Pojebani, wszędzie pojebani ... aale kolejny soczysty rozdział już nadchodzi! Miłego czytania! :D
(kamera Kendalla)
(kamera Kendalla)
-Czyli tak … ja mam Sylwie, ty masz Carlosa i Amelie,
Logan ma Angel i Josha a Kendall ma Vai, nie?-
-Nie- załamała ręce po raz kolejny brunetka- nie
rozdzielaj bliźniaczek!-
-Jakich bliźniaczek?-
-Srakich James, srakich!- wydarła się wkońcu Pat na
skraju załamania- ty jesteś taki tępy czy tylko udajesz?-
-Sama jesteś tępa!- warknął oburzony.
-To nie ja nie pamiętam kto jest kim!- broniła się
zacięcie- powoli, spokojnie- próbowała jakoś ogarnąć sytuacje- spróbujmy
inaczej- wzięła głęboki wdech- jeśli przyjdzie tu Vai i spyta „gdzie jest
bliźniak Pat?” to o kogo jej może chodzić?- prawie że przeliterowała całe
zdanie gdy brunet analizował w milczeniu każde słowo.
- … poddaje się- wzruszył rękami po czym dodał kilka słów
od siebie- będę się lizał i pieprzył z każdym, najwyżej pomyśli że jestem
kazirodczym ninfomanem, a co mi tam! Skoro ona i tak mnie nie lubi!- wybuchł
James gdy Pat zrobiła krok do tyłu od lady, przy której stała. Kamera zaś
skierowała się na twarz blondyna.
-Nie bliżaj się do niego- wyszeptał Kendall, trochę
spanikowany.
-Jestem!- krzyknęła Czerwona, wchodząc do willi z wielką
torbą.
-Radziłabym ci się do niego nie zbliżać, jest
nieobliczalny- szepnęła brunetka gdy Sylwia jeszcze nie wiedziała czego się
można po nim spodziewać.
-Siostrunia!- krzyknął brunet gdy dziewczyna podniosła
brew ze zdziwienia po czym otworzyła torbe, z której wyszedł Vegas- nie
przypominam sobie lamparda w rodzinie, może od twojej strony-
-Skoro jesteś moim bratem to mamy tych samych rodziców-
odparła po czym przeanalizowała wszystko- chwila, nie mamy rodziców-
-Badum tss- wtrąciła się Pat gdy Czerwona westchnęła.
-Czy nie można jej wszystkiego wytłumaczyć zamiast
zmyślać niestworzone historie, w których połowa ludzi się gubi?- oburzyła się
Sylwia, siadając z Vegasem na kanapie.
-Chyba tylko James- zaśmiał się blondyn gdy brunet
spiorunował go wzrokiem- ale niestety musimy żyć według zasad Hendersona. Sami
poddaliśmy mu pomysł o tym żeby Vai wybrała swojego …-
-Ej chwila!- przerwała mu Czerwona- ja nic nie mówiłam!-
-Dobra już dajcie sobie siana z tym zwalaniem winy na
mnie- do pomieszczenia niespodziewanie wszedł brunet.
-A właśnie!- krzyknął blondyn, odwracając kamere w jego
strone- jak się czuje nasz Henderson po zobaczeniu tatuażu?- dał zbliżenie na
jego twarz gdy ten tylko wywrócił oczami.
-Idzcie do zoologicznego, kupcie sobie chomika i jego
męczcie- mruknął po czym położył się na kanapie- chociaż- szybko usiadł,
myśląc- zwołuje zebranie!- krzyknął.
-Słysze „zebranie”, myśle „stane na czatach”- pojawiła
się nagle Angel, która usiadła na schodach tak by słyszeć i patrzeć czy Vai
przypadkiem z góry nie idzie.
-Słucham, znowu- mruknął James gdy brunet zmroził go
wzrokiem.
-Musimy wymyśleć jedna wersje co do jej tatuażu- rzucił
szybko gdy reszta zaczęła myśleć.
-Może powiemy że miała takiego psa- odezwała się pierwsza
Pat- albo kota …-
-Albo złota rybke- dorzucił swoje 3 grosze Carlos, gdy
brunet się przestraszył bo Latynos pojawił mu się z nienacka z tyłu i wskoczył
na kanape.
-Ej!- krzyknął nagle Kend- a gdzie jej Monstertruck?- palnął
nagle z głupa, gdy nastała cisza.
