Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 17 października 2012

ROZDZIAŁ XLII "NOC W HOSPITALU"

wykorzystuje to że mam czas na pisanie i dodaje szybciorem ;D poza tym mam tyle jeszcze pomysłów do wykorzystania że masakraaa xD miłego czytania ^^ aaa no i konkurs komciowy nadal trwa ;D przypominam że Ang jest na prowadzeniu- 1399 słów ;D

Logan watching you …
-jasna cholera ...- mruknąłem, otwierając jedno oko i siadając na łóżku- czy te auta nie mogą jeżdzić ciszej?- szepnąłem do siebie i spojrzałem na zegarek … woohoo 2:48 -.- w nocy … sou super. Wywróciłem oczami i popatrzyłem na Vai, która spała koło mnie. Uśmiechnąłem się po czym popatrzyłem na biurko, które stało koło naszych łóżek. W mig sobie przypomniałem że w nim jest spluwa Vai … po tym co mi opowiedziała nie chciałem żeby miała tą spluwe bo wolałem żeby raz na zawsze zapomniała o mafii. Powoli wstałem z łóżka i na palcach podszedłem do biurka po czym cichutko chwyciłem za uchwyt by otworzyć szafke …
-... nie wolno- usłyszałem nagle głos i aż podskoczyłem. Popatrzyłem na Vai i ujżałem jak powoli się obraca w moją strone- ładnie to tak okradać kumpele?- podniosła brew.
-jaa … tylko … - próbowałem się bronić ale i tak wiedziałem że mam nikłe szanse- no dobra … - podniosłem ręce i wróciłem na łóżko.
-no, i żeby mi to było ostatni raz- pokiwała na mnie palcem i przeciągneła się.
-a więęc … chce ci się spać?- zapytałem po chwili, opierając głowe o ściane, siadając na łóżku.
-a co?- podniosła głowe.
-nic … tylko pytam- popatrzyłem w jej strone a ta tylko się zaśmiała- boże święty, czy widzisz jaką ty zboczoną kreature stworzyłeś?-
-właśnie Boże, takiego jak Logan Henderson to zboczeńców jest mało- odparła siadając na łóżku.
-ja o tobie mówiłem zmoro- rozczochrałem ją a ona wywaliła na mnie język.
-sluchaj … głodna jestem- odparła, wzdychając.
-to chodz na korytarz, widziałem że jest automat do kawy i gorrrącej czekolady- poruszałem brwiami.
-jak podkreślił słowo” gorrrącej”- zaśmiała się po czym wstała i chwyciła mnie za ramie- chodz idziemy na czekolade!- podskoczyła wesoło i pociągneła mnie na korytarz.
-tylko musimy uważać na pielęgniarki- szepnąłem do niej.
-jasne, jestem akurat dobra w skradaniu- pokiwała głową i razem poszliśmy szukać automatu. Kiedy zakręciliśmy w lewo, ujżeliżmy nasz cel i szybko zaczeliśmy do niego podchodzić.
-czekaj …- zatrzymała się w pewnej chwili Vai- nie leży przypadkiem gdzieś tutaj Carlos?- popatrzyła w lewą strone. Po sekundzie stała przyklejona do szyby jednej sali, która znajdowała się obok.
-co ty … tworzysz?- zapytałem, patrząc na nią.
-tam leży Carlito!- popukała kilka razy w szybe. Popatrzyłem tam gdzie ona i faktycznie zauważyłem Carlosa, który sobie leżał na łóżku. Jednak dziwnym trafem nie spał.
-chodz, idziemy do niego- zaproponowała Vai i pociągneła mnie za ręke do drzwi sali.
-nie dasz człowiekowi żyć- wywróciłem oczami ze śmiechem i poszedłem za nią. Powoli otworzyła drzwi, aż się zdziwiłem że żadnego wejścia smoka nie zrobiła xD
-witam cię osobniku zwanym Carlos-uśmiechneła się, kiedy latynos popatrzył na nas.
-oo kogo ja widze- zasmiał się i usiadł na łożku- familia Henderson- poruszał brwiami.
-za mało jesteś poturbowany?- przymróżyła oczy Vai a Carlito tylko się uśmiechnął- Pena, chcesz gorącej czekolady? Bo idziemy kupić-
-... kto stawia?- zapytał, podnosząc brew.
-nasza kryminalistka- przytuliłem ją do siebie a ona leciutko mnie odepchneła.
-talk to plecy Henderson- wywaliła na mnie jęzor- to chcesz czy nie?-
-no skoro nalegasz- zaśmiał się.
-dobra, 3 gorace czekolady już się robią! - podniosła palec i udała się do automatu, który znajdował się niedaleko sali po lewej stronie.
-spodziewaj się czekolady za jakąś godzine … jak dobrze pójdzie- oznajmiłem mu i poszedłem za Vai.

