~~ No alleluja! Myśleliśmy że umarłaś czy coś xd
~~ Siemka, siemka! Wstawiam wreszcie 4 odcinek (tak po yy 5 miesiącach? xd) ale ważne że jest!
~~ Polecam grupe na fb "Totalna Porażka <3- Fanatycy"! :)
Kolejny dzień nastał
na Maldiwach. Chris, ze swoim cwanym
uśmieszkiem, wyszedł na plaże po czym przez chwile wpatrywał się w fale i
wschodzące słońce.
-Ah ten piękny pejzaż. Aż szkoda że nikt na niego nie
patrzy- westchnął- chociaż …- chwycił za megafon- WSTAWAĆ LUDZISKA PODZIWIAĆ
PIĘKNY PEJZAŻ!- wykrzyczał gdy i z chatki i z willi wydobył się jęk- kocham
dzielić się z innymi pięknem matki natury- zaśmiał się złośliwie.
Chatka. Dziewczyny.
-Wstajemy dziewczyny! Raz raz!- jako pierwsza wstała
Courtney po czym zaczęła krzyczeć na reszte.
-Spokojnie Pani Hitler, już wstajemy- mruknęła Gwen gdy
brunetka spiorunowała ją wzrokiem.
-Ty się już nie odzywaj, kradziejko chłopaków!- warknęła na nią gdy Gotka wywróciła oczami.
-Chyba już to przerabiałyśmy- mruknęła gdy Nicole
poklepała ją po ramieniu.
-Daj spokój, to nic nie da. Lepiej obudźmy Violette-
wskazała na dziewczyne, która dalej spała na podłodze.
-Idźcie beze mnie- mruknęła nie wstając.
-Oj nie ma tak, droga panno- Gwen podeszła do niej i
zaczęła ją ciągnąć przez chatkę. Fioletowa jednak chwyciła się podłogi i nie
chciała puścić.
-Mówiłam wam coś! Nigdzie nie ide!- do zabawy dołączyła
się Nicole, ciągnąć dziewczyne za drugą noge.
-Potrzebujemy pomocy!- krzyknęła blondyna do dziewczyn.
-Ja się nią zajme- wtrąciła się Jasmine gdy Vai, widząc
ją, jeszcze mocniej wbiła paznokcie w podłogę.
-Chodź mała! Potrzebujemy cię by zmieść chłopaków z powierzchni ziemi!- zaczęła
ją mocno ciągnąć tak że Violette wyrwała deskę z podłogi po czym wylądowała na
ciemno skórej.
Willa. Chłopaki.
-Dobra panowie! Plan jest taki!- na stole w jednym z
pokoi stanął Dave w bojowym nastroju- idziemy i rozwalamy te babska w pył! I
wygrywamy!-
-Ale się nakręcił- szepnął Tyler do Trenta.
-Tak! Dokładnie!- krzyknął do Dave’a gitarowy człowiek
gdy Tyler dziwnie się na niego popatrzył.
-No nie mów … ty też?- aż mu ręce opadły.
-Tak! Zniszczymy te baby!- koło Dave’a stanął Noah, który
przybił z nim piątkę- nie bez powodu ten sezon nazywa się „Wojną Płci”!-
Przy drzwiach wejściowych stał Shawn razem z Mikem i
przypatrywał się przedstawieniu.
-Pogrzało ich wszystkich- skwitował pogromca zombie.
-Nie chciałbym być teraz w skórze dziewczyn- dodał Mike.
Na polu. Obie drużyny powoli zebrały się przy
prowadzącym.
-Niee, dziewczyny! Zostawcie mnie!- krzyczała Violette
gdy Jasmine, Gwen oraz Nicole ciągnęły ją za nogi po piasku.
-No dzień dobry Violette! Jak się spało?- zakpił Chris
widząc rozdrażnioną minę niektórych chłopaków.
-Nieee, znowu słysze jego głos- jęknęła Fioletowa,
zatykając sobie uszy.
-A gdzie jest Heather?- spytał po chwili Alejandro, nie widząc jej przy
dziewczynach.
-Obiecałam jej darmowy wylot w kosmos jeśli przegramy
więc dotrzymałam słowa- odparła mu Courtney gdy Alejandro zmarszczył brew.
-Dobra Goldie, nie zdziwiaj tylko wstawaj bo zaraz
zaczynamy … kręcenie kołem- potarł ręce z wrednym uśmieszkiem Chris po czym
udał się na plac główny. Atmosfera, jaka panowała pomiędzy drużynami była tak
gęsta że można było ją kroić nożem i podać do zjedzenia. Po chwili znaleźli się
już na miejscu. Koło stolika, na którym znajdował się sprzęt do rzucania, stał
Chef.
-Dobra gówniarze! Wybierać po jednym z każdej drużyny!-
krzyknął na co obie drużyny wypchnęły po jednym zawodniku- o matko … Lindsay!
Tyler! Bierzcie te koła zębate do ręki i rzucajcie w to koło!- wskazał na nie
gdy ci zgodnie kiwnęli głową- na pewno zrozumieliście? Może zademonstrować?-
-Ej! Za kogo ty nas masz?- wkurzyła się Lindsay po czym
wzięła koło zębate i podeszła pod linie- mam stanąć tu i rzucić w koło o tak-
wzięła rozmach i rzuciła w kręcące się koło- tak! Trafiłam!- pisnęła szczęśliwa
gdy czarno skóry popatrzył z zacieszem na Chrisa.
-Hehe bardzo celny rzut- przyznał prowadzący gdy
dziewczyny zaczęły się przyglądać z daleka zdjęciu, w które trafiła Lindsay.
-No chyba … sobie żartujesz- wydukała Gwen gdy zobaczyła na kogo padło. Violette
jednak nie zwracała na to uwagi ponieważ zajęła się oglądaniem swoich butów.
Nagle ich pomocniczka, która jak każdy pomocnik została wyrzucona z samolotu,
wpadła na Lindsay, która próbowała ją złapać.
-O mamciu, jakaś ty ciężka- jęknęła po chwili.
-Nie wierze!- wykrzyknął nagle Noah gdy na te słowa
Pasemkowa podniosła wzrok po czym zbladła- cześć kochanie!- podbiegł szybko do
dziewczyny i pomógł jej się podnieść-Emma, nic ci nie jest?-
-Spokojnie, mi też nic nie jest- jęknęła Lindsay, podnosząc się obolała z
ziemi.
-No nie, Chris- zaczął się śmiać Duncan- ty to jesteś
okrutny-
-To jest cios poniżej pasa, Chris!- warknęła Gwen gdy
Violette dalej stała i wpatrywała się w nowo przybyłą jak w ducha.
-Dzięki, Kotku. Chyba na szczęście sobie nic nie
złamałam- uśmiechnęła się lecz ich flirtom przeszkodził Dave, który z impetem
wparował między nimi.
-Akysz zła dziewczyno!- zaczął wymachiwać rękami gdy
dziewczyna odsunęła się od niego jak najdalej się dało.
-Heheh radze ci się nie zbliżać do niego bo marny twój
los- zaśmiał się Chris gdy Emma dołączyła do dziewczyn- no! Powitajcie ją
ciepło! Violette, co tak nagle zesztywniałaś?- podśmiechiwał się gdy pasemkowa,
po tym jak doszła do siebie, zagryzła zęby. W tej samej chwili jej oczy skrzyżowały
się ze wzrokiem Emmy.
-Trzymajcie mnie bo zaraz dostane dożywocie za zabicie
prowadzącego- szepnęła do dziewczyn.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Violette: (bierze dwa głębokie
wdechy) mam ochote wykopać ci grób, McLean. I nie, nie uwierze że to przypadek!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No Tyler, wykaż się teraz ty!- zaprosił go do rzucania
gdy ten zgrabnym krokiem podszedł do linii, wywalając się po drodze, jak to
Tyler. Wziął głęboki wdech po czym rzucił. Chris znowu ucieszony zarechotał.
