Kilka słów:
niektóre cytaty i zachowania zostały wzięte i wymyślone przez moją klase!!
a i u mnie pada śnieg ... a u was?! O___o
- nieeee ja nie chce iść do szkoły!!!- krzyczała dziewczyna trzymająca się mocno łòżka.
-musisz chodzić do szkoły!- odparłam jej, ciągnąc ją za nogi.
-nie pòjde dopòki on mnie nie przestanie śledzić!-
-daj spokòj Violette!- krzyknełam.
-oho ... Noah?- zapytała się Dakota.
-gdzie?!- krzykneła Vai i puściła się łòżka. Skorzystałam z okacji i chwyciłam ją mocno za ręce.
-idziemy do szkoły-
-niee!- krzykneła jeszcze bardziej poddenerwowana i smutna Vai. No żal mi się jej zrobiło ...
-ale Violette ... musisz iść!- powiedziała, pròbując ją przekonać, Dakota.
-ty jesteś zdolna tylko do przynoszenia do szkoły ciężkich rzeczy, ktòrymi mnie prowokujesz do wybijania szyby – odparła jej Vai.
-przepraszam bardzo, od tej pory nie będe nosiła już piòrnika do szkoły- i jak powiedziała tak zrobiła. Wzieła swòj plecak i wyciągneła z niego piòrnik.
-zadowolona?-
- nie ... teraz pozbawiłaś mnie rzeczy, ktòre pomagały mi w przepędzeniu Noah-
-yyyh- złapała się za głowe Dakota- ide się uczesać!- poszła do łazienki.
-Gwen chodz ze mną ...- zaczeła mnie błagać – staniesz przy oknie i będziesz pilnować, by ten ciućmok się do niego nie zbliżył-
- ... że co?!- odparłam zaskoczona. Może i to dobry pomysł ... przynajmniej zaoszczędzą na oknach ... po chwili byłyśmy już w drodze do szkoły. Vai wygrzebała z szafki jakieś kròtkofalòwki i dała mi jedną. Uff co ja z nią mam :\ byliśmy już pod szkołą. Vai rozkazałami stać na czatach pod oknem. No niech jej będzie ... w międzyczasie podsłuchiwałam co ciekawego miał do powiedzenia pan Ściana.
- Witam cię Dakota i Vai ...- popatrzyl się na nią- słuchajcie dziewczyny, usiądzcie tam pod ścianą-
-oczywiście panie Ściana że usiądziemy pod ścianą- powiedziała ironicznie Vai.
-bardzo śmieszne ...- przewròcił oczami psor.
-to pana còrka?- zapytała się Vai.
-Violette ...- mrukneła i klepneła lekko Violette, Dakota. Kiedy usiadły, zaczeła się lekcja.
-dobrz- wstał i zaczął coś pisać – to kto zgłasza nieprzygotowanie?-
-ja panie psorze!- podniòsł ręke Eicz- wczoraj byłem tak zajęty pisaniem ściąg na matme, że zapomniałem kompletnie o geografii-
-nie dało się zrobić ściąg też z mojego przedmiotu?-
-pewnie że się dało!- wyciągnał całą liste ściąg- to były z zeszłego roku. Nadal je nosze bo schodzą szybko za dolara- pokiwał głową.
-no i po co mu to mòwił!- szepneła Vai do Dakoty – no przeciez teraz będzie go sprawdzał co chwile!- w tej chwili zauważyłam Berryego, ktòry wymachiwał dziwnie rękami ... bach może faktycznie jest dziwny ...
- proszę pana, ja też chciałbym zgłosić- podniòsł się Nathan.
-a tobie co się stało?!-
-no wie pan ... jak się cały dzień podrywa laski, to pòżniej wieczòr nie da się uczyć ... chociaż , jakbym zrobił odwrotnie ... to bym się nie wyspał- psor popatrzył się na niego dziwnie.
-taaak to mòj brachol- pokiwała głową i poklepała go po plecach Alice.
