No siema! wiem że te rozdziały sa nijakie, długo na nie czekacie i wgl, dlatego wole zawiesić, eeh znowu, bloga. komci mało, czasu mało, weny brak. znaczy jest ale na coś innego. pisze tym razem troche o moim zyciu. ostatnio sie wiele wydarzyło i po prostu wena do pisania tego bloga mi uciekła. przepraszam was jeszcze raz ... może wróce szybko może nie, zobaczymy. trzymajcie się! ;*
Kochani Fani :))
OGŁOSZENIA :D
Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD
NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u
mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.
Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)
Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D
DOBREJ ZABAWYY!!
Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD
NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u
mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.
Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)
Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D
DOBREJ ZABAWYY!!
niedziela, 8 grudnia 2013
poniedziałek, 2 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 6 cz 1 "WSZYSTKO DO GÓRY NOGAMI"
No siemka siemka :D przepraszam za tak długą nieobecnośc ale się balowało i się ma xd chora znowu jee!! xd ale to nie moja wina ... xd a więc zapraszam! :D i sorka że taki krótki :/ ;*
Logan watching you ...
Logan watching you ...
-Logan,
brachu, wszystko ok?- podszedł do mnie Carlos i przytulił.
-nie
... nie jest ok ...- pokiwałem głową po czym usiadłem na krześle.
-pff
ofiary losu- prychneła Amelia.
-eahm
mogłabyś się już na dobre ewakuować z naszego domu?- spytał
latynos patrząc na nią.
-nie-
wywaliła jęzor po czym na dół zszedł Josh.
-dopuki
Josh się nie wyprowadzi, ona nie przestanie tu przychodzić- odparł
zdruzgotany Kendall gdy Amelia wzieła mu świeżo nalazy sok i
zaczeła z niego pić- są dwie opcje: albo instalujemy drzwi na
hasło albo wyrzucamy Josha-
-ej!-
oburzył się wyżej wymieniony.
-nie
ej tylko taka prawda- rozłożył ręce blondyn- jakieś inne
pomysły?-
-bo
poskarże się Pati!- zaczął nam grozić Josh.
-mi
nie trzeba skarżenia, po prostu im wszystkim przywale- zaczeła
podciągać rękawki Amelia.
-o
matko boska- wywrócił oczami latynos.
-ej
ludzie widzieliście Syl ... wie- przystał w drzwiach James, kiedy
zobaczył co tu się wyprawia.
-nie
zwracaj na nich uwagi- machnął ręką latynos.
-wygląda
jakby za chwile się mieli wyzabijać- odparł, podchodząc do nas.
-akurat
mają to w planach- odparł Carlos- szukasz Sylwii?-
-no
...przez chwile straciłem ją z oczu i myślałem że będzie tutaj-
-a
gdzie byliście?- spytała nagle Angel, zjawiając się koło nas.
-ty
raczej idz uspokajać swoją siostre i kochasia- wskazał na nich
Carlos.
-byliśmy
w zoo ale nagle gdzieś ją wywiało- wzruszył ramionami.
-czemu
w zoo?- krzykneła Angel, kiedy próbowała odciągnąć Amelie od
Kendalla.
-Sylwia
chciała to poszliśmy- wytłumaczył nam.
-po
co do zoo?- podniósł brew latynos.
-ałaaa!-
usłyszeliśmy nagle krzyk Kendalla.
-ej!
Bez bicia mi tu!- krzyknął Carlos.
-to
oni!- jęknął blondas.
-super,
teraz dwie osoby nam zagineły ...- westchnął James.
-nie
...- szepnąłem.
-co
nie, Logan?- spytał Carlos.
-ja
wiem gdzie jest Vai ... to nie było trudne- odparłem patrząc na
nich.
-to
wiesz i nic nie mówisz?- spytała mnie Angel.
-sami
pomyślcie! Do swoich ... do kogo mogła iść?- aż wstałem.
-do
rodziców?- podniósł brew James.
-nie!
Do mafii!- krzyknąłem kiedy nastała kamienna cisza.
-
... z kim my się zadajemy- usłyszałem szept Josha.
-problem
w tym że nie wiem gdzie znajduje się siedziba- westchnałem i
usiadłem na miejscu.
-mam
pomysł- odpała Angel- wezme Josha i Amelie i pomęczymy troche
Harolda żeby dał nam jakąkolwiek wskazówke-
-świetnie-
wskazał na nich Carlos- ja z Jamesem możemy iść do zoo poszukać
Sylwii-
-ja
zostane z Loganem- odparł Kendall klepiąc mnie po ramieniu na co
uśmiechnąłem się i poczułem w nim wsparcie.
-nie
klep go! Zarazisz się jego przemądrzałością!- krzykneła nagle
Amelia.
-idzcie
już, dobra?- jęknął blondyn na co Angel szybko popchała ich do
wyjścia.
-to
my idziemy po Sylwie- odparł James po czym z Carlosem wyszli z domu.
Oparłem się o siedzenie po czym westchnąłem głęboko.
-
Logan- przykucnął przy mnie blondas- będzie dobrze- kiwnął
głową.
-chciałbym
być tego pewien ...-
Sylwietta
watchng you ...
Wędrowałam
sobie po zoo zagubiona. Już od godziny nie widziałam się z
Jamesem, może dlatego że robiłam wszystko by go zgubić. Miałam
jeden plan w głowie ale zrobiłam to też dlatego by zostać chwile
sama z moimi myślami. To wszystko co się działo zaczeło mnie
przytłaczać. Vai niby okradła bank, póżniej nie, potem uciekła
... Jezu! Czemu to wszystko nam się przydarza! Usiadłam na ławce i
wpatrywałam się w jeden wybieg na małe zwierzaczki.
-Sylwiaa!-
usłyszałam nagle krzyk i zaczełam się rozglądać. Zobaczyłam w
oddali Carlosa i James, którzy mnie szukali. Bez chwili
zastanowienia schowałam się za koszem, jednak że ktoś zaczął
prowadzić ten kosz, musiałam podążać za nim.
-eeh
gdzie ona jest- zaczął drapać się po głowie grzywacz.
-może
już wyszła?- spytał Carlos.
-zadzwonie
do niej- odparł James a ja spanikowana szybko wyciągnełam komórke
z kieszeni i zaczełam ustawiać na wyciszony.
-
nie mogłeś do niej wcześniej zadzwonić?- podniósł brew latynos.
-dzwoniłem!
Ale nie odbiera- wzruszył rękami i zaczął dzwonić. W ostatniej
chwili udało mi się wyciszyć. Odetchnełam z ulgą, jednak
śmietnik znów zaczął jechać i zostałam bez kryjówki. Migiem
wtopiła się w jakąś chińską wycieczke i, kiedy chłopcy
znikneli mi z oczu, wyłoniłam się i usiadłam na ławce. Zerknełam
znów na klatke ... co do ... ?!
James
watching you ...
-nie
mam już siły stary, poddaje się- jęknąłem, opierając się o
latynosa.
-jest
już póżno, może wróciła do domu?- spytał.
-no
mam nadzieje bo jak nie to ją udusze- odparłem już troche
zdenewowany. Sylwia przez cały dzień tak jakby mnie unikała. Nie
rozumiem już jej ... czy wszystkim po kolej tu odbiło? Eeeh ...-
dobra, pójde do ich domu i zobaczymy czy ona tam jest- pożegnałem
się z Carlitem po czym podołałem do jej domu. Po drodze udało mi
się zrzucić troche złośći by przypadkiem nie narobić awantury.
Stanąłem przed drzwiami wejściowymi po czym wziąłem głęboki
wdech i zapukałem. Po dłuższej chwili otworzyła mi troche
zagubiona czerwona. Już miałem coś powiedzieć lecz ona szybko
mnie zatrzymała.
-nic
nie mów i chodz- wciągneła mnie do środka i zamkneła drzwi.
Podniosłem brew i zacząłem się rozglądać. Wszystko wyglądało
normalnie ...
-coś
się stało?- spytałem podejżliwie rozglądając się dookoła.
-niic
się nie stało, a co się miało stać?- odparła z niewinnym
uśmieszkiem patrząc od czasu do czasu na zamknięte drzwi,
prowadzące przez stary pokój Gwen do pokoju Vai.
-Vai
wróciła?- spytałem po chwili.