-Okey, nie podoba mi się to- stwierdził Cody, widząc że
prowadzący znowu złowieszczo się uśmiecha. Wszyscy popatrzyli do góry gdy
samolot wypuścił kolejnego straceńca.
-Wszędzie rozpoznam tą cholerną rudą grzywe- krzyknął
wystraszony Duncan- nie … to niemożliwe- w tej samej chwili spadający chłopak
wylądował twarzą w piachu- nie, nie, NIE!- zaczął się wydzierać- Chris! Ja cie
zamorduje!-
-To będzie ciekawy odcinek- założyła reke na ręke Zoey,
patrząc na podnoszącego się rudzielca.
-No dzięki Chris ale mogłeś mi załatwić jakiś materac czy
coś- odparł otrzepując się.
-Chyba basen z rekinami!- krzyknął Duncan, nie mogąc się
powstrzymać by mu przywalić.
Gdy rudzielec przeczesał grupe dziewczyn wzrokiem,
zatrzymał się przy jednej brunetce, która z niedowierzaniem się na niego
wpatrywała.
-Oh, witaj Courtney-
-Scott- wyszeptała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Courtney: nieeeee!
(łapie się za głowe) tylko nie on! Ten rozdział już jest przecież zakończony!
Ooh! Przeklęty Chris! (wali pięścią w ściane kibelka)
Scott: (przeczesuje
wzrokiem kibelek) no, no, no. A ja znowu tutaj, hehe! (wiwatuje po czym
wskazuje na kamere) miej się na baczności, Duncan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Dobra ludziska! Po pierwsze chce przypomnieć Duncanowi i
Violette że oby dwoje mają zawiasy i są pod kontrolą kuratora także tego … mnie
macie nie dotykać! Oczywiście reszty to nie dotyczy- wskazał wzrokiem na Emme i
Scotta- a teraz wyzwanie!-
Chef zaczął podchodzić do każdego z uczestników z
koszyczkiem w ręku po czym kazał każdemu wyciągnąć z niego po karteczce.
- Dzisiejsze wyzwanie nazywa się „Szybcy i Wściekli
bardziej niż zwykle!”. Niestety musiałem dodać końcówkę bo wiecie, plagiat i te
sprawy- odczekał aż wszyscy wylosują.
-Ja już nie uwierze w żaden „przypadek” w dzisiejszym
dniu- zaczęła Nicole.
-Dokładnie. Jestem pewna że wszystko poustawiałeś- dodała
Bridgette.
-Chcecie wygrać ten cholerny milion czy będziecie mi się
tu wymądrzać?- założył ręke na ręke zły Chris. Dziewczyny umilkły- dziękuje. W
dzisiejszym wyzwaniu będziecie musieli okrążyć wyspę w jednym, z dziesięciu pojazdów,
które poustawiałem. Każdy ma przejechać w pojeździe wyznaczoną ilość trasy a
gdy minie czerwoną linie oraz chorągiewkę, która będzie stała koło niej, wtedy
wyruszy kolejny pojazd-
-I mam rozumieć że będą dwa takie same pojazdy, w jednym
będzie dziewczyna a w drugim chłopak? I znając los pewnie będziemy się mierzyć
z naszymi połówkami?- przymrużyła oczy Gwen.
-Nieee ...- uśmiechnął się Chris- taaak!-
-Chyba masz wielu ochroniarzy, nie?- spytał Mike gdy
Chris tylko wywrócił oczami po czym podszedł do słupa, na którym było dziesięć
strzałek z zapisanymi numerami.
- Strzałki wskażą wam w którą strone macie iść. Pojazdy
są porozstawiane przy brzegu dookoła wyspy. Dam wam czas żebyście dobiegli do
nich po czym wystartujemy z pierwszymi straceńcami- Chris wyglądał na bardzo
podekscytowanego jednak reszta nie podzielała jego radości- jeśli chodzi o
wasze ukochane rymowanie to będzie musiał to zrobić ten, który wystartuje jako
ostatni z każdej grupy. W rymowance będzie musiała się znaleźć nazwa
prowadzącego przez was pojazdu. Gotowi? Czas, start!-
Grupa nr 10.
Przez to że był to ostatni etap, uczestnicy mieli
najbliżej do swoich pojazdów. Sky, widząc na horyzoncie chorągiewkę zaczęła do
niej biec szczęśliwa.
-Ale super!- usłyszała krzyk Dave’a, który podbiegał do
wielkiej maszyny. Widząc jego ekscytacje tym ogromnym pojazdem, zatrzymała się
i schowała za drzewem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sky: wiecie co
wymyślił Chris? Że ja i Dave będziemy się ścigać w czołgach. W CZOŁGACH!
Przecież ja nie dożyje do mety! Bah, ja nie dożyje do naszej kolejki!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Grupa nr 1.
Do pierwszego etapu dobiegają Lindsay i Tyler.
-Oh, cześć piękna!- pomachał do niej Tyler.
-Oh, cześć Tyler!- odmachała mu z uśmiechem- zaraz …
Tyler! To ty!-
-No ja!- odparł zdezorientowany.
-To ty się całowałeś z tym klonem!- krzyknęła do niego
zła.
-Z którym klo … aa. No całowałem się z klonem ale to klon
a nie człowiek więc w sumie nie całowałem dziewczyny- wzruszył ramionami gdy
dziewczyna zaczeła analizować to co powiedział.
-A no tak, faktycznie- głupkowato się zaśmiała. Rozległ
się głośny dźwięk trąbki. Przez wielkie megafony, które były poustawiane przy
każdej z grup, wydobył się donośny głos Chrisa.
-NO WITAM MOICH LUZERÓW! WIDZĘ ŻE WSZYSCY WRESZCIE
DOTARLI NA STANOWISKA! CZEMU TO TAK DŁUGO TRWAŁO?!- Tyler założył ręke na ręke
zły- JAK JUŻ ZAUWAŻYLIŚCIE, PRZY KAŻDEJ Z GRUP SĄ MEGAFONY. BĘDZIECIE PRZEZ NIE
SŁYSZEĆ MÓJ BOSKI GŁOS ORAZ DWA INNE DŹWIĘKI- dało się słyszeć płacz dziecka-
TO, JEŚLI NA PROWADZENIU BĘDĄ BESKY A TO …- wtem płacz zmienił się w wycie
wilka oraz pioruny- GDY NA PROWADZENIE WYCHODZĄ NAWIEDZONE!- Chef, który stanął
przy pierwszej grupie, zaśmiał się- TEN WYŚCIG BĘDZIE WYGLĄDAŁ JAK BIEG Z
PAŁECZKAMI, KTÓRE PODAJĄ SOBIE ZAWODNICY. KIEDY JEDEN Z ZAWODNIKÓW PRZEKROCZY
LINIE METY, OD RAZU OSOBA Z JEGO DRUŻYNY STARTUJE. ZROZUMIANO? JAK NIE TO
TRUDNO!-
Lindsay popatrzyła na swój pojazd. Był nim zwykły rower.
Logo jej drużyny znajdowało się przy rowerze, który stał po lewej stronie
blisko brzegu a logo chłopaków na tym po prawej.
-Eahm … jak my mamy jechać po piasku?- stwierdził po
chwili Tyler.
-Wasz problem- wzruszył ramionami Chef. W tej chwili
rozległ się głośny dźwięk klaksonu z megafonu.
