Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

sobota, 24 grudnia 2011

ROZDZIAL IV "NIEWINNE KLAMSTEWKA"

Wszedłem do domu, położyłem klucze na stole i wskoczyłem na łòżko. Zacząłem myśleć o tym co mi się dziś wydarzyło, a najbardziej o Tylerze ktòry zamienił się w psa ... biedny gościu zszedł na psy ... no ale sam o tym decyduje.
-o kochanie, wròciłeś!- podeszła do mnie brunetka i dała mi całusa. –i jak było w pierwszym dniu pracy, leniu?- podniosła cwaniacko brew.
- a wiesz że nawet bardzo miło- odpowiedziałem jej,kiwając głową.
-ooo Duncanik wziął się do pracy? Niedowiary!- odpowiedziała mi.
-a Courtney co? Leniuchuje sobie w domu?-odszczeknąłem jej.
-wiedz że ja chodze do szkoły a teraz mam wakacje- oznajmiła.
-skoro ty masz to mi też należą się wakacje- odpowiedziałem jej, kładąc ręce pod poduszke.
-ty, kochanie, miałeś wakacje przez 18 lat- pokazała na mnie palcem.  No niech jej będzie. Courtney nie wolno wchodziĆ w słowo bo zaraz się peszy. Wysłała mnie do pracy ... ale nawet udanej: robie ròżne ciężkie sprzęty itp. itd. Dziś byłem tam pierwszy raz. Nawet da się przeżyć. I sukces: nikogo nie pobiłem xD aaa i najważniejsze! Co zrobiłem z milionem? Proste! 5 tysiakòw wydałem żeby mnie wypuścili z tego cholewnego poprawczaka. Potem, jak moja girl chciała, pojechaliśmy na wakacje ... dookoła świata ... 50 tysiakòw poszło ...potem kupiłem mieszkanie za 200 tysiakòw i, razem z Court, zamieszkaliśmy w nim. Ona chodzi do szkoły a ja, od dziś, pracuje ... :S jak to dziwnie brzmi! A! Kupiłem też Ferrari zòłte za 100 tysięcy, prosto z Włoch! Troche nam jeszcze kasy zostało ale Courtney, dla pewności, co dzień idzie grać w bigtotka, by uzbierać jeszcze troche kasy ... nie wiem czy dla niej, ponad 600 tysiakòw, to mało ale dobra ...
Kiedy sobie tak leże a Courtney coś zbiera ze stolika, przyszedł mi sms. Pech chciał że telefon  położyłem  na stoliku, daleko od łòżka.
-Courtney! Podałabyśmi telefon?-
-już ci daje- niby mi daje ale oczywiście musi sprawdzić kto pisze –
- o! Jagoda do ciebie pisze!- popatrzyła na mnie. No to pięknie ...
-no i co z tego?- chwyciłem telefon – nie może?-
-a czy ona wie że jesteś w związku?-
-nie, nie wie- przewròciłem oczami- no jasne że wie! A co, nie moge się z nią przyjażnić?!-
-z eksami nigdy się nie zadaje- powiedziała to, nadal sprzątając stòł.
-to nie jest moja eks- podniosłem ręce, kiwając głową i robiąc dziwną mine- my nawet nie byliśmy w związku!-
-a te całuski?-
-to dla jaj- odparłem, patrząc w telefon – by cię wkurzyć-
-ah tak? No to teraz moja kolej- założyła ręce na biodra- zakazuje ci się z nią spotykać! Jeśli zobacze was razem, potrące ci z kasy! Zrozumiano?!-
-nie rządzisz mną!-
-tak? Wywale cię z tego domu!-
-to mòj dom, moja kasa i moje życie! Ona jest moją najlepszą kumpelą i odwal się!- krzyknąłem, już wkurzony. Może, wkońcu, zrozumiała że dla mnie liczyła się tylko ona a nie Jagoda.
-dobra ... może mnie troche poniosło ale ...-dotkneła, dłońmi, czoła – nie pokazują się z nią, przy mnie. Dobra?- zapytała się mnie, grzecznie.
-dobra- przytaknąłem, przytuliłem i lekko pocałowałem.  Kiedy sobie poszła, usiadłem, znòw, na łòżku i odczytałem sms:
-hej! Co tam u ciebie,brachu? Jak tam życie? Dawno już cię nie widziałam, z tydzień! :D może nadszedł czas abyś mnie odwiedził? JDocha (DzejDocha)-
-Jdocha?? Ksywki ma niezłe i ... dziwne- pokiwałem głową. Zastanowiłem się nad tym co mam zrobić, włożyłem komòrke do kieszeni i wyszedłem z domu. Ul Traugutta 5a. Na tej ulicy znajduje się dom JD. Na Traugutta 5 mieszka Violette. Podeszłem do drzwi i zapukałem. One się otworzyły.
-Duncan!- zwitała mnie Czerwonowłosa, rzucając się na mnie.
-cześć!- uśmiechnąłem się –słuchaj, wejdzmy do środka ... musze ci coś powiedzieć ...-powiedziałem to, tajemniczym głosem i wepchnąlem ją do domu. Potem zamknąłem drzwi.
-możesz mi powiedzieć co się dzieje?- zapytała się, zagubiona, JD.
-posłuchaj ...- nagle nadbiegł jej pies i rozproszył mnie na chwile – cio tam malutki- zacząłem go głaskać.
-Shadow, siad, Duncan, up! –złapała psa  i popatrzyła się na mnie. – no mòw! Bo się zaczynam bać!-  uśmiech z twarzy JD znikł już całkiem.
-posłuchaj mnie ...-
-słucham cię już od pòł godziny- odpowiedziała z markotną miną.
