Saay yeeaaah yeeeaah!! Wooohooo!!! i oto kończymy kolejny dzień z piosenką WD BTR, wiem skrutami ciągne ale mi się nie chce pisać pełnej nazwy xd a więc wybiła już 20 w radiu Eska więc zapraszamy na małe co nie co ze strony Blogerki czyliii ... rozdziałł ;D
taki se wstęp xd ostrzegam: plan S już się skończył xD teraz czas na plan W ... tam tam taaaaaaaaam xD Welcome ;D
czy Angel powróci do Polski? czy Sylwia zajdzie w ciąże? xD I czym tak się cieszyła? i czemu mam siniaka na ręce? D: taa tego się nigdy nie dowiem xD aa więc ...:
taki se wstęp xd ostrzegam: plan S już się skończył xD teraz czas na plan W ... tam tam taaaaaaaaam xD Welcome ;D
Sylwietta
watching you …
-zamykaj
szybko!- krzyknełam wlatując do apteki po czym razem z Jamesem
zamkneliśmy drzwi, międzyczasie opierając się o nie i dysząc ze
zmęczenia. Taa całą droge biegliśmy …
-ee …
pomóc w czymś?- spytała sprzedawczyni patrząc na nas.
-no …
tak ...- szepnełam łapiąc oddech i przybliżając się powoli do
kasjerki. To chodzenie wcale nie przypominało chodzenia … bardziej
jak przeprawa po węglach. No kurde boli! Ten człowiek nie ma
zielonego pojęcia o delikatności- ma pani może ...- zaczełam
opierając się o lade- tabletki na dzień po?- skrzywiłam się
przygryzając warge. Ta popatrzyła na mnie cwaniacko po czym podała
mi jakieś tabletki. Ulga.
-ja
zapłace- podszedł nagle do mnie James.
-ty już
dość nabroiłeś dzisiaj- odepchnełam go leciutko.
-dlatego
chce jakoś wyrównać rachunki- odparł.
-taa? To
kup mi dziewictwo. Ups … nie sprzedają go!- wzruszyłam rękami.
-no
przepraszam- jęknął.
-nic mi po
twoim przepraszam- wywróciłam oczami po czym dałam babce kase.
-znam ten
ból- wtrąciła się kasierka- też tak miałam- kiwneła głową.
-no widzi
pani, faceci są tacy sami- westchnełam a James popatrzył na mnie
krzywo.
-ej!-
wzruszył rękami po czym przytulił mnie mocno- chciałem ci pokazać
jak bardzo cię kocham- szepnął po czym obdarował mnie czułym
pocałunkiem w policzek.
-nie dało
się inaczej słodziaku?- pogłaskałam go po policzku i cmoknełam w
nosek- dobra, pomyśl raczej jak pozbyć się Vai która za chwile tu
wpadnie i nas rozszarpie- oswobodziłam się z jego uścisku i
oparłam głowe o lade.
-hmmm …-
zaczął rozmyślać po czym zrobił cwaniacką mine.
-oho ...-
wymruczałam podnosząc głowe na co on zaczął trzeć ręce.
-poprosze
też jeszcze jedną rzecz … -poruszał brwiami patrząc na kasjerke
na co ona dziwnie na niego popatrzyła … po chwili byliśmy już
koło apteki. Długo nie musieliśmy czekać gdyż zza rogu
wyskoczyła Vai, ledwo żywa. Ta też pewnie biegła od willi.
-wyy …
jak … ja .. waas … dooopadnee ...- zaczeła dyszeć pasemkowa,
zatrzymując się przy nas- Habińska zleje cię na kwasne jabłko ty
gówniarzu!- wskazała na mnie a ja szybko schowałam się za
Jamesem.
-o nie
moja droga nie masz prawa tak do niej mówić!- krzyknął brunet po
czym z kieszeni wyciągnął tak ... strzykawke.
-co …
skąd ty ...- wydukała Vai wpatrując się w niego.
-paaatrz …
mam strzykawkee ^^- pomachal nią z uśmiechem- i zaraz sobie pobiore
kreew- pomajtał brwiami i rozprostował ręke na co Vai złapała
się szybko za swoją i zbladła.
-nie …
ośmielisz … się ...- wydukała przełykając głośno śline.
-ooo
taaak- zaśmiał się po czym wbił sobie igłe do żyły, a
przynajmniej tak to wyglądało. Momentalnie oczy Vai zaczeły się
wywracać po czym … zemdlała!- ii tak to się robi- zaśmiał się
po czym schował strzykawke do kieszeni klaszcząc w dłonie- mam na
nią sposób ha ha- podszedł do niej po czym wziął ją na ręce.
