Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

środa, 27 lutego 2013

ROZDZIAŁ 67 CZ 1 "NIEPROSZONA WIZYTA"

Saay yeeaaah yeeeaah!! Wooohooo!!! i oto kończymy kolejny dzień z piosenką WD BTR, wiem skrutami ciągne ale mi się nie chce pisać pełnej nazwy xd a więc wybiła już 20 w radiu Eska więc zapraszamy na małe co nie co ze strony Blogerki czyliii ... rozdziałł ;D
taki se wstęp xd ostrzegam: plan S już się skończył xD teraz czas na plan W ... tam tam taaaaaaaaam xD Welcome ;D

Sylwietta watching you …
-zamykaj szybko!- krzyknełam wlatując do apteki po czym razem z Jamesem zamkneliśmy drzwi, międzyczasie opierając się o nie i dysząc ze zmęczenia. Taa całą droge biegliśmy …
-ee … pomóc w czymś?- spytała sprzedawczyni patrząc na nas.
-no … tak ...- szepnełam łapiąc oddech i przybliżając się powoli do kasjerki. To chodzenie wcale nie przypominało chodzenia … bardziej jak przeprawa po węglach. No kurde boli! Ten człowiek nie ma zielonego pojęcia o delikatności- ma pani może ...- zaczełam opierając się o lade- tabletki na dzień po?- skrzywiłam się przygryzając warge. Ta popatrzyła na mnie cwaniacko po czym podała mi jakieś tabletki. Ulga.
-ja zapłace- podszedł nagle do mnie James.
-ty już dość nabroiłeś dzisiaj- odepchnełam go leciutko.
-dlatego chce jakoś wyrównać rachunki- odparł.
-taa? To kup mi dziewictwo. Ups … nie sprzedają go!- wzruszyłam rękami.
-no przepraszam- jęknął.
-nic mi po twoim przepraszam- wywróciłam oczami po czym dałam babce kase.
-znam ten ból- wtrąciła się kasierka- też tak miałam- kiwneła głową.
-no widzi pani, faceci są tacy sami- westchnełam a James popatrzył na mnie krzywo.
-ej!- wzruszył rękami po czym przytulił mnie mocno- chciałem ci pokazać jak bardzo cię kocham- szepnął po czym obdarował mnie czułym pocałunkiem w policzek.
-nie dało się inaczej słodziaku?- pogłaskałam go po policzku i cmoknełam w nosek- dobra, pomyśl raczej jak pozbyć się Vai która za chwile tu wpadnie i nas rozszarpie- oswobodziłam się z jego uścisku i oparłam głowe o lade.
-hmmm …- zaczął rozmyślać po czym zrobił cwaniacką mine.
-oho ...- wymruczałam podnosząc głowe na co on zaczął trzeć ręce.
-poprosze też jeszcze jedną rzecz … -poruszał brwiami patrząc na kasjerke na co ona dziwnie na niego popatrzyła … po chwili byliśmy już koło apteki. Długo nie musieliśmy czekać gdyż zza rogu wyskoczyła Vai, ledwo żywa. Ta też pewnie biegła od willi.
-wyy … jak … ja .. waas … dooopadnee ...- zaczeła dyszeć pasemkowa, zatrzymując się przy nas- Habińska zleje cię na kwasne jabłko ty gówniarzu!- wskazała na mnie a ja szybko schowałam się za Jamesem.
-o nie moja droga nie masz prawa tak do niej mówić!- krzyknął brunet po czym z kieszeni wyciągnął tak ... strzykawke.
-co … skąd ty ...- wydukała Vai wpatrując się w niego.
-paaatrz … mam strzykawkee ^^- pomachal nią z uśmiechem- i zaraz sobie pobiore kreew- pomajtał brwiami i rozprostował ręke na co Vai złapała się szybko za swoją i zbladła.
-nie … ośmielisz … się ...- wydukała przełykając głośno śline.
-ooo taaak- zaśmiał się po czym wbił sobie igłe do żyły, a przynajmniej tak to wyglądało. Momentalnie oczy Vai zaczeły się wywracać po czym … zemdlała!- ii tak to się robi- zaśmiał się po czym schował strzykawke do kieszeni klaszcząc w dłonie- mam na nią sposób ha ha- podszedł do niej po czym wziął ją na ręce.
- sadysta- zaśmiałam się po czym on przybliżył się do mnie i pocałował delikatnie w policzek- ty Judaszu- odepchnełam go lekko ze śmiechem po czym udaliśmy się w strone domu. Międzyczasie czytałam ulotke i oczywiście skutki uboczne. Taka byłam zaczytana że aż wpadłam na kogoś – oj przepraszam- szybko przeprosiłam tą osobe.
-patrzy się księżniczko jak się chodzi- uśmiechnął się cwaniacko do mnie jakiś młody chłopak a ja szybko schowałam tabletki za siebie żeby nie było że jestem jakaś puszczalska.
-ej zmiataj mi stąd młody, już!- warknął James wpraszając się pomiędzy nami. Gościu przeanalizował go wzrokiem, prychnął i sobie poszedł.
- … poradziłabym sobie- wywróciłam oczami po czym poszłam dalej.
-słońce chwila!- podbiegł do mnie, nadal z Vai na rękach- musisz patrzeć przed siebie-
-no patrze- mruknełam nadal wpatrując się w ulotke.
-kochanie słup!- odciągnął mnie przy okazji zrzucając na ziemie nadal śpiącą Vai.
-co?- rozglądnełam się- aa tak słup … dzięki i ...- popatrzyłam na leżącą kuzynke-nie maltretuj mi Vai- zaśmiałam się po czym znów wlepiłam wzrok w opakowanie tabletek. Słyszałam jak James westchnął po czym wziął małego potwora na ręce i kontynuowaliśmy naszą przechadzke w strone domu …

