Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

niedziela, 27 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 23 "HAN SOLO WYGLĄDA JAK HARRISON FORD!"

~~ Siemka siemka, yoł, siemka! Tak na przywitanie tytuł nie ma nic do rozdziału ale ma do mojego ostatniego wypadu do kina! I tak, na Gwiezdne Wojny :D Gdy oglądalam te wcześniejsze części padł z moich ust własnie taki tekst jaki jest w tytule. Wiem, nie mam się czym chwalić xd
~~ A no i wiem, "Chwała ci Panie, rozdział na śniadanie" :D Dodaje bo dziś w nocy w sumie jade do Włoch! Miałam nie jechać ... ale jade! :D Więc, dlatego ze nie zabieram lapka, wstawiam go teraz!! :)

James watching you …
Powoli robiło się już widno gdy leniuchowałem sobie w łóżku z moją ukochaną … z którą ostatnio jest jak z chorągiewką na wietrze: nigdy nie wiadomo w którą strone zawieje! Rano pożerała mnie wzrokiem a wieczór … no … chyba wiecie co się stało. I w sumie w nocy to samo. Ja już sam nie wiem co się z nią dzieje. Czyżby brak Violette tak na nią działało? Skoro tak to wole tą wariatke z powrotem bo trace moją kochającą kobiete coraz bardziej.
-Śpisz?- mruknęła Czerwona nie otwierając oczu.
-Myśle- mruknąłem lecz od razu dodałem- bez zbędnych komentarzy- zatrzymałem ją gdy ta się zaśmiała po czym wtuliła się we mnie , delikatnie gryząc mnie po ciele.
-Mm ty gryzoniu- zaśmiałem się i mocno przytuliłem do Siebie.  No tak nie mogło się obejść bez łaskotania … i pisków.
-Ej!- usłyszeliśmy nagle zza ściany głośne walenie- wy wielce niewyżyci ludzie! Może byście mnie wreszcie wypuścili! Całonocne jęki były już wystarczającą dla mnie karą!-
-Zamknąłeś Logana w pokoju?- prawie że wykrzyknęła Sylwia gdy klepnąłem się w głowe i migiem wstałem- James!-
-Co znowu?! Co ci znowu nie pasuje?!- odwróciłem się do niej wkurzony- za mocno?! Za mało mocno?! Za szybko?! Za wolno?! Za krótko?! Za długo?! Za mało się starałem?! Za bardzo się starałem?! Nie zrobiłem ci śniadania?! Albo dobrze że nie zrobiłem ci sniadania ale to i tak żle?! Co?!-
-Misiek chciałam ci powiedzieć żebyś bokserki ubrał bo ci widać …- powiedziała powoli gdy przez chwile zacząłem się zastanawiać nad moim wybuchem emocji po czym wziąłem wdech i ubrałem dolną część garderoby.
-Istna patologia- było słychać ze ściany obok po czym doszło do tego rytmiczne łup łup.
-Żebyś nie wytrzepał mózgu!- krzyknąłem, zasuwając rozporek.
-Ciekawe czemu kazała ci bokserki ubrać! Pewnie nie ma na co patrzeć!-
-Ide do Ciebie!- zagroziłem mu, otwierając wszystkie drzwi.
-A zamknąłeś przynajmniej drzwi wejściowe?- usłyszałem głos dziewczyny gdy przystanąłe, zastanawiając się przez chwile. Wtem Czerwona przesmykneła się koło mnie po czym zamknęła na zamek drzwi wejściowe- to znaczyło nie- westchnęła.
-I tak by się nigdzie nie dostali bo pozamykałem wszystkie drzwi!-
-Zamknąłeś je od tej strony, czyli złodziej mógłby się dostać do każdego pokoju oprócz naszego - tłumaczyła mi. Jestem debilem.
-Ej! Możecie zostawić debate o drzwiach na kiedy indziej? Bo mam dość sikania przez okno!-
-I kto tu jest patologią- mruknęła pod nosem Sylwia.
-A od czego są tam kwiatki?- krzyknąłem gdy miny Czerwonej nie dało się opisać.
-Wy faceci jesteście obrzydliwi- odparła po czym poszła do kuchni.
-Tak to my- przytaknąłem po czym powoli zacząłem otwierać drzwi.
-Halo?- usłyszałem po drugiej stronie.
-Mówiłem do Sylwii nie do Ciebie!-
-Tak tu Logan Henderson-
-Serio? A myślałem że Indiana Jones- otwarłem drzwi do pokoju gdy z nich wyszedł Logan, trzymając przy uchu telefon- Aa o takie halo mu chodziło-
-Z kim?- przystanął na chwile w miejscu i patrzył na mnie jak na malowany obraz-dobrze, zaraz tam będę- odparł pospiesznie wyłączając komórke- zabije go-
-Co ci ten biedny telefon zrobił?- spytałem, gdy włożył go do kieszeni po czym przeczesał Sobie ręką włosy- Logan?- pytałem zniecierpliwiony.
-Zabije go normalnie!- aż krzyknął, tak że Sylwia wychyliła głowe z łazienki.
-Kogo, Logan, kogo!- chwyciłem go po czym potrząsnąłem nim by ochłonął.
-Tego ciapatego żyda!- odepchnął mnie po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
-Ej! Co ty chcesz ode mnie!- wychyliłem głowe i zauważyłem jak wsiada do auta.
-Nie jesteś jedynym żydem na tej dzielnicy!- wrzasnął zamykając gwałtownie drzwi od samochodu i zapalając silnik.
-A …- przystałem na chwile rozmyślając nad jego słowami- ej a gdzie ty jedziesz?!-
-Na komendę kurwa!- to były jego ostatnie słowa zanim wyjechał z posesji z piskiem opon …

Logan watching you …
-Panie Henderson, jaka miła niespodzianka !- przywitał mnie ciepło jeden z policjantów gdy tylko mnie zobaczył.
-Chciałbym żeby to była miła-podszedłem do niego próbując zamaskować jakoś chęć do rozszarpania tego gnoja- coraz mniej podoba mi się to że zaczynacie mnie tu kojarzyć-
-„Kojarzyć” to mało powiedziane- pocieszył mnie tak ze aż wywróciłem oczami- a oto pana zguby- wskazał na dwie osoby, które podążały w moją strone.
-Violette- szepnąłem pod nosem po czym pobiegłem w ich strone.
-Logan! Jechałam Monstertruckiem!- krzyknęła uradowana dosłownie jak 5-latka, tuląc się do mnie- i … przepraszam za kłopot. Noah chciał mi tylko dać się przejechać- wyszeptała mi gdy dosłownie przeszywałem wzrokiem tego cymbała.
-Dobrze Vai, poczekaj chwilke- poklepałem ją po ramieniu po czym udałem się do przodu. Zwinnym ruchem chwyciłem za ucho ciemnoskórego i z miną surowego rodzica zaprowadziłem go do kąta, poza zasięgiem wzroku Fioletowej.
-Chłopie, co ty odpierdalasz!- wykrzyknąłem bez owijania w bawełnę.
-Chciałem żeby Sobie coś przypomniała dzięki Monstertruckowi!- bronił się ale przez furie która mnie dopadła to mógł se gadać najwyżej do mojej ręki.
-I widzisz co narobiłeś?!- nie mogłem się uspokoić- nie po to siedziałem całą noc w jej pokoju, chowając wszystko co zakazane, przy okazji słuchając jak za ścianą Maslołowie kopulują jak dzikie psy, żebyś teraz pakował mi ją do kicia!-
- no nie chciałem ! …- krzyknął lecz po chwili się zatrzymał- kopulowali?- podniósł brew zdziwiony moimi słowami- nieważne … chciałem jej tylko pomóc, nie chciałem żeby się to tak skończyło!- no i po tych słowach puściły mi nerwy … w jednej chwili dostał ode mnie z pięści w ryja. Nie zdąrzył nawet jęknąć ponieważ upadł na podłogę z impetem. Tak wiem, Logan co ty tworzysz.
-Noah!- usłyszałem kobiecy głos. Najpierw myślałem że pewnie Vai widziała całą akcje i krzyknęła ale jednak nie podbiegłaby i … nie dałaby mi w pysk!- pogięło cię Henderson?!- okazało się że nie kto inny jak Karinka była świadkiem tego zdarzenia …- zamiast się bić to weźcie się dogadajcie!- nie wiem kto był w cięższym szoku wyczynów blondyny: ja czy Noah.
-Przypominam że to ty mnie uderzyłaś!- wtrąciłem się, trzymając się za puchnące mi oko.
-Bo zamiast to rozwiązać jak dorośli to z łapami do Siebie żeście wyskoczyli!-  krzyknęła, próbując się opanować jednak jakoś słabo jej to wychodziło.
-Kochanie, pozwól że się wtrące, ale to on zaczął a ja go nawet nie doknąłem- przekomarzanie jak u dzieci … cholerny Lafond który robi z Siebie niewiniątko.
-Przez Ciebie Vai wylądowała w kiciu!- krzyknąłem lecz oko zaczęło mnie coraz bardziej boleć. Karinka niby taka drobna a prawy sierpowy ma na pewno lepszy od swojego chłopa.
-Spokój! Nie kłóćcie się tutaj tylko załatwcie to w domu jak nie będzie Vai- zaproponowała- i policjantów- klepnęła nas po barach, gdy oby dwoje wyglądaliśmy jak pandy.
-Potrzebna pomoc?- po chwili zjawił się koło nas policjant, który z uśmiechem obserwował to zdarzenie.
-Nie trzeba, dałam sobie rade- ze sztucznym uśmiechem blondyna przytuliła nas do Siebie a my z jeszcze większą sztucznoscia zrobiliśmy to samo, dalej trzymając się za oko.
-Co się wam stało?- spytała zaniepokojona pasiasta, zjawiając się przed nami.
-Chłopaki się poślizgnęli … na własnych nogach … i dali Sobie w ryj – tak Karinka, to tłumaczenie ma tyle sensu co Vai pamięci.