-START!- krzyknął Chris gdy zawodnicy szybko wsiedli na
rower i z wielkim wysiłkiem próbowali jechać do przodu.
-Oooh! Przecież tym się nie da jechać!- jęknęła blondi.
-Hm …- zaczął się zastanawiać Tyler- chyba mam pomysł.
Ale obiecaj mi że na mete dotrzemy razem-
Grupa 2.
-Co to jest?!- krzyknęła Emma, widząc swój pojazd.
-To koparka, mi querida- odparł Al, wsiadając do niego.
- Nie wiem czy będę umiała tym prowadzić- popatrzyła na
sprzęt zdziwiona.
-Jestem pewien że dasz rade- wyszczerzył się lecz ta
zmarszczyła brwi.
-Nie nabiorę się na te twoje podchody- założyła ręke na
ręke.
-Cóż – wzruszył ramionami- widze że dobrze znosisz to że
w twojej drużynie jest była Noah- na te słowa dziewczyna się wzdrygnęła.
-Pff, no i co z tego? Noah i tak jest na nią wkurzony.
Poza tym od razu do mnie podbiegł gdy wylądowałam na wyspie- podniosła głowe zadowolona.
-No niby tak- podrapał się po głowie- ale widziałem jak
na nią patrzy. Chyba coś dalej do niej czuje- wzruszył ramionami gdy dziewczyna
zdawała się go nie słuchać. Jednak po chwili posmutniała. Alejandro w myśli
zawiwatował.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Emma: oj nie! Nie dam się
temu Latynosowi podpuścić! Oglądałam sezony w których brał udział i wiem jaki
jest. On chce mi tylko namieszać w głowie! Noah na pewno kocha mnie, ja to
czuje! (powiedziała to stanowczo jednak po chwili spuściła niepewnie wzrok).
Alejandro: nie daruje
im! Wyrzucili moją Heather i teraz dołożę wszystkich starań żeby skłócić tą
bandę babsztyli! (krzyczy wkurzony) tęsknie Heather! (wysyła jej całusa).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Grupa 1.
Lindsay idzie uśmiechnięta a koło niej idzie Tyler, niosąc
oba rowery.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tyler: uwielbiam te
moje silne palce! (macha nimi do kamery).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Dzięki Tyler! Bez Ciebie nie dałabym rady!- przytuliła
się do niego gdy ten z uśmiechem pomajtał brwiami do kamery.
-Ej! Tak niby wolno?- spytał Alejandro, gdy zobaczył
pierwszą grupe na horyzoncie.
-Skoro Chris nic nie mówi to znaczy że pewnie wolno-
wtrącił Tyler zadowolony z tego co robi. Jednakże, gdy tylko przekroczyli razem
linie mety,z wielkiego megafonu rozległ się głos prowadzącego
-ODPADACIE!-
-Co? Jak to?! Przecież nic nie mówiłeś!- oburzył się
Tyler.
-A CO JA SIĘ BĘDĘ ODZYWAĆ?! HEHE, PRZYKRO MI GOŁĄBECZKI!
NIE ZALICZYLIŚCIE ZADANIA!- zaśmiał się szyderczo Chris gdy Tyler fuknął na
megafon.
-Niby jak mieliśmy jechać rowerem po piasku!- krzyknął
wściekły sportowiec.
-Czy mi się zdaje czy w tym sezonie Chris stał się
jeszcze wredniejszy?- spytał Al, patrząc na całą akcje.
-A CO SIĘ TAK GRUPA 2 PATRZY? RUSZAĆ SIĘ!- zabrzmiał płacz
dziecka jednocześnie z wyciem wilka. Zawodnicy szybko zaczęli sprawdzać jak
włączyć koparkę. Alejandrowi udało się to bez problemu.
-Mam nadzieje że spotkamy się na mecie!- krzyknął do Emmy
gdy ta starała się odpalić maszynę.
-NO I OCZYWIŚCIE POPROSZĘ O RYMA! TYM RAZEM OBY DWOJE
MUSICIE ZARYMOWAĆ PONIEWAŻ WYSTARTOWALIŚCIE W TYM SAMYM MOMENCIE!-
-eh niech cię Chris …- szepnął Alejandro po czym odwrócił
się by zobaczyć jak radzi sobie jego rywalka. Uśmiechnął się szyderczo widząc
że nadal nie może odpalić koparki.
Alejandro: jade przed siebie w swojej koparce,
O zwycięstwo jak
zwykle powalcze,
Jednak nie widzę w
swoich lusterkach,
Mej rywaleczki,
czyżby coś nie tak?
W międzyczasie Emma robiła co w swojej mocy by odpalić
koparkę, jednak to była jej pierwsza przejażdżka taką maszyną.
Emma: (wzdycha) No dalej, dalej! Ruszaj! Działaj!
Ej koparko! Ty się
nie poddawaj!
Przecież wszystko
robie dobrze! Wkładam kluczyk i kręce!
No dawaj no dawaj
… (koparka odpaliła) tak! Alejandro, już pędze!
Ruszyła z kopyta przy okazji podnosząc łyżkę jak najwyżej
zdołała.
-Oh! Jak ja to zrobiłam?- jęknęła jednak, widząc że
jedzie szybciej, uśmiechnęła się- a z resztą nieważne-
Gdy Alejandro jechał sobie spokojnie do przodu pewny
wygranej, Emma coraz bardziej zbliżała się do niego. Gdy zobaczył że prawie go
prześcignęła, wkurzył się. Chwycił za wajchę od łyżki po czym poczekał aż staną
koparka w koparkę, rozmachnął się nią i zerwał jej górną część koparki.
Grupa 3.
Trent siedział w swoim wielkim tirze na miejscu kierowcy
w międzyczasie gdy jednak Gwen sprawiało to trudność.
-Że też te stopnie są tak wysoko- mruczała pod nosem
Gotka gdy chłopak jej się tylko przypatrywał.
-Rozumiem że jesteś po stronie Violette- zaczął po
chwili.
-A jak mogę nie być? Znam ją i wiem że by czegoś takiego
nie zrobiła- wytłumaczyła mu po czym udało jej się wdrapać na siedzenie-
alleluja!-
-Ts, na pewno- założył ręke na ręke zły- mówisz tak bo
jest z tobą w drużynie-
-Czy ty siebie słyszysz?- spytała go, sprawdzając jak się
włącza maszyne- wierze jej ponieważ ją znam i wiem że by nigdy takiej rzeczy
nie zrobiła!-
-Jasne, ale jakimś cudem stadion został wysadzony. I nie
sądze żeby się sam wysadził- prychnął gdy Gotka skrzyżowała z nim wzrok,
wkurzona. Nagle było słychać huk pędzących koparek. Oby dwoje odwrócili się i
spojrzeli na przedstawienie. Emma z całej siły próbowała utrzymać koparkę i
siebie na ziemi, ponieważ starała się unikać ciosów Alejandro. W dodatku jej
maszyna była nieźle zniszczona.
-Jak na razie Alejandro jest na dobrej drodze do
usunięcia Emmy i otworzenie Violette drzwi do serca Noah- wywaliła na niego język
Gwen gdy Trent, wystraszony, zaczął krzyczeć do Latynosa.
-Nie tak ostro! Noah cię zabije!- krzyczał gdy Al tylko
wywrócił oczami, ostatni raz walnął łyżką o koparkę Emmy po czym przekroczył
linie mety. Zabrzmiał płacz dziecka w międzyczasie gdy maszyna dziewczyny
zakręciła się wokół własnej osi kilka razy. Emma, widząc co się stało, szybko
odpaliła zgaszony silnik i przejechała metę.
-Przepraszam! Widziałaś, co zrobił- jęknęła Emma, czując
się winna.