-co?
Nie ... nie ma jej- spuściła szybko głowe.
-
to co tam jest?- wskazalem na drzwi.
-
... może kawy?- zmieniła szybko temat a ja podniosłem brew- co
...?-
-ty
coś ukrywasz- wskazałem na nią.
-
nie nic Misiek. Eahm kawe masz tam a szklanki są w szafce- wskazała
na nie po czym czmychneła do pokoju gdzie były zamknięte drzwi.
Nie wytrzymałem, wszedłem do pokoju by zobaczyć co się dzieje.
-Sylwia!
O co cho ... aaaa!- krzyknąłem kiedy zobaczyłem dziewczyne z małym
zwierzęciem w ręku- jezu lampart!- złapałem się za głowe-co ty
Sylwia! Ale ... yyh ... bo ... jak?!- zacząłem panikować kiedy
zobaczyłem u niej małego lamparta śnieżnego! To już wiadomo co
ona robiła w tym zoo ...- jego mać!-
-uspokoj
się do cholery!- krzykneła.
-jak
mam się uspokoić, gdy trzymasz na rękach drapieżce z zoo!-
złapałem się za głowe- z zoo! Będziemy mieli przechlapane,
Sylwia!-
-daj
mi wytłumaczyć!- wstała z kociakiem na rękach.
-oni
chcieli Vegasa dać do cyrku!- krzykneła.
-jak
to ... chwile ... kogo?- podniosłem brew.
-no
... Vegasa- popatrzyła na małą zwierzyne i pogłaskała go po
lebku.
-ooo
nie nie nie, jak już dałaś imie to jest bardzo żle- zacząłem
się cofać- masz go odnieśc do zoo, już!-
-ale
go oddadzą do cyrku!-
-
za chwile to my będziemy jednym wielkim cyrkiem bo dzieją się
tutaj takie rzeczy co świat nie widział!-
-chciałam
go uchronić! Czy to takie złe?-
-tak?!
Będą go szukać teraz i do tego trafisz za kratki!- krzyknąłem na
co ona troche się zlękła ale nie dawała za wygraną.
-nie
obchodzi mnie to! Nie oddam go w ręce tej babki!- krzykneła.
-oddawaj
go!- wzruszyłem ramionami po czym podszedłem do niej by wziąć
małego, jednak ten zaczął na mnie warczeć- osz ty ...- szepnąłem
szybko idąc do tyłu.
-zostanie
tu- odparła z wielką powagą.
-Sylwia
to drapieżnik!-
-zostaje
tu i koniec- postawiła na swoim po czym usiadła na kanapie.
Złapałem się za głowe i oparłem o ściane ... matko boska co się
tu porobiło ...
sobota, 23 listopada 2013
ROZDZIAŁ 5 CZ 2 "CZY JUŻ WSZYSTKO STRACONE?"
yooł :D sorka znowu że tyle mnie nie było ale znów nauka -.- i znów matma ... dość! xd dzisiaj ide na imprezke więc się troche odstresuje :D a was zapraszam na rzdz ! :) :*
Violette watching you ...
Violette watching you ...
...
przeszłam już przez kilka korytarzy, aż w końcu dotarłam do
jednego wielkiego pokoju. Stało tam dwóch policjantów i gromada
ludzi, których znałam. Jednak troche się zdziwiłam widząc ich
... podniosłam brew gdy międzyczasie policjanci usadawiali mnie na
jednym z krzeseł.
-prosze-
wskazał na grupe policjant po czym stanął koło mnie.
-nie
zabije, spokojnie- uspokajałam go wywracając oczami.
-a
więc- wstała bunetka- Vai jesteśmy tutaj by ci pomóc po pierwsze-
-taa
Pat, już to widze- mruknełam patrząc na bruneta,który przyglądał
mi się uważnie z niesmaczoną miną- niektórzy mają mnie za
kryminalistke- przymróżyłam oczy na co on zaczął kokosić się
na krześle po czym popatrzył przed siebie- idiota- warknełam. Już
widziałam że chciał mi odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili
Karinka zareagowała.
-cisza!
Oby dwoje bądzcie cicho!- krzykneła wstając- pokażemy wam zaraz
co się na prawde wydarzyło- odparła po czym puściły jakiś film
... było to nagranie z
jednego budynku, który znajdował się troche dalej od banku. Kamera
była skierowana na ulice i na mały parking ktory się tam
znajdował. W pewnej chwili ktoś tam zapakował na motocyklu.
Przyglądnełam się lepiej ... to ja! Nagle jednak zobaczyłam że
ktoś walnął mnie od tyłu w głowe ... przewróciłam się razem z
motorem na ziemie. Po kilku sekundach zjawiło się jeszcze dwóch
ludzi, którzy wciągneli mnie, razem z motorem, do wielkiego tira
... po krótkiej chwili było widać że aleja wypełniła się
motorami, to pewnie zbiedzy z banku. Wyciągneli mnie z tego tira po
czym położyli tam gdzie wcześniej leżałam i zwiali. Kiedy się
przebudziłam zaczełam się rozglądać i powoli podnosić z ziemi.
Faktycznie ... zapomniała w ogóle po co tam pojechałam. Wycofałam
po czym wtopiłam się w tłum motocyklistów ...
-to
są dowody na to że ktoś ją wrobił. Ci ktorzy ją wtedy napadli,
wycieli kawałek filmu i podesłali do telewizji by wyglądało to na
sprawe Vai- wskazała na mnie blondyna kiedy widziałam że połowa z
nich ma rozdziabione usta. On odziwo też ... dotknełam się
delikatnie w głowe i syknełam. Policjant szybko podszedł i
popatrzył tam gdzie wcześniej się macałam.
-
... ma niewielkiego guza na głowie- przytaknął.
-a
jakim cudem worek pieniędzy się tam znalazł?- spytał podejrzliwie
drugi policjant.
-prosze
bardzo- Pat przewineła jedną scenke po czym przybliżyła i
zwolniła tempo- widzimy jak odkładają Vai na miejsce po czym jeden
z motocyklistów zatrzymuje się i wkłada jej do bagażnika kase-
wskazała na monitor i kiwneła głową.
-ha!
Mówiliśmy że jest niewinna!- aż wstali Josh i Amelia. To było
dopiero zdziwienie z mojej strony ... aż wybauszyłam oczy na nich
...
-Vai
nigdy nie była kryminalistką i nie będzie- odparła Karina z
uśmiechem na twarzy na co ja odparłam jej tym samym. Jednak
popatrzyła grożnie na Logana ktory spuścił szybko wzrok.
-no!
To wszystko jasne!- odparł policjant rozkuwając mnie- Vai idz
zabierz rzeczy z celi i jesteś wolna!- odparł na co wszyscy byli
ucieszeni. Myślałam że pewnie wszystko rozstrzygnie się w sądzie
ale chyba mnie już znają w tym więzieniu i takie dowody im
wystarczyły. Nie zwarzając na radość innych, poszłam do celi.
Nie wiem dlaczego ale nie cieszyłam się ... za mną wstawili się
tylko Karina, Pati, Carlos, Angel, odziwo Amelia i Josh ...reszta
miała zdziwione ryje ... ci najważniejsi w moim życiu ... ci
najbliżsi ... zwątpili we mnie. I to mnie najbardziej zabolało ...
to że Logan wiedział o mnie praktycznie już wszystko a i tak
myślał że to ja. A raczej był przekonany, ponieważ nazwał mnie
kryminalistką. Z rozpędu walnełam ręką o kraty ... złość
przejeła nade mną góre ... mogłam teraz kogoś udeżyć ...
niedajboże zabić. Nagle spostrzegłam że ktoś stoi na przeciwko
mnie za kratami. Było ciemno ale rozpoznałam tą zdradziecką morde
... Logan ... patrzył na mnie ... jak taki kozioł ofiarny, który
ma być zabity i błaga o litość. Nie będzie litośći ... nie
miałeś jej nade mną to czemu miałabym ją mieć nad tobą ...?
-Vai
...- zaczął znów tak samo jak kiedyś kiedy było mu głupio.
Wsadz sobie to gdzieś ...
-stól
pysk- powiedziałam oschło po czym pakowałam się dalej.
