~~ Oh a jednak żyjesz? No tak tak, żyje xd
~~ Mam takie marzenie: doprowadzić tego bloga do końca. Czy mi się to uda? Hmm ...
~~ Oby ten rok był owocny i pełen wrażeń (tych pozytywnych oczywiście xd)
~~ Strzałeczka mordeczki! <3
James watching you …
~~ Mam takie marzenie: doprowadzić tego bloga do końca. Czy mi się to uda? Hmm ...
~~ Oby ten rok był owocny i pełen wrażeń (tych pozytywnych oczywiście xd)
~~ Strzałeczka mordeczki! <3
James watching you …
-Zabije tego
gnoja- słyszałem to od chwili gdy wsiedliśmy z blondynem do auta- posiekam,
wypatrosze, powiesze-
-Kendall
uspokój się- odezwałem się w końcu, gdy zaparkował i zaczęliśmy wysiadać z auta.
-Uspokój się?-
odwrócił się w moją strone gwałtownie gdy aż odskoczyłem od niego- ja kiedyś
przez niego zdrowie strace! Przez was wszystkich! Działacie mi tylko na
nerwach!-
-Kendall, masz-
dałem mu tabletke.
-Po co?-
-To na uspokojenie.
Ja też jedną wezme. Na wszelki wypadek- gdy już łyknęliśmy co potrzeba
weszliśmy do A&O. Oczywiście przy wyjściu przywitali nas goryle.
Usmiechnąłem się ładnie mówiąc że jestem chłopakiem popularnej DJ-ki, która tam
pracuje. Jeden z nich wybuchnął śmiechem ale drugi sobie przypomniał że to
prawda więc nas wpuścili. Długo nie musieliśmy szukać …
-Chłopaki no
nareszcie- podbiegła do nas czerwona.
-Cześć Sylwia,
czemu do nas wcześniej nie zadzwoniłaś?- spytał ją blondyn gdy dostrzegł
umierającego już na fotelu Logana.
-Zabrał mi
komórke- warknęła- dopiero teraz zdołałam mu ją wyrwać bo zasnął- wzruszyła
ramionami- co się wczoraj stało że Logan aż tak się schlał?-
-A no nie wiem …-
zaczął kręcić Kendall- może dalej boi się że Vai może wybrać Noah i …-
-Noah?- prychnęła
ze śmiechem- no co wy. Wczoraj, za każdym razem jak wymawialiśmy imie „Logan”
to robiła się czerwona jak burak- zaśmiała się gdy spojrzeliśmy na siebie
znacząco- trzeba było się nie oddalać w połowie naszej rozmowy- pokiwała głową
gdy wybałuszyliśmy oczy- no co? Nie dało się nie słyszeć waszego wrzasku i … nie
zauważyć kamerki na kwiatku- wywróciła oczami gdy blondyn podrapał się po głowie. Nagle skrzyżowałem się z czerwoną wzrokiem-
co mnie tak lustrujesz od góry do dołu?-
-Skąpiej się
nie dało?- dlaczego moje myśli muszą od razu wychodzić przez usta?
-Wiesz co, moi klienci wolą jak jestem bardziej ubrana- oj, chyba się wkurzyła. Aż jej zaczeły żyły podskakiwać na czole- ty dalej myślisz że się tu puszczam?- warknęła- a no tak, zero zaufania- pokiwała głową po czym podała Kendallowi klucze- zanieście go do mnie do domu. Zostawcie na łóżku Vai. Jak się obudzi to ja się nim póżniej zajme- odparła stanowczo po czym spojrzała na mnie- ale ty za to jedziesz z Kendallem do swojego domu- po czym pomachała nam i wróciła do swojego kolegi Dj-ja. Blondyn popatrzył na mnie z miną „chłopie, daj se już spokój” po czym odwrócił się do Logana. Chwile zajęło nam przeniesienie go do auta, trzymanie go by nie obrzygał Kendallowi auta, przeniesienie go do domu, stanie przed domem jak dwa debile, próbując otworzyć drzwi wejściowe bez upuszczenia tego młotka i położenie go na łóżku.