-ja ja ja!- zaczął wymachiwać rękami Cam – wczoraj po południu nie zdążyłem bo przyszedł do mnie Pit i graliśmy razem w Rocky Racer III ale ja przegrywałem cały czas więc musieliśmy robić dogrywki, no a potem jakoś wypadło mi z głowy i gdzieś poszło ale uczyłem się matmy no bo mamy sprawdzian ale nie rozumiem za bardzo tej matmy no bo jaki normalny człowiek dodaje sobie problemòw więc ...-
-pytałem tylko czy zgłaszasz NP!- wykrzyknął psor.
-tak, oczywiście!- usiadł – jeju ...-
-jaki sprawdzian?!- krzykneła Vai na cały głos.
-z ostatnich lekcji- odparł Pit
-z jakich ostatnich ... ?!- zapytała załamana Vai.
-z tych na ktòrych spałaś- odparł jej Eich.
-hmm ... mòwisz że ściągi masz za dolara? Podrzuć jedną-
-eahm ... dwie- szepneła jej Dakota.
-to dwie-
-halo! Ja tu jestem! To nie jest targowisko! ... jeszcze. A więc- kiedy psor zaczął swoje gadulstwo, Vai zaczeła swoje.
-halo?! Raz dwa trzy- mòwiła do kròtkofalòwki
-słysze cię, trzy dwa jeden-
-bum!- krzykneła do słuchawki Dakota – eheh sorki, tak działa na mnie siedzenie przy Vai-
- i jak tam situation?!- zapytała Vai
-no còż, na razie nikogo podejrzanego nie widze. Jak przyjdzie to ci dam znać- ledwo zdążyłam popatrzeć się do przodu gdy ... – o! Idzie!- krzyknełam
-tak szybko?!- wrzasneła Vai.
-eahm no còż tak szybko pisze- powiedział psor myśląc że to było do niego- Jeśli nie nadążasz to przepisz od koleżanki-
-eheh ... o co mu chodzi?!- szepneła do Dakoty a ona odpowiedziała jej facepalmem xD
-w każdym bądz razie zostaw włączoną kròtkofalòwke!-
-dobrz- odpowiedziałam jej.
-Gwen?- popatrzył się na mnie dziwnie Noah- co ty tu robisz?!-
-aa nic takiego. Po prostu bawie się w psa pasterskiego. Pilnuje stada- wskazałam na klase – no i okna. Przez ciebie Vai wybiła już 2 i jest o krok od wyrzucenia ze szkoły-
-o kurcze ...- zastanowił się na chwile- może faktycznie troche przesadziłem ... pewnie byłoby lepiej gdybym zmienił taktyke-
-o właśnie! Bardzo dobrze!- krzykneła Vai.
-Violette?!- odparł zdziwiony Noah.
-a taak! We własnym ... głosie. I wiesz co?! Odwal się wreszcie ode mnie bo nie będzie już drugiej szansy! Nie-e! Ha!- powiedziała to tak do kròtkofalòwki jakby mòwiła do człowieka.
-eahm ... Violette. Dobrze się czujesz?!- spytał psor.
-ja?! No pewnie że tak! – szybko wstała i zaczeła iść w strone okna – już panu pokaże że nie zmyślam o tym kukaniu przez okno!-
-zatrzymać ją zanim zrobi coś głupiego!- wykrzyknął psor. Wtedy, bez większego zastanowienia, Leroy rzucił się na nią i ją wywalił przed samiutkim oknem.
-zgłupiałeś czy co?!- pròbowała się od niego uwolnić – jesteś gorszy niż twòj brat- wstała, otrzepała się i otworzyła okno- widzi pan?!- gośc wychylił się przez okno i ... zobaczył tylko mnie!.
-eahm ... to jest twòj prześladowca? Gwen?- popatrzył się na mnie dziwnie.
-nie tylko bo ... – zaczeła się rozglądać- a gdzie Bezimienny?!-
-eahm ... zwiał?!-
-nie powinnaś być na lekcji, droga panno?!- zwròcił się do mnie.