(kamera Kendalla)
-A teraz na koniec dobra wiadomość dla wszystkich directioners: Zayn Malik wyszedł dzisiaj ze szpitala. Podobno jego stan nie jest zły, na pewno znacznie się poprawił od dnia wypadku. Posłuchajmy jego wypowiedzi- było słychać głos z telewizora.
-Boli mnie jeszcze to i owo ale to nie powód by siedzieć dalej w szpitalu- Zayn pojawił się na całym ekranie telewizora- na pewno szybciej wróce do zdrowia przy chłopakach no i przy Pati, która często u mnie bywa i się mną opiekuje-
-Pati Majewska, dziewczyna jednego z członków Big Time Rush ostatnio często odwiedzała poturbowanego Zayna Malika w szpitalu. Podobno to przez jej chłopaka tam właśnie trafił. Czy kroi się jakiś pikantny romans?- telewizor nagle się wyłącza.
-Oglądasz takie bzdety i póżniej musimy znosić twoje debilizmy- odezwał się Kendall, filmując siedzącego na kanapie Carlosa.
-Nie musiałeś mi wyłączać telewizora- oburzył się Latynos, wzdychając- no widzisz co ten Malik robi-
-Przecież wyjaśniliście sobie że dla Pat ty jesteś najważniejszy to w czym problem?-
-W czym problem?- az wstał- Kendall, fani One Direction mnie zjedzą!- złapał się za głowe- zjedza nas! Wszystkich! Bo pomyślą że mnie popieracie!- kamera pada na twarz blondyna.
-Własnie to się wyrabia pod twoją nieobecność- odparł do kamery gdy Latynos dosłownie wepchał mu się przed kadr.
-Nie słuchaj Kendalla, chociaż raz wysłuchaj mnie. Może i fakt z Pati jest wyjaśniony ale Malik nastawia innych przeciwko mnie! Nawet mówiąc to że moja Patusia przesiaduje u niego sporo czasu. Już to kreuje wielki „romans” pomiędzy nimi-
-Nie słuchaj ich, sam wiesz jak jest- blondyn kręcił dalej poczynania Carlosa, który z powrotem usiadł na kanapie.
-Ja ich nie słucham, ale przez zdanie „podobno to przez jej chłopaka tam właśnie trafił” wyczuwam wielkie kłopoty- nerwowo trzepał nogą i obgryzał paznokcie.
-Jak dzieci, jak dzieci!- było słychać jakiś krzyk po czym kamera skierowała się na drzwi wejściowe, przez które weszła wesoła ferajna z komisariatu.
-Vai patrz!- było widać wskazujący palec blondyna- dwie pandy!- po czym było słychać śmiech.

-Ja ci dam pande- chórkiem odparły „pandy” po czym kamerka upadła i słychać było tylko trzaski …

czwartek, 17 grudnia 2015

100.000 TYSIĘCY WEJŚĆ + JEDNORAZÓWKA ZAMIANA +18 !

~KOCHANE MORDECZKI!! JUŻ 

100.000 WEJŚĆ!
~nie wierze że tak szybko to zleciało! I oczywiście że tyle ludu czyta moje wypociny! :D 
Z tejże okazji wstawiam wam moją kochaną zboczoną jednorazówkę, z przed 3 lat, specjalnie dla was! Mam nadzieje że nikomu bardziej nie zryje psychikę :P łapajcie!! Jednorazówka- Zamiana +18
~ A więc moje Niunie miłego czytania i oby tak dalej!! <3 Postaram sie jak najszybciej wstawić rozdział :3 Wiem że was zaniedbuje ale wiecznie staram się poprawić! <3
I HOŁ HOŁ HOŁ WESOŁYCH ŚWIĄT I WYSTRZELONEGO SYLWKA!! :D

poniedziałek, 23 listopada 2015

INFO BEJBE!

Siemka ludziska! Wiem że już 2 miesiąc wieje tutaj nudą ale mam kilka niusów :3 :
~~ Primo: rozdział jest w trakcie pisania, gorzej z przepisywaniem xd Tak ... pisze rozdziały na wykładach :D

~~ Secondo: mamusia poddała mi pomysł bym  wydała e-booka :) Rozważam nad wzięciem pierwszych hmm 25 rzdz, te co były przed BTR, pozmienianie trochu imion i wgl i wydaniem takiej małej książeczki wprowadzającej, e-booka oczywiście- bezpłatnej. Jednakże będe musiała pozmieniac imiona BTR jak i samą nazwe zespołu. Pomożecie? Poddacie jakieś pomysły? :)

~~Terzo: haha naucze was jak liczyć po włosku :D Nieważne ... za niedługo dobijemy do 100 tyś wyświetleń!!! <3 <3 Tak, mówiłam to kilka razy, z tej okazji opublikuje moją jednorazówke "Zamiana". By trochu rozbudzić waszą ciekawośc, wprowadze was w temat :
Jednorazówka ogólnie mówi o tym jak chłopaki z BTR zamieniają się ciałami z ich dziewczynami. Mija troche godzin, zanim Harold upichci im działający wywar ... a co w międzyczasie skombinują? Dowiecie się już za jakieś 1.500 wejść! :P A i oczywicha +18 ;)


Co tam jeszcze ... chyba wszystko :) Piszcie, walcie, róbcie cokolwiek by zmusić mnie jakoś do pisania :P Bo ostatnio strasznie leniwa! Eeh połowe zajęć chyba poopuszczałam na studiach xd A dopiero koniec listopada!! A jak wam mija rok szkolny? :)

TRZYMKA MYSZAKI MOJE KOCHANE!! <3


wtorek, 6 października 2015

ROZDZIAŁ 22 "NO ... ZAPOMNIAŁEM!"

~~ Szczerze? Ten rozdział już był napisany ho ho i troche temu ale ... zapominałam go wstawiać xd
~~ Mam zareklamować swojego bloga na jednej kartce papieru, jakoś kreatywnie. Jakieś pomysły? Bo ja ... mam zero jak na razie xd
~~ Komciajcie bym wiedziała ile was pozostało! :P

James watching you …
-Ale fajnie- mruknąłem po chwili, przerywając tą głuchą cisze i głęboko westchnąłem.
-Ta, dzięki że z tych całych emocji nie rozerwałeś mnie w pół- zaśmiała się, leciutko gładząc mnie po klacie. Cóż rzec więcej … leżeliśmy sobie we wannie. W ciepłej wodzie. Nadzy. Czego chcieć więcej?
-Ty tak na mnie działasz- mruknąłem cicho i obdarowałem ją serią gorących pocałunków. Ah ta moja rączka, wiecznie ciekawa świata.
-Ty ty- zaśmiała się, chwytając mnie za nią- panie Indiana Jones, tą komnatę już dawno odkryłeś-
-Ale to było pod prysznicem- jęknąłem gdy wybuchneła śmiechem.
-Ja cię kiedyś zabije za to wpychanie się na chama- pokiwała głową i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
-Przestrzegam jednej zasady: „pchać ile wlezie”- odparłem gdy poczułem jak walnęła facepalma.
-Wiesz jak się gwałci chłopaka?- podniosła brew, patrząc cwaniacko na mnie.
-Zawiązując mu bandanke na oczy i robiąc z nim po ciemku niegrzeczne rzeczy?- popatrzyłem na nią jeszcze cwaniej gdy prychnęła zniesmaczona. Tak wiem Kochanie, nie lubisz jak o tym wspominam.
-Bierze się mu koliberka- podniosła się powoli- prostuje się go- przejechała mi opuszkami palców po policzku gdy znów zaczęła mnie podniecać- i delikatnie, lub na chama, wkłada się mu długopis- wyszczerzyła się gdy ja zbladłem, nie spodziewając się takiego finału.
- … Kochanie skąd bierzesz takie informacje?- spytałem z lekkim strachem w głosie.
-Jestem ciekawa świata- mrugnęła do mnie przygryzając warge. Zgłupiałem.
-Hej, jest tam kto?!- usłyszałem nagle walenie do drzwi.
-Oh Logan- jęknąłem- otwarte!-
-Nie zamknąłeś drzwi?- zdziwiona popatrzyła na mnie.
-Miałem już wychodzić!- broniłem się.
-Pakujesz się? Bo widziałem przez otwarte drzwi walizki w aucie-
-Nie zamknąłeś też auta?- szepnęła tym razem, gdyż brunet był już na naszej posesji.
-No powtarzam że miałem już wyjeźdzać!-
-Gdzie jesteś?-
-W łazience!- krzyknąłem po czym szepnąłem do Czerwone- ty się najlepiej nie odzywaj-
-Dobra … kociaczku- pomajtała brwiami po czym jej rączki powędrowały nie tam gdzie trzeba …
-Mogę wejść?-
-Nie nie! Myje się!- krzyknąłem spanikowany gdy zobaczyłem co kombinuje.
-Nie mów mi że nie zamknąłeś też drzwi do łazienki …- szepnęła znów gdy … no już nie miałem siły na odpowiedz.
-Okey! Przyszedłem tylko pochować kilka rzeczy w pokoju Vai- wytłumaczył mi gdy próbowałem jakoś odgonić Czerwoną od brudnych myśli.
-Dobrze!- krzyknąłem- przestań- szepnąłem, jednak chyba jakoś mi to nie wyszło.
-Rozmawiasz z wodą czy zakumplowałeś się z jakimś szamponem?- zaśmiał się gdy wywróciłem oczami.
-Cześć Logan!- odezwała się Czerwona ze śmiechem gdy już machnąłem ręką.
-O, widze że jakoś się dogadujecie!-
-Niee co ty. Oszczędzamy tylko wode- krzyknąłem gdy dziewczyna delikatnie zaczęła mnie gryźć po ręce- no co mało ci?-
-Najwidoczniej- no Logan, co ty masz za słuch?- dobra ide ogarnąć ten pokój!-
-Idz idz!- zwróciłem się do bruneta po czym szybko odwróciłem się do Czerwonej- gdyby nie to że bez ubrań wyglądasz seksownie to poszedłbym sobie-
-Ja wszystko słysze!- dało się słychać Logana zza ściany.
-Oh doprawdy?- podniosła cwano brew Sylwia.
-No- przytaknął Logan.
-Nie do ciebie mówie!- krzyknęła Czerwona gdy ja się zaśmiałem- jasne, wam tylko jedno w głowach- ooj wyczuwam bulwers- cycki, tyłek, żeby była piękna, wysoka, zgrabna, najlepiej łatwa- mówiąc to powoli wychodziła z wanny i ubierała szlafrok- żebyście mogli zrobić z nią co chcecie!-
-Ej no kochanie!- broniłem się jak mogłem jednak jej upartość nie znała granic- tak było fajnie, o co ci chodzi?-
-Mam ci wymienić jeszcze raz czy przeczyścić pamięć szczotką do kibla?- warknęła gdy aż się jej przestraszyłem.
-Ejejej co się tam dzieje?- zaczął pukac do drzwi Logan.
-Możesz wejść- otworzyła mu drzwi gdy Logan trochę się speszył- i tak jesteście tacy sami- po tych słowach poszła do pokoju. On zaś stał w drzwiach i przyglądał się mi.
-Eeh Logan doradz, co ja mam zrobić …- wzruszyłem rękami załamany.
-Ubrać się … widać ci Wacława- odparł gdy szybko zakryłem się pianą i powoli wyszedłem z wanny, zawiązując sobie recznik na biodrach- o wiele lepiej-
-Mój Wacław nie jest taki zły- przedrzeźniłem go gdy ten zaczął się śmiać. W tejże chwili minęła nas w korytarzu Czerwona w samej bieliźnie. Moja święta cierpliwośc …- Co ty robisz? Ubierz się!-
-Ty się uspokój bo to sami swoi są- wytłumaczyła mi,  grzebiąc w kurtce- poza tym  na pewno pornole ogląda więc taki widok nie jest mu obcy-
-Ohohoh no Logan, wydało się- zacząłem się śmiać.
-Ty się nie odzywaj, jesteś uzależniony- przeszła koło mnie, udając się do kuchni i coś szukając w torebce.
-Skucha- zanucił cicho brunet z zacieszem.
-Pewnie nawet razem je oglądacie- zaśmiała się, znów przechodząc koło nas i idąc do pokoju.
-Ta i walimy sobie nawzajem- palnąłem gdy Logan popatrzył się na mnie dziwnie- czy ty się słyszysz?-
-To twoje słowa- broniła się, układając coś na pułce.
-Czy mogłabyś się łaskawie ubrać? A ty łaskawie sobie iść grzebać w pokoju?- prawie że krzyknąłem na nich lecz tylko Logan się wzdrygnął i mnie posłuchał.
-Ale się boje- machnęła ręką z uśmiechem gdy w mojej głowie już rozrysował się plan. Gdy tylko Logan zniknął w pokoju Vai, zamknąłem najpierw jej pokój a potem pokój obok. Wypuściłem wode, zgasiłem światło w łazience i pewny siebie stanąłem w drzwiach pokoju Czerwonej.
- Widze że jednak ta lekcja ci nic nie dała, a że prowokujesz mnie jeszcze bardziej to sama się przekonasz- odparłem poważny gdy Sylwia trochę nie wiedziała o co chodzi. Migiem przerzuciłem ją przez ramie, zgasiłem swiatło, zamknąłem kolejne drzwi na klucz po czym położyłem ją na łóżku- teraz ci pokaże …-

