Yoł yoł yoooł ludziska! :D hmmm po tygodniu dodałam rzdz ... nie jest tak żle jak myślałam! xd ale szczerze to nawet jeśli wyszedł mi długi to mi się nie podoba xd ale sami oceńcie ;) wieelki buziak!! :*
Kendall
watching you ...
Wróciłem
do domu z zakupami. Jak zwykle to ja musze wszystko kupować, jednak,
na szczęście, jest ktoś inny od segregowani.
-dzięki
Kendall- odparł latynos, zabierając ode mnie zakupy.
-chwilka-
wziąłem od niego jedną reklamówke i zacząłem w niej grzebać-
to nie ta- odstawiłem ją i wziąłem drugą- kurde gdzie to jest
...-
-powiesz
mi co szukasz zanim powywalasz mi już wszystko do góry nogami?-
spytał troche zbulwersowany.
-kupiłem
czekoladki dla Angel ale nie wiem gdzie są-
-
... w kieszeni masz- odparł wzdychając.
-o
dzięki!- uśmiechnąłem się patrząc na znudzoną mine Carlosa- a
ty co taki ponury?- podniosłem brew.
-nic
... nieważne- machnął ręką i wziął się za rozpakowywanie
rzeczy.
-ważne
ważne- oparłem się o lade- no mów-
-eeh
po prostu czuje że los mnie karze za to że odbiłem Erikowi
dziewczyne- odparł rozpakowując zakupy- i to jeszcze w taki sam
sposób ...-
-Zayn?-
spytałem.
-
dokładnie- mruknął- ten gościu łazi za nami cały czas- warknął-
czeka aż tylko oddale się od niej a on wtedy że niby przechodził
i ją zagaduje-
-przynajmniej
nie lata z kwiatami jak ty- zaśmiałem się
-to
nie jest śmieszne!- krzyknął- trace ją ...- szepnął.
-słuchaj,
jeśli cię kocha, a na pewno cię kocha, to będzie traktować Zayna
tylko jak kumpla- poklepałem go po ramieniu- więc nie mazaj mi się
tu bo zakupy same się nie rozpakują- uśmiechnąłem się a on
podniósł brew.
-umiesz
pocieszyć- kiwnął głową
-to
miłego układania- machnąłem do niego i porżnąłem do góry. Eh
żal mi z jednej strony Carlosa: tak się o nią starał, tyle
przeszedł, a teraz niby taki Zayn ma mu ją odbić? Z drugiej strony
los mu się tak jakby ‘odwdzięcza’ za to co zrobił wcześniej.
Jednak dzięki niemu Pati dowiedziała się kim na prawde był jej
były chłopak. Nie wiem ale mam złe przeczucia co do tego
wszystkiego ... stanąłem w drzwiach swojego pokoju i ujżałem
Angel leżącą na łóżku i podbijającą jakąś piłeczke.
-Aniołku
mam czekoladki- odparłem uśmiechnięty kiedy ta odwróciła się w
moją strone. Szybko rzuciłem jej na łóżko słodycze a ta
szczęśliwa szybko wzieła je do ręki.
-
o, dzięki!- odmachała mi i zaczeła je wcinać. Przymknąłem
leciutko drzwi po czym zdecydowałem iść na chwile pogadać z
Jamesem, gdy nagle z jego pokoju wyszła Angel. Chwila ... co?
Wykrzywiłem się po czym wskazałem na mój pokój i na nią.
-no
co? Byłam u Jamesa pożyczyć szampon bo mi się skończył-
wzruszyła rękami.
-
... jak ty możesz być tu i tam!- wyszeptałem wskazując na pokój.
-że
co?- zaśmiała się a ja leciutko otworzyłem drzwi.
-Amelia!-
krzykneliśmy razem.
-no
siemka siemka- zaśmiała się- Kędzior jesteś taki spostrzegawczy-
pomajtała brwiami.
-co
ona tu robi!? I czemu ma moje czekoladki!- krzykneła Angel
-nie
wiem! To ty byłaś wtedy w domu! No i myślałem że to ty!-
broniłem się.
