Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

wtorek, 20 marca 2012

ROZDZIAł XIII „JA CHCE SHAKE'A!”

Mówiłam już wam że ten Mike z tej nowej TP ma jednak rozczworzoną jażń? nie? to teraz już wiecie :P uahauahuah :P
Był spokojny dzień. Zacząłem myć naczynia w zlewie, a kelnerzy zaczeli zbierać brudy ze stolika. Nie miałem nawet jednego klienta. Lepiej, chciałem zażyć troche relaksu. Niedługo, jednak, mogłem się tym nacieszyć ...
-mam go dość!- weszła rozwścieczona dziewczyna i rzuciła plecak o lade- Dj! Shake truskawkowy!-
-a magiczne słowo?-
-słuchaj maminsynku, miałam dzisiaj koszmarny dzień : złączyli mi moją klase z III F, zyskałam nowego wroga, wybiłam szybe, dostałam nagane za szybe i prześladuje mnie, od wczoraj, Noah. Pytania?-
-zròb jej tego shake’a- poprosiła mnie brunetka – jest troche wściekła-
-troche?- odwròciłem się i zacząłem robić shake’a- omało mi drzwi nie wyrwała-
-nie dziwie się jej- usiadła koło nich blondyna.
-o! Wy się nie znacie: Alice-Dj, Dj-Alice- powiedziała Violette.
-koleżanka ze szkoły?- zapytałem
-nom. Miałyśmy razem nagane- odpowiedziała Alice.
-ohm nieżle się zaczyna ... Vai! Plecak na dòł!-posunąłem jej plecak.
-łee- wykrzywiła się Vai.
-wspòłczuje Dakota-
-ja sobie też wspòłczuje- oparła się o lade brunetka.
-nie lubie cię- wykrzywiła się Vai.
-niedawno mòwiłaś że mnie lubisz-
-kobieta zmienna jest- kiwneła głową i oparła się o lade.
-hmmm skoro wszyscy, to wszyscy- i Alice też oparła się o lade xD
-eej eej! Bo mi ją złamiecie!- powiedziałem
-akurat daleko nam do tego-kiwneła palcem pasemkowa dziewczyna- chodz to razem nam się uda ją złamać-
-hej Dj!- krzykneła dziewczyna, ktòra akurat weszła.
-co do jasnej anielki ma być?!- wykrzykneła Vai podnosząc się powoli z lady.
-o! Jest nasza rockowa podròba- odparła krencona.
-ja ci dam ...- już miała jej dać z liścia, ale dziewczyny ją przytrzymały.
-co ty tu robisz?!- zapytała się Dakota.
-przyszłam do Dja a co, nie wolno?- odparła ciemnowłosa.
-coo?!-zbladła Vai- Dj znasz Victorie??!!-
-tak, znam ją. Przyjażnimy się od kilku lat, a co?- wtedy zobaczyłem facepalm Violette i, zarazem, jej pokerface. Była załamana.
-czemu marnujesz czas, przygowując jej picie, skoro możesz zająć się czymś lepszym-usiadła sobie na krześle.
-oho ... niech zgadne: to twòj nowy wròg?- zapytałem.
-to oczywista oczywistość że oczywiście- młoda nie mogła przestać kiwać głową.
-eahm gazety przyszły!- poszedłem do swojego schowka i przyniosłem im po gazecie.
-fiuu- gwizdneła Dakota – widze że od rana jesteś na topie- pokazała Vai gazete.
PIęKNY PIERWSZY DZIEń W SZKOLE

Pierwsze zdj-Noah, ktòry patrzy w okno szkoły
Drugie zdj- Violette i Alice kopią dołki

Zobaczcie kto pod kim dołki kopie! Na razie, dla Vai, szkoła zaczeła się fatalnie! A co z Noah? On chce by Vai do niego wròciła. Czemu nie chce wròcić? Nikt o tym nie wie ale podejrzewa się Katie ...


-daje sobie ręke uciąć że jeden z paparazzi to gość ktòrego znam- powiedziała.
-ale żeby od razu ręke?- jękneła Alice.
-no co?! I tak z tą prawą musze iść na rehabilitacje. Podobno ścięgno mi się ześcięgnowało czy coś w tym stylu-
-no kochana, popularność taka jest- wzruszyła ramionami Victoria- dzięki Dj za shake’a-
-hej! Ja chciałam shake’a!- popatrzyla w kubek- to mòj shake!-
-dobra, jak sobie chcesz- i wylała jej go na ... bluzke!!!
-e! Wariatka! zwariowałaś?!- wykrzykneła Alice.
-Alice, pomyśl na chwile: skoro to wariatka to pewne że zwariowała- powiedziała do niej Dakota.