-ja
... ja w ciebie wierzyłem ...-
-taa?-
huknełam- jakoś nie zauważyłam tego po tobie, kiedy zacząłeś
mnie wyzywać od kryminalistek wiesz?!- krzyknełam do niego.
Zobaczyłam jak się zmieszał. I dobrze.
-
były dowody ...-
-jakie
kurde dowody?! Tu tez były dowody! Wystarczyło poszukać! Patrz
nawet ci ludzie ktorzy po mnie jeżdzą i mnie nienawidzą, wierzyli
że to nie byłam ja! A ty, co wiesz o mnie najwięcej, uwierzyłeś
jakiemuś amatorskiemu nagraniu który puścili w telewizji! Wiesz
co?! Pieprz się sk******nie!- wrzasnełam na niego po czym
zobaczyłam w jego oczach strach- odchodze- szepnełam po czym
gwałtownie otworzyłam drzwi od celi, które otwierały się do
zewnątrz, przygniatając bruneta. Nie obchodziło mnie już to co
czuje, co myśli, co robi ... że ja straciłam głowe dla takiego
dupka.
-Vai!
Czekaj! Nie odchodz!- usłyszałam płacz bruneta po czym odwróciłam
się do niego. Miał połowe twarzy zakrwawioną po bliskim spotkaniu
z kratami.
-jestem
kryminalistką- odparłam wzruszając ramionami- więc ide do swoich-
odwróciłam się po czym zniknełam przy wyjściu ...
Logan
watching you ...
-
i tak po prostu wyszła?!-
-no
wyszła! Aał ...- syknąłem gdy Pat zaczeła mi dezynfekować rane
na twarzy. Vai tak mocno mi przywaliła tymi drzwiami że oko mam
podpuchnięte i krew puściła mi się z łuku brwiowego.
-jezu
coś my narobili- złapał się za głowe Kendall.
-heh
a ja myślałem że Vai zostawiła mnie dla inteligentniejszego
chłopaka- odparł Noah patrząc na mnie po czy wyszedł z domu.
-
... akurat tu nie da się zaprzeczyć- kiwneła głową Karinka.
-ej
ja was na serio nie rozumiem- wstała Amelia- wiem Że Vai jest
uparta ...-
-pyskata-
dodał szybko Josh.
-lekkomyślna
...-
-walnięta
...-
-agresywna
...-
-paranormalna
...-
-ale
na pewno nigdy by nie okradła banku- odparli równo.
-wy
po prostu nie znacie jej całej historii i nie wiecie jaką miała
przeszłość- odparłem-dlatego nie mieliście powodów by ją
oskarżać-
-oo
... to jaką miała przeszłość? Ciekawa jestem- kiwnełą głową
Amelia.
-ludzie!-
wpadła do domu Sylwia- Vai znikneła ...-
Sylwietta
watching you ...
-Ha
...-
-co
się dzieje znowu?!- odparł szybko tak że nie zdążyliśmy
krzyknąć jego imienia.
-jak
ty ...-
-mam
monitoring- kiwnął głową- poza tym jak wchodzi któryś z was to
mi się alarm włącza. Już więcej mnie nie przestraszycie-
-nie
lubisz nas- skrzywiła się Pat.
-Vai
nam znikneła-krzyknełam, wręczając mu list, ktory zostawiła nam
kuzynka.
-hmm
...- zaczął się temu przyglądać- odchodze.
Nie szukajcie mnie bo i tak mnie nie znajdzecie. Nie chce siedzieć
wśród ludzi, którzy uważają mnie za kryminalistke. Wole wrócić
do mojego dawnego życia. Zostawiam wam Radgoola i Malinke bo to dla
nich zbyt niebespieczne ... bywajcie. Violette- przeczytał
po czym popatrzył na nas.
-wyobrażała
nas po czym uciekła i zostawiła nam jeszcze zwierzyne!- wzruszył
ramionami James.
-James!
Ty nie rozumiesz że to nasza wina?! –krzyknął Logan.
-ej
chłopie uspokoj się- złapał go za ramie Kendall.
-jak
mam być spokojny, skoro przeze mnie Vai uciekła i niewiadomo gdzie
jest!- wyrwał się brunet i złapał się za głowe- Boże co ja
narobiłem ...-
-Harold
właśnie! Masz jeszcze ten wywar z przewidywaniem przyszłości?-
ockneła się nagle Pat.
-eahm
... nie ...- szepnął Harold jednak od razu zauważyłam że coś
jest nie tak.
-a
da się to zrobić szybko, nie?- wtrąciłam się do rozmowy.
-eahm
... no niby da się ale ...-
-ale
co?- podniosłam brew.
-nie
mam składników ...-
-to
jaki problem zamówić?- spytała Pat.
-eeeh
... nie moge no!- krzyknął.
-co
nie możesz?- zapytała brunetka kiedy reszta przyglądała mu się
ze zdziwieniem.
-Harold
wszystko ok?-spytał James.
-nie
... nie jest ok ... Vai tu była ... – szepnął kiedy nagle
zapadła cisza.
-jechała
po nas równo co nie?- spytał po chwili James.
-nawet
nie ... tylko że wyrozbijała mi wszystkie fiolki które mogą się
wam przydać i zagroziła mi spluwą żebym wam żadnych eliksirów
nie robił!-
-to
już jej zdrowo padło na głowe ...- szepnął Kendall.
-mówiłem
wam żeby jej nie wkurzać kiedy jej moc nie jest stabilna!-krzyknął.
-mi
nic nie mowiliście!- zaczął się bronić Logan.
-czyli
już wiadomo czemu zrobiła się taka agresywna – szepnełam.
-nie
macie wyjścia, musicie jej sami szukać. Ja mam związane ręce-
odparł
-to
przecież była Vai! Jak mogłeś się jej przestraszyć!- odparł
James.
-ze
spluwą już nie jest taka pogodna ...- szepnął.
Violette
watching you ...
Zaparkowałam
swoje auto przy wielkiej opuszczonej budowli. Z tego co widze nic
się nie zmieniło ... chyba tak jakby troche kasy nie mają.
Wysiadłam z auta po czym szybko do niej pognałam. Kiedy powoli
otworzyłam drzwi i weszłam do środka, myślałam że przywita mnie
przynajmniej garstka ludzi ze spluwami a tu nic ... zdziwiona szłam
dalej. Gdy nagle doszłam do wielkiej Sali, zobaczyłam wielu ludzi
krzątających się po niej.
-wow
jednak jest tu jakieś życie- mruknełam pod nosem.
-Vai?!-
usłyszałam nagle za sobą glos po czym powoli się odwrociłam.
-no
hej Marco- uśmiechnełam się do niego- co ty tu robisz?-
-po
tym wszystkim nie miałem gdzie się schronić więc wrociłem tutaj
... a ty po co ...?-
-nasz
szef napisał że po jego śmerci przejme jego stanowisko-
wyciągnełam papier po czym pokazałam mu go- otóż i nowa szefowa
mafii włoskiej ...-
czwartek, 14 listopada 2013
ROZDZIAŁ 5 CZ 1 "CZY JUŻ WSZYSTKO STRACONE?"
yoooł :D tak wiem więcej niż tydzień temu wstawiałam notke, sorka xd ale nie miałam czasu bo eeeh chyba znacie tą śpiewke: szkoła szkoła szkoła xd i druga spiewka: matma matma matma xd dośc!! xd byle do weekandu! :D a więc zapraszam! :D
Pati
watching you ...
-Harold!-
krzykneliśmy wszyscy razem, wparowując do siedziby SGWG.
-co?!-
krzyknął przerażony omało nie spadając z drabiny.
-
zrób coś żeby udowodnić że Vai jest niewinna!- krzykneła
Karina.
-chwila!
Pat może przewidywać przyszłość!- ockneła się Angel.
-co
może ...?- spytał zdziwiony Noah
-coraz
bardziej mi to słabnie! Harold co mi dałeś za dziadostwo?-
wzruszyłam rękami.
-czy
ja mówiłem że to będzie na zawsze?- podniósł brew schodząc z
drabiny- przykro mi ale wszystkie przewidywania przyszłośći
zostały już wykupione. Moge zobić jedną fiolke ale to dopiero na
jutro-
-ale
czemu na jutro!- krzyknełam.
-bo
tyle się to robi!- odkrzyknął mi- na prawde zależy mi na tym by
Violette wyszła ale na serio nie mam jak!-
-a
masz coś na wykasowanie pamięci?- zaproponowała Karina.