-uuh
czyli że jakbym wylądowała w twoim łóżku to byś nawet nie
wiedział że to ja?- podniosła cwaniacko brew Amelia.
-nie
no wtedy na pewno bym cię rozpoznał!- wskazałem na nią
zirytowany.
-taa?
A po czym?- założyła ręke na ręke Angel.
-
poo tym .. żee ... yy ...- zaczął mi się język plątać.
-eeh Kendall zapamiętaj sobie jedno: ja mam
brązowe oczy, Amelia ma niebieskie- wytłumaczyła mi Angel.
-moge
założyć soczewki- poruszała brwiami Amelia.
-no
widzisz? Ona ma zawsze sposób by mnie zmylić!- warknąłem.
-słuchaj
... jeśli mnie kochasz to na pewno odróżnisz kto jest kim- odparła
Angel patrząc mi w oczy.
-ta
ta za słitaśnie się tu robi, wybywam nara!- po czym wyszła z
mojego pokoju i udała się na dół- ała! Uważaj jak leziesz!-
usłyszeliśmy krzyk.
-a
ta co znowu?- wywróciła oczami Angel.
-taranuje
domowników- wzruszyłem ramionami po czym zeszliśmy razem na dół.
I jaki widok nas czekał? Staranowany Josh przez Amelie.
-ej
Angel oczu nie masz?!- spytał zbulwersowany brunet.
-a
odwal się! Sam nie masz oczu!- odparła a ten stanął jak wryty.
-nie
rujnuj mi reputacji-wywróciła oczami Angel gdy Josh popatrzył na
nią potem na Amelie a na końcu na mnie.
-
... co?- spytał wystraszony.
-Josh
poznaj Amelie, moją siostre ...- zaczeła Angel gdy ta druga
wyszczerzyła się do bruneta- ... bliźniaczke-
-no
siemka- kiwneła głową Amelia.
-powiem
że na serio takie same- zaczął lustrować je wzrokiem- tylko kolor
oczu macie inny-
-ha!
Widzisz? On od razu zajażył- odparła mi Amelia na co ja wywróciłem
oczami. Nagle do domu wszedł Logan po czym westchnął i usiadł na
kanapie.
-co
tam Logan?- spytałem go, szybko zmieniając temat.
-a
nic ... nic- westchnął.
-no
hej Logan! jak tam Vai?- spytał James, wchodząc do domu od strony
tarasu.
-jeszcze
z nią nie zerwałeś?- odparli razem Josh i Amelia po czym
popatrzyli po sobie- ty tez jej nie lubisz?-
-no
nieżle, jeszcze mają wspólną osobe do dręczenia- odparła Angel.
-tak
nadal jestem i tak jest na mnie wkurzona- wstał z kanapy po czym
złapał się za głowe.
-a
czemu niby?- podniosłem brew.
-eeh ... pamiętacie ten moment kiedy Noah
zerwał z Vai?-spytał a my pokiwaliśmy głową-no ... to moja wina-
spuścił głową a ja aż zacząłem się dusić tak że Angel
musiała mnie ratować.
-że ... niby ... co?!- wydusiłem z siebie.
-myślałem tylko o sobie! Chciałem żeby
była wreszcie moja więc powiedziłem Eithanowi i Berryemu żeby
wyjawili Noah prawde o Vai i do tego wcisneli że się we mnie
podkochuje!- krzyknął po czym usiadł na kanapie i schował twarz w
dłoniach.
-jebło cię już do końca?!- krzykneła
Angel- o czymś ty myślał wtedy!! Była strasznie załamana po tym
wszystkim!-
-poniosło mnie! Chciałem żeby wreszcie
była moja!-
-a poczekać żeś nie mógł?- krzyknąłem-
i tak prędzej czy póżniej zostawiłaby go!-
-ej dobra nie krzyczcie już na niego-
usiadł przy nim James- każdy wie że jak się jest zakochanym to
różne pomysły przychodzą do głowy-
-ty się już nie odzywaj- odparłem-
zostawiłeś Sylwie na pastwe losu przez głupie lakiery w promocji!-
- ... banda debili- odparła Amelia.
-ja bym nigdy właśnej dziewczyny nie
zostawił dla lakierów- pokiwał głową Josh.