-owszem- kiwnełam głową- ale z widocznych powodòw, nie moge-
-rozumiem- wziął Vai i zamknął okno – daj sobie spokòj Vai-
-ale ... ale!- zająkała się Vai.
-ej wariatka! Siad!- pokazała na nią palcem Victoria. Ona warkneła na nią i usiadła. Międzyczasie ...
-hej biadolico!- zawołał ktoś z drugiej strony ulicy.
-Duncan?- odparłam zdziwiona- Duncan!- krzyknełam uradowana. On podszedł do mnie.
-ale my się dawno nie widzieli- odparł – co tu robisz?-
-aa tam, strzege Violette przed upokarzającym go Noah. A ty?-
-ja właśnie szedłem do pracy-
-ooo masz prace?!- zapytałam zdziwiona.
-no. Robie na budowie ... powinienem być tam ... 30 minut temu ale mniejsza z tym- uśmiechnął się do mnie.
- mhm ... a jak tam z Courtney?-
-Courtney jak Courtney- wzruszył ramionami- jędzowata- pokiwał głową – czasem ... eeh ... czasem brakuje mi naszych wspòlnych chwil- popatrzył się na mnie.
-czasem mi też- odparłam mu. Nagle zadzwonił mu telefon.
-eeh to szef. Musze lecieć. Do zobaczenia!- machnął mi i poszedł. Westchnełam ale po chwili znowu otrzeżwiałam.
-kurcze blade, przecież ja mam chłopaka!-
Daj mi, daj mi! Musze opowiedzieć co wstrząsającego się stało pòżniej ... tu Vai! Koniec lekcji ... wreszcie. Pan Ściana ciągle się na mnie gapił -.- kiedy wstałam, by rozprostować nogi i zapomnieć o całej sprawie, podszedł do mnie Gregg.
-Violette ... co się z tobą dzieje?-
-ze mną?- zapytałam się zdziwiona- a co ma się dziać?!-
-no bo w tamtym roku bylaś taka spokojniejsza. Ja zawsze wiedziałem że masz coś poprzestawiane, ale żeby aż tak?-
-serio?- popatrzyłam się na niego podnosząc brew- a mam ci przypomnieć co wykombinowaliście kilka dni temu z Paulem?-
Paul i Gregg latają po schodach, do gòry i na dòł.
-co wy robicie?!- zapytała się Nӧelle, wychodząc z klasy z jogurtem w ręku.
-dorwe cię ty debilu jeden!- Paul biegł za Greggiem po schodach.
-Lisieckiii!- krzykneła Nӧelle.
-co?!-
-do nogi!- powoli Paul podszedł do niej.
-o! Masz jogurt?!-
-eahm chyba tak. Na opakowaniu jest napisane jogurt-
-moge łyżeczke?-
-spoko- dała mu łyżeczke, a on wziął ją i ... zwiał!
-teraz zobaczysz!- krzyknął Paul i rzucił do Gregora stojącego na gòrnych schodach, łyżeczką.
-zgłupiałeś czy co?!- odparł mu Gregg.
-nie! A teraz oddaj mi łyżeczke!- krzyknął do niego Paul.
-nie-e!- uśmiechnął się do niego cwaniacko i poruszał łyżką.
-raczej oddajcie mi łyżeczke!- krzykneła Nӧelle.
-co jest?!- wyszłam wtedy, ciekawa sytuacji.
-dziewczyno powiem ci jedno: Lisiecki+ Gregg= debilizm- poklepała mnie po ramieniu i weszła do klasy.
-nie tak było?!- zapytałam się.
-eahm coś pokręciłaś- pokiwał głową pogubiony Gregg.
-hehe to co Gregory Schlierenzauer, ganiamy się?- zapytał się go Paul i poklepał go po plecach.