-Wiesz co, moi klienci wolą jak jestem bardziej ubrana- oj, chyba się wkurzyła. Aż jej zaczeły żyły podskakiwać na czole- ty dalej myślisz że się tu puszczam?- warknęła- a no tak, zero zaufania- pokiwała głową po czym podała Kendallowi klucze- zanieście go do mnie do domu. Zostawcie na łóżku Vai. Jak się obudzi to ja się nim póżniej zajme- odparła stanowczo po czym spojrzała na mnie- ale ty za to jedziesz z Kendallem do swojego domu- po czym pomachała nam i wróciła do swojego kolegi Dj-ja. Blondyn popatrzył na mnie z miną „chłopie, daj se już spokój” po czym odwrócił się do Logana. Chwile zajęło nam przeniesienie go do auta, trzymanie go by nie obrzygał Kendallowi auta, przeniesienie go do domu, stanie przed domem jak dwa debile, próbując otworzyć drzwi wejściowe bez upuszczenia tego młotka i położenie go na łóżku.
- Właściwie po
co dała ci klucze? Przecież ja też je mam- wskazałem na swoje gdy blondyn
wzruszył ramionami.
-Jest
przemęczona, może zapomniała- gdy już odprawiliśmy Logana, wróciliśmy do klubu
oddać klucze Sylwii.
-Wiesz co-
zatrzymałem na chwile Kendalla- ja … zostane-
-A ciebie tu po
kiego?- podniósł brew zdezorientowany.
-Odprowadze ją
pożniej- palnąłem, jednak moja intencja była inna. Chciałem zobaczyć co tak na
prawde robi w tym klubie. Usiadłem gdzieś z tyłu i zacząłem się im
przypatrywać. Na szczęście dzisiaj był dzień z maskami więc wziąłem jedną z
wielkiej kupki po czym założyłem na siebie. Siedziałem tak przez całą noc.
Nawet nie zauważyła że tam jestem. Ale ja za to ogarnąłem że jestem totalnym
debilem.
Pati watching you
…
-To mówicie że
u Vai bez zmian?- spytał Harold, układając jakieś fiolki na półkach- co?-
powtórzył gdyż nie usłyszał odpowiedzi- ej!- odwrócił się by zobaczyć co się
dzieje- przyszliście do mnie czy się obściskiwać?-
-Mm …- mruknęłam
gdy na chwile oderwałam się od Carlosa- przyszliśmy do ciebie się obściskiwać-
-Daj spokój, w
domu mamy taki celibat że masakra …- jęknął Latynos gdy pokiwałam głową.
-Hm …- mruknął
pod nosem Harold schodząc z drabiny- poczekajcie chwilke, coś sprawdze-
podszedł do komputera i zaczął coś w nim szukać- o widzisz- odszedł od sprzętu
po czym podszedł do półek i zaczął
czegoś szukać. Usiedliśmy na stole i z zaciekawieniem patrzyliśmy na jego
poczynania- To nie, to nie, to nie …-
-Co tonie?-
podniosłam brew gdy Carlos się zaśmiał.
-Skarbie „to
nie” a nie „tonie”- próbował mi
wytłumaczyć.
-No dobra, ale
kto tonie?- nie dawałam za wygraną.
-Nie tonie tylko
toniecie, wy toniecie- wskazał na nas Harold, trzymając jakąś fiolke w rece i
zarazem idąc w naszą strone- toniecie w kłamstwie- kiwnął głową po czym wskazał
na buteleczke- to jest specjalna mieszanka na wspomaganie pracy mózgu. Podawana
przez dłuższy czas może zdziałać cudowne efekty, mam przynajmniej taką
nadzieje. Wystarczy dać tego jedną łyżeczkę do jakiegokolwiek napoju i podawać
Vai codziennie. Jeśli zacznie mieć dziwne przebłyski pamięci i jakieś krótkie
retrospekcje w głowie to znaczy że mikstura zaczyna działać- wręczył nam fiolke
z uśmiechem.
-Myślisz że
zadziała?- spytał Carlos, obracając ją w rękach.
-Przekonamy
się- wzruszył ramionami Harold.
-A jak udało ci
się odkupić te wszystkie mikstury? Vai ci je przecież zniszczyła- zauważyłam
gdy chłopak pogodnie się do mnie uśmiechnął.
-Zapłaciła mi
za nie. Zamówiłem nowe i zapełniłem znów magazyn. Znaczy, wyprodukowaliśmy
nowe. To co wam dałem to na razie, można powiedzieć, „prototyp”. Stworzyliśmy
go gdy dowiedzieliśmy się o tym co stało się z Violette-
-Chyba w życiu
ci się nie zdołamy odwdzięczyć- przytuliłam Harolda.
