wykorzystuje to że mam czas na pisanie i dodaje szybciorem ;D poza tym mam tyle jeszcze pomysłów do wykorzystania że masakraaa xD miłego czytania ^^ aaa no i konkurs komciowy nadal trwa ;D przypominam że Ang jest na prowadzeniu- 1399 słów ;D
pytanie na koniec ;D odpowiedzcie Carlosowi:
co człowiek ma do roboty w szpitalu o 4 rano? xD Pat czekam na coś mocnego z twojej strony xD
Logan watching you …
-jasna cholera ...- mruknąłem, otwierając
jedno oko i siadając na łóżku- czy te auta nie mogą jeżdzić
ciszej?- szepnąłem do siebie i spojrzałem na zegarek … woohoo
2:48 -.- w nocy … sou super. Wywróciłem oczami i popatrzyłem na
Vai, która spała koło mnie. Uśmiechnąłem się po czym
popatrzyłem na biurko, które stało koło naszych łóżek. W mig
sobie przypomniałem że w nim jest spluwa Vai … po tym co mi
opowiedziała nie chciałem żeby miała tą spluwe bo wolałem żeby
raz na zawsze zapomniała o mafii. Powoli wstałem z łóżka i na
palcach podszedłem do biurka po czym cichutko chwyciłem za uchwyt
by otworzyć szafke …
-... nie wolno- usłyszałem nagle głos i
aż podskoczyłem. Popatrzyłem na Vai i ujżałem jak powoli się
obraca w moją strone- ładnie to tak okradać kumpele?- podniosła
brew.
-jaa … tylko … - próbowałem się
bronić ale i tak wiedziałem że mam nikłe szanse- no dobra … -
podniosłem ręce i wróciłem na łóżko.
-no, i żeby mi to było ostatni raz-
pokiwała na mnie palcem i przeciągneła się.
-a więęc … chce ci się spać?-
zapytałem po chwili, opierając głowe o ściane, siadając na
łóżku.
-a co?- podniosła głowe.
-nic … tylko pytam- popatrzyłem w jej
strone a ta tylko się zaśmiała- boże święty, czy widzisz jaką
ty zboczoną kreature stworzyłeś?-
-właśnie Boże, takiego jak Logan
Henderson to zboczeńców jest mało- odparła siadając na łóżku.
-ja o tobie mówiłem zmoro- rozczochrałem
ją a ona wywaliła na mnie język.
-sluchaj … głodna jestem- odparła,
wzdychając.
-to chodz na korytarz, widziałem że jest
automat do kawy i gorrrącej czekolady- poruszałem brwiami.
-jak podkreślił słowo” gorrrącej”-
zaśmiała się po czym wstała i chwyciła mnie za ramie- chodz
idziemy na czekolade!- podskoczyła wesoło i pociągneła mnie na
korytarz.
-tylko musimy uważać na pielęgniarki-
szepnąłem do niej.
-jasne, jestem akurat dobra w skradaniu-
pokiwała głową i razem poszliśmy szukać automatu. Kiedy
zakręciliśmy w lewo, ujżeliżmy nasz cel i szybko zaczeliśmy do
niego podchodzić.
-czekaj …- zatrzymała się w pewnej
chwili Vai- nie leży przypadkiem gdzieś tutaj Carlos?- popatrzyła
w lewą strone. Po sekundzie stała przyklejona do szyby jednej sali,
która znajdowała się obok.
-co ty … tworzysz?- zapytałem, patrząc
na nią.
-tam leży Carlito!- popukała kilka razy w
szybe. Popatrzyłem tam gdzie ona i faktycznie zauważyłem Carlosa,
który sobie leżał na łóżku. Jednak dziwnym trafem nie spał.
-chodz, idziemy do niego- zaproponowała Vai
i pociągneła mnie za ręke do drzwi sali.
-nie dasz człowiekowi żyć- wywróciłem
oczami ze śmiechem i poszedłem za nią. Powoli otworzyła drzwi, aż
się zdziwiłem że żadnego wejścia smoka nie zrobiła xD
-witam cię osobniku zwanym
Carlos-uśmiechneła się, kiedy latynos popatrzył na nas.
