Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

czwartek, 28 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXV cz II "AND NOW ... OMG"

 i mała DYGRESJAAA xD
jeeeeee koniec szkoły i wakacje łuhuu :D powitajmy laatooo smerfne latoo xD hahah tak właśnie lato na mnie działa xD aaa no i to jest ostatnia notka którą publikuje przed wyjazdem :P 1 już we Włoszech będe i wtedy zaczne coś tworzyć ;)

Stałam w osłupieniu przy stoliku, przypatrując się butelce, ktòrą miałam w ręku. Teraz wszystko zdawało się być podejrzane a ta butelka tylko to potwierdzała. Bez zastanowienia wziełam nòż do ręki i oczywiście się zaczeło ...
- Vai spokojnie- powiedział nagle Noah, powoli przybliżając się do mnie- jakoś to obgadamy-
-czy ja wyglądam na samobòjce?- podniosłam brew i popatrzyłam na niego spod grzywy- no dobra, może z tym nożem tak ale to nie to co myślisz- powiedziałam i zaczełam skrobać białą plamke.
-ee co wyrabiasz?- zapytał niepewnie Kend.
-jeju dajcie mi teraz spokòj- zamachnełam się nożem a w Sali rozległo się „yyyh”- strachy, boją się noża- zaśmiałam się.
-ty nawet z gąbką jesteś niebezpieczna- mruknął Tyler.
-już zaczynacie przesadzać- wywròciłam oczami i wròciłam do pracy. Po chwili udało mi się zdrapać to dziadostwo ale ...- kużwa ... za dużo się zdrapało- wzruszyłam rękami- wrr- warknełam i odłożyłam butelke na miejsce.
-jakbyś troche myślała to byś wiedziała jak to załatwić- wymądrzył się Logan i wziął butelke – najpierw trzeba sprawdzić marke napoju ... hmmm  Johnny Walker  ile ma procent?-
-  Johnny Walker?? niemożliwe- odparł Noah- on ma ze 40%!-
-ha!- krzyknełam- a jednak dostawca podmienił butelki!- klasnełam w ręce, tak że Kend się przestraszył.
-przestań bo zawału dostane!- krzyknąl niezadowolony blondyn.
-jaki dostawca?- zapytał nagle Noah, podchodząc do mnie.
-przekonasz się- kiwnełam głową. Cisza. Ciemność dookoła a na środku jest tylko krzesło, na ktòrym siedzi jeden z kelneròw,obracający się co chwile dookoła.
-a więc panie kelnerze- stanął nagle przed nim Bandanamen z latarką-czy to prawda że dostawca chciał podmienić napoje alkoholowe?-
-t-tak- mruknął niepewnie kelner.
-a czy to prawda że były one 40 % ?- zapytałam pojawiając się nagle przy obandażowanym ciućmoku xD
-t-tak- mruknął.
-no super, przestraszyli mi kelnera- mruknął nagle Tyler, wzruszając rękami. „pokòj zwierzeń” znajdował się w pokoju obok Sali, w ktòrym było tylko krzesło i ciemność.
-ale meble mogliście zostawić- powiedział Trent, patrząc na meble wyniesione z „pokoju zwierzeń”.
-nie  bo by przesłuchiwanego rozpraszały- powiedziałam.
-eeh to co? Carlos miał racje z tym dostawcą?- zapytał Noah troche załamany.
-tiaa- kiwnełam głową dumna.
-no dobra ...- machnął ręką mòj chłopak- ale i tak jesteśmy w punktcie wyjścia ... nic nie wiemy!-
-czekajcie!- złapał się za głowe Carlos- ta brunetka ... ona ... ona chodzi mi po głowie- zaczął myśleć- ale nie moge sobie spamiętać ani jej stroju ani jej głosu ... ooch- jęknął.
-ale wiemy że to brunetka- kiwnełam głową.
-bo brunetek jest tak mało jak rudzielcòw- przewròcił oczami bandankowy świr.
-ciii- uciszyłam lalusia- ja obstawiłam że to mogła być Courtney-
-niby po co Courtney miałaby kasować zdjęcia?- zapytał nagle Logan.
-niby dlaczego kasować?!- podniosłam brew.
-no bo nie było tam ani jednego zdjęcia z imprezy ... ktoś je wykasował i pewnie ta brunetka-
-a ja nadal powtarzam powyżej wymienione pytanie- odparłam zakładając ręke na ręke.
- ... może ona na tych zdjęciach była- ocknął się nagle Kendall.
-oo obudził się nasz śpioch- zaśmiałam się i poklepałam go po plecach. Od razu spiorunował mnie wzrok Noah- o boże ... nie dotykam cię bo jeszcze cię poćwiartuje i zakopie w ogròdku-
-hmmm wymazanie dowodòw zbrodni, to musiała być osoba ktòra się na tym zna- potwierdził Logan.
-gdybym nie wiedziała że to zrobiła dziewczyna to zwaliłabym na Duncana- zaśmiałam się-dobra, to trzeba wszystkie brunetki przesłuchać- powiedziałam. No to pokolej wszystkie brunetki ustawiły się w kolejce ;)-czy pamiętasz co robiłaś wczoraj? Hmm?- pytał zaciekawiony Bandana.
-nie nie pamiętam- kiwała przecząco głową jedna brunetka.
-a dlaczego? Ma się przypadkiem zaniki pamięci?-
-byłam pijana- krzykneła nagle.
****************************************************
-a więc, co robiłaś wczoraj o godzinie dwudziestejczwartej zero zero?- przechadzał w  te i we wte Bandana.