Violette watching you …
Atmosfera byłą luźna i na prawde przyjazna. Moje sierotki gadały i gadały i przestać nie mogły. Tyle rzeczy się działo, tyle przeżyłam chwil … i tyle nie pamiętam. Słuchając ich coraz bardziej żałowałam że straciłam tą cenną pamięć. Przecież przeżyłam tyle wspaniałych momentów z nimi! Tyle wygłupów, z których mogę się tylko pośmiać. Słuchając ich.
-Dobra ludzie bo już nie mogę- wytarł łezke Kendall, już w sumie którąś z kolej.
-Stary, szybko wymiękasz!- zaśmiał się Carlos-Oh oh ktoś się przyszedł razem z nami pośmiać!- wstał, słysząc dzwonek do drzwi.
-Pewnie Logan powrócił od „burzliwych”- pokiwała głowa Pat.
-Co się tam u nich dzieje?- spytałam, nie rozumiejąc czemu moi kuzyni się tak kłócą.
-No o tego lamparda- wytłumaczyła mi brunetka- Sylwia go chce, James go nie chce i się kłócą- no tak, logiczne.
-Patrzcie kogo nam tu przywiało!- wskazał na wysokiego chłopaka z ciemnymi włosami oraz karnacją.
-Hej wszystkim- przywitał się z resztą po czym jego wzrok utkwił na mnie- Violette- uśmiechnął się gdy nagle rozległ się okrzyk całej mojej ferajny „Fiolka!”- dobrze, przepraszam- podniósł ręce gdy się zaśmiałam.
-To jest Noah- wskazał na niego Carlos, gdy reszta wymieniała dziwne spojrzenia- poznaliście się gdy braliście udział w programie „Totalna Porażka”. Taką wode z mózgu tam robia-
-Wypraszam sobie- wtrącił się ciemnoskóry gdy reszta się zaśmiała- dzięki niej powstała kapela, która dała mi przepustke do sukcesu-
-To fajnie- wyszczerzyłam się- ciesze się że zrobiłam coś dobrego- i w tej chwili jednak trochę mój humor stracił na wartości. Znów powróciły myśli o tym że dużo mnie spotkało lecz nic nie pamiętam. Przeprosiłam ich na chwile po czym wyszłam na podwórko, na którym stał podobno mój potężny Monstertruck. Zatrzymałam się przy nim, wpatrując się w niego mając nadzieje że jednak zacznie mi coś świtać lecz nic. Pusto. Jakby ktoś wcisnął w mojej głowie reset. Szlag by to trafił.
-Violette?- usłyszałam za moimi plecami głos po czym szybko się odwróciłam- przepraszam, Fiolka- poprawił się szybko- trochę minie zanim się naucze tak do ciebie mówic-
-Spokojnie, nic się nie dzieje- machnęłam reką gdy chłopak podszedł do mnie- zastanawiam się tylko czemu zmieniłam moją „Wiolette” na „Violette”-
-Nie wiem, ja poznałem cię jako „Violette- wzruszył rekąmi gdy westchnęłam- fajnie cię znowu widzieć-
-Chciałabym powiedzieć to samo- błądziłam wzrokiem po wielkim kole, próbując się nie rozpłakać.
-Mam pomysł- pstryknął palcami, odrywając mnie od tej agonii- przejedzmy się- wskazał na wielkiego Trucka.
-Nim?- spytałam dla pewności, gdy pokiwał głową- a tak można?-
-Nie można- wzruszył ramionami, wskakując do niego- ale to nie było żadną przeszkodą dla ciebie-
-Serio?- uśmiechnęłam się, rozmyślając co powinnam zrobić.
-Dla ciebie nie było rzeczy niemożliwych- pomajtał brwiami i w sumie to wystarczyło mi do przekonania mnie. Bez dłuższego cępienia wskoczyłam na Dominatora i aż czułam tą całą adrenalinę w żyłach.
-Ale jazda! Przejadę się takim wielkim Truckiem po ulicy!- klasnełam w ręce, podekscytowana nowym doświadczeniem.
-Identycznie jak Violette- uśmiechnął się gdy nabrałam dumnej postawy. Już miała odpalać bryczke gdy nagle naszło mnie jedno małe, maleńkie pytanie.
- … to jak się jeździ?-


piątek, 11 września 2015

ROZDZIAŁ 21 "A PAMIĘTASZ KIEDY ..."

~~ Yoł yoł yoł kochani! Aż sama jestem zdziwiona że jeszcze potrafie pisać rozdział w niecałe 2 godziny! :3 
~~ W rozdziale będa linki dotyczące niektórych starszych rozdziałów. Dlaczego? Zobaczycie ;) Będą zaznaczone w innym kolorze :)
~~ Nie umiem się dzisiaj wysłowić xd Miłego czytanka z ranka!! :3