-widocznie jesteś tutaj jedynym mężczyzną-
wzruszyła rekami Amelia na co wszyscy zmroziliśmy ją wzrokiem- no
co? Loganowi odbija i robi głupie rzeczy w pogoni za wariatką,
James zostawia laske dla lakierów do włosów, ten za to wyrzywa się
na mojej siostrze- wskazała na mnie a ja wywróciłem oczami- a
Carlos ... ten to już w ogóle świruje z miłości- wskazała na
Carlosa ktory miał założoną czapke kucharską i coś pichcił.
- ... przypomnij mi co ty tutaj robisz?-
spytał James.
-a mieszkam niedaleko was i postanowiłam
wspaść- wyszczerzyła się na co wszyscy westchneli-taa też się
ciesze- pomajtała brwiami. W tej samej chwili ktoś zapukał do
drzwi. Szybko pognałem w ich strone po czym otworzyłem je.
Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem kto w nich stoi ...
-hej Kend, nie ma tu przypadkiem Karinki?-
spytał ciemnoskóry.
-Looogaaan- zawołałem go wytrzeszczając
oczy.
-hmm?- mruknął podchodząc do nas- o hej
Noah, co jest?-
-nie ma u was Karinki?-
-yy nie ma ... – popatrzyli po sobie a
potem pokiwali głową- chwilka, ide zobaczyć czy Dominator stoi-
pognał do garażu na co ja szybko pognałem za nim.
-yyy czy to nie jest dziwne że przyjażnisz
się z byłym twojej dziewczyny?- spytałem idąc za nim.
-a co?- podniósł brew po czym zajżął do
garażu.
-a co?!- krzyknąłem- a co?!?! To były
twojej dziewczyny!-
-nie ma go ... czyli kierunek KFC- kiwnął
głową po czym wrócił do drzwi.
-ty mnie w ogóle nie słuchasz!- krzyknąłem
za nim jednak wtedy wyszedł- grr! Głuchy czlowiek!-
Karina
watching you ...
-
nie gadaj ...-
-no
gadam! Po prostu powiedział to im, oni powiedzieli jemu i puff! Eeh
to był najgorszy dzień w moim życiu ...- odparła zdruzgotana,
przegryzając kurczaczki.
-ale
wiesz ... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- uśmiechnełam
się do niej a ona westchneła.
-no
wiem ... ale i tak jestem na niego wkurzona- oparła się o ręke po
czym zaczeła mieszać rurką w pepsi.
-Vai
zrozum że on zrobił to z miłości. Każdy z miłości czasami robi
głupstwa. sama też nie jestem święta-
-pff
ty myślisz że ja tak? Dziewczyno ... co związek to większa
patologia- zaśmiała się. No troche jej już to przechodzi, a
przynajmniej mam taką nadzieje. Nagle zobaczyłam Logana i Noah
którzy weszli do KFC. Już chciałam coś powiedzieć ale szybko
Logan pokazał mi żebym nic nie mówiła więc uspokoiłam się.
-co
ci jest?- spytała, zauważając moje zagubienie.
-eahm
... ostry ten sos co nie?- zaczełam się wachlować.
-wziełyśmy
bez sosu- podniosła brew a ja szybko przestałam się wachlować.
Kurde! W tej samej chwili Logan chciał od tyłu zakryć Vai oczy,
jednak ta wyczuła to, jakim cudem to nie wiem, i szybko chwyciła go
za nadgarstki.
-ty
się jeszcze nie nauczyłeś że mam oczy dookoła głowy?- odparła
cwaniacko po czym wstałam, trzymając go nadal za ręce.
-zapomniałem-
odparł po czym chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do
siebie, tak że stali twarzą w twarz. Widać było że pasiasta
troche się speszyła lecz szybko zdołała się opanować,
odpychając go od siebie po czym biorąc tacke do ręki.
-tak
chcesz pogrywać co?- podniosła brew do góry po czym zaczeła
wymachiwać tacką.
-bo
się jeszcze zmęczysz złotko- odparł Logan łapiąc za drugą
tacke. To było dziwne ... międzyczasie Noah usiadł koło mnie i
przyglądał się tej całej sytuacji.