-oo kogo ja widze- zasmiał się i usiadł
na łożku- familia Henderson- poruszał brwiami.
-za mało jesteś poturbowany?- przymróżyła
oczy Vai a Carlito tylko się uśmiechnął- Pena, chcesz gorącej
czekolady? Bo idziemy kupić-
-... kto stawia?- zapytał, podnosząc brew.
-nasza kryminalistka- przytuliłem ją do
siebie a ona leciutko mnie odepchneła.
-talk to plecy Henderson- wywaliła na mnie
jęzor- to chcesz czy nie?-
-no skoro nalegasz- zaśmiał się.
-dobra, 3 gorace czekolady już się robią!
- podniosła palec i udała się do automatu, który znajdował się
niedaleko sali po lewej stronie.
-spodziewaj się czekolady za jakąś
godzine … jak dobrze pójdzie- oznajmiłem mu i poszedłem za Vai.
Carlos watching you …
mhm … Vai która idzie po czekolady do
automatu a Logan z nią … ciekawe … ładna mieszanka wybuchowa xD
nie mogłem się oprzeć i powoli wstałem z łóżka, udając się
do drzwi. Oparłem się o nie i wpatrywałem się w akcje.
-uuf dlaczego mi nie daje czekolady?-
mrukneła Vai.
-bo wrzuciłaś dolara a czekolada kosztuje
1,50- oznajmił jej Log.
-jakie zdzierstwo! … nie wrzuciłam dwóch
dolców?-
-nie Vai. Zaczyna ci się chyba dwoić w
oczach- oznajmił Logan i przejął pałeczke.
-za dużo tych tabletek przeciwbólowych mi
dali noo ...- wzruszyła rękami- ałł ...- zaczeła się masować
po ręce.
-ile tych tabletek wziełaś?- zapytał Log,
pan majster od gorących czekolad ;D
- e … powiedziała żebym wzieła jedną … dla pewności wziełam pięć- uśmiechneła się a my zrobiliśmy wiekie oczy.
- e … powiedziała żebym wzieła jedną … dla pewności wziełam pięć- uśmiechneła się a my zrobiliśmy wiekie oczy.
-Logan, ty uważaj z nią skoro jesteście w
tym samym pokoju- oznajmiłem im, zakłądając ręke na ręke.
-ty się już bój Carlos- zaśmiał się
Log po czym dał Vai czekolade- masz sieroto-
-trzęsiportek, spluwy nawet się boi-
odpyskowała mu Vai i łykneła troche. No ale oczywiście nie
pomyślała o tym że może być gorąca więc poparzyła sobie warge
no i … upuściła kubek, rozlewając czekolade na podłoge.
Skomentowałem to facepalmem, i to wielkim xD
-i coś narobiła Vai?- wzruszył rękami
Logan- twoja zachłanność nie zna granic-
-no kurde ciepłe- tupneła nogą i
pociągneła Logana do schowka na przeciwko- szukaj szmaty i mopa-
-ty upuściłaś ty szukasz- założył ręke
na ręke.
-nie marudz i właż!- pociągneła go za
sobą i po chwili wyszła razem z nim, trzymając mopa i szmate.
Chciałem to skomentować ale ona mnie szybko zatrzymała- ani słowa
Pena- po czym zaczeli zmywać tą kałuże. Wiedziałem że się
pewnie nie doczekam tej czekolady więc, kiedy ci byli zajeci szuru
buru, ja szybciorem zrobiłem sobie czekolade po czym wróciłem na
swoje miejsce.
-dobra, teraz możemy wszystko schować do
schowka- oznajmiła Vai po czym otworzyła drzwi no i badabum!
Wszystkie szczotki i duperele wypadły ze schowka. Ja zasłoniłem
usta żeby nie buchnąć śmiechem.
-kurwus poukłać się nie dało?!- szepneła
Vai, wkładając szybko do schowka miotły.