- sadysta-
zaśmiałam się po czym on przybliżył się do mnie i pocałował
delikatnie w policzek- ty Judaszu- odepchnełam go lekko ze śmiechem
po czym udaliśmy się w strone domu. Międzyczasie czytałam ulotke
i oczywiście skutki uboczne. Taka byłam zaczytana że aż wpadłam
na kogoś – oj przepraszam- szybko przeprosiłam tą osobe.
-patrzy
się księżniczko jak się chodzi- uśmiechnął się cwaniacko do
mnie jakiś młody chłopak a ja szybko schowałam tabletki za siebie
żeby nie było że jestem jakaś puszczalska.
-ej
zmiataj mi stąd młody, już!- warknął James wpraszając się
pomiędzy nami. Gościu przeanalizował go wzrokiem, prychnął i
sobie poszedł.
- …
poradziłabym sobie- wywróciłam oczami po czym poszłam dalej.
-słońce
chwila!- podbiegł do mnie, nadal z Vai na rękach- musisz patrzeć
przed siebie-
-no
patrze- mruknełam nadal wpatrując się w ulotke.
-kochanie
słup!- odciągnął mnie przy okazji zrzucając na ziemie nadal
śpiącą Vai.
-co?-
rozglądnełam się- aa tak słup … dzięki i ...- popatrzyłam na
leżącą kuzynke-nie maltretuj mi Vai- zaśmiałam się po czym znów
wlepiłam wzrok w opakowanie tabletek. Słyszałam jak James
westchnął po czym wziął małego potwora na ręce i
kontynuowaliśmy naszą przechadzke w strone domu …
Angel
watching you …
-nie
Kendall nie chce na serio, odczep się ode mnie- usiadłam koło
Logana na kanapie kiedy Kend cały dzień chodził za mną z
kanapkami.
-ale
Angel, zrobiłem je specjalnie dla ciebie- westchnął i stanął
przede mną.
-doceniam
twój wysiłek ale nie jestem głodna! Loogan pomocy- schowałam się
za nim na co on się zaśmiał.
-weż nie
histeryzuj, zjedz kanapki i po krzyku- pokiwał głową Logan. Taa
dzięki -.-
-uuh
dostawa ludzie!- usłyszeliśmy Jamesa który nagle wszedł do willi
z yyy Vai na rękach … a za nim weszła Sylwia czytając jakieś
opakowanie. Tak była zaczytana że wpadła na kanape.
-mówiłem
ci, przeczytasz na spokojnie w domu- wywrócił oczami James.
-eej! Co
zrobiliście Vai!- krzyknął Logan po czym szybko się poderwał i
podbiegł do Jamesa.
-spokojnie,
nic jej nie jest, zemdlała. I trzymaj ten ładunek bo się już robi
ciężki- westchnął grzywacz po czym oddał Loganowi pasemkową-
moję ręce- zaczął nimi trzepać.
-już nie
przesadzaj- wywrócił oczami Log po czym usiadł na kanapie z Vai,
delikatnie głaszcząc ją po policzku.
-niania
Henderson?- zaśmiałam się a on wywalił na mnie język- Vaaai
idziemy na kurczaczki!-
-też
ide!- poderwała się Vai, siadając na kolanach Logana.
-ma się
te sposoby- zaśmiałam się.
-to jaa
juuż ...- szepnął James po czym czmychnął na góre.
-cykooor!-
krzykneła za nim czerwona, siedząc na kanapie i nadal wlepiając w
opakowanie swoje ślepia.
-hej Vai-
uśmiechnął się do niej Logan-zemdlałaś?-
-chyba tak
...- złapała się za głowe- gdzie jest ten debil co mnie straszył
strzykawką?!- zaczeła się rozglądać- brrr- otrzepała się
szybko a my się zaśmialiśmy. Taka niby twarda a boi się małej
igły i pobierania krwi xD
-czmychnął
na góre- wymruczała Sylwia.
-ty … co
ty tam masz?- łapneła pudełko pasemkowa po czym zaczeła czytać,
nadal siedząc na kolanach Logana- hmmm … bla bla bla tabletki na
dzień po … - podniosła brew i popatrzyła na nią- żartujesz
...-
-eee nie
mam zamiaru zajść w ciąże w wieku 18-tu lat!- wzruszyła rękami.
-wiesz że
to co tam wpełzło do ciebie to jest istota żywa a biorąc takie
tabletki zabijasz ją- zaczeła Vai a wszyscy popatrzyliśmy na nią-
no co? Myślicie że ja tylko zwierzęta chronie?-
-ale …
eeh … ja na tym najbardziej ucierpie!- jękneła czerwona- ja chce
coś skończyć … cokolwiek! A dziecko w tym wieku to nie jest nic
dobrego … mama się załamie a tata mnie przeklnie- usiadła na
kanapie smutna.