-no
i co to da?- podniosła brew Angel- musielibyśmy to rozpylić na
cały świat-
-a
nie masz coś podobnego? Chodzi o to żeby ludzie zapomnieli o tym-
dodała Pat.
-a
nie lepiej poczukać dowodów na jej niewinność?- zapoponował
Harold podnosząc brew. W sumie ...
Karina
watching you ...
-potrzebny
nam plan- powiedziałam, wchodząc do domu chłopaków- jakieś
pomysły?- odwrócilam się do nich.
-eahm
... dlaczego Logan siedzi na kanapie nic nie robiąc?- zapytała
nagle Pati, wskazując na niego.
-ponieważ
jest wściekły na Vai- kiwnął głową Kendall.
-chyba
cię coś boli Logan- podniosłam brew- ty na serio myślisz że ona
to zrobiła?-
-taka
kryminalistka jak ona mogła coś takiego zrobić- mruknął a nam
opadła szczena. On na serio myśli że to była ona ...
-no
na serio cię Bóg opuścił!- krzyknełą nagle Amelia stając przed
nim.
-nie
wiem jak jego ale ciebie to już dawno- mrukneła Angel.
-mniejsza
o to- machneła ręką- czy ty na serio tępy człowieku myślisz że
ona to zrobiła?- rozłożyła ręce.
-to
kryminalistka, rozumiesz?- mruknął wpatrując się w dal.
-widzisz?!
I ten czubek tak jej powiedział!- krzykneła.
-Harold
coś wspominał by jej nie wkurzać, nie?- spytała mnie Pat.
-tak
...- kiwnełam głową.
-czy
nikogo nie zdziwiło to że Amelia tak nagle zaczeła bronić Vai?-
wtrącił się Noah.
-ej
no właśnie – podniosłam brew- przecież wy po niej jeżdzicie
odkąd się tylko znacie-
-słuchaj
to że jej nie lubimy to nie znaczy że będziemy wierzyć w takie
rzeczy- wtrącił się Josh.
-no
właśnie że powinniście- podniosła brew Pat- skoro jej nie
trawicie to powinniście być przeciwko niej-
-czasem
wiemy kiedy przestać- odparł Josh.
-a
ten debil jeszcze powiedział jej w twarz że jest kryminalistką!-
wykrzyczała Amelia wskazując na Logana. Wszystkich nas zamórowało
... nie wiem co jest większym szokiem: to że Logan tak najechał na
Vai czy to że Amelia z Joshem jej bronią jak tylko mogą.
-
... dobrze się czujecie w ogóle?- spytałam po chwili.
-ja
dobrze, nie wiem jak on. Debil wierzy mediom i temu nagraniu. Mogli
to spokojnie wyciąć i powklejać tak jak im pasuje!- krzykneła
Amelia.
-
... filmik ... wyciąć ... Amelia!- krzyknełam.
-no
kurde co?- spytała rozkładając ręce.
-
filmik!- klasnełam w dłoń po czym wyparowałam z domu. Poddała mi
taki pomysł że masakra!
-gdzie
pędzisz?! Kluczy od auta nie masz- pobiegł za mną Noah, kiedy
zatrzymałam się koło jego auta- o co chodzi?- spytał podejrzliwy.
-zaraz
ci powiem ale ...-
-nie
wiem co wykombinowałaś ale też w to wchodze- pojawiła sie nagle
Amelia za Noah.
-
co ...-
-chce
pokazać temu debilowi że po raz pierwszy się myli- wytłumaczyła
zakładając ręke na ręke.
-i
oczywiście ja jej w tym pomoge- zjawił się szybko Josh.
Popatrzyłam na nich zdziwiona. Czyżby ... ta niby nienawiść do
Vai która teraz przeniosła się w eahm pomoc dla Vai mogła ich
jakoś połączyć? Pokiwałam głową po czym wsiedliśmy do auta.
-Miś,
daleko jest ten bank w którym było włamanie?- popatrzyłam na
niego włączając fure.
-poprowadze
cię, nie martw się- kiwnął głową i zapiął pasy. Widziałam że
za mną do auta wsiada Pati z Angel i Carlosem . Uśmiechnełam się
po czym zapaliłam fure i wyjechałam z posesji BTR z piskiem opon.
Violette
watching you ...
-Goldie
obiad- mruknął policjant otwierając mi cele- twój pierwszy obiad
w więzieniu i pewnie nie ostatni- zaśmiał się a we mnie aż coś
zadrżało. Ma szczęście że jest gliną bo marny jego los by był
... i znów prowadzili mnie przez ten zasrany korytarz, znów czułam
że siedze za niewinność. A co jeśli ... zrobiłam coś o czym
nawet nie mam pojęcia? No w sumie ogarnełabym że napadłam na bank
... ale na serio ja nic nie pamiętam! Tak jakby urwał mi się
filmik! Jednak ... coraz bardziej wątpiłam w swoją niewinność.
Przez te słowa ... wypowiedziane akurat przez niego ... poczułam
wtedy jakby wielki nóż wbijał mi się głęboko w serducho. Na
samą myśl aż zaiskrzyły mi się oczy ... oj współczuje temu kto
spróbuje mi teraz stanąć na drodze.
-prosze
panno Goldie- odpał policjant otwierając drzwi do jadalni- tylko
przynajmniej tego nam nie rozwal- zaśmiał się a ja tylko zmroziłam
go wzrokiem, wchodząc do środka. Zobaczyłam wielką sale i pełno
więżniów przechadzających z tacami. Byli tam głownie młodzi
przestępcy, i dziewczyny i chłopcy ... i ja. Nadal miałam nadzieje
że to po prostu mi sie śni ale, tak samo jak poprzednim razem, to
nie byl niestety sen ...- tam masz tace, stań w kolejce i czekaj na
twoje danie- wskazał na czerwoną tace – tylko bez przepychanek-
kiwnął na mnie palcem po czym odszedł ode mnie. Westchnełam
podchodząc do miejsca z tacami, wziełam jedną po czym stanełam w
kolejce. Czulam cały czas na sobie wzrok reszty więżniów ... w
końcu, jak zwykle, nie umiałam trzymać języka za zębami, kiedy
coś mnie denerwowało.
-no
co, pasemek żeście nie widzieli?!- krzyknełam pokazując im jedno.
-ja
widziałam- podeszła do mnie dziewczyna. Chyba to była dziewczyna
... nie wiem bo na twarzy miała pełno kolczyków i z trudnością
rozróżniałam gdzie ma nos, oczy i usta. Włosy miała jak emo:
kolorowe pasma, tapir i grzywe. Podniosłam brew i zaczełam jej się
przyglądać- niezłe włosy ale masz za zdrowe jak dla mnie-
-w
porównaniu do twoich to pewnie zdrowsze- zaśmiałam się.
-Sonia-
podała mi ręke.
-V
...-
-Violette
Goldie. Nie martw się, znam cię- kiwneła głową.
-ciekawe-podniosłąm
brew.
-my
też tu mamy telewizje- wskazała na plazme, która wisiała w
jadalni.
-nieżle
wyposarzeni tu jesteście- zdziwiłam się.
-do
bylejakiego więzienia by cię nie dali-
-bo
nie ma innego więzienia w Midway- zaśmiałyśmy się.
-to
co ...- zaczeła mi się przyglądać- okradłaś ten bank?-
-
nie pamiętam ... nie wiem- spuścilam głowe.
-każdemu
zdażają się zaniki pamięci- poklepała mnie po ramieniu- na
pewno przyjaciele cię stąd wyciągną-
-
wątpie- westchnełam.
-z
drogi patafiany! Idziemy się najeść!- usłyszałyśmy jakiś krzyk
po czym ujżałam w oddali zbliżającą się laske, która
przepychała każdego, którego napotkała na swojej drodze.
-a
ta co, jakaś niewyżyta?- podniosłam brew.
-to
jest Brygida, nazywana też Black Queen. Myśli że ona jest
najważniejsza, najpiękniejsza, wszystko jej się należy i nikt jej
nie podskoczy. No w sumie te osoby które z nią zadarły nie
skończyły zbyt dobrze- kiwneła głową a ja podniosłam brew gdy
wyrzej wymieniona podeszła do nas.
