Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

poniedziałek, 26 czerwca 2017

ROZDZIAŁ 30 "ZAWAŁ TO NIE KAWAŁ"

~~Patrzecie co wyskrobałam! rozdział! Yay! Jakoś tak mnie naszło i, póki mam chwilke wolnego, postanowiłam coś napisać :)
~~ W międzyczasie otóż i krótka retrospekcja dla tych, którzy ledwo ledwo pamiętają co się wczesniej działo (czyli też dla mnie xd)

Violette dalej nie odzyskała pamięci. Po tym jak nawiedzili ją 1D, dziewczyny postanowiły zrobić babski wieczór by podpytać Vai kogo uważa za najfajniejszego z paczki. W międzyczasie  BTR ich podsłuchują. Logan, słysząc że Vai zaczyna mówić o Noah, wkurza się i upija w klubie A&O. Okazuje się jednak że gdyby posłuchał więcej to dowiedziałby się że pasemkowa lubi jego. James zaś, po tym jak został w klubie incognito by pilnować Sylwie, czuje się winny i robi jej śniadanie, ponieważ sądził że ona go w tym klubie zdradza a wcale tak nie było. W końcu Logan dowiaduje się że Vai własnie do niego zaczyna czuć mięte. W międzyczasie Carlos i Pati idą do Harolda po jakiś wywar na przywracanie pamięci … 

~~ Alleluja i do przodu!

Kendall watching you …
- Kochanie- usłyszałem szept nad swoim uchem po czym otworzyłem oko- dzień dobry- zobaczyłem rozpromienioną twarz Angel i momentalnie odmieniłem jej tym samym.
-Z chęcią codziennie będę się tak budził- odparłem szczerząc się w strone mej małej gwiazdki.
-Pod warunkiem że Violette nie będzie patrzeć- w drzwiach staneła Pati, która oparła się o drzwi.
-Sio!- krzyknęła Angel gdy brunetka tylko się wzdrygnęła i uciekła- drzwi!!- jak na zawołanie panna Pena wróciła, pośpiesznie zamknęła drzwi po czym odeszła. Znaczy mam taką nadzieje.
-Dobrze ją wytresowałaś- pokiwałem głową, zdziwiony tą całą sceną, próbując wstać z łóżka, jednak Angel tak się na mnie uwiesiła że było to wręcz niemożliwe- Słońce … musze …-
-Nic nie musisz- wyszeptała mi do ucha po czym … no … nic nie musiałem. Chwilke póżniej zszedłem na dół bardziej w skowronkach i też bardzie wyluzowany. Przy ladzie siedziała Pati, która wcinała ogórki. Przyglądała mi się z zaciekawieniem.
-Już? Wyżyłeś się?- spytała gdy usiadłem naprzeciwko niej.
-Cii bo jeszcze Vai usłyszy- szepnąłem gdy ta prychnęła.
-W porównaniu do tamtych krzyków i jęków to to powiedziałam na prawde cicho- wskazała na mnie ogórkiem gdy pokiwałem tylko głową- na szczęście gdzieś z rana wyszła więc …-
-Vai? Z rana?- spytałem niedowierzając.
-Wiesz że ma teraz kuku na muniu więc może jej się poprzestawiało- wzruszyła rękami- albo nie zawsze tyle spała- na te słowa parsknąłem śmiechem.
-A wiesz w ogóle gdzie poszła?- spytałem, chwytając za pomarańcze gdy Patka pokręciła tylko przecząco głową- jak to nie wiesz?- podniosłem brew- nie pytałaś?-
-No … wczoraj byliśmy z Carlosem u Harolda. Dał nam miksturę, która może pomóc Vai w odzyskiwaniu pamięci więc jej ją dzisiaj dałam- zatrzymała się na chwile po czym wyciągnęła ze słoika kolejnego ogórka- po tym poszła się przejść i jeszcze jej nie ma-
-Mhm- podrapałem się po głowie po czym zacząłem obierać pomarańcze- no to kazanie Logana mamy jak w banku-