-spałam- potwierdziła następna brunetka.
-kłamiesz!- wskazał na nią.
*****************************************************
-znasz Violette Goldie?- kontynuował swoje męczarnie Bandana świr.
-nie- kiwneła zaskoczona brunetka.
-i dobrze-
-hej!- trzepnełam tego łosia.
*****************************************************
-hejj ... dasz mi swòj numer?- zapytał kolejnej brunetki. Ja oczywiście zareagowałam mocnym facepalmem.
*****************************************************
-dobra, czego ode mnie chcecie- zapytała kolejna brunetka, tym razem mi dobrze znana.
-chcemy wiedzieć prawdy- odparł Bandanagłąb.
-i tego czy wczoraj brałaś aparat Carlosa- założyłam ręke na ręke- nnnossa nnoosaa- zanuciłam a Bandanka popatrzył na mnie dziwnie- co ? „Carlosa” i „nossa” się rymują- wystawiłam mu język- no! Courtney! Powiedz czy brałaś ten przeklęty aparat-
- i czy naciskałaś spust migawki- powiedział poważnym tonem Bandana a ja nie wytrzymałam i parchnełam śmiechem- coo? tak się mówi! -.- -
-jaki aparat? Ludzie o co wam w ogòle chodzi?!- wstała.
-ej! Nie wolno wstawać przed końcem rozprawy!- zagroził jej Bandanka.
-pfff nie będe się słuchać jakiegoś gościa owiniętego skarpetami- prychneła jeszcze raz i wyszła z pomieszczenia a my za nią.
-ejj nie jestem owinięty skarpetami tylko bandanami- jęknął.
-pff Skarpetoman hahaha- parschnełam śmiechem a on zmierzył mnie wzrokiem- no cio?!- zapytałam nonszalancko.
-a więc jest  winna?- zmienił nagle temat MR Bandanka.
-jest bez winy bo jest za bardzo pewna siebie- odparłam patrząc na niego- akurat u niej to umiem wyczuć kiedy kłamie- zaśmiałam się- MR Skarpeta-
-dobrze MRs Chołota- powiedział poważnym tonem Skarpeta. Ja popatrzyłam na niego z taką samą powagą ale po chwili parschneliśmy śmiechem.
-eahm nie za dobrze wam?- krzyknął nagle Noah z drugiej strony Sali.
-aż za dobrze- mruknełam pod nosem.
-to co ... co robimy teraz?- zapytał podchodząc do mnie Kendall.
-ty teraz usiądz i wytrzeżwiej, bo widze jak się chwiejesz ... ludzie! Czy wszyscy wczoraj pili?!- krzyknełam nagle a Kend zakrył sobie ucho- och sorki Kend- poklepałam go po plecach.
-właśnie!- krzyknął nagle James, podnosząc palec wskazujący do gòry.
-och uwaga, Bandano-Skarpeta ma pomysł- zaśmiałam się a on zmierzył mnie wzrokiem.
-trzeba przesłuchać kelneròw!- wykrzyknął dumnie Bandanka.
-i znowu mi ich będziecie straszyć- pokiwał głową niezbyt ucieszony Tyler.
-a mamy inne wyjście?- zapytał Logan po czym podniòsł ręce do gòry.
-gdzie był pan wczoraj?- kontynuował swoje pytania Bandanka.
-tutaj na Sali. Rozdawałem ciasta i talerze- odparł kelner.
-hmm a nie widział pan coś podejrzanego?- zapytał podnosząc brew i głaskając się po brodzie.
-opròcz ciebie to nie- wskazał na niego kelner a ja zaśmiałam się.
****************************************************
-tak więc twierdzi pani że jest kelnerką tak?- zapytał chodząc w te i we wte.
-taak ...- mrukneła niepewnie kelnerka.
-no to pani na pewno widziała co się działo, prawda?-
- no ... po 22 wszyscy dziwnym trafem stali się nietrzeźwi- powiedziała.
-wszyscy mòwi pani?- podniòsł brew i znòw zaczął głaskać swoją brode.
-nie głaskaj jej tak bo ci broda nie urośnie- klepnełam go- no to już wiemy że większość gości była naprana ...-
-a Noah też?-zapytał nagle Skarpeta.
-nie ... panicz Noah był w stanie trzeźwym ... tak jak reszta zespołu ...-
-a to abstynent jakiś?  - mruknełam a Bandanka się zaśmiał- coo?- popatrzylam na niego z przymròżonymi oczami.
-pietruszka- wystawił mi język a ja go trzepnełam w ręke.
****************************************************
- còòòż- zaczął Bandanka- widział pan jakąś fajną laske na imprezie?-
-ooch było ich troche- kiwnął głową młody kelner.
-Skarpeta- kiwnełam głową z dezaprobatą- nie czas na wygłupy-
*****************************************************
- hmmm mòwicie brunetka? Widziałem jakąś co chodziła od stolika do stolika i zbierała wszystkie rzeczy do jedzenia-
-serio?- odparliśmy razem z Bandankiem- mòw dalej-
-cały czas przychodził do nas pan Pizzico i mòwił że brakuje jedzenia i takie tam. Dla nas było dziwne że goście wszystko zjedli tak szybko no ale pròbowaliśmy nadążyć za nimi-
-czyli mòwi pan że widział pan brunetke, ktòra zbierała żarełko, nie?- zapytał Skarpeta- a pamięta pan jak była ubrana?-
-niestety nie ... po chwili ktoś uderzył mnie w głowe i straciłem przytomność- zaczął się masować po głowie.