-oo
nowa twarz- uśmiechneła się cwaniacko- spadaj mała jeśli nie
chcesz oberwać- popchneła mnie tak że wpadłam na kogoś z tyłu.
Oj kobieto zadarłaś z niewłaściwym człowiekiem ...
-eahm
... za co siedzi?- spytałam Sonie ze stoickim spokojem.
-za
nocne rozróby, udział w gangu narkotyków i takie tam-
-a
ty?-
-ja
tylko za rozróby, ale nie bije już ludzi-
-a
ja owszem- uśmiechnełam się do niej po czym wziełam rozmach i
walnełam tą księżniczke w głowe z całych sił. No cóż ...
tacka wcale nie była taka ciężka. Nastała cisza gdy wykonałam
cios. Laska powoli odwróciła się do mnie z takim wyrazem twarzy że
myślałam że na mnie za chwile naskoczy.
-
tyyy ...- przybliżała się do mnie a ja powoli szłam do tyłu-
miałaś czelność mnie uderzyć?!- warkneła wyrywając m tacke i
trzaskając ją o ziemie.
-zostaw
ją, widzisz że jest nowa- zaczeła mnie bronić Sonia a za to
dostała niezłego plaskacza od BQ. Nie wytrzymałam ... oczy
zabłysły mi na żółto, zaczełam warczeć, zaczeło się we mnie
gotować ... nie zdążyla się obrocić, kiedy wskoczyłam na nią
po czym przygniotłam do podłogi, wziełam nóż który był między
sztućcami i przystawiłam jej do gardła.
-przeproś
... JUŻ!- wrzasnełam na nią kiedy reszta podniosła się
gwałtownie i patrzyła na scene. Poczułam że laska zaczeła szybko
oddychać. Bała się ... chyba nie spodziewała się takiej reakcji.
Sonia w sumie też. Popatrzyła na mnie zdziwiona, trzymając się
za policzek
-prze
... e ... praszam!- pisneła, gdy badziej zaczełam ją uciskać
-
nie zadziera się z Violette Goldie- szepnełam jej do ucha.
-widzi
pan panie strażnik? Ona jest niebespieczna! A wy chcecie ją jeszcze
wypuścić!- usłyszałam krzyk i nagle ktoś wszedł do
pomieszczenia. W mig zobaczyłam dwóch policjantów i ich ... tych z
ktorymi walczyłam wcześniej ... Trewora i Erica. Nie mogłam w to
uwierzyć ...
-eeh
Goldie mówiłam żebyś nam nie wywróciła stołówki do gory
nogami. Zostaw ją- odparł a ja niechętnie z niej zeszłam. Ta
szybko poleciała do Trewora i przytuliła się do niego.
-ty
gnido dworska, masz w mojej klasie dziewczyne!- krzyknełam do niego
wymachując nożem.
-Goldie,
nóż- wskazał na mnie jeden z policjantów. Westchnełąm i
odłożyłam go.
-i
takie coś chcecie wypuścić?- wskazał na mnie blondas- to przecież
diabeł wcielony!-
-a
ciekawe że kilka lat temu mnie kochałeś ...- mruknełam po czym
podeszłam do Sonii, która nadal trzymała się za policzek. Kiedy
ściągnełam powoli jej ręke, okazało się że krew zaczeła jej
się lać z jednego z kolczyków, ponieważ uderzenie było zbyt
mocne- prosze co twoja pusta blondyna zrobiła- warknełam- ciekawe
dlaczego ty zawsze blondynki wybierasz ... może dlatego że to
jedyne osoby głupsze od ciebie?- odparłam gdy zobaczyłam jak ta BQ
zaczyna się wściekać- bo ci zmarszczki wyjdą pięknisiu- puściłam
do niej oczko- służba zdrowia! Ej! Prosze się zająć Sonią!-
klasnełam w ręce- no! Szybciej!- zaczełam ich poganiać, gdy
zobaczyłam jak policjanci powoli zabierając Sonie.
-Goldie
chodz już, zanim jeszcze większych kłopotów narobisz- odpał
policjant.
-ale
ja nawet nie zjadłam- westchnełam.
-zjesz
pożniej, chodz- chwycił mnie za ręke po czym zaczął prowadzić
do wyjścia.
-Goldie! Zniszcze cię! Ciebie i tego
debilnego latynosa! Ona będzie wreszcie moja! Zakoduj to sobie!-
krzyczał za mną Eric. U odezwał się.
-ta
ta już się nie wysilaj- machnełam ręką po czym oby dwoje
znikneli mi z oczu ...
wtorek, 5 listopada 2013
ROZDZIAł 4 "AKCJA TOCZY SIĘ DALEJ ..."
yoł ziomale :D udało mi się napisac nawet wczesniej rzdz! brawa dla mnie! xd wow xd zapraszam dooo czytania ludziskaa! ;D
James watching you ...
James watching you ...
To
był cios poniżej pasa. Na serio nie spodziewałem się tego po niej
... szczerze to nawet nie wierzyłem w to że Vai mogła coś takiego
zrobić.
-zwątpiłem
teraz w tą dziewczyne ...- odparł Carlos, przyglądając się
wiadomością.
-hej
Logan!- w drzwiach tarasu stanął Kendall- coś ci wystaje z
bagażnika motoru- wskazał na garaż. Logan szybko się zerwał po
czym omało nie wywalił Kendalla i wbiegł do garażu.
-jaki
wicher- pokiwałem głową po czy, z chłopakami, poszliśmy za nim.
Brunet stał przy motorze i gapił się na jego tył, z którego
właśnie coś wystawało. Przystaliśmy za nim i zaczeliśmy
rozmyślać.
-może,
przy okazji, Vai przywiozła jakiegoś trupa- odpałem.
-na
serio to nie jest śmieszne!- gwałtownie się obrócil Logan- nie
wiem czy zdajecie sobie spawe z tego że moja dziewczyna jest
przestępcą!-
-uwierz
mi, wiedzieliśmy to od dawna- kiwnął głową blondyn.
-
Logan ...- szepnąłem po czym wskazałem na motor. Ten zaś wziął
głęboki wdech po czym delikatnie otworzył bagażnik. Wszyscy
wstrzymaliśmy oddech po czym zamkneliśmy oczy.
-matko
...- usłyszeliśmy szept Logana po czym otworzyliśmy oczy. Nie
mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem ... w bagażniku był cały
milion dolców ... Logan bezgłośnie wziął to wszystko do ręki po
czym zauważyłem jak trzęsą mu się ręce. Nikt nie mógł
uwierzyć w to co się wydarzyło.
-ej
co się dzieje?- usłyszeliśmy głoś Amelii po czym zobaczyliśmy
jak kuka z Joshem- co wyście tak nagle uciekli?-
-Vai
...- szepnął Logan po czym odwrócił się do nich trzymając w
ręku worek z pieniędzmi. Widziałem że szklą mu się oczy-
obrabowała bank ... cały milion ... nie wierze- po tych słowach
uklękł i zaczął płakać. Nigdy nie widziałem Logana w takim
stanie ... nigdy! Podszedłem do niego z chłopakami po czym
przytuliliśmy go by troche go uspokoić.
-ja
ci radze, daj już sobie z nią spokój- przykucnął przy nas Josh.
-ale
... ja ją ... kocham ...- wydukał wycierając łzy- czemu ona to
zrobiła ...-
Violette
watching you ...
-gdzie
byłaś tyle czasu?- spytała mnie, jednak ja nic nie odpowiedzialam
tylko przemywałam dalej rane którą miałam na nodze- martwiliśmy
się o ciebie ...- oparła się o drzwi łazienki kiedy ja zaczełam
wycierać noge ręcznikiem- słyszysz co do ciebie mówie?- ja nadal
udawałam że jej nie słysze i odłożyłam ręcznik- Vai!- chwyciła
mnie za ręke, kiedy wychodziłam z łazienki. Odepchnełam ją i
poszłam dalej- ej no!- poszła za mną i próbowała zwrócić na
siebie moją uwage- no Wiolka, prosze cię-
-po
pierwsze odwal się, po drugie odwal się, po trzecie nie jestem
Wiolka tylko Violette!- krzyknełam do niej, odwracając się.
