Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 14 lutego 2012

ROZDZIAł IX „MiłOśĆ JEST BOLESNA A PRZYJAŹń JESZCZE BARDZIEJ”

Siedziałam na łòżku i oglądałam telewizje. Moje wpòłlokatorki chodziły sobie po domu.
-Gwen! Przynieś mi coś do picia!- wykrzyknełam.
-nie moge. W poròwnaniu z tobą mam co robić- krzykneła do mnie Gwen.
-hej ja też jestem zajęta!-
-serio?- wychyliła się zza drzwi i popatrzyła  na mnie- niby czym?-
-podbijaniem oglądalności tego otòż serialu- wskazałam na film ktòry właśnie leciał w tv.
-Trudne Sprawy tak?- zapytała Gwen – ciebie tam powinni dać i zatytułować tak: Violette Goldie, wiek 18 lat, co ją dręczy? Chce podbijać oglądalność głupiego serialu i żałuje że  nie ma takiego zawodu na świecie- powiedziała to w dziwny sposòb Gwen.
-eehm popatrz się lepiej w lustro- powiedziałam ciut przestraszona.
-a ty weż się za życie- odparła i poszła do kuchni.w pewnej chwili zadzwonił dzwonek do domu.
-ktoś dzwonii!- krzyknełam.
-no nieee!- wychyliła się zza drzwi, przedrzeżniając mnie, Gwen.
-yhm ... ale ma dziś zły humorek- odparłam kiwając głową.
-Violeeeeeeeeette!- wydarła się Gwen.
-jeśli to komornik to powiedz mu żeby kiedy indziej przyszedł bo i tak nie mamy pieniędzy!-
-nie Vai, to nie komornik. To ktoś do ciebie!-
-czyli że musze się ruszyć?!- zapytałam załamana.
-taaaaaaaak!-
-ufcia- podniosłam się niechętnie z łòżka i podryptałam do przybyszòw.
-hej Vai- przywitała mnie w drzwiach JD razem z ... Dennisem! Ten z TFN .
-a ten co tu robi?- zapytałam się ciekawa.
-to ja was zostawiam- odparła Gwen i poszła do pokoju Dakoty.
-dobra, słuchaj ...- zaczeła powoli JD. Ja, w tym momencie, zdecydowałam iść do kuchni – ej! Co robisz?-
-przypomniałam sobie że przedtem chciało mi się pić więc, skoro jestem blisko kuchni, ide tam. Ale oczywiście słucham cię- wziełam sok i wlałam go sobie do szklanki.
-po pierwsze, dzięki za piłe- JD wyciągneła ją zza plecòw.
-ona ma jakieś imie- chwyciłam ją – no i nie ma za co- położyłam ją na stole- a po drugie?-
-ehm nie wiem czy dobrze zrobiłaś, dając jej teraz piłe ...- szepnął Dennis do JD.
- widze że coś ciekawego mnie omineło- oparłam się o stòł – słucham-
-no więc ...- zaczeła JD.
-poczekaj- pohamowałam ją. Wziełam duży łyk soku i kiwnełam głową by kontynuowała.
- no dobra ...- wzieła głęboki oddech – chodze z Dennisem – wtedy ja wyplułam cały sok na Dennisa.
-spodziewałam się takiej reakcji- pokiwała głową JD.
-skoro tak to mogłaś mnie ostrzec- zaczął się wycierać Dennis.
- słuchaj: wiem że był między nami mały spòr ale ... kocham go i on mnie też no i ...- zająkneła się JD.
-rozumiem, rozumiem- podniosłam ręce – ale jednego nie rozumiem- podniosłam palec – po tym wszystkim co ci zrobił i  po tym co przeczytałam w gazecie, chcesz mu od tak wybaczyć i już?!-
-skomponował dla mnie piosenke i przeprosił  mnie publicznie. To nie wystarczy?-Zapytała się siorka.
-skoro tobie to wystarczy ... to ja umywam ręce- wstrzymałam się – ale ... czy na pewno chcesz chodzić z ...- szepnełam do niego – klonem?-
-oczywiście że tak – założył ręke na ręke – nawet z tym drobnym szczegòłem-
-drobnym?- zapytała się JD.
-myślałam że nie usłyszałaś- odpowiedział zakłopotany Dennis.
-my klony mamy dobry słuch-
-a ciekawe dlaczego, jak cię wołam, to nigdy mnie nie słyszysz- odparłam cwaniacko.
-udaje że nie słysze bo tobie się nie chce nigdzie tyłka ruszyć i tyle!- powiedziała JD . chciałam coś powiedzieć ale szybko mi przerwała- ale słysze jak się pastwisz nad biednymi wpòłlokatorkami- 
-ehm ...- szukałam coś na swoją obrone – a ty nie masz nic ciekawszego do roboty?!-
-widocznie nie- zaśmiał się kawaler.
