dziiisiaj jest bardzo wyjądkowy dzień ^^ booo dokładnie 2 lata temu wymyśliłam ... Violette :D łihihihi ^^ to własnie mój pierwszy rysunek ;D
tak wygladała 2 lata temu ... a terazzz ... xD
jak ja to mówie: stworzyłam legende xD hahaha xD aa no i na tym rysunku Vai komuś skubneła koszule ^^ Ang, Pat wiem że wy wiecie xDD
Kendall watching you …
-chłopakii, gdzie jest gorąca czekolada w
proszku?!- krzyknąłem, będąc w kuchni razem z Sadie.
-gdzieś w kuchni!- usłyszałem głos
Jamesa i Logana, z górnych pokoj.
-widzisz? Lenie jedne- mrukneła do mnie
Sadie- patrz teraz- uśmiechneła się do mnie cwaniacko i po chwili
usłyszałem pisk opon- chłopaki! Violette przyjechała!- nie
zdążyła ukończyć zdania a ci już znależli się na dole, omało
nie zabijając się na schodach,
-ahaa … czyli jak chcą to potrafią-
oznajmiłem podosząc cwaniacko brew- ale tak na serio przyjechała?-
-nie widzisz jej nowego auta?- wskazałam na
auto zaparkowane na polu. Oby dwoje podbiegli do drzwi i po chwili
Vai weszła.
-siema chłopaki!- przybiła z nimi żółwika
pasemkowa.
-hejj- wszedł za nią Noah. Tak … Noah xD
kiedy on wszedł, zobaczyłem jak te dwa obiboki udają że go chcą
udusić xD
-No Sadie, co to za ważna sprawa?- zapytała
Vai a Noah objął ją od tyłu. Patrzyłem cały czas na tych
półgłówków. Zazdrosni to mało powiedziane! Nie rozumiem co oni
w tym małym potworze widzą?
-aaa tam dzwoniłam bo zaczeło być nudno
bez ciebie- oznajmiła Sadie.
-aha- kiwneła głową z uśmiechem Vai-
muszę wam wynając jakiegoś błazna-
-po co skoro mamy ciebie- odparli równo
James i Logan, którzy plus minus się opanowali.
-aaaa dziękuje- zaśmiała się Vai-
dzisiaj jestem zmęczona więc nie będe wariować-
-yyyyyh!- odparliśmy wszyscy razem i
popatrzyliśmy na nią.
-świat się wali bo ja nie chce wariować,
ojeju- wywróciła oczami Vai- macie Carlosa od spraw zwariowanych-
-Carlos nam gdzieś umknął- odparł James
-taa … za to ty jesteś od spraw
zboczonych- zaśmiał się Logan a Vai skomentowała to facepalmem.
-czy ja o czymś nie wiem?- popatrzył na
nas dziwnie Noah.
-o wielu rzeczach mój drogi kolego-
pokiwałem głową, klepiąc go po ramieniu.
-i lepiej żebyś nie wiedział- oznajmiła
Sadie i popatrzyła na mnie.
- no … -mrukneli dwa zazdrośnici a Vai
popatrzyła na Noah z taką miną aniołka xD
- jaaa o niczym nie wiem- udawała zagubioną
mała menda xD
-gdzie Vai tam problemy- zaśmiał się
Noah.
-jak trwoga to do Logana- zaśmiał się
James.
-gdzie lustro tam i James- odparł Logan po
czym zaczeliśmy się śmiać.
-lubie tą gre ^^ hmmm … - zaczeła myśleć
Vai.
-dobry zwyczaj, nie słuchaj Vai-
powiedziałem po chwili.
-eej! Wyżywajcie się na kimś innym-
mrukneła oburzona pasemkowa.
-może bitej śmietany Vai?- zapytałem a
ona wybuchła śmiechem po czym poszła do kuchni i … schowała się
w lodóce! O___o
-okeey … too było dziwne- odparł po
chwili Logan wpatrując się w lodówke.
-bo to Vai- wzruszył ramionami Noah. Ahaa
czyli on już jest przyzwyczajony xD
-żyje z wariatamii!!- krzyknełą Vai z
lodóki.
-my teeż!- krzykneliśmy wszyscy razem.