-ciocia
nazwała cię Wioletta!-
-ciocia
nazwała mnie też przyszłym zbrodniarzem- przymróżyłam oczy-
pamiętam to- mruknełam a Sylwia pokiwała głową zmieszana- po tym
wyjechała z tobą. Niby że ty miałaś jechać tam do szkoły i w
ogóle, a tak na prawde to było przeze mnie- odparłam po czym
spuściłam zrok. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Szybko podeszłam do nich i otworzylam je, a tam ... niespodzianka.
-dobry
wieczór, czy jest tu Violette Goldie?- spytał jeden z yyy
policjantów.
-o
widze że wy mnie jeszcze nie znacie, pewnie jacyś nowi- wyciągnełam
ręke- otóż to ja, Violette Goldie- uśmiechnełam się, gdy nagle
jeden z nich założył mi kajdanki na ręke- yyy ... chyba nie
zrozumieliście przekazu- podniosłam brew kiedy drugi odwrócił
mnie, złapał za drugą ręke, którą przykół.
-Violette
Goldie jesteś aresztowana za napad na bank- odparł jeden gdy Sylwia
aż zbielała z przerażenia.
-
... co?- szepnełam.
Sylwietta
watching you ...
To
był jeden wielki koszmar ... widok Violette zabieranej przez
policjantów był najgorszym widokiem w moim życiu. Nie wytrzymałam
... rozpłakałam się. I teraz wiem co ona tam robiła. Ale żeby
bank?! Czemu?! Po co?! Przecież chłopcy mogli nam pożyczyć
pieniądze, jeśli tylko by poprosiła! Logan przecież zrobiłby dla
niej wszystko! Nadal nic z tego nie rozumiem ... wbiegliśmy do
komisariatu i od razu skierowaliśmy się do policjantów.
-gdzie
Violette?!- krzykneliśmy chórem.
-chodzcie
... ale tylko pojedynczo- powiedział policjant.
-kto
idzie jako pierwszy?- spytał Kend.
-może
Logan- spojrzał na niego James. Jednak szatyn niezbyt nadawał się
do tego, ponieważ był nadal roztrzęsiony tą całą sytuacją.
-ja
pójde ...- szepnełam po chwili. Wszystkie oczy skierowały się na
mnie a ja wziełąm głęboki wdech.
-może
...- zaczął grzywacz.
-nie
James, jestem jej kuzynką i chce jako pierwsza z nią porozmawiać.
Nie martw się o mnie- popatrzyłam na niego a on pokiwał głową.
Szczerze? Nie wierze zbyt w to że Violette mogła zrobić coś
podobnego. Może i jest wścibska, agresywna, nieokrzesana i czasami
też nienomalna ale na pewno nie okradła by banku. Spóbuje się
cokolwiek dowiedzieć od niej teraz. Mam nadzieje że da się z nią
pogadać. Powoli weszłam do pomieszczenia przy którym stał jeden z
policjantów. Z tego co widze to cela była taka sama jak wcześniej.
Nie ma się z czego cieszyć ... znów tu wróciła. Powoli szłam w
jej strony a gdy byłam już wystarczająco blisko krat,
przystanełam.
-
... wierzysz im?- usłyszałam szept Vai po chwili milczenia.
Pasiasta siedziała na podłodze z podkuloną głową.
-
sama nie wiem- szepnełam spuszczając głowe.
-no
przecież ... nikt nie zwraca uwagi na moje dobre strony- odparła
podnosząc powoli głowe i patrząc na mnie tymi swoimi świecącymi
oczami. Zmieniła je na lampardzie i to wyglądało dość
przerażająco.
-a
masz jakieś?- mruknełam bez zastanowienia. Od razu pożałowałam
tych słów.
-nie
kurde bo ja oczywiśćie jestem jednym, wielkim potworem!- zerwała
się szybko i podeszła do krat. Jej mina wyrażała złość i
niezroumienie. Przeraziłam się ... szybko zrobiłam krok do tyłu-
nie mam żadnych zalet, umiem tylko pyskować, bić, męczyć no i
kraść. W ogóle przyjaciele się dla mnie nie liczą, nikt się dla
mnie nie liczy! Najlepiej wybiłabym wszystkich ludzi na świecie!
Nie wiem czy wiesz ale lubie zabijać!-
wzruszyła rękami a ja już przestałam rozumieć czy zmyśla czy
mówi prawde. Nastała chwila ciszy ... Vai powoli się opanowała a
ja szykowałam się do powiedzenia wielkiej głupoty, która mogłaby
jeszcze bardziej popsuć nastrój. Ale nie mogłam się powstrzymać
...
-właśnie
dlatego mama mnie od ciebie zabrała ...- odparłam powoli podnosząc
wzrok. Ta popatrzyła na mnie po czym spuściła głowe i pokiwała
nią. Znów cisza ogarneła cele. Nie mogłam jej znieść- ...
dlaczego bank?!- krzyknełam.
-ty
zacznij myśleć logicznie! Po co miałabym okradać bank?!- zaczeła
się bronić.
-no
... nie wiem ...- szepnełam.
-widzisz?-
-ale
są dowody!-
-jakie
niby?-
-w
bagażniku motoru znaleziono skradziony milion!-
-to
na motorze był bagażnik?!-
-nie
udawaj idiotki!-
-nie
udaje! Jestem nią!- krzykneła- jestem twoją kuzynką, czemu mi nie
wierzysz! Znasz mnie przecież!-
-nie,
nie znam cię- odparłam kiedy łza spłyneła mi po policzku-
zupełnie inną osobe zapamiętałam ...-
-skoro
jesteś taka mądra to weż do łapki komóreczke i zadzwoń do
kochanej mamusi i oczywiście pochwal się z kim tak na prawde
mieszkasz- odparła stając dosłownie centymetr od krat.
-
... co robiłaś wczoraj jak wziełaś motor Logana- spytałam przez
łzy. Chciałam wiedzieć co miała na swoją obrone.
-nie
wiem ...- mrukneła a ja popatrzyłam na nią- no nie wiem, nie
pamiętam!-
-...
ide stąd- odparłam po czym wyszłam, co spowodowało że popłakalam
się jeszcze bardziej. Jak niby może nie wiedzieć co wczoraj
robiła?! Gdy tylko ujżałam moją grupe, wyszukałam szybko Jamesa,
po czym wtuliłam się w niego płacząc.
-Sylwia
co się stało? Nakrzyczała na ciebie? Zwyzywała? Pobiła?!- zaczął
panikować brunet. Pokiwałam przecząco głową, będąc nadal
wtulona w niego.
-nie
wierze że im uwierzyliście ...- usłyszeliśmy głos po czym
odwróciliśmy się. Przed nami stała Karinka z jej chłopakiem,
kiwając głową- wy na serio myślicie że to Vai?-
-są
dowody- odparł Kendall.
-ja
nadal nie wierze- wzruszyła ramionami blondyna.
-też
mi się to wydaje podejrzane- wtrąciła się Pat.
-zamiast
ją oskarżać, spróbowalibyście przynajmniej poszukać jakichś
poszlak- wskazała na nas Karina.
-a
co my niby Brygada Detektywów?- podniósł brew James.
-ty
Maslow się nie wymądrzaj, wiesz?- warkneła- Sylwia, na serio ty
też?- popatrzyła na mnie – czy ja tu jestem jedyną osobą która
nie wierzy że to może być jej sprawka?- krzykneła rozkładając
ręce, widząc nasze zagubione miny- ... wariaci- szepneła.
-ej
... gdzie Logan?- spytał po chwili Carlos.
Violette
watching you ...
Coś
mi się zdaje że świat się na mnie uwziął ... hmm nie no jestem
pewna że tak jest! Inaczej nie siedziałabym w więzieniu!
Przejechałam ręką po kratach po czym spuściłam głowe. W tej
chwili zdałam sobie sprawe że ktoś jest w tym pomieszczeniu. I to
nie był policjant, który mnie pilnował ... podniosłam wzrok, gdy
zobaczyłam niedaleko mnie postać. Troche się przestraszyłam gdy
zobaczyłam że to Logan ... chociaż miałam nadzieje że on mi
pomoże.
-Logan
...- szepneła.
-nie
odzywaj się do mnie- odpał oschło a mnie ciary przeszły. Nigdy
jeszcze nie słyszałam takiego Logana ...
