Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 21 grudnia 2011

ROZDZIAł III „BYLE DO PRAWDY””

-chłopaki! Co było po tym wyskoku?!- pytałem się chłopakòw z kapeli ktòrzy ćwiczyli układ taneczny.
-już ci mòwiłem! Krok, krok, wyskok, krok- odpowiedział mi, oburzony, konusek.  Ej no moja wina że nie jarze?!
- EnCiTy!- zawołał nasz menadżer –jak tam humory przed wielkim koncertem!?-
-koncert jest dopiero za 3 miesiące!- odpowiedział mu Trent z gitarą w ręku.
- wieem ale przyszedłem się spytać też czy wymyśliliście jakąś piosenke ktòra będzie mòwiła o was- zapytał się,znowu.
-niestety nie posiadamy żadnych piosenek o nas ponieważ jeden miał tylko w głowie jedną, jedyną postać- skrzywiłem się i popatrzyłem się na Noah.
-ej no! Co wy! Najlepiej kopać leżącego ...- usiadł na podłodze i wziął jakąś kartke.
-weż nie drażnij go ... wiesz że strasznie to przeżywa ...- podszedł do mnie Trent.
-ja jestem w takiej samej sytuacji co Noah ...- odpowiedział Cody, przejeżdzając ręką po włosach.
-nie czas na wasze problemy miłosne! Macie nagrać jakąś piosenke o was! I to jeszcze w tym roku!- krzyknął nasz menadżer i wyszedł.
-od kiedy mamy menadżera?!- spytałem się, zaciekawiony.
-od wtedy kiedy obiecał nam sławe, trase i pieniądze- kiwnął głową Trent.
-lepiej było gdyby nie było tej trasy-  oparł głowe o kolana, już wycieńczony, Noah.
-zgadzam się z tobą- podszedł do niego konus i pogłaskał po głowie – każdy miałby to co dawniej ...-
-oo!- Trent popatrzył się nagle na telefon – chłopaki, musze zmykać ... mam ... ważne spotkanie ...-
- z kim?- zapytał się, zaciekawiony, Cody.
-z kimś. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. -Odparł mu Trent. Coś kombinował ... trzeba było odgadnąć co ... kiedy zatrzasnął za sobą drzwi, ja, powoli, wyszedłem za nim.
-ej! Gdzie się wybierasz?!- spytał, wrzeszcząc, Cody.
-ciii!- wròciłem i uciszyłem go – pośledze sobie Trencia!- i wyszedłem. Szedłem za nim z jakieś 5 metròw i chowałem się za kążdą rzeczą ktòra była większa ode mnie. Przechodni dziwnie się na mnie patrzyli ale to ich problem. Trent szedł do przodu, oglądając się od czasu do czasu. W pewnym momęcie zahaczył o jakiegoś gościa.
-hej! Uważaj jak leziesz!- wykrzyknął Grzywacz.
-prosze prosze ...- zaciekawiony Trent, przypatrywał się mu – Duncan Jones we własnej osobie! Còż to za przyjemne spotkanie!-
-o! McCardy! – uśmiechnął się, cwaniacko, zielonowłosy – jak dawno cię nie widziałem! Co tam słychać u ciebie i u tej całej ferajny?-
-a dobrze. Jakoś nam leci- przytaknął. – a co u ciebie? Wypuścili cię wreszcie z tego poprawczaka?-
-jeśli tu jestem to chyba tak- podniòsł ręce
- o właśnie!- wykrzyknął Trent – a jak tam z Courtney?-
-aaa leci- uśmiechnął się – pogodziliśmy się wreszcie-
-to się ciesze! Wreszcie wam się udało- uśmiechnął się Trent
-a ty jak tam z twoją?- poszturchał go łokciem – a poza tym gdzie się wybierasz?-
- aaa tam ... wyszedłem żeby się przejść bo chłopaki umieją wykończyć człowieka- powiedział Trent. Ach tak? Łajza!
-tylko na spacer?- popatrzyl się na niego i podniòsł brew.
-no dobra ... ide do ...- byłem tak blisko odpowiedzi, już mogłem się dowiedzieć gdzie idzie kiedy ... przejechała ciężaròwka i zatrąbiła tak że zagłuszyła wszystko ... i wszystkich ... no szkurcze!
-ooo! To fajnie! Miłej zabawy życze! Ja lece do mojej!- odpowiedział Duncan. O co chodzi? Co miłej zabawy? Oooch! Teraz jeszcze bardziej nic nie kumam! Czy on idzie do jakiegoś cyrku? Lub wesołego miasteczka? Akurat jest jedno koło plaży ale chyba nie tam się wybiera ... no to ide. Teraz wiem jeszcze mnie niż przed tem ... nienawidze kiedy czegoś nie wiem! I nienawidze tajemnic! Jedyna rzecz co mi została to śledzić go. Już miałem wstać i iść za nim kiedy ...
-a ty Tyler co robisz taką przyczajke?- zapytał się, zaciekawiony, Duncan.
-eeee ... nie twoja sprawa!- odpowiedziałem mu.
-mam nadzieje że nie zamieniłeś się w psa ...- zapytał się, ciut obrzydzony, Grzywacz. Pokerface z mojej strony. Czy Duncan jest taki głupi czy, po prostu, udaje? Niech mu będzie ... zostawiam Duncana z jego problemami i mkne dalej.  FLASH ... FLASH ...  Jestem już przy moście, gdzie znajduje się park dla zakochanych gołąbkòw. Nadal szedłem za nim i chowałem się w krzakach. Niestety to niespodobało się wielu parom ktòrym, niechcący, właziłem w kadr .. uhm mogliby się troche przesunąć -_- Po kilku minutach, Trent doszedł do ulicy Traugutta. Co to za ulica? Pierwsze słysze, drugie widze ... chociaz gdzieś już to ... uhm! Ktoś na mnie napadł!
-Tyyyleeeeer!- wykrzykneła, piszcząc, blądyna – co ty tu robiiiisz?!- zaczeła mnie obściskiwać i miętolić.
-Linds, błagam cię, dusisz mnie!- powiedziałem, resztkami powietrza.
-sorki ale jesteś taki milusiii!-
-nawet gdy nie oddycham ... ?!-
-już już cię puszczam- puściła mnie a ja nabrałem powietrza. Nie miałem dużo czasu bo nadeszła kolejna faza ... całowanie! Ona ma dwa płuca czy co? ... zaraz ... chyba wszyscy je mają ... no to dajmy na to że trzy.
-Linds, Linds! Dławie się i dusze naraz!-wykrzyknąłem.
-oj no przepraszam. Po prostu stęskniłam się za tobą-
-widzieliśmy się wczoraj- odpowiedziałem jej, męskim tenorem.
-no, Dziubdziuś, gdzie teraz szedłeś?- zapytała się mnie, mrugając, blądyna. Przypominam że nadal byliśmy na podłodze xD
-teraz właśnie szedłem za ...- nie dokończyłem zdania a ona zaczeła mnie ciągnąć do tyłu.
-na zakupyyyy!- wykrzykneła i ciągła mnie dalej.
-nieeee! Ja chce się dowiedzieeeeć!- krzyknąłem i wyciągnąłem ręce do przodu. FLASH ... FLASH ... Po tym jak Lindsay wyciągneła mnie na kilkugodzinne zakupy i zdążyla wydać całą moją kase, wròciłem do domu, wszedłem do niego i otworzyłem, trzaskając, drzwi od studia. Przede mną,odwròcony do biurka, siedział Noah.
-hej! Gdzieśty był?-zapytał się mnie, zaciekawiony, - my tu już piosenke zaczeliśmy pisać!-
- poszedłem na zakupy z Linds, po tym jak, przez nią, zgubiłem trop- usiadłem na pobliskim, wolnym, krześle. – a jak brzmią słowa piosenki?-
-już ci mòwie- odwròcił się i przeczytał słowa – jesteśmy EnCiTy- odwròcił się do mnie- i to by było na tyle-
-co ci się dzieje, Noah? Od trasy nic nowego nie napisałeś! Najlepsze pomysły miałeś w WTP, a co teraz? Teraz nam Jagoda ,z siorką, muszą wszystko pisać! Plus jeszcze menadżer ,o ktòrym nawet nie wiedziałem, ale ktòry pisze piosenki do kitu- rozgadałem się.
-straciłem tą ktòra mnie inspirowała- podparł głowe, popatrzył w kartke i zaczął coś bazgrać ołòwkiem.
-ludzie!- wchodzi Cody, trzymając w ręku gazete – co to ma znaczyć?- pokazał ją
Przyczajka a może obczajka?