-hmmm ciekawych rzeczy się dowiadujemy- odparłam po chwili ciszy.
-no i ?- zapytał Trent, kiedy wyszliśmy z „pokoju zwierzeń” razem kelnerem.
-wiemy że byliście trzeżwi- odparłam.
-hmmm to akurat nie było trudne do załapania- powiedział Noah, odrywając wzrok od Kendalla.
-eeh jeśli tak lubisz przyglądać się Kendallowi to się z nim ożeń- wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni.
-że co?- odparł po chwili Kend, ktòry się ocknął. Wrrr wkurzają mnie już powoli wszyscy ... weszłam do tej przeklętej kuchni i zajrzałam do lodòwki.
-może torcika?- usłyszałam nagle znajomy głos i szybko się rozglądnełam.
-Dj!- uśmiechnełam się do niego i przytuliłam go- a co ty tutaj robisz?!-
- a dorabiam sobie u EnCiTy- odmienił mi uśmiechem- przyniosłem im wczoraj kilkanaście plackòw na impreze, a że usłyszałem że coś jest z tobą nie tak, to postanowiłem sprawdzić co się stało-
-daj spokòj- machnełam ręką- moge tocika?- zabłysneły mi oczęta.
-trzymaj- dał mi a ja zaczełam wsuwać.
- Vai- usłyszałam nagle głos Logana a po chwili też go ujrzałam- a ta już placuszki- zaśmiał się a ja odmieniłam mu grymasem- ktoś do ciebie- powiedział i wyszedł. Popatrzyłam na Dj’a i pociągnełam go ze mną do Sali. Kiedy wyszłam z niej, ujrzałam eeh ... Mordoklejki -.-
- no witam witam witam- powiedział Niall, uśmiechając się cwaniacko do mnie.
-o boże- obròciłam oczami- macie te filmy?-
-a gdzie „dzień dobry”?- zapytał grzecznie Niall, podchodząc do mnie.
-jest albo „jeb w łeb” albo „kop w krok”. Wybieraj- kiwnełam głową a on popatrzył na mnie zakłopotany.
-uuu dobra jest- zaśmiał się Kend ale od razu się uspokojł, kiedy spotkał się ze wzrokiem Noah.
-obejdzie się bez przywitania- machnął ręką Niall- mam to co trzeba ale ... jest jedno ale ...- podniòsł palec wskazujący.
-o matko- powiedziałam obracając oczami i z kawałkiem ciasta w buzi.- co znowu-
-musisz laiknąć naszą strone na flashbooku- wtrącił się Zayn, opierając się o Nialla. Ja zaksztusiłam się torcikiem, ale na szczęście był Dj, ktòry, po tym jak wziął mi talerz, zaczął klepać mnie po plecach.
-yh yh że co?- krzyknełam wracając do siebie.
-no to- odparł Zayn.
-hmmmm ty nie wyglądasz mi na żydka za bardzo ... lepiej cyganek ;D – odparłam śmiejąc się- ale niee!!- krzyknełam i tupnełam nogą.
-szkoda ... akurat mamy nagraną caluteńką imprezke- powiedział Niall podnosząc brew- no ale skoro nie chcesz to ...-
-stòj!- zatrzymałam go- słuchaj ... eahm ... potrzebuje tego, nawet kawałeczek filmu, malutką poszlake albo coś- zaczełam się tłumaczyć.
-czy 1 laiktic to za dużo?- zapytał cyganek.
-tiaaa o wiele- kiwnełam głową- ja nie mogee D: - wzruszylam rękami.
-niby dlaczego?- podszedł do nas Liam.
-moja godność mi nie pozwala- założyłam ręke na ręke.
-oj weeż- jękneli Harry i Louis, podchodząc do nas.
-eahm nie! ... Harry a jak tam ta twoja piękność? Niewinna i nieświadoma Natalie?-
-no nic ... nie odzywa się ... tamto to było dla zmyły -.- chłopaki zrobili mi na złość i udawali że Natalie dzwoni bo chcieli żebym zszedł na dòł i wysprzątał kuchnie ...- odparł naburmuszony Harry.
-nie ma to jak wykorzystywanie innych- zaśmiałam się- serio, nie zrobie tego- szybko wròciłam do poprzedniej postawy.
- no to możesz się pożegnać z rozwiązaniem zagadki- powiedział Niall i odwròcił się do mnie plecami.
-czekajcie- usłyszałam nagle krzyk Kendalla- skoro nie chce to nie, nie zmuszajcie jej do tego.  Jak chcecie to w naszym kolejnym wywiadzie możemy wspomnieć o was. Co wy na to?- zaproponował blondyn. Ja popatrzyłam na niego dziwnie i powiedziałam do niego bezdzwiękowo „WTF?!
-... narada- powiedział Niall i zwołał całą kompanie w kułeczko.
-co oni robią?- zapytał zaciekawiony Carlos.
-nie widzisz? Narada głupkòw- odparłam.
-nie wolno tak obrażać innych- powiedział Kendall, karcąc mnie wzrokiem.
-no to niech będzie kwita: jesteście porąbani i macie nieròwno pod sufitem, zadowoleni?- odparłam.
-ranisz nas- powiedzieli chòrkiem BTR a ja się zaśmiałam.
-nie zwracajcie na to uwagi, ona jest taka- powiedział Noah, podchodząc do nas. Oo wielkie dzięki -.-
-hmmm słyszałam kiedyś że znowu jesteś moim chłopakiem, to prawda czy znowu paparazzi się wydurniają?- powiedziałam, podnosząc brew.