- to ty tam grzebałaś, nie ja- zaczął
się bronić Logan po czym wepchnął wszystko do środka. Nagle
usłyszałem tupot stóp … pielęgniarka! Szybko oby dwoje wprali
się do schowka i zamkneli drzwi, a ja schowałem się za drzwiami.
Po chwili wychyliłem się by zobaczyć co jest … na końcu
korytarza stała pielęgniarka i zaczeła ogarniać sytuacje ale, nie
widząc nikogo, poszła sobie. Powoli wychyliłem się zza drzwi i,
kiedy byłem pewny że teren jest czysty, udałem się w strone
schowaka i otworzyłem go.
-no ludzie, droga wolna- uśmiechnąłem się
do nich a oni odetchneli z ulgą- hardcore w schowku?- zapytałem i
od razu tego pożałowałem.
-Carlos!- wrzasneła pasemkowa a ja zwinnym
krokiem udałem się do drzwi sali a Vai pognała za mną.
-Vai czekolada!- szepnął Log, podchodząc
do automatu.
-z wielką chęcią- zawróciła i podeszła
do Logana. Po kilkunastu minutach wreszcie piliśmy na spokojnie
gorącą czekolade u mnie w sali: ja siedziałem na łóżku a Log i
Vai koło mojego łożka.
-a więc... jak się Carlos czujesz?-
zapytał mnie Logan.
-w sumie … dobrze- kiwnąłem głową i
uśmiechnąłem się na samą myśl o wizycie Pat.
-znaam ten uśmieszek- poruszała brwiami
Vai- i wiemy też co się stałooo- zanuciła, bawiąc się kubkiem
od czekolady.
- no właśnie- przytaknął Log- było
gorrąco- zaśmiał się.
-ty dzisiaj za bardzo to słowo podkreślasz-
podniosła brew Vai.
-oj już weżcie przestańcie no … -
wywróciłem oczami ze śmiechem i przygryzłem kubek.
-patrzcie, ośmiorniczka- pokazała nam
pasemkowa swoją ośmiorniczke z kubka.
-ahaa? Nudzi ci się?- zapytał ją Log.
-skoro nic nie robisz … -mruknąłem
patrząc w sufit.
-ty nie bądz taki mądry Pena- wywalił na
mnie język Logan.
-Vai!- zerwałem się z łóżka.
-jezus co!?- przestraszyła się bidula.
-wszystkiego najlepszego!- uśmiechnąłem
się do niej przytuliłem.
-co?- popatrzył na nas Log po czym wstał-
faktycznie! Dzisiaj 5 październik!- klepnął się w głowe-
wszystkiego naj mała kryminalistko- zaśmiał się i mocno ją
przytulił i dał jej całusa w policzek.
-ehem … wiesz … w sumie nie ma tu Noah a
ja nikomu nie powiem więc … mógłbyś się bardziej wysilić
Henderson- poruszałem brwiami i usiadłem na łóżku.
-e … ty też się nażarłeś tabletek?-
podniósł brew Logan a Vai się zaśmiała.
-dzięki wam chłopaki- rozczochrała nam
włosy- to już eahm ...-
-nie gadaj że nie wiesz- zaczął się
śmiać Logan.
-no wiem! Czekaj … 93 … hmm … -zaczeła
liczyć na palcach.
-19!- odparliśmy razem.
-a no tak!- wzruszyła rękami- soorka noo,
po dużej dawce tabletek jestem- machneła zdrową ręką- ałłł-
pomasowała sobie warge- nadal boli -.- -
-czy aby Vai nie miała poparzonej wargi?
Ooj bidulaa ...- popatrzyłem na nich i poruszałem brwiami.
-Pena przeginasz- wskazał na mnie Logan a
Vai posadziła swoją kubkowatą ośmiorniczne na mojej głowie.
-niech ośmiornica ta wyssa z ciebie złą
energie i głupote. Oooommmm- zaczeła ommmać jak na jodze xD
-Hendeeersooon- zanuciłem patrząc na
niego.
-dobra dobra- pokręcił głową i przeżucił
Vai przez ramie.