-eeeh ty zawsze umiesz wszystko zepsuć- pokiwał głową Gregg dobra niech im będzie. Skoro sądzą że są normalnymi ludzi, to niech się tak dalej łudzą. Dobra, teraz dochodzimy do sedna sprawy: kiedy kierowałam się do wyjścia, ujrzałam nadchodzącą Jagode z Dennisem.
-co wy tu robicie?!- zapytałam.
-ja ... chodze do tej szkoły- odparła Jagoda.
-ja też ...- zająkał się Dennis i uśmiechnął – żartuje, przyszedłem odwiedzić Jagode-
-wpuścili cię?-
-no wiesz ... skoro tu jestem- w tej chwili dojrzał Victorie, ktòra przymilała się do Eithana, i nieśmiale jej pomachał. Ona udała że pierwszy raz go widzi i zaczeła całą akcje.
-słuchaj mnie Eithanku , może tak po lekcjach wytłumaczysz mi geografie, bo za bardzo jej nie łapie- przejechała mu palcem po koszuli. Ja podniosła brew i zrobiłam najgłupszą mine w historii xD
-no jak chcesz ... -powiedział nieśmiało i uśmiechnął się do niej. Wtedy Victoria cwaniacko popatrzyła się na Dennisa i ... pocałowała Eithana! Wszystkich zamurowało!
-hej ludzie, co jest?!- powiedział nieświadome tego co się stało Berry – co do jasnego bażanta się tu dzieje?!-
-stop!- krzyknełam do Victorii, zła. Baaardzo zła. Nie pozwole żeby jakaś kretynka, ktòra obraża całą moją rodzine, zadawała się z moim najlepszym przyjacielem!- odczep się od niego!-
-a ty co?! Moja matka!? Zadaje się z kim chce!- i popatrzyła się na Dennisa, ktòry, po tym co się stało, był troche zdziowny i zagubiony.
-ja ci dam!- już miałam się rzucić na nią, ale niestety mam zwinnych przyjaciòł- nienawidze cię!-
-przestań !- wykrzyknął Eithan, stając w obronie tej ... – Vai, w ogòle nie zachowujesz się jak przyjaciòłka, wiesz? Powinnać mnie wspierać a nie tak bezczelnie się wtrącać do nie twoich spraw! To ja decyduje z kim się mam zadawać!- w tej chwili złapał Victorie za ręke. Ja nie wytrzymałam: wyrwałam się ze szpon Dakoty i Berryego i rzuciłam się na Victorie. Podbiłam jej oko :P ale nie tylko jej się oberwało ... pan Ściana, słysząc krzyki, wpadł do Sali. Kiedy zobaczył co się dzieje, pròbował nas rozdzielić kiedy ... no dostał ode mnie w oko xD kiedy zobaczyłam co się stało, zatrzymałam się.
-nic ci nie jest, kochanie?- zapytał się Eithan
-eahm ... mam oko podbite- odpowiedział psor troche zdziwiony.
-ale ja mòwiłem do Victorii ...- odparł troche skrępowany.
-a ... zaraz, mam oko podbite?! Violette! Natychmiast do dyrektora!- wykrzyknął psor. Teraz to się wkopałam ... no i dopiero teraz zobaczyłam co się stało. Moje ataki złości wracają. Za oknem widziałam, tym razem, dwie kukające twarze. Kurna, ona miała go wygonić a nie przyłączać się do niego! Szłam w kierunku dyrektora. W obstawie miałam Berryego, Dakote i Alice. Psor szedł pierwszy. Był strasznie rozwścieczony.
-zaczekaj tutaj- odparł wściekły psor i wszedł do gabinetu.
-yyh jestem skończona- oparłam się o ściane. Bliska płaczu ...
-kochana, coś ty narobiła?!- podszedł do nas Nathan – dopiero zaczeliśmy się poznawać, a ty już chcesz to zakończyć?!-
-odwal się Manhatan. Nie jestem w nastroju do żartòw- odparłam.