-zobaczymy czy to nie kolejny ich wybryk- odparł mi Noah.
-oj no nie kłòćcie się- wparował między nami Bandanaświr- przecież się kochacie a taki mały wypadeczek chyba nie zmieni waszych poglądòw, co nie?-
-Skarpeta co ty się wtrącasz?- zapytałam go podnosząc brew.
-zobaczymy jak się skończy ta sprawa- odparł Noah i gdzieś poszedł. Powoli moje oczy zaczeły się robić mokre ... nie żebym była smutna czy coś ale jest mi głupio że tak mi nie ufa ... no byłam pijana ale ja nic nie pamiętam z tego ... grrr dlaczego on musi być taki uparty -.-
-oooch- rozkleili się BTR i przytulili mnie.
-dusze się!- krzyknełam nagle a wszyscy odskoczyli ode mnie. Jedynie Kendall nadal mnie ściskał- i został ten głuchy- odparłam z lekkim uśmiechem.
-że co?- zapytał śmiejąc się zarazem.
-dobra, załatwione- powiedział nagle Niall, kończąc narade i podchodząc do nas- w najbliższym wywiadzie powiecie kilka słòw o nas. Jednak spodziewaliśmy się czegoś więcej, więc damy wam tylko jedną płyte- powiedział i rzucił do mnie płyte.
-oo co za uprzejmość- przewròciłam oczami- dzięki wam- mruknełam.
-nie słyszee- zaśpiewał Niall.
-dziękuje za płyte więc idzcie w cholere!- wydarłam się. No troche dzisiaj jestem niegrzeczna, ale Skarpeta tak na mnie wpływa xD
-jest git, mamy płyte- powiedział nagle Bandanka.
-no! To może wròcić James?- zapytałam
-bo?- zapytał mnie Bandanaman
-jest mniej wnerwiający- przymròżyłam oczy. On wywròcił oczami i po chwili znowu widziałam Jamesa- nareszcie- uśmiechnełam się i machnełam płytą- idziemy do telewizora ...-


To Be Conti nued

sobota, 23 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXV cz I „ AND NOW ... OMG”

KOCHANI MOI BLOGGEROMANIACY- 19.000 łooohooo :D
jeest gicior i straasznie się ciesze że tyle mam wejść :D mam nadzieje że liczba wejśc nie będzie malała bo obiecuje że im dalej tym będzie coraz lepiej!! te rozdziały sa tak na rozgrzewke przed meczem xD mam duuużo pomysłów i jakos spróbuje je zmieścić w tych 3 miechach (musze tak przycisnąć te fakty żeby się zmieściły xD) 
oprócz tego za tydzień jade do Włoch :D na szczęście wiele rozdziałów na przód mam już napisane :P ale jeszcze chce coś innego pododawać xD poza tym przez pisanie po nocach  jestem od jakichś 2 tygodni niewyspana xD aaale czego się nie robi dla bloga <3 grrrrr net mi się zacina u.u 
PS: kiedy dojdziemy do 20.000 to będzie mała niespodziankaa ;D
INFO:
niektórzy mnie prosili żebym bohaterów dała na strone bo szybciej się szuka ... ok tak zrobiłam ;) http://mojatotalnaporazka.blogspot.com/p/bohaterowie.htm 


aaaa żeby znowu nie zapomniała xD wchodzcie na tego bloga o BTR  ;) polecam :)---> 
http://adussangelika.blogspot.com/

„moja głowa” pomyślałem powoli odzyskując przytomność i otwierając jedno oko. Kręciło mi się w głowie i słyszałem dudnienie w uszach. „co się stało?!” zadawałem sobie to pytanie, przeciągając się powoli. Leżałem na kanapie w mojej villi w salonie. Villa była duża i była podzielona na  dwie części: jedna część była moja i chłopakòw. Na dole, tuż przy wejściu, znajdował się wielki salon połączony bezpośrednio z kuchnią , ktòra była odgrodzona z jednej strony podłużną ladą. Z prawej strony było wyjście na otwarty basen i wielki ogròd. U gòry zaś , po prawej stronie, były nasze 4 pokoje razem z łazienkami. Druga połowa villi należała do Gustava: tam znajdowało się studio nagraniowe oraz sala do ćwiczeń i pròb. Wracając do mnie ... podniosłem głowe i ogarnąłem sytuacje: na oparciu kanapy od razu zauważyłem Carlosa, ktòry spał jak niemowle, pòżniej zobaczyłem Logana, ktòry chrapał rozłożony na fotelu na przeciw kanapy, no i Kendalla, ktòry spał na podłodze, przytulony do poduszki. O Boże ... o co chodzi i dlaczego mam kaca?! D: powoli usiadłem na kanapie, ktòra była przykryta kocem, i rozejrzałem się. Zobaczyłem że jakaś szklanka stoi na stoliku przede mną, a że chciało mi się pić, bez zastanowienia skierowałem ręke w jej strone. Po chwili ją złapałem i zacząłem przyciągać do siebie kiedy wyślizgneła mi się z ręki i spadła na ziemie, rozbijając się i robiąc wielki huk. Od razu wszyscy staneli na ròwne nogi a Carlos spadł z oparcia. Dobrze że szklanka nie spadła na Kendalla ...
-chłopie ciszej ... głowa mnie boli ...- mruknął Logan, łapiąc się za głowe.
-co się stało?- zapytał ledwo żywy Kendall, powoli podnosząc się z podłogi.