-Spokojnie, jesteś cała?- spytała szybko Gwen a gdy dziewczyna
kiwnęła głową odpaliła silnik- a szkoda- szepnęła do siebie po czym
wystartowała.
Gwen: może
i straciłam chwile,
Ale jade wielkim
tirem,
Nie dam ci wygrać,
nie tym razem,
Nie ujdzie ci to,
kochanie, płazem!
Zacisnęła zęby po czym zrobiła to samo z pedałem. Gnała
przed siebie co sił w oponach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gwen: Dobra, może i
jestem wredna w stosunku do Emmy i Trenta ale wierze w to co mówi Violette i to
nie dlatego że się przyjaźnimy ale dlatego że wiem, że nie byłaby do tego
zdolna. Aż tak bardzo palma jej nie odbiła, pff (wzruszyła ramionami)
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Grupa 4.
-O mamuniu- aż zagwizdał Cody, gdy zachwycony wszedł do
swojego żółtego lambo- zawsze chciałem się takim przejechać- zaczął się po nim
rozglądać po czym założył przyciemniane okulary- ooo tak, i wszystkie laski
moje- opuścił szybe po czym wystawił łokieć. Nagle jego wzrok przykuła
blondyna, która siedziała w drugim lamborghini obok niego i obczajała jak ono
działa. Westchnął ale od razu zmienił wyraz twarzy.
-Ile to ma biegów- mruczała do siebie Nicole, patrząc na
wajchę do zmiany biegów- 5, 6, 7 … faktycznie jak w szybkich i wściekłych-
-Czyżby problem z odpaleniem cacuszka?- spytał cwaniacko
Cody, gdy dziewczyna spojrzała na niego swoimi błękitnymi oczami- i tak cię
wyprzedzę fra … jerko- nie potrafił jej powiedzieć nic niemiłego, gdy poczuł że
przeszywa go jej wzrok.
-Taak!- krzyczał Trent przejeżdżając linie mety- udało
się!- zabrzmiał znów płacz dziecka- Cody! Jedź!- zaczął wiwatować jednak
zauważył że Cody się nie ruszał tylko wpatrywał się w oczy Nicole jak
zaczarowany. W międzyczasie udało się też dojechać Gwen, która widząc co się
dzieje, krzyknęła do swojej koleżanki z drużyny.
-Nicole! Jedź, jedź jedź!- na te słowa blondyna się
ocknęła po czym w mgnieniu oka odpaliła furę i pojechała z piskiem opon.
-Cody!- krzyknął wściekły Trent w tym samym momencie gdy
z megafonu doszedł ich odgłos wilka.
-I JAKIMŚ DZIWNYM CUDEM NAWIEDZONE WYCHODZĄ NA
PROWADZENIE! EHEHE CO TO SIĘ STAŁO … CODY? CZYŻBYŚ UTONĄŁ W PIĘKNYCH, BŁEKITNYCH
OCZACH NICOLE?- rozległo się z megafonu na co Cody tylko warknął.
-Grr, zamknij się!- szybko odpalił wóz po czym pognał za
blondyną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cody: aaarg!
(wrzeszczy) skup się! Skup się! Masz ją zmiażdżyć! Zniszczyć! Tak jak kiedyś
ona Ciebie! Wraaaa!! (drze się)
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cody: żadne oczy mnie nie rozproszą,
Te biegi w lambo
aż same się proszą,
Żeby dodać na
maksa do pieca,
Dziewczyny
przegrają i będzie heca! (po czym
przyspieszył, śmiejąc się złowrogo).
Nicole zmieniała już kolejny bieg i omijała skały, które były porozstawiane po
jej stronie. W mgnieniu oka jednak Cody ją dogonił i, bez patrzenia w jej
stronę, stuknął w nią autem. Dziewczyna skręciła w lewo przez co wjechała do
morza. Nie poddając się jechała pod wodą a na jej szybie pojawiały się coraz to
inne stworzenia: ryby, rozgwiazdy, rekiny, ośmiornice. Na swoje nieszczęście
jedna z nich przylepiła jej się do przedniej szyby tak, że straciła widoczność.
Próbowała ją zrzucić wycieraczkami jednak nic to nie dało. Skręciła więc mocno
w prawo po czym wypłynęła na powierzchnie i znalazła się znów koło auta
Codyego. Tym razem jednak wycieraczka była mocniejsza ponieważ zepchnęła
ośmiornice z szyby, jednak ta wylądowała za to na szybie auta Codyego. Nicole
ucieszyła się że znów odzyskała widoczność jednak nie na długo. Z impetem
wjechała w skałę. Auto obróciło się po czym wyrzuciło nieprzytomną dziewczynę
na piasek. W międzyczasie Cody próbował zrzucić ośmiornice, która chlusnęła mu
atramentem w przednią szybę. Tracąc widoczność z hukiem uderzył w drzewo.
-O matko …- jęknął obolały Cody, wychodząc powoli z
rozwalonego auta- głupia ośmiornica- mruknął do siebie po czym złapał się za
głowe.
Grupa 5.
-To … jak tam twoja grupa?- spytała Bridg gdy patrzyła jak Duncan męczy się z
opuszczaniem szyby w aucie.
-Grr … co to… za … dziadostwo- mruczał do siebie- czemu
tu nie ma elektrycznych szyb!-
-Bo to maluchy! Są już starszawe więc nie mają takich
bajerów jak teraźniejsze auta- wytłumaczyła mu gdy udało mu się opuścić szybę.
-Uh! Nareszcie … to co tam mówiłaś?- spytał, wystawiając
łokieć.
-Pytałam jak grupa- powtórzyła gdy chłopak nagle
wybałuszył oczy.
-Szlag! Skoro ty jesteś ze mną to Scott … arg!! Co ten
McLean wymyślił?! Zabije go, na serio. Nieważne że mam zawiasy. Zatłukę go
gołymi rękami!- zaczął warczeć gdy Bridg spojrzała na niego ciut wystraszona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bridgette: Chris ma
okropnie diaboliczny sposób na ten sezon. Prawie wszystkie pary są skłócone a
do tego dodaje jeszcze byłych. Demon zła normalnie! Z jednej strony ciesze się
że Geoff wyleciał. Przynajmniej nie zdążył nas aż tak skłócić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy Duncan tak fuczał a blondyna próbowała go uspokoić,
rozległ się nagle głośny huk.
-Co to było?- spytała, patrząc w boczne lusterka. W tym
samym momencie rozległo się kolejne grzmotnięcie.
-To chyba czwarta grupa rozwala się w najlepsze- mruknął
Duncan niewzruszony- chwila …- przyjrzał się dobrze maszynom- oni rozwalili
lambo! Czy oni są nienormalni?!- złapał się za głowe.
-Ty w takim momencie myślisz o autach? A jak im się coś
stało?!- krzyknęła do niego Bridg gdy przyuważyła swoją koleżankę z drużyny
leżącą na ziemi- Nicole!- pisnęła.
Dziewczyna zaś leżała na piasku nieprzytomna. Cody
wyczłapał się z samochodu o własnych siłach, masując się po karku.
-Ale grzmotnąłem. Głupia ośmiornica- fuknął na nią przez
co, wystraszona, zeszła z szyby i uciekła do lasu. Obrócił się wkurzony w
strone drugiego auta, które przód miało kompletnie roztrzaskane i w każdej
chwili mogło wybuchnąć ponieważ unosił się z niego dym. Ale nie to przykuło
jego uwage- Nicole …- szepnął i bez namysłu podbiegł do dziewczyny- Nicole,
proszę, nie umieraj. Nicole- ukląkł przy niej po czym położył jej głowe na
kolanach. Dziewczyna dalej miała zamknięte oczy ale wyglądała jakby nie
odniosła większych obrażeń- proszę, przebudź się …- szepnął do niej, głaszcząc
ją po policzku. Blondyna delikatnie otworzyła oczy.