James watching you …
-Chyba wszystko- mruknąłem do siebie, zamykając walizke, a raczej próbując ją zamknąć. Miałem w tym domu tyle swoich rzeczy że raczej te trzy nie wystarczą …- kurde, ile ja tu mieszkałem?- zadałem sobie zdziwiony pytanie, ponieważ przeraziła mnie ilośc moich rupieci- a kij, przyjdę po nie póżniej- westchnąłem, pchając powoli walizki do wyjścia. W korytarzu minęła mnie zaś Czerwona, która dopiero co przyszła z pracy, cokolwiek ona tam robi podejrzanego. Była zdziwiona moim wyborem ale jednak zatrzymała się za mną i przyglądała się moim poczynanią.
-A jednak- szepnęła z lekkim uśmiechem- wyprowadzasz się?-
-Eeeh mówisz jak byśmy byli z 10 lat po ślubie- mruknąłem do niej, pchając po podłodze wszystkie trzy walizki. No bo przecież na dwa razy to dla frajerów a co dopiero na trzy!
-A  nawet kilku tygodni nie wytrzymaliśmy-odparła się o drzwi. Widniał na jej twarzy uśmiech ale widać było że to jednak przykrywka.
-No cóż, bywa- wyprostowałem się, gdy doszedłem już do drzwi wyjściowych.
-Tak- kiwnęła lekko głową- to ja ide się myć- po czym powolnym krokiem udała się do łazienki. Szczerze? Wcale nie chciałem się wyprowadzać ale czuje że z Sylwią dzieje się coś dziwnego. Najwidoczniej tak działa brak prawdziwej Violette i tak jakby ta rola przechodzi na inną osobe. Ale dlaczego akurat na nią! Otworzyłem szybko drzwi i wziąłem głęboki wdech.
-Cholera jasna, jeszcze to wsadzić do auta- mruknąłem- to się przecież załamie!- no ale cóż … nabrałem drugi raz powietrza w płóca i wepchałem wszystko do auta. Troche mi to zajęło ale udało mi się! Dumny z siebie zamknąłem auto gdy nagle dostrzegłem jakąś plame na przednim siedzeniu,taką malutką. Otworzyłem znów auto i zacząłem jej się przyglądać- jasne …- zaśmiałem się cicho gdy myślami pobiegłem wstecz- kto mi się tu wykrwawiał na przednim siedzieniu?- pokiwałem głową- To Logan po ostrym hamowaniu Vai- zacząłem się wtedy śmiać sam do siebie i niedowierzać jak przez ten cały czas mogłem tego nie zauważyć. Stare dobre czasy … wtedy oby dwoje na nią polowaliśmy. W sumie nie wiem co takiego w niej widziałem ale … ale i tak mi jej brak. Wróciłem na chwile do mieszkania by zobaczyć czy wszystko zabrałem. Wychodząc z pokoju, zastałem Czerwoną w szlafroku, stojącą przy drzwiach do łazienki. W tle zaś było słychać szum lecącej wody.
-To co …- szepnęła po chwili gdy zatrzymałem się przy niej- miłej jazdy- błądziła wzrokiem po podłodze lecz po chwili spojrzała na mnie.
-Dzięki- odparłem jej, patrząc jej cały czas w oczy. Byłem na nią zły za to całe zamieszanie z Vegasem i za jej charakterek, który ostatnio bardzo się zmienił. Nie potrafiliśmy się ostatnio w ogóle dogadać, oddaliliśmy się od siebie.
- … to koniec?- spytała po chwili, gdy miałem już ruszyć z miejsca. Spojrzałem na nią i dostrzegłem że jej oczy zaczynają powoli robić się czerwone i mokre od nadchodzących łez. Czy to miał faktycznie oznaczać koniec? Nie mogłem, po prostu nie mogłem na to patrzeć. Normalny człowiek zamknąłby oczy i poszedłby w cholerę by nie niszczyć sobie zdrowia, ja natomiast szybko przybliżyłem się do niej, przycisnąłem do ściany i zacząłem namiętnie całować. Jak najnamiętniej się dało. Ja jej nie zostawię. Kocham ją. I na pewno nie zmarnuje tej cieknącej wody …

Carlos watching you …
-Więc … zasady są proste. Ten kto zostanie wskazany przez butelke, powie coś ciekawego o sobie lub coś co kiedyś przeżył z Vai. Rozumiemy się?-
-Dobrze dobrze wujku Carlos- machnęła ręką Amelia, siadając Joshowi na kolanach- kiedy będziemy mogli się ruchać?-
-Nigdy!- krzyknęła oburzona Pati- masz zakaz robienia cokolwiek z moim bratem!-
-Oznajmiam iż już jest za póżno- rozsiadł się blondyn na kanapie gdy Josh z uśmiechem zaczął muskać Amelie po szyj.
-Nie wierze …- szepnęła brunetka, którą szybko przytuliłem.
-Ja mam obrzydzenie do tej pory- pokiwała głową Angel, nie mogąc przyswoić tych informacji.
-Ty nie musiałaś patrzeć na „ketchup” na tylnym siedzeniu- mruknął Kendall gdy krzyknęliśmy z obrzydzenia.
-Dobra, skończcie już- machnął ręką Logan- pamiętacie rzeczy o których Vai ma nie wiedzieć?- spytał, gdy jednogłośnie kiwnęliśmy głową- świetnie, ide ją zawołać- wstał, klaszcząc w dłonie po czym poszedł do góry.
-A gdzie nasi wiecznie kłótliwi?- zaczęła rozglądać się Amelia.
-Wiecznie kłótliwi wiecznie kłocą się w domu- odparła jej szybko siostra-byłam u nich dziś wieczór popilnować Vegasa … pogłupieli oby dwoje- machnęła ręką.
-Druga Vai nam rośnie- pokiwałem głową gdy Logan zszedł na dół z pasiastą. Od kiedy straciła pamięć zawsze się uśmiecha. Rozsiewa taką pozytywną energie, jakiej brakuje nam wszystkim. To jest coś pięknego. Ale jednak wszyscy odczuwamy braki Vai, a najbardziej widze to po Loganie i Sylwii. Ta ostatnio to w ogóle zwariowała …
-Vai usiądź tutaj- wskazał jej miejsce Logan gdy ona posłusznie usiadła. To tak dziwnie wygląda … Vai się kogoś słucha? Heh takie rzeczy tylko z amnezją.
-Fajnie że chcecie mi trochę poopowiadać o sobie- odparła, siadając po turecku, ewidentnie podekscytowana tym pomysłem.
-Zakręć Fiolka butelką- Kend dał jej pustą butelke po … wódce. Ona zdziwiona powąchała ją i popatrzyła na nas.
-Wódka?-
-Tak- kiwnął głową Josh- bardzo dużo chlałaś- palnął gdy Logan trzepnął go w ręke- znaczy … lubiałaś się napić-
-Kto nie lubi- zaśmiała się kręcąc butelką na stoliku. Na pierwszy ogień poszła yy Amelia …
-Niee, kręć dalej- Logan chwycił butelke jednak Amelia od razu się oburzyła.
-Ej! Wypadło na mnie więc ja się wypowiem!- oznajmiła gdy Logan westchnął.
-Niech mówi- uspokoiła go Vai- wkońcu też należy do naszej paczki-
-Zdziwiłabys się- mruknął Kendall, drapiąc się po brodzie i patrząc po ścianie.
-A więc … my znamy się od niedawna. Pamiętam moment gdy się sprzeczałyśmy i jakimś trafem przykułam cię kajdankami do Logana- zaczęła się smiać a w jej slady poszła reszta. Nawet mi było do śmiechu- wtedy próbowałaś się wydostać przez balkon bo zamknęłam was w pokoju. Z tego wszystkiego wpadliście do basenu-
-Ta … pamiętam- mruknął Logan, który najwyraźniej dalej chował uraze. Vai jednak przyjęła to z uśmiechem.
-O co my się pokłóciłyśmy że aż tak nam dopiekłaś?- ze śmiechem spytała.
-Wiesz …- zaczęła myśleć, jednak w tej historii była zawarta informacja, którą jednak niezbyt mogła zdradzić- w sumie nie pamiętam. Kręce!- klasnęła w ręce i przekręciła butelką.
-Carlos!- klasnęli wszyscy w ręce gdy zacząłem się zastanawiać nad opowiastką. Tyle my z nią przeszli że już nie wiem od czego zacząć! A raczej od czego wolno mi zacząć.
-Wiele razem przeszliśmy ale to najbardziej mi w głowie pozostało- zacząłem- pamiętam jak kiedyś byłem w szpitalu. Ty i Logan też tam byliście bo mieliśmy mały wypadek. A że wam się nudziło podtopiliście szpital i w nocy postanowiliście pochodzić sobie po nim bo nie chcieliście spać. Weszliście więc do mojego pokoju i tak gadaliśmy. Popażyłas się wtedy gorącą czekoladą a z kubka zrobiłaś ośmiornice, którą póżniej położyłaś mi na głowe-
-Oo tego nie słyszałem- pstryknął palcami Kendall.
-Byliśmy w szpitalu?- spytała.
-Tak …- no i wybrnij z tego teraz- takie tam drobnostki- szybko chwyciłem za  butelke- kręce!-
-O! Apropo kręcenia!- klasnęła w dłoń Pat gdy wypadło na nią- pamiętam jak graliśmy w butelke na którejś imprezie. Chyba to  była twoja Vai ale tyle ich było że nie pamiętam- zaśmiała się- każdy z nas wtedy opowiadał o sobie i chyba też wtedy powstał klub cnoty i klub grzeszników-
-Mieliście jej opowiadać miłe rzeczy a nie ją zgarszac- tatuś Logan zawsze do usług.
-Ona już jest zgorszona tylko o tym nie wie- zaśmiała się moja perełka, klepiąc pasiastą po ramieniu i kręcąc dalej.
-Aż taka byłam zgorszona?- spytała niczego nieświadoma Vai gdy nastała cisza. Błądzenie po ścianach, drapanie, ciche śmianie i zadziorne uśmiechy. To mówi wszystko … i w sumie nic.
-I na to właśnie czekałem- klasnął w ręce Kendall gdy Logan trochę podejrzliwy podniósł brew- moja droga dowciapna kumpelo- usiadł w rozkroku i wczuł się w swoją opowiastke- pewnego dnia postanowiłaś zrobić nam kawał …-
-O nie …- załamał się Logan gdy ci, którzy to przeżyli, od razu załapali o co chodzi.
-Mów mów bo my o tym nie słyszeliśmy- poganiał blondyna Josh, mając swoje poparcie u Amelii.
- Ty i Logan postanowiliście nam ogłosić,  na jaja, że jesteście razem. Na pierwszy ogień poszedł James, który omało nie zszedł na zawał, potem byłem ja, przez co potłukłem wszystkie szklanki które trzymałem, co było u nas na porządku dziennym. Udaliście się pedem do pokoju i zamknęliście się a my, jak debile, waliliście w drzwi, krzycząc żebyście nie robili głupstw. Może nie zareagowalibyśmy w ten sposób ale miałaś wtedy chłopaka-
-Jak ja  sobie przypomnę jak mineli mnie pędem na schodach- zaśmiałem się, pamiętając to jak wczoraj.
-Słyszeliśmy u was takie dwuznaczne odgłosy że na serio myśleliśmy o najgorszym!- bronił się blondyn gdy reszta padała ze śmiechu- a wy po prostu krzyczeliście, waliliście w ściane, w szafe i w łożko żeby to tak wyglądało!  Wkońcu rozdzieliliśmy się z Jamesem: on wspiął się na balkon a ja zostałem przy drzwiach. Jak zobaczył co wy robicie to spadł z balkonu do basenu- wtedy nawet on nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
- Jaki był wkurzony- chwała ci panie, Logan podłapał dobrą faze!- musieliśmy uciekać przez wentylacje a potem i tak spotkała nas kara-
-Słuchaj- próbował się jakoś ogarnąć blondyn- też bym padł na zawał jakbym zobaczył Vai rozczochraną, w twojej koszuli i z czymś białym na włosach, co póżniej okazało się być bitą śmietaną!-
-Jakie to dowcipnisie z nich- odparła wsłuchana w historie Amelia.
-Dość bo się popłacze- powiedziałem błagalnie gdy już nie mogłem ze śmiechu.
-Za póżno- wycierał łzy szczęście blondyn, chociaż gdy to wszystko się działo wcale nam nie było do śmiechu. Musiało minąć trochę czasu żebyśmy się jakoś ogarnęli. Kendall, czerwony od tego wszystkiego zakręcił butelką.
-Ty to pewnie masz co opowiadać- odparła Angel, gdy wypadło na szefuncia całej akcji czyli Logana.
-Że aż nie mogę wybrać- pokiwał głową z uśmiechem- tego raczej nie chciałem pamiętać ale skoro z kawału „poszkodowani” potrafili się śmiać to ja też z tego mogę- wziął głęboki wdech- po wyjściu ze szpitala miały przyjść twoje wyniki- i w tej chwili rozległo się głośne „ooooooo”- kochany lekarz się pomylił i wysłał ci nie te wyniki co trzeba-
-Nie mogę- chociaż jeszcze nie zaczął opowiadać, Kendall już zaczął się śmiać. Ja o tym słyszałem tylko z opowiadań ponieważ siedziałem wtedy w szpitalu, ale wiem że była niezła masakra i demolka.
-Okazało się że jesteś w ciąży i od razu podejrzenie spadło na mnie, ponieważ po ostatniej imprezie musiałem cie pilnować w swoim pokoju-
-Serio?- Vai trochę zakłopotana słuchała jakich to pięknych rzeczy dokonała przed amnezją.
-Zaczełaś wtedy trochę szaleć więc musiałem cię uspokajać, ale nie pamiętałaś tego-
-„Trzymałem ją całą noc” zacytował mrucząc pod nosem Kendall bruneta z wielkim bananem na twarzy.
-I gdy przyjechałaś do nas to … zrobiłaś taką awanture że myślałem że mnie rozszarpiesz- zaśmiał się brunet chociaż wiem ze to było raczej traumatyczne przeżycie- najpierw uciekłem do pokoju, ponieważ goniłas mnie z wielce zazdrosnym Jamesem … Kendall co ty robisz- zaczął się śmiać, widząc jak blondyn aż płacze ze śmiechu.
-Nic nic … opowiadaj dalej- wydukał, próbując jakoś powstrzymać śmiech.
-Co za ludzie- pokiwała głową Amelia, patrząc to na jednego to na drugiego- no dalej, opowiadaj!-
-Po tym Kendall zamknął cię w zrobionej przez niego klatce-
-Przepraszam- wstał blondyn nie wytrzymując już- musze się przewietrzyć- migiem udał się na taras, jednak jednym uchem nadsłuchując co dzieje się w salonie.
-Pamietam jak mi to oznajmiliście- wtrąciła się Pat- potłukłam wtedy szklanke- zaśmiała się. W sumie to chyba nie było osoby która się w tym pomieszczeniu nie śmiała.
-Na szczęście uratował mnie telefon od twojego doktora, który ci oznajmił że dał ci nie to USG co trzeba. No i na tę wiadomość … zemdlałaś- zakończył swoją opowieść- skończę bo tu ludzie się poduszą- taa, tak mówi a sam się śmieje!- dobra, kręce- no i z tego śmiechu, nagłego skoku adrenaliny i w ogóle … zakręcił za mocno, butelka spadła na podłogę i się rozbiła.