-
... stawiam 10 dolców że Vai go zmiecie-
-20
że ją złamie- kiwnełam głową.
-ty
Brutusie- zaśmiał się.
-po
postu wiem jak na nią działa- pomajtałam brwiami.
Violette
watching you ...
-nie
mów do mnie złotko ... nie po tym co zaszło- zmarszczyłam nos po
czym pokazałam mu ręką by się do mnie zbliżył.
-
ty z gąbką jesteś niebespieczna, co dopiero z tacką- odparł. No
niech już nie przesadza -.-
-bądz
mężczyzną Logan!- krzyknełam i wiedziałam że to było jak
machanie czerwoną płachtą przed oczami byka. W mig zerwał się i
zaczął wymachiwać tacką, próbując drugą ręką mnie złapać,
lecz szybko zrobiłam unik, walnełam go w głowe tacą i chwyciłam
za ręke, przystawiając mu tacke to twarzy- i co, nadal będziesz
się tak wymądrzał?- podniosłam brew. wtedy zrobiłam coś czego
nie powinnam: popatrzyłam mu w oczy ... w te piękne oczy, które
wyrażały żal i taką nienawiść do siebie, za to co zrobił.
Momentalnie zaczełam zwalniać uścisk, jednak nie wiedziałam że
to wykorzysta. Szybko chwycił mnie za ręke, zwalił tacke i
przycisnął mne do ściany.
-teraz
moge, a ty?- podniósł brew a ja się skrzywiłam-zrozum Vai,
kochałem cię tak że byłem wtedy zdolny do wszystkiego ..-
-taa
szkoda że mi jeszcze Noah nie zabiłeś-
-a
wiesz rozważałem tą opcje- odparł a ja zrobiłam wielkie oczy. Z
kim ja żyje ...-Słońce musisz być mniej łatwowierna-
-a
skąd mam pewność że nie mówisz prawdy?- podniosłam brew.
-bo
nigdy nie mógłbym zabić człowieka-
-tylko
dlatego?-
-a
jest jeszcze jedna opcja?-
-ja?-
-co
ja?-
-no
to co ja bym czuła, gdybyś zabił Noah- odparłam patrząc na
niego- ty kompletni ześwirowałeś!-
-przez
ciebie- uśmiechnął się po czym pocałował mnie namiętnie. Nie
no nie w takiej chwili!! Ja tu udaje poważną a ten mi wylatuje z
całusami!! Wooon! Ale nie mogłam nic zrobić! Wszystko zrobiło mi
się galaretowate a ja nie mogłam się opanować. Jednak, kiedy
poczułam że ciutke zwolnił mój uścisk, kopnełam go w klejnoty
po czym szybko chwyciłam tacke i,chwytając jego ręce, powaliłam
go na podłoge.
-aałaaa!
To chcesz mieć dzieci czy nie?! Bo nie pisałem się na darmową
kastracje!-
-a
ja nie pisałam się na rujnowanie mi życia- warknełam do niego
-przepraszam
cię Vai, ja nawet nie wiedziałem co robie ... to ... wszystko moja
wina ... nie wiń chłopaków ... oni nie chcieli nawet tego zrobić,
ale im dopłaciłem- szepnął.
-boże
...- szepnełam puszczając jego dłonie po czym przeczesałam dłonią
włosy. Ten powoli usiadł na podłodze koło mnie i wpatrywał się
we mnie
-
... wybacz i ...- spuścił głowe- po prostu ... zakochałem się
... tak że mi odwaliło- podniósł głowe i popatrzył na mnie- jak
można się w tobie nie zakochać- przeszedł mnie dreszcz ... nie
wiedziałam co powiedzieć.