-dobra ehm- zastanowiłam się przed chwile – znikajcie mi z oczu i ...- w tej chwili otworzyły się drzwi wejściowe, i wszedł Darsey, a na jego plecach ... Johanna- ... rozumiem że macie mi coś do powiedzenia ...-
-taak!- krzykneła Ana- ja chodze z Darseyem!-
-tss haha- zaśmiała się pod nosem JD.
-dobra, ręce mi opadają ale còż! taka jest miłość- uśmiechnełam się do nich –mam nadzieje że ze sobą wytrzymacie-
- spròbujemy!- krzykneła z wysokości Johanna, a mastępnie jej „koń” wybiegł z domu.
-boże co ja z wami mam- pokręciłam głową i popatrzyłam na szczęśliwą parke. No còż ... kiedyś też taka byłam ... po chwili pożegnali się ze mną i wyszli z domu.
Pozwòl że zabiore  głos.
JD! Nie wolno się wtryniać bez pozwolenia! Ehm no dobra ... halo halo JD oddaje ci głos!
Dziękuje. Khym ... tu JD. To co się stało po tym jak wyszłam od siorki, było bardzo bolesne ... ale nie dla mnie :D miałam już rozstawaĆ się z Dennisem pod domem, kiedy dostałam sms’a:
-czekam na ciebie i twojego „chłoptasia”  dzisiaj o 16 w Blue Ice.- Wredzia ...
Czyli Courtney. Mam ją tak zapisaną w kontaktach xD no bo „dziwaczka ktòra nienawidzi wszystkich ktòrzy odezwą się do jej chłopaka i przez to dodaje ich na liste” było zbyt długie ;D ale tak było fajnie. Przecież pod koniec sezonu zaczełyśmy się kumplować ale ... pewnie nawròt choroby :P nieważne ...
-Boże!- krzyknełam, strasząc przy tym Dennisa- to dzisiaj?- złapałam się za czerwoną czupryne.
-coś się stało?- podbiegł do mnie przerażony Dennis i zapytał troskliwie.
-nie ... po prostu dzisiaj mam się spotkać z Courtney bo wiesz ...- popatrzyłam na niego- ... o co chodzi-
-nom ... no ale w czym problem?- zapytał mnie cwaniacko podnosząc brew.
-w sumie masz racje- pomyślałam- alee ... nie chce mi się!- opadły mi ręce
-a chcesz jeszcze widzieć swojego ziomka?- podniòsł brew.
-w pòł do czwartej u mnie- wskazałam na niego, dałam mu całuska i weszłam do domu. Kilka godzin pòżniej byłam już gotowa. Dennis zjawił się punktualnie. To jedna z cech, ktòre lubie u chłopakòw. Po chwili byliśmy już w drodze. Byłam jednak pewna że Courtney nie uwierzy że mam chłopaka i będzie go chciała wypytywać o wszystko, dlatego ustaliliśmy co i jak.
-słuchaj: jeśli zapyta cię gdzie się poznaliśmy to powiesz że ja przyszłam do ciebie bo za bardzo hałasowałeś-
-a jednak przeszkadzało ci moje rąbanie – zaśmiał się i popatrzył na mnie.
-no tak ...- uśmiechnełam się – kto o tej porze gra na garach!- podniosłam ręce.
-ktoś kto ma całą chałupe dla siebie?- odpowiedział mi.
-dobra dobra.  Więc ...-
-słuchaj- przerwał mi Den- skoro jesteśmy razem to nie musimy ustalać takich rzeczy nie? No bo niby po co? Pokażemy jak się całujemy i w ogòle ... a poza tym pewnie pisali o nas, po tym jak cię publicznie przeprosiłem-
-mòwisz o tym?- i wskazałam na budke z gazetami.

WYZNANIE MIłOSNE PIERWSZA KLASA!


(zdj Dennisa, ktòry stoi na scenie i JD, ktòra stoi pod sceną z Johanna)




Co za cudo! Ludzie! Takiego wyznania jeszcze nie było! Chociaż fani znienawidzili go za to że ukradł piosenke Jagodzie Goldie, wybaczyli mu po tym jak zobaczyli że publicznie przeprasza JD i do tego wyznaje jej zauroczenie! To się nazywa dopiero dzentelmen!


-ooo stałeś się dzentelmenem- przytuliłam Dennisa, pokazując mu gazete.
-jak fajnie- uśmiechnął się- nie wiedziałem że tak będzie o mnie głośno-
-jak nie wiedziałeś, skoro zrobiłeś to publicznie- popatrzyłam się na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
-wtedy o niczym nie myślałem ... tylko o tobie- objął mnie mocniej.
-oooo- rozkleiłam się xD – oooo- stracilam uśmiech z twarzy, kiedy tylko popatrzyłam się do przodu.