Carlos watching you …
mhm … Vai która idzie po czekolady do automatu a Logan z nią … ciekawe … ładna mieszanka wybuchowa xD nie mogłem się oprzeć i powoli wstałem z łóżka, udając się do drzwi. Oparłem się o nie i wpatrywałem się w akcje.
-uuf dlaczego mi nie daje czekolady?- mrukneła Vai.
-bo wrzuciłaś dolara a czekolada kosztuje 1,50- oznajmił jej Log.
-jakie zdzierstwo! … nie wrzuciłam dwóch dolców?-
-nie Vai. Zaczyna ci się chyba dwoić w oczach- oznajmił Logan i przejął pałeczke.
-za dużo tych tabletek przeciwbólowych mi dali noo ...- wzruszyła rękami- ałł ...- zaczeła się masować po ręce.
-ile tych tabletek wziełaś?- zapytał Log, pan majster od gorących czekolad ;D
- e … powiedziała żebym wzieła jedną … dla pewności wziełam pięć- uśmiechneła się a my zrobiliśmy wiekie oczy.
-Logan, ty uważaj z nią skoro jesteście w tym samym pokoju- oznajmiłem im, zakłądając ręke na ręke.
-ty się już bój Carlos- zaśmiał się Log po czym dał Vai czekolade- masz sieroto-
-trzęsiportek, spluwy nawet się boi- odpyskowała mu Vai i łykneła troche. No ale oczywiście nie pomyślała o tym że może być gorąca więc poparzyła sobie warge no i … upuściła kubek, rozlewając czekolade na podłoge. Skomentowałem to facepalmem, i to wielkim xD
-i coś narobiła Vai?- wzruszył rękami Logan- twoja zachłanność nie zna granic-
-no kurde ciepłe- tupneła nogą i pociągneła Logana do schowka na przeciwko- szukaj szmaty i mopa-
-ty upuściłaś ty szukasz- założył ręke na ręke.
-nie marudz i właż!- pociągneła go za sobą i po chwili wyszła razem z nim, trzymając mopa i szmate. Chciałem to skomentować ale ona mnie szybko zatrzymała- ani słowa Pena- po czym zaczeli zmywać tą kałuże. Wiedziałem że się pewnie nie doczekam tej czekolady więc, kiedy ci byli zajeci szuru buru, ja szybciorem zrobiłem sobie czekolade po czym wróciłem na swoje miejsce.
-dobra, teraz możemy wszystko schować do schowka- oznajmiła Vai po czym otworzyła drzwi no i badabum! Wszystkie szczotki i duperele wypadły ze schowka. Ja zasłoniłem usta żeby nie buchnąć śmiechem.
-kurwus poukłać się nie dało?!- szepneła Vai, wkładając szybko do schowka miotły.
- to ty tam grzebałaś, nie ja- zaczął się bronić Logan po czym wepchnął wszystko do środka. Nagle usłyszałem tupot stóp … pielęgniarka! Szybko oby dwoje wprali się do schowka i zamkneli drzwi, a ja schowałem się za drzwiami. Po chwili wychyliłem się by zobaczyć co jest … na końcu korytarza stała pielęgniarka i zaczeła ogarniać sytuacje ale, nie widząc nikogo, poszła sobie. Powoli wychyliłem się zza drzwi i, kiedy byłem pewny że teren jest czysty, udałem się w strone schowaka i otworzyłem go.
-no ludzie, droga wolna- uśmiechnąłem się do nich a oni odetchneli z ulgą- hardcore w schowku?- zapytałem i od razu tego pożałowałem.
-Carlos!- wrzasneła pasemkowa a ja zwinnym krokiem udałem się do drzwi sali a Vai pognała za mną.
-Vai czekolada!- szepnął Log, podchodząc do automatu.
-z wielką chęcią- zawróciła i podeszła do Logana. Po kilkunastu minutach wreszcie piliśmy na spokojnie gorącą czekolade u mnie w sali: ja siedziałem na łóżku a Log i Vai koło mojego łożka.
-a więc... jak się Carlos czujesz?- zapytał mnie Logan.
-w sumie … dobrze- kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się na samą myśl o wizycie Pat.
-znaam ten uśmieszek- poruszała brwiami Vai- i wiemy też co się stałooo- zanuciła, bawiąc się kubkiem od czekolady.
- no właśnie- przytaknął Log- było gorrąco- zaśmiał się.
-ty dzisiaj za bardzo to słowo podkreślasz- podniosła brew Vai.
-oj już weżcie przestańcie no … - wywróciłem oczami ze śmiechem i przygryzłem kubek.
-patrzcie, ośmiorniczka- pokazała nam pasemkowa swoją ośmiorniczke z kubka.
-ahaa? Nudzi ci się?- zapytał ją Log.
-skoro nic nie robisz … -mruknąłem patrząc w sufit.
-ty nie bądz taki mądry Pena- wywalił na mnie język Logan.
-Vai!- zerwałem się z łóżka.
-jezus co!?- przestraszyła się bidula.
-wszystkiego najlepszego!- uśmiechnąłem się do niej przytuliłem.
-co?- popatrzył na nas Log po czym wstał- faktycznie! Dzisiaj 5 październik!- klepnął się w głowe- wszystkiego naj mała kryminalistko- zaśmiał się i mocno ją przytulił i dał jej całusa w policzek.
