BTR, w sumie to tylko na widok Logana. Co on takiego ma w sobie że ją tak podnosi na duchu? No dobra może wiem o co chodzi … ona nadal nie może się z tym pogodzić że Noah z nią zerwał. Widziałam jak wydzwania do niego ale on nie odbiera od niej telefonów. Ona ma nadal nadzieje że może jej to wybaczy i wróci do niej. Szczerze? Ma marne szanse. Dziwne ale brakuje mi tej zwariowanej Vai którą kiedyś była … trzeba ją odzyskać! Zrobiłam jej puchar owocowych lodów z bitą śmietaną i pokroiłam truskawki by dodać lepszego efektu. Pewnie wyszłam z kuchni gdy jednak usłyszałam pisk. Stanełam szybko w dzwiach pokoju po czym zobaczyłam jak Vai zaczynają szklić się oczy. Wlepiała swoje gały w telewizor. Podniosłam brew po czym popatrzyłam tam gdzie ona …
-a więc Noah jak się czujesz z twoją nową dziewczyną?-
-no cóż ciesze się że ją poznałem, jest na prawde fantastyczna. Dzięki niej już nie czuje tej tęsknoty do Vai … myśle że jednak Karina bardziej do mnie pasuje- powiedział brunet po czym objął blondyne. Tak to był Noah, i tak on znalazł sobie dziewczyne … i tak nie moge w to uwierzyć. Obok Noah stała blondyna, nawet ładna o ślicznym uśmiechu. Wyglądała na niegrożną …
-a więc Karina tak?- blondyna skineła głową- co sądzisz o Noah?-
-jest bardzo opiekuńczy i miły no i kochany- przytuliła się do niego po czym zobaczyłam poduszke na telewizorze.
-giń ty wredna ***************!!! znalazłeś sobie inną tak?!?!?!! wypchaj się nią ty **********!!- zaczeła krzyczeć po czym wtuliła się w kołdre i zaczeła płakać. Eeh krajało mi się serce na jej widok … postawiłam puchar z lodami na stoliku po czym przytuliłam ją mocno. Łzy lały jej się strumieniami … miałam nadzieje że już o nim zapomni ale widocznie to nie takie proste.
-cichutko … już dobrze- szepnełam do niej uspokajając ją. Wiedziałam że jednak sama nie dam rady. Za trudno ją samą okiełznać- spokojnie … przyniosłam ci lody … zjedz- dałam jej pucharek kiedy przetarła sobie łzy- zjedz prooosze- zrobiłam słodką minke na co ona pociągneła nosem po czym wzieła pucharek do ręki i zaczeła jeść. Pocałowałam ją w głowe po czym poszłam do kuchni. Bez chwili zastanowienia chwyciłam za komurke i wykręciłam numer ratunkowy.
-eahm halo?- odparł mi zaspany głos.
-Logan … śpisz?- spytałam ze śmiechem.
-eahm co? Nie nie … zdżemnąłem się na chwilke … która to już godzina? 18 już .. .to nieżle pospałem- zaśmiał się.
-słuchaj jest sprawa- usiadłam na krześle- widziałeś … a nie widziałeś bo spałeś- machnełam ręką.
-no nie widziałem fakt … ale czego?-
-Noah ma nową dziewczyne- oznajmiłam po czym zapadła cisza.
- … o kurde- szepnął po czym westchnął- i jak tam Vai?-
-źle … ooj bardzo źle- mruknełam po czym usłyszałam trzask drzwi- Loganowski … mamy problem ...-

Logan watching you …
kiedy tylko dowiedziałem się że Noah ma nową dziewczyne, zaniemówiłem … wiem jak Vai może zareagować … załamie się. Wiem że ona nadal miała nadzieje że może jednak się do niej przekona … miała nadzieje … pewnie już jej nie ma. Szybko wstałem, ogarnąłem się i wyleciałem z domu jednak gdy Sylwia oznajmiła mi że Vai nie ma w domu, zacząłem się martwić. Kiedy wyszedłem z willi zdziwiła mnie jedna rzecz … na podjeździe u nas stał niebieski volkswagen … ten Vai … wybauszyłem oczy po czym pognałem do garażu i, no cóż, tak jak myślałem … pusto …
-... kiedy to nawet?!- zacząłem rozmyślać przejeżdzając ręką po włosach.