Logan watching you …
-Violette!- krzyknąłem, wchodząc do domu- Violette?- rozglądnąłem się z uśmiechem- Vai, kupiłem kurczaczki! Z twoim ulubionym sosem!- Pomachałem kubełkiem lecz zastałem tylko Kendalla z Pat siedzących na kanapie- hej, widzieliście Vai?- ci tylko przecząco pokręcili głową- … co to znaczy że jej nie widzieliście?!- wrzasnąłem tak że Pat wylała na siebie ocet ze słoika po kiszonych ogórkach.
-To znaczy debilu że jej nie widzieliśmy i że masz mi wyprać bluzke!- krzyknęła na mnie brunetka, biorąc rozmach i chcąc we mnie rzucić słoikiem.
-Pat spokój!- chwycił ją za ręke blondyn i powstrzymał od miotania rzeczami- Logan do cholery jasnej, powtarzam ci to ostatni raz- wstał po czym położył słoik daleko od łap brunetki- ona ma amnezje a nie alzheimera czy jakąś chorobe zdziecinniałości. Ona wie gdzie mieszka i wie z kim ma gadać a z kim nie. Możesz się wreszcie uspokoić i przestać ją traktować jak pięciolatkę?-
-A czy wy wreszcie przestaniecie ją gubić?- prychnąłem gdy blondyn zmierzył mnie wzrokiem po czym sięgnął po słoik.
-Ej! Skoro ja nie mogłam mu go rozbić na łbie to ty też nie możesz!- krzyknęła Pat po czym chwyciła za słoik i zaczeła go tulić.
-Boże dopomóż- szepnąłem po czym opadłem na kanape i zacząłem jeść kurczaczki. Pat, by uniknąć kolejnych sprzeczek czy „niedociągnięć” zaprosiła wszystkich na mały maraton filmowy w willi.
-Proszę Kochanie, ogrzałem ci miejsce- wskazał na miejsce na kanapie Grzywacz gdy Czerwona z uśmiechem tam usiadła.
-Lizus- szepnął Kendall gdy James obdarował go pięknym pchnięciem z łokcia.
-Co z Vai?- spytałem Pati, która cały czas siedziała na telefonie.
-Nie odbiera- westchnęła głęboko- już piętnasty raz do niej dzwonie i za każdym razem włącza się poczta głosowa.
-Ode mnie tez nie odbiera- jęknąłem- może jej się coś stało-
-Nie panikuj Romeo- poklepał mnie po ramieniu James- może po prostu poszła się przejść- wzruszył rękami po czym włączył telewizor.
-To co oglądamy?- spytała Angel, ciągnąc mnie w strone kanapy i siłą usadawiając na wolny miejscu- może jakiś horror?-
-Horror to my już mamy w realu- zaśmiał się blondyn.
-A nie w Tesco?- spytał James siadając przy Czerwonej po czym przybił piątke z Kendallem, który parsknął śmiechem.
-Ej patrzcie! 1D w telewizji!- krzyknęła Angel, wskazując na TV.
-A cóż to za święto?- podniósł brew James włączając informacje o programie-„ Koncert charytatywny 1D dla sierot z Midway”. Ej czy to nie dla tych sierotek, u których byliśmy?-
-Ci to zerżną od nas wszystko- warknąłem pod nosem gdy Angel tylko pokiwała głową.
-Zrobie ci ziółka na uspokojenie- poklepała mnie po nodze po czym poszła do kuchni.
-Z dodatkiem środku nasennego!- krzyknął za nią blondyn po czym, widząc jak mroziłem go wzrokiem, wyciągnął telefon- too może nagram dla Vai koncert, tak żeby się powściekała jak będziemy jej pokazywać wszystkie nagrania-
-Ten koncert dedykujemy w pełni dzieciaczkom z sierocińca w Midway! Wszystkie pieniądze z biletów będą przekazane właśnie dla nich!- z telewizora dało się słychać Harryego.
-A więc zróbcie hałas i bawimy się!- skakał sobie po całej scenie Niall po czym zaroiło się od dymu.
-Ale najpierw przedstawimy wam naszego specjalnego gościa, który pomoże nam zagrać i zaśpiewać dla was nasze utwory!- wtrącił Louis po czym z dymu wyłoniła się … -brawa dla Violette Goldie!!- rozległy się brawa a z chmary dymu wyłoniła się pasemkowa z wielkim bananem na twarzy. Przez ramie miała przewieszonego GoHarda a jej ubranie było … jej. Ubrała się tak jak zwykle lubiła się ubierać. Taka prawdziwa Violette. A nas za to zamurowało. Niektórzy opluli telewizor, inni zaś upuścili szklanki, do których chcieli nalać ziółka a inni … zaczeli się śmiać.
-Osz ja cię nie pieprze. Violette ale będziesz miała ubaw jak to zobaczysz- pękał ze śmiechu Kendall, nagrywając całe to zdarzenie na komórke. Przy okazji nagrał nasze miny.
-Too ja już może przestane do niej wydzwaniać …- powiedziała ze spokojem Pat po czym opuściła telefon.
-No to jedziemy!- krzyknął Zayn po czym zaczeli śpiewać piosenke „One way Or another” a Violette zaczeła wywijać, grając na gitarze.
-Jakim cudem … co … dlaczego …- nie mogłem wydusić z siebie sensownego słowa. Dlaczego ona z nimi śpiewa. DLACZEGO!
-Pati mówiłaś coś o tym dziwnym wywarze od Harolda- wydusił z siebie Kendall, nie odrywając wzroku od telewizora- Czyżby coś sobie zaczeła przypominać? Ale jakim cudem skoro ona 1D nie lubi
-Ona lubiła tą piosenke- wtrąciła się Sylwia, która też nie mogła oderwać się od telewizora- ja nie mogę ale jaja- chyba nikt tu nie bierze tego na poważnie!
-To znaczy że wywar Harolda zaczął  działać! Przypomniała sobie chwyty!- klasnęła w ręce Pat po czym dało się słyszeć wiwaty.
-Czy was już kompletnie powaliło?!- krzyknąłem, wstając- czy nie widzicie co oni z nią robią?!- złapałem się za głowe.
-Masz Logiś, na zdrowie- koło mnie pojawiła się Angel po czym wręczyła mi kubek ziółek.
-Wlałaś tam środki nasenne, nie?- szepnął do niej Kendall.