-Poczekajcie z
podziękowaniami. Niech najpierw mikstura zadziała-
Logan watching
you …
-Co do …- otworzyłem
jedno oko gdy poczułem że ktoś liże mnie po nosie- Vegas?- szepnąłem widząc
małego psotnika tuż przed moją twarzą -Co się stało …- jęknąłem sam do siebie
powoli wstając z łóżka. Nie wiem jakim cudem ale znalazłem się w pokoju Vai …
rozglądnąłem się troche przestraszony gdy futrzak siedział wpatrzony we mnie
jak w malowany obraz. Pogłaskałem go po czym usiłowałem sobie cokolwiek
przypomnieć. W powietrzu unosił się zapach jajecznicy. A jednak nie jestem sam.
Podpierając się o ściany i meble doczłapałem
się do kuchni.
-O witam witam-
uśmiechnął się do mnie James. Stał i robił jajecznice w pociesznym fartuszku.
Stolik w kuchni był pięknie nakryty. Róże, wino itp.
-Nie za
wcześnie na wino?- spytałem gdy brunet spojrzał na stół a potem na zegarek.
-W sumie racja-
kiwnął głową po czym schował wino do szafki.
-Co
przeskrobałeś?- usiadłem powoli na krześle, podpierając się o stolik.
-Siedziałem
prawie całą noc w klubie A&O i pilnowałem Sylwii. Okazało się że faktycznie
robi tylko za Dj-ke a ja jestem debilem- oznajmił.
-A co innego
żeś myślał?- podniosłem brew po czym chwyciłem kubek i nalałem sobie wody.
-No nie wiem …-
wytarł ręce w fartuch- połowe sumki na Vegasa już ma więc … myślałem … a nie
wiem co myślałem- machnął ręką gdy nagle lampart wskoczył mi na kolana.
Wyplułem wystraszony wode, gdyż akurat piłem- … ścierasz to- wskazał na naplute
kafelki.
-No już już-
przytaknąłem po czym przytuliłem do siebie zwierzyne.
-A no i bez jakiejkolwiek
broni nie wracaj do willi- oznajmił mi James- Kendall wczoraj był tak wściekły
że omało cię nie rozszarpał- oj przechlapane-a poza tym wiesz czego się
dowiedziałem wczoraj od Sylwii?- spytał mnie z tajemniczym uśmiechem gdy tylko
wzruszyłem ramionami- że Vai woli ciebie od Noah. Jakbyśmy zostali dłużej to
byś się przekonał, matole- prawie że przeliterował ostatnie słowo.
-Jakim cudem?-
jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
-A takim że cię
zaraz zabije bo niedawno wróciłam a twoje gadanie nie daje mi spać- do kuchni
przywlokła się zaspana czerwona- poza tym musiałam cię wczoraj cały czas
pilnować, zwinąłeś mi komórke i jesteś idiotą!-
-Kochanie
zrobiłem ci śniadanie- podszedł do niej brunet i ją przytulił- pyszna jajeczniczka
z bekonkiem do tego własnoręcznie wyciskany soczek z pomarańczek-
-Zdrobnienia
uczynią twój poranek słodszym- mruknąłem pod nosem ze śmiechem gdy Sylwia
popatrzyła na Jamesa z uśmiechem.
-A umyłeś wcześniej
ręce?- na to pytanie wywrócił oczami- poza tym Logan …- popatrzyła w moją
strone, wtulona dalej w bruneta. Jej ręce zwisały jej bezwładnie po bokach,
wyglądało jakby trzymała się na noga tylko dzięki temu że James ją do siebie
tuli- … ty się jej podobasz. Nie Noah tylko ty. Gdybyś został chwile dłużej to
byś to usłyszał. Naucz się zostawać do końca, młotku. W kinie raczej nie
wychodzisz w trakcie filmu lub pod koniec przed spojlerem, nie?- chwile to trwało
zanim dotarły do mnie jej słowa. Wyszczerzyłem się po czym zdecydowałem wrócić
do willi ponieważ widziałem że chyba mają sobie coś do wytłumaczenia. Po drodze
ludzie chyba znów brali mnie za wariata. Nawet nie wiedziałem że potrafie tak
wysoko skakać.