-ej Logan! Może chcesz pojechać do dziewczyn?-usłyszałem głos Jamesa po czym poczułem jego ręke na moim ramieniu- Log wszystko gra?-
-niezbyt James … Vai nam uciekła … i jeszcze zabrała Monstera- westchnąłem.
-z Vai to gorzej niż z dzieckiem- złapał się za głowe brunet- chodz Log poszukamy jej- pociągnął mnie za ramie po czym zaprowadził do jego auta.
-a ty co taki chętny?- spytałem zapinając pasy.
-to nie tylko twoja przyjaciółka- oznajmił po czym ruszył.
-no w sumie ...- zacząłem- nie pokazałeś jej tego kiedy tak na nią nawrzeszczałeś- skinałem głową i popatrzyłem na niego kątem oka.
-ona umie wkurzyć … sam byś pewnie czasami miał chęć tak jej nawrzucać ...- mruknął.
-eeh uwierz mi że tak- kiwnąłem głową- ale jednak ...-
-kochasz ją ...-
-co?- podniosłem brew.
-Logan kogo ty oszukujesz? Bo chyba samego siebie tylko-
-słuchaj … to nie jest takie proste ...-
-jest proste! Ty jesteś jeszcze bardziej upartszy niż Vai!- zatrzymał nagle wóz na czerwonym i popatrzył na mnie- kochasz ją, ja to wiem, ty to wiesz, wszyscy to wiedzą a ona nie wie, wygląda jakby miała jakieś klapki na oczach więc czas jej je zdjąć, a tą osobą co to zrobi będziesz ty- wskazał na mnie po czym gwałtownie wrzucił bieg.
-James ty nic nie rozumiesz- wydukałem z siebie kiedy dosłownie fotel zaczął mnie wsysać - po prostu … nie jest jeszcze gotowa. I co, powiem że coś do niej czuje, ona to odrzuci bo pomyśli że jest jeszcze za wcześnie i co? Jak ty sobie później nas wyobrażasz? Pewnie będzie się nawet wstydziła do mnie podejść … i wice wersa … - westchnąłem uwalniając się ze szpon siedzenia.
-ty i te twoje teorie- wywrócił oczami.
-no moje ...-
-ale przynajmniej przyznałeś się że cię kręci- poruszał cwano brwiami.
-weż siedz cicho i jedź- mruknąłem i oparłem się o ręke.
- … to czego właściwie szukamy?- spytał po chwili James.
-no chyba Monstertrucka nie?- wywróciłem oczami.
-takiego jak ten?- wskazał palcem na wielkiego Monstera stojącego na plaży.
-to ona-szepnąłem kiedy brunet zatrzymał auto.
-to powodzenia- poklepał mnie po ramieniu po czym wypchnął z auta.
-ej! A ty nie pomożesz?-
-ja też mam swoje życie- kiwnął głową i zamknął drzwi od auta.
-a czym ja wróce?- wydarłem się kiedy zaczął odjeżdzać.
-masz Monstera! Widzimy się póżniej!- krzyknął z okna i odjechał. Eeh co za palant. Jak trwoga to do Logana … tak to przysłowie nadal się sprawdza. No ale cóż … widać taka moja rola. Bez dłuższych zastanowień pognałem w strone Monstera. Miałem nadzieje że Vai nic nie zdołała zmalować przez ten czas. Wziąłem głęboki wdech po czym wszedłem do niego. Eeh nigdy chyba nie przyzwyczaje się do widoku Vai która płacze … zawsze miałem ją za dziewczyne cieszącą się życiem, zwariowaną, nie przejmującą się niczym, taką ją przynajmniej poznałem. A teraz? Już któryś raz płacze … i to z tego samego powodu … twarz oparta o kierownice, schowana w rękach, dwie puste butelki po wódce walające się po podłodze … czarna rozpacz. Chwyciłem butelki i szybko wrzuciłem je do tyłu. Teraz trzeba było się zająć Vai … nie wiedziałem z której strony mam ją podejść … delikatnie położyłem ręke na jej plecach i pogłaskałem ją.
