yoooł :D tak wiem więcej niż tydzień temu wstawiałam notke, sorka xd ale nie miałam czasu bo eeeh chyba znacie tą śpiewke: szkoła szkoła szkoła xd i druga spiewka: matma matma matma xd dośc!! xd byle do weekandu! :D a więc zapraszam! :D
Pati
watching you ...
-Harold!-
krzykneliśmy wszyscy razem, wparowując do siedziby SGWG.
-co?!-
krzyknął przerażony omało nie spadając z drabiny.
-
zrób coś żeby udowodnić że Vai jest niewinna!- krzykneła
Karina.
-chwila!
Pat może przewidywać przyszłość!- ockneła się Angel.
-co
może ...?- spytał zdziwiony Noah
-coraz
bardziej mi to słabnie! Harold co mi dałeś za dziadostwo?-
wzruszyłam rękami.
-czy
ja mówiłem że to będzie na zawsze?- podniósł brew schodząc z
drabiny- przykro mi ale wszystkie przewidywania przyszłośći
zostały już wykupione. Moge zobić jedną fiolke ale to dopiero na
jutro-
-ale
czemu na jutro!- krzyknełam.
-bo
tyle się to robi!- odkrzyknął mi- na prawde zależy mi na tym by
Violette wyszła ale na serio nie mam jak!-
-a
masz coś na wykasowanie pamięci?- zaproponowała Karina.
-no
i co to da?- podniosła brew Angel- musielibyśmy to rozpylić na
cały świat-
-a
nie masz coś podobnego? Chodzi o to żeby ludzie zapomnieli o tym-
dodała Pat.
-a
nie lepiej poczukać dowodów na jej niewinność?- zapoponował
Harold podnosząc brew. W sumie ...
Karina
watching you ...
-potrzebny
nam plan- powiedziałam, wchodząc do domu chłopaków- jakieś
pomysły?- odwrócilam się do nich.
-eahm
... dlaczego Logan siedzi na kanapie nic nie robiąc?- zapytała
nagle Pati, wskazując na niego.
-ponieważ
jest wściekły na Vai- kiwnął głową Kendall.
-chyba
cię coś boli Logan- podniosłam brew- ty na serio myślisz że ona
to zrobiła?-
-taka
kryminalistka jak ona mogła coś takiego zrobić- mruknął a nam
opadła szczena. On na serio myśli że to była ona ...
-no
na serio cię Bóg opuścił!- krzyknełą nagle Amelia stając przed
nim.
-nie
wiem jak jego ale ciebie to już dawno- mrukneła Angel.
-mniejsza
o to- machneła ręką- czy ty na serio tępy człowieku myślisz że
ona to zrobiła?- rozłożyła ręce.
-to
kryminalistka, rozumiesz?- mruknął wpatrując się w dal.
-widzisz?!
I ten czubek tak jej powiedział!- krzykneła.
-Harold
coś wspominał by jej nie wkurzać, nie?- spytała mnie Pat.
-tak
...- kiwnełam głową.
-czy
nikogo nie zdziwiło to że Amelia tak nagle zaczeła bronić Vai?-
wtrącił się Noah.
-ej
no właśnie – podniosłam brew- przecież wy po niej jeżdzicie
odkąd się tylko znacie-
-słuchaj
to że jej nie lubimy to nie znaczy że będziemy wierzyć w takie
rzeczy- wtrącił się Josh.
-no
właśnie że powinniście- podniosła brew Pat- skoro jej nie
trawicie to powinniście być przeciwko niej-
-czasem
wiemy kiedy przestać- odparł Josh.
-a
ten debil jeszcze powiedział jej w twarz że jest kryminalistką!-
wykrzyczała Amelia wskazując na Logana. Wszystkich nas zamórowało
... nie wiem co jest większym szokiem: to że Logan tak najechał na
Vai czy to że Amelia z Joshem jej bronią jak tylko mogą.
-
... dobrze się czujecie w ogóle?- spytałam po chwili.
-ja
dobrze, nie wiem jak on. Debil wierzy mediom i temu nagraniu. Mogli
to spokojnie wyciąć i powklejać tak jak im pasuje!- krzykneła
Amelia.
-
... filmik ... wyciąć ... Amelia!- krzyknełam.
-no
kurde co?- spytała rozkładając ręce.
-
filmik!- klasnełam w dłoń po czym wyparowałam z domu. Poddała mi
taki pomysł że masakra!
-gdzie
pędzisz?! Kluczy od auta nie masz- pobiegł za mną Noah, kiedy
zatrzymałam się koło jego auta- o co chodzi?- spytał podejrzliwy.
-zaraz
ci powiem ale ...-
-nie
wiem co wykombinowałaś ale też w to wchodze- pojawiła sie nagle
Amelia za Noah.