(zdjęcie)
Trent idzie spokojnie a Tyler za nim się czaj
Czy widzieliście takie cuda? Tyler szpieguje swojego najlepszego kumpla z kapeli! Czy ma mu coś za złe? A może, po prostu, go śledzi by wyjawić jakąś tajemnice?! Nie wiadomo co nasz Tyler wykombinował!


-ooooooch! Czy ci Paparazzi muszą być wszędzie?- zapytałem się, zrospaczony.
-to jeszcze nie wszystko- młody przewròcił na drugą strone.

U nich baba nosi spodnie!

(zdjęcie)
Krzyczący Tyler,ciągnięty przez Lindsay, z rękami do przodu
Kto rządzi w tym związku? Chyba widać! Lindsay nie daje sobie zaleść za skòre! Ciągnie Tylera na zakupy ino się kurzy! I nie ma że boli! Tyler, przy takiej dziewczynie, miej się na baczności!


-no to wpadłeś jak śliwka w kompot ...- odparł Noah, przyglądając się gazecie.
-za to oni umieją się skradać ... nie tak jak ty ...- popatrzyl się na mnie, Cody.
-esesesese- przedrzeżniłem go . Nagle, jednak, usłyszałem że ktoś podsłuchuje naszą rozmowe. Popatrzyłem się w strone drzwi. Zobaczyłem cień na ścianie. Poszedłem w strone drzwi i wychyliłem się by zobaczyć czy ktoś tam jest. Nikogo nie było ...
-hej! A tobie co? Zwidy już masz?!- zapytał się mnie Cody.
-nie. Akurat ktoś tu był. Na stòwe!- zacząłem się jeszcze bardziej rozglądać.
-nie machaj tym łbem tak bo ci odpadnie- krzyknął Noah, przeglądając jakieś papiery.
-ty lepiej zajmij się komponowaniem piosenek- odczepiłem się od drzwi i podszedłem do niego.
-a może ty się też tym zainteresujesz?- odpowiedział mi Noah, podpierając się stołu.
-chłopaki, chłopaki! Spokojnie!- konus wszedł między nami –nie kłućmy się i my bo już do końca wszystko stracimy ... –popatrzył się na nas –zajmijmy się wspòlnie tą piosenką.
-dobrze!- odrzekł Noah – Cody skomponuje nam jakąś muze, Tyler, ty skołuj nam jakieś ciuchy i kroki, razem z Trentem, jak wròci, a ja przygotuje słowa- krzykneliśmy „zgoda!” usiedliśmy na stołkach,zapaleni pracą,   i popatrzyliśmy się na siebie. Wkońcu zapytałem.
-ma ktoś jakiś pomysł ... ?!-

Za bardzo tajemnicza jestem? wiem wiem xD ale lubie takie opowiadania xD ciekawi co bedzie dalej? ... :D