-Vai … nie płacz … jestem przy tobie ...- szepnąłem siadając bliżej niej. Ona chyba poczuła moją obecnośc ponieważ przechyliła głowe w moją strone nadal opierając się o kierownice. I znów spojrzałem w te jej zapłakane oczęta … i znów była smutna … i znów zaczeło mi się krajać serce …
- … Logan?- szepneła patrząc na mnie a ja delikatnie uśmiechnąłem się do niej i wytarłem jej łezke spływającą po jej policzku.
-tak to niestety ja i przyszedłem cię zabrać do domu- chwyciłem ją by przesadzić ją na miejsce pasarzera lecz z nią nie ma tak łatwo … przytuliła się do kierownicy i no … nie puści!- Vai, jak grzeczna dziewczynka, puść kierownice-
-po co … daj mi spokój- warkneła patrząc na morze.
-ok dam ci … tylko się przesiądz- puściłem ją delikatnie i wskazałem na miejsce pasarzera.
-nie- odparła stanowczo nadal patrząc przed siebie.
-Vai nie stawiaj się- połaskotałem ją delikatnie a ta tylko zawarczała- ojeju spokojnie- podniosłem ręce i odsunąłem się od niej. Pewnie jej jeszcze alkohol do głowy nie dotarł. Nastała chwila ciszy. Nie wiedziałem co robić bo bałem się że może faktycznie zrobić mi krzywde … no po niej wszystkiego można się spodziewać.
-Logan … przytul mnie ...- usłyszałem głos Vai która nadal wlepiała swoje ślepia w morze. Nie zastanawiałem się ani chwili i zwinnym ruchem przytuliłem się do niej. Poczułem woń alkoholu i jej szybkie bicie serca. Nagle jednak podniosła głowe po czym powoli wtuliła się we mnie, siadając mi na kolanach. No przynajmniej się ruszyła i puściła kierownice, to już pół sukcesu. Teraz ją powoli trzeba odstawić na siedzenie obok i przejąc stery … jak oczywiście mnie puści xD
- … już dobrze?- szepnąłem po chwili głaszcząc ją po policzku.
-ale ty mnie nie zostawisz?- popatrzyła na mnie ze smutną minką
-no jakbym śmiał- pocałowałem ją w czoło i przytuliłem mocniej.
-traktujesz mnie jak kotka- zaśmiała się cicho.
-sama kiedyś powiedziałaś że jesteś kotkiem- podrapałem ją za uchem na co zaczeła głośno mruczeć. Ale że miała już kilka promili we krwi po chwili dostała czkawki- oj oj ktoś tu ma czkawke- zaśmiałem się cicho.
-to weż mnie przestrasz tygrysie- przeciągneła się delikatnie robiąc kocie oczka jednak po chwili znowu dostała czkawki.
-postaram się- uśmiechnąłem się zadziornie po czym wtopiłem w jej usta swoje. Chwila … co ja robie?! I … co mnie napadło? Ale nawet nie miałem ochoty się od niej odrywać, i z tego co czułem to chyba ona też. Za miło było … tak delikatnie i czule całowała …  ale szybko przypomniałem sobie co było jak ona była pijana … jeszcze brakuje hardcora w Monsterze O__o powoli oderwałem się od niej nie wiedząc jak zareaguje młoda. Ta była troche zaskoczona moim czynem ale plus jest taki że przynajmniej nie będzie tego pamiętać … mam nadzieje … czy ja ją kiedyś na trzeżwo zdołam pocałować? Bo jak na razie mi to nie idzie -.-
- … czkawka przeszła- szepneła po chwili.
- o … to super- kiwnąłem głową kiedy Vai przesiadła się na miejsce pasażera. Uhm przynajmniej dobrowolnie zeszła mi z kolan. Powoli usiadłem na miejsce kierowcy jednak zanim bym odpalił, wolałem spytać właścicielki o pozwolenie- … moge?-
-Dominatora? … możesz- wtuliła się w siedzenie obok i patrzyła przed siebie.
-Dominator … hmmm ładnie- poklepałem kierownice- zobaczymy czy umiem tobą kierować- zapaliłem go i kilka razy dodałem gazu- uuu nieżle warczy ^^-
-nie szarżuj Henderson, to nie zabawka- zaśmiała się pasemkowa.