Angel watching you …
-nie Kendall nie chce na serio, odczep się ode mnie- usiadłam koło Logana na kanapie kiedy Kend cały dzień chodził za mną z kanapkami.
-ale Angel, zrobiłem je specjalnie dla ciebie- westchnął i stanął przede mną.
-doceniam twój wysiłek ale nie jestem głodna! Loogan pomocy- schowałam się za nim na co on się zaśmiał.
-weż nie histeryzuj, zjedz kanapki i po krzyku- pokiwał głową Logan. Taa dzięki -.-
-uuh dostawa ludzie!- usłyszeliśmy Jamesa który nagle wszedł do willi z yyy Vai na rękach … a za nim weszła Sylwia czytając jakieś opakowanie. Tak była zaczytana że wpadła na kanape.
-mówiłem ci, przeczytasz na spokojnie w domu- wywrócił oczami James.
-eej! Co zrobiliście Vai!- krzyknął Logan po czym szybko się poderwał i podbiegł do Jamesa.
-spokojnie, nic jej nie jest, zemdlała. I trzymaj ten ładunek bo się już robi ciężki- westchnął grzywacz po czym oddał Loganowi pasemkową- moję ręce- zaczął nimi trzepać.
-już nie przesadzaj- wywrócił oczami Log po czym usiadł na kanapie z Vai, delikatnie głaszcząc ją po policzku.
-niania Henderson?- zaśmiałam się a on wywalił na mnie język- Vaaai idziemy na kurczaczki!-
-też ide!- poderwała się Vai, siadając na kolanach Logana.
-ma się te sposoby- zaśmiałam się.
-to jaa juuż ...- szepnął James po czym czmychnął na góre.
-cykooor!- krzykneła za nim czerwona, siedząc na kanapie i nadal wlepiając w opakowanie swoje ślepia.
-hej Vai- uśmiechnął się do niej Logan-zemdlałaś?-
-chyba tak ...- złapała się za głowe- gdzie jest ten debil co mnie straszył strzykawką?!- zaczeła się rozglądać- brrr- otrzepała się szybko a my się zaśmialiśmy. Taka niby twarda a boi się małej igły i pobierania krwi xD
-czmychnął na góre- wymruczała Sylwia.
-ty … co ty tam masz?- łapneła pudełko pasemkowa po czym zaczeła czytać, nadal siedząc na kolanach Logana- hmmm … bla bla bla tabletki na dzień po … - podniosła brew i popatrzyła na nią- żartujesz ...-
-eee nie mam zamiaru zajść w ciąże w wieku 18-tu lat!- wzruszyła rękami.
-wiesz że to co tam wpełzło do ciebie to jest istota żywa a biorąc takie tabletki zabijasz ją- zaczeła Vai a wszyscy popatrzyliśmy na nią- no co? Myślicie że ja tylko zwierzęta chronie?-
-ale … eeh … ja na tym najbardziej ucierpie!- jękneła czerwona- ja chce coś skończyć … cokolwiek! A dziecko w tym wieku to nie jest nic dobrego … mama się załamie a tata mnie przeklnie- usiadła na kanapie smutna.
-słuchaj, siedzicie w tym we dwoje więc jak coś to do Jamesa na skargi. Poza tym i tak ci nie dam tego zażyć- wstała po czym otworzyła kosz i wyrzuciła tabletki do śmieci- trzeba brać odpowiedzialnośc za własne czyny- założyła ręke na ręke i oparła się o lodówke. Popatrzyliśmy na nią dziwnie … mhm czyli to tak wygląda Vai jak zaczyna mówić od rzeczy?
-czy mi się zdaje czy uderzyła się leciutko w głowe …?- szepnął do mnie blondas.
-słysze cię Schmidt- zmroziła go wzrokiem.
-czy ja jestem czemuś winna?! Skąd ja miałam wiedzieć że mi się wpakuje pod prysznic!- wstała czerwona rozkładając ręce.
-ahaa … a więc to jego wina?- popatrzyła na nią Vai.
-no chyba kurw nie moja!- wrzasneła a ja aż się jej przestraszyłam. Taa bywa agresywna ...- uuf … dobra … spokój ...- usiadła powoli na kanapie.
-... widze że wydzieranie się jest u was rodzinne- mruknął Kend po czym popatrzył na Vai.
- ja jak nie panuje nad emocjami to jest źle … ale jak ona zacznie to już jest masakra- szepneła pasemkowa po czym chwyciła Logana i oddaliła go od czerwonej- zostawmy ją, niech się troche uspokoi- szepneła do niego. Nagle usłyszeliśmy piosenke „this is love” po czy dostrzegłam że muzyczka dobiega z komurki Sylwii.
-kto znowu …?- szepneła zdziwiona czerwona, uspokajając się przy jej ulubionej piosence- uh prywatny- wstała powoli- … halo?- spytała po czym wyszła na dwór.
-... na kanapeee!- krzykneła Vai po czym rozłożyła się na kanapie tak że nie zostawiła nam ani centymetra miejsca.
-jaasne … wypad stąd Goldie!- krzyknął Kend po czym podniósł ją tak że wszyscy wpakowaliśmy się na kanape po czym położył ją na naszych kolanach, tak że nogi były u niego, połowa u mnie a głowe miała opartą na kolanach Logana.
-princesce wygodnie?- zaśmiałam się a ona tylko warkneła.
-żadnej princesce … tylko Violette!- zrobiła znak „rock and roll” i się zaśmiała.
-przestań już robić satanistyczne znaki- zaśmiał się Kend.
-ty nie wiesz? Ona jest szatanem- potwierdził Logan na co Vai popatrzyła na niego dziwnie.
-ty też przeciwko mnie Brutusie?- popatrzyła na niego tak słodko że aż mi się zrobiło jej żal.
-ja? … co …? nie … coś … ty ...- zaczął plątać się mu język a Vai zaczeła się śmiać.
-debile … wszędzie debile- pokiwała głową na co we trójke zwaliliśmy ją na podłoge xD- eeej! Jakie trójporozumienie normalnie- pokiwała głową po czym znów się usadowiła tak jak przed tem.
