~~ Yoł yoł yoł kochani! Aż sama jestem zdziwiona że jeszcze potrafie pisać rozdział w niecałe 2 godziny! :3
~~ W rozdziale będa linki dotyczące niektórych starszych rozdziałów. Dlaczego? Zobaczycie ;) Będą zaznaczone w innym kolorze :)
~~ W rozdziale będa linki dotyczące niektórych starszych rozdziałów. Dlaczego? Zobaczycie ;) Będą zaznaczone w innym kolorze :)
~~ Nie umiem się dzisiaj wysłowić xd Miłego czytanka z ranka!! :3
James watching you …
-Chyba wszystko- mruknąłem do siebie, zamykając walizke,
a raczej próbując ją zamknąć. Miałem w tym domu tyle swoich rzeczy że raczej te
trzy nie wystarczą …- kurde, ile ja tu mieszkałem?- zadałem sobie zdziwiony
pytanie, ponieważ przeraziła mnie ilośc moich rupieci- a kij, przyjdę po nie
póżniej- westchnąłem, pchając powoli walizki do wyjścia. W korytarzu minęła
mnie zaś Czerwona, która dopiero co przyszła z pracy, cokolwiek ona tam robi
podejrzanego. Była zdziwiona moim wyborem ale jednak zatrzymała się za mną i
przyglądała się moim poczynanią.
-A jednak- szepnęła z lekkim uśmiechem- wyprowadzasz
się?-
-Eeeh mówisz jak byśmy byli z 10 lat po ślubie- mruknąłem
do niej, pchając po podłodze wszystkie trzy walizki. No bo przecież na dwa razy
to dla frajerów a co dopiero na trzy!
-A nawet kilku
tygodni nie wytrzymaliśmy-odparła się o drzwi. Widniał na jej twarzy uśmiech
ale widać było że to jednak przykrywka.
-No cóż, bywa- wyprostowałem się, gdy doszedłem już do
drzwi wyjściowych.
-Tak- kiwnęła lekko głową- to ja ide się myć- po czym
powolnym krokiem udała się do łazienki. Szczerze? Wcale nie chciałem się
wyprowadzać ale czuje że z Sylwią dzieje się coś dziwnego. Najwidoczniej tak
działa brak prawdziwej Violette i tak jakby ta rola przechodzi na inną osobe.
Ale dlaczego akurat na nią! Otworzyłem szybko drzwi i wziąłem głęboki wdech.
-Cholera jasna, jeszcze to wsadzić do auta- mruknąłem- to
się przecież załamie!- no ale cóż … nabrałem drugi raz powietrza w płóca i
wepchałem wszystko do auta. Troche mi to zajęło ale udało mi się! Dumny z
siebie zamknąłem auto gdy nagle dostrzegłem jakąś plame na przednim
siedzeniu,taką malutką. Otworzyłem znów auto i zacząłem jej się przyglądać-
jasne …- zaśmiałem się cicho gdy myślami pobiegłem wstecz- kto mi się tu
wykrwawiał na przednim siedzieniu?- pokiwałem głową- To Logan po ostrym
hamowaniu Vai- zacząłem się wtedy śmiać sam do siebie i niedowierzać jak przez
ten cały czas mogłem tego nie zauważyć. Stare dobre czasy … wtedy oby dwoje na
nią polowaliśmy. W sumie nie wiem co takiego w niej widziałem ale … ale i tak
mi jej brak. Wróciłem na chwile do mieszkania by zobaczyć czy wszystko zabrałem.
Wychodząc z pokoju, zastałem Czerwoną w szlafroku, stojącą przy drzwiach do
łazienki. W tle zaś było słychać szum lecącej wody.
-To co …- szepnęła po chwili gdy zatrzymałem się przy
niej- miłej jazdy- błądziła wzrokiem po podłodze lecz po chwili spojrzała na
mnie.
-Dzięki- odparłem jej, patrząc jej cały czas w oczy.
Byłem na nią zły za to całe zamieszanie z Vegasem i za jej charakterek, który
ostatnio bardzo się zmienił. Nie potrafiliśmy się ostatnio w ogóle dogadać,
oddaliliśmy się od siebie.