-e ... w sumie racja- zaczeła się zastanawiać. W tej chwili do baru weszła  siorka Vai z Dennisem. Strasznie się z czegoś śmiali ale, kiedy zobaczyli schlapaną Vai, zatrzymali się i zakłopotani zapytali.
-eahm ... niestrawność znowu?- powiedziała JD.
-nie ... Victoria- odparła  wściekła, powstrzymując się od rzucenia się na tą diablice.
-Vic ... toria?- jęknął Dennis.
-O kurna, eksowie się spotkali-szepneła Vai
-witaj Dennis- podeszła do niego Victoria. Vai już miała ją schwytać w swoje szpony i zamordować, ale dobrze że ma uczynne przyjaciòłki xD
-hej ... Victoria. Coś znowu wykombinowała?-
-aa nic takiego ... Violette Goldie i ...- popatrzyla na JD- to pewnie Jagoda Goldie, nie?-
-eahm ... boje się twojej reakcji więc odpowiem „może”- powiedziała niepewnie JD.
-słuchaj- złapała powietrze Victoria- wiesz jak mi na tobie zależy. I pròbuje nie myśleć o tym że mnie zostawiłeś i związałeś się z jakimś czerwonowłosym klonem ale ...- widziałem poddenerwowanie w oczach Jagody – wiedz że zawsze mi na tobie zależało i w ogòle-
-taaa to w ogòle mi się nie podoba. A tak w ogòle to pamiętasz dlaczego cię rzuciłem?-
-bo byłam za bardzo zazdrosna?-
-nie. Bo, wtedy kiedy zostałem wybrany jako perkusista TFN, ty zaczełaś flirtować z Treworem-
-Ja piòrkuje!- wykrzykneła zdziwiona eks Trewora- zdradzał mnie aż z 5 dziewczynami?!- złapała się za głowe – i gdzie ja miałam oczy-
-pewnie nie na miejscu bo nie zwròciłaś w ogòle uwagi że nadal masz shake’a na bluzce- powiedziała Alice.
-ja piòrkuje! ... ide się umyć- i poszła prosto do mojego prywatnego kibelka
-ale to moja prywatna toaleta!- wykrzyknałem.
-nie szkodzi!- odparła mi z kibla.
- eeeh .... Violette- pokiwała głową Dakota- a jak minełaś swòj pierwszy dzień, Jagoda. Dobrze?-
-minełam go wielkim kołem – zaśmiała się Jagoda- ale na pewno lepiej niż Violette ... a poza tym nasz dyro jest jakiś dziwny ... –wykrzywiła się.
-ty też to zauważyłaś?- zaśmiała się Dakota.
-zaraz ...  ty chodzisz do naszej szkoły?!- podeszła powoli do Jagody, diablica.
-eahm ... Dennis co mam odpowiedzieć?!- powiedziała JD, ciut wystraszona.
-prawde! Tak chodzi do twoje szkoły i tak, chodzi ze swoją siorką Johanna do klasy i nie, nie możesz jej zabić-
-tss phyy tss ... ja nie jestem zazdrosna!- zaczeła przechadzać się po barze.
-mam nadzieje że usunąłeś wszystkie ostre narzędzia, tak jak cię prosiłem- szepnął do mnie Dennis.
-mhm- mruknąłem
-dobra ... to ja ide bo ... wołają mnie ... heh ... rozprawie się z wami- zagroziła JD i wyszła.
-wow ... no to mam przekichane- powiedziała Jagoda.
-dlaczego mi nikt nie powiedział że będe chodzić z tą wariatką do klasy?!- krzykneła, wychodząc z łazienki, Vai.
-hej!- wykrzykneła Alice.
-mòwiłam o Victorii- przewròciła oczami- tooo ...- siadła na krzesełku- gdzie jest mòj shake?-
-jak go chciałaś to po co myłaś bluzke?- odparłem jej ironicznie.
-chcesz zbankrutować?- zagroziła mi Vai
-nie-
-no to siedz cicho- ukokosiła się na krześle
-eeeh pierwszy dzień szkoły po zbòju ...- pokiwała głową Alice.
-co nie? ... a i dziś trzeba uważać na ...- Vai nie zdążyła ukończyć zdania, kiedy duża ilość mąki spadła jej na głowe- ...Eicza ... tfu ...-
-hahaa! Prima september!- wparował i wyparował Eicz z mojego lokalu.
-broń Boże!- powiedziała Alice.
-eahm Vai ... masz coś na ...-
-wiem- chyciła ręke Dakoty i zaczeła się otrzepywać.
-gościu nie wie kiedy przestać- powiedziałem.
-serio?- odpowiedziała mi otrzepująca się Vai.
-ale nie na ladę! Dopiero ją myłem!- zacząłem się żalić
-to będziesz ją mył znowu ... o kurna!- Vai zerwała się, wskoczyła na lade i przeskoczyła z mojej strony. Po czym schowała się, kucając za ladą.