-
co ...-
-chce
pokazać temu debilowi że po raz pierwszy się myli- wytłumaczyła
zakładając ręke na ręke.
-i
oczywiście ja jej w tym pomoge- zjawił się szybko Josh.
Popatrzyłam na nich zdziwiona. Czyżby ... ta niby nienawiść do
Vai która teraz przeniosła się w eahm pomoc dla Vai mogła ich
jakoś połączyć? Pokiwałam głową po czym wsiedliśmy do auta.
-Miś,
daleko jest ten bank w którym było włamanie?- popatrzyłam na
niego włączając fure.
-poprowadze
cię, nie martw się- kiwnął głową i zapiął pasy. Widziałam że
za mną do auta wsiada Pati z Angel i Carlosem . Uśmiechnełam się
po czym zapaliłam fure i wyjechałam z posesji BTR z piskiem opon.
Violette
watching you ...
-Goldie
obiad- mruknął policjant otwierając mi cele- twój pierwszy obiad
w więzieniu i pewnie nie ostatni- zaśmiał się a we mnie aż coś
zadrżało. Ma szczęście że jest gliną bo marny jego los by był
... i znów prowadzili mnie przez ten zasrany korytarz, znów czułam
że siedze za niewinność. A co jeśli ... zrobiłam coś o czym
nawet nie mam pojęcia? No w sumie ogarnełabym że napadłam na bank
... ale na serio ja nic nie pamiętam! Tak jakby urwał mi się
filmik! Jednak ... coraz bardziej wątpiłam w swoją niewinność.
Przez te słowa ... wypowiedziane akurat przez niego ... poczułam
wtedy jakby wielki nóż wbijał mi się głęboko w serducho. Na
samą myśl aż zaiskrzyły mi się oczy ... oj współczuje temu kto
spróbuje mi teraz stanąć na drodze.
-prosze
panno Goldie- odpał policjant otwierając drzwi do jadalni- tylko
przynajmniej tego nam nie rozwal- zaśmiał się a ja tylko zmroziłam
go wzrokiem, wchodząc do środka. Zobaczyłam wielką sale i pełno
więżniów przechadzających z tacami. Byli tam głownie młodzi
przestępcy, i dziewczyny i chłopcy ... i ja. Nadal miałam nadzieje
że to po prostu mi sie śni ale, tak samo jak poprzednim razem, to
nie byl niestety sen ...- tam masz tace, stań w kolejce i czekaj na
twoje danie- wskazał na czerwoną tace – tylko bez przepychanek-
kiwnął na mnie palcem po czym odszedł ode mnie. Westchnełam
podchodząc do miejsca z tacami, wziełam jedną po czym stanełam w
kolejce. Czulam cały czas na sobie wzrok reszty więżniów ... w
końcu, jak zwykle, nie umiałam trzymać języka za zębami, kiedy
coś mnie denerwowało.
-no
co, pasemek żeście nie widzieli?!- krzyknełam pokazując im jedno.
-ja
widziałam- podeszła do mnie dziewczyna. Chyba to była dziewczyna
... nie wiem bo na twarzy miała pełno kolczyków i z trudnością
rozróżniałam gdzie ma nos, oczy i usta. Włosy miała jak emo:
kolorowe pasma, tapir i grzywe. Podniosłam brew i zaczełam jej się
przyglądać- niezłe włosy ale masz za zdrowe jak dla mnie-
-w
porównaniu do twoich to pewnie zdrowsze- zaśmiałam się.
-Sonia-
podała mi ręke.
-V
...-
-Violette
Goldie. Nie martw się, znam cię- kiwneła głową.
-ciekawe-podniosłąm
brew.
-my
też tu mamy telewizje- wskazała na plazme, która wisiała w
jadalni.
-nieżle
wyposarzeni tu jesteście- zdziwiłam się.
-do
bylejakiego więzienia by cię nie dali-
-bo
nie ma innego więzienia w Midway- zaśmiałyśmy się.
-to
co ...- zaczeła mi się przyglądać- okradłaś ten bank?-
-
nie pamiętam ... nie wiem- spuścilam głowe.
-każdemu
zdażają się zaniki pamięci- poklepała mnie po ramieniu- na
pewno przyjaciele cię stąd wyciągną-
-
wątpie- westchnełam.
-z
drogi patafiany! Idziemy się najeść!- usłyszałyśmy jakiś krzyk
po czym ujżałam w oddali zbliżającą się laske, która
przepychała każdego, którego napotkała na swojej drodze.
-a
ta co, jakaś niewyżyta?- podniosłam brew.