-no
normalnie, ja jej nie kocham- odparła czerwona, przechodząc koło
nas- co to za cyrk?-
-eeh
...- westchnął- przepraszam ją za tamto zajście. Ale wiem że to
wykracza wszelkie granice ... to było na serio głupie i nigdy nie
powinienem tak postąpić ...- odparł powoli wstając- jeśli ... no
wiesz ... to ... ja ... zrozumiem ...- zaczął się jąkać a w jego
oczach zobaczyłam łzy. Wybauszyłam oczy ... czy jemu aż tak
bardzo na mnie zależy? Niemożliwe ... – pa ...- szepnął po czym
udał się do wyjścia. Nie moglam tego tak zostawić ... w sumie ja
też kiedyś zrobiłam coś czego nie powinnam przez właśnie
miłość. Bez chwili zastanowienia wstałam i pobiegłam za nim.
-ani
kroku dalej!- krzyknełam do niego a on stanął i się do mnie
odwrócił- może i zrobiłeś coś czego na serio nie powinieneś i
to nie jest do wybaczenia od tak, zraniłeś mnie i to bardzo i
wiedziałeś jakie będą tego konsekwencje i że prędzej czy
póżniej się tego dowiem no i ...-
-do
rzeczy!- krzykneła Sylwia.
-gdzie
masz Jamesa?- spytała Karinka.
-w
domu, przyszłam za Vai- wzruszyła ramionami.
-ale
...- zaczełam patrząc na niego. Przestań taką mine robić- ...
kocham cię. A miłość wszystko wybacza ... znaczy do pewnego
stopnia- zaakcentowałam na co on się uśmiechnął- ale nadal
jestem na ciebie zła- kiwnełam głową na co ten się zaśmiał.
-jasne-
przybliżył się do mnie gdy ja czule go pocałowałam. Może i za
szybko mu wybaczyłam no ale nie da się być na niego złym. To tak
jak być zły na niewinnego kotka który stłukł wazon! Znaczy ...
kot zbytnio nie myśli a on tak no ale ... jak mówiłam miłośc ci
wszystko wybaczy!
Ojejciu.. :) Słodki ten rozdział ^^ Strasznie mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńAmelia - cóż i tak będę nazywać Cię Angie, więc wybacz, ale jesteś człowieku denerwująca -,-
Josh - wyczuwam tu romans.. i to jeszcze z moją siostrą :^)
Carlos - jak kocha to nie zostawi ! Nie bój się :) Pati taka nie jest, a Zayn to tylko denerwujący robak, który nic nie może zrobić :P
Logan i Vai - u tej parki już nic mnie po prostu nie zdziwi xd Najważniejsze w tym momencie to:
a) żeby Logan nauczył się być mężczyzną, a nie dzieckiem który zrobi wszystko żeby tylko dostać zabawkę (czyt. Vai).
b) Vai powinna rozumieć, że Logan to chłopak, a co za tym idzie mniej myśli i wgl to najpierw robi, a potem myśli xd Czy jakoś tak xd
Tak czy owak rozdział boski :D Czekam na kolejny ^^
Fanka Logana i Vai <33
Weź wywal Angel z tego opowiadania bo czytelników przez tą zdzire tracisz -,-
OdpowiedzUsuńprzypominam że to mój blog i ja decyduje kogo dać ;*
Usuńprzy okazji akcji na asku... znalazłam twojego bloga.
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że twoje rozdziały są śmieszne i poprawiają humor c:
pomimo tego, że notki są ciut za długie, uwielbiam je czytać!
dobra, dobra... shippuję logana i vai ♡ ♡ ♡
megosia
zapraszam do mnie (przepraszam za spam) => http://layupunderme.blogspot.com/
Cholera mam ochotę pośpiewać... mam takie latynoskie rystmy *.* Dobra, komentuje, komentuje... this is meee :D Ale jeden komentarz napiszę w formie opowiadania! Narrator pomoże! :D
OdpowiedzUsuńKendall jak prawdziwa matka Polka, nosi zakupy, niczym Pudzian, w świetle księżyca, wiatr rozwiewa jego piękną blond grzywkę, laski mają orgazm, majestatycznie rusza przed siebie na swym wspaniałym koniu przez dziką plaże... wooow *.*
Narrator: podnieta Pati, część pierwsza i na pewno nie ostatnia.
Pati: Tak majestatycznie patataja! AAAA! :D Ej ej... Carlos jest smutny ._. To sprawia że też jestem smutna :c Dzielimy się nawet emocjami! aaaa! *///*
Chwila, chwila, chwilaaaa... mam scenkę! Jezu mam scenkę! A grzechem by było, jakbym jej nie napisała... Narrator! Dajesz!