-OH, WIDZE ŻE ŻYJECIE. TO DOBRZE! WIĘC NIE PRZECIĄGAJCIE
I WIO DO METY!- rozległ się głos z głośnika.
-A da się przekroczyć metę bez naszych aut? No bo tak
jakby …- nie dokończył zdania Cody gdy nagle jego auto wybuchło- no … sam
widzisz-
-EEH, NO NIECH WAM BĘDZIE. DOCZOŁGAJCIE SIĘ PROSZĘ DO
METY! PRONTO!-
Cody spojrzał na przebudzoną już dziewczynę, która powoli
usiadła na piasku.
-Nic ci nie jest?- spytała go jednak w jednej chwili
chłopak wyglądał tak, jakby zamienił się charakterem z Dave’em.
-Nic mi nie jest- warknął po czym wstał- ide po swoją
wygraną. Chciałem sprawdzić czy żyjesz i tyle- odparł po czym pobiegł do mety.
Dziewczyna zaś patrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Powaliło ich wszystkich- mruknęła do siebie Bridg gdy
Duncan patrzył na całe zajście osłupiały.
-Nawet ja ci przyznam racje- kiwnął głową gdy w tej samej
chwili Cody przekroczył linie mety.
-Jedź Duncan! Rusz się! Rozgromimy te baby!- zawiwatował
gdy Grzywacz się skrzywił po czym zaczął zakręcać szybę.
-Nie będzie mi tu siusiumajtek rozkazywał- warknął po
czym odpalił malucha i pognał do przodu.
-Nicole! Dasz radę?- krzyknęła do niej Bridg gdy
dziewczyna zaczęła się czołgać do mety- Pomoge ci-
-JEŚLI KTOŚ BĘDZIE CHCIAŁ POMÓC POPRZEDNIEJ GRUPIE
ZOSTANIE AUTOMATYCZNIE ZDYSKWALIFIKOWANY- megafon przemówił na co Bridg
westchnęła.
-Spokojnie. Dam rade- jęknęła Nicole po czym udało jej
się dociągnąć do mety- jedź, jedź!-
Bridgette: (odpala silnik) Totalna Porażka wita was,
Wyścig maluchem
padł na nas,
Nie wchodź w to
jeśli ciut oleju masz w głowie,
Bo inaczej
zginiesz lub wylądujesz w rowie!
Meta. Uczestnicy, którzy już ukończyli swoją część
zadania, zebrali się przed wielki telebimem i śledzili wyścig.
-Hej! Dlaczego oni mogli przekroczyć metę bez auta a ja
odpadłem bo niosłem rower?- jęknął Tyler, oburzony.
-Bo jechali nim do końca a potem mieli wypadek a ty za to
bezczelnie niosłeś rowery przez całą trase. Nie wspominając o tym że pomogłeś
też Lindsay- podsumował Trent gdy chłopak westchnął.
-Dalej wydaje mi się to nie fer- założył ręke na ręke.
-I jak idzie Duncanowi?- koło nich pojawił się Alejandro.
-Nieźle sobie radzi ale chyba napędza go myśl, że Scott
może walczyć z Courtney- stwierdził Tyler, widząc na ekranie skupienie kolegi z
drużyny.
-Jeśli dzięki temu wygra to nie mam nic przeciwko. Musimy
im pokazać kto tu rządzi- walnął pięścią o swoją dłoń Trent gdy Al i Tyler
wymienili się spojrzeniami. Gdy gitarzysta odszedł od nich na chwile, Latynos
przybliżył się do swojego kolegi.
-On też zwariował, mi Amigo?- spytał na co Tyler pokiwał
głową- ohohoh patrzcie państwo kogo teraz jest kolej- wyszczerzył się
złowieszczo.
Grupa 6.
-Ja wiedziałam że Chris nie jest aż taki zły- zaśmiała
się Violette, siedząc w wielkiej maszynie- znaczy jest zły ale przynajmniej dał
nam to- rozłożyła się wygodnie na siedzeniu-
-Wariatka- szepnął Noah, wdrapując się na swoje miejsce-
jasne Chris, mogłeś tego monster trucka zrobić dwa razy większego-
-Taak! Taki wieelki! Mogłabym wtedy zniszczyć Chrisa i
rozjechać mu przy okazji całą wille- zaczęła trzeć ręce na co Noah popatrzył na
nią, wystraszony.
-Dlatego ci nie wierze że tego nie zrobiłaś- stwierdził
gdy pasemkowa od razu zareagowała.
-Do Ciebie to jak do ściany!-
-Są dowody i ich się trzymam!- bronił się gdy dziewczyna
aż warknęła.
-Ciekawe czy tą swoją Emme też tak podejrzewasz o
wszystko!-
-Nie podejrzewam bo ona nic takiego nie robi!- mierzyli się
przez chwile wzrokiem po czym pasemkowa zasunęła okno i puściła głośno Avril
Lavigne.
-Cała Violette- fuknął, zakładając ręke na ręke i patrząc
przed siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Noah: jak ja mogłem z
nią chodzić? JAK?! Ona dalej zachowuje się jak dziecko a w dodatku sabotuje
koncerty! Dobrze że na mojej drodze stanęła Emma.
Violette: mam monster trucka
łuhuhuhu!! (krzyczy że szczęścia i podskakuje) po co mi Noah?! Mam monster trucka
buhahaha!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Widze że Duncan daje po garach- spojrzała na wsteczne
lusterko i zauważyła jak Duncan pruje do przodu maluchem. Otworzyła szyberdach
po czym się wychyliła- wooohoo heej Grzywiasty!-
-No masz. Fioletowa!- zaśmiał się przekraczając linie
mety jednakże, przez to że dziewczyna go rozproszyła, wjechał w monster trucka
Noah. Maluch niby mały ale jechał bardzo szybko co spowodowało że maszyna
ruszyła po czym wpadła pomiędzy dwa drzewa.
-Oj aleś narobił, Duncan- zaśmiała się, widząc co się
stało.
-Co się stało …- wyczołgał się z pojazdu Duncan, a raczej
z tego co z niego zostało. Rozległ się płacz dziecka lecz to wcale nie
oznaczało że chłopaki byli na prowadzeniu. Noah zaklinował się pomiędzy dwoma
masywnymi drzewami a monster truck nie chciał ani troche drgnąć.
-Vai!- rozległ się krzyk blondyny, która akurat przejeżdżała linie mety.
Pasemkowa z uśmiechem na twarzy wskoczyła znów do swojego wozu, odsunęła szyby
tak, by wszyscy na wyspie słyszeli muzykę po czym odpaliła silnik.
-Skoro tak to widzimy się na mecie, frajerzy!- po czym z
piskiem opon i głośny rechotem pognała do przodu, prowadzona przez piosenkę
Girlfriend- Avril Lavigne.
-Ma szczęście że nie mogę fikać bo bym jej pokazał-
warknął Duncan, ledwo ogarniający co się dzieje, po czym z impetem runął na
podłogę.
-I TAK OTO VIOLETTE WYCHODZI NA PROWADZENIE! HEHEHE,
DIABLICA SIĘ PRZEBUDZIŁA! CO TYM RAZEM WYSADZI?-
-Oh, przestań Chris- warknęła, słysząc co Chris mówi
przez megafon- za chwile to ja Ciebie wysadzę-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Violette: mam dość
latania za Noah i tłumaczenia mu że ten cały stadion to nie ja. Oczywiście będę
dalej walczyć by skazali winnego ale Noah, jak dla mnie, jest już skreślony z
listy osób, z którymi mam ochotę choćby gadać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Grr głupie drzewa- usiłował się z nich wydostać, cały
czas dając wsteczny- głupia Violette i głupi program!-
-Wiem że nie powinnam pomagać ale może jednak?- z dołu
dobiegł go krzyk blondyny.