- … brawo- kiwnęła głową Amelia- Logan kładz się, kręcimy tobą-

czwartek, 27 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 20 "CIERPLIWOŚĆ TO CNOTA NIEWIELU"

~~ Wiem, miało byc szybciej ale ... we Włoszech nie miałam kompletnie czasu na nic! Domęczyłam ten rozdział i mam nadzieje że jakoś wyszedł :)
~~ Your Welcome!

Logan watching you …
Popołudnie mijało tego dnia nadzwyczaj spokojnie. Może dlatego że tych dwóch zmór nie ma w domu? Eeh na szczęście. Po krótkiej próbie z chłopakami zdecydowałem wyjść i wypić spokojnie kawe na tarasie. Wychodząc tam zauważyłem jednak  że ktoś mnie wyprzedził …
-Oh Vai! Widze że ty też wpadłaś na taki sam pomysł- uśmiechnąłem się do niej gdy ta siedziała tyłem do mnie i szybko zaczęła sobie wycierać policzki rękąmi.
-Fiolka- odparła mi z lekkim uśmiechem i popatrzyła na mnie- nie zangliszczaj mi imienia- czy ja dobrze slysze? „Zangliszczaj”? To już coś z Violette!
-Eahm …- zająkałem się i usiadłem koło niej na leżaku- płakałaś?- obróciłem delikatnie jej podbródek w moją strone.
-Wiesz …- zaczęła, spoglądając na ziemie- gdy ktoś budzi się w szpitalu z amnezją to wcale mu nie jest do śmiechu- na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu- nie pamięta ludzi którzy ją otaczali, przeżyć które ją spotkały i tego … tego kim na prawde jest- po tych słowach uświadomiłem sobie że pasuje zrobić remanent w jej pokoju i pochować kilka rzeczy. Przynajmniej dopóki nie odzyska pamięci. Pytanie czy w ogóle ją kiedyś odzyska – kim jest „Logan” z mojego ramienia?- spytała nagle gdy nawet nie zajarzyłem o co chodzi.
-Kto?- podniosłem brew- jaki „Logan” z  …- zacząłem powoli myśleć- … ramienia- popatrzyłem na nią gdy ta odwinela bandaż i pokazała napis-ah …- nabrałem powietrza i sam byłem ciekaw jaką ścieme jej wcisne tym razem- Zrobilaś to na cześć twojego taty- palnąłem gdy zauważyłem że chyba nie tej odpowiedzi oczekiwała- przed wypadkiem … postanowiłaś wytatuować sobie jego imie-
-Czyli mój tata nazywa się tak jak ty?- spytała a ja przytaknąłem. Musze zacząc sobie wszystko notować zanim jeszcze mi się coś popląta albo zapomnę- Mhm- popatrzyła w dal i rozłożyła się na siedzeniu- A co on takiego zrobił że wytatuowałam akurat jego imie?-
-On? Dużo rzeczy- uśmiechnąłem się, patrząc na nią. „Pił, bił, wyzywał nie tylko Ciebie ale i mnie” pomyślałem jedno ale na szczęście powiedziałem drugie- był uczciwy, dobry, kochający- Logan tylko się nie śmiej- ale niestety niedawno zginął więc dlatego ten tatuaż-
-No nie- zasmuciła się szybko- a gdzie jego grób?-
-Grób?- posypały się kury, kaczki, gęsie w mojej głowie. A raczej cała stajnia- Heh … on … on walczył na wojnie więc nie odnaleźli ciała- Mógłbym książki pisać. Nagle usłyszałem śmiech. Odwróciłem się powoli i zastałem Schmidta z kamerą, który przyglądał się całej akcji.
-Nie spoko, nie przeszkadzajcie sobie- odparł rozbawiony blondyn gdy zmroziłem go wzrokiem.
-Szanowny Pan Kendall chce zbierać zęby z podłogi?- oznajmiłem mu ze stoickim spokojem gdy ten tylko mruknął coś pod nosem. Już miał iść gdy nagle usłyszeliśmy głośne trąbienie.
-No nie, już wrócili?- jęknął zniesmaczony Kendall gdy wstałem ze smiechem i pognałem przed dom. I wtedy omało nie dostałem zawału … nie wiem kto im dał prawko ale zahamowali centralnie milimetr przede mną. Stałem jak wryty, gdy zderzak ogromnej maszyny prawie że muskał mój nos.
-Aloha sieroty!- krzyknęła Amelia, która była za kierownicą- mamy zgube!-
-O kurde jakie to wielkie- podeszła do mnie Vai, podziwiając swojego Trucka …- a co to?- nawet nie wiedząc co to jest.
-Vai to jest twój Monstertruck, Dominator- przedstawił ich sobie nawzajem Kendall.
-Nie spoko mną się nie przejmujcie- otrzepałem się, widząc jak te dwa debile schodzą z maszyny.
-Oj oj ktoś tu narobił w gacie?- zaśmiał się Josh, przybijając piątke Amelii.
-Biedaczek nasz- podeszła do mnie Amelia i zaczęła mnie traktować jak bobasa …- bidny Logasiek agugugu-
-Ktoś was podmienił po drodze?- spytał nagle blondyn, widzac jak teraz oby dwoje mordowali moje policzki.
-Może się stęsknili za Loganem?- popatrzyła na niego pasiasta gdy on pokiwał głową z dezaprobatą.
-To nie u nich takie miłości- odparł po czym włączył kamere- może coś w tym Trucku było i się nawdychali albo najedli- powoli wsiadł do niego i zaczął tam buszować- Cholera wie coś ty tam nazostawiała-
-Oprócz kilku pustych flaszek wódki to nic tam nie znajdziesz- odparł mu Josh wzruszając ramionami lecz dalej cały uchachany.
-I plamie po ketchupie na tylnym siedzeniu!- krzyknął blondyn gdy nagle oby dwoje się wzdrygnęli i cicho zaśmiali.
-Po ketchupie?- podniosłem zdziwiony brew- Vai tam piła ale nie jadła- analizowałem ich wzrokiem i gdy coś mi migło  w myślach oznajmiłem powoli moje podejrzenia- Kendall! To chyba nie jest ketchup …-
-Jak nie ketchup to co?- wychylił się z kamerą i omało z tamtąd nie spadł.
-Co? Moja siostra szaleje a ja nie mogę?- zaśmiał się Josh po czym jednym ruchem podniósł Amelie i wtopił swoje usta w jej. Otępieliśmy a Kendallowi prawie że kamera wypadła z rąk.
-Ale Vai was zjedzie jak odzyska pamięć …- pokiwał powoli głowa Kend, nagrywając całe to zdarzenie.