-to
jest Brygida, nazywana też Black Queen. Myśli że ona jest
najważniejsza, najpiękniejsza, wszystko jej się należy i nikt jej
nie podskoczy. No w sumie te osoby które z nią zadarły nie
skończyły zbyt dobrze- kiwneła głową a ja podniosłam brew gdy
wyrzej wymieniona podeszła do nas.
-oo
nowa twarz- uśmiechneła się cwaniacko- spadaj mała jeśli nie
chcesz oberwać- popchneła mnie tak że wpadłam na kogoś z tyłu.
Oj kobieto zadarłaś z niewłaściwym człowiekiem ...
-eahm
... za co siedzi?- spytałam Sonie ze stoickim spokojem.
-za
nocne rozróby, udział w gangu narkotyków i takie tam-
-a
ty?-
-ja
tylko za rozróby, ale nie bije już ludzi-
-a
ja owszem- uśmiechnełam się do niej po czym wziełam rozmach i
walnełam tą księżniczke w głowe z całych sił. No cóż ...
tacka wcale nie była taka ciężka. Nastała cisza gdy wykonałam
cios. Laska powoli odwróciła się do mnie z takim wyrazem twarzy że
myślałam że na mnie za chwile naskoczy.
-
tyyy ...- przybliżała się do mnie a ja powoli szłam do tyłu-
miałaś czelność mnie uderzyć?!- warkneła wyrywając m tacke i
trzaskając ją o ziemie.
-zostaw
ją, widzisz że jest nowa- zaczeła mnie bronić Sonia a za to
dostała niezłego plaskacza od BQ. Nie wytrzymałam ... oczy
zabłysły mi na żółto, zaczełam warczeć, zaczeło się we mnie
gotować ... nie zdążyla się obrocić, kiedy wskoczyłam na nią
po czym przygniotłam do podłogi, wziełam nóż który był między
sztućcami i przystawiłam jej do gardła.
-przeproś
... JUŻ!- wrzasnełam na nią kiedy reszta podniosła się
gwałtownie i patrzyła na scene. Poczułam że laska zaczeła szybko
oddychać. Bała się ... chyba nie spodziewała się takiej reakcji.
Sonia w sumie też. Popatrzyła na mnie zdziwiona, trzymając się
za policzek
-prze
... e ... praszam!- pisneła, gdy badziej zaczełam ją uciskać
-
nie zadziera się z Violette Goldie- szepnełam jej do ucha.
-widzi
pan panie strażnik? Ona jest niebespieczna! A wy chcecie ją jeszcze
wypuścić!- usłyszałam krzyk i nagle ktoś wszedł do
pomieszczenia. W mig zobaczyłam dwóch policjantów i ich ... tych z
ktorymi walczyłam wcześniej ... Trewora i Erica. Nie mogłam w to
uwierzyć ...
-eeh
Goldie mówiłam żebyś nam nie wywróciła stołówki do gory
nogami. Zostaw ją- odparł a ja niechętnie z niej zeszłam. Ta
szybko poleciała do Trewora i przytuliła się do niego.
-ty
gnido dworska, masz w mojej klasie dziewczyne!- krzyknełam do niego
wymachując nożem.
-Goldie,
nóż- wskazał na mnie jeden z policjantów. Westchnełąm i
odłożyłam go.
-i
takie coś chcecie wypuścić?- wskazał na mnie blondas- to przecież
diabeł wcielony!-
-a
ciekawe że kilka lat temu mnie kochałeś ...- mruknełam po czym
podeszłam do Sonii, która nadal trzymała się za policzek. Kiedy
ściągnełam powoli jej ręke, okazało się że krew zaczeła jej
się lać z jednego z kolczyków, ponieważ uderzenie było zbyt
mocne- prosze co twoja pusta blondyna zrobiła- warknełam- ciekawe
dlaczego ty zawsze blondynki wybierasz ... może dlatego że to
jedyne osoby głupsze od ciebie?- odparłam gdy zobaczyłam jak ta BQ
zaczyna się wściekać- bo ci zmarszczki wyjdą pięknisiu- puściłam
do niej oczko- służba zdrowia! Ej! Prosze się zająć Sonią!-
klasnełam w ręce- no! Szybciej!- zaczełam ich poganiać, gdy
zobaczyłam jak policjanci powoli zabierając Sonie.
-Goldie
chodz już, zanim jeszcze większych kłopotów narobisz- odpał
policjant.
-ale
ja nawet nie zjadłam- westchnełam.
-zjesz
pożniej, chodz- chwycił mnie za ręke po czym zaczął prowadzić
do wyjścia.
-Goldie! Zniszcze cię! Ciebie i tego
debilnego latynosa! Ona będzie wreszcie moja! Zakoduj to sobie!-
krzyczał za mną Eric. U odezwał się.
-ta
ta już się nie wysilaj- machnełam ręką po czym oby dwoje
znikneli mi z oczu ...