-Nie, dzięki. Dam sobie rade!- odkrzyknął jej.
-Faceci- mruknęła po czym podeszła do jednego z drzew, by
zobaczyć co się zaklinowało. Okazało się że pod jej stopami były ruchome piaski
przez co monster truck powoli zaczął tonąć. Spojrzała na dalej męczącego się
Noah, krzywiąc się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bridgette: wiem, że
nie powinnam pomagać przeciwnej drużynie ale jeśli Noah wyleci to on i Vai
nigdy się nie pogodzą!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyna wzięła głęboki wdech po czym obudziła Duncana.
-Nie śpię, Courtney! Ja cały czas cię słucham!- zaczął
majaczyć gdy blondyna popatrzyła na niego dziwnie.
-Noah utknął w ruchomych piaskach. Pomożesz mu?- spytała,
wskazując na malucha, z którego ocalały jedynie dwie pary drzwi. Grzywacz
uśmiechnął się a gdy chciał jej podziękować, okazało się że zniknęła.
-Matko, musze iść do pielęgniarki bo omamy się zaczynają-
mruknął do siebie po czym chwycił drzwi i podstawił je pod koła monster trucka.
Krzyczał do Noah, żeby tak mocno nie naciskał na pedał ale chłopak go nawet nie
słyszał. Był za bardzo skupiony na tym, by wygrać wyścig na wszelką cene- eh,
faceci- mruknął.
Noah: (naciskając na pedał i waląc w kierownice) co za szmelc, co za grat!
Ten monster truck
nic nie jest wart! (w międzyczasie Duncan
wsunął pod koła drzwi od malucha)
Tak samo jak ta cholerna
Violette!
Nacisnę pedał i
będzie … (monster truck wybił się w powietrze
i z impetem wpadł w las) faaaajnie!!
-No i wszystko na nic jeśli się tam zabije- mruknął do
siebie Duncan, widząc z jaką prędkością wjechał w zarośla. Tymczasem Noah gnał
przed siebie wystraszony, nie wiedząc co się dzieje i gdzie jedzie.
-AAAAA!- krzyczał, trzymając się kierownicy- gdzie to się
zatrzymuje?!-
Grupa 7
-Ale czad! Motory!- wykrzyknął Mike, zachwycając się
maszynami.
- No, wyglądają świetnie ale … trzeba jeszcze umieć na
nich jeździć- usiadła na swoim Zoey, przyglądając się swojemu chłopakowi, który
latał koło sprzętu zachwycony- jeździłeś kiedyś na takim?-
-Jeszcze nie- przyznał- ale to się zaraz zmieni-
pstryknął palcami po czym na nim usiadł.
-Patrz, jedzie Vai!- wskazała na jadącą wzdłuż brzegu
pasemkową. Ta, będąc pewna wygranej, zawiwatowała szczęśliwa. Rozglądnęła się
kilka razy ale nie widząc nigdzie Noah była już pewna że nikt nie weźmie jej
wygranej. Nagle jednak z lasku dało się słyszeć głośny wark silnika po czym wyskoczył
z niego wielki monster truck, przecinając drogę Violette. Był to wystraszony i
kompletnie nie panujący nad pojazdem Noah. Pasemkowa wybałuszyła oczy gdy to on
pierwszy przekroczył metę.
-Wooow- zachwycił się Mike- zupełnie jak …- nie dokończył
gdyż zachłysnął się powietrzem- jak mafioso- powiedział to z dziwnym włoskim
akcentem po czym odpalił motor i ruszył przed siebie, zostawiając za sobą kłęby
dymu i piasku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zoey: teraz jestem
pewna na 100% że Mike ma znowu kolejną osobowość! (łapie się za głowe) może i
Chris miał racje? Może ja kolejnych osobowości Mike’a nie wytrzymam? (patrzy
smutno w kamere)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy tylko Vai przekroczyła linie mety, Zoey wystartowała jak z procy.
Zoey: z
moim Mike’m coś jest nie tak,
Zauważyłam to, gdy
na motor swój wsiadł.
Nie dam mu wygrać!
Czy temu czemuś tam,
Tak mu skopie
tyłek że będzie się mnie bał!
Zoey goniła swojego przeciwnika co sił w oponach a pasemkowa
zatrzymała swój pojazd i z niego wysiadła. W tej samej chwili wysiadł też Noah.
-Woohoo! Ale jazda! Widziałaś to?!- zaczął skakać naokoło
niej- patrz jaki jestem koksiarski! Ale było super! Ekstra!- dziewczyna za to
patrzyła na niego jak na dziwaka- wygrałem! Wygrałem! Wy … grałem- po czym
zemdlał i upadł na ziemie.
-Nie każdemu służy adrenalina- wzruszyła ramionami po
czym przeszła przez niego z myślą udania się na finisz- Niech to szlag-
mruknęła, zatrzymując się- Jasne, nagle masz sumienie, Violette?- zaczęła się
przedrzeźniać po czym wróciła się, chwyciła go za ręke po czym zaczęła ciągnąć
do reszty.
Grupa 8.
Jasmine siedziała wygodnie w swoim jeepie terenowym i
patrzyła jak Shawn lata koło swojej maszyny, zachwycony i podekscytowany.
-O, a tu kącik na broń palną, tu dam karabiny, tutaj
atrapy mózgów, tutaj …-
-Atrapy mózgów?- wtrąciła się dziewczyna.
-No tak. Jak zombie będą mnie atakować i skończy się
paliwo to rzucę im atrapę mózgów żebym zdołał jakoś uciec na piechotę-
wytłumaczył jej na co Jasmine pokiwała głową ze śmiechem.
-Ty to masz pomysły-stwierdziła po czym zaczęła
nadsłuchiwać- jadą-
-Co? Zombie?!- zaalarmował się Shawn po czym skoczył na
jeepa i stanął w pozycji bojowej.
-Nieee, poprzednia grupa- wywróciła oczami po czym
spojrzała do tyłu. Zauważyła że Zoey była strasznie spanikowana i uciekała jak
najdalej od Mike’a, który wydawał się polować na nią a nie na wygraną- co on
wyprawia?- spytała, widząc jak chłopak usiłował podjechać jak najbliżej
rudowłosej- on chce ją zepchnąć do morza!-
-Mike? Serio? To niemożliwe- zdziwił się Shawn- chociaż
…- zaczął myśleć i przypominać sobie co wyrabiał, gdy grali w Csa- ostatnio
zachowywał się dość dziwnie-
-No chodź, signorina, wykąpiemy się- uśmiechnął się
nonszalancko Mike, podjeżdżając coraz bliżej Zoey.
-Oj nie ma mowy- szepnęła po czym ostro zahamowała. Mike,
który wtedy ostro skręcił w jej strone, walnął w kamień po czym przekoziołkował
się kilka razy, upadając na piasek- przepraszam!- krzyknęła do niego po czym
przekroczyła linie mety.
-Dobrze dziewczyno! Zostaw go tam! Da sobie rade!- ciemno
skóra odpaliła silnik słysząc wyjącego wilka- widzimy się na mecie, Skarbie!- mrugnęła
do Shawna po czym odjechała.
-Dziewczyny, spokojnie! Co wy takie ostre jesteście
ostatnio- spojrzał na Zoey, Shawn.
-Dziwisz się? Wasza drużyna jest pełna psychopatów!-
wytłumaczyła mu gdy ten po chwili zastanowienia skinął głowa.