-auuu ...- jęknął Carlos, chwytając się za oparcie- ja się pytam, inaczej budzić nie wolno?!-
-eee ... sam nie wiem co jest ... i sorki- popatrzyłem na wkurzonego Carlosa. wyglądał nawet na trzeżwego- no wczoraj była impreza u Linds i ...- nie dokończyłem zdania bo poczułem że coś pode mną się rusza.
-Jaaames!- krzyknął jakiś kobiecy głos pod kocem. Po chwili ten ktosiek wyłonił się z pod koca- na nogach mi siedzisz!-
-Violette?!- zapytała cała nasza czwòrka.
-tiaaa to ja- chwyciła się za głowe- i czuje jakby po mnie walec przejechał- wykrzywiła się- nawet nie wspominając o moich włosach ...-
-ee co ty tu robisz?-zapytałem ją, pomagając jej wstać z kanapy.
-ee ... trudne pytania zadajesz z samego rana- odparła po chwili zamysłu.
-ludzie- wstał, chwiejąc się Logan- proponuje zrobić coś do picia i spròbować sobie powoli przypomnieć co się wczoraj stało- kiwneliśmy twierdząco głową i udaliśmy się do kuchni. Po chwili siedzieliśmy przy ladzie siorbiąc wode. Vai oczywiście musiała dodać cytryne bo jak ona mòwi „woda nie gasi jej pragnienia”. Poza tym mòwiła że jest dobra na kaca ... ale się wykrzywiła po pierwszym łyku xD
-dobra ludzie, teraz co my troche otrzeżwieli, musimy wspòlnymi siłami przypomnieć sobie co się wczoraj działo- powiedział nagle Logan.
-jeju, żeby się spić na imprezie urodzinowej Linds ...- mrukneła Vai, krzywiąc się niemiłosiernie po wodzie z cytryną- coś jest nie tak ... Noah mòwił że Tyler nie zamòwił wysokoprocentowego alkoholu ...-
-czyżby łżał?- zapytał ją Kendall
- no bez jaj! On by mnie nie okłamał- powiedziała i wzieła łyk wody. Haha ale się wykrzywiła xD
-czekajcie- odparł nagle Carlos wpatrując się w lade i podnosząc palce wskazujące do gòry- coś sobie przypominam!- zaczął myśleć- pamiętam że jak podkradałem korndogi w kuchni, usłyszałem jak jeden z kelneròw kłòcił się z dostawcą ...
-co to ma być?- pytał go kelner- to nie jest to zamòwienie!-
-ja mam tak napisane na kartce- bronił się dostawca- poza tym nikt nie zauważy-
-jak to nikt?! Zamòwiłem alkohol 4% a nie 40% a to duża ròżnica- mòwił kelner.
-oj no ... wymarze się to zero i  po krzyku-
-zwariował pan?!- krzyknął kelner- wszyscy się spiją w trymiga a pan       prosił żeby wszyscy byli plus minus trzeżwi-
-no ale ... mam tego pòł ciężaròwki!-
-nie obchodzi mnie to! Prosze wyjść!- wygonił go z kuchni kelner-
-hmmm ...- mruknął Logan- skoro kelner  wyrzucił dostawce alkoholu, to czym się spiliśmy?-
- nie mam pojęcia- mruknął Kend- trzeba zadzwonić po pomoc-
-już dzwonie- powiedziała nagle zadowolona Vai, wzieła telefon i zadzwoniła do kogoś.
-do kogo dzwo ...- nie zdążyłem zapytać ponieważ ona szybko mnie uciszyła. Po chwili jednak popatrzyła zdziwiona na komurke.
-nie odbiera- mrukneła do siebie.
-można wiedzieć do kogo dzwonisz?- zapytał blondyn.
-do Noah- odparła popijając wode- eeeh kwas- wystawiła język- spròbuje jeszcze raz- i jak powiedziała  tak zrobiła. Po chwili jednak odłożyła komurke, zrezygnowana- kużwa, sygnał jest ale nie odbiera- mrukneła i rzuciła komurke na stòł. Zapadła cisza. Skoro Noah nie odbiera to przeczòwam coś niedobrego ...
-no to mamy kłopot ...- mruknąłem zagłuszając cisze.
-cośmy wczoraj zmalowali?! D:- krzyknął nagle Carlos, wstając z krzesła.
-MY- powiedzieliśmy chòrkiem i popatrzyliśmy na Vai.
-co?- zapytała, patrząc na nas.
-oj dobra, nie zwalajmy winy na nią- powiedział Logan i przejechał ręką pomiędzy włosami.
-dziękuje- powiedziała pasemkowa, wzieła łyk wody i znowu się wykrzywiła.
-skoro tak się po tym krzywisz to po co to pijesz?- oznajmił jej Kend.
-to dobre na kaca- powiedziała, nadal się krzywiąc.
-daj łyka!- powiedział Kend, chwytając szklanke.
-e!- nie dla psa kiełbasa!- chwyciła szybko szklanke.
-czy mi się zdaje czy Carlos jest najbardziej trzeżwy w tym towarzystwie?- zapytał nagle Logan.
-ee ... w sumie to czuje się całkiem dobrze ... tyle że nie pamiętam za bardzo co się wczoraj działo- powiedział Carlos, drapiąc się po głowie.
-nie zabardzo ... a my wcale więc z tobą jest lepiej- oznajmiłem mu.
-dobra ... to pasuje po inną pomoc zadzwonić- powiedziałem i zadzwoniłem do Codyego.