Narrator: Zachwycona Pati, uwolniła swą radość, w postaci objadania się słodyczami, jakby zapomniała że jest na diecie i nie powinna tyle wpierdalać.
Pati: ...sama zrobię scenkę, pfff :P
~*~
- Tracę ją! Kendall, ja ją tracę! - zrozpaczony latynos już nie wiedział co miał robić. Mógł tylko rozpaczać i wygadać się swojemu najlepszemu przyjacielowi.
- Ona cię kocha, nie stracisz jej - blondyn próbował go pocieszyć, jednak sam nie wiedział dokładnie jak ma to zrobić. Brakowało mu doświadczenia w takich sprawach, nigdy czegoś takiego nie przeżył.
- Nie rozumiesz! Ja ją tracę! - Carlos zacisną pięści, przymrużył oczy spoglądając na Kendalla - nie możesz tego zrozumieć?!
- Ona cię nigdy nie opuści! - chłopak najwyraźniej stracił cierpliwość do głupiej paplaniny przyjaciela. Właśnie w tym momencie, pojawił się w mieszkaniu Pan Doktor Kwiat (lol xd)
- Panie Pena, mam złą wiadomość - zsuną z dłoni białe rękawiczki - straciliśmy ją - ze smutkiem, wpatrywał się w latynosa, oczekując jakiejkolwiek reakcji.
- Co? - Kendall najwyraźniej nie zauważył że tak naprawdę, nie znajduje się w swoim domu, a w szpitalu.
- Obiecaliście że ją uratujecie! - wrzasną Latynos.
- Co do cholery się tu dzieje?! - blondyn był najwyraźniej w szoku. Nie mógł zrozumieć o co chodzi.
- Pati właśnie w tym momencie, jest w innym miejscu... na studiach - odrzekł lekarz.
- NIEEEE! - Carlos padł na kolana, podnosząc ręce do góry, krzycząc, płacząc... wszystko naraz!
Koniec
~*~
Narrator: proszę Pati, nie pisz już nic więcej, błagam.
Pati: w mojej głowie to wyglądało lepiej... ahhh narratorem to ja nie będę :D
Kendall z jednej strony ma fajnie... coś typu "Amelia po lewej, Angel po prawej, takie niegrzeczne i takie nagieeee..." dalej nie śpiewam xD Ale czy chłopak ma źle? NIE! Ma fajnie! xD
Braciszek taki mądry... on wie że dziewczyną patrzy się w oczy, ale te na górze.
Pati: patrz mi w oczy
Carlos: ale w które?
Hahahah Logan jaki władczy! Nie wiedziałam że to takie dzikie zwierze jest... taki dzik xD Jestem zaskoczona, tak jakbym odkryła ze jest laską czy coś xd
Cholera Noah! Kryć się! Do schronu dzieci, ogłaszam stan wyjątkowy! Były Vai! Logan będę tęsknić... kochałam cie, jak brata :D
Kendall on tylko udaje mądrego żeby nas zmylić, tak naprawdę jest głupi... troluje nas :D
To mi przypomina jak byłam u ciebie, co śmiałyśmy się z rurek... teraz nie ogarniam co było aż tak śmiesznego, ale mam nadal zdjęcia xd Ale najważniejsze że Vai się jakoś dogaduje z Kariną i nie chce ją zabić!
Czyli Vai chowa oczy pod włosami... no to wiele wyjaśnia. Teraz pytanie w które oczy ma ktoś patrzeć, nabiera większego sensu! O dziękuje świecie, że pozwalasz mi, dowiadywać się wielu nowych rzeczy! AAA wojna na tacki! :D
Nie będzie dzieci? Cholera... co ja mam zrobić teraz z prezentami? myślałam ze będę ciocią!
Jakie słodkie przeprosiny *_* Chłopacy jak płaczą są... słooodcy *.* Już nigdy więcej romansideł nie oglądam bo potem płacze na takich rozdziałach... tak! płacze teraz! To było piękne!
Idę czytać dalej! Don't cry... xddd