-no ej! Nie jestem jakąś maskotką
żebyście mnie tak ciągali z miejsca na miejsce!- założyła reke
na ręke Vai.
-idziemy do pokoju spać- oznajmił Logan.
-taa … spać ...- szepnąłem i zacząłem
nucić- bara bara bara bere bere bere-
-Pena ciesz się że jesteś ranny- wskazał
na mnie Logan- pożegnaj się z tym niegodnym człowiekiem panno
Goldie-
-siema niegodny człowieku- pomachała do
mnie pasemkowa- bo krew mi do mózgu wlatuje!-
-już cię zaraz postawie, pokój jest
niedaleko- oznajmił Logan i powoli wyszedł z pokoju. Nie mogłem
się powstrzymać i wybuchłem śmiechem , do tego zacząłem znowu
nucić „bara bara bara bere bere bere”.
-słysze cię Pena!- usłyszałem cichy
szept po czym już nic. Nie no … komedia xD raczej komediodramat.
Ściągnąłem z głowy ośmiorniczke Vai i zacząłem się nią
bawić. W sumie co taki człowiek ma do roboty w szpitalu o 4 w nocy?
...kiedy tak się bawiłem, usłyszałem jakiś dziwny trzask za
oknem. Popatrzył na niego a z drugie strony ujżałem Pati! Moje
oczy prawie by z orbit wyszły! Nie mogłem uwierzyć że to ona!
Powolutku weszła do sali przez okno i … ryp na podłoge!
- boże … kaleka ze mnie- zaśmiała się
i próbowała się podnieść.
-Pat już ci pomoge- wstałem szybko i
pomogłem jej wstać- co ty tu robisz o 4 w nocy?- zapytałem ją,
nadal trzymając jej zimne łapki.
-... stęskniłam się za tobą- szepneła i
zrobiła słodką minke. Taką słodką że aż cieplutko mi się
zrobiło.
- na prawde?- zapytałem, nadal
niedowierzając że to powiedzieła i przetarłem sobie oczy bo
niedowierzałem też że ona tu jest.
- no tak … stęskniłam się za moim
bohaterem- uśmiechneła się do mnie- poza tym nie moge znieść że
czujesz się winny za tą afere-
- no bo to moja wina- spuściłem wzrok.
- błagam cię nie zadręczaj się tym już-
delikatnie podniosła moją głowe- ważne że wszystko skończyło
się dobrze- uśmiechneła się do mnie a ja odmieniłem jej tym
samym. Patrzyliśmy sobie tak w oczy przez kilka sekund … te jej
piękne a wręcz bajeczne oczy hipnotyzowały mnie coraz bardziej.
Nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku. Chciałbym żeby to trwało jak najdłużej … jej
pocałunki były takie ciepłe i dosłownie miałem po nich dreszcze.
-słuchaj Carlos ...- szepneła po chwili
Pati, kiedy oderwaliśmy się od siebie- zostaje dzisiaj u ciebie na
noc … i nie obchodzi mnie że będziesz miał jakieś ale. Ja tu
zostaje i koniec- odparła stanowczo.
-okeey ^^ mi to pasuje- uśmiechnąłem się
po czym położyłem się w łóżku- to … gdzie będziesz spała?-
-z tobą- odparła i położyła się obok
mnie.
-ze mną?- zapytałem podnoszą brew- …
serio?-
-nom- kiwneła głową- … zimno mi-
zrobiła słodkie oczka. Wiedziałem o co jej chodzi więc z
uśmiechem wtuliłem się w nią. Koszmar przemienił się w piękny
hepi and <3 wszyscy cali i zdrowi … no mam nadzieje że ci na
serio poszli spać … bo będzie na mnie że ich niedopilnowałem.
Eeh ale po co sobie zaprzątać nimi głowe skoro mam ważniejszą
osobe koło siebie do upilnowania … <3
pytanie na koniec ;D odpowiedzcie Carlosowi:
co człowiek ma do roboty w szpitalu o 4 rano? xD Pat czekam na coś mocnego z twojej strony xD