-Coś czuje że trzeba go będzie poszukać- dodała Ang,
drapiąc się po głowie.
-Może spytamy się Marca?- oparł się o kanape grzywacz- na
pewno Vai pojechała nim do siedziby więc tam go znajdziemy, ale tylko on wie
gdzie to jest- zakończył swoją przemowę gdy nagle wszyscy zaczeli klaskać- a
wam co?-
-A nic, klaszczemy bo chyba widzimy przełom w twoim
mózgu- odparła mu Czerwona gdy James wywrócił oczami.
-To ja zadzwonię do Marca a wy myślcie kogo wysłać-
wskazał na reszte Logan, wyciągając komórke.
-Czemu my?- spytała po chwili Pat.
-Bo nie mogę wszystkiego robić sam- odparł jej brunet.
Logan watching you …
-Ktoś dzwoni do drzwi!- krzyknął James, leżący na
kanapie.
-Każdy słyszał!- krzyknąłem, stojąc przy ladzie i robiąc sok
z pomarańczy- ale może byś łaskawie wstał, skoro jesteś najbliżej!-
-Jestem zajęty, Logan zlituj się- odparł, pozując do
słitfoteczek.
-Eeh co ona w tobie widzi- westchnąłem i poszedłem
otworzyć.
-Witam Logan- w drzwiach zastałem uśmiechniętego od ucha
do ucha bruneta.
-Cześć Marco! Wejdz- zaprosiłem go do środka i zamknąłem
drzwi po czym podszedłem do bruneta, chwyciłem za jego komórke i rzuciłem
gdzieś nieopodal tarasu.
-Ej! Odkupujesz!- w mig wyzbierał się grzywacz oburzony.
-Ale najpierw zrobisz sobie chwile przerwy. Może ci się
mózg przewietrzy- kiwnąłem głową po czym usiadłem przy Marco- słuchaj, mamy do
ciebie sprawę-
-Logan przeginasz pałe!- wstał wkurzony James.
-Słuchaj- wstałem powoli i podniosłem ociupinkę głos-
przeżyłem starcie z mafią, zostałem postrzelony, moja dziewczyna celowała do
mnie bronią wiele razy, straciła teraz pamięć a ja robie wszystko by chociaż
trochę przypomniała sobie dawne dzieje, to chyba nie jest nielegalne że
prosiłem cię żebyś otworzył chociaż raz te cholerne drzwi!- wrzasnąłem na niego
gdy on zaś wpatrywał się we mnie jak w debila nie wiedząc co powiedzieć.
- … przepraszam- wydukał gdy wziąłem głęboki wdech i
usiadłem.
- jak już mówiłem, mamy sprawę-
-Tak …- kiwnął powoli głową Marco, najwidoczniej
przestraszony całą ta sytuacją.
-Chcemy wiedzieć gdzie mieści się wasza siedziba,
ponieważ jest możliwe że tam Vai zostawiła swojego Dominatora- wytłumaczyłem mu
spokojnie by go uspokoić.
- … kogo?- prawie że szepnął bo pewnie bał się że mu
odwine.
-Nie bój się, to na Jamesa jestem cięty nie na ciebie-
wstałem i poklepałem go po ramieniu.
-A Dominator to jej Monstertruck- do pokoju weszła Amelia razem z jej nieodlepnym ogonkiem Joshem- powiedz nam co i jak a pójdziemy go odebrać-
-A Dominator to jej Monstertruck- do pokoju weszła Amelia razem z jej nieodlepnym ogonkiem Joshem- powiedz nam co i jak a pójdziemy go odebrać-
-Wy?- spytałem zdziwiony, podnosząc brew.
-A macie prawko?- dodał Marco gdy oby dwoje podeszli do
nas.
-A czy Vai miała prawko na Trucka? Nie sądze- wzruszyła
rękami.
-To inaczej: umiecie nim jeździć?- poprawił się brunet
gdy tym razem głos przejął Josh.
-Spokojnie, nie takie cacuszka prowadziłem- zapewniał
nas.
-Kosiarka i wuzek widłowy się nie liczą- odparł Marco gdy
parschnąłem śmiechem.
-Eeh po prostu nam zaufaj- dodała Amelia.
-Jeszcze lepiej- bawiła mnie ta cała sytuacją więc znów
zacząłem się śmiać.