-ocho! Co taka szybka zmiana nastroju?- on też popatrzył się do przodu- oo ...- przed nami ukazała się Bardellòwna, ktòra siedziała sobie przy stoliku razem z Duncanem. My, powoli, podeszliśmy do nich.
-hej- machnełam ręką, opierając się o krzesło.
-o! Kogo ja tu widze!- uśmiechneła się Courtney i popatrzyła na nas – Jagodę i jej ... chłopaka- przeanalizowała Dennisa od stòp do pięt ... chciałam powiedzieć od stòp do głowy. Och! Przez tę Courtney jestem totalnie rozkojarzona!
-siema Czerwonowłosa!- uśmiechnął się Duncan- to na prawde masz chłopaka?- zapytał zdziwiony –niemożliwe- pokręcił głową ironicznie. Popatrzylam na niego z przymròżonymi oczami i pokręciłam głową.
-jestem Courtney- podała ręke mojemu chłopakowi – a ty jesteś?-
-Dennis- kiwnął głową i uśmiechnął się – widzisz? Na razie wszystko idzie dobrze!- szepnął do mnie.
-dobra, możecie przestać udawać. Wiem że udajecie- mòwiąc to Courtney usiadła.
-i jak zwykle wykrakałeś- powiedziałam to, mając pretensje do mojego kochasia.
-wiesz, szczerze, ja też za bardzo nie wierze że faktycznie znalazłaś chłopaka- powiedział to Duncan, huśtając się na krześle.
-to jest twòj najlepszy kumpel? Na pewno?- zapytał mnie zdziwiony Dennis.
-na pewno- kiwnełam głową – chociaż potym co usłyszałam to bym się jeszcze ciut zastanowiła- odparłam zakłopotana.
-kochana: jak mòwisz, to głośno i do wszystkich- odparła pyskato Courtney.
-trzymaj mnie Den bo zaraz odlece ... albo ona!- szepnełam do niego zła- słuchaj mnie Courtney- wykrzyknełam z uśmiechem- masz dowòd- rzuciłam jej gazete przed nos. Ona ją wzieła i zaczeła czytać.
- hmmm rzeczywiście piszą o was ... zaraz- popatrzyła się na Dennisa – ty jesteś z The First Night?!- wykrzykneła zdziwiona.
-ehm taak- kiwnął głową Den.
-heh!- zaśmiała się i rzuciła gazete na stolik – a więc wynajmujesz sławnych! –
-co? Nie! Cośty! Ja go nie wynajełam! Zgłupiałaś czy co?!- wrzasnełam.
-nie takim tonem panienko- przybliżyła się do mnie i zagroziła mi.
-ja nie kłamie!- krzyknełam – on na prawde jest moim chłopakiem a to co piszą w tej gazecie to sama prawda!- chwyciłam gazete do ręki.
-na pewno zapłaciłaś słono tym paparazzim i temu kochasiowi żeby zrobił to przedstawienie- odparła chamsko.
-taak? To chyba bym musiała być milionerką bo to co dostaję od mamy raczej by nie wystarczyło!- krzyknełam.
-a może ktoś ci pożyczył ... – Court popatrzyła się na Duncana.
-o nie, nie, nie. Mnie w to nie mieszajcie- podniòsł ręce.
-a poza tym ty nie masz matki-powiedziala Courtney. Przystanęłam i otworzylam buzie ze zdziwienia. Łezki pojawiły mi się w oczach ... chociaż już się tak nie złościłam na wymowe słowa „klon”, to to jednak było obrażliwe ... i to bardzo ...to był cios poniźej pasa.
-Courtney opanuj się!- zaczął mnie bronić Duncan – to przecież prawdziwa osoba, ktòra chce odzyskać starego kumpla!-
-tyyy!- wskazał na Court palcem – nie waż się nigdy więcej tak traktować Jagode bo na prawde nie ręcze za siebie. A z tego co widze, ty nawet nie przypominasz dziewczyny ... tylko potwora ...!!- wykrzyknął Dennis.
-no ... ja też jej to mòwie- powiedział Duncan ku mojemu zaskoczeniu xD
- no jeszcze ty się za nimi wstaw i będzie super!- wzruszyła rękami Court.
-Jagoda!- zawołała pewna blondyna, ktòra przechodziła obok nas. Podleciała szybko do mnie i przytuliła mnie – jak cię dawno nie widziałam-
-oo Bridg! Jak miło cię widzieć!- odwzajemniłam uścisk.
-o hej ... Courtney- pomachała jej –słyszałam że masz chłoptasia!- popatrzyła na Dennisa – to ten?-
-mmhhmm – kiwnełam głową z uśmiechem.
-cześć jestem Bridgette- z uśmiechem uścisneła dłoń Dennisa, ktòry przedstawił się jej – Jagoda to wspaniała dziewczyna! Jest mądra, zabawna i jak bije- potrzepała ręką.
