Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 22 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 6 cz 2 "WSZYSTKO DO GÓRY NOGAMI"

~~ szi siema! :D huehuehue! Aaa oto nowy rozdział jak obiecałam :D Mam nadzieje że nie zapomniałam jeszcze jak to się tego bloga pisało :P
~~ na moim drugim blogu też dodałam dzisiaj nowy rzdz :D (Wow Sylwia zaszalałaś WoW xd) 
~~ Ostatnio oglądałam Maraton TP od godz 13-tej w niedziele do 10-tej w sobote i w sumie nie spałam całą noc xd Po tym wpadłam na taki sb pomysł: może po tym wszystkim dać nowy sezon TP gdzie będa BTR? Co o tym sądzicie? Odp w komciach :D
~~ c'mon! :D 

Kendall watching you ...
Siedziałem sobie na tarasie, wpatrując się w bezchmurne niebo. Jak na styczeń było nawet ciepło, więc można było spokojnie wyjśc na dwór w lekkim sweterku lub bluzie. Siedziałem i myślałem nad ostatnimi dniami, w których działo się dośc sporo rzeczy. Od kiedy poznalismy Vai, cały świat wywrócił nam się do góry nogami. Po prostu działo się aż za dużo jak dla mnie. Od czasu do czasu wychylałem się z leżaka, wypatrujac powrotu Jamesa, który już dłuższy czas przesiadywał u czerwonej, nie dając znaku życia. Jednak on nie pojawiał się przy bramie, więc zatracałem się znów w swoich myślach. Nagle usłyszałem jakiś szmer, jakby ktoś wchodził do domu, więc bez zastanowienia wychyliłem się bardziej z leżaka, co spowodowało że rzecz się zachwiała a ja znalazłem się na podłodze.
-jest ktoś w domu?!- usłyszałem wołanie po czym ujżałem latynosa, wychylającego się z drzwi tarasowych- cóż to za brak czułości?-
-tak to jest gdy dziewczyna zajmuje się rozrabiającą bliżniaczką- odparłem mu, powoli podnosząc się z ziemi, jednak zaplątałem się w ten przeklęty leżak tak że znów upadłem, robiąc sobie jeszcze większą krzywde.
-Daj, pomoge ci. Bo jeszcze nam leżak połamiesz- zaproponował ze śmiechem Carlos po czym próbował mnie z tego wyplątać.
- ta ta biedny leżak- zaśmiałem się -a co tam u Pati?- spytałem, kiedy krzesło powoli zwalniało moje nogi z morderczego uścisku. Carlos przemilczał pytanie. Gdy postawił leżak po czym i mnie na nogi, bez słowa wszedł do domu.
-ej dzięki!- krzyknąłem za nim, gdy ten tylko machnął ręką wchodząc do kuchni-eeeh ludzie, jak się piepszy to wszystko naraz- pokiwałem głową, podążając za nim- chodzi o Zayna?-
-teraz wiem że wszystko obraca się przeciwko mnie- warknął, kładąc ręce na ladzie- widziałem jak chciał ją pocałować, jednak ona się odsuneła-
-to w czym problem?- nie zrozumiałem wtedy o co mu chodziło.
-rzecz w tym że ona na pewno wiedziała że ich widze. Ja wiem że jeśli by mnie tam nie było, sprawy potoczyłyby się inaczej!-
-Carlos, ty chyba zwariowałeś!- oburzyłem się nagle, słysząc jakie glupoty mi tu wygaduje- Pati cię kocha! Jakim prawem miałaby cię zostawić?! Jesteś nienormalny!-
-świat się na mnie mści za to że odebrałem dziewczyne Ericowi!-
-chyba raczej dziękuje ci za to że wyzwoliłeś ją od szaleńca!-
-taa? To niech sobie wsadzi takie podziękowania!-
-a teraz całus i koniec darcia- usłyszeliśmy głos Amelii, gdy oby dwoje mieliśmy już położone ręce na ladzie i patrzyliśmy sobie w oczy wkurzeni. Czy ja wiem czy to tak romantycznie wyglądało ...
-odbiło wam już do reszty?- spytał Josh, zjawiając się przy niej- poszlibyście do Logana powspierać go zamiast drzeć się na siebie jak stare gacie- zaczął nas powoli uspokajać, gdy latynos machnął ręką, niechcący trącając szklanke i wylewając sok po czym wyszedł na taras.

