~Tak jak mówi tytuł więc ... no xd Tym razem może aż tak długo nie czekaliście ale no ... egzaminy kuwaaa! xd
~Dodałam trochu pikanterii na końcu ... spodziewaliście się takiej akcji reakcji? :P Miłego czytania! :D
James watching you …
~Dodałam trochu pikanterii na końcu ... spodziewaliście się takiej akcji reakcji? :P Miłego czytania! :D
James watching you …
-Tak tak, będę o 20-tej- słyszałem rozmowe siedząc na
kanapie w pokoju i przeglądając z nudów poszczególne programy w telewizji-
spokojnie Dast, nie spóżnie się- zapewniała go stanowczym głosem gdy na chwile
oderwałem wzrok od pudła i skierowałem na przedpokój, z którego słyszałem głos-
damy popis jak ostatnio- zaśmiała się ewidentnie coś myjąc, gdyż usłyszałem
szum wody. Westchnąłem i zacząłem kiwać głową.
- … zdradza mnie- popukałem ręką kilka razy w fotel- na
bank- zacisnąłem usta gdy Czerwona weszła do mojego pokoju, dając mi obiad.
-O tak możemy zrobić ten numer co ostatnio- odparła z
uśmiechem po czym śturchneła mnie i wskazała na jedzenie. Szczerze to ja nie
wiem na jakim etapie związku jesteśmy … jak na razie coś ala „stand by”
ponieważ ja jestem wkurzony o Vegasa a ona jest wkurzona o to że jestem
wkurzony o Vegasa. Puki co jeszcze nie dała mi skonać z głodu- no dokładnie,
musimy iśc na całość!- w tejże chwili zakrztusiłem się jedzeniem i udało mi się
wybełkotać kilka wyrazów, które miały sens.
-Jakie za przeproszeniem „na całość”?!- szybko wytarłem
dziub w rękaw gdy dziewczyna popatrzyła na mnie ze smiechem.
-Oho mój już zaczyna coś węszyć- podniosła brew gdy zbiła
mnie kompletnie z tropu-to pogadamy póżniej-
-Zdradzasz mnie?!- krzyknąłem na całe mieszkanie,
podnosząc się w mig z miejsca na równe nogi. Sylwia popatrzyła na mnie ze
zdziwieniem że tak zareagowałem po czym powoli zaczęła uspokajać sytuacje.
-Nie no dobra, żartowałam- w sumie nie wiem do kogo to
było- to dzisiaj o 20-tej, dobrze?- kiwnęła głową po czym pożegnała się z nim i
zakończyła rozmowe. Usiadłem w ciszy i kontynuowałem jedzenie. Ta zaś stała
dalej przy stole, bacznie przyglądając się mi.
-Co?- spytałem po chwili zciszonym głosem- myślisz że już
sobie ciebie odpuściłem?- palnąłem prosto z mostu gdy ta utkwiła wzrok w moich
oczach- to że mamy spór o futrzaka nie znaczy że … no wiesz-
-Przepraszam no- warknęła po czym poszła do kuchni.
Zdziwiony popatrzyłem za nią i stwierdziłem że coś zaczyna być z nią nie tak.
Zaczyna się robic oschła, wredna i z takim czarnym humorem. Boże zlituj się,
nie zamieniaj mi jej w Vai …
-Heh dobrze że Logan nie czyta moich myśli- szepnąłem pod
nosem i dokończyłem jedzenie.
Josh watching you …
-Jesteśmy na miejscu- odparł Marco, parkując auto przy
jakimś wielkim magazynie.
-Tutaj?- spytała zdziwiona Amelia, wychodząc z auta i
rozglądając się dookoła- jaja sobie robisz?-
-A co?- zdziwiony wysiadł z auta i trzasnął drzwiami- ta
garstka mafii włoskiej nie jest az tak strasznie bogata- odparł, zamykając
auto- poza tym my jesteśmy tylko jedną setną, daleko od naszego Państwa więc …
no- zakończył zdanie i poszedł przed siebie- macie cały teren do dyspozycji.
Ide powiedzieć reszcie żeby nie wszczynali alarmu- po tych słowach zniknął nam
z radarów.
-Aha- kiwnęła głową brunetka po czym popatrzyła na mnie-
cała nadzieje w nas- puściła mi oczko i poszła przed siebie. Jestem pewien że
reszta też się zwierza więc ja też tak zrobie … odkąd zamieszkałem u chłopaków
w głowie była mi tylko Pati. Młodsza siostra, fakt. Każdy dobry brat zrobiłby
wszystko by nie stało jej się nic złego. Ja próbowałem takim być. Czy mi
wyszło? Tego to już nie wiem. Ale, odkąd moją siostrą zajął się Carlos, któremu
bezgranicznie już ufam, moją myślą zawładnela inna osoba … Ale tak strasznie
zawładnęła że czasem trudno mi się powstrzymać by się na nią nie rzucic i jej
nie obściskać. Oschła jest, nieznośna, wkurzająca, pyskata … ale z jaką ona to
gracją robi! Ah!-Te magik!- rzuciła w moją strone- idziesz?- uśmiechnęła się
promiennie, machając do mnie ręką gdy kiwnąłem głową i pognałem za nią.
-Ide ide złosnico- poczochrałem jej włosy gdy ta
wrzasnęła wkurzona.