-słuchaj,
siedzicie w tym we dwoje więc jak coś to do Jamesa na skargi. Poza
tym i tak ci nie dam tego zażyć- wstała po czym otworzyła kosz i
wyrzuciła tabletki do śmieci- trzeba brać odpowiedzialnośc za
własne czyny- założyła ręke na ręke i oparła się o lodówke.
Popatrzyliśmy na nią dziwnie … mhm czyli to tak wygląda Vai jak
zaczyna mówić od rzeczy?
-czy mi
się zdaje czy uderzyła się leciutko w głowe …?- szepnął do
mnie blondas.
-słysze
cię Schmidt- zmroziła go wzrokiem.
-czy ja
jestem czemuś winna?! Skąd ja miałam wiedzieć że mi się wpakuje
pod prysznic!- wstała czerwona rozkładając ręce.
-ahaa …
a więc to jego wina?- popatrzyła na nią Vai.
-no chyba
kurw nie moja!- wrzasneła a ja aż się jej przestraszyłam. Taa
bywa agresywna ...- uuf … dobra … spokój ...- usiadła powoli na
kanapie.
-... widze
że wydzieranie się jest u was rodzinne- mruknął Kend po czym
popatrzył na Vai.
- ja jak
nie panuje nad emocjami to jest źle … ale jak ona zacznie to już
jest masakra- szepneła pasemkowa po czym chwyciła Logana i oddaliła
go od czerwonej- zostawmy ją, niech się troche uspokoi- szepneła
do niego. Nagle usłyszeliśmy piosenke „this is love” po czy
dostrzegłam że muzyczka dobiega z komurki Sylwii.
-kto znowu
…?- szepneła zdziwiona czerwona, uspokajając się przy jej
ulubionej piosence- uh prywatny- wstała powoli- … halo?- spytała
po czym wyszła na dwór.
-... na
kanapeee!- krzykneła Vai po czym rozłożyła się na kanapie tak że
nie zostawiła nam ani centymetra miejsca.
-jaasne …
wypad stąd Goldie!- krzyknął Kend po czym podniósł ją tak że
wszyscy wpakowaliśmy się na kanape po czym położył ją na
naszych kolanach, tak że nogi były u niego, połowa u mnie a głowe
miała opartą na kolanach Logana.
-princesce
wygodnie?- zaśmiałam się a ona tylko warkneła.
-żadnej
princesce … tylko Violette!- zrobiła znak „rock and roll” i
się zaśmiała.
-przestań
już robić satanistyczne znaki- zaśmiał się Kend.
-ty nie
wiesz? Ona jest szatanem- potwierdził Logan na co Vai popatrzyła na
niego dziwnie.
-ty też
przeciwko mnie Brutusie?- popatrzyła na niego tak słodko że aż mi
się zrobiło jej żal.
-ja? …
co …? nie … coś … ty ...- zaczął plątać się mu język a
Vai zaczeła się śmiać.
-debile …
wszędzie debile- pokiwała głową na co we trójke zwaliliśmy ją
na podłoge xD- eeej! Jakie trójporozumienie normalnie- pokiwała
głową po czym znów się usadowiła tak jak przed tem.
- TAAAAK!!
TAK TAK TAAAK!! YEEAAAH!! WOOHOOOOO!!- usłyszeliśmy krzyk Sylwii i
ze strachu znów zwaliliśmy Vai xD
-ałaa!
Nie jestem maskotką!- warkneła i wyzbierała się z ziemi.
-a tej co
znowu?- spytałam podnosząc brew.
-dostaje
orgazmu nawet jak Jamesa nie ma- zaśmiała się pasemkowa.
-ty tylko
o jednym- pokiwał głową Kend.
-przypominam
że to nie ja jestem w klubie grzeszników- pokiwałą cwaniacko
głową patrząc na blondyna.
-zostaw mi
go już w spokoju- przytuliłam go mocno na co on pocałował mnie w
głowe.
-Angeel
może zjesz?- poruszała cwaniacko brwiami Vai. Zabije ją -.-''
- …
uciekaj- przymróżyłam oczy patrząc na nią.
-TAK TAK
TAK TAK!- krzyczała sobie Sylwia, podskakując sobie wesoło w naszą
strone po czym objeła Logana i Vai i z wielkim uśmiechem zwróciła
się do nich- co tam moje ziomki?- uśmiechneła się szeroko
ukazując wszystkie swoje perełki a my popatrzyliśmy na nią
dziwnie.
-... piłaś
coś?- spytał zdziwiony Log.
-yy
paliłaś?- poprawiłam go.
-...
ćpałaś?- poprawiła nas Vai a czerwona tylko się zaśmiała.
-nie nie
iii … nie- pstrykneła palcami po czym udała się do kuchni
,biorąc sobie jabłko.
- … źle
się czujesz po jabłkach- podniosła brew Vai.