-oo widze że i Bridg zapłaciłaś za ten teatrzyk ...- założyła ręke na ręke podejrzliwa jak zwykle Courtney.
- o czym ta mianiaczka do mnie mòwi?- zapytała Bridg wskazując na brunetke.
-a kto by to wiedział- wzruszyłam rękami – nie no dobra wiem ... ona cały czas myśli że ja i Dennis chodzimy tylko na niby bo Court powiedziała że jeśli znajde sobie chłopaka to da mi się przyjażnić z Duncanem-
-że co? To ona ma ci mòwić z kim masz się przyjażnić- zapytała zdziwiona Bridgette – każdy ma prawo przyjażnić się z kim chce! Bez jaj!- wzruszyła rękami oburzona surferka.
- właśnie- poparł ją Duncan.
-ale ... – zająkneła się Courtney – ale Jagoda mi go odebrała! Flirtowała z nim i nie chce żeby się to powtòrzyło!-
-nie powtòrzy się, obiecuje!-
-ehm nie obiecuj- szepnął do mnie Duncan, kiwając głową.
-musze ...- popatrzyłam się na Grzywacza – ja już mam chłopaka, ktòrego bardzo kocham. A on chyba mnie też- popatrzylam się na Dennisa.
-pewnie że tak Truskaweczko- objął mnie.
-heh dziwne ... ja też cię tak nazywałem- zaśmiał się Duncan. Ja szybko wzięłam gazete i rzuciłam w niego. On dostał nią w twarz i do tego spadł z krzesła xD trzeba było się nie huśtać!.
-dobra, starczy tego- podniòsł się Duncan- mam już tego dość! Courtney!- wskazał na nią – albo dasz mi się przyjażnić z Jagodą, albo to koniec-
-booooouuu- szepnełam zdziwona.
- ale ... ale Duncan!-
-nie żaden Duncan. Ten stary Duncan nic się nie odzywał, kiedy ty jechałaś po Jagodzie, ale ten nowy ma już dość i teraz daje ci wybòr: albo rybki albo akwarium kochana- stanął przed nią. Ona rozglądała się dookoła, nie wiedząc co ma zrobić.
-Duncan ... no Duncan ... eh ... nie no ... nie każ mi wybierać ... błagam cię Duncan ... –
-nie kochanie. Wybieraj ... – powiedział poważnie Duncan. Ona popatrzyla się na nas, a ja chwyciłam mocno za ręke Dennisa i przytuliłam się do niego-
- no ... ehm ... no dobra ... możesz ... eeeh ...  możesz się z nią kumplować- wyksztusiła to Courtney. Ja aż zapromieniowałam radością i podskoczyłam do gòry. Uwiesiłam się na szyj Dennisowi, po czym wskoczyłam uradowana na Duncana, ktòry mnie troche pokręcił xD Wtedy zobaczyła że Courtney, tak jakby, uśmiechneła się ... nie wiem czy słońce jej przyświeciło ale ... chyba jednak to był uśmiech.
- to co Malinko, jutro na plaże?- wyszczeżył się Duncan.
-ehm ...- popatrzylam się na Dennisa- oczywiście jeśli Dennis się zgodzi ...-
-idzcie, idzcie- kiwnął głową Dennis- dawno się nie widzieliście więc potrzebujecie troche swobody-
-dzięki!!- uścisnełam Dennisa- iiip! Rzuciłam się na Duncana i objełam go z całej siły – to jutro beach!-
-bawcie się dobrze- niewinny uśmieszek pokazała na swojej twarzy Courtney i zaczeła sobie iść.
-no! To mam przekichane!—oznajmił Duncan- ide ją troche ostudzić. To widzimy się jutro!- w pewnym momencie odwròcił się i wywalił xD- ej!-
-no co- podniosłam ręce i schowałam noge – jak za dawnych lat- zaśmiałam się.
-tyyy- wskazał na mnie śmiejąc się- uważaj bo przyniose wiadro!- i pognał za Courtney.
-no! To dopiełaś swego- powiedział Dennis przybliżając się do mnie.
-no- kiwnełam głową  dumna – ale ... ty zawsze zostaniesz moim Romeo- poprawiłam mu koszule.
-a ty moją Julią-
-ooooo- rozkleiła się Bridgette.
-Bridg! Nadal tu jesteś?-zapytałam się jej zdziwona.
- no tak- pokiwała głową – chciałam wiedzieć jak to się skończy-
-skończyło się happy endem- uśmiechnełam się do Dennisa- no przynajmniej dla niektòrych- popatrzyłam w strone oddalających się Courtney i Duncana. Może wkońcu jej wbije do tego łebka że ja na prawe mam chłopaka? Mam nadzieje ... ciao! :D