James watching you ...
Leżałem sobie z czerwoną na kanapie i wpatrywałem się w sufit. Zastanawiałem się czy to co się przed chwilą wydarzyło było prawdą czy po prostu głupim snem ... Spojrzałem w dół: na kolanach mojej rybki dostrzegłem mniejszą rybke, która za kilka miesięcy stanie się wielką spasioną rybą, chcącą nas pożreć. I nie miałem na myśli ani Radgoola ani Malinki. A jednak to nie był sen ...
-James ...- usłyszałem szept po czym obróciłem głowe w strone dziewczyny-jesteś bardzo zły?-
-Sylwuś ...- zacząłem, łapiąc powietrze- masz drapieżnika na kolanach- popatrzyłem na nią- kiedy to urośnie to nas zje! Nie mówiąc już o tym że wcześniej wsadzą nas do kicia a jego zabiorą znów do zoo- wytłumczyłem jej gdy znów zapadła cisza.
-chce by Vai była z nami- szepneła po czym wtuliła się we mnie.
-umiesz zmieniać temat- pogłaskałem ją po głowie gdy ona zaczeła głaskać kociaka za uchem.
-nie oddam go- mrukneła gdy już nie miałem siły się jej stawiać. Wiedziałem jakie mogą być tego konsekwencje, jednak ... czego się nie robi dla swojej dziewczyny.
-eeh chciałbym mieć normalne życie- ...