- … to koniec?- spytała po chwili, gdy miałem już ruszyć
z miejsca. Spojrzałem na nią i dostrzegłem że jej oczy zaczynają powoli robić
się czerwone i mokre od nadchodzących łez. Czy to miał faktycznie oznaczać
koniec? Nie mogłem, po prostu nie mogłem na to patrzeć. Normalny człowiek
zamknąłby oczy i poszedłby w cholerę by nie niszczyć sobie zdrowia, ja
natomiast szybko przybliżyłem się do niej, przycisnąłem do ściany i zacząłem
namiętnie całować. Jak najnamiętniej się dało. Ja jej nie zostawię. Kocham ją.
I na pewno nie zmarnuje tej cieknącej wody …
Carlos watching you …
-Więc … zasady są proste. Ten kto zostanie wskazany przez
butelke, powie coś ciekawego o sobie lub coś co kiedyś przeżył z Vai. Rozumiemy
się?-
-Dobrze dobrze wujku Carlos- machnęła ręką Amelia, siadając
Joshowi na kolanach- kiedy będziemy mogli się ruchać?-
-Nigdy!- krzyknęła oburzona Pati- masz zakaz robienia
cokolwiek z moim bratem!-
-Oznajmiam iż już jest za póżno- rozsiadł się blondyn na
kanapie gdy Josh z uśmiechem zaczął muskać Amelie po szyj.
-Nie wierze …- szepnęła brunetka, którą szybko
przytuliłem.
-Ja mam obrzydzenie do tej pory- pokiwała głową Angel,
nie mogąc przyswoić tych informacji.
-Ty nie musiałaś patrzeć na „ketchup” na tylnym
siedzeniu- mruknął Kendall gdy krzyknęliśmy z obrzydzenia.
-Dobra, skończcie już- machnął ręką Logan- pamiętacie
rzeczy o których Vai ma nie wiedzieć?- spytał, gdy jednogłośnie kiwnęliśmy głową-
świetnie, ide ją zawołać- wstał, klaszcząc w dłonie po czym poszedł do góry.
-A gdzie nasi wiecznie kłótliwi?- zaczęła rozglądać się
Amelia.
-Wiecznie kłótliwi wiecznie kłocą się w domu- odparła jej
szybko siostra-byłam u nich dziś wieczór popilnować Vegasa … pogłupieli oby
dwoje- machnęła ręką.
-Druga Vai nam rośnie- pokiwałem głową gdy Logan zszedł
na dół z pasiastą. Od kiedy straciła pamięć zawsze się uśmiecha. Rozsiewa taką
pozytywną energie, jakiej brakuje nam wszystkim. To jest coś pięknego. Ale
jednak wszyscy odczuwamy braki Vai, a najbardziej widze to po Loganie i Sylwii.
Ta ostatnio to w ogóle zwariowała …
-Vai usiądź tutaj- wskazał jej miejsce Logan gdy ona
posłusznie usiadła. To tak dziwnie wygląda … Vai się kogoś słucha? Heh takie
rzeczy tylko z amnezją.
-Fajnie że chcecie mi trochę poopowiadać o sobie-
odparła, siadając po turecku, ewidentnie podekscytowana tym pomysłem.
-Zakręć Fiolka butelką- Kend dał jej pustą butelke po …
wódce. Ona zdziwiona powąchała ją i popatrzyła na nas.
-Wódka?-
-Tak- kiwnął głową Josh- bardzo dużo chlałaś- palnął gdy
Logan trzepnął go w ręke- znaczy … lubiałaś się napić-
-Kto nie lubi- zaśmiała się kręcąc butelką na stoliku. Na
pierwszy ogień poszła yy Amelia …
-Niee, kręć dalej- Logan chwycił butelke jednak Amelia od
razu się oburzyła.
-Ej! Wypadło na mnie więc ja się wypowiem!- oznajmiła gdy
Logan westchnął.
-Niech mówi- uspokoiła go Vai- wkońcu też należy do
naszej paczki-
-Zdziwiłabys się- mruknął Kendall, drapiąc się po brodzie
i patrząc po ścianie.