-czuje się jak w Kac Vegas- zaśmiała się Vai a ja szybko uciszyłem ją tak jak przed tem ona mnie.
-halo?-
-hej Cody, tu James.  Słuchaj mamy mały problem ...-
-mały? Heh ... nie  wiem czy tak bardzo. Ee jest tam Vai?-
-eee jest- popatrzyłem na rockòwne a ona podniosła brew zdziwiona.
-no bo Noah jest strasznie wkurzony na nią-
-za co?- zapytałem.
-bo wczoraj się upiła i zaczeła zarywać do Kendalla- skròcił.
-co????!!!-  krzyknąłem tak że Vai aż podskoczyła na krześle.
-co znowu?- podeszła do mnie i zaczeła podsłuchiwać rozmowe- co on tam mòwi?-
-że się spiłaś a Noah jest na ciebie zły bo zaczepiałaś Kenda- powiedziałem a ona ze zdumienia aż sobie siadła
-jest tam koło ciebie?-
-mhm, ale jest w lekkim szoku. Kompletnie nic nie pamięta, tak jak my-
-z kim rozmawiasz?!- usłyszałem nagle głos Noah.
-z Jamesem!-
-po co?-
-a bo tak!-
-ej! Jest tam Noah?- krzykneła nagle Violette, ktòra się ockneła.
-oo jest tam Violette? Super! Spytaj czy dobrze się bawiła- krzyknął oschło Noah.
- no super- spuściła głowe zrezygnowana- dopiero co się pogodziliśmy a już zaczyna się wszystko chrzanić-
-będzie dobrze- przytulił ją od tyłu Kendall.
-ee chcesz w ryja?-
-nie dzięki, już mi to wczoraj proponowałaś- zaśmiał się Kend.
-co niby mu proponowała?- usłyszałem nagłe głos Noah
-eee- popatrzyłem zagubiony na Vai- wytłumacz mu to- szepnąłem do niej
-niby jak!- wzruszyła rękami.
-Tyyler!- usłyszałem kobiecy głos- możesz z chłopakami przyjść i pomòc mi posprzątać dom? Bo po wczorajszej imprezie jest troche brudno- odparła. To chyba była Linds.
-idziemy- mruknął Cody- dobra to narka!-
-pa!- powiedziałem i rozłączyłem się.
-chce mnie zjeść?- zapytała nagle Vai.
-niee ...- machnąłem ręką- ma zły dzień-
-apropo złych dni ... ktoś zrobił zdjęcia?- zapytał nagle Logan.
-ee ja miałem aparat ale się rozładował- powiedział Carlos i wskazał na cacuszko. Jak zwykle Violette niedowierzała i go wzieła. Po kliknięciu on\offa włączył się bez problemu.
-rozładowany taak?- podniosła cwaniacko brew Vai.
-no ta brunetka powiedziała że ...- nie skończył mòwić, bo Violette dosłownie podbiegła do niego i chwyciła go za ramienia.
-jaka brunetka?!- krzykneła do niego.
-n-nie wiem ... jakaś tam brunetka zapytała mnie czy nie chce żeby mi zrobiła zdjęcie a ja się zgodziłem a pòżniej zaproponowałem żeby ona porobiła kilka zdjęć ludziom a potem, kiedy skończyła, podeszła do mnie i powiedziała że się rozładował-
-a pamiętasz coś jeszcze?- dopytywała Vai.
-eahm ... mòwiła że się kumplujecie-
-serio?- zapytała nagle – nie pamiętam żebym się kumplowała z jakąś brunetką ...- pomyślała przez chwile, jednak było widać że coś sobie przypomniała- Courtney! Ona jest brunetką!- krzykneła, strasząc przy tym Kendalla, ktòry wtedy przysnął na siedząco xD- pamiętasz coś jeszcze?-
-na razie to ci powinno wystarczyć- odparł Carlos, zakładając ręke na ręke.
-nie pomagasz- mrukneła.
-słuchajcie- powiedziałem- EnCiTy teraz jadą do Linds żeby wysprzątać. Można troche tam powęszyć i może coś znajdziemy-
-no ale co jest do znajdywania?! Upiliśmy się i tyle!- odparł Logan.
-ale niby jak, skoro alkoholu nie było!!- krzykneła Vai.
-au nie krzyczcie noo- jęknął Kend, trzymając się za głowe.
- eeh ... mam pomysła- wyciągneła komurke z kieszeni- na prawde nie mam ochoty ale musze ...- weszła na liste kontaktòw i przystała na jednym- co za kompromitacja- mrukneła.
-hehe Harry? Po co ci on?- zapytałem, wpatrując się ciekawy w monitor jej komurki.
-po jajco- odpyskowała mi Vai- potrzebny i już- wcisneła zieloną słuchawke i ze skrzywioną miną ustawiła na głośnik.
-ehm halo?- zapytał zaspany głos.
-no hej ...- mrukneła Vai, postawiając komurke na stole. My zlecieliśmy się szybko i usiedliśmy wokòł niej na krzesłach.
-o! Violetowa- powiedział zdziwiony- a ty czego u mnie szukasz hę?- zapytał śmiejąc się.
-nie Violetowa tylko Violette -.- poza tym mam prośbe-
-słucham-
- po pierwsze, masz jakieś zdjęcia\nagrania z wczorajszej imprezy?- zapytałam
-ee a co?-
-potrzebne-
-i to od zaraz!- krzyknął Kend.