James watching you …
-Jestem! Jakbyś znów chciała mi dać posłuchać jakiejś pięknej konwersacji!- krzyknąłem, wchodząc do mieszkania i zamykając powoli za sobą drzwi. Czerwona kuknęła tylko ze swojego pokoju po czym wróciła do rozmowy przez komórke. Wiecznie z kimś gada, cholera jasna. Machnąłem reką i poszedłem do kuchni czegoś się napić. W mgnieniu oka mały potwór stanął za mną tak, że gdy się odwróciłem omało nie dostałem zawału jak go zobaczyłem- Vegas, ty łajzo!- krzyknąłem- nie strasz mnie!- westchnąłem gdy młody zaczął się o mnie ocierać. James, nie daj się wytrącić z równowagi.
-Sory, usłyszałam krzyk mojego i musiałam zobaczyć co się tam dzieje- usłyszałem Sylwie, biorąc na ręce młode lampardziątko- tak tak, za noc będziemy brali tyle samo-
-Za jaką noc ja się pytam?!- krzyknąłem, nie zważając na to że krzycze Vegasowi do ucha- przepraszam cię stary ale twoja pani od dłuższej pory wyprowadza mnie z równowagi-
-Otworzy mi ktoś wkońcu?- usłyszałem nagle krzyk zza drzwi i podniosłem brew. Przez okno zauważyłem jak brunetka dobija się do drzwi więc szybko pobiegłem do nich, by nam ich przypadkiem nie wyważyła.Akurat w tak niefortunnym momencie otwarłem że dostałem pięścią w twarz.- Jezu James!- krzyknęła Angel, zakrywając sobie usta- nic ci się nie stało?-
-Jeszcze nie wiem- mruknąłem, zakrywając sobie jedną ręką nos, ponieważ drugą trzymałem małą bestyjke.
-Co jest?- do przedpokoju weszła Czerwona gdy wpuściłem przybysza do domu-Angel, ty taka agresywna?- zaśmiała się patrząc na mój nos, który odkryłem- łeh nic ci się nie stało mięsniaku- poklepała mnie po ramieniu i wzięła ode mnie Vegasa- no co mój Misiaczku mały? Idziemy do cioci Angel kiedy mamusia będzie pracować?- powiedziała to słodkim głosikiem po czym dała go brunetce.
-Ciebie też w to wkręciła?- opadły mi ręce gdy przyszła panna Schmidt wzięła małego gnojka- czy tylko ja tu jestem normalny?!- prawie  że krzyknąłem ze złości.
-Mówiłam ci już coś!- warknęła na mnie Sylwia gdy byłem trochę zdziwiony jej reakcją- mówiłam że zarobię na niego to zarobię! 20 tysięc już mam ale …-
-A pamiętasz ile jesteś im winna?- przerwałem jej i zacząłem się śmiać.
-Ty pilnuj swojego nosa a nie wtrącaj się w moje sprawy!- krzyknęła już zirytowana.
-Ciisza nie przy dziecku- zaczęła lulać Vegasa gdy wywróciłem oczami- jak wy tu w ogóle razem możecie mieszkać? Dziwne że jeszcze się nie wyzabijaliście-

-No właśnie- kiwnąłem głową, myśląc poważnie nad słowami które chce wypowiedzieć. Czerwona wpatrywała się we mnie, nie wiedząc czego się może spodziewać- wyprowadzam się- krótko i zwięźle- wracam do chłopaków- popatrzyłem na zaskoczoną mine mojej luby-niech przyjdą tu Logan i Vai. Im na pewno będzie tu lepiej- przeanalizowałem obie dziewczyny wzrokiem po czym pewny siebie poszedłem się pakować.

wtorek, 23 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 19 „WIĘC … NO”

~Tak jak mówi tytuł więc ... no xd Tym razem może aż tak długo nie czekaliście ale no ... egzaminy kuwaaa! xd
~Dodałam trochu pikanterii na końcu ... spodziewaliście się takiej akcji reakcji? :P Miłego czytania! :D


James watching you …
-Tak tak, będę o 20-tej- słyszałem rozmowe siedząc na kanapie w pokoju i przeglądając z nudów poszczególne programy w telewizji- spokojnie Dast, nie spóżnie się- zapewniała go stanowczym głosem gdy na chwile oderwałem wzrok od pudła i skierowałem na przedpokój, z którego słyszałem głos- damy popis jak ostatnio- zaśmiała się ewidentnie coś myjąc, gdyż usłyszałem szum wody. Westchnąłem i zacząłem kiwać głową.
- … zdradza mnie- popukałem ręką kilka razy w fotel- na bank- zacisnąłem usta gdy Czerwona weszła do mojego pokoju, dając mi obiad.
-O tak możemy zrobić ten numer co ostatnio- odparła z uśmiechem po czym śturchneła mnie i wskazała na jedzenie. Szczerze to ja nie wiem na jakim etapie związku jesteśmy … jak na razie coś ala „stand by” ponieważ ja jestem wkurzony o Vegasa a ona jest wkurzona o to że jestem wkurzony o Vegasa. Puki co jeszcze nie dała mi skonać z głodu- no dokładnie, musimy iśc na całość!- w tejże chwili zakrztusiłem się jedzeniem i udało mi się wybełkotać kilka wyrazów, które miały sens.
-Jakie za przeproszeniem „na całość”?!- szybko wytarłem dziub w rękaw gdy dziewczyna popatrzyła na mnie ze smiechem.
-Oho mój już zaczyna coś węszyć- podniosła brew gdy zbiła mnie kompletnie z tropu-to pogadamy póżniej-
-Zdradzasz mnie?!- krzyknąłem na całe mieszkanie, podnosząc się w mig z miejsca na równe nogi. Sylwia popatrzyła na mnie ze zdziwieniem że tak zareagowałem po czym powoli zaczęła uspokajać sytuacje.
-Nie no dobra, żartowałam- w sumie nie wiem do kogo to było- to dzisiaj o 20-tej, dobrze?- kiwnęła głową po czym pożegnała się z nim i zakończyła rozmowe. Usiadłem w ciszy i kontynuowałem jedzenie. Ta zaś stała dalej przy stole, bacznie przyglądając się mi.
-Co?- spytałem po chwili zciszonym głosem- myślisz że już sobie ciebie odpuściłem?- palnąłem prosto z mostu gdy ta utkwiła wzrok w moich oczach- to że mamy spór o futrzaka nie znaczy że … no wiesz-
-Przepraszam no- warknęła po czym poszła do kuchni. Zdziwiony popatrzyłem za nią i stwierdziłem że coś zaczyna być z nią nie tak. Zaczyna się robic oschła, wredna i z takim czarnym humorem. Boże zlituj się, nie zamieniaj mi jej w Vai …
-Heh dobrze że Logan nie czyta moich myśli- szepnąłem pod nosem i dokończyłem jedzenie.