Angel watching you ...
Słoneczko prażyło nas po twarzy, gdy poszliśmy się przejśc nad morze z Loganem. Szkoda że atmosfera w willi nie była tak pogodna jak pogoda na zewnątrz. Może i wszystkich wkurzała ta mała wariatka, jednak nikt nie potrafił bez niej normalnie funkcjonować. Najbardziej było mi żal Logana ... tułał się jak wrak, przestał jeść, pić, rozmawiać. Musiałam go wyciągnąc na świeże powietrze, bo inaczej by mi w tym domu zgnił.
-jak się dziś czujesz?- spytałam, trącając go co chwile w ręke łokciem, ten zaś westchnał.
-tak samo jak wczoraj ... i przedwczoraj ... i przedprzedwczoraj ....- zaczął wymieniać , patrząc się w morze- to wszystko straciło sens ...-
-wiesz co Logan? Zaczynam się zastanawiać czy masz cokolwiek z mężczyzny w sobie czy tylko jesteś mięczakiem- wypaliłam z grubej rury gdy on niezrozumiale popatrzył w moją strone-skoro ją kochasz to czemu jej nie szukasz?!-
-a skąd ja mam wiedzieć gdzie ona jest?! Wiesz jakie Midway jest duże?! –próbowal się bronić brunet, jednak ja wiedziałam swoje.
-nie jest wcale tak duże jak myślisz! To ty sobie ubzdurałeś że jej nie znajdziesz i tylko pelętasz się po willi jak cień i wzdychasz jaki to jesteś biedny i jak ona cię strasznie nienawidzi!-
-eahm przepraszam bardzo, czy ty zabrałaś mnie tu by mnie pocieszać czy żeby się na mnie wydrzeć?- zmienił szybko temat, gdy wywróciłam oczami i poszłam przed siebie- bo jak na razie to wytykasz mi tylko że nic nie robie!-
-a robisz?- odwróciłam się gwałtownie, gdy zamilkł- ... no właśnie- po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Wiem że mój plan był zupełnie inny i nie miałam zamiaru sie na niego drzeć ani przygnębiać jeszcze bardziej, ale nie moge patrzeć jak on bezczynnie łazi i nic nie robi! Nawet Amelia z Joshem zaczeli jej szukac po całym mieście. Amelia i Josh! Dwoje ludzi którzy nienawidzą Vai, szuka jej po mieście! A jej własny chłopak siedzi bezczynnie w domu i użala się nad sobą! To już przechodzi ludzkie pojęcie ... Nie oglądając się za siebie szłam w strone willi chłopaków. Gdy już byłam na miejscu, weszłam do niej i przywitałam się z Kendallem i Carlosem, którzy czatowali sobie w salonie.
-i jak ci idzie ...- zaczął blondyn, gdy nie dałam mu skończyć.
-daj spokoj, siły już nie ma do niego- mruknełam, siadając mu na kolanach.
-powiedziałem zaledwie dwa słowa- pojawił się w drzwiach Logan.
-widocznie o dwa słowa za dużo- ciągnął Kendall, gdy brunet zamknął drzwi i podszedł do nas. W tej samej chwili drzwi znów sie otwarły a przez nie wszedł grzywacz z czerwoną, mającą wielką torbe przepasaną przez ramie-o prosze, kto tu wreszcie zawitał- odparł widząc ich- nie żeby co, ale wypatruje cię od kilku godzin-
-ta, przez to omało nie został połknięty przez leżak- zaśmiał się latynos, gdy James jednak wydawał się być w zupełnie innym świecie- oj Kend, chyba jednak jeszcze nie wrócił-
-hmm?- ocknął się grzywacz- przepraszam ale zastanawiam się jak powiedzieć wam jedną rzecz- odparł gdy popatrzyliśmy po sobie.
-auta są całe?- spytał nagle Logan gdy James pokiwał głową.
-eahm wiecie że nasza rodzinka jest piepsznięta nie?- zaczął James-a więc ...- mruknął, odsuwając torbe- niech tak zostanie- gdy ujżeliśmy co było w środku, oniemieliśmy.
-Logan to żywy chodzący trup, Angel gania za rozbrykaną siostrą, Carlos kisi ogórki dla dziewczyny, Pati przewiduje przyszłośc, Vai jest szefem mafii, James i Sylwia opiekują się małym śnieżnym lampartem a ja się wcale na to nie pisałem- zasłonił głowe ręką gdy czerwona uśmiechneła się niewinnie a Logan, z tego co słyszałam, chyba zaczął odmawiać rożaniec.
-dacie mi chwilke? Ide poszukać dobrego psychiatryka- odparł Carlos, wychodząc na taras.
-Sylwia ... coś ty najlepszego zrobiła- szepnełam do niej, gdy czerwona przygryzając warge, głaskała swoją nową zdobycz.

Violette watching you ...
-kto tam?-
-Marco ... moge wejśc?-
-kąpie się-
-to przyjde póżniej ...-
-niee wchodz. Jestem zasłonięta pianą- usłyszałam jak otwierają się drzwi a w nich ujżałam kukającego bruneta, ktory po chwili znalazł się już w pokoju- co tam masz dla mnie?-
-lista ludzi którzy zostali w mafii, potym jak schwytali Riccarda- rzucił na biurko papiery i usiadł na krześle koło wanny.
-czemu tu zostali?-
-nie mieli innego wyboru. Albo się ukrywac tu albo iśc do paki- kiwnął głową, gdy zaczełam się bawić pianą- Pytają się co mają robić, skoro mają teraz szefa ... szefową- poprawił się szybko.
-na początek niech znajdą mi siedzibe mafii rosyjskiej-odparłam bez zastanowienia- wiem że nasz szef użerał się z nimi odkąd pamiętam-
-Vai nie musisz tego ...-
-ja nie musze, ja chce- wytłumaczyłam mu- w końcu jestem kryminaliską- uśmiechnelam się zadziornie gdy on pokiwał głową wstając.
-ty się lepiej zastanów co robisz- szepnął, stając przy drzwiach.
-przysługe ludzkości- powiedziałam mu to wyrażnie, gdy ten niezrozumiale podniósł brew.
-żebyś się tylko nie przeliczyła- tymi słowami zakończyła się nasza rozmowa, po czym przez reszte dnia nie zamieniliśmy ani słowa.