- TAAAAK!! TAK TAK TAAAK!! YEEAAAH!! WOOHOOOOO!!- usłyszeliśmy krzyk Sylwii i ze strachu znów zwaliliśmy Vai xD
-ałaa! Nie jestem maskotką!- warkneła i wyzbierała się z ziemi.
-a tej co znowu?- spytałam podnosząc brew.
-dostaje orgazmu nawet jak Jamesa nie ma- zaśmiała się pasemkowa.
-ty tylko o jednym- pokiwał głową Kend.
-przypominam że to nie ja jestem w klubie grzeszników- pokiwałą cwaniacko głową patrząc na blondyna.
-zostaw mi go już w spokoju- przytuliłam go mocno na co on pocałował mnie w głowe.
-Angeel może zjesz?- poruszała cwaniacko brwiami Vai. Zabije ją -.-''
- … uciekaj- przymróżyłam oczy patrząc na nią.
-TAK TAK TAK TAK!- krzyczała sobie Sylwia, podskakując sobie wesoło w naszą strone po czym objeła Logana i Vai i z wielkim uśmiechem zwróciła się do nich- co tam moje ziomki?- uśmiechneła się szeroko ukazując wszystkie swoje perełki a my popatrzyliśmy na nią dziwnie.
-... piłaś coś?- spytał zdziwiony Log.
-yy paliłaś?- poprawiłam go.
-... ćpałaś?- poprawiła nas Vai a czerwona tylko się zaśmiała.
-nie nie iii … nie- pstrykneła palcami po czym udała się do kuchni ,biorąc sobie jabłko.
- … źle się czujesz po jabłkach- podniosła brew Vai.
-wiem- wyszczerzyła się Sylwia po czym wzieła gryz owoca.
-Sylwia!! jezu co się stało?!- wpadł do nas James wystraszony.
-niic kochaniee ^^- odłożyła jabłko na lade po czym wskoczyła mu na ręce i zaczeła namiętnie całować.
- … taa nic się nie stało ...- szepnełam do siebie.
-nic się nie stało! Oj Jamesik nic się nie stało! Było za maaałooo lecz troche było za maaałoo!- zaczeła śpiewać Vai kołysząc się przy tym.
-... teraz pytanie jest czy przypadkiem ty czegoś nie piłaś- zwrócił się do nie Kend.
-niee pytanie jest czy się przypadkiem od niej nie zaraziła- zaśmiał się Log przypatrując się tańczącej Vai.
-kochanie co to za nagła zmiana?- spytał zdziwiony James.
-kocham cię bajdzioo ^^- zasmiała się robiąc mu noski noski.
- … ok ^^- uśmiechnął się po czym znów zaczął ją całować.
-Sylwia jest bardziej skomplikowana niż matematyka ...- szepneła po chwili Vai.
-ty już się nie odzywaj- wskazał na nią blondas- ty to dopiero jesteś jak kostka rubika- zaśmiał się a ona tylko wywróciła oczami.
******************************** 
-jezu jakie nudy … -jęknełam po chwili gdy oglądaliśmy z Sylwią i Vai tv. Było już póżne popołudnie a nam nie chciało się nic robić … zupełnie nic …
-patrzcie!- wskazała nagle na ekran pasemkowa- reklamują klub A&O!-
-hmm?- mruknełam patrząc na nią
-eeh A&O (czyt Alfa & Omega) to najdroższy i najlepszy oraz jedyny klub w Midway, znany na całym świecie. Występują tam najlepsi piosenkarze i Dj-e!-
-ciekawe czy będzie ktoś fajny- dodał po chwili Kend.
-a więc zapraszamy was ponieważ już niedługo przyjdzie wielka gwiazda, znana z jej świetnych kawałków oraz nieznanej nikomu osobowości : DJ Luxsuria!- krzyknął facet a my aż podskoczyliśmy na kanapie.
-Luxuria?! Jezu ona ma boskie kawałki!- klasneła w ręce Vai.
-yyy ty nie słuchasz rocka?- spytałam zdziwiona.
-taa niee ale ona super remiksuje! Jej największy hit był przecież podkładem do filmu „Projekt X”! to jest świetne!- zaczeła się cieszyć jak głupia na tej kanapie.
-a ja w sumie nie lubie zbytnio tej Luxsurii … bierze sobie kawałki piosenek i tak o remiksuje … zamiast pisać swoje- dodał po chwili Kend.
-pff powiedział co wiedział- wystawiła na niego język Vai- a ty Sylwia?- śturchneła czerwoną która wydawala się być nieobecna.
-hę?- obudziła się- oo … Luxuria? Taa pierwsze słysze- pokiwałą głową- czekajcie, ide do tego lalusia- zaśmiała się po czym pobiegła na góre.
-jak można jej nie znać! Ona jest popularna przecież!-wzruszyła rękami Vai.
-taa … tylko szkoda że jednak nigdy nie odkrywa swojej twarzy. Ma maske kocią i nikt jej nigdy nie widział- westchnełam.
-to to już jest totalna głupota. Wiem że Dj-e tak robią bo np. Mike Candys ma maske w krztałcie smile ale żeby się tak ukrywać?- wtrącił się blondas.
-odczep się od niej wreszcie- jękneła Vai- z takimi jak ty nie gadam- wskazała na niego po czym wyszła nad basen.
- hmm … no i zostaliśmy sami- szepnełam przytulając go.
-mi to nie przeszkadzał- dodał po czym delikatnie musnął moje usta.
-yy przepraszam że przeszkadzam ale … ktoś do Angel- wszedł nagle do willi Pociąg. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Angel!! uciekaj!!- wleciała do willi zdyszana Pati, wchodząc przez taras- bo … przyjechała ...-
-Angel Kamińska! Co ty tu robisz?! Oj kochana masz przerąbane!- nagle w drzwiach staneła kobieta …
-... twoja rodzicielka- zakończyła brunetka po czym upadła na ziemie oddychajac ciężko.
- … mama?- szepnełam patrząc na nią przestraszona …