-tyy!! bitej śmietany nie widze!-
powiedziała po chwili, grzebiąc w tej lodówce.
-jak ona tam weszła w ogóle?- zapytał po
chwili James.
-bo ja wiem, pewnie wcisneła się między
pułkami- zaśmiał się Noah.
-bo zamarzniesz!- krzyknął Logan i
otworzył lodówke a z niej wypadła Vai, i spadła prosto na niego,
przewracając go.
-ee sorki- zaśmiała się- troche tam było
ciasno xD- podniosła się po czym podciągneła Logana do góry.
-jezu co ty masz w tych rękach kobieto?!-
zaczął macać jej bicepsy xD
-bo ja wiem … może mięśnie? - wzruszyła
ramionami Vai.
-właśnie tego ci brakuje Logan- odparł
James, kiwając cwaniacko głową.
-za to tobie brakuje wszystkiego innego-
odpyskował mu Logan.
-dooobre pieski dooobre- zaczeła ich
głaskać po głowach- niee wolnoo xD- zaśmiała się po czym znowu
uciekła do lodówki.
-Noah … współczuje- powiedziałem po
chwili do niego.
-nie musisz- zaśmiał się- jakoś z nią
wytrzymuje-
-musisz, jesteś jej chłopakiem, nie?-
-nooo ^^- dumna poza z jego strony xD nagle
Jamesowi zadzwoniła komurka. Akurat miał ustawioną naszą piosenke
„Windows Down”. Vai szybko wychyliła się z lodówki i
popatrzyła na niego.
-co to za piosenka?- zapytała, podnosząc
brew.
-wytłumaczcie jej to, mój fryzjer dzwoni-
oznajmił i wyszedł z salonu.
-ojej fryzier ważniejszy- wywróciła
oczami Vai i wyszła z lodówki.
-to jest nasza nowa piosenka, windows down-
tłumaczył jej Logan.
-żee … okna w dół? Nie widze w tym
sesnsu- odparła po chwili namysłu Vai.
-eeeh- wywróciłem oczami- trzymaj tekst i
przeczytaj go sobie- dałem jej tekst który akurat lerzał na
stoliku i oparłem się o lade.
-mhm mhm – zaczeła uważnie czytać
tekst- ahaa! Teraz rozumiem tekst tej piosenki- powiedziała po
chwili, odrywając wzrok od kartki- okna w dół … okna w dół …
troche dziwne- podchodzi do okna i otwiera jedno- no i ? co
teraz?-
-a teraz wyjdz- oznajmił Kend po czym wszyscy zaczeli się śmiać.
-a teraz wyjdz- oznajmił Kend po czym wszyscy zaczeli się śmiać.
-co jest dziwnego w „okna w dół” co?-
zapytała po chwili Sadie.
-dla niej słowo „korek” jest dziwne-
oznajmił po chwili Noah.
-no bo czemu korek od wanny nazywa się
akurat „korek” skoro nie blokuje ruchu na ulicy- powiedziała co
wiedziała xD
-Vai przestań myśleć- oznajmiłem.
-nie, raczej Vai przestań wymyślać-
poprawił mnie Logan.
-wooohoo … bokserki w dół! To już brzmi
lepiej ;D- krzykneła po chwili Vai a my popatrzyliśmy na nią
dziwnie.
-noo jestem- ozajmił James, wchodząc do
salonu.
-bokserki w dół James!- krzykneła po
chwili Vai.
-ee … co proszę?- zapytał lekko
zdziwiony grzywacz.
-sparodiowała nam „Windows Down”-
mruknął Logan.
-Vaai nie szalej- zaśmiał się Noah i
przytulił ją- macie może jakiś lek uspokajający?-
-patelnia może być?- zapytał Logan po
czym wybuchliśmy śmiechem.
-jaa się do was nie odzywam- mrukneła Vai
po czym wtuliła się w Noah. No cóż … ogólnie popołudnie
zleciało nam na gadaniu i ogółnie wyzywaniu Vai iii takie tam xD
zrobiło się już póżno …
-noo ładnie posiedzieliśmy- powiedział po
chwili Noah- jest już 21!-
-kurcze! Ja mam zadanie z biologii na jutro
D: ...kiij nie pójde do szkoły xD- zaśmiała się Vai po czym
klapneła na kanape.