-Ty pojebie! Dorwe cię, zobaczysz!- pogroziła mi palcem
gdy zaśmiałem się i pognałem do pierwszych lepszych krzaków- oo jak się cykor
chowa!-
-Do kogo mówisz cykor, bachorze?- wystawiłem język gdy ta
rzuciła się na mnie i zaczęła łaskotać, męczyć, dźgać, szczypać, yeah wszystko
naraz!
-Gołąbeczki!- przed nami nagle stanął Marco. My zaś
uspokoiliśmy się szybko, nie wiedząc jak zareagować- tu Trucka nie ma. Podobno
ktoś z moich widział jak Vai wyjeźdza z nim gdzieś- podrapał się po głowie i
zaczął się rozglądać- to nie będzie takie proste jak nam się wydaje-
-A gdzie Logan po raz pierwszy znalazł Vai?- otrzepałem
się wstając, pomagając przy okazji Amelii, która wybierała sobie liście z
włosów.
-Dobrze kombinujesz Josh- wskazał na mnie i skinął głowa
na znak byśmy wsiedli do auta. Bez zastanowienia pognaliśmy za nim. Na miejscu
…
-To tutaj … już na pewno- powiedział nam, zatrzymując się
nieopodal małego lasku-lasek nie jest duży wiec długo wam to nie zajmie-
popatrzył na nas gdy wysiadaliśmy po czym ze śmiechem dodał- ale bez gruchania
tam gołąbeczki!- krzyknął za nami gdy Amelia strzelila drzwiami zła. Nic się
nie odezwałem, udając że żadne słowa nie padły z jego ust. Gdy odjechał od razu
pognaliśmy w pierwsze lepsze krzaki.
-Hmm … pomyślmy jak Vai- zaczęła mówić do siebie,
rozglądając się dookoła.
-O KFC!- pisnąłem cicho, udając pasiastą gdy Amelia odwróciła
się do mnie i zaśmiała. W sumie fakt, to jest dziwne że oby dwoje, chociaż jej
nie lubimy, to pomagamy jej jak tylko możemy. Szczerze? Nawet ja tego nie
rozumiem. Może robimy to dla niej bo odezwało się w nas sumienie, może z
litości, może tez przez to że straciła pamięc i tak jakby niczemu nie jest
winna.
-Josh patrz!- z namysłu wyrwał mnie krzyk dziewczyny,
która wskazała na slady wielkich opon przy jednej z polnych dróżek.
-Osz ty, Dominator!- klasnąłem w rece szczęśliwy że nam
tak gładko poszło.
-Musi być gdzieś blisko- zaczęła się szybko rozglądać
dookoła po czym pognała za śladami.
-Ej ej, nie zapominaj o mnie!- krzyczałem za nią.
-To się ruszaj ślimaku!- zaczęła się śmiać, gnając ile
sił w kopytach gdy ja jednak zostawałem w tyle. No cóż, wole magie od biegania.
-Amelia!- krzyknąłem po dłuższym bieganiu, gdyż eeh
zniknela mi z oczu …- Amelia gdzie jesteś?-
-W tą strone ośle!- usłyszałem jej śmiech i szybko za nim
pognałem. Gdy wpadłem w jakieś krzaki i wywróciłem się na podłogę, ujrzałem
przed sobą wielkiego, potężnego stwora na czterech kołach, a w nim uśmiechającą
się brunetke. Od razu uśmiech zawitał na mojej twarzy.
-Znalazłas!- gwałtownie wstałem i tak samo gwałtownie
upadłem, gdyż zaplatałem się w zarośla.
-Haha Josh!- smiała się, widzac co ja kombinuje.
-Nie nie, nie schodz. Poradze sobie- machnąłem reką,
udając że mam wszystko pod kontrolą. Mhm …
Na szczęście jednak w pore uwolniłem się od tego zielska
i zwinnie wsiadłem do Trucka. No cóż, wrażenia niezłe.
-Jak ty to otwarłaś?- spytałem zdziwiony, siadając na
fotelu z tyłu razem z nią.
-Normalnie- pokazała mi klucz- zwinęłam Vai kilka dni
temu bo w sumie … miałam ochote się tym cacuszkiem przejechać- pomajtała
brwiami, machając mi kluczami przed oczami.
-Ty zbereźniku- złapałem lekko za klucze i przy okazji za
jej dłoń. Nawet się nie wyrywała. Z uśmiechem spojrzała mi w oczy i tak jakby
się wyciszyła. Spuściła ręke na dół, razem z moją, i pogodnie dalej patrzyła mi
w oczy. Oj no proszę was, ja się nie będę cackał jak Logan! W jednej chwili złapałem
ją za policzki i namiętnie pocałowałem. „Jeśli jej to nie będzie pasować to
mnie trzepnie” pomyślałem, jednak coraz bardziej odsuwałem tą myśl gdy Amelia
wpadła ze mną w ten trans i coraz namiętniej mnie całowała. Wpletła ręce w moje
włosy, drapiąc mnie delikatnie, pomrukując słodko przy każdym pocałunku. Nie
wytrzymałem … zjechałem reką na dół. Oj tam po co jej bluza. Rozsunąłem jej ją
migiem i rzuciłem na przednie siedzenie. Nie opierała się. Chwyciłem ją w pasie
i delikanie położyłem na siedzenia.
-Mm … Josh …- mruknęła w pewnej chwili gdy zaprzestałem.
Pierwsza myśl „zrobiłem coś żle?!”.
- … tak?-
-Nie przestawaj- szepnęła z uśmiechem gdy odetchnąłem z
ulgą i z wielką chęcią posłuchałem jej słów. Noo i takie tam … No.