Violette watching you …
(kilkanaście godzin wcześniej)

-Mm jakie dobre- uśmiechnęłam się, kończąc pić jakiś sok- co to jest?-
-Witaminki dla dziewczynki- poklepała mnie po ramieniu Pat z uśmiechem- żebyś rosła zdrowa i silna!-
-A nie jestem zdrowa i silna?- popatrzyłam po sobie po czym pokazała bicepsa.
-Na pewno silniejsza od Logana- kiwnęła głową na co ja się zaśmiałam.
-Pójde się przejść. Troche morskiego powietrza dobrze mi zrobi- kiwnęłam głową po czym udałam się na plaże. Co jak co ale mieszkanie blisko morza jest po prostu fenomenalne! Znalazłam cichy kącik pomiędzy wielkimi kamieniami i postanowiłam że tam zrobie sobie postój- aah uwielbiam ten zapach morza- wzięłam głęboki wdech.
-Violette!- usłyszałam nagle głos- Cześć!- rozglądnęłam się lecz nikogo nie zauważyłam. Wzruszyłam ramionami po czym wróciłam do wpatrywania się w morze.
-Tam jest kot!- tym razem usłyszałam jakiś krzyk. Zerwałam się na równe nogi i zaczełam się rozglądać dookoła. Jak Boga kocham nikogo nie było.
-Jaki kot?- szepnęła do siebie.
-Uważaj!- wrzask był tak silny że zatkałam sobie uszy- Nazwe ją Malinka …-
-Malinka?- mruknęłam do siebie.
-Dlaczego ją tak nazwałaś? Ale śliczny kotek. To Harry ją uratował. Harry, usiądź koło Violette. Dlaczego przyniosłaś kota do szkoły? Jakim cudem znasz tą piosenke? No co, fajna jest! Zagrać ci ją?- zaczełam słyszeć jakieś głosy, było ich pełno. Okazało się że to wszystko wydobywało się z mojej głowy. Upadłam na kolana i zasłoniłam sobie uszy. W sumie nic mi to nie dało. Zaczełam ich słyszeć coraz więcej i więcej ale nic z nich nie rozumiałam. Były nie po kolej, były pomieszane. Aż w końcu … ucichły. Otworzyłam oczy i rozglądnęłam się dookoła. Dalej nikogo nie było.