-co do ...?!- zdezorientowany patrzyłem się na nią a ona uciszała mnie. W końcu podniosłem głowe i zobaczyłem ... problem Vai ... jeszcze nie wszedł, był za drzwiami i rozmawiał z kumplami z zespołu.
- tylko ciii! Wyjechałam za granice, pojechałam na rower, wyszłam z psem, pojechałam do rodzicòw ... śpie!-
-o tej porze dnia?!-
-wie przecież że jestem śpiochem!-
-skoro tak- pokiwałem głową.
-hej wam- pomachał nam Noah, wchodząc do baru
-siema!- krzykneliśmy chòrkiem, a potem popatrzyliśmy się na siebie.
-eahm nie ma z wami Violette?-
-nie ma ...- zająkała się Dakota- jest za granicą!-
-na rowerze!- powiedziała Alice
-u rodzicòw!- odparła JD
-śpi!- wykrzyknąłem i z  tej całej paniki zacząłem myć ladę.
-rozumiem że Violette tu nie ma ale nie rozumiem jak może być aż w 4 miejscach naraz ...- odparł zagubiony Noah.
-cud!- podniosła ręce Jagoda.
-albo znowu się sklonowała- powiedział Dennis.
-no wiesz!- trzepneła go JD
- no bo ... dziś przed szkołą zapomniałem jej coś dać- położył jakieś pudełeczko na ladzie – jak ją zobaczycie to dajcie jej to ode mnie- uśmiechnął się- dobra ... będe leciał. Do zobaczenia!- machnął nam a my odmachaliśmy mu i wyszedł.
-co on tam dla mnie ma?!- wyłoniła się Vai zza lady
-jakieś pudełeczko- pokazałem jej cacunio
-pokaż!- chwyciła pudełeczko i przeszła przez moją lade ... znowu!
-Violette!  Dopiero myłem tę lade! Bo jak mamusie kocham, będziesz ją myć bo ja poraz trzeci nie będe!!-
-spokojnie! Lada ci nigdzie nie ucieknie-
-„uciekająca lada”. Film z serii uciekającej Violette z ladą przed Noah. Tylko w kinach- powiedziała Alice a wszyscy zaczeli się śmiać.
-radziłabym lade uwiązać- powiedziała mi Vai i powoli otwarła pudełeczko – co do ...- wyciągneła z niego jakiś łańcuszek, na ktòrym było przyczepione wielkie „V” z 9- cioma brylancikami. Naprawde ładna ozdòbka.
-wow, wiedział co ci kupić- odparła Dakota
-aż za dobrze- odparła zdumiona Violette – eeh w WTP zgubiłam taki właśnie naszyjnik. Ciapka w ciapke! Powiedziałam mu o nim a on obiecał mi że go znajdzie i ... chyba mu się to udało- wzieła do ręki i zaczeła go głaskać ...
-eahm ... Violette, to nie pies- JD zaczeła głaskać Vai po włosach xD
-yh yh i jak ja mam być na niego zła jak on mi takie coś robiiiii!!!- wykrzykneła Vai, wzieła swoje rzeczy i wyparowała z baru. Razem z nią wyparowała reszta. Eeh te kobiety. Dlatego ja nadal mieszkam z mamusią :D     
-poszli?!- zapytała się ciemnowłosa kukająca zza drzwi wejsciowych.
-tak, droga wolna- machnąłem ręką do niej.
-uuff ... myślałam że nie wytrzymam ... i wskocze na obydwie!-
-spokojnie- uspokajałem ją – trzeba było nie flirtować z Treworem- widziałem zły look Victorii, ktòry wpatrywał się we mnie.
-haha i wiesz, udało mi się! haha!- mòwił Berry do mało słuchającego go Eithana, wchodząc do baru.
-tak, tak. Ciesze się że znowu udało ci się przejść 1 level- kiwnął głową i podszedł do lady – hej Dj! Jeden shake czekoladowy-
-dwa!-
-dwa shake’i czekoladowe- poprawił się Eithan- o cześć Victoria-
-hej wam- machneła ręką i popijała swòj napòj.
-ooo to ty jesteś Victoria z naszej klasy?- podniòsł brew Berry – siemkaaaa- zaczął się do niej podwalać.
-Berry- pokiwał głową Eithan by go uspokoić – sorki za niego- w pewnym momencie zaczął wpatrywać się w jej włosy – jakie masz piękne włosy! Masz taki naturalny kolor?-
-còż, troche przyciemniam ale ziołami. A kręcone mam swoje- uśmiechneła się przyjażnie do niego. Chyba diabeł się na razie od niej oddalił.