-Ooh … co się stało?- ocknął się Mike.
-Chłopie, dawaj!- krzyknął do niego pogromca zombie,
machając ręką.
Meta.
-Na serio coś z Mike’m jest nie tak- zaczął Trent,
patrząc na telebim.
-Mówisz że kolejna osobowość?- spytał Al upewniając się.
-Na to wygląda- westchnął.
-Widziałeś jak ostatnio strzelał. Ta osobowość może nam
się przydać- pokiwał głową z cwanym uśmiechem Latynos.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Alejandro: wiem że nasza
drużyna jest pełna psychopatów takich jak Dave z niepohamowanym gniewem, Cody i
Noah ze złamanymi sercami oraz nowa osobowość Mike’a ale to wcale nie takie
złe. Dziewczyny zaczynają się nas bać i dlatego mamy przewagę (uśmiechnął się
cwano)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na telebimie ukazał się Mike, który wreszcie dokulkał się
do mety oraz Shawn, który wystartował w swoim jeepie.
Shawn: elo ziomale, dobrze wam radze,
Uciekać z drogi gdy jeepa prowadze,
Zombiaki chowają się w krzakach i w lesie,
W jaskiniach, w dolinach i gdzie ich poniesie!
-Czy ktoś mu wreszcie łaskawie wytłumaczyć że zombie nie
istnieją?- poprosił Tyler gdy nagle koło niego pojawiła się Vai, ciągnąca Noah.
-Noah!- krzyknęła Emma, podbiegając do niego.
-To ja ci go tu zostawiam. Nie ma za co- odparła po czym
poszła do Gwen. Emma zaś odprowadziła ją wzrokiem, zdziwiona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Emma: jestem w sumie
zdziwiona zachowaniem Violette. Noah mi takie rzeczy o niej opowiadał no i tyle
się nasłuchałam o niej w mediach że … sama już nie wiem co o tym myśleć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No nie, wiedziałem!- krzyknął nagle Duncan, wskazując na
drugi telebim- McLean!- wydarł się, widząc na nim Courtney i Scotta siedzących
w wielkich karocach.
-To jak tam się
czuje mój były chłop … dziewczyna?- spytał ją Scott, spoglądając na nią co
chwile.
-Dobrze to
ująłeś. BYŁA- podkreśliła to gdy rudzielec podniósł brew.
-Serio wolisz
tego pajaca ode mnie?- uniósł się, wymachując rękami.
-Oby dwoje
jesteście pajacami tylko nie wiem który większy!- odkrzyknęła mu na co grzywacz
podniósł brew.
-No dzięki, Księżniczko- mruknął.
-Courtney, gotuj
się!- rozległo się za kłócącymi. To była Jasmine.
-Czyli co,
wolisz jego?- spytał dla pewności.
-Na razie wole
wygraną- odparła mu oschło po czym, słysząc wycie, chwyciła za lejce i pogoniła
konie.
-Aha- założył ręke na ręke Duncan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Duncan: czyli tak
pogrywamy, Courtney? Wole wygraną? (przedrzeźnił ją) Pff … ale i tak lepsza
wygrana niż ten rudowłosy pacan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-NA RAZIE DZIEWIĄTĄ RUNDE WYGRYWAJĄ NAWIEDZONE! CZYŻBY
DOBRA PASSA WRÓCIŁA?- rozległo się z głośników. Courtney uśmiechnęła się po
czym pogoniła konie by szybciej biegły.
Shawn zdążył wreszcie dojechać do mety więc i Scott
wystartował.
Scott: o matko …
yyy (zaczął się zastanawiać) Znów
tu trafiłem i wołam pomocy,
Jadę dumnie na tej karocy,
Zaraz doścignę cię Courtney, ma droga,
A zamiast Duncana będziesz miała Boga! (wyszczerzył się) czyli mnie!
-Wolnego sobie!- warknął Duncan, wydzierając się na
telebim- pff, pacan jakich mało! Nie dostaniesz Courtney, nie pozwole na to!-
-Amigo, nie gorączkuj się tak. On i tak cię nie słyszy-
podszedł do niego Alejandro gdy Duncan dosłownie pienił się ze wściekłości-
poza tym po dzisiejszym wyzwaniu zniknie ci z oczu- na te słowa Grzywacz troche
się uspokoił ale cały czas uważnie patrzył na ekran.
Grupa 10.
-No chodź kici kici! Gdzie jesteś? Boisz się mnie?
Muhahahah!- Dave siedział na czołgu i rozglądał się dookoła gdy Sky schowała
się w krzakach, wystraszona, modląc się by jej przypadkiem nie zobaczył.
~~~~~~~~~~~~~~~
Sky: nie, ja nie
zrobie tego wyzwania! Jak tylko wyjde zza krzaków to on mnie zbombarduje! Nawet
nie zdążę dolecieć do czołgu! (trzęsie się)
~~~~~~~~~~~~~~~
Słysząc jednak galop koni, dziewczyna postanowiła jakoś
ominąć Dave’a i wejść do czołgu. Rzuciła kamieniem by odwrócić jego uwagę a
sama przeszła z drugiej strony.
-Ha! Mam cię!- Krzyknął chłopak po czym wszedł do wnętrza
czołgu i zaczął strzelać w rzucony przez Sky kamyk. Dziewczyna, widząc to,
pognała co sił w nogach do swojej maszyny po czym do niej weszła i szybko się w
niej zamknęła.
-Pomocy … ja chce stąd uciec …- szepnęła do siebie,
trzęsąc się ze strachu.
-Co się tam dzieje?- szepnęła do siebie Courtney, widząc
jak czołg chłopaków strzela na prawo i lewo.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Courtney: Chris, nie
mów mi że dałeś tego psychopate do czołgu! Czy ty wiesz co zrobiłeś?! Jego
trzeba dać do izolatki a nie do takie maszyny zagłady!
~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy tylko Sky zobaczyła nadjeżdżającą karocę Courtney,
pomachała jej.
-Za dziewczyny!- krzyknęła brunetka po czym przekroczyła
metę. Rozległo się wycie wilka. Sky szybko odpaliła czołg i ruszyła.
-Co? Arrg jak ona się tam przedostała!- wrzasnął po czym
zaczął ją bombardować.
-Dave! Uspokój się!- krzyczała do niego Courtney lecz to
było na nic. W międzyczasie linie mety przekroczył tez Scott.
-Ej, chwila. Czy tam jest Dave?- spytał rudzielec, widząc
jak czołg chłopaków startuje, nie przestając bombardować Sky. Courtney
przytaknęła wystraszona.
Dave: wystartowałem
ostatni ale to się zmieni,
Mam czołg, chce
zemsty, ona wyląduje w ziemi!
Obiecuje że
dostanie to na co zasługuje,
Ja ją zniszcze,
zobaczycie, jeszcze tego pożałuje!
Chłopak nie przejmował się niczym i nikim. Bombardował Sky ile wlezie.
Dziewczyna w pewnym momencie zaczęła się obawiać że maszyna nie wytrzyma i po
prostu wybuchnie. Gnała do przodu jednak dalej czuła, że Dave jest blisko, że
diabolicznie się śmieje i chce ją zmasakrować. Ba, już ją masakrował
Meta.
-Właśnie dlatego nie powinieneś dawać Dave’owi czołgu!-
krzyknęła do prowadzącego Gwen- jeśli coś się stanie Sky, ty za to bekniesz!-
-Spokojnie, czołgi są kuloodporne, ognioodporne i
wszystko odporne- wyszczerzył się ale nagle Chef zaczął mu wysyłać znaki dymne
że to nieprawda- doobra, już niewiele zostało do mety!- zmienił szybko temat po
czym wskazał na telebim. Sky zatrzymała swój pojazd za jedną ze skał,
wystraszona. Dave, na szczęście, nie zwrócił na nią uwagi tylko gnał do mety na
pełnej parze. W końcu też ją przekroczył.