-jesteś u BTR?-
-nie, jestem w gnieżdzie orlim a koło mnie pisklęta, pewnie że u BTR! Nie słyszył Kendalla?-
-słysze słysze a ... co w zamian?-
-za co?-
-za te filmy-
-przestane cię wyzywać-
-pff za mało-
-ejj Harry wstawaj!- usłyszałem kogoś- ktoś do ciebie dzwoni!-
-ciiszej Niall, spać mi się chce! Poza tym rozmawiam!-
-aha, dlatego dzwoniła na domowy-
-kto dzwonił?-
-dzwoni ... zaczyna się na N i kończy na atalie- odparł, śmiejąc się.
-już ide!- slychać było jak zerwał się z łòżka.
- yyyh biedna siostra Linds!- złapała się za głowe Vai.
-nie przesadzasz?- zapytał ją Logan
- prędzej bym sobie buldożerem przejechała po stapach, niż żebym miała coś z nim wspòlnego- rozłożyła się na stoliku markotna Vai.
-ee całowałaś go- powiedziałem.
-nie przypominaj- schowała głowe pomiędzy rękami- pròbuje o tym zapomnieć!-
-eehm daje wam Nialla!- Powiedział nagle Harry i po chwili było słychać tupot jego stòp schodzących ze schodòw.
-no heeej- powiedział Niall.
- eeeh Niall słuchaj: dopilnuj żeby Harry dzisiaj przyniòsł mi te filmy, ok?-
-jakie filmy?-
-nie musisz wiedzieć. Powiedz mu to! Nara!- i szybko się rozłączyła- Harryego jeszcze trawie ale Nialla już nie.
-a co się takiego stało?- zapytał Carlos, chwiejąc się na krześle z nudòw.
-tacy zaczytani Paparazzi’s Talked a nigdy nic nie wiedzą ...- pokręciła głową- chciał mi kota utopić-
-masz kota?- zapytał Kend.
-tiaa, Malinka- uśmiechneła się
- to pewnie od tej Malinki co zrobił ci Noah- Log wskazał na czerwony ślad na jej szyj.
-uwierz mi że to nie był Noah- wykrzywiła się- dobra to ... idziemy do Linds?-
-jee spròbujmy rozwiązać tą zagadke, tajemnicza piątko!!- krzyknął nagle Kend.
-i to jest zadanie dla Bandanamana!!- krzyknąłem i migiem zamieniłem się w moją kochaną postać, czyli Bandanaman.

-eee  ... a to co?- wskazała na mnie Vai.
-tak robi jak bierze coś za poważnie- zaśmiał się Log- ale jest niegrożny-
-ooo bandanyy!- podleciała do mnie i zaczeła oglądać moje bandany- też mam kilka w domu- pochwaliła się- ale ...-
-niebieskich- powiedzieliśmy chòrem.
-oo a skąd wiedzieliście?- zapytała zaskoczona. My obròciliśmy oczami i wskazaliśmy na nią ... no przecież chodzi ubrana na niebiesko-czarno ale wiemy że kocha niebieski więc to było proste!
-to co, idziemy na przeszpiegi?- zapytał Logan, klaszcząc w dłonie.
-nie klaszcz! Bo jestem jeszcze na lekkim kacu- powiedział Kend i złapał się za głowe. Tak naprawde to nasz pierwszy kac. Nigdy nie spiliśmy się aż tak! To było dziwne ... ja na serio nie pamiętam żebym dużo pił ... w każdym bądz razie tego dnia niespodzianki się jeszcze nie skończyły ... gdy ledwo wyszliśmy z villi, zauważyliśmy na naszej Big Time Rushowej wycieraczce gazete.
-Paparazzi’sTalked- jękneła Vai i podniosła ją powoli.

PAPARAZZI’S TALKED
1 Zdj Vai jak przytula się do Kendalla w villi Linds
2 Zdj jak Vai trzyma w ręce butelke wòdki i pije z gwinta
3 Zdj chłopakòw z BTR troche nawalonych
Ostatnio gwiazda TP, Lindsay, miała swoje urodziny i zoorganizowała imprezke. Chyba jednak ktoś za bardzo zaszalał na niej, co nie Violette? Noah pewnie nie będzie zbyt zadowolony ... a tak dla tych ktòrzy nie wiedzą to ten chłopak, z ktòrym się obściskuje to Kendall Schmidt z BTR. No i oczywiście reszta chłopakòw też jest, w niezbyt trzeżwym stanie ...


-no ***********- zaklneła Vai. Popatrzyliśmy się na nią dziwnie. Chyba mocno ją to wkurzyło. Poza tym nie tylko ją ... byliśmy wszyscy wściekli. Vai szybko trzasneła gazete o chodnik i udała się do villi Linds. My podryptaliśmy za nią.
-myślicie że nas wpuści?- zapytał nagle Carlos.
-ciebie? ... nie- odparł oschło Logan
-boo?- zapytał niemal skomląc latynos.
-bo wyżarłeś im wszystkie korndogi.
-właśnie! Korndogi!- stanąłem nagle w miejscu.
-oo Bandanaman ruszył mòżdzkiem?- zapytał Kendall.
-za małego masz kaca?- zapytałem podnosząc brew- dobra, słuchajcie. Skoro niby był ten alkohol na stole to chyba wiem dlaczego Carlos jest bardzie trzeżwy od nas: kiedy człowiek jest głodny, alkohol szybciej działa i szybciej jest się w stanie nietrzeżwym. Carlos wpiepszył wszystkie korndogi, dlatego jest w pòł trzeżwy- odparłem zadowolony ze swojego myślenia.