czy Angel powróci do Polski? czy Sylwia zajdzie w ciąże? xD I czym tak się cieszyła? i czemu mam siniaka na ręce? D: taa tego się nigdy nie dowiem xD aa więc ...:

To Be Continued ...

sobota, 23 lutego 2013

ROZDZIAŁ 66 "RUN RUN!"

 Noo yooł ;D taaa wiem xD James jest okropny, jest niewyżyty itp itd xD .. a nie tak jest? xD ale jest słodki x333 haha dobra, bo mi wujek podgląda xD zapraszam na następny rzdz ;D

Violette watching you …
-miała baba kogutaa koguta kogutaa- zaczełam nucić leżąc sobie wygodnie na fotelu i pisząc z Louisem sms-y- hehe doobre, wyśle ci słodką minke i języczek- kiwnełam głową i zaczełam pisać.
-z kim ty tak nałogowo piszesz?- spytał mnie po chwili Carlos siadając przy ladzie.
-z mister Marchewką!- krzyknełam- wooohoo! Oo właśnie je marchewke- zaśmiałam się- daj jedną hoboćku zamiast trzymać ją na własność!- krzyknełam po czym zaczełam wierzgać nogami.
-phahaha sos Logan- zaśmiał się latynos kiedy do kuchni wszedł Logan i zaczął coś pichcić.
-oooo! Miała baba Logana Logana Logana, wsadziła go do siana do siana hej!- zaczełam nucić na co brunet podniusł głowe ze śmiechem i popatrzył na mnie.
-baardzo śmieszne -przytaknął
-a Vai weszła do siaaanaa, i go ...- nie dokończył zdania Carlos kiedy zmroziliśmy go wzrokiem- no co? I go zakopała!- udało mu się wybrnąć … tym razem …
-yyy jezu Sylwia!- krzykneła nagle Pati i wleciała po schodach do góry.
-eahm …?- popatrzyłam pytająco na schody.
-aa już nieważne- machneła ręką zrezygnowana Pat po czym zeszła do nas.
-czuje że coś się święci ...- szepnełam- phahahaha wariat- zaczełam się śmiać z tego co napisał mi Lou po czym wstałam i oparłam się o lade. Logan popatrzył na mnie dziwnie a Carlos od razu mu wszystko zaczął wyjaśniać.
-spokojnie, rozmawia z Lou- kiwnął głową latynos a Log tak jakby na chwile się zatrzymał i zaczął myśleć- naszym Lou-
-no wiem … wiem- westchnął po czym zaczął obierać pomarańcze. Nie wiem mają tam hodowle owoców? Przeanalizowałam go wzrokiem i wzruszyłam ramionami po czym usłyszałam mój dzwonek komurki.
-błagam zmień tego Bangaranga! Ja tu padne na zawał!- krzyknął Carlos łapiąc się za serce.
-nie!- wywaliłam na niego język- oo Lou dzwoni- uśmiechnełam się do komurki i udałam się do drzwi które prowadziły na dwór.
-ta jasne rozmawiaj sobie z nim- usłyszałam Logana kiedy odebrałam komurke.
-co ci znowu nie pasuje Henderson?- warknełam do niego odwracając się.
-mi? Nic! Idz się udław tym telefonem!- machnął do mnie a ja otworzyłam usta zła.
-opanuj się gościu! Zachowujesz się jakbym była twoją własnością a nią nie jestem! Nie jestem nawet twoją dziewczyną więc odwal się!- krzyknełam po czym zła zatrzasnełam za sobą drzwi.
-Violette … boże … co się dzieje?- usłyszałam głos z komurki.
-nic Lou … na serio nic ...- mruknełam
-słyszałem wszystko … czemu tak się użerasz z Loganem?-
-boo … mnie wkurza- popatrzyłam w strone kuchni gdzie Log stał przy ladzie i nadal obierał pomarańcze. Widziałam że jego twarz stała się smutna … tak bardzo że aż serce zaczeło mi się krajać.
-nie wydzieraj się tak na niego, on dużo dla ciebie zrobił. Doceń to-
-ale … to czasami robi się już nudne a wręcz wkurzające! On tak dba o mnie jakbym miała 5 lat!-
-... okres ci się zbliża?-
-mniejsza z tym- zmieniłam szybko temat.
-słuchaj … on po prostu chce dla ciebie jak najlepiej. Nie karć go za to … idz go przytul i zapomnijcie o sprawie- odrzekł a ja znów popatrzyłam na Logana. Taki smutny się zrobił … na serio żal mi go było … faktycznie on tyle dla mnie zrobił a ja … zaczełam na niego krzyczeć -.- - … dobra?-
-dobra ...- szepnełam spuszczając wzrok
-to idz … później się Logana zapytam- zaśmiał się.
-a idz- uśmiechnełam się- spadaj-
-bez takich- zaśmiał się- nara!-
-yooł- westchnełam i schowałam komurke do kieszeni. Wziełam głęboki wdech po czym powoli weszłam do willi. Od razu oczy latynosa i Pati zwróciły się ku mnie. Log oderwał na chwile oczy od owoca i spojrzał na mnie smutny po czym wrócił do pracy. Teraz to mi go cholernie szkoda. Zwinnym krokiem udałam się do kuchni po czym stanełam obok niego. On popatrzył ukrakiem na mnie a po chwili już byłam w niego wtulona. Zdziwiony popatrzył na mnie po czym zostawił owoc i delikatnie mnie przytulił.
-wiesz że cię lubie- szepnełam nadal go nie puszczając.
-no mam taką nadzieje- uśmiechnął się.
-nie słuchaj mnie już więcej- zaśmiałam się po czym cmoknełam go w policzek i znów wtuliłam w niego.
-bo go zadusisz- zaśmiał się latynos.
-zaduszki!-krzyknełam po czym zaśmialiśmy się z mojej głupoty.

Sylwietta watching you …
- jesteś debilem ...- mruknełam po chwili ciszy kiedy stałam przed lusterkiem w łazience i miałam założony na siebie ręcznik. Byłam zła … a nawet bardziej niż zła …
-oj kochaniee …- zanucił grzywacz w samym ręczniku po czym podszedł do mnie i przytulił. Odepchnełam go delikatnie i popatrzyłam na niego zła- … no co?-
-skoro mnie zaliczyłeś możesz szukać innej- powiedziałam oschło poprawiając sobie mokre włosy
-czemu inną? Nie potrzebuje żadnej innej- odparł wzruszając rękami.
-a no tak … bo myślisz że pewnie ja ci się będe dawała cały czas?- popatrzyłam na niego a on podniusł zdziwiony brew- czemu musiałam trafić na takiego niewyżytego palanta ...-
-no ej co chcesz ode mnie?!- spytał rozkładając rece- źle ci było?-
-słuchaj nie chodzi o to! Ty ledwie po miesiącu zaciągasz mnie pod prysznic a raczej pakujesz mi się pod niego a ciekawe jest to że z moim byłym, z którym byłam 4 lata, nic takiego nie zaszło!- krzyknełam odkładając z trzaskiem szczotke na umywalke.
-może był gejem!- krzyknął a ja otworzyłam usta- i … miałas chłopaka?- spytał.
-aż taka brzydka nie jestem!- krzyknełam- miałam życie towarzyskie zanim cię poznałam!-warknełam.
-to pewnie jakiś świętoszek był nie wiem!- próbowal się bronić brunet.
-po prostu miał troche mózgu w głowie!- krzyknełam a on popatrzył na mnie troche przestraszony- a teraz daj mi się w świętym spokoju przebrać!- otworzyłam szeroko drzwi i podeszłam do niego.
-ale ...-
-nie ma ale!-
-ale ...-
-wooon!- krzyknełam, wyrzuciłam go za drzwi i trzasnełam nimi. Westchnełam opierając się o nie po czym zjechałam na dół i … zaczełam płakać …