-i kto to mówi-  popatrzyłem na nią z cwaniacką miną a ona wystawiła mi język- bo się za chwile pożegnasz z tym językiem-
- no dawaj- uśmiechneła się cwaniacko opierając ręce o moje kolana i siadając tak na siedzeniu że nasze twarze były o kilka centymetrów od siebie. Teraz to ja byłem troche skrępowany tą sytuacją a ona w ogóle. No ba też bym tak potrafił, spić się a potem przystawiać się do niej … w sumie kiedyś pasuje spróbować … ale ją też spić xD dobra Log to nie czas na przemyślenia no! Myśl co robić, kurde Monster na gazie, tu Vai tak na mnie patrzy … pomocy! Nagle jednak rozległ się dźwięk komurki … moja komurka! Ocknąłem się po czym wyciągnąłem ją i popatrzyłem na wyświetlacz. James … zbawiciel xD kiedy odebrałem ,Vai usiadła już normalnie na siedzeniu i wtuliła się w moją ręke. Czemu z niej nie jest taki pieszczoch jak jest trzeźwa?
-no co jest?- spytałem odbierając komurke.
-dośc tego gwałtu, wracajcie do domu- usłyszałem śmiech w komurce po czym wywróciłem oczami.
-bardzo śmieszne Maslow-
-to James?- podniosła nagle głowe pasemkowa nadal nie odrywając się od mojej ręki.
-no niestety- kiwnąłem głową ze śmiechem.
-twoja dziewczyna cię zdradza! Widziałam ją wczoraj pod latarnią!- krzykneła pasemkowa na co nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem.
-oj niedobrze- powiedziałem do Jamesa.
-ta? To popatrz w lusterko- powiedział z cwaniackim głosem. Podniosłem brew po czym popatrzyłem w lusterko. W mig zobaczyłem auto Jamesa a w nim jego, który machał do mnie cwano.
- … co się tak szczerzysz jak głupi do sera?- spytałem odmachując mu
-myślisz że stąd nie widać co wy tam wyprawiacie?- zaśmiał się brunet.
-wycofuj, jedziemy do domu- odparłem zmieniając szybko temat po czym wyłączyłem komurke. James zrobił tak jak powiedziałem i wycofał. Dałem na wsteczny po czym i ja zacząłem cofać.
- … czemu ziemia się trzęsie?- spytała kiwająca się z  boku na bok Vai.
- nie martw się Vai jedziemy do domu, prześpij się- powiedziałem do niej a ona w mig oparła się o mnie i zasneła- może akurat nie o mnie eeh ...- szepnąłem ale widząc jak słodko śpi uśmiechnąłem się do niej i pogłaskałem ją po główce. Po kilkunastu minutach byłem w domu … wow chyba też sobie kupie takiego Monstera xD nie ma to jak czuć się panem dróg!
-dobra esybicjonisto, wysiadka- popukał kilka razy w koło brunet.
-a złapiesz Vai?- otworzyłem drzwi.
- … teraz?- spytał po chwili zakłopotany.
-nie jutro- wywróciłem oczami po czym wziąłem Vai na ręce- łap!- delikatnie zrzuciłem ją do Jamesa tak że jemu udało się ją chwycić … spróbowałby nie złapać …
-wow … schudła?- zaczął jej się przyglądać.
-i to nawet za bardzo- szepnąłem po czym zabrałem butelki i zszedłem na dół- trzymaj, zamiana- dałem butelki Jamesowi i odebrałem co moje.
-a trzymaj ją sobie, butelki lżejsze- zaśmiał się po czym podszedł do kosza który stał na polu- … wtryniła dwie wódki?- popatrzył na mnie zdziwiony.
-yap- kiwnąłem głową po czym zaniosłem i położyłem ją na kanapie. A więc czas znów pobawić się w niańke! Wziąłem koc i przykryłem ją by nie zmarzła po czym usiadłem naprzeciwko niej na fotelu. Hmmm … chyba wiem co by jej poprawiło humor … :)
- ej Log! A tak z innej beczki … kiedy przestaniecie ze sobą kręcić i zrobicie cos na poważnie?- spytał brunet wchodząc do środka.
-a weż się przymknij- mruknąłem po czym poszedłem do kuchni zrobić sobie kawy.




... tylko mnie nie zabijcie za Karinke xD PZDR :*