Kochani Fani :))

OGŁOSZENIA :D

Prosze czytac,klikac, i komentowac :)) :DDD PS: jesli chodzi o spamy to mi nie przeszkadzaja ... ;))) A jesli beda to blogi ciekawe i godne uwagi to dodam je do moich zajefajnych blogaskòw ;DDD

NIE LUBICIE - NIE KOMENTUJCIE - proste u.u

mòwie juz ze mieszkam we Wloszech i nie jestem niewiadomo jak poprawna z polskiego wiec za bledy przepraszam.

Pytania zadajcie w komentarzach a ja będe wam próbowała wytłumaczyć w postach w których skomentowaliście:)

Kiedy pojawiają się nowi aktorzy, dodaje ich i w rozdziale i na stronie czyli w "bohaterowie" (znajdziecie na stronach) :D

DOBREJ ZABAWYY!!

piątek, 11 września 2015

ROZDZIAŁ 21 "A PAMIĘTASZ KIEDY ..."

~~ Yoł yoł yoł kochani! Aż sama jestem zdziwiona że jeszcze potrafie pisać rozdział w niecałe 2 godziny! :3 
~~ W rozdziale będa linki dotyczące niektórych starszych rozdziałów. Dlaczego? Zobaczycie ;) Będą zaznaczone w innym kolorze :)
~~ Nie umiem się dzisiaj wysłowić xd Miłego czytanka z ranka!! :3

James watching you …
-Chyba wszystko- mruknąłem do siebie, zamykając walizke, a raczej próbując ją zamknąć. Miałem w tym domu tyle swoich rzeczy że raczej te trzy nie wystarczą …- kurde, ile ja tu mieszkałem?- zadałem sobie zdziwiony pytanie, ponieważ przeraziła mnie ilośc moich rupieci- a kij, przyjdę po nie póżniej- westchnąłem, pchając powoli walizki do wyjścia. W korytarzu minęła mnie zaś Czerwona, która dopiero co przyszła z pracy, cokolwiek ona tam robi podejrzanego. Była zdziwiona moim wyborem ale jednak zatrzymała się za mną i przyglądała się moim poczynanią.
-A jednak- szepnęła z lekkim uśmiechem- wyprowadzasz się?-
-Eeeh mówisz jak byśmy byli z 10 lat po ślubie- mruknąłem do niej, pchając po podłodze wszystkie trzy walizki. No bo przecież na dwa razy to dla frajerów a co dopiero na trzy!
-A  nawet kilku tygodni nie wytrzymaliśmy-odparła się o drzwi. Widniał na jej twarzy uśmiech ale widać było że to jednak przykrywka.
-No cóż, bywa- wyprostowałem się, gdy doszedłem już do drzwi wyjściowych.
-Tak- kiwnęła lekko głową- to ja ide się myć- po czym powolnym krokiem udała się do łazienki. Szczerze? Wcale nie chciałem się wyprowadzać ale czuje że z Sylwią dzieje się coś dziwnego. Najwidoczniej tak działa brak prawdziwej Violette i tak jakby ta rola przechodzi na inną osobe. Ale dlaczego akurat na nią! Otworzyłem szybko drzwi i wziąłem głęboki wdech.
-Cholera jasna, jeszcze to wsadzić do auta- mruknąłem- to się przecież załamie!- no ale cóż … nabrałem drugi raz powietrza w płóca i wepchałem wszystko do auta. Troche mi to zajęło ale udało mi się! Dumny z siebie zamknąłem auto gdy nagle dostrzegłem jakąś plame na przednim siedzeniu,taką malutką. Otworzyłem znów auto i zacząłem jej się przyglądać- jasne …- zaśmiałem się cicho gdy myślami pobiegłem wstecz- kto mi się tu wykrwawiał na przednim siedzieniu?- pokiwałem głową- To Logan po ostrym hamowaniu Vai- zacząłem się wtedy śmiać sam do siebie i niedowierzać jak przez ten cały czas mogłem tego nie zauważyć. Stare dobre czasy … wtedy oby dwoje na nią polowaliśmy. W sumie nie wiem co takiego w niej widziałem ale … ale i tak mi jej brak. Wróciłem na chwile do mieszkania by zobaczyć czy wszystko zabrałem. Wychodząc z pokoju, zastałem Czerwoną w szlafroku, stojącą przy drzwiach do łazienki. W tle zaś było słychać szum lecącej wody.
-To co …- szepnęła po chwili gdy zatrzymałem się przy niej- miłej jazdy- błądziła wzrokiem po podłodze lecz po chwili spojrzała na mnie.
-Dzięki- odparłem jej, patrząc jej cały czas w oczy. Byłem na nią zły za to całe zamieszanie z Vegasem i za jej charakterek, który ostatnio bardzo się zmienił. Nie potrafiliśmy się ostatnio w ogóle dogadać, oddaliliśmy się od siebie.
- … to koniec?- spytała po chwili, gdy miałem już ruszyć z miejsca. Spojrzałem na nią i dostrzegłem że jej oczy zaczynają powoli robić się czerwone i mokre od nadchodzących łez. Czy to miał faktycznie oznaczać koniec? Nie mogłem, po prostu nie mogłem na to patrzeć. Normalny człowiek zamknąłby oczy i poszedłby w cholerę by nie niszczyć sobie zdrowia, ja natomiast szybko przybliżyłem się do niej, przycisnąłem do ściany i zacząłem namiętnie całować. Jak najnamiętniej się dało. Ja jej nie zostawię. Kocham ją. I na pewno nie zmarnuje tej cieknącej wody …