James watching you …
kiedy wyrzuciła mnie za drzwi, mocno trzasneła nimi, zamykając mi je przed twarzą. Dobra … należało mi się … zrobiłem coś czego nie przemyślałem na trzeżwo tylko kierowałem się emocjami … już tego żałuje … kiedy usłyszałem jej cichy płacz poczułem jakby mi się serce rozpadało … ona płacze … przeze mnie! Chwyciłem się za głowe i oparłem o drzwi. Po prostu … tak bardzo ją kocham że czasami doprowadza mnie to do szaleństwa! Nie mineła sekunda kiedy usłyszałem dzwonek komurki która leżała na moim biurku. Powoli przybliżyłem się do niej i spostrzegłem że to komurka Sylwii. Miała akurat ustawioną piosenke „this is love” … pamiętam jak ją z nią śpiewałem. Popatrzyłem na wyświetlacz …
-Sylwia … twoja mama dzwoni- szepnąłem przybliżając się do jej drzwi. Usłyszałem jak powoli je otwiera po czym ujżałem ją jak wycierała sobie policzki mokre od łez zabierając komurke.
-hej mamuś- szepneła siadając na moim łóżku- a dobrze … co? Niee … nie płacze- wytarła sobie łze- po prostu łzawią mi oczy … nie, nie jestem w domu, jestem u Jamesa- popatrzyła na mnie ukrakiem po czym spuściła wzrok i leciutko się otrzepała. Od razu zrozumiałem że jest jej zimno. Chwyciłem moją bluze po czym założyłem ją na jej ramiona i usiadłem koło niej. Popatrzyła na mnie z uśmiechem który jej odmienilem po czym położyła głowe na moim ramieniu. Przytuliłem ją delikatnie i pocałowałem w głowe- eahm co robie? … właśnie się myłam- wtuliła się we mnie a ja skorzystałem z okazji i usadowiłem ją na moim kolanach. Popatrzyła na mnie dziwnie a ja czule cmoknąłem ją w usta- … co?- odparła po chwili ze śmiechem- sory … nie słuchałam cię … tak mamo James mnie rozprasza- zaśmiała się a ja razem z nią- ty się nie śmiej bo tak jest- wywaliła na mnie język a ja zrobiłem minke psiaka- mamoooo on znowu mnie bierze na słodkie minki- jękneła po czym odwróciła wzrok- moge dać mu w pysk?- spytała.
-ej!- mruknąłem ze śmiechem a ona popatrzyła na mnie i pomajtała brwiami. Szybko się uczy xD
-mama mi nie pozwala. Mówi że nie chce mieć zięcia w kawałkach- zaśmiała się.
-dziękuje!- krzyknąłem po czym dodałem- ma pani piękną córke! Niech mi pani zdradzi jak można urodzić takie śliczne dzieci bo też takie chce!- Sylwia w mig zrobiła się czerwona i zakryła się ręką. Jaki rumianek ^^
-James … błagam- śmiała się cicho czerwona- widzisz mamo co ja z nim mam?- zaśmiała się patrząc na mnie i kiwając głową- no taa … nie nudzi mi się- uśmiechneła się po czym pocałowała mnie czule w policzek.
-kocham cię- powiedziałem a ona się uśmiechneła i zrobiła bardziej czerwona.
-słyszysz mamo? Kocha mnie- szepneła i słodko się zasmiała. Pocałowałem ją w policzek po czym przytuliłem do siebie. Poczułem jej całe ciepło które zaczeło przechodzić na mnie. Ona zaś wtuliła się we mnie i czochrała moje długie kłaki- no okey mamo to kiedy jeszcze zadzwonisz? … okeeey … oooookeeey … mhhmm … - pokiwała głową i pokręciła kilka razy oczami- taak będe uważać … taaa … za póżno …- po czym zerwała głowe z mojego ramienia- mamoo … a są takie tabletki na po …? aa na drugi dzień? … czemu pytam?- popatrzyła na mnie a ja podniosłem brew- booo … eahm … Pat były potrzebne taak … w aptece? Okeey … dobra mamo … ok pozdrowie go- kiwneła głową po czym zasłoniła słuchawke ręką- masz pozdrowienia od mojej mamy- powiedziała do mnie.
-bardzo dziękuje! I nawzajem!- wydarłem się na co Sylwia się zaśmiała.
-no słyszałaś go … taa wiem nie moja wina że ma taki głos- wystawiła język a ja udałem obrażonego- … a jaki ma śmiech … tak mamo gorszy od Vai xD jak on się śmieje to wszyscy się śmieją- zaśmiała się po czym znowu cmokneła mnie w policzek kiedy nadal udawałem obrażonego- no dobra mamo żegnamy się już z pół godziny … dooobrze … oookeeeey … tak będe jej pilnować … dooobrze … noooo … paaa!- zaśmiała się po czym wyłączyła komurke i westchneła
-twoja mama wydaje się fajna- odparłem po chwili.
-taa jest fajna- kiwneła głową patrząc na mnie- tylko że … jak ja jej to powiem … - westchneła po czym znowu mnie przytuliła- … mam ochote cię trzepnąć- wtuliła się we mnie bardziej.
- … też cię kocham- zaśmiałem się i pocałowałem w policzek na co ona popatrzyła mi w oczy ze śmiechem. Po chwili byliśmy już zatraceni w namiętnym pocałunku.
-James ...- szepneła cicho odrywając się nagle ode mnie- … jak to powiemy reszcie?- spytała i przygryzła dolną warge ciut przestraszona.
-eahm … Pat już wie- oznajmiłem od razu.
-no ale … trzeba na tabeli zmienić zapis … a jak Vai się dowie o tym … to już po mnie- westchneła po czym wstała.
-ej gdzie idziesz?- wstałem smutny i popatrzyłem na nią.
-ide się wreszcie ubrać- zaśmiała się- wytrzymasz- mrugneła do mnie po czym weszła do łazienki.
-może ...- szepnąłem po czym i ja zacząłem się ubierać.