-wierzysz
im co nie?- podniosłam brew- wierzysz że to niby ja obrabowałam
bank?-
-heh
... przecież jesteś kryminalistką- odparł. Wtedy poczułam jakby
wbił mi nóż w serce, posiatkował go na małe kawałeczki po czym
jeszcze zmielił i rozdeptał. Załamałam się ... chłopak spuścił
głowe po czym odszedł, zostawiając mnie w tak zwanym gównie ...
wtorek, 29 października 2013
ROZDZIAł 3 "NIEOCZEKIWANY ZWROT AKCJI"
siemka ;) i jestem z nowym rozdziałem! miał być w czwartek ... jest wtorek xd ale niestety mam tyle nauki czytaj matma i angielski, że masakra ... mam nadzieje że hejterzy się troche uspokoili, chociaż rozważam nad usunięciem aska. dobija mnie po prostu ta kłotnia i wgl.
Ale bez dalszych wstępów, mając nadzieje że prawdziwi fani zostali, zapraszam na rzdz! :D
Ale bez dalszych wstępów, mając nadzieje że prawdziwi fani zostali, zapraszam na rzdz! :D
James
watching you ...
-nie,
chwila, co ona tutaj robi?- wskazała na nowego przybysza, pasiasta
-a
przyszłam w odwiedziny a co?-podniosła brew.
-to
że nikt cię tu nie zapraszał-
-do
ciebie też jakoś zaproszenia nie wysłali-
-ale
przynajmniej jestem tu mile widziana-
-ta
no, szkoda że jeszcze nie wywiesili plakatu „zapraszamy cię Vai,
zawsze i wszędzie milewidziana” a pod spodem „nie no żartujemy,
wyjdz”- zaczeła się śmiać a ja wywrociłem oczami i
postanowiłem wyjść z kuchni by wkroczyć do akcji.
-no
dobra ludzie, już dosyć tego dobrego. Dajcie jej spokój-
-a
ty co się tak za nią wstawiasz?- podniosła brew Amelia.
-bo
to też i moja przyjaciółka i nie pozwole ją tak
traktować-odparłem.
-od
bronienia jest jej chłopak- odparła.
-
no jakim cudem ty się z nim zadajesz!- usłyszeliśmy głos Kendalla
-on
nie jest taki zły, zrozum mnie!- krzyczał mu Logan.
-ale
to jest były Vai, BYŁY VAI!-
-
... który jest zajęty kłotnią z Kendallem- podniosła brew
pasiasta.
-skoro
tak ... Vai kiedyś pocałowała żabe! – zaczeła Amelia.
-nie
prowokuj mnie ...- warkneła
-to
już im mówiłam- westchneła Angel.
-jak
dla mnie to do tej pory ją całuje- zaśmiałem się, kiedy poczułem
jej przeszywający mnie wzrok- no co ...?-
-
już pierwszego dnia szkoły wywróciła całą stołówke do góry
nogami!-
-nie
było mięsa!- oburzyła się pasiasta.
-dobre
dobre ...- mruknął Josh, zapisując wszystko w notesiku.
-...
trzeba wam znaleźć hobby- pokręciła głową.
-już
mamy!- odparli oby dwoje po czym przybili piątke.
-Aaaangeeel-
jękneła załamana pasiasta.
-już
już, ide- chwyciła Amelie i zaczeła ją pchać do wyjścia.
-czekajcie!
Jeszcze ostatnie!- wyrywała się.
-won-
wskazała na drzwi wyjściowe Vai.
-yhm
... Vai tak strasznie nas gorszyła że mama Sylwii rozdzieliła je
tak że czerwona pojechała do Włoch a Vai do USA! – krzykneła,gdy
Angel zamkneła za nią drzwi.
-
... co?- skrzywiła się pasiasta a ja zdziwiony popatrzyłem na nią.
-no-
pomachała nam Amelia zza szyby tarasu a Vai wywróciła oczami po
czym zasłoniła zasłone- Sylwi mama nie wie że ona mieszka z tobą
– odparła a Vai wybauszyła oczy.
-że
co?- odsłoniła kawałek zasłony pasiasta.
-no.
Podsłuchiwałam kawałek jej rozmowy: mówiła że pojechała do
przyjaciółki a nie do ciebie. Tylko że ona ma tak samo na imie,
Wiola-
-Violette-
wakneła, zasuwając zasłone.
-jeśli
mi nie wierzysz to się jej zapytaj!-krzykneła.
-ej!
Nieładnie tak wyrzucać gości z domu!- wtrącił się Josh.
-to
idz se do niej, droga wolna. tylko nie ma wstępu do tego domu-
-nie
ty o tym decydujesz- zaśmiał się i wyszedł a ta zaczeła warczeć.
Nagle jednak zwróciła swoje oczy w moją strone i przymróżyła
je.
-
... wiedziałeś o tym prawda?- szepneła a ja zagubiony popatrzyłem
na nią- ... nie trzeba być medium żeby zobaczyć że kłamiesz-
-obiecałem
Sylwii że nic nie powiem- spuściłem głowe- wiesz ... twoja mama
lubi Sylwie i wtedy kiedy nas znalazła w kiciu nie miała do niej
wątów. Za to jakby mama Sylwii się dowiedziała o tym to uuu ...
nie byłoby ciekawie ... ona cię ...-
-nie
lubi, wiem- spuśćiła głowe a mi zrobiło się jej szkoda. Bez
zastanowienia podszedłem do niej i przytuliłem. Nigdy nie
przyzwyczaje się do widoku smutnej Vai.
-no
i dlatego nie widze przeszkód!- krzyknął Log, schodząc ze
schodów.
-znowu
ci to powtarzam ... to jej były!- próbował mu wytłumaczyć
Kendall- i .. eee ta my tu gadu gadu a ci pieszczu pieszczu- odparł
kiedy zobaczył nas w takiej pozycji.
-eahm
...- oderwałem się od niej- długa historia-
-mam
czas- założył ręke na ręke Logan.
Sylwietta
watching you ...
-2xy
+ 5√3-xᵌ+2xy= ... wielki ból głowy ... chociaż ... to skreślić
i to ... tak tak ten sam wynik! ... a nie chwila to nie ta odpowiedz
... kogo ja oszukuje. Matma to nie dla mnie- zamknełam gwałtownie
zeszyt po czym rzuciłam go na podłoge- komu to jest w życiu
potrzebne?!- złapałam się za głowe po czym oparłam o stolik.
Westchnełam głośno po czym popatrzyłam w okno gdy nagle ujżałam
tam Vai ze wściekłą miną i założonymi rękami. Wystraszona
krzyknełam i spadłam z krzesła. Kiedy powoli się otrząsnełam,
popatrzyłam znowu na okno. Nikogo tam nie było ... przerażona
wstałam i zaczełam się rozglądać po pokoju. Nie no nienawidze
takich rzeczy! Szybko zaświeciłam światło w pokoju po czym też i
w przedpokoju. Czyżbym była tak przemęczona że mam zwidy? Nagle
jednak drzwi gwałtownie się otworzyły i aż piorun strzelił,
robiąc przy tym atmosfere zgrozy.
-czemu
mi nic nie powiedziałaś??!- krzykneła, wchodząc do domu. Ja tak
się przestraszyłam że aż wywaliłam się na ziemie i zaczełam
ciężko oddychać- wstawaj!- krzykneła, stając nade mną.
-Vai
... ty wiesz że to było okropne!- warknelam.
-o
co chodzi z tym że ciocia nie pozwala ci się ze mną spotykać?!-
spytała na jednym oddechu a mnie zatkało. Miałam nadzieje że o to
nie zapyta i że w ogóle się o tym nie dowie ...
-heh
... co?-spytałam z lekkim uśmiechem, udając że nie mam bladego
pojęcia o czym ona mówi.
-Habińska
ja wiem że wiesz! Gadaj o co chodzi, już!- wrzasneła, przyciskając
mnie do ściany.
-Vai
uspokój się- wtrącił się Logan, uwalniając mnie z uścisku
kobry- przemocą nigdy niczego nie załatwisz-
-ty
tak sądzisz!- krzykneła- ja wiem że coś ukywa i albo się dowiem
albo obiecuje ci że więcej się do ciebie nie odezwe! –
-będe
miała przynajmniej spokój- mruknełam pod nosem.