Carlos watching you …
-Więc … zasady są proste. Ten kto zostanie wskazany przez butelke, powie coś ciekawego o sobie lub coś co kiedyś przeżył z Vai. Rozumiemy się?-
-Dobrze dobrze wujku Carlos- machnęła ręką Amelia, siadając Joshowi na kolanach- kiedy będziemy mogli się ruchać?-
-Nigdy!- krzyknęła oburzona Pati- masz zakaz robienia cokolwiek z moim bratem!-
-Oznajmiam iż już jest za póżno- rozsiadł się blondyn na kanapie gdy Josh z uśmiechem zaczął muskać Amelie po szyj.
-Nie wierze …- szepnęła brunetka, którą szybko przytuliłem.
-Ja mam obrzydzenie do tej pory- pokiwała głową Angel, nie mogąc przyswoić tych informacji.
-Ty nie musiałaś patrzeć na „ketchup” na tylnym siedzeniu- mruknął Kendall gdy krzyknęliśmy z obrzydzenia.
-Dobra, skończcie już- machnął ręką Logan- pamiętacie rzeczy o których Vai ma nie wiedzieć?- spytał, gdy jednogłośnie kiwnęliśmy głową- świetnie, ide ją zawołać- wstał, klaszcząc w dłonie po czym poszedł do góry.
-A gdzie nasi wiecznie kłótliwi?- zaczęła rozglądać się Amelia.
-Wiecznie kłótliwi wiecznie kłocą się w domu- odparła jej szybko siostra-byłam u nich dziś wieczór popilnować Vegasa … pogłupieli oby dwoje- machnęła ręką.
-Druga Vai nam rośnie- pokiwałem głową gdy Logan zszedł na dół z pasiastą. Od kiedy straciła pamięć zawsze się uśmiecha. Rozsiewa taką pozytywną energie, jakiej brakuje nam wszystkim. To jest coś pięknego. Ale jednak wszyscy odczuwamy braki Vai, a najbardziej widze to po Loganie i Sylwii. Ta ostatnio to w ogóle zwariowała …
-Vai usiądź tutaj- wskazał jej miejsce Logan gdy ona posłusznie usiadła. To tak dziwnie wygląda … Vai się kogoś słucha? Heh takie rzeczy tylko z amnezją.
-Fajnie że chcecie mi trochę poopowiadać o sobie- odparła, siadając po turecku, ewidentnie podekscytowana tym pomysłem.
-Zakręć Fiolka butelką- Kend dał jej pustą butelke po … wódce. Ona zdziwiona powąchała ją i popatrzyła na nas.
-Wódka?-
-Tak- kiwnął głową Josh- bardzo dużo chlałaś- palnął gdy Logan trzepnął go w ręke- znaczy … lubiałaś się napić-
-Kto nie lubi- zaśmiała się kręcąc butelką na stoliku. Na pierwszy ogień poszła yy Amelia …
-Niee, kręć dalej- Logan chwycił butelke jednak Amelia od razu się oburzyła.
-Ej! Wypadło na mnie więc ja się wypowiem!- oznajmiła gdy Logan westchnął.
-Niech mówi- uspokoiła go Vai- wkońcu też należy do naszej paczki-
-Zdziwiłabys się- mruknął Kendall, drapiąc się po brodzie i patrząc po ścianie.
-A więc … my znamy się od niedawna. Pamiętam moment gdy się sprzeczałyśmy i jakimś trafem przykułam cię kajdankami do Logana- zaczęła się smiać a w jej slady poszła reszta. Nawet mi było do śmiechu- wtedy próbowałaś się wydostać przez balkon bo zamknęłam was w pokoju. Z tego wszystkiego wpadliście do basenu-
-Ta … pamiętam- mruknął Logan, który najwyraźniej dalej chował uraze. Vai jednak przyjęła to z uśmiechem.
-O co my się pokłóciłyśmy że aż tak nam dopiekłaś?- ze śmiechem spytała.
-Wiesz …- zaczęła myśleć, jednak w tej historii była zawarta informacja, którą jednak niezbyt mogła zdradzić- w sumie nie pamiętam. Kręce!- klasnęła w ręce i przekręciła butelką.