Josh watching you …
-Jesteśmy na miejscu- odparł Marco, parkując auto przy jakimś wielkim magazynie.
-Tutaj?- spytała zdziwiona Amelia, wychodząc z auta i rozglądając się dookoła- jaja sobie robisz?-
-A co?- zdziwiony wysiadł z auta i trzasnął drzwiami- ta garstka mafii włoskiej nie jest az tak strasznie bogata- odparł, zamykając auto- poza tym my jesteśmy tylko jedną setną, daleko od naszego Państwa więc … no- zakończył zdanie i poszedł przed siebie- macie cały teren do dyspozycji. Ide powiedzieć reszcie żeby nie wszczynali alarmu- po tych słowach zniknął nam z radarów.
-Aha- kiwnęła głową brunetka po czym popatrzyła na mnie- cała nadzieje w nas- puściła mi oczko i poszła przed siebie. Jestem pewien że reszta też się zwierza więc ja też tak zrobie … odkąd zamieszkałem u chłopaków w głowie była mi tylko Pati. Młodsza siostra, fakt. Każdy dobry brat zrobiłby wszystko by nie stało jej się nic złego. Ja próbowałem takim być. Czy mi wyszło? Tego to już nie wiem. Ale, odkąd moją siostrą zajął się Carlos, któremu bezgranicznie już ufam, moją myślą zawładnela inna osoba … Ale tak strasznie zawładnęła że czasem trudno mi się powstrzymać by się na nią nie rzucic i jej nie obściskać. Oschła jest, nieznośna, wkurzająca, pyskata … ale z jaką ona to gracją robi! Ah!-Te magik!- rzuciła w moją strone- idziesz?- uśmiechnęła się promiennie, machając do mnie ręką gdy kiwnąłem głową i pognałem za nią.
-Ide ide złosnico- poczochrałem jej włosy gdy ta wrzasnęła wkurzona.
-Ty pojebie! Dorwe cię, zobaczysz!- pogroziła mi palcem gdy zaśmiałem się i pognałem do pierwszych lepszych krzaków- oo jak się cykor chowa!-
-Do kogo mówisz cykor, bachorze?- wystawiłem język gdy ta rzuciła się na mnie i zaczęła łaskotać, męczyć, dźgać, szczypać, yeah wszystko naraz!
-Gołąbeczki!- przed nami nagle stanął Marco. My zaś uspokoiliśmy się szybko, nie wiedząc jak zareagować- tu Trucka nie ma. Podobno ktoś z moich widział jak Vai wyjeźdza z nim gdzieś- podrapał się po głowie i zaczął się rozglądać- to nie będzie takie proste jak nam się wydaje-
-A gdzie Logan po raz pierwszy znalazł Vai?- otrzepałem się wstając, pomagając przy okazji Amelii, która wybierała sobie liście z włosów.
-Dobrze kombinujesz Josh- wskazał na mnie i skinął głowa na znak byśmy wsiedli do auta. Bez zastanowienia pognaliśmy za nim. Na miejscu …
-To tutaj … już na pewno- powiedział nam, zatrzymując się nieopodal małego lasku-lasek nie jest duży wiec długo wam to nie zajmie- popatrzył na nas gdy wysiadaliśmy po czym ze śmiechem dodał- ale bez gruchania tam gołąbeczki!- krzyknął za nami gdy Amelia strzelila drzwiami zła. Nic się nie odezwałem, udając że żadne słowa nie padły z jego ust. Gdy odjechał od razu pognaliśmy w pierwsze lepsze krzaki.
-Hmm … pomyślmy jak Vai- zaczęła mówić do siebie, rozglądając się dookoła.
-O KFC!- pisnąłem cicho, udając pasiastą gdy Amelia odwróciła się do mnie i zaśmiała. W sumie fakt, to jest dziwne że oby dwoje, chociaż jej nie lubimy, to pomagamy jej jak tylko możemy. Szczerze? Nawet ja tego nie rozumiem. Może robimy to dla niej bo odezwało się w nas sumienie, może z litości, może tez przez to że straciła pamięc i tak jakby niczemu nie jest winna.
-Josh patrz!- z namysłu wyrwał mnie krzyk dziewczyny, która wskazała na slady wielkich opon przy jednej z polnych dróżek.
-Osz ty, Dominator!- klasnąłem w rece szczęśliwy że nam tak gładko poszło.
-Musi być gdzieś blisko- zaczęła się szybko rozglądać dookoła po czym pognała za śladami.
-Ej ej, nie zapominaj o mnie!- krzyczałem za nią.
-To się ruszaj ślimaku!- zaczęła się śmiać, gnając ile sił w kopytach gdy ja jednak zostawałem w tyle. No cóż, wole magie od biegania.
-Amelia!- krzyknąłem po dłuższym bieganiu, gdyż eeh zniknela mi z oczu …- Amelia gdzie jesteś?-
-W tą strone ośle!- usłyszałem jej śmiech i szybko za nim pognałem. Gdy wpadłem w jakieś krzaki i wywróciłem się na podłogę, ujrzałem przed sobą wielkiego, potężnego stwora na czterech kołach, a w nim uśmiechającą się brunetke. Od razu uśmiech zawitał na mojej twarzy.
-Znalazłas!- gwałtownie wstałem i tak samo gwałtownie upadłem, gdyż zaplatałem się w zarośla.
-Haha Josh!- smiała się, widzac co ja kombinuje.
-Nie nie, nie schodz. Poradze sobie- machnąłem reką, udając że mam wszystko pod kontrolą. Mhm …
Na szczęście jednak w pore uwolniłem się od tego zielska i zwinnie wsiadłem do Trucka. No cóż, wrażenia niezłe.
-Jak ty to otwarłaś?- spytałem zdziwiony, siadając na fotelu z tyłu razem z nią.
-Normalnie- pokazała mi klucz- zwinęłam Vai kilka dni temu bo w sumie … miałam ochote się tym cacuszkiem przejechać- pomajtała brwiami, machając mi kluczami przed oczami.
-Ty zbereźniku- złapałem lekko za klucze i przy okazji za jej dłoń. Nawet się nie wyrywała. Z uśmiechem spojrzała mi w oczy i tak jakby się wyciszyła. Spuściła ręke na dół, razem z moją, i pogodnie dalej patrzyła mi w oczy. Oj no proszę was, ja się nie będę cackał jak Logan! W jednej chwili złapałem ją za policzki i namiętnie pocałowałem. „Jeśli jej to nie będzie pasować to mnie trzepnie” pomyślałem, jednak coraz bardziej odsuwałem tą myśl gdy Amelia wpadła ze mną w ten trans i coraz namiętniej mnie całowała. Wpletła ręce w moje włosy, drapiąc mnie delikatnie, pomrukując słodko przy każdym pocałunku. Nie wytrzymałem … zjechałem reką na dół. Oj tam po co jej bluza. Rozsunąłem jej ją migiem i rzuciłem na przednie siedzenie. Nie opierała się. Chwyciłem ją w pasie i delikanie położyłem na siedzenia.
-Mm … Josh …- mruknęła w pewnej chwili gdy zaprzestałem. Pierwsza myśl „zrobiłem coś żle?!”.
- … tak?-

-Nie przestawaj- szepnęła z uśmiechem gdy odetchnąłem z ulgą i z wielką chęcią posłuchałem jej słów. Noo i takie tam … No. 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 18 "PLANY AWARYJNE"

Pojebani, wszędzie pojebani ... aale kolejny soczysty rozdział już nadchodzi! Miłego czytania! :D

(kamera Kendalla)
-Czyli tak … ja mam Sylwie, ty masz Carlosa i Amelie, Logan ma Angel i Josha a Kendall ma Vai, nie?-
-Nie- załamała ręce po raz kolejny brunetka- nie rozdzielaj bliźniaczek!-
-Jakich bliźniaczek?-
-Srakich James, srakich!- wydarła się wkońcu Pat na skraju załamania- ty jesteś taki tępy czy tylko udajesz?-
-Sama jesteś tępa!- warknął oburzony.
-To nie ja nie pamiętam kto jest kim!- broniła się zacięcie- powoli, spokojnie- próbowała jakoś ogarnąć sytuacje- spróbujmy inaczej- wzięła głęboki wdech- jeśli przyjdzie tu Vai i spyta „gdzie jest bliźniak Pat?” to o kogo jej może chodzić?- prawie że przeliterowała całe zdanie gdy brunet analizował w milczeniu każde słowo.
- … poddaje się- wzruszył rękami po czym dodał kilka słów od siebie- będę się lizał i pieprzył z każdym, najwyżej pomyśli że jestem kazirodczym ninfomanem, a co mi tam! Skoro ona i tak mnie nie lubi!- wybuchł James gdy Pat zrobiła krok do tyłu od lady, przy której stała. Kamera zaś skierowała się na twarz blondyna.
-Nie bliżaj się do niego- wyszeptał Kendall, trochę spanikowany.
-Jestem!- krzyknęła Czerwona, wchodząc do willi z wielką torbą.
-Radziłabym ci się do niego nie zbliżać, jest nieobliczalny- szepnęła brunetka gdy Sylwia jeszcze nie wiedziała czego się można po nim spodziewać.
-Siostrunia!- krzyknął brunet gdy dziewczyna podniosła brew ze zdziwienia po czym otworzyła torbe, z której wyszedł Vegas- nie przypominam sobie lamparda w rodzinie, może od twojej strony-
-Skoro jesteś moim bratem to mamy tych samych rodziców- odparła po czym przeanalizowała wszystko- chwila, nie mamy rodziców-
-Badum tss- wtrąciła się Pat gdy Czerwona westchnęła.
-Czy nie można jej wszystkiego wytłumaczyć zamiast zmyślać niestworzone historie, w których połowa ludzi się gubi?- oburzyła się Sylwia, siadając z Vegasem na kanapie.
-Chyba tylko James- zaśmiał się blondyn gdy brunet spiorunował go wzrokiem- ale niestety musimy żyć według zasad Hendersona. Sami poddaliśmy mu pomysł o tym żeby Vai wybrała swojego …-
-Ej chwila!- przerwała mu Czerwona- ja nic nie mówiłam!-
-Dobra już dajcie sobie siana z tym zwalaniem winy na mnie- do pomieszczenia niespodziewanie wszedł brunet.
-A właśnie!- krzyknął blondyn, odwracając kamere w jego strone- jak się czuje nasz Henderson po zobaczeniu tatuażu?- dał zbliżenie na jego twarz gdy ten tylko wywrócił oczami.
-Idzcie do zoologicznego, kupcie sobie chomika i jego męczcie- mruknął po czym położył się na kanapie- chociaż- szybko usiadł, myśląc- zwołuje zebranie!- krzyknął.
-Słysze „zebranie”, myśle „stane na czatach”- pojawiła się nagle Angel, która usiadła na schodach tak by słyszeć i patrzeć czy Vai przypadkiem z góry nie idzie.
-Słucham, znowu- mruknął James gdy brunet zmroził go wzrokiem.
-Musimy wymyśleć jedna wersje co do jej tatuażu- rzucił szybko gdy reszta zaczęła myśleć.
-Może powiemy że miała takiego psa- odezwała się pierwsza Pat- albo kota …-
-Albo złota rybke- dorzucił swoje 3 grosze Carlos, gdy brunet się przestraszył bo Latynos pojawił mu się z nienacka z tyłu i wskoczył na kanape.
-Ej!- krzyknął nagle Kend- a gdzie jej Monstertruck?- palnął nagle z głupa, gdy nastała cisza.
-Coś czuje że trzeba go będzie poszukać- dodała Ang, drapiąc się po głowie.
-Może spytamy się Marca?- oparł się o kanape grzywacz- na pewno Vai pojechała nim do siedziby więc tam go znajdziemy, ale tylko on wie gdzie to jest- zakończył swoją przemowę gdy nagle wszyscy zaczeli klaskać- a wam co?-
-A nic, klaszczemy bo chyba widzimy przełom w twoim mózgu- odparła mu Czerwona gdy James wywrócił oczami.
-To ja zadzwonię do Marca a wy myślcie kogo wysłać- wskazał na reszte Logan, wyciągając komórke.
-Czemu my?- spytała po chwili Pat.
-Bo nie mogę wszystkiego robić sam- odparł jej brunet.