-wiem-
wyszczerzyła się Sylwia po czym wzieła gryz owoca.
-Sylwia!!
jezu co się stało?!- wpadł do nas James wystraszony.
-niic
kochaniee ^^- odłożyła jabłko na lade po czym wskoczyła mu na
ręce i zaczeła namiętnie całować.
- … taa
nic się nie stało ...- szepnełam do siebie.
-nic się
nie stało! Oj Jamesik nic się nie stało! Było za maaałooo lecz
troche było za maaałoo!- zaczeła śpiewać Vai kołysząc się
przy tym.
-... teraz
pytanie jest czy przypadkiem ty czegoś nie piłaś- zwrócił się
do nie Kend.
-niee
pytanie jest czy się przypadkiem od niej nie zaraziła- zaśmiał
się Log przypatrując się tańczącej Vai.
-kochanie
co to za nagła zmiana?- spytał zdziwiony James.
-kocham
cię bajdzioo ^^- zasmiała się robiąc mu noski noski.
- … ok
^^- uśmiechnął się po czym znów zaczął ją całować.
-Sylwia
jest bardziej skomplikowana niż matematyka ...- szepneła po chwili
Vai.
-ty już
się nie odzywaj- wskazał na nią blondas- ty to dopiero jesteś jak
kostka rubika- zaśmiał się a ona tylko wywróciła
oczami.
********************************
********************************
-jezu
jakie nudy … -jęknełam po chwili gdy oglądaliśmy z Sylwią i
Vai tv. Było już póżne popołudnie a nam nie chciało się nic
robić … zupełnie nic …
-patrzcie!-
wskazała nagle na ekran pasemkowa- reklamują klub A&O!-
-hmm?-
mruknełam patrząc na nią
-eeh A&O
(czyt Alfa & Omega) to najdroższy i najlepszy oraz jedyny klub w
Midway, znany na całym świecie. Występują tam najlepsi
piosenkarze i Dj-e!-
-ciekawe
czy będzie ktoś fajny- dodał po chwili Kend.
-a więc
zapraszamy was ponieważ już niedługo przyjdzie wielka gwiazda,
znana z jej świetnych kawałków oraz nieznanej nikomu osobowości :
DJ Luxsuria!- krzyknął facet a my aż podskoczyliśmy na
kanapie.
-Luxuria?!
Jezu ona ma boskie kawałki!- klasneła w ręce Vai.
-yyy ty
nie słuchasz rocka?- spytałam zdziwiona.
-taa niee
ale ona super remiksuje! Jej największy hit był przecież podkładem
do filmu „Projekt X”! to jest świetne!- zaczeła się cieszyć
jak głupia na tej kanapie.
-a ja w
sumie nie lubie zbytnio tej Luxsurii … bierze sobie kawałki
piosenek i tak o remiksuje … zamiast pisać swoje- dodał po chwili
Kend.
-pff
powiedział co wiedział- wystawiła na niego język Vai- a ty
Sylwia?- śturchneła czerwoną która wydawala się być nieobecna.
-hę?-
obudziła się- oo … Luxuria? Taa pierwsze słysze- pokiwałą
głową- czekajcie, ide do tego lalusia- zaśmiała się po czym
pobiegła na góre.
-jak można
jej nie znać! Ona jest popularna przecież!-wzruszyła rękami Vai.
-taa …
tylko szkoda że jednak nigdy nie odkrywa swojej twarzy. Ma maske
kocią i nikt jej nigdy nie widział- westchnełam.
-to to już
jest totalna głupota. Wiem że Dj-e tak robią bo np. Mike Candys ma
maske w krztałcie smile ale żeby się tak ukrywać?- wtrącił się
blondas.
-odczep
się od niej wreszcie- jękneła Vai- z takimi jak ty nie gadam-
wskazała na niego po czym wyszła nad basen.
- hmm …
no i zostaliśmy sami- szepnełam przytulając go.
-mi to nie
przeszkadzał- dodał po czym delikatnie musnął moje usta.
-yy
przepraszam że przeszkadzam ale … ktoś do Angel- wszedł nagle do
willi Pociąg. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Angel!!
uciekaj!!- wleciała do willi zdyszana Pati, wchodząc przez taras-
bo … przyjechała ...-
-Angel
Kamińska! Co ty tu robisz?! Oj kochana masz przerąbane!- nagle w
drzwiach staneła kobieta …
-... twoja
rodzicielka- zakończyła brunetka po czym upadła na ziemie
oddychajac ciężko.
- …
mama?- szepnełam patrząc na nią przestraszona …
czy Angel powróci do Polski? czy Sylwia zajdzie w ciąże? xD I czym tak się cieszyła? i czemu mam siniaka na ręce? D: taa tego się nigdy nie dowiem xD aa więc ...:
To
Be Continued ...