-Piosenka …- szepnęłam do siebie po czym cwano uśmiechnęłam- mam pomysł- po czym wyciągnęłam komórke i zadzwoniłam. 

piątek, 3 marca 2017

6 LAT, CZASU SZMAT!

Siemaneczko!
GDZIE ROZDZIAŁ!!
Łoh widze że rozwścieczony tłum już czeka xd Przepraszam was za nieobecność (i tu, zamiast znowu pisać za co wystarczy że zescrollujecie za co was przepraszam cały czas xd) i za to że miałam wstawić drugą część „Zamiany” ale oczywiście pamiętałam do stycznia ż mam zacząć ją pisać a potem nagle zapomniałam xd
W każdym bądź razie już 6 latek mija odkąd bloguś istnieje!
Zastanawiam się ile jeszcze pociągnie ale dopóki jest pomysł to jest nadzieja! :D
Dziękuje tym, którzy jeszcze ze mną zostali i mordują razem ze mną te rozdziały! I oczywiście zachęcają mnie do dalszego pisania.
Nic nie obiecuje. Jeśli napisze cokolwiek to wstawie. To mogę wam obiecać xd
A teraz … nie czujecie się starzy? Xd 6 lat minęło! I zobaczymy ile jeszcze minie … xd
Loffki kisski budki kioski drabiny wędliny sklepy palety! <3

sobota, 7 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 29 "WYZWISKA, AH WYZWISKA"

~~ Oh a jednak żyjesz? No tak tak, żyje xd 
~~ Mam takie marzenie: doprowadzić tego bloga do końca. Czy mi się to uda? Hmm ...
~~ Oby ten rok był owocny i pełen wrażeń (tych pozytywnych oczywiście xd)
~~ Strzałeczka mordeczki! <3


James watching you …
-Zabije tego gnoja- słyszałem to od chwili gdy wsiedliśmy z blondynem do auta- posiekam, wypatrosze, powiesze-
-Kendall uspokój się- odezwałem się w końcu, gdy zaparkował i zaczęliśmy wysiadać z auta.
-Uspokój się?- odwrócił się w moją strone gwałtownie gdy aż odskoczyłem od niego- ja kiedyś przez niego zdrowie strace! Przez was wszystkich! Działacie mi tylko na nerwach!-
-Kendall, masz- dałem mu tabletke.
-Po co?-
-To na uspokojenie. Ja też jedną wezme. Na wszelki wypadek- gdy już łyknęliśmy co potrzeba weszliśmy do A&O. Oczywiście przy wyjściu przywitali nas goryle. Usmiechnąłem się ładnie mówiąc że jestem chłopakiem popularnej DJ-ki, która tam pracuje. Jeden z nich wybuchnął śmiechem ale drugi sobie przypomniał że to prawda więc nas wpuścili. Długo nie musieliśmy szukać …
-Chłopaki no nareszcie- podbiegła do nas czerwona.
-Cześć Sylwia, czemu do nas wcześniej nie zadzwoniłaś?- spytał ją blondyn gdy dostrzegł umierającego już na fotelu Logana.
-Zabrał mi komórke- warknęła- dopiero teraz zdołałam mu ją wyrwać bo zasnął- wzruszyła ramionami- co się wczoraj stało że Logan aż tak się schlał?-
-A no nie wiem …- zaczął kręcić Kendall- może dalej boi się że Vai może wybrać Noah i …-
-Noah?- prychnęła ze śmiechem- no co wy. Wczoraj, za każdym razem jak wymawialiśmy imie „Logan” to robiła się czerwona jak burak- zaśmiała się gdy spojrzeliśmy na siebie znacząco- trzeba było się nie oddalać w połowie naszej rozmowy- pokiwała głową gdy wybałuszyliśmy oczy- no co? Nie dało się nie słyszeć waszego wrzasku i … nie zauważyć kamerki na kwiatku- wywróciła oczami gdy blondyn podrapał się po głowie.  Nagle skrzyżowałem się z czerwoną wzrokiem- co mnie tak lustrujesz od góry do dołu?-
-Skąpiej się nie dało?- dlaczego moje myśli muszą od razu wychodzić przez usta?
-Wiesz co, moi klienci wolą jak jestem bardziej ubrana- oj, chyba się wkurzyła. Aż jej zaczeły żyły podskakiwać na czole- ty dalej myślisz że się tu puszczam?- warknęła- a no tak, zero zaufania- pokiwała głową po czym podała Kendallowi klucze- zanieście go do mnie do domu. Zostawcie na łóżku Vai. Jak się obudzi to ja się nim póżniej zajme- odparła stanowczo po czym spojrzała na mnie- ale ty za to jedziesz z Kendallem do swojego domu- po czym pomachała nam i wróciła do swojego kolegi Dj-ja. Blondyn popatrzył na mnie z miną „chłopie, daj se już spokój” po czym odwrócił się do Logana. Chwile zajęło nam przeniesienie go do auta, trzymanie go by nie obrzygał Kendallowi auta, przeniesienie go do domu, stanie przed domem jak dwa debile, próbując otworzyć drzwi wejściowe bez upuszczenia tego młotka i położenie go na łóżku.
- Właściwie po co dała ci klucze? Przecież ja też je mam- wskazałem na swoje gdy blondyn wzruszył ramionami.
-Jest przemęczona, może zapomniała- gdy już odprawiliśmy Logana, wróciliśmy do klubu oddać klucze Sylwii.
-Wiesz co- zatrzymałem na chwile Kendalla- ja … zostane-
-A ciebie tu po kiego?- podniósł brew zdezorientowany.
-Odprowadze ją pożniej- palnąłem, jednak moja intencja była inna. Chciałem zobaczyć co tak na prawde robi w tym klubie. Usiadłem gdzieś z tyłu i zacząłem się im przypatrywać. Na szczęście dzisiaj był dzień z maskami więc wziąłem jedną z wielkiej kupki po czym założyłem na siebie. Siedziałem tak przez całą noc. Nawet nie zauważyła że tam jestem. Ale ja za to ogarnąłem że jestem totalnym debilem.