Violette watching you …
-jezuu co oni tam robią?- jęknełam leżąc na kanapie, oparta o Angel, gdy czekałam na kuzynke już ładne kilkanaście minut.
-nie wiem, w końcu to twoja kuzynka- wzruszyła rękami Kamińska a ja tylko wywróciłam oczami i wtuliłam się w nią. Jak na razie siedziałyśmy tylko we dwie bo reszte gdzieś tam wywiało.
-Angeeeel gdzie jesteeeś?- usłyszeliśmy nucenie po czym Ang szybko się zerwała.
-nie może mnie zobaczyć!- szepneła po czym udała się na dwór.
-co?- spytałam podnosząc brew.
-on na siłe chce mnie karmić! A ja nie chce jeść! Nie rozumie tego!- wykrzyczałą to po cichaczu po czym wybiegła na dwór.
-Aaangeel ...- usłyszałam znów nucenie- o hej Vai! Czy widziałaś ...-
-na dworze- wskazałam na drzwi.
-dzięki- uśmiechnął się blondyn i pognał na dwór. Westchnelam i usiadłam wygodniej na kanapie dając nogi na stolik.
-nie za wygodnie?- szybko zmiutł moje nogi ze stolika brunet, siadając koło mnie.
-byś już tyle nie marudził Henderson- zaśmiałam się a on pokiwał głową po czym rozłożył się na kanapie i położył głowe na moich kolanach- … nie za wygodnie?- spapugowałam go a on tylko się zaśmiał i nie raczył się ruszyć. Szybko zasłoniłam mu oczy rękami tak żeby nic nie widział.
-branoc!- mruknął.
-ja ci dam dobranoc- zaśmiałam się i ściągnełam ręce z jego twarzy na co on się zaśmiał, mając zamknięte oczy. Eeh miałam taką wielką ochote go przytulić, wyściskać, wydusić xD aaale … jak zwykle musi być ale …
-Vaaaai- usłyszałam nagle taki dziwny jęk niezadowolenia i odwróciłam głowe, zastając przy schodach Sylwie i Jamesa.
-tak was też miło widzieć … wreszcie!- wywróciłam oczami na co Logan się podniósł i usiadł jak człowiek.
-witajcie ludzie- pomachał do nich i oparł głowe o oparcie.
-... nie chce wiedzieć co tam robiliście- mruknął po chwili James na co czerwona zmierzyła go wzrokiem. To było troche podejrzane.
-taa … eahm ...- udała się powoli do kuchni Sylwia- słuchajcie bo … yyh patrzcie!- wskazała nagle do przodu na co szybko ja i Log spojrzeliśmy przed siebie lecz nie widząc nic ciekawego odwróciliśmy wzrok na nią- eahm pomyłkaa- wyszczerzyła się po czym szybkim krokiem wyszła z kuchni, chwyciła za ręke Jamesa i udała się do drzwi- too my ten tego … paa!- pomachali nam po czym wypruli z willi.
-... czy tobie też wydaje się to podejrzane?- spytałam odwracając wzrok w strone kuchni.
-no troche- szepnął kiwając głową.
-co ona tam zmajstrowała- mruknełam zdziwiona po czym popatrzyłam na kuchnie. No … lada jest … krzesła są … lodówka jest … 3:5 jest … chwila … jakie 3:5?!?!!? loading …. loading … loading ...
- … SYLWIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!-


noo i furia Goldie jest xD ale czy ich dopadnie? czy może oni będą brzystrzejsi i ją przechytrzą? ;D zobaczyciee w kolejnym rzdz! 
PS: w następnym rzdz do gry wejdzie pomysł W .... xD

wtorek, 19 lutego 2013

ROZDZIAŁ 65 CZ 2 "NIESPOTYKANE SPOTKANIE"

Hey Hi Hello xD spiesze si więc krótko i na temat xD spytałam się dziewczyn ostatnio jakie litery wybierają : W, S, D. za kiażdym krył się inny wątek. no cóż wybrały S a too jest niestety nieciekawy watek dla jednej postaci ... xd jakiej? przekonacie się pod koniec ;D Too zapraszamm :)