-dobra, teraz już powiem ...-
-JD!!- wykrzykneła Johanna, schodząc ze schodòw –wiesz gdzie położyłam wczorajszą kanapke?- widać było że Jdocha chciała się dowiedzieć o co mi chodziło: łapneła Johanna „zaprowadzila” ją do sypialni zamkneła drzwi na klucz i krzykneła – popatrz w łazience!-
-jak mogłam kanapke zostawić w łazience?!-
-skoro chciałaś zasilać mikrofale włosami ...- podeszła do mnie i szarpneła mnie za bluzke – mòw albo skopie ryja – było widać że była wściekła ale także strasznie ciekawa.
-dobra , tym razem mi się uda ... kiedy dzisiaj bylem w domu, ty mi napisałaś, co nie?- kiwneła głową – no ... Courtney go przeczytała – widziałem panike w jej oczach – i powiedziała mi że moge się z tobą spotykać ale tak żeby ona nie widziała ...-
-niby jak skoro ona ma oczy dookoła głowy- zapytała się Czerwonowłosa.
-no właśnie ...- popatrzyłem się ,smutny, na nią. Chyba troche źle to przyjeła ...
-nie dosyć że jakiś bachor napada na mnie ze słowami to jeszcze trace mojego naj besta ...- załamała się.
-jaki bachor?  Dawaj go tu to mu przemebluje facjate!- zacząłem, na niby, boksować się z powietrzem.
- daj spokòj- machneła ręką, weszła po schodach, otworzyła drzwi do sypialni a za nich upadła, na podłoge, Ana. Omineła ją i weszła do pokoju. Ana, nie podnosząc się, patrzy się na mnie.
-coś ty jej znowu zrobił?!-
- nic ... powiedziałem tylko prawde ... –
-czy ty nie wiesz że przy niej trzeba kłamać?!- wzniosła ręce ,Wariatka, i weszła do pokoju. No to supcio ... ale nie, nie dam za wygraną! Podszedłem do zamkniętych drzwi pokoju i zapukałem.
-Jagoda ...- powiedziałem, nieśmiało -  ja ide na loda, czy chcesz ...- nie zdążyłem skończyć zdania, nowość w dzisiejszym dniu, a JD otworzyła drzwi, wyszła pewnym i szybkim krokiem, ciągnąc mnie za rękaw.
-no to na co czekamy?!- nadal mnie ciągnie. Ale jej się poprawił humor. Jednak musze przyznać że cała rodzinka Goldie ma hopla na punktcie lodòw ... i dobrze! :D  przynajmniej wiem jak ją pocieszyć! Wyszliśmy ,a raczej wyparowaliśmy z domu tak szybko ,że nawet nie wiem czy zamknąłem drzwi za sobą. Ulubioną lodziarnią siostrzyczek, była „Blue-Ice” . kochały tam chodzić, bo mòwiły że tam są najlepsze lody. Kiedy doszliśmy do lodziarni, usiedliśmy przy stoliku i zamòwiliśmy lody.
-no Jagòdko! Jakie smaki zamòwiłaś?- zapytałem się.
- hmmm – obraca loda – śmietanka, kawa, czekolada i jagoda- uśmiechneła się.
-jesz sama siebie?- zdziwiłem się i uśmiechnąłem.
-oczywiście- kiwneła głową, potwierdzając moją głupote. Akurat w tym momencie, kiedy wszystko się układało, ktoś musiał nam zepsuć humor ...
-witam was- popatrzyła się na mnie Brązowowłosa i pogłaskała mnie, wyrywając mi połowe włosòw, po głowie. JD nie wiedziała co powiedzieć. Patrzyła na mnie ze znakiem zapytania: co ma robić?!
-Courtney, czego chcesz?!- zapytałem się jej, spokojnie.
-a nic takiego ... po prostu chce mieć swojego faceta dla siebie- popatrzyła się kątem oka na JD.
-nie martw się, nie skubne ci go- znowu popatrzyła na loda- mam ... innego chłopaka- powiedziała to pewnie. WTF?! Co ona robi? Jaki inny chłopak?
-a, na serio?- podejrzliwa Courtney, powoli, zbliżała się do Jagody – a kiedy mi go przedstawisz?- oparła się o stòł i popatrzyła na nią.
-nie musisz go znać- powiedziała cwaniacko.
-musze, bo jak nie to już nigdy więcej nie spotkasz się z moim Duncanem – oznajmiła jej Courtney.
-dobra ...- wyczyściła sobie ręce serwetką – pokaże ci go- wstała od stołu.
-okey. Za dwa tygodnie, tutaj w lodziarni-
-czemu za dwa?-
-bo nie mam czasu. Wyjeżdzam z Duncanem na wakacje- uśmiechneła się do Duncana.
-dobra. Układ stoi- JD wytarła sobie ręce w koszule Courtney. Haha xD
-co ty robisz?!- zapytała, oburzona, Courtney.
-serwetka jest lipna- przechyliła głowe w prawo, wzieła loda i poszła. Dobra jest, ale gdzie znajdzie chłopaka w 2 tygodnie? I jeszcze z tym małym defektem ktòry ma ... oj czarno  to widze ...

a tak z innej beczki xD wolicie imie Dakota czy Zoey? w nastepnym rozdziale wam wytlumacze bo, przez glupiego neta, sama zglupialam! :P

*juz wam mòwie ze przez neta, caly czas myslalam ze jedna dziewczyna nazywa sie Dakota a tak naprawde nazywa sie Zoey ... jestem tak przyzwyczajona do tej Dakoty ze nie chce zmieniac jej imienia T__T