-A kogo wyślecie?- wtrącił się Josh- ty masz pilnować
Vai, Vai to przecież wykluczone bo nie pamięta okolicy, Pat i Angel nie mają
prawka, Sylwia pracuje, Jamesa to w
ogóle pominiemy- machnął ręką gdy grzywacz znów się oburzył.
-Jeszcze raz usłysze obelge na mój temat a się
wyprowadzam!- krzyknął zły.
-Jesteś debilem, pomóc ci z walizkami?- spytała Amelia
gdy James zmarszczył brew.
-I tak tu już nie mieszkam, ha!- założył reke na ręke i
zaczął kozaczyć.
-I niech tak zostanie- mruknąłem pod nosem gdy Marco
szybko zmienił temat.
-To co, zawiozę was pod siedzibę i tam możecie zacząć
szukać, ok?- klasnął w dłonie gdy ci kiwnęli głową.
-Ahm a nie zaczną do nas strzelać?- dopytywał się Josh,
bojąc się marnie skończyć.
-Nie martwcie się- zapewnił ich Marco- powiem wszystkim
że po prostu czegoś szukacie dla Vai i nic wam nie zrobia-
-Dzięki Marco, jesteś najlepszy- przytuliłem go i
szepnąłem mu do ucha- jestem twoim dłużnikiem …-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-E, panie niańka- podniosłem głowe gdy usłyszałem głos
grzywacza- idz się przejść chodz na chwile bo ujdzie z ciebie całe życie jak
będziesz tu tak cępiał-
-Musze Violette pilnować- odparłem szybko i stanowczo.
-Eeh Logan- zaczął James, siadając przy ladzie- ona jest
już dorosła. Straciła pamięć a nie cofnęła się mentalnie do wieku pięciolatki-
próbował mi tłumaczyć- znaczy, nie żeby się wcześniej tak nie zachowywała …-
-Daruj sobie już te docinki- strzeliłem gazetą o stolik
gdy do pomieszczenia weszła wcześniej „obgadywana” dziewczyna.
-Hej hej, co się dzieje?- odparła z uśmiechem, patrząc na
nas i idąc w strone lodówki- co się tak wydzieracie?-
-Aa nic takiego- machnął reką James uśmiechając się do
niej, jednak ta tak delikatnie zbyła go wzrokiem. Oho, już widziałem tą
wkurzoną mine bruneta, skierowaną do mnie. Znów będą wonty.
-Hehe a co to takiego?- wskazała na tabliczke na lodówce-
Klub Cnoty?- Nosz kurde! Wiedziałem że o czymś zapomnieliśmy!.
-… tłumacz się Logan- popatrzył na mnie brunet z
cwaniacką miną gdy mi już opadły rece. Dzięki ci wielkie.
-Too jest taka tablica … no … na grzecznych i
niegrzecznych- próbowałem się jakoś wymigać.
-Ale że w jakim sensie Logan?- ciągnął dalej James gdy
westchnąłem, wziąłem gazete i podszedłem do nich.
-W takim- trzepnąłem bruneta gazetą w głowe- że są ci
grzeczni i niegrzeczni-
-Mhm- popatrzyła na tablice i zaczęła myśleć. Kto wie co
jej chodziło po głowie- chodzi o bara bara?-
-Bara bara bara, bere bere be ała!- trzepnąłem znów
grzywacza gdy zaczął nucić pod nosem.
-No … zgadłaś- a jednak, nie jest taka głupia.
-A kim są ci dwaj „cnotliwi” ludzie?- spytała gdy James
wskazał na mnie i na nią. Robił to tak żebym tego nie zauważył, ale zapomniał
że od kiedy zadaje się z Vai to mam oczy dookoła głowy- fajnie
wiedzieć-uśmiechneła się gdy ja już spasowałem z odpowiedzią. Nie chce nawet wiedzieć
co nam przyniosą następne dni …
Świetny rozdział ! : )) Jak zwykle zresztą : D Ja też nie mogę się doczekać co przyniosą następne rozdziały już bym nawet przeczytała kolejny xD Mam tylko nadzieję że Vai odzyska pamięć no i będzie z Loggiem <3 ! W sumie to już by mógł być ale wiem że ciężko jest napisać rozdział w jeden dzień :) Ale najważniejsze że dodajesz : ) Życzę weny i ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział : *
OdpowiedzUsuńZa dużo kombinowania jak dla mnie... Vai powinno po prostu dowiedzieć się prawdy, a nie żeby każdy robił na nią podchody... Trochę to komicznie wygląda :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Fanka Logana i Vai <3