Pati watching you …
-To mówicie że u Vai bez zmian?- spytał Harold, układając jakieś fiolki na półkach- co?- powtórzył gdyż nie usłyszał odpowiedzi- ej!- odwrócił się by zobaczyć co się dzieje- przyszliście do mnie czy się obściskiwać?-
-Mm …- mruknęłam gdy na chwile oderwałam się od Carlosa- przyszliśmy do ciebie się obściskiwać-
-Daj spokój, w domu mamy taki celibat że masakra …- jęknął Latynos gdy pokiwałam głową.
-Hm …- mruknął pod nosem Harold schodząc z drabiny- poczekajcie chwilke, coś sprawdze- podszedł do komputera i zaczął coś w nim szukać- o widzisz- odszedł od sprzętu po czym podszedł do półek  i zaczął czegoś szukać. Usiedliśmy na stole i z zaciekawieniem patrzyliśmy na jego poczynania- To nie, to nie, to nie …-
-Co tonie?- podniosłam brew gdy Carlos się zaśmiał.
-Skarbie „to nie” a nie  „tonie”- próbował mi wytłumaczyć.
-No dobra, ale kto tonie?- nie dawałam za wygraną.
-Nie tonie tylko toniecie, wy toniecie- wskazał na nas Harold, trzymając jakąś fiolke w rece i zarazem idąc w naszą strone- toniecie w kłamstwie- kiwnął głową po czym wskazał na buteleczke- to jest specjalna mieszanka na wspomaganie pracy mózgu. Podawana przez dłuższy czas może zdziałać cudowne efekty, mam przynajmniej taką nadzieje. Wystarczy dać tego jedną łyżeczkę do jakiegokolwiek napoju i podawać Vai codziennie. Jeśli zacznie mieć dziwne przebłyski pamięci i jakieś krótkie retrospekcje w głowie to znaczy że mikstura zaczyna działać- wręczył nam fiolke z uśmiechem.
-Myślisz że zadziała?- spytał Carlos, obracając ją w rękach.
-Przekonamy się- wzruszył ramionami Harold.
-A jak udało ci się odkupić te wszystkie mikstury? Vai ci je przecież zniszczyła- zauważyłam gdy chłopak pogodnie się do mnie uśmiechnął.
-Zapłaciła mi za nie. Zamówiłem nowe i zapełniłem znów magazyn. Znaczy, wyprodukowaliśmy nowe. To co wam dałem to na razie, można powiedzieć, „prototyp”. Stworzyliśmy go gdy dowiedzieliśmy się o tym co stało się z Violette-
-Chyba w życiu ci się nie zdołamy odwdzięczyć- przytuliłam Harolda.
-Poczekajcie z podziękowaniami. Niech najpierw mikstura zadziała-