Logan watching you …
-Ktoś dzwoni do drzwi!- krzyknął James, leżący na kanapie.
-Każdy słyszał!- krzyknąłem, stojąc przy ladzie i robiąc sok z pomarańczy- ale może byś łaskawie wstał, skoro jesteś najbliżej!-
-Jestem zajęty, Logan zlituj się- odparł, pozując do słitfoteczek.
-Eeh co ona w tobie widzi- westchnąłem i poszedłem otworzyć.
-Witam Logan- w drzwiach zastałem uśmiechniętego od ucha do ucha bruneta.
-Cześć Marco! Wejdz- zaprosiłem go do środka i zamknąłem drzwi po czym podszedłem do bruneta, chwyciłem za jego komórke i rzuciłem gdzieś nieopodal tarasu.
-Ej! Odkupujesz!- w mig wyzbierał się grzywacz oburzony.
-Ale najpierw zrobisz sobie chwile przerwy. Może ci się mózg przewietrzy- kiwnąłem głową po czym usiadłem przy Marco- słuchaj, mamy do ciebie sprawę-
-Logan przeginasz pałe!- wstał wkurzony James.
-Słuchaj- wstałem powoli i podniosłem ociupinkę głos- przeżyłem starcie z mafią, zostałem postrzelony, moja dziewczyna celowała do mnie bronią wiele razy, straciła teraz pamięć a ja robie wszystko by chociaż trochę przypomniała sobie dawne dzieje, to chyba nie jest nielegalne że prosiłem cię żebyś otworzył chociaż raz te cholerne drzwi!- wrzasnąłem na niego gdy on zaś wpatrywał się we mnie jak w debila nie wiedząc co powiedzieć.
- … przepraszam- wydukał gdy wziąłem głęboki wdech i usiadłem.
- jak już mówiłem, mamy sprawę-
-Tak …- kiwnął powoli głową Marco, najwidoczniej przestraszony całą ta sytuacją.
-Chcemy wiedzieć gdzie mieści się wasza siedziba, ponieważ jest możliwe że tam Vai zostawiła swojego Dominatora- wytłumaczyłem mu spokojnie by go uspokoić.
- … kogo?- prawie że szepnął bo pewnie bał się że mu odwine.
-Nie bój się, to na Jamesa jestem cięty nie na ciebie- wstałem i poklepałem go po ramieniu.
-A Dominator to jej Monstertruck- do pokoju weszła Amelia razem z jej nieodlepnym ogonkiem Joshem- powiedz nam co i jak a pójdziemy go odebrać-
-Wy?- spytałem zdziwiony, podnosząc brew.
-A macie prawko?- dodał Marco gdy oby dwoje podeszli do nas.
-A czy Vai miała prawko na Trucka? Nie sądze- wzruszyła rękami.
-To inaczej: umiecie nim jeździć?- poprawił się brunet gdy tym razem głos przejął Josh.
-Spokojnie, nie takie cacuszka prowadziłem- zapewniał nas.
-Kosiarka i wuzek widłowy się nie liczą- odparł Marco gdy parschnąłem śmiechem.
-Eeh po prostu nam zaufaj- dodała Amelia.
-Jeszcze lepiej- bawiła mnie ta cała sytuacją więc znów zacząłem się śmiać.
-A kogo wyślecie?- wtrącił się Josh- ty masz pilnować Vai, Vai to przecież wykluczone bo nie pamięta okolicy, Pat i Angel nie mają prawka, Sylwia pracuje,  Jamesa to w ogóle pominiemy- machnął ręką gdy grzywacz znów się oburzył.
-Jeszcze raz usłysze obelge na mój temat a się wyprowadzam!- krzyknął zły.
-Jesteś debilem, pomóc ci z walizkami?- spytała Amelia gdy James zmarszczył brew.
-I tak tu już nie mieszkam, ha!- założył reke na ręke i zaczął kozaczyć.
-I niech tak zostanie- mruknąłem pod nosem gdy Marco szybko zmienił temat.
-To co, zawiozę was pod siedzibę i tam możecie zacząć szukać, ok?- klasnął w dłonie gdy ci kiwnęli głową.
-Ahm a nie zaczną do nas strzelać?- dopytywał się Josh, bojąc się marnie skończyć.
-Nie martwcie się- zapewnił ich Marco- powiem wszystkim że po prostu czegoś szukacie dla Vai i nic wam nie zrobia-
-Dzięki Marco, jesteś najlepszy- przytuliłem go i szepnąłem mu do ucha- jestem twoim dłużnikiem …-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-E, panie niańka- podniosłem głowe gdy usłyszałem głos grzywacza- idz się przejść chodz na chwile bo ujdzie z ciebie całe życie jak będziesz tu tak cępiał-
-Musze Violette pilnować- odparłem szybko i stanowczo.
-Eeh Logan- zaczął James, siadając przy ladzie- ona jest już dorosła. Straciła pamięć a nie cofnęła się mentalnie do wieku pięciolatki- próbował mi tłumaczyć- znaczy, nie żeby się wcześniej tak nie zachowywała …-
-Daruj sobie już te docinki- strzeliłem gazetą o stolik gdy do pomieszczenia weszła wcześniej „obgadywana” dziewczyna.
-Hej hej, co się dzieje?- odparła z uśmiechem, patrząc na nas i idąc w strone lodówki- co się tak wydzieracie?-
-Aa nic takiego- machnął reką James uśmiechając się do niej, jednak ta tak delikatnie zbyła go wzrokiem. Oho, już widziałem tą wkurzoną mine bruneta, skierowaną do mnie. Znów będą wonty.
-Hehe a co to takiego?- wskazała na tabliczke na lodówce- Klub Cnoty?- Nosz kurde! Wiedziałem że o czymś zapomnieliśmy!.
-… tłumacz się Logan- popatrzył na mnie brunet z cwaniacką miną gdy mi już opadły rece. Dzięki ci wielkie.
-Too jest taka tablica … no … na grzecznych i niegrzecznych- próbowałem się jakoś wymigać.
-Ale że w jakim sensie Logan?- ciągnął dalej James gdy westchnąłem, wziąłem gazete i podszedłem do nich.
-W takim- trzepnąłem bruneta gazetą w głowe- że są ci grzeczni i niegrzeczni-
-Mhm- popatrzyła na tablice i zaczęła myśleć. Kto wie co jej chodziło po głowie- chodzi o bara bara?-
-Bara bara bara, bere bere be ała!- trzepnąłem znów grzywacza gdy zaczął nucić pod nosem.
-No … zgadłaś- a jednak, nie jest taka głupia.
-A kim są ci dwaj „cnotliwi” ludzie?- spytała gdy James wskazał na mnie i na nią. Robił to tak żebym tego nie zauważył, ale zapomniał że od kiedy zadaje się z Vai to mam oczy dookoła głowy- fajnie wiedzieć-uśmiechneła się gdy ja już spasowałem z odpowiedzią. Nie chce nawet wiedzieć co nam przyniosą następne dni …

poniedziałek, 1 czerwca 2015

SPŁOJLER!

Po wielu miesiącach nieobecności … bo długiej przerwie na nauke … hehe dobre, ale tak na poważnie! Wielka przerwa już za nami! Werwa trochu wróciła a trochu jeszcze gdzieś tam się wymiguje by znów uciec! Więc, zanim ucieknie, czas na mały spojler!!
                                                                          TU TURURUUUU!
NARRATOR- po długiej gonitwie za Vai i jej pomysłami, wreszcie ją odnajdujemy. Jednak …
VAI- kim jest Violette?
NARRATOR- traci pamięć!
LOGAN- to jest jakiś żart …
NARRATOR- przyjaciele zaczynają się posuwać no …
JAMES- wychodzimy na jakies kazirodzkie sieroty!
NARRATOR- troszkę za daleko.
LOGAN- sami poddaliście mi pomysł by zobaczyć kogo by wybrała!
NARRATOR- do czego jeszcze posunie się paczka?
JAMES- trzeba odnaleźć jej Monstertrucka.
NARRATOR- by przywrócić jej …
KENDALL- Vai, poznaj One Direction.
NARRATOR- swoją …
SYLWIA- Vai, to jest Noah.
NARRATOR- pamięć.
PATI- a jeśli ona na zawsze straci pamięć? Co wtedy?
KENDALL- No cóż … to wtedy będziemy się martwić.
NARRATOR- a co ona może sądzić o całej swojej paczce?
VAI- banda wariatów. Na serio … ten dom powinien się przetworzyć w psychiatryk.
NARRATOR- do czego może posunąć się „nowa” Violette?
SYLWIA- Vai coś ty zrobiła z włosami …
NARRATOR- i jak odnajdzie się w tej „niesfornej” rodzince?
VAI- nie wiem dlaczego ale wyglądacie podejrzanie zakochani. A przecież jesteście rodzeństwem.
PATI- bo to braterska miłość!
NARRATOR- a może jednak zacznie powoli odkrywac prawde o sobie?
VAI- coś wiecznie mnie uwierało jak leżałam na łóżku. Patrze patrze a tu pamiętnik!
NARRATOR- a co zrobi Logan by dowiedzieć się jakim cudem Vai straciła pamięć?
LOGAN- kocham ją całym sercem i zrobie wszystko by dowiedzieć się jakim cudem straciła pamięć.
MARCO- może to przez stres.
LOGAN- nie wydaje mi się.
NARRATOR- i czy wkońcu znajdzie na to odpowiedz?
LOGAN- wszystkich was wymorduje! Ukatrupie! Podam do sądu! Jak mogliście!
NARRATOR- to wszystko i więcej w kolejnych odcinkach „Mafijnej Krwi Wariatów”! Tylko na mojatotalnaporażka.blogspot.com

Taki tam se luzny spojler :D Zapraszam do czytania dalszych rozdziałów i do motywowania mnie do pisania! Obiecałam nie zawieść nigdy czytelników więc nie zawiode! Chyba że ortografią bo albo mi jeden wszystko podkreśla albo drugi nic xd Więęęęc eeeloo! <3 Loffciam każdego, który nadał mojemu życiu sens! :)

PS: i jak obiecałam przy 100 tyś. publikuje moją zakazaną jednorazówke! Niedużo wam brakuje!! :D