-pójdziesz- oznajmili jej Noah i Logan.
Ohooo znależli się opiekunowie xD
-... serio? We dwoje aż?- popatrzyła na
nich dziwnie Vai.
-martwie się o Carlosa … już długo go
nie ma- powiedziałem po chwili, spoglądając na zegarek.
-racja … dawno tu powinien być …- wstał
James i zaczął chodzić nerwowo po domu.
-a gdzie on poszedł?- zapytała Vai, po tym
jak koło niej usiedli Logan i Noah, jeden z jednej strony a drugi z
drugiej xD.
-a gdzie mógł iśc? Tam gdzie zawsze-
oznajmił Logan.
-czuje że jest źle ...- mruknął James-
on nigdy się nie spóżniał … poza tym na kolacje miały być
corndogi więc już powinien być-
-serio? A gdzie są te corndogi co?-
zapytała Vai, podnosząc brew i tuląc się do Noah.
-nooo … mieliśmy zamówić jak Carlos
przyjdzie- oznajmiłem. W tej właśnie chwili Carlos wleciał do
domu i gwałtownie zamknął drzwi. Był cały posiniaczony, podbite
oko, krwawiące wargi, i w ogóle cały w siniakach. Ledno się
trzymał na nogach …
-Carlos!- krzykneliśmy razem i podbiegliśmy
do niego po czym James szybko złapał go, tak żeby nie upadł.
-Carlos, kto ci to zrobił?!- zapytała Vai,
patrząc na niego przestraszona tak jak my wszyscy.
- ja … ja chciałem tylko … dać jej …
kwiatki ...- wydukał Carlos po czym James szybko wziął go na rece
i położył na kanapie.
-Eric ...- mrukneła Vai i popatrzyła na
Carlosa- to był Eric prawda?-
-tak ...- mruknął i syknął z bólu.
-przyniose opatrunki- oznajmiła Sadie i
szybko pobiegła po apteczke.
-jaki ...-już nabierała powietrza ale
James, Logan i Noah zatkali jej szybko buzie a ona tylko wywróciła
oczami.
-tak Vai wiemy- oznajmiła trójca.
-boże Carlos … ładnie cię sprał-
powiedziałem, patrząc na jego rany- co on miał przy sobie, łom?
Czy może cały hydrant?-
-nie … pięściami walił ...- mruknął
Carlos i powoli oparł głowe o poduszke.
-trzymajcie- przybiegła szybko Sadie z
apteczką.
-poczekajcie- oznajmiła Vai, uwalniając
się od trójcy- zadzwonie do Pati- wyciągneła komurke i zaczeła
dzwonić- hej Pat, gdzie jesteś? … nie płacz, spokojnie ...- po
tych słowach, Carlos leciutko podniósł głowe i popatrzył na Vai-
tak … uciekł i jest u BTR … jestem ja Noah, cała trójca i
Sadie … ale szybko! Spokojnie, nie myśl już o tym. pa- wyłaczyła
komurke i poszła do kuchni.
- i jak z nią?- zapytał Carlos.
-ty martw się o siebie. Z nią jest w
porządku, tylko cały czas mi ryczała do słuchawki … była tam
wtedy?-
-tak … -spuścił głowe Carlos.
-eee … co … robisz?- zapytał Logan,
przypatrując się Vai.
-szukam ...eeh … o! Ta jest dobra ^^-
wyciągneła z szafki wielką patelnie i podeszła do nas.
-... piła w domu?- zapytał James.
-no … piła w domu, dom daleko a ja nie
lubie po nocach łazić ani jechać więc … trza się zadowolić
tym co jest- pomachała patelnią i podeszła do drzwi, zerkając co
chwile.
-co ona odwala?- zapytał James, patrząc na
nią.
-ciii zaburzasz cholokacje- powiedziała,
czając się przy tych drzwiach.
-na kogo ty czekasz?- zapytałem,
przemywając Carlosowi rane na czole.
-na kosmitów, którzy przylecą na smokach
żeby was pożreć- oznajmiła Vai wymachując patelnią-jest-
-co, już przylecieli?- zapytał Logan
-tak, po ciebie- wywaliła na niego język i
wyszła.