-ehem … wiesz … w sumie nie ma tu Noah a ja nikomu nie powiem więc … mógłbyś się bardziej wysilić Henderson- poruszałem brwiami i usiadłem na łóżku.
-e … ty też się nażarłeś tabletek?- podniósł brew Logan a Vai się zaśmiała.
-dzięki wam chłopaki- rozczochrała nam włosy- to już eahm ...-
-nie gadaj że nie wiesz- zaczął się śmiać Logan.
-no wiem! Czekaj … 93 … hmm … -zaczeła liczyć na palcach.
-19!- odparliśmy razem.
-a no tak!- wzruszyła rękami- soorka noo, po dużej dawce tabletek jestem- machneła zdrową ręką- ałłł- pomasowała sobie warge- nadal boli -.- -
-czy aby Vai nie miała poparzonej wargi? Ooj bidulaa ...- popatrzyłem na nich i poruszałem brwiami.
-Pena przeginasz- wskazał na mnie Logan a Vai posadziła swoją kubkowatą ośmiorniczne na mojej głowie.
-niech ośmiornica ta wyssa z ciebie złą energie i głupote. Oooommmm- zaczeła ommmać jak na jodze xD
-Hendeeersooon- zanuciłem patrząc na niego.
-dobra dobra- pokręcił głową i przeżucił Vai przez ramie.
-no ej! Nie jestem jakąś maskotką żebyście mnie tak ciągali z miejsca na miejsce!- założyła reke na ręke Vai.
-idziemy do pokoju spać- oznajmił Logan.
-taa … spać ...- szepnąłem i zacząłem nucić- bara bara bara bere bere bere-
-Pena ciesz się że jesteś ranny- wskazał na mnie Logan- pożegnaj się z tym niegodnym człowiekiem panno Goldie-
-siema niegodny człowieku- pomachała do mnie pasemkowa- bo krew mi do mózgu wlatuje!-
-już cię zaraz postawie, pokój jest niedaleko- oznajmił Logan i powoli wyszedł z pokoju. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchłem śmiechem , do tego zacząłem znowu nucić „bara bara bara bere bere bere”.
-słysze cię Pena!- usłyszałem cichy szept po czym już nic. Nie no … komedia xD raczej komediodramat. Ściągnąłem z głowy ośmiorniczke Vai i zacząłem się nią bawić. W sumie co taki człowiek ma do roboty w szpitalu o 4 w nocy? ...kiedy tak się bawiłem, usłyszałem jakiś dziwny trzask za oknem. Popatrzył na niego a z drugie strony ujżałem Pati! Moje oczy prawie by z orbit wyszły! Nie mogłem uwierzyć że to ona! Powolutku weszła do sali przez okno i … ryp na podłoge!
- boże … kaleka ze mnie- zaśmiała się i próbowała się podnieść.
-Pat już ci pomoge- wstałem szybko i pomogłem jej wstać- co ty tu robisz o 4 w nocy?- zapytałem ją, nadal trzymając jej zimne łapki.
-... stęskniłam się za tobą- szepneła i zrobiła słodką minke. Taką słodką że aż cieplutko mi się zrobiło.
- na prawde?- zapytałem, nadal niedowierzając że to powiedzieła i przetarłem sobie oczy bo niedowierzałem też że ona tu jest.
- no tak … stęskniłam się za moim bohaterem- uśmiechneła się do mnie- poza tym nie moge znieść że czujesz się winny za tą afere-
- no bo to moja wina- spuściłem wzrok.
- błagam cię nie zadręczaj się tym już- delikatnie podniosła moją głowe- ważne że wszystko skończyło się dobrze- uśmiechneła się do mnie a ja odmieniłem jej tym samym. Patrzyliśmy sobie tak w oczy przez kilka sekund … te jej piękne a wręcz bajeczne oczy hipnotyzowały mnie coraz bardziej. Nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Chciałbym żeby to trwało jak najdłużej … jej pocałunki były takie ciepłe i dosłownie miałem po nich dreszcze.
-słuchaj Carlos ...- szepneła po chwili Pati, kiedy oderwaliśmy się od siebie- zostaje dzisiaj u ciebie na noc … i nie obchodzi mnie że będziesz miał jakieś ale. Ja tu zostaje i koniec- odparła stanowczo.
-okeey ^^ mi to pasuje- uśmiechnąłem się po czym położyłem się w łóżku- to … gdzie będziesz spała?-
-z tobą- odparła i położyła się obok mnie.
-ze mną?- zapytałem podnoszą brew- … serio?-
-nom- kiwneła głową- … zimno mi- zrobiła słodkie oczka. Wiedziałem o co jej chodzi więc z uśmiechem wtuliłem się w nią. Koszmar przemienił się w piękny hepi and <3 wszyscy cali i zdrowi … no mam nadzieje że ci na serio poszli spać … bo będzie na mnie że ich niedopilnowałem. Eeh ale po co sobie zaprzątać nimi głowe skoro mam ważniejszą osobe koło siebie do upilnowania … <3

pytanie na koniec ;D odpowiedzcie Carlosowi:
co człowiek ma do roboty w szpitalu o 4 rano? xD
Pat czekam na coś mocnego z twojej strony xD