-A więc … my znamy się od niedawna. Pamiętam moment gdy
się sprzeczałyśmy i jakimś trafem przykułam cię kajdankami do Logana- zaczęła
się smiać a w jej slady poszła reszta. Nawet mi było do śmiechu- wtedy
próbowałaś się wydostać przez balkon bo zamknęłam was w pokoju. Z tego
wszystkiego wpadliście do basenu-
-Ta … pamiętam- mruknął Logan, który najwyraźniej dalej
chował uraze. Vai jednak przyjęła to z uśmiechem.
-O co my się pokłóciłyśmy że aż tak nam dopiekłaś?- ze
śmiechem spytała.
-Wiesz …- zaczęła myśleć, jednak w tej historii była
zawarta informacja, którą jednak niezbyt mogła zdradzić- w sumie nie pamiętam.
Kręce!- klasnęła w ręce i przekręciła butelką.
-Carlos!- klasnęli wszyscy w ręce gdy zacząłem się
zastanawiać nad opowiastką. Tyle my z nią przeszli że już nie wiem od czego
zacząć! A raczej od czego wolno mi zacząć.
-Wiele razem przeszliśmy ale to najbardziej mi w głowie
pozostało- zacząłem- pamiętam jak kiedyś byłem w szpitalu. Ty i Logan też tam
byliście bo mieliśmy mały wypadek. A że wam się nudziło podtopiliście szpital i
w nocy postanowiliście pochodzić sobie po nim bo nie chcieliście spać.
Weszliście więc do mojego pokoju i tak gadaliśmy. Popażyłas się wtedy gorącą
czekoladą a z kubka zrobiłaś ośmiornice, którą póżniej położyłaś mi na głowe-
-Oo tego nie słyszałem- pstryknął palcami Kendall.
-Byliśmy w szpitalu?- spytała.
-Tak …- no i wybrnij z tego teraz- takie tam drobnostki-
szybko chwyciłem za butelke- kręce!-
-O! Apropo kręcenia!- klasnęła w dłoń Pat gdy wypadło na
nią- pamiętam jak graliśmy w butelke na którejś imprezie. Chyba to była twoja Vai ale tyle ich było że nie
pamiętam- zaśmiała się- każdy z nas wtedy opowiadał o sobie i chyba też wtedy
powstał klub cnoty i klub grzeszników-
-Mieliście jej opowiadać miłe rzeczy a nie ją zgarszac-
tatuś Logan zawsze do usług.
-Ona już jest zgorszona tylko o tym nie wie- zaśmiała się
moja perełka, klepiąc pasiastą po ramieniu i kręcąc dalej.
-Aż taka byłam zgorszona?- spytała niczego nieświadoma
Vai gdy nastała cisza. Błądzenie po ścianach, drapanie, ciche śmianie i
zadziorne uśmiechy. To mówi wszystko … i w sumie nic.
-I na to właśnie czekałem- klasnął w ręce Kendall gdy
Logan trochę podejrzliwy podniósł brew- moja droga dowciapna kumpelo- usiadł w
rozkroku i wczuł się w swoją opowiastke- pewnego dnia postanowiłaś zrobić nam
kawał …-
-O nie …- załamał się Logan gdy ci, którzy to przeżyli,
od razu załapali o co chodzi.
-Mów mów bo my o tym nie słyszeliśmy- poganiał blondyna
Josh, mając swoje poparcie u Amelii.
- Ty i Logan postanowiliście nam ogłosić, na jaja, że jesteście razem. Na pierwszy
ogień poszedł James, który omało nie zszedł na zawał, potem byłem ja, przez co
potłukłem wszystkie szklanki które trzymałem, co było u nas na porządku
dziennym. Udaliście się pedem do pokoju i zamknęliście się a my, jak debile,
waliliście w drzwi, krzycząc żebyście nie robili głupstw. Może nie
zareagowalibyśmy w ten sposób ale miałaś wtedy chłopaka-
-Jak ja sobie
przypomnę jak mineli mnie pędem na schodach- zaśmiałem się, pamiętając to jak
wczoraj.
-Słyszeliśmy u was takie dwuznaczne odgłosy że na serio
myśleliśmy o najgorszym!- bronił się blondyn gdy reszta padała ze śmiechu- a wy
po prostu krzyczeliście, waliliście w ściane, w szafe i w łożko żeby to tak
wyglądało! Wkońcu rozdzieliliśmy się z
Jamesem: on wspiął się na balkon a ja zostałem przy drzwiach. Jak zobaczył co
wy robicie to spadł z balkonu do basenu- wtedy nawet on nie wytrzymał i
wybuchnął śmiechem.