-fajnie
że mnie wszyscy nienawidzą!- Wzruszyła rękami po czym wyszła z
domu, trzaskając drzwiami.
-eeeh
... – westchnął Logan- co my z nią mamy ...-
Violette
watching you ...
Tak
kurde super ... lepiej być nie mogło! Kolejna wspaniała rzecz,
ktorej dowiedziałam się tego miesiąca! A jest dopiero początek
... nie no lepiej być nie mogło! Na piechote udało mi się dotrzeć
do domu chłopaków po czym weszłam do garażu.
-
no chyba cię Bóg opuścił Logan- odparłam, widząc że mój
Dominator miał jedno koło przykłóte łańcuchem- czego on jeszcze
nie wymyśli ...- warknełam pod nosem po czym odwróciłam się, gdy
zastałam go za mną.
-ślicznota
gdzieś się wybiera?- spytał z założonymi rękami.
-czy
ty już zgłupiałeś do końca?- syknełam.
-a
ty nie możesz pogadać jak normalna osoba tylko zawsze uciekasz?
Uciekają tylko tchórze-
-nie
jestem tchórzem- odepchnełam go ode mnie i poszłam szukać
jakiegoś młotka.
-prr
koniku- pociągnął mnie za bluzke po czym wpadłam w jego ramiona
tak że on to wykorzystał i zaczął mnie całować. Wykorzystałam
okazje i zaczełam go macać po kieszeniach, żeby znależć klucz do
łańcucha.
-widze
że upodobał ci się mój tyłeczek- poruszał brwiami i zaśmiał
się.
-taa
... tyłeczek- kiwnełam głową, wsadzając mu ręce do tylnych
kieszeni.
-tego
szukasz?- wyciągnął kluczyk z kieszeni w koszuli.
-
... lubisz się ze mną drażnić, co nie?- podniosłam brew kiedy
ten uśmiechnął się cwaniacko i znowu mnie pocałował.
-matko
ile tu ochydztwa w jednym miejscu- usłyszałam głos Amelii i od
razu zrobiło mi się niedobrze.
-
nudzi ci się poczwaro? – warknełam.
-yy
co ty jeszcze robisz w naszym domu?- podniósł brew Logan.
-a
rozmawia sobie ze mną- pojawił się Josh- wymieniamy się cennymi
informacjami- kiwnął głową z uśmiechem.
-wy
raczej sobie mózgi wymieńcie- mruknełam.
-kto
idzie poszperać w pamiętniku Logana?- spytała Amelia.
-jaaa!-
krzyknął Josh po czym oby dwoje pobiegli na góre.
-ej!
Wara od pamiętnika!- krzyknął Logan wzdychając.
-musze
go kiedyś przeczytać- pomajtałam brwiami, bawiąc się jego
krawatem.
-oj
nigdy złociutka- mruknął, namiętnie mnie pocałował i wyruszył
w pogoń za nimi.
-taa
... nigdy?- zaśmialam się po czym zza siebie wyciągnełam klucz
ktory przed chwilą trzymał Logan- nigdy nie trać czujnuści
złociutki- zaśmiałam się po czym włożyłam klucz do kłótki-
ej ... co jest ... kurde ... nie pasuje?- popatrzyłam na niego i
westchnełam- jest jednak bardziej przebiegły niż myślałam-
pokiwałam głową- ale ... ja będe bardziej- schowałam klucz do
kieszeni po czym wsiadłam na jego motor- hmmm może się nie połapie
że zamiast Monstera brakuje motoru- włożyłam kask po czym
poszarżowałam trochu i wyjechałam z piskiem opon z garażu.
Logan
watching you ...
-Amelia!
Josh! Won od mojego pokoju!- wpadłem do niego po czym chwyciłem ich
za bluzki i wypchnąłem z pokoju- dobraliście się- warknąłem.
-co
dwie głowy to nie jedna- uśmiechnął się Josh
-taa
do znęcania się nade mną i Vai? Super!- wzruszyłem ramionami.
-ty
Romeo ... ktoś wam pojazd kradnie- wskazał na okno Josh. Przystałem
chwilke i pomyślałem.
-
... Vai!- krzyknąłem po czym zleciałem na dół. Niestety było
już za póżno ... kiedy znalazłem się na dole, ani Vai nie było
ani ... chwila ... Dominator stoi- yy komu ona skubneła bryke?-
podniosłem brew i rozglądnąłem się lepiej- mój motor ... MÓJ
MOTOR!- złapałem się za głowe- czy ja nie moge mieć spokojnego
życia?- szepnąłem do siebie- no przecież auto Jamesa stoi na
widoku-
-mojej
bryki się nie tyka- odparł James, opierając się o swoją fure- a
teraz przepraszam ale musze pojechać do mojego skarba, którego Vai
mi wystraszyła- odpał oburzony, trzasnął drzwiami od auta po czym
pojechał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było
już grubo po 18-tej i robiło się już ciemno. Niby było jeszcze
jasno ale i tak martwiłem się, ponieważ Vai jeszcze nie wróciła
z motorem. A może coś się jej stało?! Może teraz leży gdzieś w
rowie i zwija się z bólu? Albo ją napadli?! No nigdy mi nie
wspominała czy jeżdziła motorem! Autem owszem ale motorem? Im
dłużej jej nie było, tym badziej zaczynałem się martwić ...
nagle ujżałem jakieś powoli zbliżąjące się światło ...
-
... Vai!- szybko podbiegłem do niej i przytuliłem.
-ss
...- usłyszałem tylko. Delikatnie ją puściłem i obejrzałem po
czym zobaczyłem że prowadziła pieszo mój motor.
-Vai
... matko wszystko ok?- zmartwiłem się jeszcze bardziej, gdy
zobaczyłem że kuleje.
-co?
Nie nic się nie stało ... przewróciłam się i tyle ... motor się
troche potłukł ale obiecuje że go naprawie- odparła szybko.
-co
tam motor, ty jesteś ważniejsza- złapałem ją za ręke.
-nic
mi nie jest, nie martw się- uśmiechneła się i delikatnie
pocałowała. Nie czułem alkoholu, czyli nic nie piła i nie
prowadziła po pijaku. Jednak to było dziwne że kulała ...- to ja
lece do domu- odparła.
-poczekaj,
podwioze cię- zatrzymałem ją.
-na
serio, nie trzeba. Poradze sobie- odparła.
-oj
nie nie nie moja księżniczko, nigdzie nie idziesz- chwyciłem ją
za lewą ręke na co ona sykneła- Vai, poobijałaś się tak
strasznie?- spytałem.
-na
serio nic mi nie jest ...- mrukneła.
-wiesz
że ja jestem uparty- wziąłem ją na ręce po czym poszedłem do
mojego samochodu.
-
mamy taką samą nature- pokiwala głową bo czym obdarzyła mnie
namiętnym pocałunkiem. Dzień pożniej ... siedzialem sobie na
kanapie, oglądając wiadomośći i popijając szejka którego zrobił
mi Carlos. Jednak ten wyżej wymieniony poniewierał tymi garnkami
jak tylko się da ... o co znowu chodzi? Czy raz w tym domu nie może
być spokoju?
-mam
nadzieje że części agresji nie wyładowałeś na moim szejku-
-czyli
moge być spokojny?- spytałem a on wywrócił oczami.
Wczorajszy
dzień wydawał się być spokojny dla pobliskiego banku, jednak w
godzinach ok 16-17 po południu, skradzione zostało milion dolarów.
Na ekranie widnieje cała akcja po tym jak włamywacze wybiegli z
banku i wsiedli na swoje motory
-eeh
ten biedny bank, nigdy go nie zostawią w spokoju- dosiadł się do
mnie James.
-dokładnie-
mruknął Carlos.
-heh
... dokładnie- pokiwałem głową po czym wgapiłem się w ekran.
-ej
... czy to nie twój motor?- spytał mnie James, kiedy pokazywali
nagranie z ucieczki.
-co?-
zaśmiałem się- no co ty- wziąłem pilot i przewinąłem nagranie.
Nagle ujrzałem coś przez co aż prawie posiwiałem ... to był mój
motor ... a ta osoba która na nim jechała to byla Vai ... jechała
wśród nich ...- ... Vai okadła bank- szepnąłem przerażony.
Subskrybuj:
Posty (Atom)