-No i Beksy wygrywają wyścig!- krzyknął Chris.
-Taaak! Jestem najlepszy!!-krzyczał Dave po czym zaczął
kręcić wieżyczką dowódcy, strzelając z armaty gdzie popadnie. Uczestnicy pędem
zaczęli się chować, spanikowani.
-Eh, może coś zrobimy?- krzyknął Chef do Chrisa, chowając
się za drzewem.
-Niby co? On ma czołg!- odkrzyknął mu Chris po czym
zrobił unik przed spadającą gałęzią. Dave przez chwile jeszcze pokręcił się w
czołgu po czym wyszedł z niego
uradowany, śmiejąc się diabolicznie. Chłopaki niechętnie wyszli z kryjówek.
-No co tak stoicie? Świętujemy!- zaczął podskakiwać, nie
przestając się śmiać.
W międzyczasie Gwen, wraz z Nicole i Jasmine poleciały do
czołgu, w którym siedziała Sky.
-Sky! Nic ci nie jest?- Gwen jako pierwsza wdrapała się
na czołg i otwarła wieko. W środku znalazła trzęsącą się ze strachu dziewczyne.
-N-nie chce wy-wychodzić- wymamrotała gdy Gotka smutno
popatrzyła na resztę.
-Haha! Widzicie jak się kończy zadzieranie z nami?-
krzyknął do nich Dave, wskazując na siebie i na chłopaków.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Scott: oookey … jego
trzeba leczyć.
Duncan: myślałem że to
ja jestem koksem ale on mnie przebił. Poprawka, on jest porąbany!
Trent: może jak
przebiore się za dziewczyne to zmienią mi drużyne (myśli) chociaż nie … wtedy
będzie jeszcze gorzej bo on nienawidzi dziewczyn! (łapie się za głowe)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Czy ty jesteś normalny?!- krzyknęła na niego Courtney,
gdy Gwen i Nicole przyprowadzały roztrzęsioną Sky do ich grupy.
-Dobrze jej tak! Zraniła moje serce a teraz ja …- nie
dokończył zdania gdyż został znokautowany przez Violette.
-Mam gdzieś zawiasy. Niech ktoś jeszcze spróbuje którąś z
nas doprowadzić do takiego stanu a pożałuje- wskazała na chłopaków po czym
wróciła do grupy.
-Zawiasy czy nie, dziękujemy ci Vai że eahm „uspokoiłaś”
Dave’a. No cóż Nawiedzone, przegrałyście i znów zagościcie w uroczej chatce nad
wodą ale … w ramach nagrody nie będzie głosowania!- na te słowa dziewczyny
zawiwatowały- … bo sam już wybrałem kogo wyrzucić! Lindsay, Tyler.
Odpadacie!-wskazał na akurat całującą się parę.
-Co?!- krzyknęli jednocześnie.
-A to że odpadacie! Jako jedyni kantowaliście przy
zadaniu więc, pa pa!- nie zdążyli nic powiedzieć ponieważ Chef popchnął ich na siedzenie, które
momentalnie uniosło się w powietrze razem z nimi.
-Chwila! Czemu wyrzuciłeś też Tylera?- spytał Duncan,
zdziwiony zajściem.
-Ponieważ on też nie zaliczył zadania. Ale … mam dla was
niespodzianke!- zaczął trzeć ręce- ponieważ uczestnicy, którzy wylosowali
pomocników, zostali wyeliminowani to na ich miejsce wskakują …-
-Nie! Chwila. Stop!- wtrącił się Duncan, domyślając się
co chce powiedzieć- że niby Emma i ten … frajer mają wskoczyć na miejsce Tylera
i Lindsay?-
-No tak! Nie mówiłem wam o tym że, jeśli uczestnicy,
którzy wybrali pomocników, zostaną wywaleni to pomocnik wskakuje na ich
miejsce?- na te słowa wszyscy popatrzyli po sobie- no to teraz mówie-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Violette: (siedzi
spokojnie na kibelku) a więc postanowione … McLean zginie śmiercią męczeńską.
Duncan: (przeklina,
wyklina, przeklina i tak w kółko)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No więc Emma, Scott, witajcie w Totalnej Porażce Wojnie
Płci!- krzyknął Chris.
-Vai, wszystko dobrze? Wygląda jakby ci oko miało zaraz wyskoczyć- podeszła do niej Gwen.
-Bo mi zaraz wyskoczy- wymruczała po czym skrzyżowała
wzrok z Emmą. Wzięła głęboki wdech obracając wzrok i kierując go tym razem na
tak samo wściekłego Duncana.
-No moi kochani, dzieje się dzieje! Dzisiaj odpadły dwie
osoby, po jedna z każdej drużyny, ale kolejne dwie zajęły ich miejsce! Jak to
się dalej potoczy? Czy Violette i Duncan zaakceptują nowych intruzów? I czy
Dave’a wyniosą stąd w kaftanie? Zobaczycie w kolejny odcinku … Totalnej .
Porażki … Wojny Płci!-
Wieczór. Wszyscy zawodnicy poszli spać
do swoich posiadłości. Jedynie Chris stwierdził że jeszcze zrobi sobie krótki
spacerek przed spaniem.
-Dziwne … nawet spokojnie to przyjęli- zaczął się
zastanawiać gdy nagle zza krzaków wyłonili się dwaj uczestnicy.
-Czy ty upadłeś na rozum McLean?! Jak mogłeś nam to
zrobić?!-
-Ty na serio chcesz żebym miała coś więcej niż tylko
zawiasy!-
-Nie mogę być w drużynie z kimś, kto miział się z moją
Ksieżniczką!-
-A ja z kimś kto przejął mój role!-
-Tak myślałem że coś za cicho siedzieliście- zaśmiał się,
widząc jak się burzą- Uwierzcie mi że ludzie uwielbiają oglądać właśnie takie zwroty akcji. Poza tym przykro
mi ale takie są zasady gry- wyminął ich po czym udał się przed siebie.
-Zasady?- dogoniła go pasemkowa- ty wszystko ukartowałeś!
Pomocnicy byli ustawieni, nawet pierwszy wyścig był ustawiony! Wiedziałeś że
Tyler z Lindsay zrobią coś głupiego i nie zaliczą zadania!- oburzyła się gdy
prowadzący jednak szedł dalej, nie słuchając jej.
-Pamiętajcie o wygranej!- rzucił na pożegnanie po czym
odszedł.
-Coraz bardziej zaczynam wierzyć w to że to on powinien
siedzieć- podsumował go Duncan gdy Violette tylko kiwnęła głową- to co kumpelo
z celi obok? Powodzenia!- wyciągnął w jej stronę ręke.
-Goń się- uśmiechnęła się do niego wymieniając znów z nim
porozumiewawczy wzrok po czym rozeszli się do swoich domów.
-Halo? Hej?!- ocknął się Dave, który dalej leżał na
podłodze- ludzie! Co się stało?! Wygraliśmy?- akurat przechodził koło niego
Duncan. Widząc go przytomnego walnął go znów w głowe tak by stracił przytomność
po czym odszedł, gwiżdżąc.
NAWIEDZONE DZIEWCZYNY:
Bridgette, Courtney, Gwen, Heather, Jasmine, Lindsay, Nicole, Sky, Violette, Zoey, Emma (od odc 4).
BECZĄCE CHŁOPAKI:
Alejandro, Cody, Dave, Duncan, Geoff, Mike, Noah, Shawn, Trent, Tyler, Scott (od odc 4).