-a Violette? Przecież ona wpiepszała ciasto za ciastem - zapytal Logan, patrząc na rockòwne.
-Violette no ... ma słabą głowe- odparłem wzruszając rękami.
-wypraszam sobie Bandana kmiocie- wystawiła mi język.
-aale z ciebie wieprz, o taak wielki wieprz, on wygląda jak wieprz i cuchnie jak wieeprz- zaczął nagle śpiewać Kendall.
-a ty jeszcze nie wytrzeżwiałeś?- zapytała Vai, śmiejąc się z blondyna.
-przypomniała mi się nasza pierwsza piosenka- wyszczerzył się i po chwili zaczeliśmy ją wszyscy śpiewać. Violette szybko jej się nauczyła i tak szliśmy do villi śpiewając. Chciałbym żeby też nas tak przywitali jak już tam dojdziemy ... niestety atmosfera nie była zbytnio wesoła ... jedyna osoba ktòra się uśmiechała, to była Lindsay.
-no heej!- uśmiechneła się gdy nas zobaczyla- wchodzcie wchodzcie!- powiedziała i machneła do nas ręką. Weszliśmy do tej samej Sali, gdzie dzień wcześniej odbywała się impreza. No còż,trwały pożądki lecz nadal na stole cały bròd został. Nagle Vai wypatrzyła jakiś kawałek tortu na stoliku i ruszyła w jego strone.
-nie zdziwiaj!- pociągnął ją do siebie Kend.
-ehm Jack! Co ty masz na sobie?- zapytała mnie blondyna, przekręcając leciutko głowe w bok.
-eee jestem James a to jest przebranie mojego superbohatera Banadanamana!- powiedziałem i przyjąłem dumną posture.
-aha ... – powiedziała zakłopotana Linds, ktòra wpatrywała się we mnie- eahm oo jesteście chłopaki!- krzykneła odwracając się  do tyłu. No to super ...
-hejj- powiedzieli EnCiTy. Wtem ujrzałem mine Noah, ktòry patrzył się na Kendalla.  Nie wyglądało to najlepiej.
-no cześć- podszedł do rockòwny i blondyna, Noah- ty jesteś Kendall, nie?- zapytał patrząc na niego. Mina Kendalla niedoopisania xD on spanikował, wziął kępke włosòw Violette i przyłożył je pod nos, twożąc wąs.
-eahm ... jestem Bastian Wolf i przyjechałem z niemiec, guten tag- powiedział Kend z niemieckim akcentem. Violette odwròciła się do niego z miną „WTF?!”
-odwala ci już do końca?- zapytała i wzieła od niego jej włosy- tak to jest Kendall, poznaliście się już kiedyś-
-wiem- kiwnął głową Noah, nadal wlepiając swoje ślepia na trząsącego portkami Kenda.- dobrze się z nią bawiłeś?!- założył ręke na ręke.
-słuchaj mnie, to nie jest jego wina. Ja nic nie pamiętam i on nic nie pamięta ... nikt nic nie pamięta! Tylko coś tam Carlosowi świta ale niewiele. Ale jednak wiemy że coś tu nie gra!- powiedział Vai, i wzruszyła rękami. Nagle popatrzyla w strone stolika i szybko czmychneła by buchnąć ostatni kawałek ciasta jaki tam został.
-eeh słuchaj mnie Vai- Noah poszedł w jej ślady- po 2 latach rozłąki znowu jesteśmy razem a ty mi takie coś robisz!- powiedział troche załamany.
-to nie moja wina!- powiedziała z ustami pełnymi torcika- bleeech z jabłkami- szybko odstawiła talerz- eeh  okropne- otrzepała się i zaczeła szukać jakiejś wody na stolikach. Międzyczasie u nas ...
-eahm ... James- zaczął Tyler- coś ci usiadło na głowie. ...-
-to bandana- przewròciłem oczami- jestem Bandanaman i pomagam ludziom w potrzebie!-
-to może byś pomògł w znalezieniu coś do picia?- krzykneła nagle Vai.
-wystarczy kelnera zapytać- powiedziała Linds, wskazując na kuchnie.
-byle by mi tu ten latynos nie wchodził!- krzyknął kucharz z kuchni razem z kelnerem.
-słuchaj mnie, chcesz być ze mną czy nie?- powiedział nagle Noah, zatrzymując Vai.
-chce być słońce! Poza tym mòwie ci to poraz 10 że to nie nasza wina! Ktoś w tym maczał palce ... wiem co mòwie- odparła ze smutną miną i oparła się o stolik. On zachwiał się a butelka, ktòra stała na stoliku, zaczeła się chwiać.- uch!- szybko chwyciła butelke by nie spadła. Jednak zaczeła jej się przyglądać. Z tego co się pòżniej dowiedziałem, to była jakaś wòdka gdzie było napisane 4 % ... jednak koło numeru „4”  była mała biała plamka. Powoli zaczeła zdrapywać plamke, ale ona nie chciała zejść.- ludzie! Coś mi tu nie gra- popatrzyła na nas z butelką w ręku.

To be continued


Wiem wiem troche tajemniczy odcinek ale tak jakoś mi przyszło to do głowy xD ostatnio fanka pisała że mało jest zboczeństwa i takie tam ... no nie chce takich rzeczy pisać xD sory ale nie potrafie xD może i będą takie tam odwołania ale nie takie jak w innych blogach o BTR ... aale się zobaczy jak się wszyscy pożenią ... :P 

a to jest Natalie siostra Lindsay ;) to moja koleżanka, która strasznie mnie prosiła xDD