- Jaki był wkurzony- chwała ci panie, Logan podłapał
dobrą faze!- musieliśmy uciekać przez wentylacje a potem i tak spotkała nas
kara-
-Słuchaj- próbował się jakoś ogarnąć blondyn- też bym
padł na zawał jakbym zobaczył Vai rozczochraną, w twojej koszuli i z czymś
białym na włosach, co póżniej okazało się być bitą śmietaną!-
-Jakie to dowcipnisie z nich- odparła wsłuchana w
historie Amelia.
-Dość bo się popłacze- powiedziałem błagalnie gdy już nie
mogłem ze śmiechu.
-Za póżno- wycierał łzy szczęście blondyn, chociaż gdy to
wszystko się działo wcale nam nie było do śmiechu. Musiało minąć trochę czasu
żebyśmy się jakoś ogarnęli. Kendall, czerwony od tego wszystkiego zakręcił
butelką.
-Ty to pewnie masz co opowiadać- odparła Angel, gdy wypadło
na szefuncia całej akcji czyli Logana.
-Że aż nie mogę wybrać- pokiwał głową z uśmiechem- tego
raczej nie chciałem pamiętać ale skoro z kawału „poszkodowani” potrafili się
śmiać to ja też z tego mogę- wziął głęboki wdech- po wyjściu ze szpitala miały
przyjść twoje wyniki- i w tej chwili rozległo się głośne „ooooooo”- kochany
lekarz się pomylił i wysłał ci nie te wyniki co trzeba-
-Nie mogę- chociaż jeszcze nie zaczął opowiadać, Kendall
już zaczął się śmiać. Ja o tym słyszałem tylko z opowiadań ponieważ siedziałem
wtedy w szpitalu, ale wiem że była niezła masakra i demolka.
-Okazało się że jesteś w ciąży i od razu podejrzenie
spadło na mnie, ponieważ po ostatniej imprezie musiałem cie pilnować w swoim
pokoju-
-Serio?- Vai trochę zakłopotana słuchała jakich to
pięknych rzeczy dokonała przed amnezją.
-Zaczełaś wtedy trochę szaleć więc musiałem cię
uspokajać, ale nie pamiętałaś tego-
-„Trzymałem ją całą noc” zacytował mrucząc pod nosem
Kendall bruneta z wielkim bananem na twarzy.
-I gdy przyjechałaś do nas to … zrobiłaś taką awanture że
myślałem że mnie rozszarpiesz- zaśmiał się brunet chociaż wiem ze to było
raczej traumatyczne przeżycie- najpierw uciekłem do pokoju, ponieważ goniłas
mnie z wielce zazdrosnym Jamesem … Kendall co ty robisz- zaczął się śmiać, widząc
jak blondyn aż płacze ze śmiechu.
-Nic nic … opowiadaj dalej- wydukał, próbując jakoś
powstrzymać śmiech.
-Co za ludzie- pokiwała głową Amelia, patrząc to na
jednego to na drugiego- no dalej, opowiadaj!-
-Po tym Kendall zamknął cię w zrobionej przez niego
klatce-
-Przepraszam- wstał blondyn nie wytrzymując już- musze
się przewietrzyć- migiem udał się na taras, jednak jednym uchem nadsłuchując co
dzieje się w salonie.
-Pamietam jak mi to oznajmiliście- wtrąciła się Pat-
potłukłam wtedy szklanke- zaśmiała się. W sumie to chyba nie było osoby która
się w tym pomieszczeniu nie śmiała.
-Na szczęście uratował mnie telefon od twojego doktora,
który ci oznajmił że dał ci nie to USG co trzeba. No i na tę wiadomość …
zemdlałaś- zakończył swoją opowieść- skończę bo tu ludzie się poduszą- taa, tak
mówi a sam się śmieje!- dobra, kręce- no i z tego śmiechu, nagłego skoku
adrenaliny i w ogóle … zakręcił za mocno, butelka spadła na podłogę i się
rozbiła.
- … brawo- kiwnęła głową Amelia- Logan kładz się, kręcimy
tobą-