Violette watching you …
wyszłam z willi i udałam się do bramy.
Ciemno już było więc, nie powiem, bałam się troche. Podeszłam
do bramy i powoli ją otworzyłam, by wpuścić ją. Ona uwiesiła mi
się na szyj i zaczeła strasznie płakać.
-spokojnie Pat … nie płacz … wszystko z
nim w pożadku … plus minus ...- powiedziałam, tuląc ją mocno.
-ja … nie chciałam … żeby … się tak
… skończyło … -wydukała pomiędzy łzami.
-chodz, jest w domu- objełam ją i
prowadziłam do domu. W drzwiach ukazał się Noah.- weż patelnie-
dałam mu ją po czym przytuliłam mocniej dziewczyne, żeby
przestała płakać i wprowadziłam ją do środka.
-Pati!- krzykneli wszyscy, kiedy ją
zobaczyli. Widziałam jak Carlos aż podniósł głowe, kiedy ją
zobaczył.
-nie rzucać mi się na nią! Jest w ciężkim
stanie psychicznym- powiedziałam a Pat otarła łzy. Kiedy zobaczyła
Carlosa, od razu podbiegła do niego, kucneła przy kanapie gdzie
leżał i zaczeła go opatrywać, odganiając przy tym Kendalla xD
-boże … Carlos … jak ty wyglądasz-
mrukneła Pati, opatrując Carlosowi twarz.
-nic mi nie jest ...- powiedział Carlos,
uśmiechając się leciutko do niej.
-nie gadaj głupot … jesteś cały
poobijany – powiedziała Pat, głaskając go delikatnie po
policzku.
-ale … teraz jest już lepiej ...bo
przyszłaś …- oznajmił Carlos a jego uśmiech stał się bardziej
promienny.
- oooo- zaczełam się rozpływać, patrząc
na nich. Kiwałam się tak z tą patelnią w ręku że , jakby Log
się w ostatniej chwili nie odsunął to by dostał z patelni xD
-uspokój się kochanie- szepnął do mnie
rozbawiony Noah, objął mnie od tyłu po czym pocałował mnie w
policzek- i nie wdychaj tyle prochów- zaśmiał się.
-o proszę, skoro nawet Noah tak mówi to
znaczy że faktycznie coś bierze- wtrącił się James.
-a idzcie wszyscy do lasu nazbierać
grzybów- wywaliłam na nich jęzor i spojrzałam znowu na Pati i
Carlita. Pat tak troskliwie zaczeła opatrywać Carlosa że aż …
zachciało mi się kurczaczków ^^
-Carlos Penaa!!- usłyszeliśmy nagle krzyk z zewnątrz- chodz tutaj! Nie skończyłem jeszcze z tobą!-
-Carlos Penaa!!- usłyszeliśmy nagle krzyk z zewnątrz- chodz tutaj! Nie skończyłem jeszcze z tobą!-
- o nie ...- jękneła Pat i przytuliła do
siebie Carlita,głaskając go po głowie.
-ja się tym zajme- oznajmiła, zakładając
na głowe bandanke i wiążać włosy w kucyk.
-ide z tobą- oznajmił Bandanaman, nawet
nie wiem jak mógl tak szybko się przebrać.
-okeeey …. skarpetkowy ludku. Carlos, Pat,
idzcie za lade- oznajmiłam a Pat szybko wstała, chwyciła Carlosa i
zaprowadziła go za lade, po czym schowałi się tam. Wziełam
głęboki wdech i, razem ze skarpetą wyszliśmy na pole z
bodyguardami czyli z Kendem, Loganem, Noah i Sadie.
Pati watching you …
- Carlos …
przepraszam … przepraszam że wtedy nie stanełam między wami-
szepnełam i znowu zaczełam płakać, patrząc na jego biedny
poobijany pyszczek.
-Pat … to nie twoja wina … to ja jestem
zbyt nachalny ...i łaże za tobą co chwile … przepraszam-
powiedział resztkami sił i spuścił głowe.
-nie Carlos ...- powiedziałam i podniosłam
jego głowe, tak że w tej chwili patrzyłam mu prosto w oczy- to
moja wina … mogłam wtedy odciągnąć Erica ...-
- … kocham cię Pat ...- szepnął po
chwili Carlos.