-o, czyli tak jakby naturalny kolor. Bardzo ładny- uśmiechnął się do niej Eithan. Wtedy podałem mu shake’a. Spoglądnąłem na chwile na Victorie i coś chyba jej znowu odbiło bo zrobiła ten swòj pomysłowy uśmieszek.
-słuchaj Eithan. Może się lepiej poznamy, co? Pòjdziemy się przejść do parku?- zaproponowała.
-eahm ja-jasne!- zająkał się.
-Eight! Ale masz branie!- szepnął do niego Berry.
-Eight?- zapytała się z uśmiechem dziewczyna.
-tak Eight ... Berry od jakiegoś czasu mnie tak nazywa. To znaczy osiem ale mniejsza z tym. Bo dla niego Eithan jest za długie- przymròżył oczy – też ci znajde ksywke-
-hehe powodzenia!- machnął ręką Berry.
-eahm ... on już ma ksywke ... Berry- wtrąciłem się.
-tak ale go wszyscy tak nazywają a ja chce mu taką znaleśc, co jej nie będzie znosił!- podparł się o lade.
-to co idziemy?- wzieła torebke i popatrzyła się na wylegującego się na mojej ladzie kolesia.
-oczywiście!- zerwał się. Zasalutowali, ja też, i wyszli.
-mhm! Houston mamy problem!- mruknąłem pod nosem
-przepraszam, weszłam do pociągu i coś przerywa ... eahm nic nie słysze! Kjrgkfjgis ... że co??! To oddzwonie do pana!- weszła czarnowłosa, rozmawiająca przez telefon.
-Houston mamy drugi problem-
-yhm hej Dj, na szybkiego kawka- usiadła na stołku i oparła się o ladę.
-eeeh wyszła diablica, wszedł demon-
-o co ci znowu chodzi?!- zapytała się.
-o to, Heather, że mam twojego klona- kiwnąłem głową.
-co??! To pewnie sprawka pana Richmonda! Ten koleś z ktòrym przed chwilą rozmawiałam. Gościu nie daje mi żyć! Co chwile wydzwania że maszyny są do luftu bo on jeszcze w nich nic nie wygrał ... moja wina że on ma takiego pecha??!!- zaczeła wymachiwać rękoma.
-nie chodziło mi o twojego klona, takiego jak ma Vai, tylko o osobe podobną do ciebie-
-aaa to mòw a nie strasz człowieka!-
-witam cię senor! Senorita moja!- podszedł do Heather i obiął ją od tyłu.
-cześc Alejandro- uśmiechneła się do niego – znowu dzwonił ten gościu-
-o nie ... do ciebie też? Dla mnie to co ona- powiedział mi.
-Czyli vòdke?- przystałem i bylem ciekaw jego reakcji.
-si ... zaraz co?- wykrzywił się i popatrzył na Heather.
-hehe żartuje- wròciłem do pracy.
-eeh Dj, żartowniś jak zawsze- machnął ręką – słuchaj mnie mio amor, musimy coś z nim zrobić!-
-deportować na księżyc?- zaproponowała Heather.
- niee ... to za kosztowne. Może do Australii?-
-uhm za daleko ... niby na księżyc jest dalej ale ... też trzeba wliczyć koszty ... może tak niechcący zrzucić z mostu?-
-eahm nie oglądasz CSI? Oni najbardziej skomplikowane zagadki rozwiążą!-odparł Alejandro. Ja tak słuchałem co oni wygadują i troche się zacząłem bać ... nie zazdroszcze gościowi ... nie chciał bym być w jego skòrze.
-a może, po prostu, sprawicie tak żeby wkońcu coś wygrał?- zaproponowałem, postawiając im kawy.
-bravissimo Dj! To świetny pomysł!-pochwalił mnie Al.
-bueno bueno- zaśmiała się Heather.
-hmm moja senorita łapie już hiszpański-
-oczywiście- uśmiechneła się do niego. No nie ... czas bym poszedł do swojego schowka i przeczekał całą ich burze uczuć, i wyszedł jak już sobie pòjdą, albo przynajmniej jak skończą.
-eahm ... ja ... ja musze skoczyć na zaplecze- powiedziałem i skierowałem się na miejsce. W Międzyczasie powiedziałem kelnerom- są cali wasi-
-dzięki ci szefunciu ...- odparł jeden z kelneròw.
-ty jeszcze nie poznałeś porządnego Cheffa- mrugnąłem do niego i udałem się na miejsce ... hehe ten kto nigdy nie poznał Cheffa, nie ma prawa mòwić że inni szefowie kuchni są żli ... oni nie wiedzą co to zło bo akurat takiego nie przeżyli ... ;D
A TERAZ TAK DLA REKALSU:
KTO JEST LEPSZY: ONE DIRECTION VS BIG TIME RUSH  ??!!
ja osobiście kocham BTR ale jednak brytyjczycy ich doganiają D: skąd w ogóle oni się wzielii?!! :/