-słyszałem że coś się stało!- nadbiegł Gregg z Paulem. Gregg trzymał między zębami bułke a Paul trzymał w ręce 3 butelki soku i kilka pączkòw – a więc co się stało?!-
-Vai dała popalić Victorii- odparła Alice – plus jest taki że ona ma śliwe pod okiem. Minus jest taki że psor też-
-suuper, szkoda że tego nie widziałem- wtrącił się Lisiecki. Ja podniosłam brew – znaczy się ... eahm idziemy do klasy, musze porozdawać rzeczy- odwròcili się i zaczeli iśc w strone klasy.
-po co zawsze idziemy do sklepiku by kupić reszcie klasy do żarcia?! Nie mogą sami iść?!-
-na dobrą sprawe to ja wszystko niose i nie obraziłbym się gdybyś mi pomògł-
-oczywiście- i wziął mu jedną butelke.
-aleś mi pomògł- eeh kochani chłopcy ... w tym momencie nadbiegła Nӧelle – no! Victorii robi się coraz bardziej siwa ta śliwa. Jest u pielęgniarki-
-super ... przynajmniej jest plus- pokiwałam głową. Wtedy otworzyły się drzwi do gabinetu.
-no mała morderczyni! Zapraszam!- wskazał mi gabinet psorek. Ja weszłam, troche przestraszona. Dyro właśnie stał przy oknie.
-Violette Margerita Goldie. Przez wszystkie lata, ktòre tu pracuje, nie widziałem jeszcze takiego przypadku by ktoś w pierwszych tygodniach szkoły, zrobił aż tak wielkie szkody! Z tym że mamy do wymiany 2 okna i jedno oko ... a nawet dwa-
-tego Victorii nie musicie wymienić- mruknełam pod nosem.
-Goldie!- położył ręce na biurku- nie moge dalej ryzykować. Przykro mi ale zostajesz wyrzucona ze szkoły!- wykrzyknął i popatrzył na moją przestraszoną twarz ...
Czy Violette poradzi sobie z tym? I co sie stanie z Eithanem i Victorią? Czy będą razem?! Dowiecie sie w nastepnym odcinku!!
OMG !!! Wyrzucona ze szkoły ?!!?!?!?! Tylko nie to... Głupia Victoria -.- Mam nadzieje ze nie będzie z Eithanem. [CENZURA] z tej Victori....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam (z naprawdę niecierpliwością) na następny rozdział :D
Biedna Violette napewno sobie poradzi o(^w^)o
OdpowiedzUsuńA przez ten yogurt zrobiłam sie głodna =D
-.-'
I Nie budzić Vai do szkoły (*´д`*) !!!
Hahahha Vai nie wie czego chce xD A ja dalej uważam że powinna dać szanse Noah.. Przecież to fajny chłopak noo..
OdpowiedzUsuńKrótkofalówki? Nie powiem.. Nie jest to głupi pomysł..
hahahha jak się podrywa lasencje to tak jest xD Najważniejsza jest nauka ! chodź.. jakby tak pomyśleć.. to może nie? xD
z jakich lekcji?! z tych co spałaś xD hahahhahha biedna Vajlencja moja.. xD Mogę ją majcy nauczyć jak coś ^.^
Trochę przesadziłeś, tak?! Trochę?! Vai może wylecieć ze szkoły przez niegoo.. Jak chce z nią gadać to po szkole.. A nie tak..
Hahhaha dobrą ma kondycję.. w 5 sekund żeby tak zniknąć? xD
Hahahaha jeszcze się zakocha w Duncanie i będzie źle xD
Nie kumam nic z tego ganiania po schodach xD Ale to może dlatego, że mnie głowa boli i myśleć nie mogę xD
A teraz jeszcze jedna sprawa.. Dobrze że Vai zrobiła porządek z Victorią.. Ale że została wyrzucona ze szkoły to jest dla mnie SZOK ! :O Jak dyro mógł ! Ona zrobiła dobrze, a jeszcze została ukarana za to ! Tego nie mogę zrozumieć..
P.S. Sorki, że nie piszę już śmieszny komentów, ale nie mam jakoś weny..