Angel watching you …
-może boczku?- spytał Liam podchodząc do mnie z talerzem.
-nie dzięki- pomachałam ręką.
-nałóż jej, ta mała istotka ma jeść- zjawił się z nienacka Kendall który cwaniacko na mnie popatrzył i pocałował w policzek.
-Kendaaaall- jęknełam na co blondas się zaśmiał.
-daj jej jednego, ja ide po coś do picia- odparł po chwili po czym posłał mi całusa i uciekł do kuchni.
- … przykro mi, Kendall kazał - zaśmiał się Liam po czym dał mi boczek.
-nieee- jęknełam ze śmiechem po czym popatrzyłam na talerz.
-smacznego- uśmiechnął się do mnie po czym wrócił do grilla.
-dzięki- mruknełam po czym podniosłam wzrok. Koło mnie siedzieli Carlos w kasku i Logan. Ich miny … boże udawali takich poważnych ludzi xD spróbuje rozkminić gdzie oni tak wlepiają swoje gały … najpierw popatrzyłam na Logana. Szybko dostrzegłam Louisa który straszył razem z Vai Harryego, sztucznym gołębiem. No to już wiemy xD po tym popatrzyłam na Carlosa który, w pewnej chwili, myślałam że przestał oddychać bo taki był zapatrzony. Popatrzyłam tam gdzie on i zauważyłam Pati która siedziała na kanapie z Zaynem- paranoja z wami- westchnełam cicho.
-ciii!- uciszyli mnie szybko nawet nie patrząc na mnie a ja podniosłam brew zdziwiona.
-matko- szepnełam i pokiwałam głową.
-ty … ty!! co ty … !- zaczął się rzucać Carlos- gdzie z tymi łapami!- warknął kiedy Zayn objął ramieniem Pati.
-jaki zazdrośnik- zaśmiałam się.
-nie jestem zazdrosny … po prostu dbam o prywatnośc Pati, żeby nikt jej nie skrzywdził ,nie porwał, nie zgwałcił, nie pobił ...- zaczął wymieniać latynos.
-nadopiekuńczość, wiesz co to znaczy?- spytałam przerywając jego litanie.
-taaak … osz ty! Jest coraz bliżej! Nie ma Malik!- warknął i wypruł ze stolika, ochlapując przy tym Kendalla, który właśnie niósł nam soki w szklance.
-eeej!- krzyknał za nim Kend, który miał całą mokrą bluzke- pięknie …- mruknął i usiadł na miejscu Carlosa- następna koszula do prania-
-ooj nie martw się- pogłaskałam go po policzku- spierze się- pocałowałam go po czym popatrzyłam na Logana który bacznie obserwował wygłupy Vai i Lou- a ty nie marudzisz?- spytałam go na co on popatrzył na mnie.
-jak chcesz moge zacząć- westchnął po czym znów popatrzył na nich- eeeh świetnie …- mruknął po czym połóżył głowe na swojej ręce.
- nie rozumiem po co chciałeś żeby się bardziej zaprzyjażnili?- podniosłam brew.
-teraz też się zastanawiam- kiwnął głową. Widziałem że zrobił się smutny. No ale to jest głupie! Zamiast sam się zająć nią to jeszcze Louisa w to miesza. Tak to nie ma u niej szans!
-idz do nich no! Siedzisz tu jak jakiś debil i patrzysz jak się świetnie bawią- wzruszyłam rękami a on wzruszył ramionami i znów westchnął- Henderson ogarnij się! Walcz o nią!- klepnełam go po ramieniu- patrz jak Carlos dzielnie broni Pati!- wskazałam na latynosa, który wytargał za ucho Zayna z kanapy po czym zaczął z nim dyskutować.
-to jego dziewczyna więc jest zazdrosny … Vai nie jest ze mną więc ...- chciał dokończyć zdanie ale mu szybko przerwałam.
-więc niech Lou ją omami tak że będzie wolała jego po czym będą razem, ochajtają się, założą rodzine a ty będziesz sobie pluł w brode że wtedy nie zareagowałeś?-
-Angel … oni się tylko wygłupiają nie miziają jak ...-
-jak kto? No słucham cię- usiadł między nami James a Log wywrócił oczami.
-ostatnio strasznie pakujesz mi się w życie- oznajmił brunet niezadowolony z wizyty grzywacza.
-serio? Nie zauważyłem. Więc o kim mówicie?- uśmiechnął się do nas a Log zmierzył go wzrokiem
-James wynocha- wygonił go Kendall kiedy okazało się że usiadł mu na kolanach xD- cieżki jesteś-
-ale marudzisz- pokiwał głową i poszedł gdzieś dalej.
-już możesz- szepnął Kendall po czym Sylwia wyszła spod stolika siadając koło Logana.
-uuff mało brakowało- zaśmiała się biorąc szklanke do ręki.
- … długo już tu siedziałaś?- spytał Log patrząc na nią dziwnie.
-niee pytaniem jest po co ?!- poprawiłam Logana.
-boo … wydaje mi się że James chce mnie zabrać no wiecie ...- spuściła głowe
-taa wiedzieliśmy to od dawna- kiwnełam głową.
-ale ja nie chce! Ile razy ja mam mu to powtarzać!- warkneła po czym zaczeła pić sok.
-on jest uparty i cię nie posłucha. Przy pierwszej lepszej okazji zaciągnie cię tam i będzie po ptakach- kiwnął głową blondyn.
-nie strasz mi jej- mruknełam do Kendalla. Nagle ujżeliśmy jak James zagadał do Niallem . Po krótkiej chwili odwrócił się do nas i dostrzegł czerwoną po czym puścił jej całusa i mrugnął do niej. Reakcja Sylwii?
-no Sylwia! Nie gryż nam szklanek!- mruknął załamany Kendall.
-so … sory- szepneła i zaczeła sobie wyciągać szkło z buzi.
-smacznego- zaśmiała się pasemkowa podchodząc do nas i widząc dławiącą się kawałkami szklanki czerwoną.
-działa na ciebie jak czerwona płachta na byka- zaśmiałam się a Sylwia powoli ogarniała sytuacje.
-uwierz mi że tak- kiwneła głową po czym poszła wyrzucić szklanke.
-a co tam u ciebie Goldie?- spytałam zamieniając się w słuch.
-aa nic ciekawego. Postraszyliśmy troche chłopaków, teraz chcą zabić Louisa a ja przyszłam do was- wyszczerzyła się po czym usiadła na kolanach Logana i przytuliła się do niego. On zdziwiony popatrzył na mnie i objął ją delikatnie- blakuje mi cułości- powiedziała jak dziecko po czym obdarowała Logana słodkim całusem w policzek. Uśmiechnełam się do niego a blondyn podniósł brew ze zdziwienia.
-too ...- zaczął Kendall kiedy zobaczył jak Vai wtuliła się w bruneta i miała chyba zamiar spać xD- myy was zostawimy- wstał powoli ze stołu.
-czemu? … śmierdze?- zaczeła się wąchać pasemkowa.
-nie śmierdzisz, słodko pachniesz fiołkami- uśmiechnął się do niej Logan.
-to jeszcze z wtedy jak umyłam się twoim płynem do mycia- zasmiała się.
-nie myłaś się od dwóch dni?- popatrzył na nią dziwnie Kend.
- nieee- wywaliła na nas język- … ukradłam mu płyn- zaśmiała się pasemkowa.
-no jasne Wiolka ma fioła na punktcie fiołków- kiwnełam głową a Vai podniosła brew zdziwiona- … nieważne- machnełam ręką po czym zaciekawiło mnie co też wymyślił Carlos …
-Angeel jedz- przysunął do mnie mnie talerz Schmidt.
-ooooh- jęknełam i klapnełam na stolik.