-Carlos!- klasnęli wszyscy w ręce gdy zacząłem się zastanawiać nad opowiastką. Tyle my z nią przeszli że już nie wiem od czego zacząć! A raczej od czego wolno mi zacząć.
-Wiele razem przeszliśmy ale to najbardziej mi w głowie pozostało- zacząłem- pamiętam jak kiedyś byłem w szpitalu. Ty i Logan też tam byliście bo mieliśmy mały wypadek. A że wam się nudziło podtopiliście szpital i w nocy postanowiliście pochodzić sobie po nim bo nie chcieliście spać. Weszliście więc do mojego pokoju i tak gadaliśmy. Popażyłas się wtedy gorącą czekoladą a z kubka zrobiłaś ośmiornice, którą póżniej położyłaś mi na głowe-
-Oo tego nie słyszałem- pstryknął palcami Kendall.
-Byliśmy w szpitalu?- spytała.
-Tak …- no i wybrnij z tego teraz- takie tam drobnostki- szybko chwyciłem za  butelke- kręce!-
-O! Apropo kręcenia!- klasnęła w dłoń Pat gdy wypadło na nią- pamiętam jak graliśmy w butelke na którejś imprezie. Chyba to  była twoja Vai ale tyle ich było że nie pamiętam- zaśmiała się- każdy z nas wtedy opowiadał o sobie i chyba też wtedy powstał klub cnoty i klub grzeszników-
-Mieliście jej opowiadać miłe rzeczy a nie ją zgarszac- tatuś Logan zawsze do usług.
-Ona już jest zgorszona tylko o tym nie wie- zaśmiała się moja perełka, klepiąc pasiastą po ramieniu i kręcąc dalej.
-Aż taka byłam zgorszona?- spytała niczego nieświadoma Vai gdy nastała cisza. Błądzenie po ścianach, drapanie, ciche śmianie i zadziorne uśmiechy. To mówi wszystko … i w sumie nic.
-I na to właśnie czekałem- klasnął w ręce Kendall gdy Logan trochę podejrzliwy podniósł brew- moja droga dowciapna kumpelo- usiadł w rozkroku i wczuł się w swoją opowiastke- pewnego dnia postanowiłaś zrobić nam kawał …-
-O nie …- załamał się Logan gdy ci, którzy to przeżyli, od razu załapali o co chodzi.
-Mów mów bo my o tym nie słyszeliśmy- poganiał blondyna Josh, mając swoje poparcie u Amelii.
- Ty i Logan postanowiliście nam ogłosić,  na jaja, że jesteście razem. Na pierwszy ogień poszedł James, który omało nie zszedł na zawał, potem byłem ja, przez co potłukłem wszystkie szklanki które trzymałem, co było u nas na porządku dziennym. Udaliście się pedem do pokoju i zamknęliście się a my, jak debile, waliliście w drzwi, krzycząc żebyście nie robili głupstw. Może nie zareagowalibyśmy w ten sposób ale miałaś wtedy chłopaka-
-Jak ja  sobie przypomnę jak mineli mnie pędem na schodach- zaśmiałem się, pamiętając to jak wczoraj.
-Słyszeliśmy u was takie dwuznaczne odgłosy że na serio myśleliśmy o najgorszym!- bronił się blondyn gdy reszta padała ze śmiechu- a wy po prostu krzyczeliście, waliliście w ściane, w szafe i w łożko żeby to tak wyglądało!  Wkońcu rozdzieliliśmy się z Jamesem: on wspiął się na balkon a ja zostałem przy drzwiach. Jak zobaczył co wy robicie to spadł z balkonu do basenu- wtedy nawet on nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
- Jaki był wkurzony- chwała ci panie, Logan podłapał dobrą faze!- musieliśmy uciekać przez wentylacje a potem i tak spotkała nas kara-