Logan watching you …
-Co do …- otworzyłem jedno oko gdy poczułem że ktoś liże mnie po nosie- Vegas?- szepnąłem widząc małego psotnika tuż przed moją twarzą -Co się stało …- jęknąłem sam do siebie powoli wstając z łóżka. Nie wiem jakim cudem ale znalazłem się w pokoju Vai … rozglądnąłem się troche przestraszony gdy futrzak siedział wpatrzony we mnie jak w malowany obraz. Pogłaskałem go po czym usiłowałem sobie cokolwiek przypomnieć. W powietrzu unosił się zapach jajecznicy. A jednak nie jestem sam. Podpierając się o ściany  i meble doczłapałem się do kuchni.
-O witam witam- uśmiechnął się do mnie James. Stał i robił jajecznice w pociesznym fartuszku. Stolik w kuchni był pięknie nakryty. Róże, wino itp.
-Nie za wcześnie na wino?- spytałem gdy brunet spojrzał na stół a potem na zegarek.
-W sumie racja- kiwnął głową po czym schował wino do szafki.
-Co przeskrobałeś?- usiadłem powoli na krześle, podpierając się o stolik.
-Siedziałem prawie całą noc w klubie A&O i pilnowałem Sylwii. Okazało się że faktycznie robi tylko za Dj-ke a ja jestem debilem- oznajmił.
-A co innego żeś myślał?- podniosłem brew po czym chwyciłem kubek i nalałem sobie wody.
-No nie wiem …- wytarł ręce w fartuch- połowe sumki na Vegasa już ma więc … myślałem … a nie wiem co myślałem- machnął ręką gdy nagle lampart wskoczył mi na kolana. Wyplułem wystraszony wode, gdyż akurat piłem- … ścierasz to- wskazał na naplute kafelki.
-No już już- przytaknąłem po czym przytuliłem do siebie zwierzyne.
-A no i bez jakiejkolwiek broni nie wracaj do willi- oznajmił mi James- Kendall wczoraj był tak wściekły że omało cię nie rozszarpał- oj przechlapane-a poza tym wiesz czego się dowiedziałem wczoraj od Sylwii?- spytał mnie z tajemniczym uśmiechem gdy tylko wzruszyłem ramionami- że Vai woli ciebie od Noah. Jakbyśmy zostali dłużej to byś się przekonał, matole- prawie że przeliterował ostatnie słowo.
-Jakim cudem?- jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
-A takim że cię zaraz zabije bo niedawno wróciłam a twoje gadanie nie daje mi spać- do kuchni przywlokła się zaspana czerwona- poza tym musiałam cię wczoraj cały czas pilnować, zwinąłeś mi komórke i jesteś idiotą!-
-Kochanie zrobiłem ci śniadanie- podszedł do niej brunet i ją przytulił- pyszna jajeczniczka z bekonkiem do tego własnoręcznie wyciskany soczek z pomarańczek-
-Zdrobnienia uczynią twój poranek słodszym- mruknąłem pod nosem ze śmiechem gdy Sylwia popatrzyła na Jamesa z uśmiechem.
-A umyłeś wcześniej ręce?- na to pytanie wywrócił oczami- poza tym Logan …- popatrzyła w moją strone, wtulona dalej w bruneta. Jej ręce zwisały jej bezwładnie po bokach, wyglądało jakby trzymała się na noga tylko dzięki temu że James ją do siebie tuli- … ty się jej podobasz. Nie Noah tylko ty. Gdybyś został chwile dłużej to byś to usłyszał. Naucz się zostawać do końca, młotku. W kinie raczej nie wychodzisz w trakcie filmu lub pod koniec przed spojlerem, nie?- chwile to trwało zanim dotarły do mnie jej słowa. Wyszczerzyłem się po czym zdecydowałem wrócić do willi ponieważ widziałem że chyba mają sobie coś do wytłumaczenia. Po drodze ludzie chyba znów brali mnie za wariata. Nawet nie wiedziałem że potrafie tak wysoko skakać.