Carlos watching you …
-dobra kolo rozgryzłem cię- wskazałem na Zayna którego wytargałem za ucho troche dalej od Pat
-yy o co ci chodzi?- spytał troche zakłopotany.
-ty nie udawaj mi tu greka bo wiem co knujesz- wskazałem na niego- chcesz mi odbić Pati od co!- warknąłem szepcząc do niego. On popatrzył na mnie po czym się zaśmiał.
-eeh Carlos Carlos- pokiwał głową po czym posłał Pat zniewalające spojrzenie- o czym ty mówisz?- spytał nadal z tym swoim uśmieszkiem.
-tyy ...- wskazałem na niego warcząć kiedy on nadal miał ten swój uśmieszek na twarzy- siłujemy się!- krzyknąłem po czym usiadłem na krześle nadal ze złowrogą miną.
-dobrze- usiadł naprzeciwko mnie i złapał moją rękę- to co … Pena- podniósł brew cwaniacko po czym zaczeła się gra. Spojrzałem ukrakiem na Pat która bacznie nas obserwowała troche zdziwiona.
-nie odbierzesz mi jej ...- warknąłem usiłując wygrać.
-doprawdy?- spytał wzmacniając swój ucisk a uśmiech nadal mu nie znikał z twarzy. Coś zbyt pewny siebie jest …
-za długo o nią walczyłem- warknąłem a on się zaśmiał.
-mówisz?- szepnął po czym zwiększył siłe w swoich rękach tak że zacząłem przegrywać.
-nie poddam się bez walki- jęknąłem próbując jakoś zwiększyć swoje szanse na wygraną jednak był silniejszy niż myślałem.
-pamiętaj że silniejszy zawsze wygrywa- szepnął po czym udało mu się powalić moją ręke, do tego robiąc mi kilka siniaków na niej- zapamiętaj to sobie- popatrzył na mnie ze zwycięskim uśmiechem po czym wstał i udał się w strone Pat.
-to jeszcze nie koniec!- krzyknąłem za nim- ałł ...- jęknąłem po czym pomasowałem się po ręce.
-nic ci nie jest?- usłyszałem nagle głos Pat która przybiegła do mnie i delikatnie zaczeła masować mnie po ręce.
-nie … nie ...- szepnąłem po czym popatrzyłem na Zayna- … nie wiem czy wytrzymam taki bół!- westchnąłem- troche mnie poobijał-
-nie martw się skarbie, zaraz ci ręke czymś wysmaruje- pocałowała mnie w policzek po czym poszła do willi na co ja wystawiłem język Zaynowi który tylko wywrócił oczami i pokiwał głową z dezaprobatą. … no co? xD
James watching you …
po tej małej imprezce odnieśliśmy sukces: Vai ani jednego z 1D nie pobiła a co lepsza nie zabiła, chociaż było blisko. Za to zazdrość wprost wisiała w powietrzu: jeden odganiał od swojej luby jej adoratora a drugi siedział jak debil i wpatrywał się w swoją lube która świetnie bawiła się z hmm … kumplem? Tak tak to był kumpel. Poza tym nadal widze że tuli się tylko do Logana nie do Louisa to co on chce od niej? Ruszył by dupe zamiast siedzieć w miejscu i czekać aż problemy same się rozwiążą …
-uuuh padam na łebotwarz- jękneła Vai wchodząc do willi po wyczerpującym dniu po czym rzuciła się na fotel i zaczeła zgrywać umierającą.
-o boże potrzebuje prysznica- usłyszałem głos mojej gwiazdki po czym ujżałem ją jak wchodzi do willi. Gdy ściągneła kurtke okazało się że była w bluzce na ramiączkach i spodenkach dresowych. Od razu coś się we mnie poruszyło, a raczej ehem … ktoś …
-a weżcie, koniec takiego aerobiku- jękneła Angel i wywaliła się na pasemkową.
-Kamińska ciężka jesteś!- mrukneła przytrzaśnięta Vai.
-Goldie marudna jesteś!- odgryzła się jej Ang.
-co wy tu robicie?- zaśmiała się Pat wchodząc do willi z Carlosem.
-zbiorowy hardcore!- zaśmiała się Vai.
-... też chce!- krzykneła Pat po czym wprała się na nie.
-ałaa coś mi strzeliło!- jękneła Ang.
-niee to chyba u mnie- szepneła Vai nie mogąc się pod nimi ruszyć.
-dooobra … eahm James moge skorzystać z twojej łazienki? Muszę wziąć prysznic- westchneła czerwona po czym chwyciła swoje ubrania do przebrania.
-hmm?- otrzepałem się- eahm aa no jasne- uśmiechnąłem się- tylkoo … zapomniałaś o powitaniu- pokazałem na usta a ta się zaśmiała po czym obdarowała mnie czułym pocałunkiem.
-łeeh darowalibyście mi takich widoków- mrukneła Vai i zakryła twarz poduszką.
-nie- zaśmiała się Sylwia- dobra too ja ide się ogarnąć- odparła po czym udała się na schody. Kurde … za krótkie ma te spodenki … za bardzo wydekoldowaną ma tą bluzke … mała prowokujesz mnie … jeszcze żeby tego było mało, upuściła coś na ziemie i schyliła się po to na schodach i … boże jaki widok … nabrałem powietrza i szybko odwróciłem wzrok. Matko ona to robi specjalnie ja to wiem!! otrzepałem się po czym popatrzyłem na tą masę debili co nakociła się na fotelu. Jednak nawet się skupić nie mogłem … a jakby tak … zrobić jej małą wizyte w tej łazience? … może … się nie obrazi?
-Jaaames come back!- pomachał mi ręką Carlos na co ja szybko się ogarnąłem
-co ? … co?!- otrząsnąłem się i popatrzyłem na niego.
-nie odlatuj nam tak Maslow- zaśmiał się Pena i usiadł koło mnie- o czym tak rozmyślałeś hę?- spytał cwaniacko.
-o … niczym- machnąłem ręką i nagle zrobiło mi się gorąco … no kurde! Tym razem bieg nie wystarczy … a ja się nie powstrzymam … już po niej …

Sylwietta watching you …
aah wreszcie spokój i cisza. Łazienka to moje ulubione miejsce ponieważ moge się tam zrelaksować i oddalić od rzeczywistości. Zamknełam drzwi na klucz by nie mieć nieproszonych gości po czym zdjełam ubrania i weszłam pod prysznic zamykając za sobą drzwiczki prysznicowe. Wziełam gąbke i namydliłam ją po czym zaczełam się myć. Szczerze to wole wanne od prysznica bo w wannie bardziej da się zrelaksować, ale że nie chce żeby chłopcy mieli kilometrowy rachunek za wode, to wybieram prysznic. Po chwili przystałam i oparłam głowe o prysznic … czy to sen? Jestem u swoich idoli! A na dodatek jeden z nich to mój chłopak! A ja go kocham! I wychodzi na to że on mnie też! Nadal nie moge w to uwierzyć, chociaż już kilka kłótni mamy za sobą. Ale po prostu to było takie nierealne … nagle usłyszałam jakiś zgrzyt … podniosłam głowe ale, kiedy nie słyszałam już nic, zajęłam się znów sobą. Zaczełam rozmyślać o tym też że James jest ostatnio niewyżyty i tylko jedno mu w głowie. Pomyslałam czy to może się jakoś odbić na mnie … iii … na odpowiedz nie musiałam długo czekać.
-witaj moja piękna-usłyszałam nagle głos po czym zobaczyłam jak James wszedł pod prysznic.
-James!- krzyknełam i próbowałam się jakoś zakryć rękąmi- co ty robisz?! Sio mi spod prysznica! Kąpie się!- krzyknełam gdy zobaczyłam że miał na sobie tylko przewieszony przez pas recznik. Jak on wszedł?! Zamknięte przecież było!
-oj już się tak nie gorączku, zło piękności szkodzi- przybliżył się do mnie powoli i delikatnie przejechał palcem po moim ramieniu. Zadrżałam ale nie mogłam się tak dać! No pięknie … w tej bajce nie przewidziałam tego że właśny cudowny chłopak będzie chciał mnie zgwałcić! A tu nie ma gdzie wiać! Jestem w pułapce …
-James przestań!- warknełam- jak ty wszedłeś tu w ogóle?-
-ma się te sposoby- uśmiechnął się po czym pokazał mi moją wsuwke. Kurde położyłam ją u niego na biurku … - już mi nie uciekniesz- zaśmiał się po czym delikatnie zaczął mnie całować po szyj. Ten to ma podejście do kobiet. Nie umiałam się ruszyć a wyzwolić to już w ogóle. Ten za to skorzystał z okazji i delikatnie chwycił moje ręce i opuścił je na dół. Tak jak w piosence byłam paralyzed! Po chwili poczułam jak zsuwa z siebie ręcznik po czym puszcza wode która zaczeła na nas lecieć z góry. Ha ha … już po mnie …

klubie cnoty! następna poszła! kto następny? xD Zobaczy się xD