-Słuchaj- próbował się jakoś ogarnąć blondyn- też bym padł na zawał jakbym zobaczył Vai rozczochraną, w twojej koszuli i z czymś białym na włosach, co póżniej okazało się być bitą śmietaną!-
-Jakie to dowcipnisie z nich- odparła wsłuchana w historie Amelia.
-Dość bo się popłacze- powiedziałem błagalnie gdy już nie mogłem ze śmiechu.
-Za póżno- wycierał łzy szczęście blondyn, chociaż gdy to wszystko się działo wcale nam nie było do śmiechu. Musiało minąć trochę czasu żebyśmy się jakoś ogarnęli. Kendall, czerwony od tego wszystkiego zakręcił butelką.
-Ty to pewnie masz co opowiadać- odparła Angel, gdy wypadło na szefuncia całej akcji czyli Logana.
-Że aż nie mogę wybrać- pokiwał głową z uśmiechem- tego raczej nie chciałem pamiętać ale skoro z kawału „poszkodowani” potrafili się śmiać to ja też z tego mogę- wziął głęboki wdech- po wyjściu ze szpitala miały przyjść twoje wyniki- i w tej chwili rozległo się głośne „ooooooo”- kochany lekarz się pomylił i wysłał ci nie te wyniki co trzeba-
-Nie mogę- chociaż jeszcze nie zaczął opowiadać, Kendall już zaczął się śmiać. Ja o tym słyszałem tylko z opowiadań ponieważ siedziałem wtedy w szpitalu, ale wiem że była niezła masakra i demolka.
-Okazało się że jesteś w ciąży i od razu podejrzenie spadło na mnie, ponieważ po ostatniej imprezie musiałem cie pilnować w swoim pokoju-
-Serio?- Vai trochę zakłopotana słuchała jakich to pięknych rzeczy dokonała przed amnezją.
-Zaczełaś wtedy trochę szaleć więc musiałem cię uspokajać, ale nie pamiętałaś tego-
-„Trzymałem ją całą noc” zacytował mrucząc pod nosem Kendall bruneta z wielkim bananem na twarzy.
-I gdy przyjechałaś do nas to … zrobiłaś taką awanture że myślałem że mnie rozszarpiesz- zaśmiał się brunet chociaż wiem ze to było raczej traumatyczne przeżycie- najpierw uciekłem do pokoju, ponieważ goniłas mnie z wielce zazdrosnym Jamesem … Kendall co ty robisz- zaczął się śmiać, widząc jak blondyn aż płacze ze śmiechu.
-Nic nic … opowiadaj dalej- wydukał, próbując jakoś powstrzymać śmiech.
-Co za ludzie- pokiwała głową Amelia, patrząc to na jednego to na drugiego- no dalej, opowiadaj!-
-Po tym Kendall zamknął cię w zrobionej przez niego klatce-
-Przepraszam- wstał blondyn nie wytrzymując już- musze się przewietrzyć- migiem udał się na taras, jednak jednym uchem nadsłuchując co dzieje się w salonie.
-Pamietam jak mi to oznajmiliście- wtrąciła się Pat- potłukłam wtedy szklanke- zaśmiała się. W sumie to chyba nie było osoby która się w tym pomieszczeniu nie śmiała.
-Na szczęście uratował mnie telefon od twojego doktora, który ci oznajmił że dał ci nie to USG co trzeba. No i na tę wiadomość … zemdlałaś- zakończył swoją opowieść- skończę bo tu ludzie się poduszą- taa, tak mówi a sam się śmieje!- dobra, kręce- no i z tego śmiechu, nagłego skoku adrenaliny i w ogóle … zakręcił za mocno, butelka spadła na podłogę i się rozbiła.

- … brawo- kiwnęła głową Amelia- Logan kładz się, kręcimy tobą-